|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
23-09-2014, 08:14 | #11 |
Reputacja: 1 | - Nie to nie - burknął Rurk, zgarniając monety z prowizorycznego stołu. W drodze do sklepu trzymał się blisko Derlina, przynajmniej z początku, zanim zaczęły fruwać flegmy i obelgi, wtedy wcisnął się bardziej w środek, mając nadzieję że nie oberwie jakimś obleśnym rykoszetem. - Piękne miast, nie ma co - wymamrotał pod nosem, ścierając niezidentyfikowany brud z koszuli. Malgarson wyraźnie był zażenowany postawą współbratymców z Karak Azgal. Sklep był całkiem nieźle wyposażony, widać, pożywka dla poszukiwaczy przygód. Ceny niestety do najprzystępniejszych nie należały, nawet jak na standardy Rurka, na szczęście oprócz drobnych, posiadali również soczyste poślady Margaret. Przeliczył swoje fundusze, licząc cichym szeptem i stwierdził, że nie ma sensu zaopatrywać się w zbyt dużo dodatkowego balastu. Wszystkie najprzydatniejsze rzeczy miał przy dupie, czyli młotek i tarczę. - No to skoro skończyliśmy, skoczmy już do... - Chciał coś powiedzieć, zakopując sakiewkę głęboko pod ubranie, jednak najwyraźniej nie mówił zbyt głośno, ponieważ wszyscy słuchali monologu Margaret.No, najwyraźniej babeczka była konkretniejsza, niż się z początku zdawało. Nie tylko śliczna buźka, to jeszcze potrafi machnąć cyckiem z niewiele mniejsza precyzją, co Rurk młotkiem, a i z jej mowy wynikało, że zna się na ziołach czy maściach leczniczych. Maści lecznicze może i śmiesznie pachniały, to jedna przydawały się do gojenia ran czy na inne nieprzyjemne przypadłości, którymi przeciętny obywatel Imperium dzielił się tylko z cyrulikiem pierwszego kontaktu. - Pójdę, nie będę na was czekał sam w tej spróchniałej chacie. Trzeba było trzymać się kupą, kupy nikt nie ruszy, jak to się zwykło mawiać, a i ktoś musiał przypilnować, co by go ktoś obcy nie zgwałcił. *** Widząc bohomazy Derlina, Rurk wyraźnie się zaciekawił. - Żeś se niezłe kowadło pierdolnął, powiedz, to jakaś runa ochronna? Szczerze miał nadzieję, że to jest jakaś runa ochronna i nie robi z siebie niedouka w towarzystwie, może parszywym, ale nadal towarzystwie. - Możesz też mi taką machnąć? - pytającym gestem wskazał na swoją tarczę, pokazując ją Derlinowi.. |
23-09-2014, 09:47 | #12 |
Reputacja: 1 | - No pierdolłem se! Fajne, nie? - Derlin pokazał tarczę Rurkowi. - Ale to nie runa. Runy, rozumiesz, są jak baby. Wybredne i lubiące się stroić. A do tego zazdrosne, ale to inna sprawa. Tak samo jak kobitce, runie nie dogodzisz pierwszą lepszą tarczą, albo młotem. Taki nośnik musi być kurewsko dobrze wykonany, żeby runa mogła się zagnieździć. Jak się już nachapiemy w tych tunelach, to będę nakurwiał runy seriami, tobie też machnę! Wyszczerzył zęby do pobratymca, rad, że mógł komuś opowiedzieć o swojej pasji. Tworząc runy stawał się zupełnie innym krasnoludem. Skupionym, dokładnym a przede wszystkim cierpliwym. Przypominał wtedy niewzruszony kamień, którego wnętrze wypełniała płynna magma. Zbyt długo nie miał okazji stworzyć nowego dzieła, jego życie traciło sens, ale może wkrótce się to odmieni. - A to - Derlin wskazał na rysunek kowadła. - To jest symbol mojego przodka, a zarazem całego mojego klanu - Pęknięte Kowadło.
__________________ Ash nazg durbatuluk, Ash nazg gimbatul, Ash nazg thrakatuluk, Agh burzum-ishi krimpatul! |
23-09-2014, 10:00 | #13 |
Reputacja: 1 | Rurk słuchał z zainteresowaniem, inteligentnie przytakując od czasu do czasu. Samemu runy widział tylko pokazowo, a rozpoznawać te magiczne od niemagicznych wychodziło daleko poza jego kompetencje. - Nieźle musieliście naparzać w to kowadło, że pękło. Wolał pogadać o dupie Maryni ze starszym ziomkiem, kiedy reszta zbierała kwiatki i szyszki, chociaż łypanie na pochylającą się w trawie Margaret też nie była najgorszym zajęciem. |
23-09-2014, 20:51 | #14 |
Reputacja: 1 | Wróciliście do Martwych Wrót akurat w momencie, w którym dzwony świątyni wzywały na popołudniowe modlitwy. Byliście dość zmęczeni i całkiem głodni, nic dziwnego po takiej wędrówce. Na szczęście mieliście dopiero co zakupione racje żywności, które miały być co prawda na wyprawę, ale wycieczka do lasu też była wyprawą, choć może nie tak niebezpieczną. Kiedy byliście na powrót w waszej szopie pośpiesznie odsunęliście kamienną płytę i zeszliście na dół. Wąskie schody biegły prosto, aby po chwili skręcić pod kątem prostym w prawo i otworzyć się na sporych rozmiarów pomieszczenie o kamiennych posadzkach i murowanych ścianach. W centralnym punkcie na wprost drzwi dostrzegliście kamienny stół lub ołtarz, na którym stał błyszczący w świetle ognia przedmiot. Przed ołtarzem poukładano plecione maty, zapewne jako miejsca do siedzenia. Przy ścianach komnaty zaś stały regały zastawione dziwnymi przedmiotami, dostrzegliście też drewnianą skrzynię i posłanie zrobione ze zszytych koców. Całość sprawiała dość dziwne wrażenie. przyglądając się uważniej ścianom, mogliście dostrzec, że są one pokryte dziwnymi symbolami i znakami. W pomieszczeniu zaś unosił się słodkawy i mdlący zapach nie przypominający żadnego znanego wam zapachu. Poczuliście się nieswojo. Na samym końcu ujrzeliście drewniane drzwi na północnej ścianie pokoju. Prowadziły one do dalszych pomieszczeń, jednak były zamknięte na klucz. |
23-09-2014, 21:13 | #15 |
Reputacja: 1 | Guślarka gdy weszła do podziemnego pomieszczenia od razu skojarzyła ten pokój z miejscem jakiegoś kultu. Co prawda do świątyń nie było jej raczej po drodze, ale sama czasami odprawiała rytuały mające wywołać jakiś konkretniejszy efekt, stąd domyślała się co mogło się tutaj odbywać. Do tego dochodził ten zapach, zapewne pozostałość po jakichś kadzidła mających wprowadzić uczestników w trans. - Ależ panowie, tutaj musiały być odprawiane jakieś rytuały, podziemna świątynia, jakas mroczna sekta jak nic i te aromaty. O spójrzcie tutaj co to do diabła jest?- Zdziwiona Margaret podeszła do świecącego sie obiektu, aby przyjrzeć mu się bliżej. |
23-09-2014, 21:25 | #16 |
Reputacja: 1 | Błyszczącym przedmiotem okazała się być klatka, jak dla ptaka. Wykonana była ona w całości ze złota. Była ona pusta w środku. Drzwiczki klatki były zamknięte, ale kluczyka nigdzie nie było widać. |
23-09-2014, 23:06 | #17 |
Reputacja: 1 | Yavandir rozejrzał się po komnacie. Zwrócił uwagę na kurz, niby nic, ale potrafił wiele powiedzieć. - Może to oczywistość, ale nie dotykajmy niczego zbyt szybko. Szkoda by było uruchomić jakąś pułapkę na samym początku. |
23-09-2014, 23:16 | #18 |
Reputacja: 1 | Wszystko w komnacie przykrywała gruba warstwa kurzu.W kątach zalegały pajęczyny, a przedmioty naa szafkach wyglądały na stare. |
23-09-2014, 23:22 | #19 |
Reputacja: 1 | Valdred nie spodziewał się, że tak szybko znajdą jakieś pomieszczenie i po drodze nie natkną się na jakąkolwiek pułapkę. To jednak nie zmieniało faktu, że ta pułapka może znajdować się w pomieszczeniu. Zaczął rozglądać się dokładnie przeszukując każdy możliwy zakątek w poszukiwaniu mechanizmów mogących uruchomić pułapkę. - Jak tylko upewnimy się, że nie ma tutaj żadnej pułapki sprawdźmy tą skrzynię, może coś w niej będzie
__________________ "Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!" |
24-09-2014, 07:17 | #20 |
Reputacja: 1 | Nie dostrzegliście żadnych pułapek. Skrzynia okazała się zaś zamknięta. |