Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-01-2015, 19:07   #21
 
Fyrskar's Avatar
 
Reputacja: 1 Fyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputacjęFyrskar ma wspaniałą reputację
Śmierć to nasz odwieczny towarzysz. Zawsze podąża po naszej lewej, na wyciągnięcie ręki za nami. To jedyny mądry doradca, na jakiego może liczyć wojownik. jeśli wydaje mu się, że wszystko zmierza ku złemu i że za chwilę zostanie unicestwiony, wojownik może obrócić się ku śmierci i spytać, czy faktycznie tak jest. Śmierć odpowie mu wówczas, że się myli, że jedynie jej dotknięcie się liczy. A ja jeszcze cię nie dotknęłam, powie.
- Carlos Castaneda, "Journey to Ixtlan"
Odważni nie żyją wiecznie,
ale ostrożni nie żyją wcale.

- Księga Odwagi Grimnira

11 Kaldezeit 2514 KI, chłodny jesienny wieczór

Granica Steigerwaldu i Księstwa Wallerfangen, kryjówka guślarki Karli

Iście, blisko dziś było, by niektórzy z nich zginęli. Ale bogowie przychylnie na nich spojrzeli.

- Bogowie przychylnie na nas spojrzeli. - rzekł głośno do wszystkich. - Znak widomy, że Uwe Schmitza w poważaniu głębokim mają, że to bezbożna świnia jest. A my postawą naszą bogów obrażać nie możemy. Taka prawda, takie fakty, cni towarzysze moi. Ma ktoś może jeszcze gorzałkę? Bom spragniony nieco...



Żyli wszyscy, ale paszcza Iwana zdecydowanie nie była tak piękna jak kiedyś. A Moritz rzężał straszliwie. Nadzieję mieć należało, że Karla naprawi ich skutecznie...

- Wolfgang. - zagadał. - Tyś w Mira Hafloka księstwie wychowywał się, a? Znałem go ja, by rzec krótko. Porządny człek. Powiedz mi, bo zapomnę jeszcze spytać... co tam u niego, hm?




Mir Haflok
 
Fyrskar jest offline  
Stary 27-01-2015, 19:44   #22
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
- Wielmożna pani... Mogłabyś poskładać mnie i Moritza do kupy? Musimy się stąd wynosić i ty pani powinnaś ruszyć z nami. Tu nie jest bezpiecznie. Najwidoczniej w mieście już wiedzą o jaskini i kwestią czasu jest, nim ponownie tu kogoś przyślą - powiedział, po czym dodał przyciszonym głosem. - Miałabyś coś może na moją twarz? Wydaje mi się, że mogła stracić nieco na urodzie. Istnieją jakieś środki, które mogłyby zaradzić na rany i przywrócić ją do poprzedniego stanu?

- Zobaczę, co da się zrobić...

Guślarka przyłożyła świeże zwierzęce mięso do ran obu śmiałków.

- Wypędzam wroga, który tkwi w tej ranie! Wypędzone jest zło z tej krwi... Ta świątynia nie runie; odtąd nie ma wroga w tym zbiorniku.

Następnie Karla musiała użyć przerażającego narzędzia - pręta do wypalania piętna, służącego do leczenia niemal wszystkiego: od przepukliny przez epilepsję po nadmiar flegmy i choroby skóry. Przyżegając głowę Iwana starała się, by narzędzie nie pozostawało na czaszce zbyt długo. Jak sama tłumaczyła, mogłaby przypadkowo ugotować mózg i pomarszczyć jego błony. Łącznie wykonała około dwunastu pociągnięć w niewiarygodnie krótkim czasie, wywołując bardzo niewielki ból. Lecząc Moritza musiała za to przyżegać głęboko, aż do kości. Pocieszeniem miał być fakt, że tym razem nie potrzebowała wybić bełtu młotem lub wykorzystać drugiej kuszy do odwrócenia zniszczeń wywołanych przez pierwszą.


- Co za barbarzyńska broń... Cudotwórcą niestety nie jestem. To wszystko, co jestem w stanie dla was zrobić i szkoda, że tylko tyle. Już dwa razy uratowaliście moje życie. Mam wobec was dozgonny dług wdzięczności, także możecie liczyć na moją pomoc, jeśli dane będzie nam się jeszcze spotkać. Nie mogę wam towarzyszyć, ale nie martwcie się. Potrafię się ukryć - uśmiechnęła się ciepło i zaczęła się pakować.
Moritz - ciężko ranny, drobna poprawa
Iwan - ciężko ranny


 

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 06-02-2015 o 21:46.
Lord Cluttermonkey jest offline  
Stary 28-01-2015, 01:04   #23
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Usłyszał wystrzał z głębi korytarza.
-Moritz!
Zauważył brak górala wśród obecnych w pomieszczeniu. Nie dbając o potencjalne ryzyko pobiegł ratować kompana, wystrzał znaczył, że wróg nie użyje tego pistoletu przez pewien czas.
-Naprzód!


Wyskoczył zza rogu i przymierzył, nikogo nie widział na tle widocznego w wyjściu z jaskini nocnego nieba. Po krótkiej chwili nadzwyczajnej odwagi i braku rozsądku zwolnił i ostrożnie ruszył w kierunku wyjścia.


Łowcy nie było uciekł, za to leżał nieprzytomny góral o którego prawie się potknął.
-Żyje. Niech ktoś pomoże mi go przenieść! Światła!
Pomógł przenieść rannego do guślarki by ta mogła się nim zająć.




Ranni powoli dochodzili do siebie a Karla odprawiała czary, gusła, czy stosowała zwykłą ludową medycynę. Felix z chęcią zwróciłby na wszystko większa uwagę gdyby nie inna myśl zaprzątająca jego myśli. Zostali pokonani i musiał wymyślić dlaczego.
-Przeanalizujmy co poszło nie tak. Co było przyczyną naszych strat? Czy możemy wyciągnąć z tego nauczkę na przyszłość.-powiedział do wszystkich wpatrując się w nowo rozpalony ogień.- Daliśmy się zaskoczyć i z tym nic nie zrobimy, Ivan dostrzegł wroga w porę. Mieliśmy czas się przygotować i przygotowaliśmy się. Gdyby wszedł zawalonym tunelem rozstrzelalibyśmy go na miejscu a Ivan z Roranem dobiliby gnoja a Moritz zabezpieczał tyły. Tej bomby nie mogliśmy przewidzieć i tego, że zawali tunel. Czy mogliśmy? Ma ktoś pomysł jak się przygotować na coś takiego? Ta kusza, też potężna rzecz i jak on w tej ciemności mógł wycelować i trafić?
-Panie Moritz, walczyłeś z nim w zwarciu. Zauważyłeś coś nietypowego, widział w ciemności czy coś tego rodzaju? Cokolwiek. Przeczucie mi mówi, że jeszcze się z nim spotkamy. Na szczęście nie wie jak wyglądamy.
Spojrzał na młodszego z krasnoludów, według słów starszego Felix jako człowiek nie dostrzegał różnicy w krasnoludach.
-Jakąś gorzałkę mam panie Thurinie, podła ale trzepie. Na rany ją trzymam bo od mocnego alkoholu z przyczyn osobistych stronię. Dość powiedzieć, że ostatnio bardzo źle się to dla mnie skończyło.


Potem przyszła pora na rozważania co dalej i też postanowił dodać swoje trzy pensy.
-Zgadzam się w zupełności, Riesenburg jest naszym celem a droga wiedzie jak pamiętam przez Nonweiler, tak? W wiosce należy uważać Uwe też mógł wpaść na pomysł by ją odwiedzić. Thurin i ja powinniśmy uważać może kojarzyć nasz głos jak i może pamięta jak wygląda Moritz. Jak mówimy o drodze, jest jeszcze ta studnia z magicznym pierścieniem. Jeżeli to jest mniej więcej po drodze to zbadałbym to. Potrafię wyczuć magię a magiczne pierścienie potrafią być cenne i przydatne.


-Jak któryś z towarzyszy też proponowałbym pani udać się z nami ale rozumiem decyzję i życzę powodzenia. - skomentował rozstrzygnięcie propozycji by guślarka udała się razem z nimi-oraz dziękuje za okazaną nam pomoc i gościnę.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 28-01-2015, 16:47   #24
 
Earendil's Avatar
 
Reputacja: 1 Earendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemu
- Dawno tam nie byłem, chyba pół życia na trakcie już spędziłem- odpowiedział Wolf na pytanie Thurina. - Ale com się dowiadywał, zanim do tej nieszczęsnej karawany się dołączyliśmy, to świetnie sobie radził do tej pory. Nic dziwnego wszak, bo to człek boży, co o swoich ludzi dba, a nie własne interesa. To pod nim miałem swój chrzest bojowy, a kto wie, czy bym nie został tam na służbie, gdyby nie przepowiednia...

Eisenhauer machnął ręką, po czym zaczął zbierać manatki. Nie czas był teraz na pogaduszki, musieli ruszać. Pożegnał się z zielarką w krótkich, żołnierskich słowach, dziękując za opiekę medyczną i pomoc jaką do tej pory okazywała. Wolfgang był jednak zadowolony, że się rozdzielają, jeden czarujący Felix wystarczy, stężenie magii powinno się ograniczać.

- Możemy zajść do tej studni, skoro po drodze, choć pewnie będzie z tego tylko więcej kłopotów. W końcu jakby to było takie proste, to ktoś już by go wziął i sprzedał, nawet za grosze.
 
Earendil jest offline  
Stary 28-01-2015, 23:18   #25
 
dzemeuksis's Avatar
 
Reputacja: 1 dzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputacjędzemeuksis ma wspaniałą reputację
- Nie obwiniaj nas ani siebie, Feliksie, o to, co się stało - z nieskrywanym trudem odpowiadał czarodziejowi Moritz. - Wszystkiego nigdy nie przewidzisz, bogowie o to zadbają. Rozproszylibyśmy się, to by nas powybierał, jak raki z saka. Zaczailibyśmy się kupą, to by nas wszystkich zmiótł tą swoją bombą.
Góral po każdym niemal zdaniu robił pauzę a jego słowom towarzyszyło rzężenie i świsty dobiegające z uszkodzonego płuca.

- Ten cały Uwe to zawzięty i cwany demon. Ludzie nie widzą w ciemnościach, on niechybnie. Jak inaczej zdołałby mnie tak precyzyjnie trafić tą balistą? Ba, nawet krasnolud, wszedłszy z jasności dworu do ciemnej jaskini, omiatany wpadającym zza pleców światłem, miałby trudności z dostrzeżeniem mnie skrytego w mroku za skalnym występem.
Moritz zrobił dłuższą przerwę, ale ręką dał znak, że jeszcze będzie mówił.

- Źle ze mną, nie ma co się oszukiwać. I źle z nami. Robimy sobie wrogów, potężnych wrogów. A jednocześnie stajemy się coraz słabsi... - góral odchrząknął i splunął krwistą plwociną w ognisko - Przynajmniej ja. Dlatego chcę wam coś wyznać, póki jeszcze jestem w stanie to zrobić.

Moritz głęboko odetchnął, po czym rozpoczął swoją spowiedź.
- Mam na sumieniu ludzką krew. Nie byli niewinni, co to, to nie. Ale nie zasłużyli na tak okropny los, jaki ich spotkał... Otóż... wierzę, że każda istota mająca serce i rozum ma prawo do wolności. Ma prawo być wolna. Jak ptak. I nikt nie może odebrać jej tego prawa...
Moritz szybował myślami za swoim jastrzębiem.

- Do niewolniczej karawany Eugena Holdinghausena przyłączyłem się z podobnego powodu, jak do dwóch innych podobnych wcześniej. Miałem zamiar skrycie, w sposobnym momencie, wyzwolić tych nieszczęśników zakutych w kajdany woli bogów wbrew. Poprzednio... raz się udało. Uwolnieni zbiegli, oprawcy zostali z pustymi rękami. Drugim razem... nie poszło tak gładko. Zostałem nakryty podczas rozkuwania niewolników, podniesiono alarm, ale było już za późno. Nieoczekiwanie uwolnieni, żądni zemsty zgotowali swoim opiekunom okrutny los. Nie mnie to oceniać, ale... zbyt okrutny. Była tam... Jej jedyna winą było to, że była córką niewłaściwego człowieka...
Vogendorfczyk zaciął się, w oczach stanęły świeczki, rozmywające się w pochodnie w blasku trzaskającego ognia.

- Wynajęto mnie jako kuriera - góral otrząsnął się i zmienił temat. - Zleceniodawcy nie wiedzieli, że wiem więcej, niżby sobie tego życzyli. Miałem dostarczyć listy do Odbudowanej Prowincji Sollandu, daleko na północny wschód stąd. Ich odbiorcą miał być Burkhard Heim.
Moritz wyjął zza pazuchy małe zawiniątko i lekkim ruchem upuścił je na ziemię.
- Oto one. Przypuszczalnie skrywają sekrety organizacji skupującej w ostatnim czasie niewolników. W dowolnej ilości i dowolnym stanie. Szeroki, stały strumień tychże płynie dokądś, nie wiem dokąd. Niestety - góral wbił wzrok w ziemię - nie umiem czytać.
 
dzemeuksis jest offline  
Stary 29-01-2015, 20:27   #26
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
Po dosyć bolesnym zabiegu, Iwan z grzeczności skinął głową w podzięce. Z początku nie był do końca pewien, czy Guślarka przypadkiem nie chce go zabić, ale po wszystkim, ku swojemu zdziwieniu, czuł się trochę lepiej.



Po wysłuchaniu opowieści starego zwiadowcy, rzekł:
- Szlachetny z Ciebie człowiek, Moritzie. Twe poświęcenie w imię wolności drugiego człowiek, jest godne najwyższych zaszczytów. Jesteś dobrym człowiekiem, nieraz już utwierdziłeś mnie w tym przekonaniu. Ciesze się, że mam Cię za towarzysza i wiedz, że dołożę wszelkich starań, by wesprzeć Cię w twej misji.



Po jakimś czasie, Iwan w końcu zmusił się by wstać. Rozprostował obolałe kości i rozejrzał się jeszcze raz po jaskini, w której omal nie przyszło mu umrzeć. Nigdy by nie przypuszczał, że tak prędko spojrzy śmierci w oczy. Zawsze czuł się niepokonany, a teraz prawie zginął w tak głupi sposób. Wiedział już, że śmierć szykuje już na niego swe ostrze, jednak on nie zawaha się stanąć z nią w szranki.

W końcu wrócił myślami do towarzyszy i odezwał się:
- Jutro z rana musimy znów ruszyć w drogę. Nie ma co ukrywać, że zły los nas nie opuścił, a jedynie dały nam chwilę przerwy. W pierwszej kolejności ruszymy do Nonnweiler. Pewna osoba zapewne nie może się już doczekać, kiedy tam wstąpimy - to powiedziawszy, Iwan spojrzał na Burkharda. - Stamtąd ruszymy do Riesenburga, a później do przyjaciela Felixa.
 
Hazard jest offline  
Stary 29-01-2015, 20:59   #27
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Szlachetna misja Moritza...
Jochen z trudem powstrzymał krzywy uśmiech. Pisma, zalakowane. Jedno z nich mógł zawierać bardzo tajny i bardzo logiczny rozkaz - zabić doręczyciela. Jasne, proste, gwarantujące zachowanie tajemnicy.

- Jeśli owe pisma zawierają złe wieści - powiedział na wpół żartem - to powinieneś uważać. Chyba wiesz, co spotyka tych, co dostarczają takie wieści.

- A co do wyjazdu - dodał - to racja. Rankiem będziemy musieli ruszyć dalej. Kłopoty idą za nami krok w krok, więc chyba powinniśmy trochę przyspieszyć.
 
Kerm jest offline  
Stary 30-01-2015, 22:02   #28
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
Wielki wybuch to ostatnie co zapamiętał Roran. Przebudził się po dłuższej chwili nie mając pojęcia ile czasu minęło gdy był nieprzytomny. Głowa go bolała jak po potęznym kacu.. ledwo co mógł siedzieć.
Na razie o wstawaniu nie marzył.
Probówał dowiedzieć się gdzie jest i co się dokładnie stało.


Gdy zebrał mysli i uświadomił sobie co się stało a także fakt, że nie ma już zagrożenia w postaci łowcy odruchowo gwizdnął na Bhazer'a by ten do niego podbiegł.
Jendak gdy jego towarzysz się nie pojawił obrócił głowę by go poszukać
Widok, leżącego pod ścianą ciała aż zmroził mu krew w żyłach... pewnie gdyby miał włosy to stanęłyby mu dęba.
Ruszył w jego kierunku, niezwazając na ból głowy i lekkie zawrot, czasami na dwóch a czasami na czterech nogach dotarł do swojego psa.
Po szybkim sprawdzeniu, że jego najgorsze obawy okazały się prawdą zamarł wtulony w jego sierść...chciał zacząć łkać i wyć tak długo aż się może obudzi. Jednak nie umiał już płakać. Przez jego długie życie zbyt wiele nieszczęść go spotkało by pamiętał jak to się robiło.



Siedział tak wraz ze swoim psem, prawdziwym i jednym towarzyszem, który był dla niego przyjacielem, czasami bratem a czasami nawet synem. Był ostatnią rzeczą łączącą go ze starym życiem. Z życiem w Górskiej Straży do kórej tak pragnął wrócić.
Rozmyślania zamieniło się szybko w wspomnienia. W wspomnienia wielu wspolnych wypraw i przygód....



Wziął łopatę i nie zważając na to co dzieje się w okół niego a także na towarzyszy wyszedł na dwór. Poszukał największego kamienia, głazu jaki był w okolicy i tam zaczął kopać płytki grób. Miał nadzieję że odrobina wysiłku da mu ukojenie i zabierze niepotrzebne myśli.

Po wykopaniu grobu przeniósł tam Bhazer'a i go zakopał. Zakopał go nieopadal głazu i kamieni które musiały być namiastką gór. To był pies bojowy z Górskiej Straży i nie wyobrażał sobie lepszego miejsca spoczynku niż to.
Zresztą dla siebie też nie widział lepszej opcji.



Stał tak chwilę nad grobem patrząc co chwile w dół a to w górę. Nie wiedział co ma z sobą zrobić....nigdy nie był dobry w takim chwilach jak ta... jednal chciał oddać cześć zmarłemu przyjacielowi a to był jedyny pomysł jaki mu przyszedł do głowy.
Po dłuższej chwili obiecując sobie że wróci do niego ruszył spowrtoem do wyjścia z jaskini.

Dokładnie przyjrzał się śladom konia i wiedząc gdzie ruszył Uwe, rzekł patrząć w kierunku w którym odjechał jakby do siebie:
- Jesteś mi winien jedno życie skurwysynie...... więcej przekleństw nie chciało przejśc mu przez gardło, zresztą wiedział, że one niczego nie zmienią.
Miał teraz konkretny cel i czas nie był jego sprzymierzeńcem...




Wrócił do towarzyszy akurat w momencie gdy skończył mówić Moritz.
- Może dzięki nim uda się szybciej odnaleźć Edmunda....warto to rozważyć -odezwał się Roran wychodząc z cienia i stając po środku towarzyszy


- Pewnie każdy z was wie równie dobrze jak ja co muszę zrobić - zaczął Roran

-ruszam za tym bydlakiem. Nie mam prawa prosić was o dołączenie się do mnie jednak oczywiście będę się cieszył z obecności każdej pary rąk i nóg. Jako że ma nade mną sporą przewagą ruszam teraz. - chciał chyba już skończył, zawahał się na moment po czym kontynuował -

Nie jestem dobry w pożegnaniach... mam nadzieję że się jeszcze zobaczymy i że będzie mnie tak dobrze wspominać jak ja was...


W sumie przez ten krótki okres czasu Roran zdążył się z każdym z nich zżyć. Starzejesz się staruszku pomyślał.
Wypił dwa duże łyki gorzałki i rzucił bukłak Thurinowi po czym pokazał mu by posłał go w koło. Chciał by ten gest był nie jako pożegnaniem....


Gdy butelka krążyła poszedł po swoje rzeczy, spakował się i przygotował do ciężkiego marszu.
Odebrał od towarzyszy gorzałę. W sumie jemu się przyda bardziej niż im. On raczej nie będzie miał do kogo gęby otworzyc.



Kiwnął każdemu z towarzyszy głową po czym wyszedł na dwór i szybkim marszem ruszył w pościg.
Chciał zmusić Uwe by to on chociaż raz był zwierzyną a nie łowcą.....
 
Dnc jest offline  
Stary 30-01-2015, 22:14   #29
 
Earendil's Avatar
 
Reputacja: 1 Earendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemuEarendil to imię znane każdemu
Wolfgang patrzył przez chwilę w milczeniu na krasnoluda. Zdecydowanie szalonego krasnoluda. Uwe miał nad nimi przewagę, a kto wie ile sztuczek jeszcze trzymał w zanadrzu.

- To jest głupi i szalony pomysł - powiedział sucho, patrząc Roranowi prosto w oczy. - Samobójczy i ryzykowny jak cholera. Musiało cię naprawdę pokręcić, żeby na coś takiego wpaść.

Milcząco podszedł do krasnoluda i położył dłoń na jego ramieniu.
- A mnie chyba jeszcze bardziej, że pójdę z tobą - dodał uśmiechając się lekko.

Był już w zasadzie spakowany. Zwrócił się do pozostałych:
- Jak Sigmar da, spotkamy się w Riesenburgu. Bywajcie zdrowi.

Razem z Roranem wyszedł z jaskini, rozstając się z przyjaciółmi.
 
Earendil jest offline  
Stary 30-01-2015, 23:37   #30
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację
Roran odwzajemnił uśmiech i kiwnął głową.
Nie wiedział za bardzo co powiedzieć ale miał nadzieję, że Wolfgang odpowiednio zrozumie ten mały gest...

We dwóch ich szanse na pomyślność misji skoczyły w górę.
 
Dnc jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172