Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-01-2014, 06:48   #1
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację
[WARHAMMER] Imperium na peryferiach II







Chłopcy z Biberhof, Jost, Eryk, Bert i Arno, opłacili rogatki ciesząc się, że nie mieli wozu, bo tutejsi strażnicy dróg pobierali jedną koronę od głowy oraz od każdego koła i końskiej nogi. Jako, że na trakcie wędrowcy zawsze łączą się dla bezpieczeństwa i obopólnych korzyści wspólnego obcowania, nie wzbudzali podejrzeń w towarzystwie starego kupca, co zielarzem się okazał wędrownym. Znachor, który również za wróżbitę się uważał, po bliższym poznaniu, Starym Hieronymusem się tytułował. W dwukołowym wózku, który ciągnął leniwie wyleniały osioł Karl, wiózł starszy jegomość z Nuln wzdłuż Reiku do Kemperbadu cudaczne dziwności.

- Oj powiadam wam świnki, że czas nadchodzi wielkiej wojny co koniec świata zwiastuje. – szeptał trzęsąc siwiejącą brodą, kiedy po tych słowach sam sobie żarliwie przytakiwał. – Straszna to będzie armia, co jak burza przetoczy się przez Imperium by na kolana rzucić Stary Świat! Koniec nadchodzi! I w duchu niedawnego Geheimnis chętnie wam powróżę i przepowiem koniec każdego z was osobna, jaki was czeka nim się skończy świat i zgaśnie słońce... Za pół złotej korony tylko od łebka, pół darmo jak Ranalda kocham!

W ofercie swej miał również dwie łapy, każda z trójnogiego psa. Szczęście miały przynieść swemu właścicielowi. Dwadzieścia karli śpiewał sobie za każdą. Z pośród maści i ziół wszelakich godne uwagi , bo podobno nie tak znowu często spotykane w Reiklandzie były Mydełka Wiedźmiątkowe. Ten, kto się nim mył również miał cieszyć się szczęściem, póki go starczyło. Mydełka rzecz jasna. Za Karli tylko piętnaście. Powiadał tez kilkakrotnie, że spóźnili się jego nowi towarzysze podróży, bo nie tak dawno jedyną jaką miał Piekielną Monetę sprzedał okazyjnie za koron trzydzieści pięć tylko. Dowiedzieli się też przypadkiem słuchając rozmowy Hieronymusa z miejscowym rybakiem, że krew z Bestii Reiku właściwości ma lecznicze każdej dolegliwości a wdychany proszek z jej kła cudownie działa na męskie przyrodzenie sprawiając, że te nigdy nie opada kiedy twardym być winno. Jak i to, że Bestia na lądzie również atakuje, bo niedawno Stary Gustaw wychylił tylko jeden kielich, a Bestia czar na niego rzuciła i stracił przytomność, przez co spłonęła jego sauna!

Po rozstaniu z Hieronymusem, Chłopcy z Biberhof Reik przekroczyli Reik po prawej ręce mijając strome zbocza Kemperbadu po drugiej stronie głębokiego koryta Stiru.










Czwórka Biberhofian po kolejnym tygodniu wędrówki szła już głównym traktem, który wiódł przez kilka małych mieścin i wioseczek do dwóch najważniejszych Wielkiej Prowincji miejsc - Zamku Reikguard jak i do Altdorfu. Do tego pierwszego na statek zaokrętować trzeba było się najlepiej w Worlitz a do stolicy to wszak i tak prowadziły wszystkie drogi. Najkrótszą lądową zaś była ta przez Grunburg wiodąca. A z tego co Chłopcy z Biberhof się dowiedzieli, to Frankenstein właśnie leżał gdzieś pośród wzgórz krainy Hagerkrybs Lasem Reikwald otoczonymi, które to, jak powiadali w Kemperbadzie wypytani przez Gotte i Berta mieszczanie, podobno kurhany starożytnych Unberogenów, prócz małej acz słynnej z przedniej kiełbasy i dorocznego festynu wioseczki, chowają. Zapomniane grobowce ponoć kusiły poszukiwaczy skarbów i łupieżców pradawnych mogił, przez co wiele duchów mściło się na żywych w tej domenie, lecz znacznie częściej powiadano, że te opowieści przypisać raczej trzeba strachliwej wyobraźni lub nudzie tamtejszych pasterzy.

Dzień był ciepły i parny. Gromadzące się leniwie na sklepieniu chmury, co prześwitały na niebie między gęstymi koronami kontemplując czy zebrać się na deszcz od razu, czy najpierw do końca przykryć ciemną pierzyną słońca wylegującego się na błękitnym prześcieradle podniebnej pościeli.

Ponad trele ptaków na głowami wędrowców, wzbiły sie pochodzące zza zakrętu przed nimi odgłosy niesionej wiatrem muzyki, ludzkiej mowy, śmiechu, rżenia koni i charakterystycznego, miarowego trzeszczenia kół u wielu wozów. Bert, Jost i Eryk dłużej wyciągnęli nogi a Arno nie został im dłużny z takim samym efektem szybciej przebierając swymi. Wkrótce dostrzegli w oddali przed sobą małą karawanę, konnych i piechurów.

Pojazdy okazały się być w zasadzie karetami. Były trzy i na tej ostatniej, najbliżej nim, zamykającej kolumnę, pokiwał na wietrze zielony proporzec w polu którego stało ozdobnie haftowana litera C. Druga kareta na sztandarze błękitem opisywała zgrabne D. Pierwszy zaś powóz miał aż dwie flagi. Wszyscy poznali barwy Wielkiego Księstwa Reiklandu a ta druga, okazałością wcale nie ustępująca imperialnej, trzepotała dwu-ogonową kometą Kultu Sigmara.

Za ostatnią karetą kroczyło dwóch znudzonych pikinierów z tarczami oraz zwykli obywatele. Para wysokich, przystojnych blondynów o donośnym, przyjemnym dla ucha barytonie i prostych, długich włosach opadających luźno na plecy. Przez ramię mieli przerzucone torby podróżne a w rękach nieśli lutnie. Między nimi szła i śmiała się wesoło młoda kobieta. Brunetka to była o dziko kręconych puklach opadających tuż nad ramionami lecz tak, że włosy nie zakrywały całkowicie jej długiej szyi, co dostojnie wystarała ze sznurowanego, głębokiego dekoltu. Biała koszula z niebieskimi akcentami rękawków, które sporymi fałdami bufonów sięgały wysmukłych przedramion a pod szerokim pasem z czerwonej wstęgi, przechodziła w suknię nie sięgającą ziemi, bo szyta była tak, że chodziło się w niej wygodnie również i po leśnych dywanach jak i tych ścielących się na marmurach i dębowych parkietach. Spod niej wystawały mocne, wysokie skórzane buty podróżne o nie za wysokim obcasie. Wiatr, gdy zawiał, uchylił rąbka halki nim właścicielka miłego dla ucha głosu ujarzmiła wprawnym ruchem niesforną kieckę. Zdążyli jednak Biberhofianie ocenić uda i kolana zgrabnych nóżek w czerwonych pończochach co wyrastały z czarnych, jeździeckich cholew.

- Chodźcie wędrowcy! Idźcie z nami w podróży i podzielcie się opowieściami z dalekich stron w zamian za schronienie i towarzystwo! – krzyknał przyjaźnie machając ręką jeden z trubadurów. – Maxymilian Sache jestem a to brat mój rodzony, Horst. – wyjaśnił uprzejmie gdy Chłopcy z Biberhof dołączyli do orszaku. - Trubadurami jesteśmy w służbie szlacheckiej rodziny Crutzenbachów. Wynajęli nas do zabawiania towarzystwa podczas ich podróży do Zamku Reikguard, gdzie mają negocjować warunki rozejmu ze zwaśnionym rodem Dutchfeltów. – szeptał już konspiratorskim tonem. – Obie rodziny tyle problemów swym sporem zrobiły, że sam Cesarz miłościwie nam panujący Karl Franz rozkazał im negocjacje, a żeby tego dopilnować wysłał swego przedstawiciela. – kiwnął głową na pierwszą karetę. – Baltazar Fromm, Kapłan Sigmara.

- To nie jest ich sprawa co robimy, ani sprawy szlacheckie. – Horst próbował uciszyć bliźniaka. – Niech się cieszą, że w ogóle drogę z nimi dzielimy!

- Od dwóch dni maszeruję i między pieśniami, to tyś mi jedynym towarzyszem. Już nim ci dobrzy ludzie trafili, to tęskniłem za nowymi opowieściami.

Zwrócił się znowu do Biberhofian.

- Opowiedzcie o swych podróżach i nie przemilczajcie plotek, wszak to chleb mój codzienny. Wiem. – przejechał palcami po strunach. – Ploteczka za ploteczkę. Ja zacznę. – wyszczerzył się w uśmiechu zadbanych zębów. - Słyszałem jak ostatnio ludzie gadali, że Jakub Crutzenbach, następca i przyszła głowa rodu klanu Crutzenbachów, przymuszany jest do poślubienia Doroty Dutchfelt, wdowy i obecnie kapłanki Shallya, w imię jednego z warunków pokoju. Oj, obym tylko muchą był na ścianie w pokoju, w którym Jakub się o tym dowiedział. – zaśmiał się a wraz z nim kręconowłosa brunetka. – To wprawdzie opanowany mąż, lecz każdy ma swoje granice, czy nie? Teraz wasza kolej. – zaproponował zakładając włosy za ucho.










Czas płynął z wolna podczas wędrówki, gdy nie tak długo potem, bo kwadrans zaledwie, ze wschodu pobiegły odgłosy metalicznych uderzeń. Wszyscy piechurzy obrócili głowy i ujrzeli stojących na skraju lasu, oddalonych o kilkanaście kroków od ostatniej karety, pięciu mutantów w porwanych łachmanach. Wydawali z siebie złowrogi wrzaski a najwyższy dudnił pordzewiałym orężem o tarczę. Czterech miało kusze wymierzone w karawanę. Największy z nich stał dobrych siedem stóp nad ziemią na zwierzęcych nogach z kopytami i rogami wystającymi do góry spomiędzy długich strąków tego, co niegdyś było czarnymi włosami. Ten to właśni herszt mutantów uniósł muskularnym ramieniem dwuręczny topór i krzyknął donośnym, głębokim głosem:

- Jesteśmy biedni i odrzuceni przez społeczeństwo! Bierzemy tylko to, co nie jest nam dane zarobić uczciwą pracą! Rzućcie broń, rzućcie nam wasze złoto i ruszajcie! Trzymajcie się od nas z dala!

Dwaj pikinierzy wymienili w naprędce skonsternowane spojrzenia, po czym zajęli z orężem defensywne pozycje zza tarcz obserwując mutantów w oczekiwaniu na następny ich ruch. Brunetka chwyciła kieckę i w okamgnieniu wycofała się na drugą stronę zatrzymanej karety. Obaj trubadurzy stali jak zaklęci, sparaliżowani przez strach. W oddali przednia straż w liczbie czterech konnych dopiero zaczynała zawracać się w siodłach, lecz wszyscy wiedzieli, że nim dotrą na tyły karawany, ktoś lub wszyscy mogą zginąć.

Mutant z podniesioną wysoko głową oczekiwał spełnienia żądań czekając na reakcję stojących naprzeciw ludzi.






 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 05-01-2014 o 08:00.
Campo Viejo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:56.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172