Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-07-2014, 14:46   #21
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
Po wysłuchaniu małej dziewczynki, Karl zrozumiał że już się więcej nie dowie.
Gdy starzec poszedł też już spać a oni wrócili do dalszego pilnowania obozowiska, Karl zagaduje Ragandulfa: Co o tym wszystkim myślisz? Dziwnie to wygląda...jak na moje to dziecko rozmawiające z duchem, który ukazuje się jej po swojej śmierci to nie jest nic normalnego

Po uzyskaniu odpowiedzi, wskazuje na śpiących towarzyszy i mówi: Mam nadzieję, że wszystko im z rana powiesz. Powinni wszyscy wiedzieć w co się pakujemySwoją wypowiedź kwituje kwaśnym uśmiechem

Nad ranem godzinę przed świtem Karl budzi Oswald'a tak jak go prosił.
 

Ostatnio edytowane przez Dnc : 09-07-2014 o 11:59.
Dnc jest offline  
Stary 08-07-2014, 10:12   #22
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Usypiało się łatwo będąc wsłuchanym w trzaskanie ognia i mając świadomość że warty cały czas dbają o bezpieczeństwo odpoczywających. Więc sen spłynął na Oswalda niemal natychmiastowo, a przyniósł ze sobą wspomnienie minionych dni, podróży, nowych towarzyszy...

***

Grupa wędrowców aktualnie znajdowała się w niewielkiej wiosce na swym szlaku, kiedy z pobliskiej poręby przybiegli zlęknieni drwale pokrzykując i alarmując całe sioło. Okazało się że dostrzeżono w lesie zwierzoludzi. Szczęściem udało się opanować panikę zanim rozgorzała na dobre. Stało się tak chyba tylko dzięki obecności grupy zbrojnych i podnoszącej na duchu, przynajmniej w teorii, przemowy rycerza, Luisa de Carcassonne. Z takim wsparciem chłopi poczuli się pewniej i niemalże natychmiast uzbroili w to co mieli pod ręką. Widły, cepy, łuki. Nie było chwili do stracenia, należało się przygotować i stawić opór najeźdźcy, gdyż inaczej wszyscy by zginęli.
Na szczęście było to tylko małe stadko zwierzoludzi. Potwory udało się zdybać na skraju poręby, niedaleko wsi. Pomimo strachu, odczuwanego chyba przez wszystkich nikt nie uciekł. Niedoceniane zwykle chłopstwo dzielnie stanęło w obronie swych domów i rodzin dając odpór potworom. Z pewnością sytuacja wyglądała by zupełnie inaczej, gdyby nie obecność zbrojnych i jeźdźców którzy dobili ostatnie, pierzchające w las sztuki. Nie można było pozwolić żeby choć jedno takie parszywstwo pałętało się po okolicy i napadało miejscowych.
Mimo że walka była wygrana, wielu zostało rannych i poniosło śmierć. Lecz udało się im ocalić swoją społeczność. Gorzki smak zwycięstwa odczuli chyba wszyscy, a szczególnie rodziny poległych.
W pobliżu udało się również natknąć na małą jaskinię w której potwory zaczęły urządzać sobie legowisko. Pomimo że zjawiły się tu niedawno, wewnątrz znajdowały się ogryzione kości ludzkie i zwierzęce wskazujące na to że przynajmniej jedna osoba padła ich ofiarą. Obrzydzenie i przestrach odczuwali chyba wszyscy.
Po przeszukaniu jaskini odkryto wśród szczątków poprzednich ofiar dziwny przedmiot, którego identyfikacją zajęli się bohaterowie.
Okazało się, że była to tuba na zwoje, w środku której znajdowała się mapa z różnymi oznaczeniami. Być może w Altdorfie znaleźli by jakieś informacje o tym co dokładnie mapa przedstawia?
Jako że mieszkańcy wioski byli raczej biedni i pieniędzy jako takich nie mieli wystarczająco żeby odpłacić wędrowcom za udzieloną pomoc, obdarowano ich wedle majętności wsi. Jako że żaden z podróżnych nie chciał zamieszkać w wiosce, ni dłużej tam się zatrzymywać, nakarmiono ich syto, podarowano obrok dla koni, zapas jedzenia na dalszą podróż i pożegnano dobrym słowem.
Wychwalaniu bohaterów z Bitwy o Przesiekę, jak niedawną potyczkę zaczęto nazywać w okolicy nie było końca. Takie wieści roznosiły się tu szybciej niż wieść o darmowej kolejce w karczmie. A jeśli nie szybciej to z podobną prędkością.
Ciekawą rzeczą była natomiast mapa znaleziona w jaskini, najprawdopodobniej należąca wcześniej do pożartego człowieka. Ciekawiła ona chyba wszystkich i kusiła do podjęcia wyprawy, niczym w opowieściach snutych przez minstreli i bardów po zajazdach. Kto wie do jakiego stopnia plotki i miejscowe przekazy rozdmuchają niedawne wydarzenia? Jakie przygody dopisze im ludność i czy kiedyś nie usłyszą o sobie w jakiejś karczmie?

Trakt do Altdorfu prowadził ich leniwie w kolejnych dniach i wydawać by się mogło że na jednym z większych szlaków powinno być bezpiecznie. Lecz życie postanowiło zaskoczyć po raz kolejny. Zatrzymani zostali przez grupkę „mytników” jak to się określili. Czyli zbójów zwykłych, okradających podróżnych na szlaku. Szczęściem banici nie umieli liczyć sił na zamiary, a grupa już miała doświadczenie we wspólnej walce i bez większego trudu poradziła sobie z zagrożeniem. Starczyło usieć dwóch aby reszta pierzchła w las niczym spłoszone zające. Nie było nawet sensu w pościgu. Ot, zepchnęło się trupy w krzaki, wyczyściło broń i można było ruszać dalej w kierunku Altdorfu.
Okazało się że z tej ciekawej zbieraniny indywidualności stworzyła się interesująca drużyna z przypadku. A tajemnica którą mogła skrywać mapa kusiła i wydawała się idealnym celem wyprawy dla grupy.

Młody i dumny rycerz z Bretonii, Luis de Carcassonne.
Randulf z Nordlandu, podróżnik i obieżyświat.
Oswald Bosch, spokojny najemnik, zwykle ochraniający karawany i kupców.
Karl Miller, posępny łowca nagród.
I na koniec Hargrom Krwawy Chełm, krzepki, krasnoludzki wojownik o rubasznym poczuciu humoru.

Z powodu braku lepszego zajęcia, każdy od czasu do czasu zastanawiał się nad mapą i tym do czego może prowadzić. Można by uznać to za początek wyprawy. Gonienie za domysłami i przygodą, albo jak to mawiają w Bretonii: Graalem, wydawało się szaleństwem i dotyczyło chyba tylko bohaterów z opowieści bardów. W normalnym życiu należało znaleźć zarobek i przejmować się dniem dzisiejszym żeby nie przymierać głodem i zapewnić sobie dostatnie życie.

Choć kto wie? Może ktoś zaproponuje taką szaleńczą wyprawę? Może nawet znajdą się szaleńcy na nią chętni?!
Ścieżki przeznaczenia, jak zwykle zresztą, były zawiłe i nie sposób przewidzieć jakie historie napisze przyszłość.


***

Lecz szybko po tym nadeszły kolejne wspomnienia. Znacznie starsze, lecz ciągle żywe w umyśle, jakby pochodzące sprzed zaledwie tygodnia. Powrócił ognień, krzyki mordowanych, rżenie konających koni i ryk. Ryk dzikich, pokracznych bestii.
Oswald miał niespokojny sen, a już od dłuższego czasu przecież sypiał spokojnie... Przewracał się z boku na bok, od czasu do czasu starał się coś powiedzieć niemo poruszając ustami. Każdy dźwięk zdawał się oddziaływać na niego szarpiąc coraz to nowe struny podświadomości. Trzaskanie drew w przygasającym ognisku, szum lasu i okazjonalne pohukiwanie sowy gdzieś w koronach drzew. Aż nagle dało się słyszeć cichy głosik z oddali: - Ratunku! Wilk! Okazało się że był to wystarczający bodziec żeby wybudzić Oswalda z płytkiego snu. Zerwał się on z niemym krzykiem na ustach, wyszarpując sztylet z pochwy z gotowością do zatopienia go w ciele potencjalnego agresora.
Lecz otaczała go cisza i spokój obozowiska. Ogień cichutko i leniwie pochłaniał drewno, a korony drzew szumiały uspokajająco niczym piastunka kołysająca dziecko do snu. Czyżby to też mu się przyśniło? Przez chwilę siedział tak nieruchomo i patrzył w mrok, po czym schował broń i opadł na posłanie z westchnieniem.

Po krótkiej chwili w obozowisku zrobiło się trochę głośniej od rozmów. Nie wiedział czy pobudzili się wszyscy. Sam nie mógł zasnąć jeszcze przez dłuższą chwilę i z ciekawością wsłuchiwał się w konwersację. Nie wdawał się w dyskusję żeby przypadkiem nie obudzić kogoś. Doskonale znał "ból" niewyspania, a wyglądało na to że kolejnego poranka wszystko i tak się wyjaśni.
Szczęściem dla niego, gdy sen nadszedł ponownie już tylko ciężka i miękka ciemność ogarnęła jego umysł tłumiąc zmysły. Jednak miał zaznać jeszcze odrobiny odpoczynku przed pobudką.

***

Kiedy Karl obudził Oswalda ten nie przywitał go już bronią, lecz zaspanym spojrzeniem.

- Dzięki. Wygląda na to że przespał bym nawet śniadanie gdyby nie ty... Powiedział cicho Oswald, zbierając się z posłania. Zabrał część swoich rzeczy i ruszył w stronę koni.
- Idę napoić konia i obmyć się w strumieniu. Wrócę niedługo Powiedział jeszcze, odchodząc.

Poranna mgiełka skutecznie odganiała resztki snu i przyjemnie rozbudzała rześkością. Strumień dalej wił się leniwie w tym samym miejscu, co zaskoczeniem żadnym nie było. Koń zarżał zadowolony pijąc wodę i skubiąc nadbrzeżne zarośla. Oswald syknął, zanurzając się w zimnym nurcie. Nie pamiętał już dokładnie co śniło mu się w nocy, pamiętał natomiast ogień i ryk. A może było to tylko trzaskanie ogniska i szum drzew wypaczone przez zmęczony umysł?

Szybko porzucił te rozmyślania zakładając swoje lepsze ubranie. Porządne, czyste spodnie z ciemnego materiału, beżową koszulę sznurowaną na piersi i ciemny, prosty wams. Włosy pomimo chłodu poranka zaczynały już schnąć w pierwszych promieniach słońca, leniwie wyłaniającego się zza horyzontu i czas był wracać do obozowiska. Dowiedzieć się co dokładnie działo się w nocy i o co chodziło z tym całym... duchem?
W drodze powrotnej zebrał jeszcze puste sidła z lekkim niezadowoleniem. Szczęście że obiad zjedzą we wsi, bo chyba wybrał nieodpowiednie miejsce na ustawienie pułapki.


Jak już zasiadł razem innymi przy obozowisku, powiódł wzrokiem po kompanach i zaczął.
- Jakubie, o co tu chodzi? O czym rozmawialiście w nocy? Zapytał spokojnie i rzeczowo.
Gdy śniadali sporo się wyjaśniło, lecz paradoksalnie przez te „wyjaśnienia” wokół sprawy narosło jeszcze więcej pytań. Lecz odpowiedzi czekały w pobliskiej wiosce i jej okolicach, a przynajmniej istniała na to nadzieja. Oswald umaił dochować tajemnicy i nie miał zamiaru narazić małej Alicji na niebezpieczeństwo, bezsensownie kłapiąc gębą.

Przed drogą zarzucił wams na koszulkę kolczą, niemal ją maskując, puścił konia za skrzypiącym wozem, zatknął wysokie, jeździeckie rękawice za pas i wyciągnął z sakwy prostą fujarkę. Po chwili zaczął grać cicho, wesołą melodię do akompaniamentu skrzypiącej osi. Coś prostego i żwawego, żeby troche się rozweselić i odegnać wspomnienia. Nie żeby umaił grać cokolwiek innego. Ot parę melodii których nauczył się na szlaku wśród karawan i najemników. Nawet mógłby zaśpiewać do tego jakieś słowa, ale szczerze wątpił aby były one odpowiednie dla uszu dziecka.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.

Ostatnio edytowane przez Cattus : 08-07-2014 o 14:26.
Cattus jest offline  
Stary 10-07-2014, 13:25   #23
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Randulf zdawał sobie sprawę z tego, że reszta drużyny, ci, co szczęśliwie przespali całe zajście, powinna się dowiedzieć o rozmowach Alicii z duchem jej ojca.
Coś było dziwnego w tej całej sprawie. Jakim cudem morderca dzieci i morderca ojca dziewczynki był tą samą osobą? Czyżby ojciec Alicii był świadkiem porwania lub zabicia któregoś z dzieci? Szkoda zatem, że jest taki małomówny, że nie potrafi opisać swego zabójcy i powtarza tylko prośbę o zemstę.
A może warto by porozmawiać z dziewczynką i poprosić, żeby podczas następnej rozmowy z duchem zadała pytanie o wygląd mordercy. Albo - co by było jeszcze lepsze - o imię zbrodniarza.
Łażenie o wiosce i próba złapania kogoś na gorącym uczynku - to mogło się nie powieść. Lepiej by było, gdyby wiedzieli, za kim mają pochodzić, kogo pilnować.


Rankiem, przy śniadaniu, Randulf opowiedział w skrócie o nocnych przygodach, starając się nie wyciągać żadnych wniosków.


Po starannym zagaszeniu resztek ogniska i po pobieżnej porannej toalecie Randulf spakował swoje rzeczy i przygotował wierzchowca do podróży. Co prawda koń boczył się nieco na przywiązaną z tyłu siodła wilczą skórę, ale nie na tyle, żeby całkiem się zbuntować.
Randulf jeszcze raz sprawdził, czy czasem nie zostawił jakiegoś drobiazgu, po czym powiedział:
- Możemy ruszać.
 
Kerm jest offline  
Stary 12-07-2014, 01:34   #24
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Luis dowiedziawszy się o nocnych zajściach zaniemówił ze zdziwienia. Początkowo nie wiedział co ma sądzić o tej sprawie. Dziewczę rozmawiające z duchem... wilk pojawiający się nagle na polanie i atakujący wartowników... jak gdyby ta mała go przyzwala, aby nikt nie przeszkadzał jej w... no właśnie, w czym? Luis słyszał straszne historie o czarnoksiężnikach potrafiących ożywiać zmarłych i kontrolujących dzikie bestie. Do tej pory myślał, że to tylko legendy do straszenia nieposłusznych dzieci. Ale dziś? Jego towarzysze mówili o zajściu w taki sposób, że trudno było im nie wierzyć.

Początkowa chęć Luisa do niesienia pomocy tym ludziom poczęła topnieć. Ślubował pomoc słabym i bezbronnym, ale tylko wtedy, gdy są bez winy. Przywoływanie duchów, kontrolowanie bestii, próba zabójstwa - Luis nie wiedział, czy może zaufać napotkanym nieznajomym.

-Bezpieczniej będzie spalić małą. - Poinformował szeptem towarzyszy, tak aby przypadkiem o jego planie nie usłyszał ani dziadek, ani dziewczynka. -Mała musi być wiedźmą, a dziad... kto wie, być może czarnoksiężnikiem. Mydlą nam oczy, nie możemy dać się w to wciągnąć. Sami widzieliście, co działo się w nocy. - Zwrócił się do pechowych wartowników, świadków nocnego horroru.

-Takie rzeczy nie dzieją się normalnym osobom. Z nimi musi być coś nie tak. Rozsądek musi zwyciężyć nad ciekawością. Poza tym, zobaczcie - my podróżujemy tym samym traktem. Wszyscy uzbrojeni, w nocy wystawiamy warty. Bo jest niebezpiecznie. A ta para? Jedzie sobie przez las jak gdyby nigdy nic, niemal bez ochrony. Może nie mają się czego bać? Skoro bestie stają na ich wezwanie. Musimy być szybcy i działać z zaskoczenia. - Przekonywał Luis.
 

Ostatnio edytowane przez Mortarel : 12-07-2014 o 01:39.
Mortarel jest offline  
Stary 12-07-2014, 02:28   #25
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Hargrom po swojej warcie usnął jak zabity. Wyrwało go ze snu jakieś poruszenie. Alicia przybiegła gdzieś spomiędzy drzew, kwiląc coś o wilku. Później przyszedł Randulf, niosąc na barkach całkiem pokaźnego wilczura. Krasnolud przewrócił się na drugi bok i nasłuchiwał rozmowy. Ale to co widział i słyszał wydało mu się tak abstrakcyjne, że uznał to wszystko za sen i znów zapadł, jakby powiedzieli ludzie, w objęcia Morra.

Dopiero rano się przekonał, że to wszystko prawda. I wilk, i duch.
- Pan chyba żartuje, Luis - powiedział donośnie. - Mała nie jest niczemu winna. Przeca wilk ją chciał zaatakować. Musimy jej pomóc. - Zadumał się. Niby jak jej mieli pomóc? Z tego co wiedział, to na duchy nie warto ruszać z toporem. I wolał tego nie próbować. Dotychczas trzymał się z dala od magików i wszelkich zjawisk nadprzyrodzonych i nie czuł potrzeby tego zmieniać.
- W każdym razie i tak nam trza ruszać do tej wioski. Dowiemy się o co chodzi i zdecydujecie co nam czynić. Ale małej nam nie krzywdzić. To nie honornie by było.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline  
Stary 12-07-2014, 09:41   #26
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Na propozycję Luisa odnośnie spalenia małej, Oswald spojrzał mu w oczy i odpowiedział cicho: - Ciebie kurwa zaraz spalę... Po czym westchnął i już zupełnie spokojnie kontynuował ciągle przyciszonym głosem.- A Tyś najwięcej widział z tego co zaszło wczoraj w lesie. Mała niczemu winna nie jest, a jeśli rzucasz Panie takie oskarżenia to z pewnością masz niezbite dowody ku temu, czyż nie? Czy może tylko domysły oparte na opowieści? Na Twoje szczęście to dziecko nie może wyzwać cię na pojedynek w obronie swego imienia. Bo jestem pewien że gdybyś tak powiedział o rycerzu to na miecze by poszło. Ton Oswalda całkowicie wrócił do normy.

- Rację masz, my jesteśmy uzbrojeni, ale to nie dziwota. Normalni ludzie podróżują samotnie i bez broni. Bo jeśli nawet wolno im takową posiadać, to nie jest powiedziane że chłop przez rok zarobi równowartość miecza. Więc co mają robić? Okopać się w ziemiance i tam już zostać? Czyżby Twa chęć niesienia pomocy i obrony bezbronnych już się ulotniła? A co rzekła by Pani Jeziora do której takie żarliwe modlitwy składasz? Tutaj zrobił krótką pauzę. - Nie mnie odpowiadaj. Sobie odpowiedz na to pytanie. Na miejscu dowiemy się więcej, no i nic nikogo tutaj nie trzyma przeca. Do miasta już blisko, trakty patrolowane więc droga szeroka. Wyraźnie podirytowany zakończył rozmowę i zajął się troczeniem juków.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 12-07-2014, 12:13   #27
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
-Waż swe słowa Panie Oswaldzie! - Rzekł groźnie Luis. -Gdyby nie pańskie pochodzenie w tej chwili przeszyłbym Pana mieczem za takie groźby. - Oznajmił. -Jednak zważywszy na szacunek do Pańskiego herbu nie zrobię tego. Obrażenie rycerza poza polem bitwy jest aktem haniebnym! Będę bronił swojej czci i godności. Jeśli więc pańskie niegodne zachowanie nie jest przejawem klątwy bądź uroku, proszę wybrać porę i broń. Załatwmy to w honorowy sposób. Inaczej uznam, żeś Pan jest osobą pozbawioną czci, honoru i odwagi! - Rzekł szorstko Luis.

-Moim dowodem w sprawie tej małej wiedźmy są słowa naszych towarzyszy, które wszyscy słyszeli. Mała ma konszachty duchami i siłami nieczystymi. Ilu z nas rozmawia sobie z duchami? To nie jest normalne. - Luis tylko zaśmiał się słysząc o pojedynku z dziewczynką. -Dziwne macie zwyczaje. W Bretoni żaden rycerz nie splamiłby się pojedynkiem z kobietą. Gdzież honor i sława po takim zwycięstwie?
 
Mortarel jest offline  
Stary 12-07-2014, 12:42   #28
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- Nie było moją intencją obrazić Pana i nie chciał bym żebyś brał do siebie moje słowa. Po prostu niezbyt wypocząłem ostatniej nocy i drażliwy jestem. Ostawmy tę sprawę w pokoju, nie chcę walczyć. Jeśli to nie problem to ruszajmy dalej. Powiedział pojednawczo Oswald.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 12-07-2014, 12:44   #29
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
-Przyjmuję przeprosiny. - Rzekł już spokojniej Luis. - I również odwołuję me słowa, które mogły być obraźliwe. - Odparł nieco zawiedziony faktem, że stracił okazję do wykazania się w pojedynku.
 
Mortarel jest offline  
Stary 12-07-2014, 13:20   #30
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Bohaterowie jechali powoli, starzec co jakiś czas opowiadał o chłopskich zwyczajach, które znacznie różniły się od wcześniejszych wyobrażeń jakie np.: miał Luis. Bieda piszczała, głód i bród. Dziewczynka nie odzywała się zbytnio, tylko co jakiś czas spoglądała na Randulfa, który jak by nie patrzeć uratował jej życie. Była zawstydzona sytuacją z duchem, być może nawet obawiała się, że bohaterowie mogą mieć to jej za złe. Szlak wydawał się być bezpieczny, a pogoda ładna. Świeciło słońce, ale nie doskwierało. Wiał lekki przyjemny wiatr, który niósł przyjemny chłód.
Z daleka dało się zobaczyć bramy miasteczka. Bohaterowie zdążyli dojechać do celu w południe zgodnie z wcześniejszymi założeniami.


Przy bramie wjazdowej stoi czterech strażników. Jeden z nich wyglądał dostojniej.
Ubrani w nowe skórzane kaftany, wysokie buty i hełmy sprawiają wrażenie, że żyją dostatnio. Wyglądają na czujących się pewnie. Dwóch z nich zastawiło drogę skrzyżowanymi halabardami. Postać wyglądająca na sierżanta trzyma rękę na rękojeści miecza.


- Kim jesteście i skąd przybywacie? Gdzie zmierzacie i jak długo macie zamiar tutaj zabawić? - zadał szereg pytań ku nowo przybyłym bacznie przyglądając się ich twarzom, czekając tym samym na odpowiedź.
 

Ostatnio edytowane przez Inferian : 12-07-2014 o 13:39. Powód: jechali, a nie szli :)
Inferian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172