|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-02-2017, 10:13 | #351 |
Administrator Reputacja: 1 | Z jednej strony Gotfryd chciał się trzymać jak najdalej do mutanta, z drugiej - uznał, że pozwolenie, by uciekinier doprowadził do końca swój przeklęty plan, byłoby świństwem wyrządzonym całemu światu. Ruszył biegiem z mutantem, z jedną myślą przewodnią - dopaść i wpakować w ciało mutanta parę stóp solidnej stali. |
03-02-2017, 15:53 | #352 |
Reputacja: 1 | Gaston nie sądził by kielich był w piwnicy, przeczył temu desperacki krzyk kultysty, ale być może gnojek wpadł na jakiś trop, więc może Wolmar coś wyniucha. Łowca nagród pobiegł za sługą mrocznych potęg. Najlepiej byłoby go dopaść żywcem. Odpowiedni oprawca wydobyłby z gada wszystko co wie. |
03-02-2017, 22:48 | #353 |
Reputacja: 1 | Wolmar pozostał na dole. Wszedł do makabrycznego warsztatu przez rozwalony panel i zaczął poszukiwania. Ciało leżące na stole było, w przeciwieństwie do pozostałych szczątków, świeże – młoda, ładna dziewczyna umarła nie dalej niż kilka godzin temu. Przyczyną śmierci był cios w serce zadany nożem, który nadal tkwił w ciele. Wolmar zbliżył się do szafki stojącej w kącie pomieszczenia i omiótł ją wiedźmim wzrokiem. Nic nie emanowało Eterem, więc czarodziej odwrócił się i rozglądnął po całym pomieszczeniu, skupiając wolę. Czerń wypełzła z drugiego rogu piwnicy, a za nią, spomiędzy kamiennych płyt podłogi wylała się gęsta, czerwona krew, tworząc na oczach Wolamara kałużę w kształcie znaku Khorne’a. Magister mrugnął oczami i krew zniknęła – kąt pomieszczenia pulsował wolnym, czarnym rytmem. Z pomocą sztyletu Wolmar podważył jedną z płytek i pod nią znalazł schowek. Wewnątrz spoczywała zawinięta w gruby materiał srebrna czara, o nodze i podstawie wyrzeźbionej na podobieństwo demona, z groźnie wyglądającym kolcem na końcu ogona, który celował wprost w rękę Wolmara. Poza pucharem była tu też sakiewka, miło zaoblona i wydająca urzekający dźwięki obijających się o siebie złotych monet. Czarny i Gotfryd pognali za górę, za umykającym mutantem. Gdy znaleźli się w sali biesiadnej, tamten już znikał w dziurze w ścianie wyrwanej przez wydostającego się na wolność golema. Mimo, że wykoślawiony przez bytującego w jego ciele pasożytniczego Liebnitza, biegł szybko – nosiciel był wysokim, mocno zbudowanym mężczyzną. Po wyjściu na otwartą przestrzeń zobaczyli mutanta pędzącego ulicą dobre pięćdziesiąt kroków od karczmy. Nie pozostawało nic innego, jak dorwać go na dystans... Gotfryd strzelił, a Gaston przeładowywał kuszę. Strzała pomknęła po dosyć płaskiej trajektorii, natychmiast doganiając umykającego odmieńca i wbiła mu się w plecy. Zatoczył się, upadł, ale natychmiast podniósł i już nieco wolniej uciekał dalej. Zbliżył się do skrzyżowania, na którym na moment zatrzymał się, wybierając drogę i pobiegł dalej, niemal niknąc awanturnikom z oczu. W tym momencie dosięgnął go bełt z kuszy Gastona. Trafiony, rozłożył szeroko ręce i upadł na ulicę. Gdy podeszli do niego, wpatrywał się szklistymi oczami w niebo. Nie żył, a Leibnitz uwięziony w jego ciele, raz po raz, coraz słabiej, ustami pełnymi krwawych baniek powtarzał jedno słowo. - Xarthodox... ~~~~*~~~~ Hrabia Randolf Vogt został skazany na karę banicji i pozbawiony wszelkiego majątku oraz tytułów wyjechał z Nuln. Jego syn Rolf, odpowiedzialny za wszystkie morderstwa, stworzenie golema i próbę przyzwania demonicznej potęgi, gdy znajdował się pod wpływem demona, którego część uwięziona była w Pucharze, został skazany przez Elektorkę na karę śmierci, którą niezwłocznie i po cichu wykonano. Przystąpiono do odbudowy zniszczeń spowodowanych wybuchem eksperymentalnego działa i rozpoczęto prace nad jego następcą, bo Hrabina von Liebowitz nie mogła pogodzić się z porażką w tak prestiżowej sprawie. Rozpoczęto też szybkie i brutalne przywracanie porządku w dzielnicach, w których przez cały tydzień dochodziło do zamieszek. Część zdewastowanych dzielnic zrównano z ziemią, a prowodyrów powywieszano ku uciesze gawiedzi. Oczywiście o ludziach, którzy nie dopuścili do uwolnienia demona nic nie mówiono, a i oni za bardzo nie chcieli się afiszować ze swoją wiedzą. Pozostawała jeszcze kwestia zniszczenia Pucharu, w którym wciąż znajdowała się trzecia część duszy Xarthodoxa, Krwawego Obdzieracza. |
03-02-2017, 23:30 | #354 |
Administrator Reputacja: 1 | Gotfryd pochylił się nad truposzem i sprawdził, czy mutant faktycznie wyzionął ducha. Był gotów, w razie konieczności, obciąć łeb mutanta, na szczęście to już nie było potrzebne, jako że jedna dusza opuściła zmutowane ciało, a po chwili i druga. Czy wpadły w łapska Xarthodoxa? Tego Gotfryd nie wiedział i, prawdę mówiąc, nie chciał wiedzieć. - Tu już nie mamy nic do roboty - powiedział do Gastona. - Wracajmy do Wolmara. * * * Zagadka została wyjaśniona, puchar odzyskany, niebezpieczeństwo, zażegnane. Przynajmniej chwilowo. Pozostawał tylko jeden drobiazg do załatwienia. - Proponowałbym wyjechać jak najdalej z tego miasta - powiedział Gotfryd. - Nawet jeśli ocaliliśmy świat przed powrotem demona - dodał - to nie zawsze bohaterowie są doceniani i mają wspaniałe, usłane różami życie. A po drodze zastanowimy się, jak zniszczyć ten przeklęty puchar, zanim on znniszczy nas. - Macie jakieś pomysły? |
|
| |