Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-08-2013, 17:16   #31
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Powiadają, że złoty osioł otworzy każdą bramę.
W przypadku wspaniałej gospody w Gesdorfie równie skuteczny okazał się kawał solidnej stali. Gospodarz, jak się okazało, bardziej sobie cenił swoje drzwi, niż sen. A że cenił również i srebro, zatem dzielni poszukiwacze przygód i pracy mogli spędzić noc w ciszy i spokoju.

Karla obudziły wpadające przez okno promienie słońca.
Nie pierwsze zresztą. Widać po przygodach wczorajszego dnia organizm potrzebował nieco odpoczynku.

Po pospiesznym zmyciu z siebie resztek snu Ilse i Karl wrócili do jadalni. Gospodarz, który zapewne z braku klientów odwykł od wstawania z kurami, był nieco zdziwiony widząc, że jego goście (jedyni zresztą) już są na nogach, ale stanął na wysokości zadania i pospiesznie przygotował wczorajszą, odgrzewaną kaszę i całkiem niezłą jajecznicę. Do tego nie pierwszej jakości chleb i trochę szynki, którą można było popić nienajgorszym piwem.
Gospodarz zechciał ich również poinformować, że na miejscu nie znajdzie się żadnej pracy, zaś do Krugenheim, gdzie na ową pracę szansa była dużo, dużo większa, był ładny kawałek drogi.
Na szczęście karczmarz zechciał również odstąpić im nieco prowiantu, by mogli bez (bez strachu przed wizją śmierci głodowej) dotrzeć do celu.

Rozglądali się powoli za miejscem, gdzie mogliby się zatrzymać na małe co nieco, gdy niespodziewany widok przerwał im tę formę urozmaicania sobie wędrówki.

Widząc spasionego mutanta, pałaszującego resztki jakiegoś nieszczęśnika, Karl zanurkował w krzaki. Ilse natychmiast poszła w jego ślady.
Nie było po co się spieszyć. Ofiara mutanta już dawno rozstała się z życiem, a powiadano, że gdzie jest jeden mutant, tam może ich być więcej.
Uważne oględziny okolicy (w wykonaniu czworga oczu) nie przyniosły żadnych pozytywnych efektów. Czy raczej - z punktu widzenia dwojga wędrówców - negatywnych. Spotkanie bandy mutantów zazwyczaj nie można było zaliczyć do gatunku "szczęśliwy zbieg okoliczności".

- Nikogo więcej nie ma - szepnęła Ilse, szykując się do strzału. Karl również wycelował.

Ostatecznie było to równie proste, jak zabranie dziecku lizaka.
Bełt Karla co prawda o włos minął głowę mutanta, ale Ilse miała więcej szczęścia i żarłok padł ze strzałą wbitą w środek łepetyny.

- Świetnie! - stwierdził Karl.

Zanim wyszedł na drogę ponownie naładował kuszę. Dopiero później, już z mieczem w dłoni, podszedł sprawdzić, czy mutant nie żyje.


- To nie jakiś chudopachołek - powiedział, w dwóch palcach podnosząc to, co zostało z nad wyraz porządnego stroju, jaki za życia nosiła przekąska mutanta. - Tylko czemu jechał sam? - Ślady na zakurzonym leśnym trakcie wskazywały na to, że koń, zapewne przerażony pojawieniem się mutanta, popędził w siną dal. - Może dopisze nam szczęście i poczeka na nas kawałek dalej.

Ale najpierw trzeba było przeszukać rzeczy pechowego jeźdźca i pochować zgodnie z sugestią Ilse) to, co z niego zostało.
 
Kerm jest offline  
Stary 07-08-2013, 16:46   #32
 
Mendorian's Avatar
 
Reputacja: 1 Mendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodze
Ilse & Karl

Przeszukując kupca pierwsze co rzuciło się wam w oczy to sakiewka, w środku przywitało was 20 złotych koron, tak - to była spora kwota, tylko ktoś wysoko postawiony bądź dobry handlarz mógł posiadać tyle pieniędzy. Przeszukiwania ciał nic nie dały ale kilkaset metrów dalej ujrzeliście powóz - niestety bez konia, wóz leżał gdzieś w rowie, obok niego leżały różne ozdoby, pierścionki, naszyjniki, ciuchy i szpady, piękne szpady i równie piękne obok sejmitary.. broń dla prawdziwych bogaczy.
Ale radość nie trwała zbyt długo, usłyszeliście tupot pędzących koni, po odwróceniu się zauważyliście dziesięciu strażników dróg zmierzających w waszą stronę, zatrzymali się przed wami.
- Według zeznań jednego ze świadków zajścia które miało tu miejsce jakieś stworzenie zaatakowało handlarza Willhelma Fedrika - powiedział jeden z nich - Towar który jak zdążyliśmy zauważyć spodobał się wam zostanie zabrany i doręczony rodzinie kupca. Jednakże.. jesteśmy zmuszeni zabrać was do Krugenheim na przesłuchanie, gdzie opowiecie o tym co ujrzeliście, wiemy ze nie jesteście zamieszani w tą sprawę ej wy! zabrać towary i ciała!
Strażnicy zeskoczyli z koni i wykonali rozkazy swojego jak się wydawało ,,przywódcy''

Astald i Lunaria

Noc już się skończyła, zarówno Astald jak i Lunaria zregenerowali swoje siły i byli gotowi do dalszej podróży, niestety.. z samego rana przywitał ich dosyć nieprzyjemny widok, niecodzienny wręcz i chyba utrudni im dalszą wędrówkę.. bandyci.. było ich sporo ale nie było czasu na liczenie, wyłaniali się zza krzaków szyderczo uśmiechnięci z mieczami celującymi prosto w podróżników, dwóch trzymało pistolety, byli.. niezwykle uzbrojeni jak na bandytów, tfu.. nie wyglądali nawet jak bandyci tylko ludzie o wyższej klasie społecznej.
- Kulturalnie odłóżcie broń, oddajcie nam sakiewki i chodźcie z nami - odparł wysoki i potężnie zbudowany mężczyzna z pistoletem
 

Ostatnio edytowane przez Mendorian : 07-08-2013 o 17:10.
Mendorian jest offline  
Stary 09-08-2013, 17:53   #33
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Sakiewka. Pełna złota.
Kolejna rzecz (prócz ubrania), która świadczyła o wysokiej pozycji majątkowej ofiary.
Karl schował sakiewkę do kieszeni, a potem spojrzał na zwłoki.
Ten ktoś za życia zdecydowanie lubił się chwalić swoim majątkiem – sygnety na palcach, złote łańcuchy na szyi... Nienormalne wprost. Aż się prosił o napad i rabunek.
No dobra – westchnął. – Musimy wyświadczyć biedakowi ostatnią przysługę.
Robota kopidoła nigdy Karlowi nie odpowiadała, ale nie da się ukryć – zdarzały się w jego życiu takie przypadki, gdy trzeba było kogoś pochować. Szkoda tylko, że w tym przypadku pod ręką nie było żadnej łopaty.
Widząc jak Karl nożem podważa darń, Ilse prychnęła pogardliwie – Miastowy. – Sięgnęła do nosideł i wydobyła z nich szpadel.
Masz, tym będzie szybciej – powiedziała wręczając go Karlowi.
Skoro masz, to proszę – odparł Karl, wskazując ręką miejsce, gdzie zaczął kopać grób.
Kop, kop, ja się muszę za śladami rozejrzeć – rzuciła Ilse kładąc szpadel u nóg Karla.
Taaa, jasne. Skomplikowana robota – odparł z ironią Karl. – Tylko całego dnia na to nie strać.

Z mutantem nie będzie problemów – wystarczy go skopać do rowu, jak tylko Ilse przestanie wydziwiać z jego oglądaniem, obracała jego ciało, a nawet odgarniała mu włosy. Najwyżej coś go zeżre i się otruje. Z posiadaczem sakiewki sprawa wyglądała nieco inaczej. Trzeba było założyć, że ktoś tu po niego przyjedzie, jakaś rodzina, ktoś kto dojdzie do wniosku, że nie wypada zostawiać ojca, męża, kuzyna w lesie.
Dość głupio by było w takiej sytuacji powiedzieć, że się delikwenta zostawiło w krzakach.
Z oczywistych względów pogrzeb nie miał uroczystej oprawy, ani też grób nie został zbyt starannie przygotowany.
Podcięcie sporego kawałka darni, wygrzebanie dołka, przeniesienie zwłok, przykrycie darnią, przysypanie. A potem jeszcze wbicie wielkiej gałęzi, by ewentualni poszukiwacze mogli bez trudu odszukać miejsce prowizorycznego pochówku.
Ilse przyniosła jeszcze kilkanaście kamieni do obłożenia grobu.
Niech Morr przyjmie twoją duszę – powiedział Karl. Ilse coś wymruczała pod nosem.
Przydałoby się jakiś strumyk – dodał po chwili Karl.
Co prawda ciało mutanta było w całości i do rowu mógł go po prostu wkopać, ale z resztkami podróżnego tak łatwo nie poszło i trzeba było użyć też rąk. Niestety.
Nazwa "brudna robota" w tym przypadku miała dosłowne znaczenie.
Te liście się świetnie nadają do oczyszczenia rąk - powiedziała Ilse, wskazując jakąś kępę zielska.
- Wiesz... Umiem wytrzeć ręce w byle zielsko, ale z wodą nie da się tego porównać - odparł Karl.
Ilse wzruszyła ramionami.
- Jak sobie chcesz, ale w tej jest dość wody by się umyć. Lepiej niż zwykłą trawą.
Mimo swych słów Karl skorzystał z propozycji i wytarł ręce w szerokie liście łopianu.
 
Kerm jest offline  
Stary 12-08-2013, 02:27   #34
 
Gwena's Avatar
 
Reputacja: 1 Gwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemuGwena to imię znane każdemu
Ciało kupca zainteresowałoby może medyka, całe zabłocone, podrapane, pogryzione, pokrwawione, brzuch wydarty. Widać jednak było, że był sprawnym mężczyzną w sile wieku. Dlaczego i jak zginął? Może gdzieś pod tą krwawą masą kryła się odpowiedź, lecz Ilse nie zamierzała przeprowadzać sekcji. Zresztą jak w tych warunkach? Niech się tym straże zajmą.
Natomiast – nie licząc strzały w oku – mutant był nietknięty. Podeszła, pochyliła się nad zwłokami. Nie mogła uwierzyć w to co widziała. Obróciła ciało stwora raz i drugi. Był zupełnie nagi, ale dobrze odżywiony, skóra bez zadrapań jakich musiałby się nabawić żyjąc w lesie, dłonie i stopy gładkie, bez odcisków, a nawet włosy równej długości. Musiały być kiedyś przycięte, może byle jak, ale przycięte.
Blada skóra – ewidentnie nigdy nie była wystawiona na działanie słońca – była w wielu miejscach pokryta łuską, miał też kilka, dość świeżych, blizn po operacjach z wyraźnie widocznymi śladami po szwach.
Karl, który się trudził przy kopaniu grobu dla nieznajomego, rzucił Ilse kilka spojrzeń które wyraźnie sugerowały, że uważa jej zachowanie za co najmniej dziwaczne. Westchnęła, postanowiła powstrzymać swoją ciekawość i mu pomóc. Zaczęła obchodzić miejsce – jak zaczęła w myślach nazywać – zbrodni szukając bezskutecznie jakiś śladów jeszcze jakichś osób i poprzynosiła mu znalezione przy okazji kamienie.

Po pochówku ruszyli dalej w kierunku Krugenheim śladami galopującego konia. Ilse szła zamyślona, prawie nie zwracała uwagi na otoczenie. Po chwili ujrzeli w rowie wywrócony wóz. Z wozu wysypane były cenne przedmioty, głównie piękna i bardzo ozdobna broń. Niestety – jak oceniła na pierwszy rzut oka Ilse – były to rzeczy dla dworaków. Żadnego dobrego solidnego topora...
Gwizdnęła cicho na ten widok.
– No to mamy kłopot. Za kimś takie rzeczy wożącym to zapewne zaraz poszukiwania się rozpoczną. I do nas się przyczepić mogą. – zwróciła się do Karla. – Zgłosić, źle, bo jeszcze o rabunek posądzą, nie zgłosić, a znajdą, to od razu wieszać będą...
– Jeśli nas najpierw zabiją, a potem zaczną pytać –
odpowiedział – to będzie to pewien kłopot. W innym przypadku zdołamy się wytłumaczyć.
– Idziemy dalej, czy po prostu usiądziemy i poczekamy na tych, co przyjadą szukać tych dóbr?
– spytał.
– Sama nie wiem, czekać można długo i nie wiadomo kto pierwszy się napatoczy– odparła Ilse. – Jak pójdziemy, a ktoś to znajdzie i zabierze sobie to nas oskarżą, ze ukryliśmy część rzeczy. Może jedno z nas zostanie pilnować, a drugie pójdzie do miasta?
Karl nie zdążył zastanowić się nad tą propozycją, gdyż ledwie podeszli do pomalowanego na czerwono, bogato zdobionego wozu, usłyszeli tętent koni. Ilse wyszła na środek drogi, popatrzyła przez chwilę na nadjeżdżających i powiedziała: – Mundury jakieś noszą, pewnie straż – Czekała na nich, pozornie zachowując spokój.
Nadjeżdżający się zatrzymali z 10 kroków przed Ilse i Karlem, ich dowódca podjechał bliżej i wygłosił niezgrabne przemówienie:
Według zeznań jednego ze świadków zajścia które miało tu miejsce jakieś stworzenie zaatakowało handlarza Willhelma Fedrika. Towar który jak zdążyliśmy zauważyć, spodobał się wam, zostanie zabrany i doręczony rodzinie kupca. Jednakże... jesteśmy zmuszeni zabrać was do Krugenheim na przesłuchanie, gdzie opowiecie o tym co ujrzeliście, wiemy, że nie jesteście zamieszani w tą sprawę. Ej wy! Zabrać towary i ciała!
Strażnicy zeskoczyli z koni i chcieli się zabrać za zbieranie rozrzuconych rzeczy.
Stać! – ryknęła Ilse głosem godnym kaprala musztry – zadepczecie ślady. Sierżancie – zwróciła się już normalnie do dowódcy – wszystko wskazuje na to, że tego kupca zamordowano. Jak ktoś z waszych ludzi umie czytać ślady, to sprawdźmy najpierw co tu się działo, a potem możecie sobie pozbierać rzeczy.
– Co tu jest do sprawdzania? Pani, da pani spokój... handlarza zeżarł mutant i tyle nam wystarczy, nikt go nie zamordował, świadek widział –
odparł dowódca.
– Ten mutant zżarł, prawda, ale zwłoki. I skoro chcecie mnie zawieźć na przesłuchanie do Krugenheim to tam zeznam, że mordercą nie był mutant... – zawiesiła głos – a straż nie chciała zbadać kto naprawdę zabił kupca. W ogóle ten mutant – wiem bo go zabiłam i obejrzałam ciało – był nieuzbrojony, słaby i głupi tak, że nie mógłby zabić mężczyzny w sile wieku. Właściwie... tak, tak, jestem tego pewna ten mutant nie żył w tych lasach. W ogóle nie żył w lasach... – Spojrzała na pustą skrzynię leżącą w rowie i zamarła na moment – Czy możliwe, że morderca go przywiózł w tym pudle? Trzeba sprawdzić. – odwróciła się od strażnika i podeszła do skrzyni.
– Pewnie jakieś złodzieje ukradły zawartość kufra, da se pani spokój – odparł dowódca
– Tak, i zostawili cenny oręż... – Ilse podeszła do skrzyni, zaczęła ją oglądać i wąchać.
– A ja wiem co im wpadło do głowy za głupstwo? Może świadek zabrał zawartość.
– Sierżancie – niejednego mutanta żeś na pewno widział, ale ilu widziałeś całkiem nagich i bez choćby pałki z konara w łapie? Ja dwa dziesiątki lat w lasach żyję i jeszcze takiego nie widziałam. Aż do dziś... Więc dziwna sprawa to jest.
– Te, to faktycznie dziwna sprawa, kupiec mógł se z takim poradzić raz, dwa albo zdążyć uciec, ale ja nie od dochodzenia jestem w tym momencie, tą sprawą zajmują się już miejskie straże –
odparł
– Spójrzcie, mimo to, sierżancie – widzicie jak ktoś niedawno wydłubał dziury w wieku... jak by kto w środku leżał to akurat koło nosa by wypadły... a fuuujj... jak śmierdzi, jakby świnie w niej wieźli, albo...
– Pani, pani strasznie podejrzliwa jest, po jaką cholerę ktoś miałby mordować handlarza i wypuszczać mutanta ze skrzyni?
– A jak sądzicie, ten kupiec zamożny był? Ktoś po nim te dukaty odziedziczy... może nie chciał czekać.
– Ja nic nie sądzę proszę pani, a za fałszywe oskarżenie to krótsza o głową może pani się stać –
odparł dowódca przez zaciśnięte zęby.
– Nie straszcie sierżancie, bo za zacieranie śladów morderstwa może być to samo, a co najmniej degradacja – odpaliła Ilse.
– My zabieramy ciała i towary, a analizą zajmą się miejskie straże... powiedziałem już raz i teraz drugi, a trzeci nie będę powtarzał – powiedział.
Ilse wzruszyła ramionami – Jak chcecie, ale powiedzcie mi, kto był tym świadkiem?
– No syn kupca, co to z nim jeździł zawsze, silny facet chronił swojego ojca... tym razem mu się nie udało – odparł.
– Ja tego mutanta ubiłam jednym strzałem... a i gołymi rękami bym go pokonała. A wy mówicie, ze on silny...
– Bo się pewnie wystraszył chłopaczyna, nie wiem...
– powiedział dowódca.
– To jak sierżancie, silny facet czy strachliwy chłopaczyna...? – zakpiła Ilse – Jedźcie tam i obejrzyjcie truchło... a sami zrozumiecie, że nikt się go nie mógł wystraszyć. A ja poczekam sobie. – Ilse siadła wygodnie i przyglądała się strażnikom zbierających manele.
Dowódca nie odezwał się, ponownie wskoczył na swojego konia i czekał aż jego ludzie skończą swoją robotę.
– Mógł to być wypadek – stwierdził nagle, ni stąd ni zowąd, Karl. – Koń się spłoszył, kupiec spadł. Zanim doszedł do siebie było za późno, bo go mutant dopadł. A na widok mutanta niejeden bierze nogi za pas.
– Tak, mógł to być wypadek, ale starannie przygotowany –
odpowiedziała Ilse mierząc Karla niezbyt pochlebnym spojrzeniem. – A jeśli to faktycznie był wypadek i tylko z niego skorzystał, a nie zaplanował tego, to stać go na kapłana Vereny...
W odpowiedzi Karl obdarzył Ilse długim, zamyślonym, oceniającym spojrzeniem.

Strażnicy zapakowali wóz, zaprzęgli konia i ruszyli do miejsca zabójstwa. Dowódca ignorował oboje podróżników, zresztą i do strażników prawie się nie odzywał. Gdy ujrzał grób jęknął – I tylko chuje utrudniliście robotę.
– To trzeba było nas zawiadomić, że już jedziecie – odcięła się Ilse – przecież zwierzęta by go rozwlekły jakby tak leżał na drodze.
– Normalny, kurwa, i inteligenty podróżujący zostawiłby ciała w spokoju – odparł dowódca, po czym odwrócił się w stronę swoich ludzi – I co tak się patrzycie? Zapierdalać tam i do roboty, wy podróżniki też pomóc macie.
Ilse nie uważała za stosowne podporządkować się rozkazom strażnika.
– Tam –
wskazała na rów – macie swojego mutanta...
Dowódca bez słowa zeskoczył z konia i ruszył w stronę mutanta, gdy już doszedł, Ilse i Karl usłyszeli głośny krzyk.
– Co to kurwa jest?!
Ilse podeszła – Znacie go?
Dowódca spojrzał na nią skonsternowany: – Taa... ten mutant należy do naukowca z Krugenheim, bada on przyczyny mutacji.. skąd on się tu do chuja wziął?
– Ze skrzyni sierżancie, jak mówiłam...
– A po cholerę ktoś miałby go kraść naszemu lekarzowi?
– Cóż... mówiliście –
uśmiechnęła się wrednie – że macie w dupie co tu się stało, bo miejscy mają to badać.
– Tak, tak.. my nie mamy nic do tej sprawy, po prostu się zdziwiłem –
odparł sierżant.
– Straszny ten mutant prawda? Nie ma co się dziwić, że na jego widok koń poniósł, a syn kupca uciekł... że ja nie uciekłam... oj na drugi raz będę wiedzieć czego się bać...
– Zamknij się, kurwo!
– krzyknął dowódca – Nie znamy prawdziwych przyczyn tego zajścia i nie będzie dane nam się dowiedzieć, jedziemy i zamknij tego ryja, resztę powiesz, miejskim strażnikom, ale za fałszywe oskarżenia o łeb krótsza będziesz.
Ilse zmierzyła sierżanta długim spojrzeniem, w końcu wzruszyła ramionami i siadła wygodnie czekając, aż strażnicy uporają się z brudna robotą.
 

Ostatnio edytowane przez Gwena : 12-08-2013 o 02:31.
Gwena jest offline  
Stary 16-08-2013, 14:59   #35
 
Mendorian's Avatar
 
Reputacja: 1 Mendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodzeMendorian jest na bardzo dobrej drodze
Karl i Ilse
Droga do Krugenheim trwała trzy bądź cztery godziny, nie byliście w stanie określić dokładnie czasu trwania drogi. Zbliżaliście się do miasta, tak.. na szczęście tym razem do miasta z porządną gospodą i bardziej rozmownymi mieszkańcami, przed miastem stało dwóch uzbrojonych strażników a tuż obok stała malutka wieżyczka z której jakiś łucznik wypatrywał podróżnych, na was widok strażnicy odsunęli się i pozwolili wjechać do środka, strażnicy dróg prowadzili was przez miasteczko w stronę budynku należącego do straży miejskiej, dzieci które bawiły się na środku drogi odsuwały się i wskazywały palcem na grupkę strażników dróg wiążących ciała, dosyć brutalny widok dla dzieci ale strażnicy wyraźnie mieli to głęboko w poważaniu, dorośli wyraźnie byli przyzwyczajeni do tego typu widoków.
Przed budynkiem należącym do straży miejskiej trwała kłótnia pomiędzy jakimś mężczyzną w okularach a uzbrojonym strażnikiem
- Skradziono mi mutanta panie - odparł groźnie mężczyzna - Obudziłem się a mutanta nie było w klatce, badałem na nim swoje leki które mogłyby zapobiec dalszej mutacji i miałem na to pozwolenie władz miasta, chcę to zgłosić bo trzeba to cholerstwo jak najprędzej znaleźć a pan mi wleźć tutaj nie pozwala, robiłem coś dla dobra świata i powinienem nadal to robić ale brak mutanta niespecjalnie mi na to pozwala, od tej sprawy zależy wiele.. ma pan teraz ogromny dylemat.. jeżeli pan nie wpuści mutanci nadal będą istnieli a Stary świat nie będzie znał lekarstwa, albo uratujemy go.. od tego czy mnie pan wpuści zależą losy wszystkich i wszystkiego!
- Wybaczy pan, dostałem rozkazy, aktualnie trwa przesłuchanie i dopóki ono się nie zakończy nie mogę pana wpuścić, losy świata poczekają - odpowiedział strażnik stojący przed drzwiami, po chwili spojrzał na strażników dróg którzy stanęli tuż przed nim i zeskoczyli ze swoich koni, dowódca spojrzał na naukowca skarżącego się ze skradziono mu mutanta
- Chyba powinniśmy go wpuścić. Może mieć coś wspólnego z naszą sprawą - odparł dowódca
 

Ostatnio edytowane przez Mendorian : 16-08-2013 o 15:07.
Mendorian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172