Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-03-2014, 01:01   #11
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Pierwsze sukcesy i pierwsze porażki w bataliach należały zazwyczaj do wszelkiej masy strzelców i nie inaczej było w Fortegno. Długouchy Bryce miał bardzo nieprzyjemne wspomnienia ze zmutowanymi szczurami, długi łuk i sokole oko, z którego miał zamiar skorzystać. Strzała świsnęła w powietrzu, kiedy puścił cięciwę i z zadowoleniem patrzył, jak wchodzi z mlaskiem w najbliższego futrzaka. Elf chciał poprawić, ale wycelował ciut za wysoko. Cóż, każdy miał prawo do błędów. Kolejna salwa pocisków nadeszła z nieco spóźnionych kusz. Rust wypalił od razu z grubej rury, w największego z milusińskich, który popieszczony bełtem upuścił szkatułkę i pisnął żałośnie. Katerina dotrzymywała kroku swoim towarzyszom i uszczknęła sporo krwi z kolejnego szczurowatego, ale przy drugim strzale popełniła ten sam błąd co Bryce.

Kolejna część tańca należała do piechoty. Renato wyglądał nieco absurdalnie ze skalpelem, ale dowiódł że nie liczy się ostrze, a szermierz. Jakby od niechcenia wyminął nadlatujący ku niemu miecz i szybkim ruchem nadgarstka skrwawił skaveńską skroń. Francesco był tuż za czarodziejem i uderzeniem z góry dokończył dzieła, podczas gdy jego brat bawił się w ludzki taran. Młodszy z braci Marrizano tarczą utorował sobie drogę do jednego z tych większych przeciwników, w którego wjechał z całą siłą na jaką było go stać. Sierściuch poleciał do tyłu i rąbnął o ziemię, a Niccolo szybkim sztychem zapewnił, że już się raczej nie podniesie. Panowie szlachta - della Rovere i Gaetani - którzy byli za przebojowym młodziakiem, nie mogli pochwalić się celującymi wynikami. Dostatecznymi też nie, bowiem skaveni wyślizgnęli się spod cięć eleganckich broni, a Lorenzo nawet poczuł, jak jeden z nich przejeżdża mu żelazem po nodze.

Frater Bonaventura wspierał towarzyszy moralnie, a wyćwiczony głos wzbijał się ponad odgłosy walki - ot, lata praktyki. Z wisiorkiem Myrmidii w dłoni i jej litanią na ustach dopingował nowych znajomych, którzy odciągali futrzaste niebezpieczeństwo z dala od niego. Może i spędziłby całe starcie nieniepokojony przez nikogo, spełniając obowiązki pomocy duchowej, gdyby nie to, że nadal będąc na koniu górował nad otoczeniem i przyciągał uwagę. Grupa skavenów, podobnie jak Monsignore trzymająca się z dala od frontu, popisała się trzeźwością umysłu i zamiast rzucać się na przybyłych, sięgnęła po łuki i kusze poległych. Ranald musiał czuwać nad Monsignore, bowiem strzała weń posłana chybiła zaledwie o milimetry. Katerina natomiast chycnęła za osłonę, która osłoniła ją przed ostrzałem. Nieco gorzej miał Rust z Brycem. Bełt jedynie musnął elfa, ale DeGroat oberwał w ramię i schował się za granitową zasłonę, klnąc na czym świat stoi.

Największy szczurowaty, który jeszcze chwilę temu trzymał w garści szkatułę, nacierał teraz na Niccolo z rustowym bełtem pod żebrami. Krwawił dosyć obficie, ale widać adrenalina robiła swoje bo natarł na Marrizano z furią i uderzył celnie. Celnie, boleśnie i pod niecodziennym kątem. Pod młodym rozrabiaką ugięły się kolana, ale odpłacił pięknym za nadobne, uderzając między żebra. Parę kroków z tyłu Lorenzo potężnym uderzeniem z bioder rozorał gardło skavena, a szabla zatrzymała się dopiero na kręgach szyjnych. Marco oberwał po ręce trzymającej cinquedeę, ale zaraz zripostował rapierem, wyrywając płat skóry z potylicy.

Starcie powoli dobiegało końca. Francesco doskoczył do brata i zakończył żywot dużego skavena, który musiał być jakimś hersztem czy innym dowódcą. Katerina, Rust i Bryce zdołali ustrzelić razem dwóch strzelców, a duet della Rovere-Gaetani ubił resztki szczurzej piechoty. Na placu boju została tylko łuczniczo-kusznicza banda w liczbie pięciu.

- Nie robić kłopot! - wydarł się któryś szczurowaty łamanym tileańskim - Zostawić, my iść, nie robić kłopot. Życie miłe!

Najemnicy, w większości poharatani i krwawiący, spojrzeli się krótko po sobie. Mogli puścić szczurzy kwintet żywcem, oszczędzić sobie roboty. Tak ładnie prosili o darowanie życia, żal byłoby odmówić.

Tylko adrenalina buzująca w żyłach i gorący tileański temperament protestowały.
 

Ostatnio edytowane przez Aro : 04-04-2014 o 05:29.
Aro jest offline  
Stary 10-03-2014, 08:51   #12
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Na szczęście skaveny były bardziej zawzięte, niż sprawne w walce. Co prawda Marco i tak oberwał, ale nie miał wrażenia, by owe rany miały go szybko zaprowadzić do Ogrodów Morra.
Patrząc na pozostałą piątkę skavenów zastanawiał się przez moment, na ile sensowna jest ich propozycja. I dochodził do wniosku, że można z niej (i z niej) skorzystać.
Przed wszystkim nie przyjechali tutaj, żeby walczyć z przerośniętymi szczurami w imię nie wiadomo czego. Poza tym - zanim dopadną łuczników, to tamci zdążą strzelić raz czy dwa razy. A strzały mają to do siebie, że od czasu do czasu trafiają. Zwykle w tego, który biegnie na czele atakujących.

- Niech sobie idą - zaproponował cicho, wycierając ostrze rapiera w szmatę zerwaną z utrupionego przeciwnika. - Mamy skrzynkę, możemy wracać.

W zasadzie decyzja zależała od "swoich" łuczników i kuszników. Parę szybkich i celnych strzałów mogłoby definitywnie rozwiązać problem. Ku zadowoleniu jednej ze stron.

- Kto was tu przysłał i po co? - krzyknął w stronę skavenów.

Oczywiście pojawienie się szczuroludzi w tym akurat miejscu mogło być przypadkiem, ale co szkodziło spróbować.
 
Kerm jest offline  
Stary 11-03-2014, 00:04   #13
 
razdwaczy's Avatar
 
Reputacja: 1 razdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znanyrazdwaczy wkrótce będzie znany
- Cazzo! - Zaklął Lorenzo, kiedy noga dała o sobie znać przy kolejnym kroku. - Rzućcie broń! Presto! Buttate via le armi si valuate le vostre vite!


- Szef wiedzieć! - na odpowiedź Skavenów nie trzeba było długo czekać - My nic, nic. Szef mówi przyjście i przyszli!


- Niech sobie idą? Wolałbym ich nie wypuszczać, bo zawołają tego szefa. - tu sugestywnie machnął szpadą - Ale nie będę się sam wyrywał do ataku.

Gaetaniemu nie podobał się pomysł zostawania w tym miejscu dłużej niż to było konieczne. Skoro w lesie znalazło się czternastu szczurowatych, może być ich i więcej.

Swoim wątpliwościom dał wyraz po wymianie zdań z Marco.
- Nie mitrężmy zbyt długo. Jest ich tu więcej, więc w każdej chwili mogą przyjść zobaczyć co z ich kolegami.
 

Ostatnio edytowane przez razdwaczy : 11-03-2014 o 00:15.
razdwaczy jest offline  
Stary 11-03-2014, 11:10   #14
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
- „Szkurwa, pffghlack!” – Spływający z między zębów charkot źródło miał, na przekór anatomii, nie w gardzieli, a w piekącym boleśnie ramieniu. Tam, znaczy się, był jego bodziec, bo dźwięk, razem z flegmą spłynął standardowo, ze środka na zewnątrz. Chlupocząc w kałużę mętnej deszczówki.

- „Panowie gryzonie!” – Rust wychylił się zza swej granitowej zasłony i szybkim, acz stanowczym krokiem zaczął marsz ku zamarłym w niepewności kompanom i wrogom. – ”Poddajcie się, a puścimy was wolno. Rzućcie broń na ziemię, a, słowo honoru, odejdziecie cali i zdrowi”.

Cisza. Cisza, a raczej nadziewane popiskiwaniem smarknięcia. Stwory albo nie rozumiały, albo po prostu ceniły swą lichą egzystencję, przed której stratą metal chronił przecież znacznie lepiej niż efemeryczny honor. Miały słuszność.

Kusznik nie wstrzymał spokojnego spaceru. Wciąż w ruchu, jakby od niechcenia, podrzucił kuszę i palnął. Mięsiste pacnięcie i kwintet przeszedł w kwartet, a DeGroat przeszedł od spacerowania do akrobatycznych turlanek po ziemi. Rzut szczupakiem i dziecięcy fikołek mogły wyglądać jak piaskownicowe popisy szkrabów, ale zrobiły swoje – szybkim transportem przeniosły Rusta za uspokajająco solidne kamienie rozbitej kamieniczki.

- „No to pizgać ich, raz-dwa, kompania!” – Strzelec, bezpieczny za zrujnowaną zabudową, przeładował mechanizm, wyczekując spokojnie kontry zębatego towarzystwa. Chwila-moment, niech zripostują, a będzie szansa ubić następnych. I wtedy, Rust zaryzykowałby solidny pieniądz, morale sierściuchów pękną jak rybi pęcherz. A strzelać z konia, w plecy uciekającym, było łatwiej, niż trafić do kibla po wieczornej zaprawie w Luccini.
 
Panicz jest offline  
Stary 11-03-2014, 12:44   #15
 
Iakovich's Avatar
 
Reputacja: 1 Iakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skałIakovich jest jak klejnot wśród skał
-Bracie co ci. prawie że wykrzykiwał ściągając truchło skavena z brata. W jego oczach była wściekłość ale gdzieś pod jego kopułą błąkała się iskra rozsądku.” Może jednak warto zrobić to inaczej.

Widząc że jego brat jest cały podszedł w kierunku jednego z ciała gdzie jak mu się zdawało widział naciągniętą kuszę.- Lepiej ich zabić choć srogo nas to może kosztować.
 
__________________
" Blood blood for the BLOOD GOD"

" Jack ty znowu w mieście?? Księżna już wie??... rok minął i chyba wszyscy zapomnieli już o wieżowcu "
Iakovich jest offline  
Stary 11-03-2014, 16:29   #16
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Skaveni. Rattus Sapiens Scavenis
Niektórzy z naturalistów uważali że to specyficzna, skarlała odmiana spotykanego na dzikim wschodzie zwierzoczłeka, inni - że to inny, osobny gatunek mutanta. Byli i tacy - jak spalony na stosie Carl de Diaria, którego zakazany esej Scavenis et genus rattus czytał kilka lat temu na uczelni medycznej - którzy twierdzili że szczuraki są kolejną z myślących ras, obok ludzi, niziołów, elfów i khazadów.

Pierwsze wrażenie z zobaczenia żywego skavena było właśnie takie - nie wyglądał na bezmyslnego osła ryczącego i wymachującego maczugą i kamieniem. Oczywiście wiedział to wcześniej, ale co innego wiedzieć, a co innego widzieć.
Skavena miał okazję dwukrotnie w życiu kroić, a raz ciało było w stanie daleko posuniętego rozkładu. Żywego widział po raz pierwszy.



Analitycznym i krytycznym okiem przyglądał się sieczce, którą uczynili futrzakom. To nie był jego żywioł, jednak poczucie obowiązku i determinacja wpojona przez ojca sprawiła że nie zląkł się i stanął do walki. Dobrze, że szczuroludzie nie przynieśli ze sobą dziwnych urządzeń i toksyn, o których mówiły niektóre doniesienia... choć chętnie sporządziłby szkic takowego urządzenia, a nawet lepiej zbadał.
Co do ran lepiej sprawdzić, kilkoro z drużyny było poranionych, a szczury uwielbiały choroby i trucizny. To, że przeżyli walkę, nie znaczy że zwyciężyli. Obejrzał siebie i nie zauważył nawet rozdarcia.

Zanotować: Do niebezpiecznych zadań zabierać rzeźnicki fartuch i słoje z formaliną.

Jego przemyślenia trwały ledwie dwie chwile, a potem szczury się odezwały... i mimo że przemówiły także głosy rozumu, krótko potem na sygnał nijakiego Rusta walka rozgorzała na nowo. Tym razem Renato skoczył za najbliższą osłonę - jest tyle lepiej wprawnych w walce osób z przewagą liczebną nad niedobitkami sieściuchów, że lepiej zrobi nie wchodząc im w drogę. Szczurom przyjrzy się później. Ranom pozostałych - jeżeli wyrażą rozsądek i chęć - także, bo na wszelki wypadek lepiej będzie przystawić wokół nich pijawki by złe jady wyciągnęły. A dziwnym trafem niektórzy paniczykowie mdleją na widok tych pożytecznych robali...
 
__________________
Bez podpisu.

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 11-03-2014 o 16:31.
TomaszJ jest offline  
Stary 11-03-2014, 18:10   #17
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Walka była szybka i brutalna - czyli taka, jak powinna być. Katerina rzadko miała okazję walczyć poza granicami miasta; zwykle spacerowała z Lucianą w roli przyzwoitki i obstawy, lub podróżowała z całą rodziną w grupie zaprawionych i zgranych ochroniarzy (którzy zresztą trenowali i ją samą). Tym bardziej nigdy nie widziała skavenów i teraz z zainteresowaniem pomieszanym z obrzydzeniem obserwowała coś, co wyglądało jej na krzyżówkę psa i szczura. Do tego gadającą. Nie miała jednak czasu ani na kontemplację, ani na dialog. Kusznik o fizjonomii zgniłej rzepy się nie certolił; świsnął bełt i walka rozgorzała na nowo. By ostrzegł chociaż, sapnęła zirytowana, chowając się za węgłem. Jak który trafi Lu to osobiście temu durniowi jaja urżnę, odgrażała się w myślach z troski o swoją ulubioną klaczkę. Czyli tą, na której najczęściej jeździła; oczywiście należącą stajni Falco.
 
Sayane jest offline  
Stary 11-03-2014, 18:58   #18
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kim był ów szef - szczuroczłekiem, co w objęciach trzymał szkatułkę, czy też jakiś inny osobnik, co siedział w krzakach o krok (lub parę mil stąd) - tego się Marco dowiedzieć nie zdołał. Rozmowy zostały szybko zerwane przez jakiegoś gorącokrwistego zapaleńca, który wpakował bełt w bebechy kolejnego skavena.
Dureń, pomyślał Marco, chowając się za resztkami jakichś zabudowań.
Zdecydowanie nie miał zamiaru wystawić się na ostrzał, służąc szczuroludziom za żywą tarczę.
Kto zaczął, niech dokończy, dodał w myślach, mając na względzie oczywiście zapalczywego kusznika.
Strzela taki, nie pomyślawszy wpierw, a potem inny muszą za niego kończyć rozpoczęte dzieło. Siedzi sobie potem za załomem, z rzadka łeb wystawia, i tylko narzeka, ze nikt na wroga nie biegnie.
A w chowanego i podchody to się Marco ze strażnikami ostatnio zabawiał, wymykając się od panny jednej. Zabawa ze skavenami była nieco mniej przyjemna.

Najpierw jednak, również bezpieczny za resztkami ściany, kapelusz wystawił do góry, podnosząc go na ostrzu rapiera, chcąc skłonić skaveny do oddania strzałów.
Potem chciał ruszyć do przodu i skryć się za następną ruinką.
 
Kerm jest offline  
Stary 11-03-2014, 19:28   #19
 
MagMa's Avatar
 
Reputacja: 1 MagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie cośMagMa ma w sobie coś
Z dzikim uśmiechem Bryce oparł się o zimny granit, dający ochronę przed wrogimi pociskami. Ledwie zerknął na draśnięcie. Miał szczęście i skaveńska strzała musnęła go tylko. Szybkim spojrzeniem omiótł pole walki oceniając stan towarzyszy i liczbę pozostałych wrogów.
Jeszcze piątka.

Automatycznym ruchem sięgnął po kolejną strzałę gdy odezwał się któryś z gryzoni. Przeklęte, tchórzliwe szczury. Nie uśmiechało mu się puszczanie ich wolno. Nie tylko nie ufał im za grosz, ale też nienawidził bardziej niż jakiegokolwiek plugastwa chadzającego po świecie.
Z drugiej jednak strony widział, że niektórzy nie mieli tyle szczęścia co on i oberwali znacznie bardziej. Nie chciał podejmować za nich decyzji o dalszej walce.

Częściowo ukryty czekał z przygotowanym łukiem, mierząc do jednego z skavenów, na decyzję pozostałych. Opuścić broń zawsze zdąży. Z trudem opanowywał chęć uwolnienia trzymanej strzały. Gdy więc w powietrzu zaśpiewał bełt kusznika, niemal natychmiast wyfrunęła ona jego śladem.
 
MagMa jest offline  
Stary 12-03-2014, 06:55   #20
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
- Spokojnie, Francesco - odparł na pytanie brata. Starszy czasami martwił się niczym matka. - To tylko draśnięcie - dodał. No, może nie do końca. Cholernie bolało i trochę utykał, ale żył. Nic wielkiego z czym by sobie nie poradził.

Już w chwili "negocjacji" ze szczurowatymi Niccolo zaczął powoli kuśtykać w ich kierunku, starając się zajść ich od boku, coby nie biec na kusze frontalnie. Nie chciał oberwać bełtem pod żebra jak skaven, który go zranił.
Gdy walka rozgorzała ponownie, ruszył jak najszybciej w stronę skavenów chcąc zmniejszyć dystans. Dobrze, że miał tarczę, bo wyglądało, że większość jego towarzyszy chowa się po krzakach. Ale czegóż się spodziewać po szlachetnie urodzonych?

Ostatniego delikwenta, który najdzie mu pod miecz, miał zamiar uderzyć rękojeścią miast ostrzem. Może uda się ogłuszyć szczuraka? Wtedy mieliby kogo przesłuchać po drodze. Niccolo wątpił, by skaveny znalazły się w tym miejscu przypadkiem.
 
Wnerwik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172