lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Archiwum sesji z działu Warhammer (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/)
-   -   [WH II ed] Kuźnie Nuln (http://lastinn.info/archiwum-sesji-z-dzialu-warhammer/14517-wh-ii-ed-kuznie-nuln.html)

Komtur 09-12-2015 20:52

Bogowie nie sprzyjali trzem łowcom kultystów. Pogoda na dodatek wprowadzała wszystkich w paskudny, przygnębiający nastrój.

- Trop niby jest panowie, ale bardzo słabiutki - rzekł Gaston do towarzyszy - Może trzeba by rozejrzeć się po okolicy, może jakiś żebrak widział długowłosego? Do konstabla i świątyni też można zajrzeć. - poparł pomysł Wolmara.

Szanse na dorwanie Tolzena były nikłe, ale przynajmniej mieli jaki taki rysopis. Znów trzeba gonić po mieście by choć znaleźć strzęp jakichś informacji.

xeper 13-12-2015 22:58

Łażenie w deszczu w okolicach karczmy, w której spotkał się Ortzowen i jego kat miało mizerne skutki. Ulewa zmyła doszczętnie wszelkie ślady, więc przeszukiwanie zaułków, bram i uliczek nie przyniosło rezultatów. Również na ulewę można było zwalić winę, za to że wszyscy żebracy, będący najlepiej poinformowanymi osobami na dzielnicy, gdzieś przepadli. Lało i efekt tego był taki, że wszyscy byli przemoczeni do suchej nitki. Ruszyli do siedziby Straży.

***

Mürdow, jak zwykle żuł słomkę. Jego gabinet wyglądał niemal tak samo jak wcześniej. Z tą różnicą, że pod oknem widniała spora kałuża. Konstabl siedział za biurkiem, opierając nogi na blacie. – Eh – westchnął. – Parszywa pogoda, powiadam. Co do tego Pelpsa, czy Felpsa to nic za bardzo nie mamy. Niby wiadomo, że zatrzymał się gdzieś w Westerdistrickt, ale na tym nasze wiadomości się urywają. Mogłem oddelegować do poszukiwań tylko dwóch funkcjonariuszy, a i to, powiadam, nie na pełny etat. Sami więc rozumiecie, że to musi potrwać.

- Świątynia wyłączona jest spod jurysdykcji miejskiej, więc nie mamy prawa się wtrącać w ich sprawy – wyjaśnił, gdy poinformowali go o swoich podejrzeniach dotyczących Selzmunda Tolzena vel brata Gevarsiusa. – Jeśli macie jakieś podejrzenia, musicie działać oficjalną drogą. Zgłosić się do opata, przeora czy jak go tam zwą i nakreślić problem. Albo zaryzykować, powiadam, spotkanie z Inkwizycją. No ale wtedy musielibyście mieć niepodważalne dowody, inaczej biada Wam...

Kerm 18-12-2015 08:22

Zniechęcony, to za mało, by można było określić stan ducha Gotfryda. Ledwo zaczęło im się wydawać, że znajdują jakiś trop, a już ten rozpływał się, jakby zmyły go strugi deszczu.

- Chodźmy porozmawiać z opatem - zaproponował. - Może pozwoli nam spotkać się z bratem Gevarsiusem. Jeśli się okaże, że go nie ma w klasztorze, to nasze podejrzenia się potwierdzą.

Oczywiście zawsze jeszcze pozostawała ich znajoma czarodziejka, ale o tym nie chciał wspominać.

Gob1in 22-12-2015 14:23

Ubranie było już kompletnie mokre, dlatego kręcenie się po okolicy nie mogło przynieść dalszych szkód. Tym niemniej Wolmar dość szybko znalazł kawałek wystającego dachu, dzięki któremu deszcz padał sobie gdzie indziej, a w każdym razie nie na niego. Mógłby tak stać, a nawet zdrzemnąć się na stojąco, gdyby za każdym przestąpieniem z nogi na nogę cholerne błoto, w które zamieniły się uliczki Nuln, nie ciamkało pod podeszwami. Nie wspominając o zapadaniu się w podmokły grunt.

Wolmar nienawidził tego deszczu.
- Slurp! Slurp! - odpowiedziało radośnie błocko.

Gdy Gaston w końcu dał sobie spokój, powlekli się dalej - do konstabla.
Tutaj Klein zdał sobie sprawę, że nienawidzi jego także - menda siedziała sobie w ciepłym i prawie suchym biurze, żując trawę niczym zwierz czterokopytny.

"Oby się udławił tym zielskiem!" - pomyślał uśmiechając się na powitanie.

Wizyta u konstabla okazała się stratą czasu. Urzędnicze "nie ma czasu/ludzi/pieniędzy" rozpanoszyło się na wszystkich szczeblach władzy. Musieli załatwić wszystko sami - ale z pewnością wtedy pojawią się dzielni strażnicy, by zgarnąć laury i zaszczyty.

Nienawidził ich.

- Skoro konstabl dał zgodę na oficjalną wizytę u przeora, to mus nam iść. Przyciśnijmy gada, który chowa się za drzwiami i odpocznijmy wreszcie w jakiej suchej gospodzie. Ja nie wystawię nosa z pierzyny przez kilka dni, ot co! - Powiedział. - Dajcie mi pogadać z tymi gburami w sukienkach - mam dość łażenia bez celu w taką pogodę!

Tak. Ich też nienawidził.
Jak wszystkich tego dnia.

xeper 27-12-2015 20:28

Uzyskanie możliwości widzenia z bezpośrednim przełożonym brata Gevarsiusa zajęło kilka godzin. Przynajmniej spędzonych w suchych, mrocznych wnętrzach świątynnych budynków. W końcu jednak udało się stanąć przed surowym obliczem ojca Valdreda.

- Nie widzę powodu, dla którego miałbym wątpić w brata Gevarsiusa – powiedział z mocą. Słychać było, że należy do tego rodzaju kapłanów, którzy bardziej pasują do bitewnego pola niż ambony. W jego głosie słychać było złość i groźbę. – Jednak biorąc pod uwagę, że pracujecie dla służb miejskich i działacie w zbożnym celu, spełnię waszą prośbę...
- Bracie Tytusie! – wezwał jednego z usługujących mu diakonów, który czym prędzej stanął przed pryncypałem, z pochyloną głową i wzrokiem wbitym w podłogę. – Udaj się do celi brata Gevarsiusa i obacz czy znajduję się w środku. Tylko pamiętaj aby swoją obecnością nie naruszyć jego ślubów. Jeżeli tak się stanie, otrzymasz karę cielesną, którą wymierzę osobiście!

Brat Tytus skłonił się. Widać było, że cały drży. Opuścił w pośpiechu gabinet ojca Valdreda, który zupełnie ignorując petentów, pogrążył się w rozważaniach. Nie minął kwadrans, a brat Tytus był z powrotem.
- Posłusznie donoszę, że brat Gevarsius znajduje się w swojej celi. Nie widać też, aby ją opuszczał. Żaden z pytanych braci nie widział go na korytarzach lub w krużganku – referował diakon.

- Jak więc widzicie, wasze podejrzenia są bezzasadne – skwitował kapłan, z wyrazem tryumfu na twarzy. – Uprzedzając wasze pytania, dodam, że cela nie ma okien. A teraz opuśćcie to miejsce. Zalecałbym wam też poddanie się pokucie za rzucanie fałszywych oskarżeń!

Na zewnątrz jakby trochę mniej padało. Za to w mrocznych, zalanych zaułkach pojawiły się przemykające na granicy pola widzenia zakapturzone cienie.

Kerm 28-12-2015 10:40

Gotfryd w najmniejszym nawet stopniu nie podzielał wiary ojca Valdreda w niewinność ex-oficera, a obecnie brata Gevarsiusa.
Łatwo można się było domyślić, że gdyby wspomniany braciszek założył kaptur na łeb i wyszedł, zamykając za sobą drzwi celi, to pies z kulawą nogą by się nim nie zainteresował - ani nikt by go nie rozpoznał, ani też nikt by nie wszedł do celi, w której Gevarsius przebywał i wypełniał swe śluby.
Okazywanie tych wątpliwości źle by się jednak mogło skończyć, więc Gotfryd jedynie w uprzejmych bardzo słowach podziękował opatowi i wyszedł, nim szlag go trafił ze złości.

- Odszukamy naszą magiczkę? - zwrócił się do kompanów.

Gob1in 06-01-2016 15:26

Całą drogę Wolmar przygotowywał się do wciśnięcia klechom zręcznej historyjki na temat tkniętego nagłą pobożnością, a przy tym opętanego przez demona mężczyzny. Coś o umierającej matce, rodzinnym spadku, albo i obu tych rzeczach na raz. W efekcie mieli dostać możliwość widzenia z bratem Gervarsiusem, jak określił go bufon w habicie, do którego ich skierowano. Ten z nieukrywaną przyjemnością uniemożliwił im widzenia z podejrzanym, pozorując jedynie wolę współpracy ze Strażą Miejską.

Zapał Kleina gdzieś wyparował.

- W Mieście Wilka demon także opętał władze świątynne. Może i tutaj zdołał już zebrać popleczników. - Powiedział, gdy wyszli od ojca Valdreda. - Skoro jednak my nie mogliśmy zobaczyć się z Gevarsiusem, to powinniśmy porozmawiać z bratem Tytusem. Może dowiemy się czegoś ciekawego? - zastanawiał się na głos.

Byli już na zewnątrz. Przestało padać, jednak ruch w ciemnych uliczkach nie spodobał się czarodziejowi.
- Zdecydowanie powinniśmy poprosić o widzenie z bratem Tytusem, zanim zupełnie damy sobie spokój ze świątynią. - Rzekł do pozostałych.

Droga powrotna mogła okazać się trudniejsza, niż w tę stronę, dlatego dobrze byłoby, gdyby wyprawa do świątyni okazała się bardziej owocna, niż była do tej pory.

Komtur 13-01-2016 20:13

- Ja jednak wolałbym poszukać naszej znajomej - odpowiedział Gaston, popierając pomysł Gotfryda - No chyba żeby ten Tytus pokazał nam ową celę, a my byśmy do niej zajrzeli, w co jednak wątpię.

Czarny myślał przez chwilę, a potem dodał - Chyba że pokręcimy się wokół świątyni, zobaczymy czy nikt podejrzany nie włazi i wyłazi, można by nawet tego brata Tytusa pośledzić.

xeper 16-01-2016 23:09

Ponowne borykanie się z świątynną biurokracją w sprawie widzenia z bratem Tytusem, okazało się niepotrzebne. Okutany w opończę zakonnik wyszedł z budynku i ruszył w stronę miasta, przemykając od bramy do bramy, w ten sposób usiłując pozostać suchym. Cel jego podróży pozostawał nieznany. Nie pozostało nic innego jak podążyć za nim.

Brat Tytus raz przyspieszał, raz zwalniał. Nie kluczył, ani też nie oglądał się. Zmierzał prosto do celu, którym okazała się stara kamienica, zlokalizowana w pobliżu górujących nad okolicą, cylindrycznych budynków Spichlerzy. Zakonnik zniknął za odrapanymi drzwiami, a po chwili w pokoju na piętrze okno rozświetlił blask świecy.

Kerm 17-01-2016 17:12

Brat Tytus chyba podświadomie wyczuł, czego się po nim oczekuje i opuścił zaciszny i bezpieczny klasztor.
Zapewne też miał czyste sumienie, bowiem ani razu się nie obejrzał - całkiem jakby nie robił nic, co mogłoby wywołać czyjeś zainteresowanie.
Chyba że umówił się z kimś, kto byłby jego cieniem i dbał o jego plecy. Jednak Gotfryd nikogo takiego nie zauważył.
Na wszelki jednak wypadek zachowywał się tak, jakby jego droga tylko przez przypadek wiodła tymi samymi ulicami.

Gdy wreszcie brat Tytus dotarł do swego celu, Gotfryd przez moment spoglądał w oświetlone okno.

- Poczekajmy chwilę - zaproponował. - Może się z kimś tutaj umówił.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:18.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172