Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-02-2015, 15:11   #11
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Felix jeszcze przez jakiś czas się rozglądał w gotowości bronić sołtysa przed dalszymi atakami. Kiedy doszedł cyrulik łowca powiedział:
- Dobrze! Pójdę do Dietera i sprawdzę tamtejszą część wioski i przyjrzę się granicy lasu. Po tym ogłoszeniu pospiesznie ruszył spełnić swoją obietnicę.

(Te przyjrzenie się lasowi to obchód po zewnętrznej stronie wioski, uważne szukanie tropów i patrzenie w ścianę lasu.)
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.

Ostatnio edytowane przez archiwumX : 16-02-2015 o 15:37.
archiwumX jest offline  
Stary 16-02-2015, 15:42   #12
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wilki przyszły, wilki poszły... Na szczęście nie robiąc zbyt wielu strat - z wyjątkiem sołtysa, któremu najwyraźniej szok odebrał część rozumu, skoro padły słowa "atak to zmyłka".
Kto niby, wysyłając wilki, chciał odwrócić ich uwagę od... nie wiedzieć czego?
Max wolał jednak nie komentować tego, co mówił sołtys.

- Obejdę wioskę - obiecał.

Zgodnie z obietnicą ruszył na skraj wioski
 
Kerm jest offline  
Stary 16-02-2015, 16:41   #13
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Marwald widząc, że wilki uciekają był niemal pewny, że Bóg zobaczył swego wybrańca pośród ludzi i odgonił je aby nie stanowiły zagrożenia. Nie zapomniał o strzale, która opadła niedaleko wilka, była zakrwawiona i uszkodzona. Nie nadawała się do użycia ponownie, ale miała to coś czego inne nie mają. Była kolejnym znakiem i dowodem na jego niezwykłość.

Sołtys zawsze dawał po sobie poznać człowieka odważnego, a zarazem spokojnego i rozsądnego. Człowiek począł się zastanawiać czy może właśnie tak kończą wybrańcy bogów, ale nie trwało to długo bowiem zdał sobie sprawę, że Philipp nie mógł być wybraniem, bowiem bóg mu o nim nic nie powiedział.

- Czekać dłużej - westchnął z zaskoczeniem - toć mało pomożemy, zmyłka? - powtórzył jak gdyby do siebie, zastanawiając się tym samym

- Może jednak gwóźdź znaczył coś zupełnie innego, być może chodziło aby na początku sprawdzić i naprawić wieś, a dopiero później wyruszyć. Uratujemy wszystkich.- powiedział jak gdyby na odchodne wychodząc z chaty tuż za znanym mu z grubsza Maxem co to niektórzy mawiali Bezuchym.

- Zaczekaj, przejdziemy się razem, w dwójkę zawsze raźniej. - zagaił - Czy mógł byś jeszcze zaczekać, bo muszę wziąć mój plecak
- Plecak? - zdumiał się Max. - Wszak to spacer po wiosce...
- Plecak stoi tuż obok, spójrz. - Marwald wskazał na mały upchany wózek, który codziennie ciągał za sobą, zbierając w nim przeróżne śmieci


Max uniósł wzrok ku niebu.
- Nie lepiej by było, gdybyś sobie na zimę sprawił sanki? Są praktyczniejsze.
- Ależ sanki? - zdumiał się Marwald. - Kiedyś za ten wóz mój ojciec dał bodajże 50 złotych koron.
- Aha - uprzejmie zdziwił się Max, który za wózek z całą zawartością dałby parę srebrników.
- Chociaż powiem Ci szczerze, że na ten moment 50 złotych koron to jedna któraś jego wartości
- To dobrze - odparł Max. - Na dodatek nie zgubisz tego majątku
- I tutaj masz rację, a wspominałem Ci jaki znalazłem dzisiaj nowy przedmiot? Niech ja tylko go znajdę - zaczął grzebać w kieszeniach nie mogąc go znaleźć. - Pewnie został w chatce sołtysa, w takim wiec razie szybko po niego pobiegnę i zaraz...
- Nie, nie... Bierz wózek i idziemy. Nigdzie po nic nie biegnij - powiedział szybko Max, usiłując powstrzymać kompana.
- To zaczekaj na mnie chwilę tylko wezmę mój plecak, jak chcesz będziesz mógł coś tam także położyć, ale na samym środku jest miejsce Helmuta.- mężczyzna poszedł prędko po wózek i wrócił go ciągnąc - Oto i mój plecak, na pewno nam się przyda, tam są wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy.
- Tak, tak. Plecak. Chodźmy już - powiedział Max.

Zaczęli iść drogą po wsi, która pięła się lekko pod górę, co zaczęło przysparzać człowiekowi problemy w ciągnięciu przyczepki. Zaczął lekko dyszeć i po lekkim zastanowieniu grzecznie zapytał:

- Czy mógłbyś mi pomóc, wydaje mi się, że jest cięższy i coraz trudniej jest mi go ciągnąć. - dodał
Niczym ślimak, który swój domek nosi na grzbiecie, pomyślał z przekąsem Max.
- Pomogę, czemu nie - powiedział. - Ale... skoro jesteś do niego tak przywiązany, to może dorobisz do niego płozy? - zaproponował z poważną miną.
Marwald zakrzywił nosa i spojrzał na wózek.
- Płozy powiadasz - zamyślił się wypowiadając na głos jakieś liczby - dwieście kilo dzielone przez cztery, do tego razy dwa przez trzy .. siedem…… może., ale kto może mi je zamontować? - zapytał, biorąc na poważnie taką propozycję
- Vincent - mistrz stolarski z pewnością ci to zrobi w porządny sposób - zasugerował Max.
- A on, musiałbym za to zapłacić, a i koła by sobie zabrał, nie opłacalny interes, śnieg kiedyś zniknie, a na płozach po ziemi to daleko nie zajadę - powiedział po krótkim zastanowieniu

Dalszą część drogi szli w milczeniu, co prawda, co jakiś czas Marwald zaczynał coś mówić, ale Max zbijał temat, bowiem i tak nic z tego sensownego nie wynikało, a to o kawałku ścierki, który znalazł wczoraj, a to o jakiejś użytej zapałce, co to leżała koło studni. Widział w tym wszystkim jakieś symbole i znaki, których w rzeczywistości ciężko było się dopatrzeć, bo jaki zwyczajny człowiek będzie łączył chociaż by wyżej wspomniane podarte stare ubranie z królewską szatą.
 

Ostatnio edytowane przez Inferian : 17-02-2015 o 13:21. Powód: rozwinięcie dialogu
Inferian jest offline  
Stary 16-02-2015, 20:00   #14
 
Molkar's Avatar
 
Reputacja: 1 Molkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputację
Konrad stał przez chwilę i przyglądał się wydarzeniom, było to dziwne żeby 3 wilki zaatakowały tak duże skupisko ludzi nawet jeśli były głodne.
Przez chwilę jeszcze rozglądał się po okolicy z nałożoną na cięciwę strzałą, poświęcając dłuższą chwilę na oddalające się trzy wilki.
Gdy stwierdził, że zagrożenie chwilowo minęło podszedł do miejsca gdzie w śnieg wbiła się jego strzała, po czym dziękując obfitej zimie dzięki której nie ucierpiała ona wbijając się w śnieg schował ją do pozostałych.

Ludzie udali się do domów aby tam schronić się w razie czego przed kolejnym atakiem, dobrze pomyślał, nie będzie trzeba martwić się o bezbronnych. Widząc że Ci z ochotników którzy podjęli walkę również zaczynają się rozchodzić aby sprawdzić okolicę, przykucnął przy jednam z zabitych wilków po czym zaczął go oglądać sam nie wiedząc co chce zobaczyć, może jakaś chorobę lub co innego co pozwoliłoby mu choć trochę wyjaśnić dlaczego 3 wilki zaatakowały tak duże skupisko ludzi przy których płonęły ogniska, nigdy nie słyszał o takim zachowaniu dzikich zwierząt, mogły przecież poczekać na kogoś kto oddaliłby się od wioski albo chociaż był na jej terenie sam...

Po oględzinach wilka zaczął powoli iść w kierunku gdzie stały 3 wilki obserwujące całą walkę, nie chciał oddalać się za daleko od wioski a tym bardziej zapuszczać się samemu w las.
Idąc powoli w stronę lasu zatrzymał się w mniej więcej połowie drogi i powoli zaczął obchodzić wioskę idąc w przeciwną stronę niż Feliks i Max w poszukiwaniu jakiś wskazówek. Miał nadzieje, że sołtys trochę majaczył i nie były to atak mający na celu odwrócenie uwagi od czegoś większego, wiedział, że wilki to nie głupie stworzenia ale nie przypisywałby im umiejętności zawodowego wojska.
Podążając obrzeżami wioski miał nadzieje nie znajdzie śladów krwi ze strony wioski która była niepilnowana...
 
__________________
„Dlaczego ocaleni pozostają bezimienni – jakby ciążyła na nich klątwa – a poległych otacza się czcią? Dlaczego czepiamy się tego, co utraciliśmy, ignorując to, co udało nam się zachować?”
Steven Erikson, „Bramy Domu Umarłych”, s. 427
Molkar jest offline  
Stary 16-02-2015, 22:38   #15
 
snake.p's Avatar
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
Waightstill złapał kosę i odwrócił się, lecz walka wydawała się rozstrzygnięta: jeden wilk leżał nieopodal w wyraźnie odznaczającej się na śniegu plamie krwi, pozostałe drapieżniki umykały do lasu. Co za dzień! Świat staje na głowie! - wymruczał pod nosem - tu sołtys zrywa z izolacją, zaraz wilki wpadają do wsi jak do siebie. Przebiegł wzrokiem po placu. Czy nie ma ich aby więcej? Nic nie dostrzegł. Wydaje się, że nikt nie ucierpiał - zaczął się uspokajać. Lecz co z Frydą i Ingwarem, czy są aby bezpieczni? Zadrżał na myśl o swojej słodkiej Frydzie w paszczy wilka. Już chciał pędzić do chaty starego bartnika, gdy spostrzegł sołtysa leżącego na ziemi. Nie zwlekając ruszył ku skupionej wokół grupce ludzi. Phillip był ranny, coś mamrotał uspokajająco. Na miejscu był już cyrulik. Reszta rozchodziła się na obchód wioski. Waightstill ściskając kosę poszedł za ich przykładem i ruszył na obchód. Najpierw jednak zajrzę do domu - postanowił - i tak leży na obrzeżach wsi. Ile sił w nogach, popędził do chaty. Frydę i Ingwara zastał całych i zdrowych. Z ulgą wypadł z chaty i ruszył na obchód.
 
snake.p jest offline  
Stary 16-02-2015, 22:58   #16
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
 Erich


Jonas należał raczej do osób spokojnych, a do tego znał Ericha na tyle aby wiedzieć że nie należy zwracać uwagi na jego docinki. Rana sołtysa była dość głęboka i mogła się paskudzić. Należało przenieść pacjenta do domu i kontynuować leczenie. Głowa włodarza była cała, zalegający śnieg załagodził upadek, jednakże jego słowa były na tyle niedorzeczne że mogły wywołać raczej uśmiech aniżeli trwogę. Jest już dość stary i schorowany, mogło mu się coś ubzdurać.

 Max i Marwald


Max wraz z Marwaldem udali się na obchód. Zatrzymali się na chwilę przy jednym z domów, przed otwartymi drzwiami stało małe dziecko -dziewczynka - ubrana nie odpowiednio jak na taki mróz. W drzwiach stała jej starsza siostra i namawiała ją do powrotu. Dziecko zalewało się łzami i w ogóle nie przejmowało się mrozem. Marwald przypomniał sobie o gwoździu, a właściwie to gwóźdź przypomniał o swoim istnieniu Marwaldowi gdy ten stanął w niewłaściwej pozycji i ukłuł swojego nosiciela w nogę.

 Konrad


Konrad wpatrywał się w las, w miejsce skąd przyszły a później poszły wilki. Ślady były widoczne, lecz ich właściciele mogli być już daleko stąd. Spacer po wsi zdawał się być bez sensu, ale przynajmniej upewnił Konrada w tym że nikomu więcej, poza sołtysowi, nic się nie stało. Dopiero na końcu wsi zauważył coś co go zainteresowało, spełniły się jego domysły. Ślady krwi oraz ciągniętego ciała prowadzące do lasu. Może jednak wilki są trochę bardziej inteligentne niż myślał. Znajdował się na samym końcu wsi, dalej były już las, oraz chatki kilku mniej uspołecznionych mieszkańców. Był sam, w zasięgu wzroku nie było nikogo.

 Felix


Felix udał się do swojego obecnego domu. Jego przybrani rodzice bardzo ucieszyli się że wrócił.
- Dziecko! Gdzie Ty byłeś! Martwiliśmy się o Ciebie - Bianka pierwsza podbiegła do Felixa czule go tuląc.

- No, ale najważniejsze że nic ci się nie stało. Swoją drogą czemu nie wróciłeś od razu do domu? Jeszcze Cie wciągną w tą nieszczęsną wyprawę. - podejrzliwie spytał Dieter

- Byłem na zebraniu i zgłosiłem się do wyprawy. A później walczyliśmy z tymi wilkami. A co do argumentów sołtysa i bartników to przemawiają mi do przekonania i na zewnątrz nie widzę nic złego. Może tam znajdę ludzi, którzy docenią moje doświadczenie życiowe, mimo tego, że jestem dzieckiem.

- Co?!? Kto walczył, Ty? Dziecko, ale …. - zaczęła jak zwykle Bianka, lecz przerwał jej mąż

- Spokojnie kobieto, przecież nic się mu nie stało. Widzisz, jest cały i zdrowy. Nie zmienia to faktu ze uważamy z mamą że jesteś jeszcze za młody aby opuszczać wieś. Może za kilka lat, ale nie teraz. I nie chodzi tu wcale o sprawę, my również uważamy że sołtys robi dobrze. Trzeba wysłać grupę, ale Ty do niej nie powinieneś należeć

Felix ciężko westchnął:
- Dobrze wiecie, że zwą mnie Felixem z lasu… i dobrze wiecie dlaczego. Do tej zimy przez wiele lat sam sobie radziłem w lesie. A teraz z tą grupą miałbym sobie radzić gorzej?

Dieter mrugnął znacząco do Felixa:
- Tak, tak właśnie uważamy, jesteś za młody i dla twojego własnego dobra wybij to sobie z głowy. A teraz chodź, musimy przejść się do sąsiadów, chcieli żeby im pomóc

Felix odrzekł:
- No właśnie, sołtys kazał członkom wyprawy obejść wioskę i sprawdzić czy ktoś nie potrzebuje pomocy po tym ataku. Powiedział nam, że to zmyłka… Dieter wiesz, że wilki robią, aż takich podstępów.

Dieterer z Felixem wyszli na zewnątrz gdzie nie słyszała ich już Bianka.
- Dobra, słuchaj. Ja to wszystko rozumiem. Na pewno poradziłbyś sobie lepiej aniżeli reszta dorosłych, ja w to nie wątpię. Ale nie mów takich rzeczy przy matce. Wiesz jaka ona jest nie?
Jak chcesz z nimi iść to idź. My staraliśmy się jak mogliśmy, ale wiem że więcej nie możemy ci dać. Rób co ci serce każe, a ja już z mamą się rozmówię, o nią się nie martw.


Leśnik uronił małą łzę wzruszenia..
- Tak? Mój synu, rozumiesz? A co do wilków… hm. Ale że jak zmyłka? Podstęp? Wiesz, to zależy jak się na to spojrzy. Philipp jest już stary, może czasami plecie głupoty, ale raczej mówi prawdę. Więc pewnie skoro tak mówił to tak jest. Może użył niewłaściwego słowa ? Wilki to dość inteligentne stworzenia, jeśli o to pytasz. Szybko się uczą i stosują pewne … taktyki. Nieraz ich doświadczyłem. Tak, wiem, brzmi to dziwnie, nie musisz mi wierzyć, ale uważaj na siebie…. No dobrze, to nie ma co gadać, ty już przecież podjąłeś decyzję nie? To leć młody, nie daj się ubić i zajdz kiedyś do domu.

Felix zmarszczył brwi po słowach Dietera:
Mówisz, że doświadczyłeś taktyk wilków. Może powinieneś przyjść ze mną na naradę na ich temat? A co do nas… To nie jest tak, że was porzucam. Zawsze mam dla was ciepłe uczucia, ale zrozum, są jakieś tęsknoty, których nie potrafię tu zaspokoić. Nie odchodzę stąd na zawsze, ale muszę znaleźć, gdzie nie będę tylko dzieckiem. Może tego miejsca nie ma nigdzie… ale muszę spróbować je szukać!

Nie, ja nie wiem aż tyle, na pewno nie więcej niż na przykład Jonas. A poza tym matka by umarła jakby poszedł tam razem z Tobą. Sam rozumiesz

Dieter odszedł a Felix krążył jeszcze chwilę przez wieś, jego uwagę przykuły zasypane śniegiem drzwi jednego z domów. Obszedł go z każdej strony, nie miały drugiego wyjścia, a śnieg przy drzwiach nie zdawał się być pierwszej świeżości. Nie wróżyło to nic dobrego jego mieszkańcom...

 Waightstill


Waightstill po krótkiej wizycie w domu również udał się na obchód, szedł uzbrojony w kosę. Zaspy w mniej uczęszczanych uliczkach nie stawiały mu żadnego oporu. Przed wejściem do jednego z nich zauważył jakiegoś dzieciaka. Po chwili zorientował się że jest to Felix, ten no, jak mu było? ...Z boru? Z bagna? A nie ! Z lasu. Co nie zmienia faktu że miejsce dzieci, w takiej sytuacji, jest w domu a nie na dworze. Niedługo później zauważył zasypane drzwi, pewny sygnał że dawno nikt z tego domu nie wychodził.
 
Dekline jest offline  
Stary 16-02-2015, 23:23   #17
 
archiwumX's Avatar
 
Reputacja: 1 archiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputacjęarchiwumX ma wspaniałą reputację
Już Felix miał zacząć biegać po okolicznych domach i wzywać do odkopywania domu, gdy zauważył czeladnika. Podbiegł do niego i zaczął mówić:
- Waighstill, dobrze, że jesteś! Ten dom wygląda na dawno zasypany. Trzeba jednak zawiadomić o tym sołtysa. Z tego co widziałem jest tu w porządku, więc możemy z czystym sumieniem pójść do Jonasa z Phillippa.
 
__________________
Szukam tajemnic i sekretów.
archiwumX jest offline  
Stary 16-02-2015, 23:52   #18
 
snake.p's Avatar
 
Reputacja: 1 snake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwusnake.p jest godny podziwu
Waightstill był nieco zaskoczony obecnością młokosa na podwórzu.

Felix?! W istocie, dobrze, że mnie spotkałeś! Jeszcze coś ci się przytrafi! A sołtys ranny. Źle go będzie niepokoić. I czyja to chata? Zaglądałeś do środka? - odpowiedział Waightstill rozglądając się dookoła.
 
snake.p jest offline  
Stary 17-02-2015, 00:02   #19
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Uchyliły się drzwi domu stojącego obok, stojąca w progu starowinka rzekła:

- Panie Waightstill, o jak dobrze że to Pan. Proszę wybaczyć wścibstwo, może to nie moja sprawa, ale ta chata jest zamieszkała. Jak najbardziej, a jakże! Ja stara jestem, dziad mój też niemłody, tośmy do nich nie chodzili, ale żyjo. Co majo nie żyć, nie?
 
Dekline jest offline  
Stary 17-02-2015, 00:17   #20
 
Molkar's Avatar
 
Reputacja: 1 Molkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputację
Krew, do jasnej cholery zawarczał pod nosem. Przykucnął aby przyjrzeć się bliżej, nie takie świeże te ślady więc jednak wilki były dziś nad wyraz przebiegłe i dokonały odwrócenia uwagi.
Wstał po czym popatrzał w stronę gdzie szły ślady, krucze przecież tam mieszka kilka osób. Rozejrzał się raz jeszcze dookoła czy nie wyłonił się nikt zza któregoś budynku, ile by oddał teraz za jedną dwójkę "ochroniarzy" sołtysa którzy poszli sprawdzić wioskę.

Niech bogowie będą przeklęci wymruczał pod nosem, nie ma czasu aby wracać do wioski i szukać pomocników, jeśli ktoś tam jest i ma kłopoty każda minuta może decydować o jego życiu lub śmierci.
Powoli zaczął iść w kierunku pierwszej chaty mając nadzieje, że znajdzie wśród tych mniej społecznych mieszkańców kogoś do pomocy chociażby z siekierą albo widłami...

//Konrad idzie powoli z nałożoną na cięciwę strzałą i bacznie rozgląda się po okolicy aby w razie czego móc przerwać wędrówkę i cofnąć się do wioski
 
__________________
„Dlaczego ocaleni pozostają bezimienni – jakby ciążyła na nich klątwa – a poległych otacza się czcią? Dlaczego czepiamy się tego, co utraciliśmy, ignorując to, co udało nam się zachować?”
Steven Erikson, „Bramy Domu Umarłych”, s. 427

Ostatnio edytowane przez Molkar : 17-02-2015 o 00:23.
Molkar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172