Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-07-2015, 18:04   #151
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Droga do Ostermarku, Talabekland
8 Pflugzeit, 2526 K.I.
Świt

Nad Starym Światem zawitał nowy dzień. Słońce z każdą minutą wznosiło się coraz wyżej na horyzoncie, kąpiąc w swym błogosławionym blasku tereny okalające Talabheim. Pierwsze promienie przebiły się przez gęstą koronę drzew, przeganiając ciemności i dając zgromadzonym na polach uchodźcom nadzieję na jeszcze kilka godzin życia. Przetrwali tę noc, choć zimną i niebezpieczną. Przeżyli, bo trzymali się razem, zapominając o dawnych waśniach. W takich chwilach przestaje liczyć się pochodzenie, majątek czy wpływy. Szlachcic i chłop ramię w ramię jak jeden mąż bronili swych rodzin i dobytku przed spragnionymi łatwych łupów bandytami.

Następnego dnia bramy miasta wciąż stały dla nich zamknięte, zaś głód sprawiał, że wizja starcia ze stojącymi naprzeciw im niezliczonym zastępom żołnierzy wydawała się odrobinę mniej przerażająca. Bo czy księżna Elise odważyłaby się wystąpić przeciw obywatelom Imperium? Na to pytanie próbowali znaleźć odpowiedź co bardziej odważni i jeszcze przed świtem motłoch zaczął organizować się wokół najbardziej charyzmatycznych i brawurowych ludzi, gotowych poprowadzić ich w stronę bram miasta.


Tymczasem, piracka załoga Bazraka Bolgana przygotowywała się do dalszej podróży. Wyprawę miał poprowadzić doświadczony krasnolud, który najlepiej ze wszystkich znał okoliczne tereny, a w Ostermarku bywał już kilka razy w przeciągu ostatnich kilkunastu lat swego długiego życia. Rozrysowano mapy, poczyniono podstawowe przygotowania i dokładnie zaplanowano podróż przez jedną z bardziej zapuszczonych i niebezpiecznych prowincji Imperium.

Wraz z powrotem Ruya w obozie na powrót wybuchła głośna awantura, po części spowodowana tym, że Estalijczyk korzystał z uroków miejskiego życia, podczas gdy reszta jego kompanów spędziła całą noc próbując odpędzić od siebie grasujących po polach banitów. W wyniku kłótni niemalże doszło do rozłamu w drużynie, lecz nowomianowany kapitan wykazał się zrozumieniem i zamiast zabić buntowników, przystał na ich warunki. Na ich szczęście, ta decyzja mogła uchronić piratów przed zagładą.

Spakowani, z dorobkiem swojego życia na plecach ruszyli w stronę wschodzącego słońca, ku skrytym wśród gęstych lasów i wysokich pagórków terenom legendarnej prowincji Ostermark. Nie wiedzieli co ich czeka za następnym wzniesieniem, ani jakie ponure sekrety kryją się pośród mijanych drzew. Poza nadzieją na lepsze życie nie mieli przy sobie niczego co mogło ich podtrzymać na duchu, ale to właśnie ta nadzieja pozwoliła im dotychczas tak wiele osiągnąć i wciąż pchała ich do przodu, ku niebezpiecznym przygodom…

Obrzeża Talabheim, Talabekland
8 Pflugzeit, 2526 K.I.
Na kilka godzin przed świtem...

- Mówiłeś, że lada moment ich znajdziemy, ale chyba nie wziąłeś pod uwagę, że na polach wokół Oka Lasu obozuje tysiące uchodźców - powiedziała na pozór spokojnym tonem kapitan straży miejskiej z Altdorfu, która wraz ze swoimi ludźmi przybyła w to miejsce śladem pirackiej załogi. Punktem honoru było dla niej dorwanie tych rzecznych rzezimieszków, którzy w ciągu ostatniej dekady stali się postrachem wszystkich wód słodkich w całym Reiklandzie.
- Te nędzne szczury potrafią się równie dobrze chować, co uciekać - odparł jej wysoki mężczyzna, w zabrudzonej płytowej zbroi i krwistoczerwonej falistej pelerynie, która fałdami spływała na ziemię. Na głowie miał czerwony beret, bardzo charakterystyczny dla oddziałów landsknechtów, a na plecach zawieszony w pochwie wystawał miecz oburęczny, który kołysał się z każdym ruchem wysokiego wojownika o oczach błękitnych jak głębia oceanu.
- Mam nadzieję, że będziesz potrafił ich wytropić. Dobrze ci zapłaciłam i chciałabym w końcu zobaczyć jakieś pozytywne efekty, bo jak dotąd przyszło mi znosić tylko twoje nie do końca odkrywcze komentarze. Bierz się do roboty, Ulfryku - wycisnęła kapitan, wypuszczając przy tym gniewnie powietrze przez nos.

Powoli kończyła się jej cierpliwość. Straciła statek i część załogi, a jej ofiary wciąż uciekały. Na to polowanie wydała znacznie więcej niż otrzyma w nagrodzie, ale nie mogła wrócić z pustymi rękoma. Nie po tych wszystkich upokorzeniach, które doznała z rąk piratów i nie kiedy była tak blisko… Pieniądze przestały się liczyć; chęć zemsty była tym co ją nieustannie pchało do przodu.


Talabheim, Talabekland
8 Pflugzeit, 2526 K.I.
Świt

Ulfryk w towarzystwie kilku swoich ludzi wkroczył na teren posiadłości barona Kratenborg, który zgodził się na szybką audiencję o świcie. Uzbrojeni w ciężką broń najemnicy zatrzymali się przed wejściem do pałacu, przepuszczając swojego przywódcę, który pewnym krokiem wszedł do środka, wcześniej przekazując swój oręż stacjonującym przy drzwiach halabardnikom.
Ulfryk został dość chłodno przywitany przez świtę barona, ale zdążył już przywyknąć do podobnego traktowania. Nie był szlachcicem, nie wyglądał nawet na takiego, choć często walczył u boku wysoko urodzonych, którzy byli gotów wydać niemały majątek na jego talenty, a tych miał dość szeroki asortyment. Nie tylko był wprawnym szermierzem, ale miał też ze sobą ekipę świetnie wyszkolonych ludzi, doświadczonych w bitkach i tropieniu złoczyńców. Wolne chwile, gdy zlecenia się kończyły, on i jego ludzie doskonalili swoje umiejętności fechtunku, które w Imperium, pełnym czyhających na nieostrożnych podróżników niebezpieczeństw, były niezwykle wysoko cenione. Nie trudno było uwierzyć, że dla człowieka jego pokroju liczyły się już tylko pieniądze...

Ulfryk ruszył schodami na górę, prowadzony przez służbę do sali audiencyjnej, w której czekał na niego baron Kratenborg. Po drodze minął mężczyznę średniego wzrostu, którego ciemna karnacja i dość egzotyczna uroda pasowała do południowych krain. Ów jegomość wychodził chyłkiem z sypialni, która musiała należeć do jednej z dam zamieszkujących rezydencję, prawdopodobnie córki barona. Estalijczyk zapinając białą koszulę na ostatnie guziki, błysnął najemnikowi białym, wręcz kpiącym uśmieszkiem, który prosił się o wybicie zębów.
Mimo to Ulfryk zachował zimną krew i powstrzymał swe mordercze zapędy, tym bardziej, że był w domu jednego z najbardziej zamożnych ludzi w całym Imperium. W końcu stanął przed drzwiami do sali audiencyjnej. Wszedł do środka za pozwoleniem strażników, gdzie przywitał go siedzący na wysokim, złoconym tronie baron Kratenborg.

- Bądź powitany, Ulfryku z Wissenlandu - powiedział na głos arystokrata, a najemnik skłonił się najniżej jak potrafił. Stojący obok męża stanu zwalisty wojownik łypał na przybysza groźnym spojrzeniem, lecz potrzeba było czegoś więcej by przestraszyć Ulfryka.
- Co ciebie do mnie sprowadza, że tak prędko chciałeś się mną widzieć? Mam ważne sprawy na głowie, więc się streszczaj - ponaglał baron, w typowym dla siebie aroganckim tonie. Najemnik też nie miał zamiaru długo tu gościć. Prawdę powiedziawszy wolał towarzystwo świń od tych wymuskanych gnid, ale tego oczywiście nie powiedział na głos.
- Straż miejska Talabheim poinformowała mnie, że widziano tu człowieka, który przybył do ciebie wraz z twoją córką zeszłej nocy.
- Tak, był u mnie - odparł arystokrata prostując się na swoim tronie i unosząc podbródek do góry. Nie podobał mu się oskarżycielski ton najemnika, miał już ochotę wezwać straż i wygonić intruza, ale był zbyt ciekawy informacji, które mógł ze sobą przynieść stojący przed nim człowiek.
- On i jego bandycka szajka są ścigani listem gończym podpisanym przez samego imperatora Karla Franza - na potwierdzenie swych słów, sięgnął za pazuchę po pognieciony pergamin z królewską pieczęcią, który następne wręczył baronowi.
Arystokrata przetarł oczy ze zdumienia, przeczytał dwa razy list i odrzucił go na bok.
- Czego chcesz? - Warknął niczym buldog, a stojący obok wojownik naprężył się jak do skoku, czekając tylko na rozkaz.
- O nic ciebie nie oskarżam, panie - odparł Ulfryk, lecz pomimo łagodzących zaistniałe napięcie słów, cały czas spoglądał wyzywająco na barona i jego szerokiego w barach przydupasa. Sporo ryzykował takim zachowaniem wobec kogoś tak wysoko postawionego, choć mimo to nie potrafił się powstrzymać. Wręcz delektował się niepewnością jaka wkradła się do głosu swego rozmówcy.
- Mam za to obowiązek aresztować tego człowieka. Jeśli mi go wydasz to już mnie nigdy nie zobaczysz, a sprawa ucichnie...
- Ależ oczywiście - odparł mu arystokrata podejrzanie przesłodzonym głosem. Tym razem to on zaczął czerpać radość obserwując malujące się na twarzy najemnika zwątpienie. - Jakże bym mógł sprzeciwić się woli samego imperatora? Tylko… jest pewien problem, bo widzisz… przed chwilą się minęliście, a ja widziałem z okna jak poszukiwany przez ciebie Estalijczyk opuszcza moją posiadłość.
- Do stu tysięcy morskich kurew! - Zaklął obficie Ulfryk, po czym niedbale ukłonił się i bez zbędnych słów po prostu wybiegł z sali zły na siebie, że nie rozpoznał poszukiwanego człowieka, pomimo, że miał go tuż przed nosem.

Na zewnątrz czekali już jego ludzie, którzy na widok pieniącego się ze złości Ulfryka natychmiast sprężyli się i otoczyli go ciasnym kręgiem czekając na rozkazy.
- Widzieliście tu jakąś Estalijską świnię w białej koszuli? - Bardziej ryknął na nich, aniżeli zapytał. Był tak wkurwiony, że miał ochotę komuś w dziób zapierdolić. Niestety sytuacja, w której się znalazł nie bardzo pozwalała mu na to.
- Aye, aye, sir! Przechodził tędy ledwie kilka minut temu - odparł jeden z najmłodszych wojowników, który był świeżym nabytkiem w kompanii.
- Przestań gadać jak jakiś kurewski pirat, bo każę przeciągnąć pod kilem! Idziemy! Najwyższy czas zakończyć nasze łowy! - Z tymi słowami najemnicy wybiegli na ulicę i popędzili w stronę bram miasta, mając nadzieję schwytać nieuchwytnego dotąd pirata.


Obrzeża Talabheim, Talabekland
8 Pflugzeit, 2526 K.I.
Świt

- Ma… Mamy ich! - Wydyszał jeden z najemników Ulfryka, którego wysłano z informacjami do ich zleceniodawczyni. Zmęczony szaleńczym biegiem, ugiął kolona i walczył o złapanie oddechu, a gdy już się odrobinę uspokoił, kontynuował wyraźnie zmęczonym tonem:
- Są już na szczycie tamtego wzgórza - wskazał niedbale dłonią wysokie wzgórze, którym pięła się brukowana droga prowadząca dalej na wschód. - Zmierzają gościńcem w stronę Ostermarku. Jeśli się pośpieszymy to uda się nam ich dopaść w ciągu niespełna kilku godzin, ale będziemy potrzebować do tego waszej pomocy.
- Oczywiście - odparła pani kapitan, po czym zwróciła się do stojących za jej plecami ludzi. - Podajcie mu wody. Czeka go jeszcze jeden długi bieg - dodała z uśmiechem na twarzy, widząc jak mężczyzna wybałuszył oczy i niemalże usiadł z niedowierzenia.
- Pani, ja jestem wojownikiem, nie maratończykiem - odparł błagalnym wręcz tonem, lecz kapitan zbyła go machnięciem ręki.
- Płacę ci za wykonywanie rozkazów, a nie za narzekanie. Powiesz swojemu przywódcy, żeby dalej śledził piratów i pod żadnym pozorem, choćby nadarzyła się taka kurewska okazja, ich nie atakował dopóki ja się tam nie zjawię.

Kobieta po raz pierwszy od dłuższego czasu uśmiechnęła się, tak naprawdę szczerze. Dni i noce męczących poszukiwań odznaczyły swe piętno na jej cerze, którą teraz przyozdabiało kilka nowych zmarszczek. Kapitan sięgnęła za pazuchę, by wyciągnąć z niej rozkładaną lunetę, po czym wymierza ją w kierunku wzgórza, za którym wschodziło słońce. Po stromo opadającym gościńcu wspinali się nieświadomi zbliżającego się zagrożenia piraci. Pomimo posiadania wierzchowców, ich podróż była znacznie spowolniona przez wielką armatę, którą taszczyli na szczycie przeładowanego wozu. Był to wielce obiecujący widok, tym bardziej, że jej ludzie zostawili większość swoich zapasów za sobą, na statku, dzięki czemu szybciej się poruszali.

- Panowie, czas zapolować…

 

Ostatnio edytowane przez Warlock : 14-04-2016 o 14:30.
Warlock jest offline  
Stary 19-07-2015, 18:06   #152
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację



Koniec
 
Warlock jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172