lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WFRP 2 ed.] Tajemnica Starej Kopalni (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/14094-wfrp-2-ed-tajemnica-starej-kopalni.html)

Kerm 07-08-2015 13:45

Odpoczynek dobrze zrobił Oswaldowi. A może i stara wiedźma dołożyła do tego swoje mikstury. Jaka była prawda, to go w gruncie rzeczy nie obchodziło. Przynajmniej w tej chwili.
A posiedzieć w obozowisku lub poleżeć na wieży i nic nie robić, prócz obserwowania okolicy - to było nawet całkiem przyjemne, szczególnie w zestawieni

Grom z jasnego nieba był czymś nietypowym, ale zdarzał się od czasu do czasu... Ale towarzyszący gromowi łysk... całkiem jakby słońce odbiło się w kilkudziesięciu naraz lusterkach, skierowanych prosto w jego, Oswalda, oczy.
Tyle, że go nie oślepiło...

Dziwne zjawiska miały to do siebie, że nakazywały zwiększenie uwagi i baczniejsze rozglądanie się dokoła. No a w takim razie trudno było przegapić owo coś, co szło w stronę obozowiska.
Bywali tacy zapaleńcy, co łazili po lasach w lśniących zbrojach. Oswald sam raz takiego widział. Ale z pewnością nie widział nikogo, kto by lazł w połowie pancerza i świecił gołym cyckiem... o nietypowych elementach budowy nie wspominając. Elementach zdecydowanie nie zachęcających do tego, by kształtnobiustną niewiastę wyłuskać z odzienia i lec z nią gdzieś w krzakach.
Hrabia to z pewnością nie był, ale jakiś mutant. Dziwny, nietypowy... A może i demon, przez hrabiego ściągnięty z jakichś piekielnych otchłani.
Mieć do czynienia z czymś takim to Oswald zdecydowanie nie chciał, ale zostawiać kompanów samych...

Ostrożnie zaczął schodzić w dół, by nie spaść i nie połamać sobie czegoś idąc w zbytnim pospiechu.

Gob1in 19-08-2015 21:13

Ostrzeżony przez towarzyszy chwycił za broń i zerwał się na nogi. po chwili dostrzegł przyczynę niepokoju. Zbliżająca się postać z pewnością nie była człowiekiem. Nie wyglądała przy tym jak odmieńcy, których wcześniej spotkali - tamci przypominali potwornie zdeformowanych ludzi, a to tutaj było inne, jakby z rozmysłem zaplanowana forma wzorowana na ludziach, a ludzkie atrybuty zmieszano z fragmentami potworów albo demonów. Czyżby to był jeden z awatarów Mrocznych Bogów? Demon kroczący po świecie ludzi i spełniający zachcianki swego patrona?

Cokolwiek by to nie było nie wyglądało zbyt przyjaźnie. Z ruchów tej dziwnej istoty emanowała pewność siebie, a wielkie szczypce w miejscu ramion potwierdzały mało pokojowe zamiary.

Spojrzał co robią pozostali. Najlepiej byłoby uciec stąd i liczyć na to, że bestia zgubi ślad.
- To nic nie da! - krzyknął do Gunthera. - Wyczuł dym ogniska i pieczone mięso! - wskazał na węszącego stwora, a przeraźliwy wrzask tamtego stanowił potwierdzenie podejrzeń Mortensena.

- Wejdźmy na górę. Łatwiej będzie się bronić! - Zaproponował, szykując łuk do strzału. Przeszło mu też przez głowę, że mogliby otoczyć demona i zaatakować go z czterech stron jednocześnie, ale tylko bogowie mogliby uratować tego, który stanie naprzeciw potwora.

xeper 29-09-2015 00:21

- Ho! Bitka! – ryknął krasnolud, wymachując toporzyskiem. Chwilę potem, ignorując rady myśliwego zaczął schodzić za Oswaldem. Daleko w dole słychać było zbliżającą się istotę. Gdy tylko wyłoniła się spomiędzy drzew, dwie cięciwy jęknęły; dwa pociski pomknęły w stronę stworzenia. Żelazo zgrzytnęło, gdy strzała wystrzelona przez Gunthera przebiła napierśnik i ugrzęzła w ciele potwora. Długi szyp z łuku Sørena przeleciał obok, wbijając się niegroźnie w ziemię tuż przy stopie.

Druga i Oswald byli już na dole. Zobaczyli jak potwór odłamuje strzałę wystającą z piersi, oblizuje ją długim, rozwidlonym językiem. Jak smak krwi powoduje dreszcz rozkoszy. Usta wykrzywiają się w nieziemskim, pięknym acz upiornym uśmiechu. Stworzenie nie zatrzymując się, skierowało się ku wieży. Rozległ się niski, ledwo słyszalny syk, wiercący w głowie, nieustępliwy. Oczy istoty zwróciły się ku krasnoludowi. Druga zadygotał. Mocniej ścisnął drzewce topora. Zakręcił młyńca i runął na stwora. Oswald, przyglądając się potworowi przez chwilę walczył z przemożną potrzebą znalezienia się gdzie indziej, ale szarża kompana otrzeźwiła go na tyle, że zdecydował się zostać.

Druga pędził długimi susami, zbliżając się do istoty. Ta wciąż syczała i oblizywała się, przygotowując na przyjęcie uderzenia. Piękno twarzy, idealne proporcje i tajemnicza aura stworzenia, spowodowały, że Druga stracił nieco zapału do walki. Uderzył jednak. Topór zafurkotał przecinając powietrze, gdy odmieniec delikatnym, płynnym ruchem zszedł z linii ciosu. Równocześnie samemu błyskawicznie machając opancerzonymi ramionami. Krasnoludzki wojownik miał dużo szczęścia – kościane szczypce minęły go o włos – ucinając tylko kilka włosów z osmalonej brody.

Kerm 29-09-2015 10:36

Nie zaczęło się dobrze, ale mogło być dużo, dużo gorzej.
Potwór oberwał, a to było dowodem na to, że można mu było zrobić krzywdę. Potwór chybił, a to dobitnie świadczyło o tym, że nie jest jakimś super wojownikiem. Czy raczej wojowniczką.
Czyli mieli jakieś szanse...

Opanowawszy chęć wycofania się i zabarykadowania na wieży Oswald zaatakował odmieńca.
Co prawda dwóch na jednego to było może nieuczciwe, ale Oswald miał w nosie rycerskie zasady walki.

Gob1in 06-10-2015 11:45

Mortensen zaklął cicho i sięgnął po kolejny pocisk. Gunther miał więcej szczęścia i jego strzała przebiła pancerz demona. Dobrze było widzieć, że stwora da się zranić, chociaż samo trafienie zamiast ostudzenia zapałów monstrum sprawiło mu przyjemność trudną do ogarnięcia umysłem człowieka. Bo i jaka istota raduje się z własnych ran i bólu?

Próba zebrania wszystkich na piętrze zrujnowanej baszty nie przyniosła rezultatu. Właściwie to czego mógł się spodziewać po brodatym pokurczu? Z pewnością nie rozumu. Jedynie on i Gunther zachowali rozsądek i próbowali zabić lub chociaż osłabić wroga zanim dotrze do wieży.

Nie było co czekać, aż poradzi sobie z dwójką poranionych przecież obrońców. Założył strzałę na cięciwę, przymierzył i wypuścił. Takiego przeciwnika lepiej było razić na odległość.

Sekal 09-10-2015 16:28

Gunther lubił swój optymizm. Pozwalał mu on wierzyć, że stwór przejdzie z dala, co najwyżej trochę pobuszuje przy ogniu i poniecha. Jego towarzysze takiego widzenia świata zdecydowanie nie podzielali, jasne było po słowach Sorena, że walki nie unikną. Wypuścił strzałę, wyjął następną i bez zbytniego zastanawiania się, ruszył w bok, starając się podchodzić wyżej.

Ani myślał stawać naprzeciw tego czegoś w bezpośredniej walce. Niestety szalony Druga wykluczał wymyślenie jakiegoś innego planu od rozdzielenia się na ile mogli i zasypania demona strzałami. Kuntz wcale nie skupiał się na analizowaniu tego co widzi. To tylko kolejny paskudny mutant. Te kształty wcale nie są piękne. Te szczypce mogą zabić natychmiast.

Pomknęła następna strzała.
- Cofajcie się ku wieży! - krzyknął do walczących w zwarciu, licząc na odrobinę chociaż taktycznego podejścia tamtej dwójki. Sam obchodził ich z innej niż Soren flanki.

xeper 15-10-2015 23:00

Druga i Oswald flankujący potworzycę sprawiali wrażenie pokracznych i niezdarnych przy jej zręcznych, tanecznych i perfekcyjnych ruchach. Wywinęła się spod ostrza krasnoluda, zeszła z lini ciosu Oswalda. Wykonała błyskawiczny piruet. Szczypce wieńczące jej rękę wystrzeliły do przodu. Ogniwa kolczugi noszonej przez Drugę rozprysnęły się na wszystkie strony. Kolce jakimi zakończone były szczypce odbiły krwawe ślady na torsie krasnoluda. Brodacz odskoczył. Wojowniczka skoczyła za nim. Drugie szczypce, na lewej ręce zacisnęły się na kolanie krasnoluda. Druga wrzeszcząc z bólu, upadł. Rozległ się dziki i zmysłowy śmiech istoty, która coraz mocniej zaciskała kleszcze na nodze powalonego krasnoluda.

Ciężko było strzelać do nieustannie poruszającej się, walczącej grupy. Søren długą chwilę mierzył, wodząc końcem grotu za tańczącą taniec śmierci postacią. W końcu wypuścił cięciwę z palców. W chwili, w której Druga upadł na ziemię raniony w nogę, strzała pomknęła ku celowi. Oko nie zawiodło Sørena. Ale pocisk, mimo iż trafił nie wyrządził potworowi żadnej krzywdy. Myśliwy ze zgrozą zobaczył, jak strzała odbija się od ciała, znacząc miejsce trafienia jedynie fioletowym wykwitem.

Gunther, zadowolony z wyniku poprzedniego strzału, nieco się zdekoncentrował. Nie przymierzył wystarczająco dobrze i strzała wystrzelona przez niego, poszybowała wysoko ponad głowami walczących, niknąc w lesie.

Kerm 16-10-2015 10:24

Gdyby Oswald miał łuk, to w tym momencie siedziałby na szczycie wieży i strzelałby do potwora z bezpiecznej odległości.
Gdyby Oswald miał nieco rozsądku, to siedziałby teraz w gospodzie, popijał piwo i opowiadał o swych dalekich wędrówkach i bohaterskich czynach.
To wszystko jednak chwilowo przynajmniej było daleko poza jego możliwościami. Pozostawało tylko jedno - skorzystać z tego, że potwór zajęty jest kompanem i jego mobilność jest nieco ograniczona.

Bez chwili wahania zrobił krok w bok i zaatakował plecy potwora.

Sekal 19-10-2015 11:43

Gunther patrzył na to wszystko z oczami pełnymi przerażenia. To nie pewność swoich umiejętności posłała strzałę w niebo, lecz strach i drżące dłonie. Jak można było walczyć z czymś takim, co nawet skórę miało niczym pancerz? Najchętniej spróbowałby ucieczki, albo przynajmniej wejścia na drzewo, gdzie demonica miałaby może problem dostać się posiadając szczypce zamiast dłoni. Ale jego towarzysze ciągle tam walczyli, nie próbując salwować się ucieczką.
Dlaczego to robili?!
Nawet optymizm Kuntza zawodził okrutnie, gdy przychodziło do szacowania wyniku tego otwartego boju.
Wypuścił kolejną strzałę, gotowy wspierać Oswalda i powalonego krasnoluda przynajmniej w ten sposób. W inny chyba już nie potrafił. Tylko szaleniec mógłby teraz zaszarżować na tego potwora!

Gob1in 21-10-2015 15:13

Myśliwy zagryzł tylko zęby dostrzegając, że strzała nie wyrządziła szkody demonowi. Musiał się bardziej postarać, albo wkrótce wszyscy będą martwi. Nie był jednym z tych, którzy wygłaszają płomienne mowy zagrzewając towarzyszy do walki. Po prostu nie spuszczając oczu i śledząc każdy ruch z przeciwnika sięgnął do kołczanu po kolejny pocisk.

Mimo, że nie był żarliwym wyznawcą żadnego ze znanych mu bóstw miał nadzieję, że tym razem wszyscy bogowie przeciwni wynaturzeniom takim, jak to pokierują grotem strzały.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:25.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172