Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-06-2013, 06:22   #1
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
[WFRP II] Kroniki Chaosu I: Posłańcy Bogów [+18]



Burza która nadciągnęła ze wschodu przyniosła ze sobą odwiecznego wroga, horda chaosu oblegała gród białego wilka. Piekielne działa strzelały mieszanką ognia i spaczenia w mury miasta. Najbardziej ucierpiały dzielnice przy wschodniej bramie, wiele domostw płonęło niebieskim ogniem a ciała zabitych obrońców leżały w wąskich uliczkach pokryte mieszaniną krwi, błota i spaczenia. W mrokach nocy, między kolejnymi uderzeniami gromów zdało się słyszeć krzyki kobiet, starców i dzieci gdy wojownicy chaosu plądrowali kolejne dystrykty Middenheim. Sztandary chaosu zawisły na murach a świątynie zostały splądrowane i splugawione oblężenie było zakończone, armia Archaona zdobyła wilczą skałę po wielu latach spoglądania na nią ze szczytów gór środkowych. Sen Wszechwybrańca jeszcze się nie spełnił ale pierwszy krok został zakończony. Middenheim upadło.



Grupa rycerzy chaosu, gwardia Archaon szła bogato zdobionymi korytarzami zamku Middenheim, ich kroki dudniały metalicznym echem odbijając się od kamiennych ścian. gdy mijali kolejne drzwi do komnat po ich lewej i prawej słyszeli z nich krzyki szaleństwa, bólu i rozkoszy. Szlachta Middenheim sie bawi. Z dalszej części korytarza nadal dochodziły odgłosy walki. Gdy rycerze otworzyli drzwi do sali tronowej gdzie na co dzień zasiadali Elektorzy, ostatni z rycerzy Imperium broniący księcia przywitał ich grymasem bólu i strachu a następnie padł na posadzkę po środku sali. Przed rycerzami Archaona stała teraz grupa wojowników, która pierwsza zdobyła sale tronową. Nie wyglądali oni na wojowników hordy, ich wygląd był zbyt imperialny. Jeden z mężczyzn w niebieskiej szacie trzymał w ramionach starszego mężczyznę, odwracając się do rycerzy przy drzwiach upuścił on trzymane ciało, które uderzyło o podłogę z głuchym hukiem. Rycerze dopiero teraz zobaczyli że twarz człowieka w niebieskim była wypaczona przez mutacje i człowiekiem przestał być już dawno, jego pierś zdobił olbrzymi, złoty symbol Tzeentcha. Mutant trzymał w ręku koronę elektora, tę która jeszcze kilkanaście minut temu spoczywała na czole przerażonego księcia.
Do sali wkroczył Archaon. Jego gwardziści stali przed nim murem. Kultysta Tzeentcha dał znak swoim ludziom by ci opuścili broń i oddali pokłon wszechwybrańcowi.
Mutant uczynił elegancki pokłon i rzekł.
- Panie. Czekałem na twoje przybycie.
Jego głos był równie spaczony jak jego wygląd.
Archaon spojrzał na sale tronową. Wiedział co się tu przed chwilą wydarzyło. Kultysta Tzeentcha był zapewne urzędnikiem miejskim lub też szlachcicem niższego urodzenia, politycy żądni władzy zawsze oddawali cześć zmieniaczowi, wszakże od wieków kłamstwa i matactwa to ich droga. Ten osobnik nie był inny ale był dość silny i sprytny by wyeliminować księcia i jego gwardię w jakże krwawym zamachu stanu. Archaon przypomniał sobie stare Nordlandzkie przysłowie. ''Szczury zawsze uciekają pierwsze z płonącego okrętu. Teraz zapewne ten szczur będzie składał propozycję. Będzie chciał rządzić miastem, zostać moim namiestnikiem. Mógł bym mu dać ten zaszczyt ale chciwość tego głupca jest równie bezdenna jak studnia wieczności a jego zachcianka pozbawiła mnie cennego pionka w grze przeciw Imperium.''
Wszechwybraniec uniósł dłoń i wskazał na kultystę przemawiając do jego wojowników. Jego głos był iście demoniczny.
- Ten z was który przyniesie mi jego głowę zostanie mym gwardzistą. Reszta zginie w okrutnych torturach.
Drzwi do sali tronowej zamknęły się za Archaonem gdy wyszedł w towarzystwie gwardii.
Na zewnątrz poprzez krzyki walczących wewnątrz wojowników oraz odgłosy trzaskających magicznych piorunów zdało się słyszeć głos Wszechwybrańca, który odwracając się powiedział do trzech gwardzistów.
- Zabijcie każdego kto wyjdzie z za tych drzwi i przynieście mi koronę gdy skończą.
Następnie wydal rozkaz pozostałym.
- A wy chodźcie ze mną.


Cedrik

Wraz z grupą innych rycerzy właśnie zdobyłeś stadion Bernabau. Wielka arena przypominała tą której używaliście w domu do walki. Przypomniały ci się tę dobre czasy na arenie gdy gwar tłumu niósł się jak grzmot za każdym razem gdy pozbawiałeś przeciwników życia. Bestie, niewolnicy czy też inni wojownicy. Nikt nie miał szans, gdy drzwi areny się zamykały ich przeznaczenie było zapieczętowane. W tym nowym i jakże majestatycznym miejscu było tak samo. Choć arena większa to przeciwnik umierał z łatwością.
Gdy skończyliście pojawił się posłaniec z wiadomością. Archaon wzywał cię do siebie. ''Czyżby Wszechwybraniec usłyszał o mojej wielkości?'' Uczucie dumy wypełniło cię niczym twój miecz wypełniający brzuchy wrogów. Gwałtownie.
Posłusznie ruszyłeś za posłańcem.


Skobrev

Przez ostatnie kilka godzin polowałeś na mieszkańców chcących się skryć przed hordą Archaon w najciemniejszych zakamarkach miasta. Głupcy nie wiedzieli, że mrok należy do potworów. Potworów takich jak ty. Zwłoki upolowanych przez ciebie ofiar wisiały teraz przywiązane do belek stropowych w jednej z karczm. Siedząc między wiszącymi ciałami rozkoszowałeś się wyrazem ich twarzy, przerażenia i rozpaczy gdy ich krew wsiąkała w drewniane deski pod nimi. Niektóre z twych ofiar nadal żyły. Ich ciche jęki i płacz były niczym symfonia rozkoszy dla twych uszu.
Nagle przez okno wleciał do karczmy mały skrzydlaty demon. Istota ta była podobna do furii choć bardziej od niej posłuszna. Słyszałeś o nich. Chowańce były istotami używanymi przez magów jako słudzy i posłańcy. Demon wylądował na stole przed tobą i wręczył ci zapieczętowany list.
Mimo tego że nie umiałeś czytać postanowiłeś otworzyć list.
Po złamaniu pieczęci i rozłożeniu zwoju znaki na papierze zapłonęły złowrogą czerwienią a następnie list, jakby sam, przemówił.
- W imieniu najwyższego Wszechwybrańca, Pana ciemności, władcy bólu, drzazgi w oku świata, rozkazuje się odbiorcy tej wiadomości o jak najszybsze stawienie się przed jego mroczną wspaniałością Archaonem.
Rozkaz był prosty i zrozumiałeś go doskonale. Twój pan chciał cię widzieć. Nie mogąc się doczekać by dalej zabijać w imieniu mrocznego władcy chwyciłeś swój łuk i wybiegłeś z karczmy.


Eckhardt

Idąc po kolejnych stopniach wyrzynałeś przed sobą wrogów, ich krew ściekała w dół a ich ciała padały na boki. ''Krew dla boga krwi.'' Pomyślałeś z radością spełniając słowa przysięgi do krwawego boga. Po długiej wspinaczce wreszcie dotarłeś na szczyt wieży. Na jej szczycie nie było żadnych więcej obrońców.
Twoja żądza krwi nie była jeszcze zaspokojona wiec wydałeś z siebie gardłowy ryk, który słychać było w całym mieście.
Twoi towarzysze weszli na szczyt zaraz za tobą. Ich miecze nie były tak nasiąknięte krwią. ''Niegodni.'' Pomyślałeś. Mimo tego pozwoliłeś im żyć.
Kilku z wojowników Khorna miało ze sobą olbrzymi czerwony sztandar który zwiesili z krawędzi wieży. Krwawy banner miał od teraz symbolizować garnizon khronitów w mieście.
Dowódca podszedł do ciebie. Nie widziałeś jego twarzy, którą skrywał hełm w kształcie czaszki ale po głosie mogłeś usłyszeć że podobało mu się to czego dokonałeś.
[i] - Rzeź godna demonicznego księcia bracie.[i/] - Khornita położył zakuta dłoń na twym ramieniu. - Mam wieści. Wszechwybraniec cię wzywa. Udaj się do niego jak najprędzej.
Spojrzałeś na dowódce ze zrozumieniem. Oto nadeszła chwila na którą czekałeś.
Odwróciłeś się i skoczyłeś na budynek naprzeciw wieży. wbijając się w niego wszystkimi mieczami zacząłeś po nim chodzić niczym pająk. Kolejny skok i już prawie byleś na ziemi.
Chwile później dowódca stracił się z oczu.
Odwracając się do swych ludzi Khornita krzyknął.
- Na co czekacie łajzy jedne? Przystroimy to miejsce tak jakby sobie tego krwawy bóg życzył.


Ch'Lor

Jakże rozkoszne były krzyki tych, którzy stanęli przed tobą. Na placu ratuszowym wojownicy Tzeentcha zebrali wszystkich mieszkańców miasta jakich udało im się żywcem schwytać. Teraz ty, Ch'lor niegdyś taki jak oni, stałeś naprzeciw nich przynosząc im śmierć. Byłeś ich sąsiadem teraz będziesz ich katem.
Wojownicy wprowadzili na scenę kolejnego jeńca. Twoi kultyści wcześniej przygotowali ołtarz, teraz podziwiali przestawienie stojąc poniżej.
Rozpoznałeś jeńca. Hans. Piekarz. Przypomniałeś sobie jak kilka lat temu Hans odmówił ci bochenka chleba. W czasach gdy byłeś zwykłym, słabym, śmiertelnikiem. Piekarz jednak nie odmówił ci chleba jak człowiek, robiąc to upokorzył cię, potraktował jak ścierwo.
Dwoje kultystów położyło Hansa na ołtarzu. Jego krzyki i błagania o pomoc na niewiele mu się jednak zdadzą w tym towarzystwie.
Podszedłeś do ołtarza, ceremonialny sztylet który już został skrwawiony tego dnia nadal spoczywał w twej dłoni. Hans nadal błagał jednak ty tylko uniosłeś sztylet i wbiłeś mu go w brzuch.
Krzyk bólu i przerażenia wydobył się z ust Hansa a tłum rozszalał się z radości na ten dźwięk i widok.
Powoli rozciąłeś brzuch piekarza i wyjąłeś z niego stłoczone narządu. Hans patrzał z przerażeniem jak jego narządy wewnętrzne lądują na deskach przed ołtarzem. Nagle jeden z kultystów w tłumie chwycił za fragment jelita i zaczął ciągnąć go w głąb tłumu. Chwile później cały przewód pokarmowy piekarza znajdował się wśród kultystów którzy bawili się nim jak sznurem. Nagle na scenę wszedł wojownik w czarnej zbroi. Gwardzista Archaona. Podał ci list po czym odszedł bez słowa. Ubrudzony krwią piekarza otworzyłeś zapieczętowany zwój i przeczytałeś.
''Archaon mnie wzywa.'' Pomyślałeś i zaśmiałeś się w duchu.
Niespodziewanie usłyszałeś jęki piekarza. Biedak wciąż żył. Bez patrzenia na swą ofiarę wbiłeś jej sztylet w gardło.
Schodząc ze sceny zwróciłeś się do swojego zastępcy.
- Dokończ rytuał. Ja mam ważniejsze rzeczy do zrobienia.
Po czym ruszyłeś do Wszechwybrańca.


Przed rozpoczęciem pisania postów zapraszam do dokumentu google poświęconego sesji tutaj.



Grę czas rozpocząć!
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 25-06-2013 o 00:04.
Baird jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172