Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-11-2014, 20:53   #11
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
W tym stanie ducha Bernold zgodziłby się nawet na przyniesienie głowy markiza de Saint Guis, a sprawa jakiegoś maga, który podburzał orki... to powinna być czysta przyjemność.
Przynajmniej dopóki ów mag nie będzie dużo bliżej, niż upiorny lord - ich gospodarz i zleceniodawca.
Na dodatek ten oferował dach nad głową, do ofert dorzucając groźbę.

- Tak, tak - powiedział szybko. - Jeśli dowiemy, jak dotrzeć do tej pieczary, to rankiem wyruszymy.
 
Kerm jest offline  
Stary 13-11-2014, 21:24   #12
 
Skrzydlata's Avatar
 
Reputacja: 1 Skrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłość
Nivia już chwilę temu zorientowała się, że jej kompani wyraźnie albo potracili języki w gębach, albo kompletnie rozumy, stojąc przed tym upiorem. Dla niej istota ta również była porażająca, jednak nie do tego stopnia by truchlała i przestała myśleć rozsądnie...

Sprawę gospodarz stawiał tak, że albo pójdą i załatwią dla niego to zadanie, albo szybko pożegnają się z życiem i dołączą do jego równie drętwej, co on sam kompanii. Elfce nie podobał się tylko motyw, że i pierwsza opcja może doprowadzić do ich śmierci, a o nagrodzie za wykonanie zadania nie padło nawet pół słowa, chyba że mieli tak potraktować dach nad głową dzisiejszej nocy. Nie wyraziła jednak swoich wątpliwości na głos, jedynie przyglądając się z uwagą upiorowi i od czasu do czasu zerkając na Sir Gisberta. Już nie opierała nerwowo palców na broni, teraz skrzyżowała ręce, odruchowo próbując odciąć się od całej sceny. Dojmujący ziąb nie pomagał na przemoczone odzienie, a cały nastrój rozmowy dodatkowo doprowadzał do gęsiej skórki.

Zawodzenie chłopa i beczenie owcy, przy akompaniamencie uderzających piorunów i szalejącego deszczu, wcale nie poprawiało jej nastroju. Nie widziała jednak innych rozwiązań, niż przystać na 'prośbę' gospodarza. Mimo pewnych niedopowiedzeń sama podjęła by taką decyzję. Jak pozostali oczekiwała odpowiedzi na pytanie co do pieczary...
 

Ostatnio edytowane przez Skrzydlata : 13-11-2014 o 21:29.
Skrzydlata jest offline  
Stary 14-11-2014, 16:15   #13
 
Barthirin's Avatar
 
Reputacja: 1 Barthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodzeBarthirin jest na bardzo dobrej drodze
Siła złego na jednego. Osaczony przez gwardzistów i ich wybitnie śmierdzącego pana, Yurga musiał się zamknąć. Nie lubił, gdy ktoś mu groził, ale miał w głowie dość oleju i matematycznych zdolności, żeby wiedzieć kiedy trzymać gębę na kłódkę. Spojrzał natomiast spod byka na sir Gisberta, który posyłał mu właśnie niemy opierdal.

Język świerzbił go niesamowicie. Nie dość, że gospodarz gorzałką nie poczęstował, to jeszcze stawiał im żałosne ultimatum. Mieli gonić za jakąś pannicą dla rozkładającego się władyki. Jak taki potężny, to czemu sam się nie kopnie? - pomyślał Narzekacz. Miał tylko nadzieję, że ich drużynowy pasowany też umie liczyć i przystanie na propozycję, by później przytomnie spierdolić.

- Taaa - Yurga burknął w odpowiedzi na pytanie sir Gisberta. - Pierwsza opcja brzmi jak... hmm... opcja.

A potem wlepił wzrok w podłogę i czekał, sam nie wiedział na co. Na koniec ulewy? Na koniec rozmowy? W każdym razie nie mógł się doczekać kiedy to się skończy.
 
__________________
Ash nazg durbatuluk,
Ash nazg gimbatul,
Ash nazg thrakatuluk,
Agh burzum-ishi krimpatul!
Barthirin jest offline  
Stary 14-11-2014, 17:54   #14
 
Earendil's Avatar
 
Reputacja: 1 Earendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemu
„Nie jestem dobrym krasnoludem”, pomyślał Grundi. „Za te moją odmienność, musi Grungni mnie pokarał”, zajęczał w duchu. Bo jak inaczej sobie wytłumaczyć to, że teraz właśnie siedzi zamknięty w kamiennej klatce z upiorami i za jedno źle dobrane słowo może go spotkać kara od, rozeźlonego przez tego Narzekacza, straszydła. Krasnolud wypuścił Bebę z objęć i podniósł się z czworaków.

- Pudę jako karzecie… - wymamrotał ściszonym głosem. Spory lokalnych władyków z wyższymi władzami niewiele go obchodziły („ja jeno owce pasam!”), ale jeśli rzecz jest z orkami, to Grundi może z czystym sercem pójść w bój. Zresztą, jako pasterz wielokrotnie się z zielonoskórymi potykał, choć były to zazwyczaj małe grupki zwiadowców i złodziei. Ale w końcu, czy miał teraz tak naprawdę wybór?

- A może… taktego… teraz już… moglibyśmy…- jąkał się krasnolud. – Może… tegoten… teraz pójdziemy, szybciej to lepiej?- wykrztusił w końcu khazad, którego myśl o spędzeniu tu nocy zdjęła strachem. Widząc jednak, że towarzysze nie mieli ochoty na opuszczenie w deszcz fortu, wydukał tylko:

-To or… znaczy ja… może pod wiatą jakunś, czy w stajni bym… bo tak z owcą to nie do pokoju… ja bym z nią na powietrzu ostał…
 
Earendil jest offline  
Stary 17-11-2014, 23:50   #15
 
omikron's Avatar
 
Reputacja: 1 omikron nie jest za bardzo znanyomikron nie jest za bardzo znanyomikron nie jest za bardzo znanyomikron nie jest za bardzo znanyomikron nie jest za bardzo znanyomikron nie jest za bardzo znanyomikron nie jest za bardzo znanyomikron nie jest za bardzo znany
-Ciessszę sssię że przyssstaliście na moją ofertę- powiedział upiór- Pamiętajcie jednak, że jeśśśli w jakimśśś momencie przyjdzie wam sssię rzmyśśślić i possstanowicie pójśśść ssswoją drogą...

W tym momencie trzech rycerzy lorda weszło w środek kręgu dając do zrozumienia, że w takim przypadku oni zajmą się sprawą.

-Drogę do pieczar będziecie znali po przebudzeniu- Lord czule pomacał rubin na swoi mieczu, a oczy paterzy zaczęły robić się coraz cięższe, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Pierwsza padła owca Beba, potem po kolei Gael, Nivia, Gisbert, Yurga, Bernholt i na końcu krasnolud Grundi.

-Teraz tak samo jak my jesteście przeklęci, naznaczeni śmiercią, a kiedy wykonacie zadanie, wezwę wasss ponownie. Śpijcie dobrze pastrze z Carcassonne...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Słuchajcie, słuchajcie!- herold w barwach króla Louena Lwie Serce stał na drewnianym podwyższeniu na rynku miasteczka Challons odczytując słowa zapisane na zwoju oznaczonym pieczęcią.

-Najszlachetniejszy z rycerzy Graala, wybraniec Czarodziejki z Athel Loren, król całej Bretonii, książę Couronne, markiz Chavalle, baron Clemons etc. Zaprasza wszystkich rycerzy królestwa Bretonii na wyprawę rycerską mającą wspomóc Imperialnych sojuszników przeciw odwiecznemu wrogowi człowieka, Chaosowi. Nieprzeliczone hordy Mrocznych i rwiożerczych bożków splądrowały już kislevicki Erengard i zmierzają ku Wolfenburgowi, stolicy księstwa Ostlandu. Król prosi, aby każdy chętny rycerz stawił się wraz z pełnym rynsztunkiem i ewentualnie pocztem zbrojnym w ciągu miesiąca w królewskim zamku, skąd ma ruszyć wyprawa. Każdy biorący udział w tym szlachetnym dziele, otrzyma zaszczyty, zaś błędni rycerze miejsce w królwskim orzaku lub ziemie wraz z tytułem według zasług!

Wielu ludzi zebranych tym miejscu zaczęło żywo dyskutować o zaistniałe sytuacji. Kilku rycerzy natychmiast ruszyło w stronę herolda, gdy ten zwinął już królewskie pismo, al dwie osoby nawet ni próbowało skryć niezadowolenia.

-Słyszysz co ten głupiec król właśnie zrobił?- pytanie zadał dostojnik, który wbrew brtońskiej modle nie nosił nawet zbroi reprezantacyjnej. Miał za to ciemno-niebieską szatę z przedniego atłasu z haftowanym, jedwabnym, wysokim kołnierzem i był obwieszony naszyjnikami i pierścieniami, które pokazywały jak bogatym panem jest. Mimo że był po trzydzieste, wyglądał dosyć młodo, szlachetne rysy twarzy skrywały jego spryt, który czaił się w niemal całkowicie czarnych oczach.


-To osłabi znacznie twoją siłę, panie, twoją i zarówno twoich wrogów- odpowiedział człowiek, którgo postawa i ruchy zdradzały że jest twardym, doświadczonym wojakiem. Mimo że nie był nawet rycerzem, a pochodził z chłopstwa, został dowódcą gwardii markiza Saint Guis, który potrafił docenić zasługi innych wedle umiejjętności, a nie tytułu.

-Chyba będę musiał poprosić mojego teścia żeby przekazał nam więcej ludzi.
-Wiesz co myślę o tileańskich najemnikach, panie, ale jeśli chcesz to osobiście wybiorę najlepszego jeźdźca z moich ludzi, aby dostarczył wiadomość do Remas.
-Przyślij mi go dzisiaj po wieczerzy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Kruk, ptak zwiastujący złe wydarzenia mknął przez nocne niebo Carcassone w sobie znanym celu. Za jednym uderzeniem, swych czarnych skrzydeł przemierzał drogę, która na piechotę zabrała by zwykłym ludziom niemal godzinę, zaś to co widział, było dość niepokojące. Oddział złożony z kilkusnatu goblinów zmierzał w stronę gór Irrana w sobie znanym celu, swobodnie. W Glanborielle nie było ludzi, którzy mogliby ich teraz zatrzymać, szczególnie że dowodził nimi znaczni większy osobnik, który z takiej wysokości nie mógłby jednak być zbyt dobrze rozpoznany. Ptaszysko minęło ich i udało się dalej na południowy wschód ku sieciom jaskiń, które od niedawna były świętym miejscem wyznawców Pani Jeziora, kiedy to Guido de Jivain odbył tam trwający całą noc pojedynek z Zielonym Rycerzem, po tym jak uratował oddział dowodzony prze syna księcia Carcassonne od pułapki zastawionej przez orków. Opiekowała się nim Młoda Panna Gralla, którą okoliczni pasterze znali jako uzdrowicielkę Marjolaine, panienkę Marjolaine, lub po prostu piękną Marjolaine.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kamienne ,,posłanie'' w postaci podłogi sali tronowej fortu nie było zbyt wygodne. Wszystkim o przebudzeniu bolały plecy i wszystkie mięśnie, jednak pasterze wstali szybko. Dookoła było pusto. Żadnych rycerzy, duchów czy upiorów, nawet tron nie był zajęty przez ni martwego lorda, jednak już po chwili zaczęło się robić niezwykle chłodno, a w głowach słyszeli natarczywe słowa ,,Idźcie stąd''.

Nie czekając dalej chwycili owieczkę i biegiem popędzili poprzez korytarze twierdzy, dziedziniec i most. Zatrzymali się dopiero na rozstajach dróg, jakieś pół godziny za zamkiem. Jedną pamiętali ze snu, jak kruk poleciał w tamtą stronę, na południowy wschód, zaś druga biegła ku wschodowi. Przez moment wydawało się sir Gisbertowi, że widzi tam trzy majaczące postaci, zagradzające tą ścieżkę, jednak się rozmyły na tle szarego horyzontu nieba po deszczu.
 
__________________
Przemierzcie góry Irrana i malownicze wzgórza Glanborielle jako Pasterze z Carcassonne.
omikron jest offline  
Stary 18-11-2014, 10:02   #16
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
"Przeklęci, naznaczeni śmiercią".
Te słowa dźwięczały w uszach Bernolta i gdy zasypiał, i gdy obudził się w pustej już sali tronowej.
No i było jeszcze coś... "Wezwę was"? Czy może to mu się tylko przyśniło?
Na wszelki wypadek obiecał sobie, że po rozmowie z panną z pieczary pożegna się z Carcassonne i przypomni sobie z bliska, jak wygląda Imperium.

- Chyba nas tu już nie chcą - powiedział, gdy w sali zaczęło się robić coraz chłodniej i chłodniej.

Nie czekając na pozostałych ruszył w stronę wyjścia. Chciał jak najszybciej znaleźć się z dala od tego ponurego zamczyska i nieumarłego zleceniodawcy.
Nie wiedział, jak postąpią jego kompani, ale on miał zamiar jak najszybciej odnaleźć ową Pannę Grala, o której mówił upiorny rycerz.
 
Kerm jest offline  
Stary 18-11-2014, 17:54   #17
 
Earendil's Avatar
 
Reputacja: 1 Earendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemu
Sen przyszedł niespodziewanie, choć może dla krasnoluda to nawet lepiej, że sprowadzony został magicznie- on sam wątpił, czy dałby radę zasnąć z własnej woli. Spoczynek na ziemi także nie wydawał się być tak znaczną niedogodnością. Ach, ileż to razy wszak krasnoludzki pasterz leżał na twardej, zimnej ziemi, w okolicy mając jeszcze niesamowity aromat owczych odchodów. Warunki snu nie były zatem straszne- gorzej, jeśli chodzi o warunki służby widmu. Rozmyślania te nie miały jednak prawa wstępu do głowy khazada, gdy z Bebą w ramionach pędził wraz z towarzyszami po korytarzach i składającej się z lepkiego błota drodze, niemal następując na pięty pędzącemu najszybciej Bernoltowi. Dopiero na rozstajach zatrzymali się, a Grundi postawił na ziemi owieczkę liżącą go po pysku i podał jej postronek do rąk Gaela. Biedak był wtedy tak przerażony, że khazad postanowił w końcu przełamać się i go jakoś pokrzepić, zatem przemówił:

- Tegono...ten... khm- zaczął niepewnie. -Sie nie martw, dobrze bedzie- powiedział, samemu starając się w to nawet uwierzyć. -Tylko pójdziemy gdzie pany kazali, zrobim co chcą i ten... no! załatwione! To jakby, ten, stado przegonić w jedno, w drugo strone i na koniec w pysk kogoś szczelić!- Grundi poklepał chłopa po plecach i starał się uśmiechać pokrzepiająco.

Sam jednak był pełen złych przeczuć, zwłaszcza gdy przypomniał sobie o klątwie. Krasnolud pojął, że nie ma innego wyboru, jak tylko słuchać się pana ponurego siedliszcza. Jego towarzysze to jeszcze mogli gdzieś uciec i swoich kapłanów o ratunek prosić, ale on? "Jam jest przeca Wyrzutek" pomyślał z ciężkim sercem.

To, no... ten no...- wyburczał, podnosząc oczy na swoich druhów w niedoli. -Na ten południowschód idymy, nie? Tam jest una chyba...
 
Earendil jest offline  
Stary 18-11-2014, 19:07   #18
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Sir Gisbert wstał z "łoża". Był ponury, nie dlatego, że spał na skale - sypiał w gorszych warunkach. Był zły, bo... bo miał pecha. Znowu.

- Ruszamy - zaordynował - dobudzić śpiących, zebrać rzeczy. Opuśćmy to cholerne zamczysko...

Zebrał swój tobołek i poprawił miecz przy pasie. Ech..

Ostrze się przyda, nie ma co. Droga na południowy wschód była dość niebezpieczna, zarówno z powodu ukształtowania południowego Carcassone, jak i z powodu... miejscowych. Orkowych rezydentów konkretnie.

- Gael, Gruni - rzekł zakładając na ramiona płaszcz - zajmijcie się Bebą. Jak wam ucieknie...

Jak wam ucieknie to ze mną koniec, dokończył w myślach.

Ruszył na dziedziniec i dalej, ku wzgórzom Glanborielle i ich przeznaczeniu.
 
Fyrskar jest offline  
Stary 18-11-2014, 19:53   #19
 
Skrzydlata's Avatar
 
Reputacja: 1 Skrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłośćSkrzydlata ma wspaniałą przyszłość
Pierwsze, co zarejestrowała, gdy się ocknęła, to fakt, że była dość obolała. No cóż, spanie na zimnej kamiennej posadzce, przy wcześniejszym przemoczeniu nie było zbyt przyjemnym. Nie odczuwała jednak przeziębienia, co w pewnym stopniu było pozytywem w tej całej mało kolorowej sytuacji. Szybko opuścili zamek i dopiero tak naprawdę na zewnątrz był czas, by się zastanawiać nad tym, co ich spotkało.

Nie sądziłam, że głupie gadanie starców może się okazać kiedyś prawdą. Jednak jestem Przeklęta...
Nie uśmiechały jej się takie myśli, ale coś w tym było. Całkiem nieźle bowiem pamiętała słowa upiora, zanim zapadła w sen. Nic z jej ekwipunku nie zniknęło, ale w sumie na co nieżywym byłby przedmioty żywych. Nie pozostało nic innego jak wykonać zadanie zlecone przez 'gospodarza'. Spodziewała się, że nie będzie łatwo, ale dzięki temu upieką dwie pieczenie na jednym ogniu, czyż nie? W końcu w pewnym sensie nadal będą wykonywać wcześniej zlecone im wcześniej zadanie. Poprawianie sobie humoru wcale nie było takie proste zwłaszcza, że pozostali towarzysze niedoli również nie przejawiali entuzjazmu na podróż, którą mieli teraz przed sobą. Nie kazała na siebie czekać, ruszyła za innymi, w pierwszych spokojniejszych krokach rozciągając mięśnie tak, by nie dokuczały jej jak po przebudzeniu. Krótki rajd z zamku trochę pomógł, ale nie w pełni, wolała sobie oszczędzić trudu późniejszych dolegliwości...
 
Skrzydlata jest offline  
Stary 18-11-2014, 22:17   #20
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Sen nie był zbyt przyjemny i Gael był zadowolony, że dobiegł końca. Mimo strasznych okoliczności na jakie natrafili w tym przeklętym miejscu i niewygód spania na zimnej i twardej posadzce był w miarę zadowolony, że w ogóle się obudził.

- Hehehe... to dopiero Ojojoj... Wom tyż się śnił jakowyś kruk?

Chłop miał w głębi duszy marzenie, że to wszystko co go spotkało to jedynie senna mara. Widząc jednak nie najweselsze spojrzenia kompanów zmarkotniał i zamilkł.

Nie podobało mu się, że krasnolud Grundi "przywłaszczył" sobie jego Bebe. W końcu to on chłop był przez bogów przeznaczony do zajmowania się inwentarzem. Nigdy poza tym nie słyszał o krasnoludach pasterzach. Na wyjaśnianie tych kwestii nie było jednak czasu bo Sir Gisbert zarządził wymarsz. Nie bez zadowolenia, pośpiesznie opuścił nawiedzony zamek. Popatrywał co prawda złowrogo na Grundiego niosącego owcę, ale nic nie mówił.

Zdziwił się nieco, ale i uśmiechnął gdy krasnolud postawił owcę i dał mu postronek jednocześnie w kilku słowach podnosząc na duchu. Wprawiony w dobry humor odzyskaniem owcy oraz tym, że opuścili nawiedzone grodziszcze przywiązał postronek do pasa, zdjął z pleców swą lirę korbową i zaczął grać.

Grając cały czas szczerzył swe nierówne zęby do towarzyszy. Nawet owca Beba przystanęła, przestała skubać przydrożne chwasty i zaczęła strzyc uszami. Ciężko było jednak stwierdzić czy jej się podoba.

- Tysz spiwom, ale to młoże późnij, na popasie.
 
Ulli jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172