Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-11-2015, 22:33   #21
 
Gerappa92's Avatar
 
Reputacja: 1 Gerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwu



Po wybudzeniu się z nierealnego snu znalazła się w brutalnej rzeczywistości. Prze chwilę była jeszcze myślami na cmentarzu. Ułamek sekundy później do umysłu Liapoli wróciły obrazy z minionej nocy. Obrazy te rozmyła postać w drzwiach.

- Do diabła… - zasyczała z bólu. Wpatrywala się w oczy ukrytę pod maską. Nie wiedziała gdzie jest i czego ma się spodziewać. Starała się nie spuścić wzroku. Czekała w napięciu…


Zamaskowany człowiek, w dalszym ciągu milcząc, zbliżył się do dziewczyny i podał jej kubek z wciąż gorącym napojem. Do jej nozdrzy zaraz dotarł intensywny zapach ziół.

- Wypij -
odparł ochrypłym głosem. - Uśmierzy nieco ból i przyśpieszy zasklepianie się rany. Niestety, będzie Ci ona mocno doskwierać jeszcze przynajmniej przez jakiś tydzień. Jeżeli będziesz przyrządzać sobie taki napar codziennie, to obrzęk na ramieniu powinien zniknąć za jakieś, trzy, cztery dni, wtedy polecam odwiedzić jakiegoś cyrulika.

Następnie mężczyzna podszedł do krzesła przy stoliku i sięgnął do jej rzeczy. Po chwili wyciągnął jedną srebrną monetę, którą trzymając dwoma palcami zademonstował Liapoli.

- Opłata za leczenie i środki, które nie Ciebie zużyłem. Na pocieszenie dodam, że żaden aptekarz czy Cyrulik nie uczyniłby tyle ile ja, za takie śmieszne pieniądze - mówił powoli, poważnym tonem. - Teraz możesz mi wyjaśnić, jakim sposobem znalezłaś się na tej ulicy i kto Cię tak urządził. Gdybym przypadkiem się na Ciebie nie natknął, to z pewnością wykrwawiłabyś się tam.

Zaczerpnęła łyk gorzkiego naparu. Gorący płyn rozlał się po jej pustym żołądku, rozgrzewając ją od środka. Nie rozumiała kim był człowiek i dlaczego ją uratował. Na co liczył? Dziewczyna nie chciała być niczyją dłużniczką. Niestety w tej chwili czuła się jak kawałek ścierwa i była spisana na łaskę tajemniczego mężczyzny.

- Jestem Ci wdzięczna. - wydusiła z siebie słowa podziękowania z opuszczonym wzrokiem. - To miasto jest nocą jak dzicz. Wieczorem byłam na cmentarzu zapalić znicz przyjacielowi. Było już późno a na cmentarzu nie było nikogo… aż nagle wyłoniła się jakaś postać i zaczęła iść w moim kierunku. Zauważyłam u niej broń. Rzuciłam się do ucieczki. On rzucił się w pogoń za mną… - przerwała by zwilżyć zaschnięte gardło. Złapała się za kark i rozmasowała zbolałe mięśnie.

- Gdyby nie mgła dorwałby mnie. Jednak zgubiłam go pośród uliczek. Niestety sama też się zgubiłam i trafiłam w złe miejsce w niewłaściwym czasie. Pamiętam to jak przez mgłę… Plugawe intonacje. Przywodzące ciarki na plecach. Chciałam zobaczyć co to. Podeszłam bliżej do budynku ale ktoś mnie zobaczył. Chciałam uciec… - urwała. Złapała się za ramie i dotarło do niej że dosłownie otarła się o śmierć. Przypomniała sobie swój sen. - Zło czai się na granicy tego co realne a nierealne... - Powtórzyła ostatnie słowa tajemniczej kobiety ze snu, szukając w nich sensu.

- Altdorf bywa niebezpiecznym miejscem… zwłaszcza w nocy… zwłaszcza ostatnio... - zaczął powoli zamaskowany mężczyzna, ważąc słowa. - Nie powinnaś sama wychodzić z domu. Wbrew temu co mówi twoja sakiewka, wyglądasz w tych ubraniach dosyć bogato. Od czasu kiedy gangi podpisały pakt, coraz dosyć rzadko się one zdarzają, ale mało, który oprych odpuściłby tak łatwą okazję do zarobku. Myślę, że gdybyś nie zaczęła uciekać, to po prostu wziąłby twoją sakiewkę i odszedłby. Może, że podpadłaś sobie komuś…

- Odnośnie tych plugawych intonacji… Nie powinnaś w ogóle się pchać w tamto miejsce. Wiele dziwnych i zakazanych kultów ukradkiem odprawia swoje czarne rytułały nocą. W sumie powinnaś dziękować im, że po prostu pozostawili Cię na śmierć, a nie złożyli w ofierze swym plugawym bogom.

- To było silniejsze ode mnie. Jakby uleciał gdzieś rozum… - Niziołka zamilkła, wracając ponownie myślami do minionej nocy. Po chwili otrząsnęła się ze wspomnień, by zadać pytanie mężczyźnie w masce i przeszyć go podejrzanym spojrzeniem. - No właśnie… Dlaczego się tam nie wykrawiłam? Dlaczego jestem tutaj, z opatrzoną raną?

- Ponieważ masz niewyobrażalne szczęscie albo Bogowie nad tobą czuwają - odrzekł. - Tak się składało, że akurat przechodziłem pobliską ulicą, kiedy zobaczyłem na śniegu ślady krwi. Idąc ich śladem, natrafiłem na Ciebie. Z początku myślałem, że nie żyjesz, ale najprawdopodobniej odnalezłem Cię niedługo po tym ja oberwałaś. Czuł bym się źle, zostawiając Cię tam na śmierć, a że niedaleko znajdowało się zejście do mojego domu, to stwierdziłem, że może zdąże nim się wykrwawisz. No i, jak widać, udało się.

- To wygląda profesjonalnie - Liapola mówiła o opatrunku, któremu właśnie przyjżała się dokładnie. - Jesteś medykiem?

- Byłem… ale to było dawno temu - odparł zamyślonym tonem. Najwyraźniej mężczyzna nie chciał rozwinąć swej wypowiedzi, ponieważ zaraz zmienił temat. - A ty, nieznajoma, czym się zajmujesz, poza wpadaniem w tarapaty i wykrwawianiem się na ulicy?

- Ostatnio szukam jakiegoś innego sposobu aby zarobić niż dawanie dupy - powiedziała dosadnie i wprost. - Jakieś pomysły? Może masz coś w zanadżu odrobinę mniej ryzykownego?

Zamaskowany wzruszył ramionami.

- W zasadzie potrzebuje osoby, która od czasu do czasu robiłaby dla mnie zakupy w mieście, ale chyba widać, że nie należę do najzamożniejszych osób i nie stać mnie na pracownicę. Poza tym w Altdorfie, przy odrobinię wysiłku, zawszę zdobędziesz jakąś pracę… Choć w obecnych czasach zapewne ciężko będzie znaleźć jakąś dobrze płatną.

- W sumie to wystarczyłoby mi jak byś powiedział mi kto porywa ludzi z dzielnicy biedoty. No ale skąd Ty to możesz wiedzieć. Ech.. - Liapola westchnęła i obróciła sie na bok i otuliła się kocem. W sumie to mogła tu zostać. Było jej ciepło i przyjemnie. Na zewnątrz czekała ją tylko ciężka walka o przetrwanie a ona nie miala nawet płaszcza…

Mężczyzna milczał przez dobrą chwilę. Spoglądał beznamiętnie na kamienną ścianę komnaty, tuż za plecami niziołki. W tej ciszy, która nastała, Liapola gdzieś z oddali usłyszała, ledwo słyszalny szum wody. Przymknowszy wpierw delikatnie oczy i wytężając słuch, ze zdziwieniem spostrzegła, że owe dźwięki dochodzą za wszystkich ścian. Jakby komnata stanowiła wyspę pośród spokojnej rzeki. W jej myśli przekradło się pytanie: “Gdzie ja jestem?”.

- Nie wiem, kim są porywacze i dlaczego to robią. - Nagle gospodarz komnaty wyrwał ją z zamyślenia. - Z drugiej jednak strony, nie mogę powiedzieć, iż niczego nie wiem. Prawie co noc przemierzam ukradkiem ulicę dzielnicy biedoty i choć nigdy nie udało mi się bezpośrednio skonfrontować z tymi zbrodniarzami, to niejednokrotnie naszło mnie uczucie jakobym był przez kogoś obserwowany. Nie zrozum mnie źle, młoda damo. Objawów paranoi jeszcze u siebie nie zaobserwowałem, jednakowoż sytuacja, w której się obecnie znalazłem, zmusza mnie do zachowania ciągłej czujności podczas pobytu na powierzchni. Przez lata musiałem nauczyć się dostrzegać zagrożenie, nim to zdążyłoby mnie dopaść.

- Wracając jednak do tematu. Jak już mówiłem, przemierzając nocą ulicę miasta, niejednokrotnie naszło mnie dziwne wrażenia, że jestem przez kogoś obserwowany. Mrocznym prześladowcą jednak nie brak było ostrożności. Nigdy nie udało mi się ich dostrzec w pełnej krasie, a czasami jedynie smukłe cienie lub fragmenty ubrań. Poruszali się bezszelestnie, pełni finezji potrafili podejść do mnie na odległość kilku metrów, nim zdołałem wykryć ich obecność. Choć z drugiej strony, zawsze kończyło się jedynie na ciekawskiej obserwacji. Być może nie mieli w sobie odwagi, by do mnie podejść, a może po prostu nie byłem ich celem i chcieli jedynie mieć mnie na oku, bym nie przeszkodził im w swych mrocznych działaniach. Chyba nigdy nie zdradziłem się z tym, że ich dostrzegłem. Być może dlatego wciąż żyję? Nie wiem. Jednak za każdym razem, kiedy byli w pobliżu, ogarniała mnie trwoga. Ci tajemni obserwatorzy, kimkolwiek byli, wydawali się mieć w sobie coś obcego… nieludzkiego… Nie wiem, po co mieszasz się w sprawy porwanych, ale przyjmij moją radę - zachowaj ostrożność.

- Taka zapłata wystarczy, za zrobienie dla mnie zakupów? - zapytał na koniec.

Szczerze powiedziawszy Liapola nie spodziewała się takiej salwy informacji od nieznajomego. Przyjęła informację z wdzięcznością ale i z trwogą. Mianowicie ów medyk, miał juz kontakt z porywaczami i najwidoczniej było to coś bardziej przerażającego niż zwykła grupa przestępcza. Dziewczyna zaczęła na prawdę się przejmować w co ona się wpakowała…

Rozejrzała się jeszcze raz po miejscu w którym się znalazła. Zdjęła z siebie koc i zeskoczyła z łoża. Syknęła z bólu. Ruszyła w kierunku nieznajomego. Była wdzięczna za ratunek ale chciała jak najszybciej spłacić swój dług. Stanęła przed nim odziana w swoich potarganych i brudnych ciuchach.

- Myślę, że to będzie błachostka w zamian co zrobiłes dla mnie Ty… no właśnie jak Ci na imię mój wybawco?

- Enno - odparł. - A Ciebie jak zwą, nieznajoma?

- Liapola. Tak więc czego potrzebujesz?


 
__________________
"Rzeczą ważniejszą od wiedzy jest wyobraźnia."
Albert Einstein
Gerappa92 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172