|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
17-02-2015, 20:08 | #91 |
Reputacja: 1 | Thurin zmarszczył gęste brwi nad oczami tak, że były niby szary lód na zimnym morzu. Wystrzelił niczym zluzowany łuk, uderzając pod górę. Siepacz pozwolił sobie na krótki, drwiący śmiech, kiedy odskoczył przed Urzhadem na bok i przeszedł do kontrataku, nacierając nań bez słowa. Jedynie skok ostatkiem sił w tył przed rozbujanym mieczem uratował brodaczowi życie.
__________________ [D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: wolny czas [Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: wolny czas Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 17-02-2015 o 20:11. |
17-02-2015, 21:42 | #92 |
Reputacja: 1 | Elf miał świetny przegląd pola walki. Iwanowi szedł z pomocą jakiś nieznajomy, ewidentnie jednak przeciwnik najemników. W końcu jednego z nich zabił... Roran powoli był już w kłopotach. Został sam na nogach a przeciw niemu dwóch najemników. Jeden z nich nie będący w zwarciu stał się idealnym celem. Były przepatrywacz wycelował do niego, musiał zwiększyć swoje szanse. Strzelił a jednocześnie dalej przesuwał się w stronę Iwana. |
17-02-2015, 22:13 | #93 |
Reputacja: 1 | Zacięta walka trwała! Stukot odbijających się oręży, zagłuszał odgłosy zmęczenia, które wydawał z siebie Iwan. Na nieszczęście jego przeciwnik okazał się również wcale nie taki słaby. Mimo rany postrzałowej walczył z równą zawziętością co awanturnik. Zrobiło to spore wrażenie na nim, jednak w żadnym razie nie zachęciło go to, do zaproszenia najemnika na piwo. Być może w innej sytuacji Iwan i ów strojniś zostaliby najlepszymi przyjaciółmi. Jednak teraz ich losy przesądziła chciwość i brawurowość. Tylko jeden z nich wstąpi dziś do karczmy i poczuje w ustach smak gorzkiego piwa. I właśnie Iwan zamierzał być tą osobą. Widząc nadciągające wsparcie, przeszedł do defensywy, broniąc się zażarcie przed nadciągającymi pchnięciami włóczni. Szybko! Załatw go ktoś! - myślał zdesperowany. |
17-02-2015, 22:37 | #94 |
Reputacja: 1 | Kiedy Tileańczyk wpadł pomiędzy wątłe brzózki, tratując wysoki łopian i bezczelne krzaki wilczej jagody, by zaatakować jakiegoś podróżnego, Wulf zdał sobie sprawę, że w gąszczu zielska bolas na nic się nie przyda. Postanowił więc zlać przeciwnika tradycyjnie. Nie szarżował jednak na niego, a podbiegłszy może ze dwa metry ponad zasięg włóczni, zaczął okrążać rabusia tak, by wraz z atakowanym nieznajomym wziąć go w dwa ognie, i z przodu - gdzie był wędrowiec, i z tyłu - gdzie Wulf zamierzał się znaleźć. Jeżeli ta sztuka mu się uda, postara się sparować włócznię bandyty kijem, zmniejszyć dystans, by spisa przestała być użyteczna, po czym rąbnąć nachała z dyńki albo zamknąć go w chwycie i zgruchotać żebra. Po długiej, samotnej (nie licząc bydlątek) drodze potrzebował bliskiego kontaktu z drugim człowiekiem, ciepłego uścisku, poczucia nierozerwalnej wspólnoty... |
17-02-2015, 23:02 | #95 |
Administrator Reputacja: 1 | Jakimś dziwnym trafem nic się nie zmieniło i Jochen stale nie miał ochoty ruszać z miejsca. Wprost przeciwnie - miał ochotę usiąść i czekać. Najlepiej by było, gdyby zaraz pojawiło się kilku ktosiów z lektyką i zaniosło go do najbliższego miasteczka, do dobrego medyka. A jeszcze lepiej - z powrotem do Karli, która z pewnością w mig postawiłaby go na nogi. Jednak pragnienia pragnieniami, ale rozum podpowiadał, ze prędzej zjawiłby się ktoś, kto by mu poderżnął gardło. Dlatego też Jochen się zmobilizował i z mieczem w dłoni ruszył w stronę najbliższego z najemników - jednego z tych, z którymi walczył Rorangrim. |
18-02-2015, 17:33 | #96 |
Reputacja: 1 | Towarzysze padali jak muchy...jeden za drugim. Coś czuł że to nie jest dobry pomysł by z nimi zadzierac. Zwłaszcza jak połowa drużyny była ostro pokiereszowana. Roran nie miał zamiaru pozbywać się swojego życia, skupił się więc na swym przeciwniku. Widział że jest dobry, bał się że w najbliższym czasie go otocza. Postanowił więc odsunąć się lekko na bok by nie mogli go we dwóch okrążyć. Przy okazji nie spuszczajac wzroku z najemnika podniósł swój drugi topór. Jako że był wolniejszy od przeciwnika postanowił skupić się na obronie i ruchach wroga i z całych sił go skontrować za pomocą jednego ze swoich toporow. |
18-02-2015, 19:03 | #97 |
Reputacja: 1 | Iwan zaczął najlepiej jak potrafił osłaniać się przed lawiną dźgnięć, spadających na niego ze strony triumfującego wojownika. Ostrze włóczni zgrzytało po jego zbroi - gdyby nie ona, śmiałek już byłby tylko krwawym kadłubem, ledwo przypominającym człowieka.
__________________ [D&D 5E | Zapomniane Krainy] Megaloszek Szalonego Clutterbane’a - czekam na: wolny czas [Adventurer Conqueror King System] Saga Utraconego Królestwa - czekam na: wolny czas Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 18-02-2015 o 19:34. |
18-02-2015, 20:51 | #98 |
Administrator Reputacja: 1 | Jochen miał dość. Serdecznie dość. Problem jednak polegał na tym, że wszystkie okoliczności sprzysięgły się przeciwko niemu. Oberwał, wcześniej, i to tak, że powinien sobie teraz leżeć na słoneczku i odpoczywać, ale jeśli to nie miał być wieczny odpoczynek, to najpierw należało załatwić parę spraw. A sprawy były uparte i machały ostrymi przedmiotami, robiąc wszystko co w ich mocy, by się nie dać załatwić definitywnie. Ale jeszcze jedna próba, może dwie.. Kupiec, zmuszony do pełnienia roli wojownika, zacisnął zęby i zadał kolejny cios. |
18-02-2015, 21:10 | #99 |
Reputacja: 1 | - Naprawdę nie wiem kim jesteś, ale dzięki - Iwan rzekł do swego wybawcy. Nie zdążył jednak wymienić uprzejmości, gdyż biegł już w stronę walczących. Sytuacja zbliżała się ewidentnie ku końcowi. Pozostało tylko dwóch przeciwników, w tym jeden poważnie ranny. Mimo to, potyczka ewidentnie nie potoczyła się po myśli awanturników. Gdyby nie nieznajomy mężczyzna i zakonspirowany strzelec, którego imię i barwa głosu przywróciły Iwanowi wspomnienia z Górskiej Straży, to dawano już wszyscy gryźliby glebę. Najwidoczniej Steigerwald wcale nie był tak bardzo niebezpieczny, jak im się początkowo wydawało. Forsując ostatnie metry od przeciwnika, Iwan dyszał łapczywie. Ta walka była dla niego równie męcząca, co starcie z nieumarłymi na bagnach, natomiast rany dokładały wszelkich starań by przypomnieć mu o swoim istnieniu. Jednak mimo wszelkich utrapień, Bramin pędził jak oszalały na najbliższego przeciwnik. Wiedział, że ta walka musi się prędko zakończyć. |
18-02-2015, 21:10 | #100 |
Reputacja: 1 | Mały Wulf pozwolił, by oddech zarzęził w jego płucach. Nikt nie używał takiej siły bezkarnie, i choć wróg spoczął u jego stóp, mulnik wiedział, że niedługo zapłaci żywym ogniem bólu torturowanych ścięgien za to zwycięstwo. Na polu były jednak osoby, które mogły zapłacić życiem, gdyby poddał się swej słabości w tej właśnie chwili. Zaczął biec w kierunku najemnika, który usiłował zabić krasnoluda. Wydawało się, że nie zdąży, więc wydał z siebie potężny ryk - może obwieś zawaha się i nie zabije krwawiącego przedstawiciela Starszej Rasy? Skoro bandyta był na tyle wprawny, by posiekać krasnoluda, który pół wieku co najmniej poświęcił na walkę z plugastwem atakującym podziemne siedziby khazadów, Wulf musiał się bardzo postarać, by nie zakończyć swego żywota jako kolejny anonimowy kopczyk kamieni nad kościami - wszak jego niespodziewani sojusznicy nie wiedzieli nawet, jak ma na imię! Nie zamierzał szarżować, by jego przeciwnik nie uskoczył na bok - wówczas nie byłby wzięty przez niego i przez krasnoluda w dwa ognie. Najchętniej powtórzyłby sztuczkę ze sparowaniem, skróceniem dystansu i zamknięciem w kleszczach uścisku - wszak Tileańczyk nie widział zejścia swego kompana, a taktyka ta się sprawdzała. |