Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-10-2016, 09:30   #501
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Pałac to nie był, ale poza tym Randulf nie miał nowemu lokum nic do zarzucenia. Gdyby każdą noc spędzał w takich warunkach, z pewnością by się rozleniwił. No i jeszcze nie trzeba było pichcić na własną rękę...
Ignorując na moment zapach, wydobywający się z garnka, Randulf wszedł do jednego z pokojów, ciekaw, czy i tu dopadną go jakieś wizje...
Zostawił plecak i wrócił do kuchni, a że z pancerza wydłubywać się nie musiał, takowego nie mając, szybciej niż Oswald do stołu zasiadł, a i zdążył zupy zjeść nieco, gdy do izby jedna z mieszkanek wioski weszła.
Już wcześniej wpadła mu w oko, bo urodzie dziewczyny nic zarzucić nie można było, nie spodziewał się jednak, że tak szybko los ich znowu zetknie. W towarzystwie co prawda liczniejszym, niż by to pozwalało na rozmowę swobodną...
Ofuknął sam siebie za myśli, jakie go na widok zgrabnej dziewczyny naszły, ale myśli nie posłuchały i nie odeszły. No bo i co by się stało, gdyby nieco jej wdzięków skubnął, z przyjemnością dla obu stron.

Wstał od stołu i uśmiechnął się.

- Jestem Randulf. Prawdziwy to specjał, zdolny najbardziej zmęczonego na nogi postawić - powiedział, patrząc na Birgit. Po sekundzie dopiero zorientował się, że mogło to dwuznacznie zabrzmieć... - Matka twa prawdziwą jest mistrzynią, że takie cudo stworzyła. - Nim zdążył ugryźć się w język, kolejną dwuznaczność palnął. - Pewien jestem, że i ty talent po niej odziedziczyłaś, nie tylko w kuchni.
- Podziękuj matce w naszym imieniu... chociaż może lepiej by było, gdybym i osobiście to zrobił - dodał. - Jeśli wskażesz mi, która to chata.

Bynajmniej nie chciał, by gospodyni się tu fatygowała... Birgit wystarczała mu w zupełności.

- Ja takich wymagań nie mam, balii mi nie trzeba, jeśli w pobliżu jest jakiś strumień, gdzie trudy dnia i walk zmyć z siebie można - dodał.

Czy gdyby chwycił ją za rękę... czy też by coś zobaczył? Wizję jakąś z przyszłości? Czy też tylko mu się zdawało, to z sołtysem zdarzenie, bo się dymu nałykał?
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 29-10-2016 o 09:34.
Kerm jest offline  
Stary 30-10-2016, 17:32   #502
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Luis zaczął zastanawiać się, czy ta bestia mu się nie przyśniła. W końcu powinien mieć ranną rękę, ale kiedy przejechał dłonią po ranionym miejscu, okazało się, że rana zniknęła.
-Chwalmy Panią Jeziora! - Szepnął podekscytowany Luis wiedząc, że to dzięki jego codziennym modlitwom, Pani Jeziora uleczyła jego ramię.

Taka niespotykania regeneracja zdrowia, jest czymś niebywałym. Dlatego też Luis postanowił wyprawić uroczystą modlitwę dziękczynną, jak tylko odnajdzie swoje rzeczy.
-Pani Jeziora, natchnij mnie, abym odnalazł swoje rzeczy jak najszybciej, a wyprawię dwie modlitwy dziękczynne połączone z wielbiącym Cię tańcem i śpiewem, ku twej uciesze! - Rzekł rycerz wiedząc, że jego słowa będą wysłuchane.

Luis szybko wyrzucił z głowy tchórzliwe myśli, które podpowiadały mu, że nie powinien sam wchodzić do budynku. Takie myśli są niegodne osobom jego stanu i urodzenia. Młody rycerz ruszył do środka dzielnym krokiem.

Kiedy wszedł do środka, od razu wiedział, że dzieje się coś niezwykłego. Węch Luisa był wyostrzony niczym u wilka. Luis przystanął na chwilę zastanawiając się, czy jego walka z bestią odbyła się na prawdę, czy może to Luis zachorował, a wszystko odbywało się w jego głowie.

A może to bestia raniła Luisa, przekazując mu swoją moc. Wyczulony węch i regeneracja zdrowia mogły zaś stanowić tego objawy. Liczne pytania pięknego rycerza pozostały jednak bez odpowiedzi. Odważny młodzieniec ruszył dalej, aby odzyskać swoje rzeczy. Luis postanowił też sprawdzić co to za trup leży w domu.
 
Mortarel jest offline  
Stary 30-10-2016, 20:12   #503
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Otwin nie był zadowolony z faktu że po raz kolejny został olany. Kiedy był chłopem byłoby to normalne, a teraz. No ale cóż, pewnie są zmęczeni a gdy temat wróci trzeba będzie wspomnieć. Zadziwiającym był fakt że bestia wchodziła do domu jeszcze za życia rodziny Hunolda i to na tyle wcześnie że jej głowa zdarzyła nazbierać i poukładać drwa. Zanim sołtys odszedł Otwin zadał mu jeszcze kilka pytań:

- Sołtysie, a pamiętasz kiedy to było? Na długo przed zniknięciem Hunolda? W ogóle...co się teraz z biedakiem stanie? Znajdziecie dla niego jakiś kąt? Moglibyśmy go przygarnąć, lecz raczej długo tu nie ostaniemy, a zabrać go ze sobą nie możemy przecież.

Następnie dopytał samego zainteresowanego:

- Hunoldzie, wiem że to nie jest może dobry moment, ale chcemy poznać prawdę i ukarać winnych. Pamiętasz kiedy układałeś drwa które tam o leżały? Czy pamiętasz ile czasu minęło od tego czasu do twojego zniknięcia?

Odpowiedz na te pytania były dość ważne, lecz w tej chwili mogły poczekać, trzeba było w końcu zająć się swoim żołądkiem, no i swoich mniejszych towarzyszy, ich w pierwszej kolejności. Wszyscy we czwórkę ruszyli do chaty. Reszta już spożywała posiłek, lecz najemnik najpierw chciał znaleźć kąt i jadło dla swoich zwierząt. Czy dobudówka się nada? Otwin nigdy nie potrzebował wygód a nikt nie powinien mieć nic przeciwko jeśli we czwórkę zajmą jakiś tam składzik. Wystarczyłyby ze dwa koryta, na żarło i wodę oraz trochę siana co by na klepisku nie spać. Jeśli tego by nie było, chciał poprosić o to chłopkę.

- A jakiś posiłek dla nich? - wskazał na swoje zwierzęta - Znajdzie się? Nie są wybredni - zażartował.
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
Stary 05-11-2016, 12:53   #504
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację


Otwin prowadził swoje dochodzenie co prawda inni zajęli się innymi rzeczami, ale on nie miał zamiaru porzucać takiego tropu.


- Drwa nie pamiętam, przykro mi, a z Hunoldem jeszcze nie wiem, trzeba będzie się go zapytać co chce robić. Jeśli byście go chcieli to czemu by nie, jednak to stary człek, tylko by was opóźniał.


Hunold spojrzał na bohatera i chętnie mu próbował udzielić odpowiedzi

- To jedyne czego pragnę aby ukarać winnego. - powiedział a w jego głosie dało się wyczuć żal - ja żem drwa rąbał, ale moja kobieta i dziecko miały je ułożyć. Pewno w takim razie nie było jakieś czterdzieści dni. (chodzi tutaj raczej o około 2 miesiące)

Przybudówka była dobrym miejscem na zwierzęta. Nie zdążył zadać pytanie bo do pomieszczenia wszedł chłop.


Oswald wiedział jak wyłudzić zainteresowanie. Dziewczę spełniło polecenia herosa. Bohaterowi wydawało się, że miał oparzenia, jednak po zdjęciu zbroi był pewny jednego blacha nagrzała się mocno, ale na jego ciele nie było ani znaku żadnego oparzenia.

- Proszę - uśmiechnęła się, i jej wzrok z powrotem powędrował na podłogę. - mój ojciec ma brzytwę - prędko odpowiedziała na pytanie Oswalda - tak mydło proszę pana też znajdę. -
Budowa ciała Oswalda nie była w stanie nie zwrócić uwagi dziewki, ta widząc jak jego koszulina lekko się odkrywa nie była wstanie nie popatrzeć, ale gdy tylko bohater zaczął nalewać sobie zupy, ta odwróciła wzrok, tak że bohater był w stanie to widzieć.


Randulf w tej sytuacji był bardzo optymistyczny. Postanowił obejrzeć pomieszczenia, gdy wszedł do drugiego pokoju, oczekując czegokolwiek nic się nie wydarzyło. Gdy wrócił w pomieszczeniu stała już dziewka, którą zawczasu już wypatrzył.

- Miło mi poznać, nazywam się Brigit - powiedziała onieśmielona, i podała swoją delikatną dłoń rycerzowi. Druga część wypowiedzi spowodowała niemałe rumieńce na policzkach chłopki.

- Mogę zaprowadzić - dodała kierując się w stronę drzwi.

Jednak bohater tego nie słyszał, był jak gdyby gdzieś indziej, w jego myślach widział siebie i dziewkę z którą rozmawia. Było dosyć późno, księżyc był w pełni na niebie. Byli w jakimś strumyku, razem zażywając kąpieli. Gdy nagle coś wyskoczyło zza krzaków. Wyglądało upiornie ciężko było to do czegokolwiek porównać.


Potwór wskoczył do wody znikając w głębokościach. Oboje zaczęli wycofywać się do brzegu, jednak nie byli w stanie. Stworzenie było bardzo szybko, najpierw zajęło się kobietą. Randulf nie był w stanie utrzymać chłopki. Znikła w wodzie, a na wierzch wypłynęła krew, bohater zaczął się wycofywać starając się bronić, czy nawet atakować. Nagle poczuł bolesne ukłucie w plecy, coś zaczęło szarpać jego ciało. W około zaczęło robić się czerwono, bohater zaczął tracić przytomność. Dopiero nagle zorientował się, że ciągle stoi naprzeciw Brigit. Chłopka trzymała go za ręce

- Czy wszystko w porządku, panie czy coś ci dolega? - pytała przejętym głosem.

Jednak nie było jak widać czasu na wyjaśnienia, bo niemal w tej samej chwili do chaty wszedł jakiś wieśniak.


- Widzieli go….. - powiedział zdyszany. - myśliwy jak był na polowaniu widział jak starzec zmierzał na wschód… musiał być z Fjern… idzie pewno do Felberg… albo w tamtą stronę lezie…

- O, Brigit matka cię wszędzie szuka. - dodał ją zauważywszy


Luis postanowił przeszukać porządnie budynek. W pokoju w którym spał odnalazł część swojego ekwipunku:


-Miecz rodowy
-średni pancerz
-sztylet ukryty w bucie
-topór
-ubranie podróżne
-płaszcz z kapturem dla ochrony przed deszczem (5zk)
-Miksturę leczenia (5zk)
-rękawiczki skórzane (3zk)
-średni pancerz
-Sztylet
-Lina
-2 wytrychy
-Klucz nie wiadomo do czego

Kopia, worek podróżny, - był pozostawione przy koniu, jeśli nikt nie ruszał, to powinny tam być.





Przeszedłszy cały dom czuł jak cuchnie się rozkładające się ciało. Okazało się że leżało w szafie, było nadjedzone. Była to jakaś starsza chłopka. Ślady na jej ciele przypominały paszczę potwora, który to starał się zabić tej pamiętnej nocy rycerza. Ciało było stare, dziwnym było, że nie czół go wcześniej gdy miał tutaj nocować. Nagle na dole dało się słyszeć jakieś kroki. Nos nic nie mówił, nie było to jakiś specjalny zapach. Gdy Luis wyjrzał zza barierki dojrzał dziecko.


Dziecko wydawało się nie zdawać sprawy z tego, że jest tutaj ktoś jeszcze. Usiadła sobie na jednym krzeseł i patrzyło się na jedną ze ścian. Wyglądało jak gdyby na coś czekała. Jednak po chwili wstała i skierowała się w kierunku schodów. Powoli krok za krokiem idąc na górę gdzie teraz był Luis.


 
Inferian jest offline  
Stary 05-11-2016, 13:54   #505
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Nie, nie, wszystko w porządku - powiedział. - Cieszę się, że mi pomożesz.

Był tu, cały i zdrowy, zatem nie mogło to być wspomnienie z życia dziewczyny.
Przez moment zaczął się zastanawiać, czy jednak pomysł z balią nie byłby lepszy... ale co miał zrobić? Powiedzieć, że nagle zaczął się bać bieżącej wody? Jak ma się przekonać, że to wizja? Taka prawdziwa?
Poinformować kompanów o tym, co nagle zobaczył w myślach, a potem ich zaprosić nad strumień, by mogli sobie popatrzyć, jak to Randulf baraszkuje w wodzie z Birgit?
W życiu.
Nie mówiąc już o tym, że miał ochotę nie tylko na kąpiel, a do tego tym bardziej świadkowie nie byli mu potrzebni.

- W takim razie cię odprowadzę - zaproponował, ignorując całkiem informację o pojawieniu się starca. - Niebezpiecznie się zrobiło. Nie powinnaś sama chodzić, Birgit.

Czy on sam nie stanowił dla dziewczyny swojego rodzaju niebezpieczeństwa? To już była całkiem inna sprawa.
 
Kerm jest offline  
Stary 06-11-2016, 02:20   #506
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
W końcu nadarzyła się okazja żeby usiąść i nic przez chwilę nie robić. Miła odmiana od codzienności.
Oswald dojadł miskę zupy i cieszył się nieróbstwem. Teraz tylko brakowało mu kubka wina i ognia radośnie trzaskającego w kominku.
Przez chwilę zastanawiał się nad brakiem oparzeń. Czyżby miał po prostu szczęście, a może to ubocznie działanie postępującej choroby? Prawdę mówiąc nie chciał sobie teraz psuć tym nastroju.

Dla odgonienia niechcianych myśli postanowił zająć się swoim sprzętem, który wymagał czyszczenia, oliwienia i ostrzenia. Jak już wszystko będzie gotowe to sam miał zamiar się wykąpać. Do wyszczotkowania konia znajdzie sobie później jakiegoś dzieciaka. To był dobry plan.
Nim zabrał się do roboty napalił w piecu i nastawił kocioł wody do mycia. Wszak odrobina luksusu jeszcze nikomu nie zaszkodziła.

Gdy zjawił się Artur z wieściami o zbiegu, Bosch właśnie kończył oliwić podostrzony miecz. Na płazie blisko jelca złocił się mały symbol trzech ptaków, dokładnie taki sam jaki widniał na tarczce którą miał zawieszoną na szyi.


- Dobrze wiedzieć. Jednak ludzie nie znikają zupełnie bez śladu. Pokiwał głową po wysłuchaniu wieści. - No i chyba właśnie do Felberg chcieliśmy się niedługo wybrać. Może będą mieć jakiegoś konia na sprzedaż dla Otwina? Pechowo bo jeszcze się nie dorobił porządnego wierzchowca.

-A właśnie! Po chwili coś mu zaświtało. - Nie przytargaliście tutaj czasem takiego kufra, cośmy go w karczmie znaleźli po zabiciu potwora? Pamiętam że sam poleciłem go przenieść, bo my musieliśmy się spieszyć zbadać miejsce ataku. Wstał i wyciągnął przed siebie naoliwiony miecz, patrząc krytycznie wzdłuż ostrza. - Hmph. Podsumował swoją pracę i schował broń. Teraz przyszła czas na pancerz.

- I jeszcze jedno. Dodał na koniec. - Mógłbyś przysłać tu jakiegoś podrostka żeby wyczyścił nasze konie po podróży? Dobrą pracę oczywiście wynagrodzę. Zapewnił.


Gdy już obrobił się z ekwipunkiem, wyciągnął z wcześniej przyniesionych tobołów czyste ubranie i przygotował kąpiel. Woda była przyjemna, lecz nie siedział w balii dłużej niż potrzeba. Wszak inni mogliby chcieć skorzystać Koniec końców nie znalazł brzytwy, ale dziewcze pewnie się tu jeszcze z nią pokarze to go od razu ogoli. Aż tak mu się nie spieszyło żeby jej teraz szukać. I dodatkowo przeszkadzać Randulfowi. Widział jak zerkała na niego dziewczyna i miał jakieś pojęcie co mogło ją i jego zatrzymać.

Gdy wrócił już czysty do izby, zabrał się do skrobania na luźnej karcie pergaminu. Nawet sporządził prostą mapę, ale przesadnie długo nad nią nie siedział. Gdy był już usatysfakcjonowany odłożył pergamin.


- Więc gdzie dalej? Felberg? Może wpadnie nam pod miecz ta dziadyga. Zapytał obecnych kompanów. - No i dobrze by donieść tutejszemu dziedzicowi o ubitym potworze co to napadał podróżnych w karczmie, a nuż zechce nas jakoś nagrodzić za usieczenie parszywca? Chciał poznać zdanie towarzyszy na temat ich następnego kroku. Przynajmniej zdanie tych obecnych.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 06-11-2016, 09:28   #507
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
Młody rycerz ucieszył się niezmiernie, kiedy odnalazł najcenniejszą zgubę - swój miecz rodowy. Fakt, że jego miecz przepadł, ciążył Luisowi niezmiernie, gdyż godził w jego honor. Na szczęście miecz się odnalazł. A spuścizna rodu Carcassonne została uratowana. Wtem, Luis zdał sobie sprawę, że na dole domu ktoś jest.

Rycerz zdziwił się widokiem dziecka, ale postanowił się nie ujawniać i zobaczyć po co ta dziewczynka tutaj przyszła. Rycerz cofnął się w głąb pomieszczenia. Przywdział pośpiesznie zbroję, a miecz trzymał w pogotowiu, tak na wypadek, jakby potwór znowu się pojawił.

Ukrywszy się w pomieszczeniu postanowił śledzić dziewczynkę.
 
Mortarel jest offline  
Stary 07-11-2016, 21:35   #508
Opiekun działu Warhammer
 
Dekline's Avatar
 
Reputacja: 1 Dekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputacjęDekline ma wspaniałą reputację
Otwin czuł się olewany ostatnimi czasy, czy to może dlatego że ostatnio zbytnio sie wywyższał? A może po prostu za bardzo zajmuje się pierdołami a reszta chce odpocząć. Cóż, może coś w tym jest, gdyż zauważył rozpasanie wśród towarzyszy gdy tylko zasiedli do stołu. A i on sam był już powoli tym wszystkim zmęczony.

Składzik był na tyle "przestronny" że Otwin postanowił umieścić tam swoje zwierzęta jak i samego siebie. Nieistotne było dla niego to że jest dla niego miejsce w domu. Lepiej czuł się ze swoimi mniejszymi towarzyszami. Trzeba było tylko ułożyć co niebezpieczniejsze narzędzia aby się na nie nadziać oraz ułożyć posłanie ze słomy. No i jeszcze jedna rzecz: jedzenie. Otwin załatwił posiłek oraz czystą wodę a następnie zasiadł do stołu aby samemu spożyć posiłek. Nie czuł potrzeby ogarnięcia własnej higieny. Nie zwrócił również uwagi na Brigit ani tym bardziej na gierki które urządzała sobie z nią reszta. Dopiero rzeczowe fakty i pytania przywróciły go do życia, chociaż coraz bardziej go irytowały, gdyż było tego coraz więcej: demony, uciekający dziadek, brak wierzchowca no i jeszcze Edurardo ostatnio podupada na zdrowiu. Jako chłop nie miał tylu problemów i trosk.

- Arturze, a kim jest ten myśliwy? Ktoś z Puffendorf? Gdzie on teraz jest? - zapytał jakby od niechcenia.

- Tak Oswaldzie, Felberg to dobry pomysł. Skoro ten dziadyga tam lezie to i my za nim. No i tego... z możnym mieliśmy jeszcze pogadać nie?

- A właśnie - zwrócił się do Artura - co z tym koniem? Luis jak widać cały i zdrowy, wiec koń mu przypada a ja nie mam żadnego. Da się coś z tym zrobić?
 
__________________
ORDNUNG MUSS SEIN
Odpowiadam w czasie: PW 24h, disco: 6h (Dekline#9103)
Dekline jest offline  
Stary 07-11-2016, 22:03   #509
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
- Może właśnie ten możny będzie miał jakiegoś konia na sprzedaż? Bo w okolicy kto inny jeśli nie on miałby coś takiego? No chyba żeby wybrać się do jakiego większego miasteczka w dzień targowy, ale to pewnie dodatkowa droga. Spojrzał na swoją prowizoryczna mapę, jednak nie znał na tyle okolicy aby wyznaczyć jakieś sensowniejsze kierunki.

- Choć nie ukrywam że sam z chęcią wyruszyłbym w przeciwnym kierunku do Carroburg. Z drugiej strony do Felberg niedaleko, wiec moje sprawy chyba mogę jeszcze przełożyć. Przynajmniej zastanawiał się czy może tak zrobić. Paskudna mikstura kończyła się nieubłaganie, a pewne niepokojące symptomy coraz bardziej dawały o sobie znać. Jeszcze chwila i nie będzie mógł ich ignorować. Jednak nie chciał odciągać innych od pościgu, ani się teraz od nich odłączać.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 12-11-2016, 10:52   #510
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację


Artur przekazał wiadomość, jednak chwilę jak gdyby otrzeźwiał i dodał:


- A tak widziałem waszego towarzysza Kara… tego no Karla, tak się chyba przedstawiał. Gdy tylko poszliście odnalazł go posłaniec z listem. Wasz towarzysz wyglądał na lekko wystraszonego gdy to przeglądał papier. Gdy tylko skończył, zaczepił mnie abym wam przekazał. Mówił, że musi ruszyć i abyście się o niego nie martwili. Że musi coś zrobić, a to nie dotyczy żadnego was. Mówił, że macie nie szukać go, ma nadzieję, że jeszcze się spotkacie. Żebyście widzieli jak na koniu pędził. Gnał jak szalony. Jeden bóg tylko wie po co.

Gdy Oswald poruszył temat pracy, chło uśmiechnął się od ucha do ucha i prędko bliżej podszedł:

- Panie, ja z chęcią wyczyszczę konie, syna wezmę do pomocy. Pieniędzy brakuje, nadam się ? - zapytał zadowolony - a co do tego skarbu, to sołtys zabrał go do domu, aby nikt go nie ruszył, sam nieść pomogłem.


Składzik okazał się być idealnym miejscem na zwierzęta, a co ciekawsze, nam sam Otwin był w stanie się tam zmieścić. Edardo rzeczywiście wyglądał gorzej, słabł, prawdopodobnie te całe podróżowanie nie służyło mu dobrze. Był bardziej zmęczony niż pozostałe zwierzęta, ale był też od nich starszy.

Artur z chęcią odpowiedział na pytania Otwina:

-Myśliwy jest stąd. To Gorn, może go jeszcze nie spotkaliście, mieszka w jednym z bardziej przylegających do lasu domów razem ze swoją żoną Sofi. Teraz pewnie odpoczywa w chałupie, niedawno wrócić, podróżował chyba z tydzień.

Gdy rozmowy zeszły na temat konia, chłopina ponownie jak gdyby sobie coś przypomniał i zaczął:

- Jutro powinien przyjechać kupiec z dostawą, czasem ma nawet bydło. Konie mocne, zaczepiane do pługa, jeno nie na jednym żem jeździł. - dodał chłop

Artur był lekko zaskoczony słysząc nazwę Carroburg:

- Po co mielibyście panie tam jechać, stamtąd tylko dziwni ludzie. Kiedyś przejeżdżał tędy tamtejszy medyk, zwariowany człek. Nasze trupy rozcinał, bo wiedzieć chciał czy jeszcze działają po śmierci. Mówił, że uzdrawiać może ludzi umiał będzie nawet jak umrą, nie zrobiliśmy mu nic, bo leczyć też potrafił dobrze.

Randulf udał się z Bigit na zewnątrz.
Kobieta nie miała nic przeciwko aby ją odprowadzić, była wręcz ucieszona tym faktem. Powoli zaczynało się ściemniać, a dziewczę też nie wyglądało na zbyt odważną.

Szli kawałek do domu, który znajdował się daleko mieszkania sołtysa. Gdy tylko podeszli do drzwi wyszła matka, była nieco zaskoczona widokiem bohatera.

- Dziękuję za odprowadzenie córy do domu. Nikt nie wie co w tych czasach stoi za progiem. Ludzie giną, a nikt nie może znaleźć mordercy. Może wejdziesz panie na chwilę, herbatę zrobię, to i z Brigit posiedzisz trochu. Widzę jak na nią patrzysz. Ojca musisz poznać.

Luis ukrył się dobrze aby móc pozostać niezauważonym przez dziecko, nie było to proste bo miał wiele głośnych rzeczy, jednak pomimo wszytko się udało. Przeszło do pokoju obok prawdopodobnie tam usiadło, na początku nic się nie działo. Dziecko co prawda zaczęło do kogoś mówić.


- Mam jej dosyć, chętnie bym ją zabiła - mówiła dosyć cicho, ale na tyle głośno aby móc ją usłyszeć.

Poza tym było cicho, ale po chwili bohater zaczął słyszeć jakieś hałasy. Nie dało się przejść obok nich obojętnie. Ciekawość doprowadziła go do tego że zajrzał. Starał się robić to jak najciszej, tak że i tym razem się udało. Luis poczuł dziwny zapach, a gdy podszedł bliżej drzwi zauważył, że dziecko podnosiło deski w podłodze. Bohater był cierpliwy, i doczekał się momentu, gdy dziecko wyciągnęło jakiś zwój. Był to jakiś pergamin zwinięty w rulon. Dziewczynka podniosła go i rozłożyła na ziemi. Z oddali bohater zauważył, że są tam jakieś rysunki i napisy. Dziecko zaczęło starać się to czytać, lecz nie było to łatwe, bo litery wyrazy nie składały się w żadne znane Luisowi słowa i zdania. Brzmiało to w pewien sposób plugawo.

 

Ostatnio edytowane przez Inferian : 12-11-2016 o 11:58. Powód: ach te literówki
Inferian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172