|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
13-11-2015, 12:33 | #21 |
Reputacja: 1 | Zacheusz / Nathaniel Zacheusz runął w cierniste krzewy oddzielające cmentarz od zagajnika. Prawy bark po przyjemnym cieple rozchodzącym się po ciele, zapłonął kłującym bólem. Próby wydostania się z kolczastych więzów spełzły na niczym. Rozejrzałeś się w koło siebie i pod osłoną nocy dostrzegłeś jej postać, która z wolna idzie w twoją stronę. - Herr - imię które wymówiła wampierzy zmroziło krew w żyłach kupca - tak bezbronny w obliczu nadchodzącego końca. Moja Pani jest bardzo niezadowolona z waszego przyjazdu, ale tego z pewnością się domyślacie. Jeśli wydacie nam Barona i opuścicie Sylvanię, to Pani daruje wam wolność i zapewni bezpieczny wyjazd z Sylvanii. Kobieta dotknęła swoją zimną dłonią twojego policzka i przesunęła ją w kierunku szyi. Jej długie kły zabłyszczały w blasku księżyca, a uśmiech wydał Ci się zarazem pociągający i mrożący krew w żyłach. Słowa wypowiedziane przez tą dziwną istotę zmroziły na chwilę krew w żyłach mężczyznę. Gdy podchodziła do niego z każdym krokiem czuł pożądanie, które zaczynało palić mu lędźwie. Jej usta zdawały się być niczym miód na rany, a oczy były hipnotyzujące. Dopiero kły obudziły go z tego dziwnego zafascynowania. -Droga damo przykro mi że spotykamy się w takich okolicznościach jak te. Cóż oferta którą przedstawiłaś jest bardzo...kusząca - rzekł z delikatnym uśmiechem -aczkolwiek w tej sytuacji moje ruchy są dość ograniczone - spojrzał wymownie na krzewy, które trzymały go "w niewoli". Liczył że wampirza służka pozwoli mu się z nich uwolnić -A tak w ogóle, jak już się poznajemy to jak masz na imię? - wampir nie wampir, dupa z niej była porządna. Odezwał się mrok w jego duszy. Nim jednak padła odpowiedź pojawił się Łowca Wampirów. Van Holsting podbiegł do zagajnika. Schował kuszę samopowtarzalną i sięgnął po elfi miecz, który zdobył kilka lat temu, gdy jako młody łowca nagród razem z grupą awanturników rozgromił bandytów terroryzujących szlak do Swartzhafen. Nathaniel otworzył bukłak z wodą święconą i polał odrobinę na ostrze rozprowadzając ją jak olej na gorącej patelni ze słowami. - Sigmarze, daj mi wiarę. Ulryku, podziel się swą siłą. Myrmidio, pomóż mi zwyciężyć. Shallyio ochroń mnie, Morrze pomiń mnie.- Gdy łowca skończył błogosławić swój miecz zamknął bukłak i chwycił w lewą rękę pochodnię, odpalił ją, po czym wszedł między drzewa u poszukiwaniu Zacheusza i jego porywacza, skradając się przy tym na tyle cicho na ile pozwalała mu zbroja. Łowca ruszył przed siebie, kierując się w stronę prawdopodobnego upadku Zacheusza. Nie mylił się. Już po pokonaniu pierwszej linii drzew, przeskoczył przez mały zniszczony płot i skrył się w krzakach, które dały mu odpowiedni kamuflaż. Wysłannik Gildii Kupieckiej miał pecha gdyż wylądował w ciernistych krzewach, co skutecznie utrudniło mu wydostanie się z nich na czas. Kobieca postać potwora nie zdziwiła Van Holstinga, wręcz spodziewał się tej zagrywki. Van Holsting wyskoczył z krzaków i cisnął w kobietę pochodnią, a następnie z mieczem w dłoni zaszarżował krzycząc.- Łapy precz od śmiertelnika stara paskudo! Zacheusz nie usłyszał już odpowiedzi z ust ślicznotki. Pochodnia wpadła w nią z nienacka, częściowo parząc ciepłem twarz i ubranie. Jej krzyk rozległ się po całej okolicy, a ona zbiegła w mrok nocy pozostawijąc po sobie jedynie lekką mgłę unoszącą się wokół skrępowanego krzakami Zacheusza. Zacheusz spoglądał ze zdumieniem jak istota rozwiała się. Spojrzał na Łowcę wampirów i uśmiechnął się. -Już...myślałem że mnie ugryzie.. - rzucił lekko trzęsąc się -Pomożesz mi się wydostać z tych krzaków. Gdzie Panienka Płomyczek? - zapytał z lekką radością w głosie. - Gretel została w młynie razem z baronami. Pośpieszmy się. Druga potwora wpadła przez dach do zajazdu.- Nathaniel powiedział spokojnie po czym złapał Zacheusza za nadgarstki i wyszarpnął kupca z cierni. Łowca pomógł Zacheuszowi wydostać się z krzaków po czym biegiem wrócili do młyna, jak najszybciej zostawiając za sobą zagajnik. Nathaniel nie odezwał się ani słowem podczas ich powrotu. Głowę łowcy najprawdopodobniej zaprzątała w tym czasie myśl o drugim potworze, który wpadł do zajazdu przez dach. Zacheusz chcąc nie chcąc ruszył za łowcą. W jego towarzystwie czuł się bezpieczniejszy.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) Ostatnio edytowane przez valtharys : 18-11-2015 o 09:52. |