Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-08-2015, 20:49   #91
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Zygfryd był wściekły. Plan okazał się durny po stokroć, szczęściem przy jego realizacji rycerz zachował zimną krew i nie leżał teraz naszpikowany strzałami jak jakaś tarcza strzelnicza. Nie odzywał się wiele i tylko pomagał przy rannych by jakoś ich zebrać z pola walki i wynieść się stamtąd. Obóz rozbili trochę na wyższym terenie, ale ogniska nie rozpalali obawiając się powrotu zielonoskórego zwiadu. Szczęściem Morr obdarzył rycerza błogosławieństwem i nie musiał jak zwykli ludzie posiadać pochodni, by wypatrzeć wroga w ciemności. Teraz nie pozostało nic jak tylko wytrwać jakoś do rana i dotrzeć do ruin, zanim na otwartym terenie dopadną ich wilczy jeźdźcy.
 
Komtur jest offline  
Stary 01-09-2015, 20:42   #92
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Reiner miał cichą nadzieję, że do następnego spotkania z kimkolwiek zdoła do końca dojść do siebie. I równie cichą, że podczas kolejnego starcia to wrogowie, a nie on, będą przypominać jeża.
Pomarzyć zawsze można było...

- Obudźcie mnie, gdy przyjdzie na mnie kolej - powiedział, po czym zawinął się koc.

Prawdę mówiąc było mu obojętne, czy go obudzą w środku nocy, czy skoro świt. W tej chwili po prostu chciał spać.
 
Kerm jest offline  
Stary 01-09-2015, 22:46   #93
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
Bohaterowie tej opowieści już wiedzieli, że nie przeczuli nawet jednej setnej ciężaru, jaki zrzucił na ich barki podstępny los. Po raz kolejny garstka pograniczników przeżyła rzeczy mogące przerazić niejednego, lecz krwawa potyczka z patrolem hobgoblinów była tylko zapowiedzią gorszych okropieństw, zagrażających zdrowym zmysłom.

W snach awanturników otaczały istoty o zamazanych twarzach, mówiące w nieznanym języku, a jednak wszyscy czuli przymus słuchania ich i wpatrywania się w ich niewyraźne, acz znajome postacie. Sny te można było opisać jedynie jako atak czystego Chaosu. Takie określenie w pełni odpowiadało temu, co każdy z nich odczuwał. Uderzenie było lodowate, wrogie wszelkim przejawom życia - a przynajmniej tej części żywych istot, do których zaliczali się włóczędzy. Wszyscy poczuli, jak coś lekko wślizguje się do ich myśli. To, co powodowało mentalny atak, musiało osłabnąć wraz z upływem wieków, stając się tylko cieniem tego, czym kiedyś było. Coś czaiło się za ciemną zielenią drzew, za kamienną płytą starożytnego kopca. Było pełne niszczącego duszę jadu, niczym szykująca się do ataku żmija. Śniący, przełamawszy złe moce z rozdzierającym duszę wysiłkiem, budzili się tak słabi i zlani potem, jak gdyby maszerowali przez cały dzień.

30 Pflugzeit 2515 KI, Bezahltag, słoneczny poranek

"Wielki Erm", nieopodal ruin jakiejś zapomnianej warowni

Ominąwszy nieprzyjazne miejsce szerokim łukiem i zszedłszy ze skalistej góry, kopyta koni zaczęły grzęznąć w sypkiej ziemi, wyglądającej, jakby ją niedawno zaorały dziki. Olbrzymie dziki. Obszar był świeżo zryty, przebiegały przez niego liczne przecięcia i dziury, w niektórych miejscach widać było ogromne koliste bruzdy. Awanturnicy pojechali wolno, po zrytej, grząskiej ścieżce w kierunku, gdzie wznosiły się mury dawnej warowni.

Podróżnicy poruszali się przez tę bezludną część gęstego lasu jak duchy zapomnianej i dawnej przeszłości. Uważnie nasłuchiwali, gdyż nawet najbystrzejsze spojrzenie nie było w stanie przedrzeć się przez plątaninę liści dalej, niż na parę metrów w każdym kierunku. Wszędzie dookoła panowała przygnębiająca cisza, a w powietrzu unosił się zapach spalenizny, mimo że ruiny musiały być wiekowe.

Nawet z daleka tułacze widzieli, że pozostałości po twierdzy od dawna musiały być opuszczone. Suchą nogą można było przekroczyć szeroką rzekę, przejeżdżając po ruinach kamiennego mostu. Kamienie murów obrosły mchem, a na jednej z wież w miejscu, gdzie zazwyczaj stawiało się proporzec, rosło małe drzewko. Pobliski ogromny mur zawalił się w kilku punktach pozwalając na swobodne wejście na wybrukowany popękanymi kamiennymi płytami dziedziniec. Z wnętrza ruin można było z łatwością obserwować nadciągających intruzów, choć awanturnicy nie widzieli nikogo. Było to idealne miejsce dla tych, którzy nie chcieliby zostać zaskoczeni nocą w otwartym terenie, który mógł być nawiedzany przez przemierzające ciemności istoty.

Krzaki, posadzone w równych szeregach, kiedyś musiały stanowić fragment czyjegoś ogrodu, obecnie jednak były bezładną plątaniną gałęzi. W pobliżu rosły podobne rzędy owocowych drzew. Kiedyś musiał to być sad. Wśród gałęzi widoczne były różowe zalążki owoców. Te rośliny pochodziły z Księstw Granicznych i stanowiły bogactwo tej ziemi, chronione i uprawiane z największym poświęceniem.

Zgliszcza otaczała jakaś złowieszcza atmosfera, którą wyczuwały nawet zwierzęta. Konie bały się zbliżyć, pies zjeżył sierść, marmozeta zapiszczała i schowała się na dnie sakwy, przeraźliwy krzyk orła przebił powietrze. Samotny wiatr jęczał w otworze, w którym kiedyś zapewne znajdowały się drzwi.

Poszukiwacze przygód usłyszeli chrząkanie - to mógł być rodzaj języka. Znajomego języka, który oznaczał tylko jedno - że awanturnicy uciekli, aby wpaść w jeszcze gorszą pułapkę. Hobgobliny!
 

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 02-09-2015 o 12:27.
Lord Cluttermonkey jest offline  
Stary 02-09-2015, 18:15   #94
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Żar lał się z nieba zniechęcając do noszenie pancerza. Hełm wisiał u boku konia a bukłak z wodą oddał właśnie ostatnie krople wody. Po ciężkiej nocy nikt nie chciał nic mówić poza ścigającymi ich hobgoblinami.
Popełniły błąd, były w zasięgu jego zaklęć i odkryły się zamiast ich rozstrzelać z ukrycia. Jednak ich sytuacja była i tak fatalna. Tym razem wróg szedł w rozproszeniu. Mógł trafić może trzech nim odpowiedzą swoją śmiercionośną salwą. Niemal połowa z nich była ranna.
Nic nie mógł zrobić.
- Czyżby? - Zapytał głos.
Mógł użyć magicznej skały, prezentu od mistrza Dehma. Jednak to też mogło nie starczyć.
- Jest coś jeszcze. - Podpowiedział głos z nocnego snu.
Mimo ciepła dreszcz przebiegł po plecach czarodzieja. Mógł zaczerpnąć jeszcze więcej mocy, ale bez kręgu było to ryzykowne. Nie mógł, nie powinien, musiał, stwierdził ostatecznie.
Ręka powędrowała by złapać kulkę siarki i rozgnieść ją w rękawiczce z znakiem magii ognia.
- Przepraszam, ja też tego nie lubię. - Zwrócił się do swojego chowańca nim połączył swą życiową energię z nim, by mieć szansę przeżyć to co nastąpi.

Spojrzał na swych wrogów, powierzył swój los wszystkim bogom chcącym słuchać i wypowiedział inkantacje.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 02-09-2015, 20:59   #95
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Zygfryd miał nadzieję, że uda im się dopaść ruin zanim hobgobliny dopadną ich, niestety nie udało się. Widząc że Felix szykuje swoje czary, postanowił także drogo sprzedać swoją skórę. Odwrócił szybko konia w kierunku wrogów, odmówił króciutką modlitwę do Morra i z tarczą w jednej ręce, a lancą w drugiej ruszył dynamicznie. Jako pierwszą ofiarę wybrał przywódcę zielonoskórych. Możliwe że wyeliminowanie tego skurczybyka, podłamie trochę morale reszty. Niczym czarny wiatr śmierci, pognał na spotkanie z przeznaczeniem.
 
Komtur jest offline  
Stary 03-09-2015, 22:42   #96
 
Lord Cluttermonkey's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputacjęLord Cluttermonkey ma wspaniałą reputację
Co innego czytać o magii i słuchać o niej opowiadań, a - teraz to wszyscy awanturnicy zrozumieli - czym innym było widzieć, jak działa, i to w ich sprawie. Czarodzieje obudzili z moce, których lepiej było nigdy nie tknąć; nie wiedząc, czy ich chwilowa potęga nie niesie ze sobą więcej zła niźli dobra. Nie dało się wyolbrzymić zła, jakie niesie ze sobą Chaos - ciągłe używanie potężnych zaklęć pobudzało czasami moce, od których może zatrząść się cały wszechświat. Zarówno Felix jak i Morlanal poczuli, jak z bardzo dalekiej północy ożywia ich strumień zagrażającej zdrowemu rozsądkowi magii.

Felix zaintonował zaklęcie mrożącym krew w żyłach szeptem - inkantacja była o wiele sylab dłuższa niż zwykle. Mistrz magii poczuł powiew jakiegoś dziwnego, lodowatego wiatru, jakby otwarły się niewidoczne wrota. Na polance wokół niego powietrze zawirowało jak woda w stawie, gdy z głębin coś wynurza się na powierzchnię. Czarodziej wyczuwał czyjąś obecność za plecami, lecz nie odwracał się, skupiony na splataniu czaru. W miarę jak mag wymawiał zgrzytające sylaby, jego cień stawał się coraz większy i wyraźniejszy, czarniejszy i bardziej przerażający. Felixa ogarnęło niepokojące uczucie – zupełnie jakby był obserwowany; awanturnicy zaś nie dowierzali własnym zmysłom.

Wielki, czarny cień o płonących ślepiach, które niemal pożerały czarodzieja z wściekłości. Morlanal czuł coś niewytłumaczalnego, coś, co wskazywało na niezwykłość towarzysza; aurę obcego czasu i innej przestrzeni, poczucie straszliwej, mrocznej pradawności. Uczuciem tym była manifestacja dziecka ciemności, bękarta z zewnętrznej przestrzeni, którego palce płonęły mroźnym chłodem czarnych otchłani. Zlany zimnym potem Felix, zdając sobie sprawę, co za koszmar właśnie się rozgrywa, z wargami pokrytymi śliną wykrzyknął ostrzeżenie głosem, którego sam nie rozpoznawał. Złapał gwałtownie oddech jak człowiek, który wpadł do lodowatej wody i upadł na kolana.

Serce elfowi waliło tak, jakby za chwilę chciało wyskoczyć z klatki piersiowej, lecz nie było już odwrotu. Oczekując, że czyhające za nim cienie nabiorą życia i rzucą się na niego z zębami i pazurami, począł intonować zaklęcie. Nagle zachichotał, a ów odgłos szaleństwa rozniósł się po lesie. Gdzieś w głębi ciała poczuł dziwne ciepło. Morlanal marzył o tym zwycięstwie już od chwili, kiedy po raz pierwszy skonfrontował się z wilczymi jeźdźcami. A może to nie był jego chichot? Nagle zmarszczył brwi. Odniósł wrażenie, że coś dziwnego dzieje się ze światłem. Kule ogniste zdawały się rozpalać, ale nie tak jak naturalny ogień - najpierw na różowo, potem przez bladą czerwień aż do szkarłatu. Ich czerwony blask stawał się coraz intensywniejszy, aż wkrótce zalał całą przestrzeń.

- Zabij ich, mój kurczaczku. Rozerwij im gardła! - dobył się głos znikąd i drwiący śmiech, który mógł wydobyć się jedynie z gardła potwora z niższych kręgów piekła.

Czarodzieje wspólnymi siłami rozsiali szkarłatny ogień. W hobgoblinów uderzyła wielka fala żaru. Awanturnicy ujrzeli ogromny wir szkarłatnych płomieni. Tam, gdzie trafiały ogniste kule, po złowrogich kształtach pozostawały plamy dymiącej ziemi i zwęglone szczątki.

Tymczasem do zamroczonych umysłów magów nie docierała rzeczywistość. Byli blisko otwarcia bram do innych światów, kształty ciemności gromadziły się tuż obok nich; setki głodnych, okrutnych oczu, odbijających pożądanie ich dusz, zupełnie pozbawionych człowieczeństwa. Demony zaznały dzisiejszego dnia przyjemności zabawy z nimi, zamiast okrutnie i raz na zawsze rozprawić się z czarodziejami. Magowie nie znali dnia ani godziny, kiedy szponiaste palce wysłanników Niszczycielskich Potęg zacisną się na ich gardłach. Ponure wątpliwości i niewyraźne, potworne przypuszczenia zatkwiły w mózgu niemal opętanego Felixa. Morlanal zaś czuł dziwne mrowienie w całym ramieniu.

Okrzyk triumfu mieszał się z jękami konających, tarzającymi się po ziemi jak psy z pieprzem w oczach. Zygfryd - zakuty w stal jeździec - pochylił lancę i zaszarżował w ostatnią majaczącą w gęstym, smolistym dymie sylwetkę. Rumak potoczył się po zalesionej równinie, stopniowo nabierając rozpędu. Końskie kopyta miażdżyły popalone ciała poległych w tym nierównym boju. Hobgoblin zapiszczał jak mała dziewczynka, gdy czubek lancy zatopił się w jego pachwinie i wysadził go z siodła. Olbrzymi wilk, ścigany przez rozwścieczonego rycerza, zachwiał się i upadł, gdy miecz Zygfryda spadł na jego bok jak grom z jasnego nieba.

Zgiełk walki ucichł. Dzikie piękno lasu zostało zniszczone bezpowrotnie magicznymi płomieniami, a ciała poległych hobgoblinów zasłały las jak jaskrawo ubarwione liście po jesiennej burzy.


Podróżnicy, z zabobonną ostrożnością, minęli rozwaloną bramę i wjechali między starożytne mury z wilgotnego kamienia, zagłębili się między pozieleniałe ze starości wieże, pokryte mchem i pleśnią zapomnienia malownicze ruiny. Kamienie były mocno zwietrzałe, pękały i kruszyły się niczym spróchniały ząb. Ciągnęło od nich zimno, przyjemne doznanie w ten upalny dzień. Trawa wyrastała pomiędzy szczelinami potrzaskanych kamieni bruków. Ile lat, wieków, mogła mieć ta twierdza? Trudno było powiedzieć, skoro nawet nie była ozdobiona chociaż jednym podartym i smutno zwisającym sztandarem.

Czarodzieje, z których uciekło całe życie, czuli w murach wydrążonej skorupy aurę Shyish, co dawało choć cień szansy na to, że starożytny gmach nie okaże się siedliskiem plugawej nekromancji. Volker i Thurin schronili się w cieniu zrujnowanej, posępnej wieżycy, gdzie usiedli oparci o kamienną ścianę, reszta zaś poczęła rozbijać obóz i przeszukiwać omszałe zwałowisko. Mimo że uwadze awanturników nie umknęła żadna nisza, nie znaleźli niczego godnego uwagi poza rozsypanymi kośćmi i innymi odpadkami.

W pewnym momencie pojawił się duch w jasnej szacie przewiązanej wstążką ozdobioną dwudziestoma kamieniami księżycowymi na długich drutach. Podpłynął blisko awanturników, na wpół zatopiony w ścianie, spojrzał na nich pustymi oczodołami, od patrzenia w które można było stracić rozum. Szabrownicy przypadli do ściany tak mocno, że aż kości im zatrzeszczały; nie byli w stanie nawet kiwnąć palcem. Mieli ochotę wykrzyczeć swoje przerażenie, ale milczeli. Na tyle mieli nad sobą władzy.

- Muszę tu zostać, dopóki istnieje choć jeden kamień połączony z drugim, aż świat wystygnie i zaginie w ciemności - przemówił duch. - Zburzcie tę twierdzę albo nałożę na was klątwę tak okrutną jak ta, która ciąży na mnie!

Ach, gdyby tylko przeczuli, jak straszliwą tajemnicę skrywała warownia! Na tej planecie jeszcze bywały miejsca wypełnione ciemnymi urokami i ktokolwiek tam niemądrze się zapuścił, mógł ugrzęznąć w sieci czarów. Czym była ciążąca od niepamiętnych czasów klątwa...?

 

Ostatnio edytowane przez Lord Cluttermonkey : 03-09-2015 o 23:06.
Lord Cluttermonkey jest offline  
Stary 04-09-2015, 12:01   #97
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Morlanal był jak w transie. Chciał wyjść z tego przeklętego lasu... czas na przemyślenia przyjdzie później. Teraz wolał się wyciszyć. To co się działo rozerwałoby jego analityczny umysł na drobne kawałki. Nie lubił zabijać... a unicestwiał na masową skalę... Prawie wypuścił demony do tego świata... Nie to zdecydowanie nie był temat do przemyśleń. Pojawienie się ducha... było zaskoczeniem i dopełnieniem fatalnych doświadczeń.

Nikt nie miał pojęcia czy ów duch jest w stanie spełnić groźbę. Czy może to jakiś wybieg. Spojrzał po towarzyszach.. chyba miał pomysł.

- Thurinie masz może młot i coś czym mógłbym kruszyć skałę. Ta biedna istota potrzebuje naszej pomocy. - wpatrywał się w nich sugestywni. Żeby nikt nie palnął jakiejś głupoty. Miał nadzieję, że nauczyli się czegoś po ostatniej zasadzce.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 04-09-2015 o 13:30.
Icarius jest offline  
Stary 04-09-2015, 13:01   #98
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Ach cóż to była za walka! Magiczny ogień Felixa i Morlanala spopielił większość hobgoblinów, a eksterminację tych przebrzydłych kreatur dokończył Zygfryd brawurową szarżą. Dwa dźgnięcia lancą i wilczy jeździec jak i jego wierzchowiec leżeli w kałużach krwi. Zygfryd zszedł z rumaka i cięciem miecza dokończył piskliwy żywot wroga. Później podszedł do wilka, który powłócząc nogą próbował odczołgać się z miejsca kaźni. Zygfryd spojrzał na chwilę w oczy bestii i przez moment rzadko pojawiające się uczucie litości ogarnęło jego twardy umysł. Zawahał się kalkulując zyski i straty, ale rozsądek zwyciężył i jego miecz ulżył cierpieniom zwierzaka.


***


Zygfryd nie czuł tych samych obaw, co jego kompani gdy wjeżdżali w ruiny zamku, nie czuł ich nawet potem gdy objawił się poltergeist i oświadczył im swą przerażającą groźbę.
- Słuchajcie przyjaciele - rzekł doniosłym tonem - Musimy jeszcze raz przeszukać te ruiny i spróbować odnaleźć wskazówki dotyczące ducha. Wszelkie zapiski i dziwne przedmioty są tu na wagę naszych dusz. Gdy zorientujemy się co i jak, to może uda nam się go odesłać do krainy zmarłych. Gdyby jednak i to się nie udało spróbuję go wywołać i wynegocjować jakąś korzystną umowę.
 
Komtur jest offline  
Stary 04-09-2015, 13:07   #99
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
- Proszę, nigdy więcej nie róbmy tego samego. - Powiedział do siebie odzyskując pełnię władzy nad samym sobą. Spojrzał na pogorzelisko z zniesmaczeniem. Magia bitewna pokazała po co została stworzona i myśl bycia ruchomą artylerią wcale mu się nie podobała.
Pogłaskał małe stworzonko po głowie.
- Cóż należą ci się podziękowania, bez ciebie nie wiem czy bym sobie poradził. - W ramach podziękowania sięgnął do jednej z sakw konia i rzucił małpie smakołyk.
- Dla ciebie nic już nie mam. - Powiedział większemu z zwierząt. - Będziesz musiał spróbować paść się na tym co tu rośnie.

- Ametystowy wiatr. Śmierć, rozkład, przemijanie, akceptacja losu, antyteza nekromancji. Biorąc pod uwagę stan i wiek tego miejsca nie dziwie się, że go przyciąga. - Powiedział to nie do siebie i nie do nikogo w pobliżu.

Nic nie powinno się stać poza poczuciem apatii i obojętności. Poczucia najbardziej dotykającego magów, jako tych najlepiej czujących oddziaływanie eteru.
Jednak duch pozbawiony oczu był widokiem, który nawet go po tylu przeżyciach wyrwał z pełnego stoicyzmu zachowania.
- Kamień na kamieniu. - Powiedział znów niemal z stoickim spokojem. - Kamień na kamieniu jest poprawną formą tego wyrażenia, nie kamień połączony z kamieniem. Nosił wstążkę z kamieniami księżycowymi. Jeżeli ją znajdziemy i rozerwiemy, to rozerwiemy więzy ducha z tym światem i będzie mógł udać się do ogrodów Morra.
- Trzeba znaleźć ten pas, wstążkę czy jego kości. Jeżeli nie leżą gdzieś to pewnie są zakopane gdzieś w dziedzińcu. Można sprawdzić czy gdzieś nie brakuje kostki brukowej rozmiaru człowieka i mieć nadzieje, że nie zamurowano go w ścianie.
Nie tracąc czasu zabrał się za poszukiwanie wskazówek i śladów przeszłości.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 04-09-2015, 13:33   #100
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- Myślę, że jeśli zaczniemy spełniać jego prośbę i zobaczy dobre chęci nie zagrozi nam w żaden sposób. Stąd cześć osób niech szuka, ja będę lustrował okolicę i pełnił straż. Pomogę też Thurinowi przy kuciu. Niech nikt nie robi niczego gwałtownego. Panie Zygfrydzie chciałbym uczestniczyć w rozmowie gdyby trzeba było negocjować. Mam pomysł który zadowoli wszystkie strony.- zakończył elf.
 
Icarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:19.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172