|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
27-09-2014, 20:50 | #111 |
Reputacja: 1 | Bartolomeo obudził się wczesnym popołudniem w rezydencji Falco, nie pamiętał jak tu wrócił ale był pewien że nie był to powrót z Giovannim Falco i jego rodziną, gdyż ostaniom rzeczą jaką pamiętał był wschód słońca. Młody Cavallomenti spędził bardzo udany i ciekawy wieczór a następnie noc, którą miał nadzieję powtórzyć jeszcze w tym tygodniu z dziewczyną poznaną na balu u księcia, zabawna, piękna i przed wszystkim mądra gdyż wydawała się być zainteresowana gdy alchemik opowiadał jej o swojej pracy w Gildii oraz niektórych wynalazkach jakie tworzy. Bartolomeo szedł właśnie do kuchni by uzupełnić energię po ostatniej nocy gdy ktoś ze służących przekazał mu, że senior Falco chcę widzieć ich późnym popołudniem w biblioteczce, nie śpiesząc się Cavallomenti zjadł obfite późne śniadanie i wrócił do swojej sypialni. Tam na stoliku zauważył list, którego musiał wcześniej nie zauważyć. Treść listu była osobista i bardzo niepokojąca zwłaszcza, że dotyczyła niedawnych wydarzeń na północy. Gdy nadszedł czas Bartolomeo stawił się w gabinecie Giovanniego Falco - Oficjalnie zwalniam was z waszych długów wobec mnie - Falco nie owijał w bawełnę i od razu przeszedł do sedna. - Jeśli chęć spłaty zadłużenia była jedynym powodem, dla którego mi pomagaliście, jesteście wolni. Możecie iść swoją drogą, robić co chcecie. Nie ukrywam jednak, że jesteście zaradni i byłbym wielce rad, gdybym mógł na was liczyć. Zbliżają się interesujące czasy, a kompetentnych ludzi ciężko znaleźć. Współpraca z moją rodziną, jak pewnie wiecie, może wam wyjść na dobre, ale i na złe. Decyzja należy do was. Decydujcie więc. Marco natychmiast zgodził się dalszą współpracę. Już wcześniej Bartolomeo miał wrażenie że familia Marco i Falcowie są w bardzo dobrych stosunkach co tylko potwierdziło się na bankiecie, który Cavallomenti niezbyt dokładnie pamiętał, prócz rzecz jasna dziewczyny w błękitnej sukni. Z jednej strony Bartolomeo cieszył się, że z rodziną Falco pozostanie tak wierny i dobry przyjaciel, zwłaszcza, że w najlepszym wypadku utraci ona jednego z "dłużników" w osobie Cavallomentiego. -Signore Falco. - Bartolomeo odezwał się korzystając z chwili ciszy. - Z powodów osobistych jestem zmuszony przyjąć pańską propozycję i opuścić pana w tak trudnym czasie. Nie będę pana zanudzał szczegółami ale rodzina prosiła mnie bym w jak najszybszym czasie udał się do Miragliano w poszukiwaniu braci mojej matki, którzy byli w mieście podczas ataku Skavenów. Niemniej chciałbym pana zapewnić signore, że nasza fabryka nadal będzie produkować zamówiony towar i moja rodzina zrobi wszystko by dotrzymać warunków kontraktu. Gdy tylko załatwię sprawy w Miragliano wrócę tu by dopilnować interesów mojej rodziny.
__________________ Man-o'-War Część I |
28-09-2014, 20:36 | #112 |
Reputacja: 1 | Słyszała, że Falko wyprawia bankiet dla części możnych, jednak odczuła pewną ulgę, że nie została nań zaproszona. Pewnie by się tam czuła jak mysz na balu kotów. Spędziła ten wieczór w swoich komnatach rozmyślając nad koniecznością współpracy z rodem Falko. Następnego dnia udała się, tak jak ich o to poproszono, do gabinetu, w celu omówienia warunków dalszej współpracy. Słuchała uważnie wypowiedzi innych, jednak sama nie była pewna... Dlaczego niby miałaby pozostać w towarzystwie tych bezwzględnych morderców, jakimi ich widziała. Jednak wreszcie przypomniała sobie sugestię jaką rzucono jej przy "rekrutacji" w te zwariowane szeregi, że rodzina mogłaby pomóc uzyskać jej legalny rozwód i odzyskać majątek ojca. Gdy tylko signore Falko spojrzał się w jej stronę oczekując odpowiedzi skinęła powoli głową, na znak, że przystąpi do drużyny. "Jeśli wejdziesz między wrony..."- przebiegło jej w myślach.. Ostatnio edytowane przez Nimitz : 07-10-2014 o 23:43. |
29-09-2014, 21:30 | #113 |
Reputacja: 1 | Bal przyszedł i przeminął jak wiele jemu podobnych. No, może był większym wydarzeniem niż inne z powodu ogłoszenia zaręczyn Luciany. Katerina cieszyła się wraz z przyjaciółką, choć miała mieszane uczucia względem tego związku. Wiedziała że mimo afektu, jakim dziewczyna pałała do przyszłego męża małżeństwo niekoniecznie będzie szczęśliwe. "Zapewne nie będzie", pomyślała patrząc na wystudiowany uśmiech narzeczonego Luci i oczami wyobraźni widząc go razem z Gianem. Jej zdaniem lepsze były związki czysto polityczne, gdzie małżonkowie lubili się, lecz nie kochali. Nie było nic gorszego niż jednostronny afekt. Propozycja starego Falco zaskoczyła najemniczkę. Nie oczekiwała zwolnienia z długu, lecz kolejnego zlecenia. Zawsze marzyła o wolności - prawdziwej, nie tej wykupionej przez pracodawcę - lecz teraz odkryła, że mając ją w zasięgu ręki nie ma pojęcia co z nią zrobić. Nie zarobiła tyle by żyć leniwie i niezależnie. Z drugiej jednak strony nie uśmiechało jej się nadstawiać karku w szemranych interesach głowy rodziny. Im kto potężniejszy tym ma więcej wrogów i większą potrzebę ich eliminowania. A Katerina lubiła miejsce, na którym spoczywała jej głowa i nie zamierzała jej stracić w jakimś ciemnym zaułku. - Dziękuję za propozycję - zwróciła się do Giovanniego. - Praca dla rodziny to dla mnie zaszczyt, który chciałabym kontynuować... - ostrożnie dobierając słowa niezamierzenie wpadła w manierę della Rovere. - Jednakże w związku z ostatnimi wydarzeniami czuję się w obowiązku pozostać przy moim dotychczasowym zajęciu - ochranianiu i towarzyszeniu panience Lucianie. Tuszę, że nie będzie ona temu przeciwna. Gdy signorina uzna, że moje usługi nie są już potrzebne odejdę w swoją stronę. Pozostawała jeszcze kwestia długu u Księcia; najemniczka wiedziała, że takie przysługi lepiej było odbierać wcześniej niż później, póki pamięć wielmożów była świeża, a wiatry wiały dla nich pomyślnie. Nad tym jednak musiała pomyśleć. |
02-10-2014, 11:02 | #114 |
Reputacja: 1 | Lorenzo wiedział, że poradziłby sobie bez Falców. Wiedział, że jego talenty były całkiem przydatne w Tileańskiej szachownicy. Wierzył jednak, że jego siostra nigdy nie będzie żyła wygodniej i bezpieczniej niż teraz, pod protekcją Falców. - Signior, uważam za zaszczyt możliwość pracy dla twojej rodziny. Póki będziesz chciał moich usług, póty będę na twoje zawołanie. Zostaję. |
|
| |