|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
25-09-2015, 19:24 | #101 |
Reputacja: 1 | - Niech tak będzie - orzekł smutno Lenz - Auguście Kurtz... Jesteś aresztowany za konszachty z wiedźmą ze Strohdach i knowania z poszukiwanym bandytą Tobiasem Lehmanem z rzeczoną wiedźmą sprzymierzonym, mające na celu grabierz świątyni Morra, oraz brak współpracy i jawną wrogość wobec organów ścigania. Gefrajtrze Norinsson, zwiążcie więźnia. O Twoim losie Augustusie zadecyduje oficjum łowców czarownic. Niechaj Shalya ma cię w swojej opiece. A tymczasem chodźmy przekazać tutejszemu kapłanowi smutną wieść o sparszywiałej owieczce jaka mu stado truła.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
28-09-2015, 17:40 | #102 |
Reputacja: 1 | - Ius et frans nonquam cohabitant. - zamruczał do Lenza grabarz, gdy krasnolud wiązał mu nadgarstki liną. - Prawo i działanie podstępne nigdy nie współistnieją. Kłam wam zadaję i oszustwa wasze udowodnione zostaną, szubrawcy. Słowu waszemu ojciec Theodosius nie zawierzy. |
29-09-2015, 12:32 | #103 |
Administrator Reputacja: 1 | Grabarz najwidoczniej potrafił zamaskować swój przestępczy charakter, bowiem mieszkańcy wioski stanęli murem za swoją czarną owcą. A może raczej za wilkiem w owczej skórze... Dopóki jednak nie rzucali kamieniami, a prócz tego ograniczali się do słownych wystąpień, Jekilowi to nie przeszkadzało. Nie takie rzeczy widział w swojej karierze. Niezbyt długiej, co prawda, ale zawsze... - Ojciec Theodosius? - upewnił się Jekil. - Jestem Jekil Hoffert - przedstawił się. - Nie mieliśmy zamiaru wywoływać zamieszania, ani robić widowiska. Czy możemy porozmawiać na osobności, bez tłumu widzów? O swej profesji nie chciał na razie wspominać. W niektórych kręgach łowcy nagród cieszyli się (zgoła niesłusznie, według niego przynajmniej) nienajlepszą opinią. |
29-09-2015, 12:50 | #104 |
Reputacja: 1 | - Bis dat, qui cito dat - odparował bez namysłu Lenz na grabarską pyskówkę. Sam oczywiście języka klasycznego nie znał ni w ząb, ale że sytuacja w jego mniemaniu tego zaczęła wymagać, pochwalił się jedyną z dwóch sentencji jakie zapamiętał. Tę, bo była maksymą grentzstadstkiego domu uciech i widniała nad czerwonymi drzwiami doń wiodącymi. Drugą uznał za zbyt ryzykowną. Do tej pory pamiętał heretyka, chaośnika, który ze stosu sigmaryckiej inkwizycji ryczał ile sił w płucach "Terra est rotunda!". I choć jak już zostało, powiedziane klasyki Lenz nie znał, sposób w jaki słowa te były wykrzykiwane sugerował, że ich znaczenie sprowadzało się do "A chuj wam w dupy!". Reakcja wsi była... niepokojąca. No co za wsiury chędożone. Ugruntowanym zwyczajem bożego świata było przecie na pogrobkach, którzy jeno trochę od elfów lepsi, psy wieszać. A jak we wsi ghule się pojawiały, to dziadów widłami przegnać. A tu? Tu jak się okazało August Kurtz był swoistego rodzaju symbolem, na który oni podnieśli rękę. Lenz więc choć jak na hazardzistę przystał, twarz zachował lanzknechtową, pod skórą już nie czuł się tak pewnie i z niejaką ulgą powitał chłód świątyni. Lepszy wszak jeden choćby wściekły kapłan, niż rozjuszona gawiedź. - Ojcze Theodosiusie - zaczął bydłokrad dumnie wypinając pierś i zatykając dłoń na głowni przytroczonego do pasa gudendaga - Iście, należą Ci się słowa wyjaśnienia. Zacznę więc od przedstawienia nas. Myśmy Buhaje Averlandu - Tu zrobił pauzę jakoby oczekując, że nazwa sama dopowie reszty, a że oczywistym nie dopowiedziała, kontynuował dalej - Drużyna do zadań swoistych, obecnie na usługach grafa Jensa Leitdorfa. Nie wiem, czy Was tu wieści o Strodah doszły, ale polujemy na wiedźmę, która się tam rozpanoszyła. Arijladjore ją zwą. Mieszkańców w sługi swoje obróciła. Z trupami dupczyć się kazała. Bluźnierstwa i wszetecznictwa pod gołym niebem uprawiała. Szczegółów Wam oszczędzimy, boście mąż świątobliwy. Koniec końców, łowcy czarownic zasadzkę nań zastawili, ale jędza uciekła. Długo ją nasz człowiek obecny tu Jekill Hoffert tropił, aż w końcu natrafił na ślad. Czarownica sprzymierzyła się z watażką Tobiasem Lehmanem. Nie wiedzieliśmy po co, ale widocznym się stało, że aby ją dopaść musimy wpierw do zbira się dostać. I to się udało. Obecny tu Elgast zwany Wisielcem, zdołał przekonać Lehmana, żeby przyjął nas jako konfratrów do swojej zbójeckiej bandy, która kryjówkę miała nieopodal. Tam też nasze przypuszczenia potwierdziły się. Lehman działa z polecenia wiedźmy i z na jej znak ma zaatakować Waszą świątynię celem ograbienia. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę i zaatakowaliśmy zbójców znienacka. Niestety, Sigmar tego dnia nie patrzył na nas przychylnie. Lehman uciekł. Sądzimy jednak, że planu swojego nie zaniechał i że nadal dybie na wasze skarby. A to dlatego, że wiedźma ma tutaj swojego sługusa. Lenz wypchnął pogrobka przed siebie. - Próbowaliśmy podstępem podejść tą bezbożną świnię, ale musi być czar jaki na niego rzuciła. Wzięty w krzyżowy ogień pytań, zdradził się, że zna wiedźmę i że jawi mu się ona rusałką jaką. A oczyska tak mu przy tym latały, że niechybnie odrażającym samogwałtom się zaprzaniec oddaje na wspomnienie jej otumaniających waporów. Sami go przepytajcie jeśli wiary nie dajecie. Ponadto na potwierdzenie naszych słów, możemy Ci ojcze pokazać pismo czarownicy i zabrane zbójcom dobra, z których ograbiali podróżnych, a które chcemy teraz złożyć Morrowi w ofierze. Możecie też posłać szybkiego do rogatek. Tam potwierdzą naszą tożsamość. Baczcie jednak proszę, że zbójcy zaatakować mają lada dzień. Iiii... uspokójcie proszę gawiedź jeśli łaska. Podczas potyczki ze zbójcami, zginął nasz druh i wielki obecnego tu Skaliego "Petardy" przyjaciel, Milo Heuschreke. Nie godzi się by za krew przelaną chłopi nas w obronie tej świni warzywami obrzucali. A Skali mimo serca poćciwego, cierpliwość swoją ma...
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
30-09-2015, 19:25 | #105 |
Reputacja: 1 | - Kumie Elgast! - kapłan zakrzyknął nad głowami awanturników, wzbudzając ich, w szczególności Reutera, w nieliche zdziwienie. Rychło się okazało, że nie szulera woła, a poznanego już chłopa o zadziwiającej posturze, jak widać imiennika mianowanego Wisielcem łotra. - Poprowadź do pracy ludzi, pomocy mi najlichszej nie trzeba, bom kapłan i boski sługa. |
30-09-2015, 21:38 | #106 |
Administrator Reputacja: 1 | Udowodnijcie to.. Łatwiej było powiedzieć, niż zrobić. Wszak najlepiej by było brzuchem do góry się położyć i czekać, aż obietnica podpalenia się spełni, co by pożar prawdziwość listu potwierdził. Ale łazić po okolicy i szukać kogoś, kogo się na oczy nie widziało? To już dość trudne było. - Trzy sprawy, ojcze Theodosiusie, zanim gdziekolwiek pójdziemy. Pierwsza to pytanie, czy pismo prawdę o skarbczyku mówi. O tunel podziemny nie pytam, bo zapewne ukryty jest i ja, chociażem bystry, z pewnością bym go nie znalazł, skoro to krasnoludzka robota. - Druga sprawa... Wysłannicy tej podpalaczki byli we wsi. Elgast, któregoście z ludźmi wysłali, o nich wspomniał. No a trzecia... Dobrze by było, gdybyście kogoś bystrego z tutejszych z nami posłali. Znałby on okolicę, tudzież ludzi tutejszych. Obcego czy obcą wnet by wypatrzył, tudzież wiedzieć by mógł, gdzie takowa chować się może. - No i na wypadek wszelki, dobrze by było, gdybyście straż przy skarbczyku postawili mocną - dokończył. |
30-09-2015, 22:02 | #107 |
Reputacja: 1 | - To prawda najprawdziwsza - skwasił się lekko kapłan. - A o owej prawdy bezpieczeństwo martwić się, zapewniam was, nie musicie. Straż, w tej liczbie kilku krzepkich chłopów, wystawię. Ale zapewniam, że nikt tam nie wejdzie, chyba, że krasnoludzki kamieniarz, górnik lub inżynier. Albo smok. Ale smoków już nie ma, a panowie - wskazał Skaliego i Duraka. - raczej na wojaków wyglądacie. |
04-10-2015, 10:44 | #108 |
Administrator Reputacja: 1 | - Takie dobre tam są drzwi, ojcze Theodosiusie? W skarbcu? - spytał Jekil. - W tamtej bandzie, cośmy ją w końcu rozgromili, były co prawda dwa krasnoludy, ale one mi na inżynierów takoż nie wyglądali. Może więc wiedźma, Arijladjore, skoro wie o skarbczyku, to i wrotach wie. I zna może sposób, by owe drzwi od skarbca otworzyć i przekazała swoim wysłannikom ów sposób... Dlatego może by warto podwójną uwagę do straży przyłożyć. - A pomoc brata Caniculi z radością przyjmiemy - Jekil zmienił temat - i najpierw pójdziemy stodoły zobaczyć. Może jest taka, co spełnia podane w piśmie warunki. Na nią byśmy musieli szczególną uwagę zwrócić. |
05-10-2015, 23:04 | #109 |
Reputacja: 1 |
|
06-10-2015, 02:01 | #110 |
Reputacja: 1 | - Nam na wiedźmie ino zależy. Wam na spokoju i bezpieczeństwie. Może zatem jako rozumni i prawi obywatele Averlandu pomożemy sobie wzajemnie, miast sobie kłody pod nogi rzucać? - Lenz zdawał się wcale, a wcale nie ukontentowany słowami Theodosiusa. I ten brak ukontentowania bynajmniej nie był udawany. Jako jedyny jednak. Całą reszta wzorowana była na pewnym sierżancie przepatrywaczy dróg, z którym Lenz przez tydzień jeździł od sioła do sioła pomagając w rekwizycji rzekomo kradzionego bydła, o którym Lenz sprzedawał odpowiednią bajeczkę.. Oczywistym na ślady złodziei nie natrafili. Ale rogacizny to i owszem. Bo kto powiedział, że nie można być praworządnym bydłokradem? - Jakiego dowodu naszej prawdomówności żądacie? Daty? A może i stempla z wiedźmiej poczty? W postaci kociego kusia na karcie odbitego? A może najlepiej to będzie jak tu sam graf zajedzie i za ludzi swych poświadczy? Ojcze Theodosiusie. My rozumiemy wasz brak ufności. Bandyctwa na drogach mnóstwo. Ale czy Wy aby czasem kurwa nie przesadzacie? Takie pismo sfałszować? Arijladjore gotowa Wam tu drugie Strodah urządzić, a nam ponownie umknąć. Za pomoc brata Kanikuły serdecznie dziękujemy. Ale, żeby pobić zbójców, co to jeden za Waszych czterech, oraz schwytać wiedźmę co sama jedna tęższa czym gobliński zagon, trzeba nam znacznie głębszej komitywy. Trzeba nam... menelentu zaskoczenia. Wysłuchacie na spokojnie? Czy wolicie siedzieć, za przeproszeniem na dupach i zawierzyć swojej kmieckiej straży i drzwiom sprzed setek lat? Bo jak tak to my też miast po chaszczach się szwendać, po prostu sobie poczekamy aż wiedźma sfajczy Wam wioskę i dopiero się za nią weźmiemy.
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |