Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 02-03-2016, 17:42   #11
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Jedyne co przekonało Algrima, żeby nie ukręcić cholernemu człowiekowi łba był fakt, że kijowo umrzeć od dziury w głowie. Co prawda miał pewne niespodzianki w zanadrzu, ale jeżeli rzeczywiście była szansa na lepszą robotę...

W spokoju wysłuchał co tamten ma do powiedzenia. Bla bla bla bla, stara śpiewka... Szybkie kalkulacje pozwoliły jednak Algrimowi poukładać wszystko w całość. Golnął potężnie z bukłaka piwska, odetchnął po czym pomlaskał. W końcu splunął na drogę.

- Nagroda od Cesarza... dziwi mnie, że zgarniacie krasnoludzkiego zabijakę z traktu, zamiast pójść do ambasadora i poprosić o wypożyczenie jednego wojaka ze spec-hufców albo z gildii. Pewnie wam się spieszy co? No tak, oficjalnymi drogami to byście tego w rok nie załatwili... a imperialne krasnoludy do najtwardszych nie należą.

Kolejne parę łyków pozwoliło pozbyć się paskudnego smaku wina z ust. Otarł wierzchem dłoni usta i odłożył bukłak. Lepiej było nie wypijać, skoro jeszcze mieli trochę drogi przed sobą.

- Przestaję się dziwić że użyłeś trutki. Wojownicy Chaosu? Zwierzoludzie? Jakbyś mi o takich leszczach mówił przy stole to bym cię wyśmiał. Módl się, abyśmy jeszcze przed stolicą natrafili na jakąś maszkarę do zajebania, bo nie wyrobię jak mi dalej będziesz ubliżał.
- Algrim wrócił na pakę wozu, aby odgrzebać swoją broń.

Pomrukiwał przy tym dość głośno i marudnie.

- Co za kurna pierdoły. Krasnoluda do bicia jakiś leszczy chcą zatrudniać... ja pierdolę sami by się do roboty wzięli, a nie na khazadów wszystko zrzucać. Pewnie każą mi jeszcze współpracować z jakimiś obibokami z nizin - rycerzami, szlachciurami czy jakimiś bandziorami. Mógłbym się założyć, że pewnie będzie też jakaś elfia dupa za którą cipkoludki będą latać z wywalonymi jęzorami. Oby ta nagroda była tego warta, bo kurna nie wyrobię.
 
Stalowy jest offline  
Stary 02-03-2016, 17:48   #12
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- Jakiś drętwy traktat o szermierce. Myślałem znaleźć w nim nieco interesujących wiadomości na temat fechtunku, tymczasem autor czyni szerokie dygresje i unika właściwego tematu. Przejrzysz sobie może po moim powrocie, jeśli rzeczywiście Cię to interesuje. Cieszę się, że podoba Ci się nowy karosz. Zdaje się, zdążyłeś go już nieźle objeździć. Oszczędzaj go - konie są teraz w cenie.....- Horst pogroził żartobliwie palcem młodemu Matthiasowi, do którego dotarła znacznie ważniejsza dla niego informacja.
- Powrocie? Kiedy wyjeżdżasz? - Matthias starał się ukryć radość z powodu przyszłej nieobecności suwerena ale nie uszło to uwadze barona.
- Ech....gdyby był deko starszy, być może musiałbym przećwiczyć teorie mistrza Eduardo w praktyce. A może nie, wszak marnie skończył.... - pomyślał Horst.

- W niedługim czasie odwiedzą mnie znajomi. Wyjadę na kilka dni, może tydzień czy dwa. Pod moją nieobecność utrzymasz tu porządek. Instrukcje zostały już wydane, służba została zawiadomiona i wie co robić...apeluję o rozsądek. Ostatnio poszedł z dymem spichlerz w Steinhugel. - Horst bawił się przez chwilę okładką książki i nie mogąc już znieść nieco gówniarsko ukrywanej radości Matthiasa. Postanowił zakończyć jego radość.
-Widzę, że się ubawiłeś. Postaraj się, pod moją nieobecność nie zamienić Steinberga w zamtuz i dom uciech. Zacznij zachowywać się jak przystało na Steinberga- Matthias zaczynał zaciskać zęby, co było nieodzownym oznakiem młodzieńczego buntu. Horst zaczynał widywać tę butę ostatnio zbyt często. Zadawał sobie pytanie, kiedy gówniarz zechce być samodzielny? Osiem lat to niewiele, ale wystarczy, że będzie na tyle duży by jednocześnie jeździć konno i trzymać sztandar i może zechcieć zaprowadzać własne porządki -Matka nie planowała dla Ciebie kariery duchownego ale..... Pewien znajomy z Middenheim przysłał mi list, że potrzebuje osoby z dobrego domu, która zajęła by się doglądaniem świętego ognia w świątyni na Fauschlagu -Rzucił mimochodem Horst. Widok rozdziawionej gęby Matthiasa był.....bezcenny.
- Oczywiście, możesz też zrobić sobie przysługę i rzetelnie doglądać naszych interesów tutaj. Moja podróż może okazać się zyskowna - Horst widział żądzę zysku w oczach młodzika - Cała matka - pomyślał.
-Nie przyniosę wstydu - wybąkał młodzik niemalże zmuszając się do posłuszeństwa. -Niewielka wygrana, a tak cieszy - pomyślał Horst nalewając sobie wina.
- Dobra, nie męczę Cię już dłużej. Idź odpocząć. Tymczasem możesz zatrzymać karosza. Niech to będzie zaliczka do naszej męskiej umowy - mrugnął do Matthiasa który nieco rozpogodził się podarunkiem i szybko zniknął z gabinetu.

Horst przeglądał papiery do późna w nocy, wiedząc, że pewne instrukcje należało napisać już teraz.
 

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 02-03-2016 o 17:53.
Asmodian jest offline  
Stary 02-03-2016, 19:15   #13
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
Ragnwald westchnął ciężko i nadzwyczajnie długo. Przybrał minę zrezygnowanego, lecz tęgo myślącego kupca, który zastanawia się między kupnem psiego łajna, a szczyn w szklanej buteleczce. Siedząc prawie nagi, skrępowany na niepewnym zydelku, prawie dwukrotnie przewyższał posturą obecnych tutaj mężczyzn. Spławił młodzieniaszka nieprzyjemnym uśmieszkiem. Nie miał najmniejszej ochoty wracać myślami do odległej przeszłości. Zresztą, chłopak łajno go obchodził. Uratował go tylko dlatego, że damulki się przyglądały. Już wtedy mógł naprężyć swoją niedźwiedzią muskulaturę i popisać się nadzwyczajną siłą, samemu rozprawiając się z kilkoma oprychami jednocześnie. Mimo wszystko... chłopak się do czegoś przydał. Jeszcze tej samej nocy miast patrolować niebezpieczne uliczki Ferlangen, świetnie bawił się obracając kilka panienek w cuchnącej knajpie, które same lepiły się do "cudownego wybawcy młodych chłopców". Ragnwald aż skrzywił się na wspomnienie tego jakże idiotycznego tytułu.

Powrócił myślami do obecnej sytuacji. Nie było kolorowo, setki osób życzyły mu rychłej śmierci, a on ma zawierzyć, że ktoś "ważny" potrzebuje pomocy takiego oprycha jak Niedźwiedź z Ferlangen?
Potrząsnął skrępowanymi rękoma.
- Altdorf... czego sobie życzą od takiego parszywca jak moja osoba, wysocy panowie ze stolicy naszego wspaniałego Imperium? - Zapytał wysilając się na najpiękniejszy uśmiech na jaki mógł sobie pozwolić w tej sytuacji - Pierwej mi rączki odciążcie przyjaciele. Zdrętwiały mi okrutnie, a jak mam prowadzić niebywale ważną konwersację mając głowę zajętą nieprzyjemnościami?
Obejrzał wóz dokładnie szukając wzrokiem czegoś, co mogłoby pomóc mu w tej beznadziejnej sytuacji. Przypomniał sobie dzikie oczęta spoglądające na niego we śnie.
- Co stało się z młodymi dziewuszkami? Nadzieję wielką mam, że wasze 'celne' garłacze nie zrobiły z pięknych dam wielkiego sita.
 
Szkuner jest offline  
Stary 02-03-2016, 20:03   #14
 
Eleishar's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Jasna cera elfa pokryła się lekkim rumieńcem. Wiedział, że jego osiągnięcia wiążą się z pewnym poziomem rozgłosu, ale nie robił tego dla sławy samej w sobie.
-Pochlebia mi uznanie z wysokiego szczebla. Zwłaszcza, że nie kroczę tą ścieżką dla sławy. - Odpowiedział im. Nie był głupi, wiedział komu służy Reiksguard. - Czy wam to było po drodze czy nie, rozumiem że czasami wymiar sprawiedliwości ma związane ręce. - wyraził zrozumienie, choć niezbyt podobało mu się, że siły stróżów porządku mogąc podjąć kroki wysługiwały się nim.

-Powiedzcie mi jednakże, co prosty łowca nagród może uczynić wobec inwazji? - nieco sobie umniejszał, był najlepszy w swoim fachu i dobrze o tym wiedział. Jednakże miał nadzieję dowiedzieć się czegoś więcej zanim dotrą do Altdorfu, a odrobina niepewności mogła rozwiązać jego towarzyszom języki.
Miał złe przeczucia, jeśli sytuacja rzeczywiście okaże się tak poważna jak mówili, to całkiem możliwe że będzie zmuszony współpracować z kryminalistami lub co gorsza krasnoludami... Nie żeby miał do nich jakiś wielki uraz, ale ich mały wzrost i wielkie ego tworzyły dość wybuchową mieszankę. Niestety, ekstremalne sytuacje wymagały ekstremalnych rozwiązań.
Westchnął i sięgnął do jednej z kieszeni, wyciągając z niej kawałek żywicy. Wziął go do ust i zaczął przeżuwać, sosnowy aromat działał relaksująco i pozwalał oczyścić umysł.
-Chce się któryś z panów poczęstować? - zapytał po chwili, reflektując się ze swojego nietaktu.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.
Eleishar jest offline  
Stary 02-03-2016, 21:52   #15
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Edgar wyprostował się na słowa Ojca Panter. Kiedy przemówił Al-Urlyk o zadaniu w głębi duchu ucieszył się, że tak znamienite osoby tego świata jego wyznaczają. Zerknął na posłańca, o którym wspomniała głowa kultu Ulryka.
*Jak to?* Zdziwił się młody rycerz na wzmiankę o odroczeniu.

„Ja Edgar von Duneberg, przysięgam przed Sigmarem i Ulrykiem, w obecności w obecności wszystkich tu zgromadzonych, wiernie służyć starożytnemu i szlachetnemu Zakonowi Rycerzy Panter aż do śmierci, przestrzegając praw zakonu:
-służyć i chronić własnym życiem grafa Borysa Tobringera, jego rodzinę, prawowitych następców oraz mianowanych przez niego oficerów;
- wypełniać wszelkie polecenia starszych ode mnie rangą w zakonie oraz wyznaczonych mi zwierzchników;
-tępić wszystkie istoty, noszące piętno Chaosu, póki mi starczy tchu w piersiach;
Zakon odebrał moją przysięgę, którą złamać może tylko śmierć. Niech wszyscy obecni będą tego świadkami.”


Edgarowi od razu do głowy przyszła przysięga, którą składał parę lat temu ówczesnemu grafowi. Nie można tak odroczyć przysięgi.
Kiedy wielebny pobłogosławił Edgara i wyszedł podszedł ku niemu Kapitan Reinhard Steinhoff odwzajemnił uścisk dłoni. Edgar nie śmiał przerywać tego co chciał powiedzieć mu nowy przełożony. Kiedy skończył, von Duneberg miał już spokojniejsze myśli.
- Al-Ulryk wspominał o odroczeniu służby w szeregach zakonu. Uważam, że w świetle przysięgi, którą złożyłem nic się nie zmieni. Nasz Cesarz jest z rodziny Tobringerów i po śmierci zasiadł na tronie Middenheim przez co został nowym grafem i moim zwierzchnikiem oraz panem. Będąc teraz cesarzem nadal jest głową rodu i do moich obowiązków należy dalej mu służyć Kapitanie. Jestem zaszczycony, że mogę spłacać dług za dobroć okazaną przez rodzinę Tobringerów.
Rycerz Pantery zerkał często na swojego Mistrza-Ojca, ale ten nie myślał się wtrącać.
-Rad jestem też, że sam Al.-Ulryk pobłogosławił mnie przed zadaniem, które teraz z zaszczytem przyjmę.
Na wieść, że Kapitan będzie mu towarzyszył w drodze do stolicy Imperium ucieszyła go. Może czegoś więcej się dowie podczas podróży.
 
Hakon jest offline  
Stary 03-03-2016, 20:17   #16
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Edgar von Duneberg

Steinhoff poprowadził młodego rycerza do jego komnat. Nie omieszkał doradzić kawalerowi, aby ten zabrał tylko potrzebne rzeczy z swojego ekwipunku, bowiem podróż do Altdrofu, a tym bardziej czekająca ich misja nie będzie należała do lekkich.
I tak też zrobił Edgar, ubierając się w mundur Rycerza Panter, za pancerz biorąc solidną kolczugę i kaftan z skóry. W juki swojej wiernej klaczy schował potrzebny ekwipunek podróżny. Nie omieszkał zabrać z sobą tarczy, na której wymalowany był herb rodu von Duneberg. Pożegnał się z swoimi braćmi, tłumacząc się misją zleconą przez samego Ojca Panter. Opuścił koszary zakonne w atmosferze gratulacji z powodu uznania jakim obdarzono młodego rycerza. Wielu z braci uważało, że będzie to kolejny test utwierdzający go w wierze oraz podjętej drodze.

Wyruszyli w południe, gdy Słońce górowało na niebie w linii prostej. Rycerz Panter oraz rycerz Gwardii Reiklandu. Tak odmienni, jednak przepełnieni majestatem. Gawiedź instynktownie rozchodziła się na boki, szczególnie pod wpływem munduru oraz symboli noszonych przez Edgara. On sam czuł, że jest to chwila dla której warto żyć. Chwila triumfu poświęconych lat i energii.
Gdy tylko wyjechali poza bramy miasta, a ich wierzchowce zjechały z potężnej Góry Ulryka, przyśpieszyli.
- Jesteś bardzo młody jak na Rycerza Panter. Musi wsławiłeś się czymś godnym tego zakonu. Walczyłeś w wojnie domowej, Edgarze? - odwrócił głowę w jego stronę. - Bo ja tak. Pamiątka, która widnieje na mojej twarzy, jest świadectwem walki jaką stoczyłem przeciw Twojemu zakonowi. Jeden z Rycerzy Panter miał ciekawą rękawicę pancerną. Na jej wierzchu widniały ostre zgrubienia, a sam palce kończyły się ostro, zupełnie jak pazury wilka.
Zamilkł nagle. Jechali w takim stanie dłuższy czas, mijając wsie, by w końcu wskoczyć na ubity i dobrze utrzymany trakt wiodący do stolicy.
- Wybacz, całkowicie zapomniałem Cię wtajemniczyć. Widzisz, nadciąga do Imperium zło, którego rozmiarów nie możemy do końca przewidzieć. Czeka nas kolejna wojna. Mój mocodawca, w porozumieniu z Cesarzem, postanowili stworzyć drużyny, które w znaczący sposób uszczuplą potencjał strategiczny przeciwnika. To da nam niezbędny czas na mobilizację.

Yrseldain

Oboje uśmiechnęli się na propozycję elfa. Kamienna twarz podziękował i skupił się na jeździe, natomiast amant z juków wyciągnął mały bukłak z winem.
- Dziękuje, ale mam coś równie dobrego dla duszy. Oczywiście poczęstuje Cię, Yrseldainie jeśli tylko zechcesz - pociągnął zdrowy łyk i wyciągnął naczynie w kierunku elfiego łowcy nagród.
Jego kompan po chwili przypomniał sobie o pytaniu rudowłosego, bowiem znów przemówił swoim twardym głosem.
- Wobec masowej inwazji niewiele, wobec usuwania celów strategicznych, dywersji, sabotażu, a nawet eliminacji celów może bardzo wiele. Obserwowaliśmy Ciebie. Jesteś uzdolnionym zabójcą. Bezszelestne podejście do przeciwnika, jego eliminacja i oddalenie się z miejsca to dla Ciebie prosta rzecz. A powinno Cię zainteresować, że przyjdzie Ci się mierzyć z siłami Chaosu.

Ragnwald

Dowódca pokręcił głową na znak dezaprobaty.
- Nadal kombinujesz, nadal masz w dupie moje słowa. To bardzo nie ładnie. Luigi! - zakrzyknął. Do środka wozu wskoczył kolejny zbrojny, tak samo uzbrojony jak wcześniej poznany chłystek. Ten wyglądał na nieco bardziej obeznanego. Ogorzała cera, zawadiacki uśmieszek i lekki wąski wskazywały na jego tileańskie pochodzenie.
- Luigi jest zdolnym strzelcem, najlepszym jakiego znam. Będzie osłaniał Tankreda jeśli zrobisz jakąś sztuczkę.
Tileańczyk poruszył brwiami i wycelował w głowę rozbójnika. Z jakiegoś powodu, Ragnwald był pewien, że tileańczyk nie spudłuje. I jeśli nie trafi w głowę, będzie to niesamowity cud połączony z niemal nadludzkim wysiłkiem Ragnwalda.
- Nie masz przy sobie swoich rzeczy, Twój koń jest w innym miejscu. W dodatku, o Twoim przejeździe dowiedzieli się w Wolfenburgu. Wyobraź sobie, że towarzyszą nam, aż do Wurzen i jeśli zrobisz coś głupiego... oddamy Cię im. Tuzin chłopa nafaszeruje Cię bełtami i rozniesie na ostrzach gizarm czy bedyszy.
Zaśmiał się i spojrzał w oczy Niedźwiedzia.
- Nie masz wyboru. Z resztą pomyśl: jakim idiotą trzeba być, by odrzucić propozycję wolności i zmazania win oraz nagrody? Jestem tutaj z ramienia wysoko postawionych ludzi w Pałacu Imperialnym. O wszystkim wie sam Cesarz. Wynagrodzi Cię za Twoje niezwykłe umiejętności. Z resztą.. ze świecą szukać kogoś o takiej fantazji, który posturą wzbudza respekt, w dodatku tak dobrze radząc sobie z zasadzkami i szybkim atakiem. Jesteś do tego stworzony. Kogoś takiego potrzebujemy do kolejnej misji. Jest tylko jeden warunek, Indriadsson - podniósł palec, by zaakcentować swoje słowa.
- Nie możesz nam uciec. Musisz zaakceptować swój los. W przeciwnym razie szybko skończy się Twoje życie. Wiesz.. rzeka to okrutna kochanka. Taki leśny diabeł jak Ty, który całe życie spędził na brawurowych napadach nie umie pływać. Szczególnie, że rzeka Talabek jest rwąca o tej porze roku. W dodatku płynąć będziemy pod prąd.
- Damy odstawiliśmy do Wolfenburga - dorzucił Tankred.
- Pomyśl o korzyściach, Ragnwald. Czy jest coś, co cenisz bardziej niż wygodne życie za złoto?

Algrim

Zaśmiał się. Serdecznie i długo, zupełnie tak jak wczorajszej nocy.
- Krasnoludzie, krasnoludzie. Dzikie bandy łupieżców i wojownicy Chaosu to tylko początek. Jestem pewien, że szykując coś gorszego pokroju olbrzymów, specjalnie hodowanych bestii czy... demonów. - ostatnie słowo zaakcentował spoglądając w oczy brodaczowi. Dzielny zabójca wszeplugastwa mógł wyczytać z nich niesamowitą powagę. Najwyraźniej wilk morski nie żartował, a opierał to na sprawdzonych informacjach.
- Ta inwazja będzie inna. Kompletnie inna. Zmieni.. - urwał nagle, zatrzymując wóz w miejscu. Nakazał gestem, aby krasnolud był pozostał cicho.

Słuchanie (Inteligencja) 38/31 [głośny hałas] test zdany!

Do uszu krasnoluda dotarło to, co człowiek wychwycił sekundę wcześniej. Szczęk broni, walka. Odgłosy krzyków, jęknięć i zapach śmierci, który wyczuł, aż tutaj.
Towarzysz podróżny skręcił w bok, kierując wóz pomiędzy drzewa. Zatrzymał transport w młodniku drzew liściastych, po czym zeskoczył z zydla. Chwile pogrzebał na pace, po czym wyciągnął solidną kuszę.
- Chyba Twoje życzenie się spełniło. Idziemy.

Prowadził. Jakąś chwilę przemierzyliście odległość za pomocą truchtu, jednak w miarę zbliżania się do zamieszania, jego kroki zamieniły się w chód. Skradał się do miejsca walki. Hałasy stały się wyraźne. Słychać było jakieś krzyki, szczęk broni.
Nim Algrim się zorientował, Wilk Morski zniknął gdzieś w gęstwinie krzaków. Krasnolud był zdany na siebie, najwyraźniej sądzą, iż przyjemność z pacyfikacji napastników jest prezentem od gospodarza wozu. Algrim nie był pewien, czy łepek zdąży coś ustrzelić z swojej kuszy, gdy ten wpadnie w wir walki, ale mało go to obchodziło. Musiał się teraz skradać.

Skradnie się (Zręczność) -10 za brak umiejętności 36/40 test nieudany!

Właściwie to trudno było nazwać to skradaniem. Wiedziony chęcią walki po prostu szedł przed siebie, tylko tylko, że wolniej. Scena jaką zastał była następująca:
Przewrócony wóz, z którego wysypywał się towar, był udekorowany dwoma ciałami z których sterczały brzechwy strzał. Po środku walkę toczyło około tuzin osób. Napastnicy byli łatwi do identyfikacji - brudne, miejscami obdarte ubrania, twarzy zasłonięte chustami. Uzbrojenie w tasaki, topory, krótkie miecze, walczyli z ciżbą. Ktoś odganiał się od dwójki banitów za pomocą włóczni. Dwójka toczyła pojedynek na miecze, jeden mężczyzna z karawany zasłaniał się deską wyrwaną z wozu przed ciosami topora. Napastnicy stracili jednego lub dwóch ludzi, ale zyskiwali przewagę dzięki zaskoczeniu i dwóm łucznikom po drugiej stronie. Najbliżej krasnoluda stał banita, który w tym momencie rozpruł kordem brzuch młodemu chłopakowi. To on zauważył brodacza, który jak gdyby nigdy nic, z toporem w łapie wyszedł zza krzaków.
- Jeszcze tylko kurdupla tu brakowało.. - warknął tamten, odrzucając martwe ciało.
Co zrobi Algrim?
 

Ostatnio edytowane przez Gveir : 03-03-2016 o 20:34.
Gveir jest offline  
Stary 03-03-2016, 20:32   #17
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Dla jasności sytuacji: wasze akcje, wydarzenia i dialogi, dzieją się w różnych odstępach czasowych, bo jest to naturalne. Wyruszyliście z różnych miejsc, o różnych porach dnia. Punktem styku będzie Altdorf.


Zamek Steinhof, następny dzień.

Baron von Steinberg


Dosyć późno położył się spać. Zasypiał gdy kominek kończył swój ognisty występ, a Słońce bardzo powoli rysowało pierwsze kreski na horyzoncie. Miał to szczęście, że jego okna nie wychodziły na wschód.

Przespał się kilka godzin, uznając to za dostateczną ilość snu. Obowiązki czekały, jako głowa rodziny oraz oficer organizacji von Walfena, nie mógł pozwolić sobie na lenistwo.
Ubrany w swoje zwyczajowe, można to nazwać robocze ubranie i mocne, jednak godne majestatu rycerskiego pochodzenia, zwołał zebranie w sali reprezentacyjnej. Cała służba stawiła się na jego wezwanie.
Pojawił się Hagen, jako majordomus i zaufany człowiek. Przybyła niańka rodzeństwa pani Ellene Krugenstein, sędziwa matrona, która znała się na wychowywaniu dzieci. Pojawił się także wierny druch, a niegdyś giermek Horsta, Wener Fuchs, teraz dowódca straży zamkowej. Pogodny ekonom, pomagający zarządzać włościami Steinbergów, niezrównany prawnik i sprawny matematyk w postaci niziołka Fogger Grzywacz również przybył na spotkanie.

Wszyscy czekali na dyspozycje jakie miał wydać baron von Steinberg. Jednocześnie udzieliła się im atmosfera, która falowała od nastroju oraz myśli Horsta. Nadchodziły pewne zmiany, coś czego Horst się obawiał, ale również postrzegał jako szansę. Jedynym jego zmartwieniem był młodzieńczy bunt Matthiasa. Bardzo chciał, aby po jego powrocie ród Steibergów nadal istniał.
 
Gveir jest offline  
Stary 03-03-2016, 21:27   #18
 
Eleishar's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
-Odmówić dobrego wina, to grzech najgorszego rodzaju. - odparł z pełną powagą młody elf i przyjął bukłak, po czym w przeciwieństwie do swojego towarzysza pociągnął kilka małych, powolnych łyków, by móc w pełni nacieszyć się smakiem wina, dodatkowo wzbogaconym o sosnowy aromat w jego ustach. Tańczący Bóg kazał cieszyć się życiem i zabójca trzymał się tego przykazania.

-W sumie, dobrze zrobiłeś że odmówiłeś sobie mojego przysmaku. - przyznał Yrseldain drapiąc się po potylicy - Na śmierć zapomniałem, że dla kogoś nieprzyzwyczajonego, jego zażycie skończyłoby się przynajmniej połową dnia straszliwych męczarni, spędzoną w krzakach. - parsknął szczerym, głośnym śmiechem. Olejki zawarte w żywicy miały bardzo silne działanie przeczyszczające dla tych, którzy nie byli do niej przyzwyczajeni.
-Swoją drogą, Ty znasz moje imię, a jak brzmi twoje? - zapytał dworaka, bo wiedział już że ten drugi ma na imię Albert.

-Chaos powiadasz? - zwrócił się do Alberta Kamiennej Twarzy, jak już go ochrzcił w myślach - Gorszych mętów i szumowin ten świat nie nosił... Zaiste zapowiadają się ciekawe łowy. I tak, partyzantka to coś na czym dobrze się znam. - przyznał, nie będąc fałszywie skromnym - Zastrzegam jednakże, choć robię to co robię dla satysfakcji i dobra ogółu, moje usługi nie są tanie. Z czegoś trzeba żyć, ekwipunek też nie jest za darmo. - Westchnął, niestety pieniądz rządził tym światem i działając jedynie pro publico bono dawno umarłby z głodu.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.

Ostatnio edytowane przez Eleishar : 04-03-2016 o 12:55.
Eleishar jest offline  
Stary 03-03-2016, 22:10   #19
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Kiedy tylko Algrim zobaczył walczących ludzi jego percepcja zwolniła, a umysł wszedł na wyższy obrony. No może te wyższe obroty to była przesada, ale na pewno skupił się w całości na obrazie walki, na tym co się działo w koło i na tym co mógł wykorzystać, aby mieć w walce przewagę.

Człeczyny. Umgi. Łachmyci, łachmany, ewentualnie skórznie. Nic z czym by sobie nie poradził jego topór. Walczą w tłumie... Niestety obecność elementu potencjalnie sojuszniczego wykluczał użycie specjalnego korbacza - zbyt duże ryzyko ranienia tamtych. Słabe punkty... łeb, krocze, zgięcia kolan, szyja, nadgarstki.

Dalsze wydarzenia miały się potoczyć wyjątkowo okrutnie. Zwykle Algrim kiedy wydział niestanowiących wyzwania przeciwników myślał jakby tu ich zabić aby było śmiesznie... tyle że bandyci popełnili kilka zasadniczych błędów.

Po pierwsze... nie zareagowali rzucając się na niego całą grupą. Była to zniewaga wobec niego samego - nie traktowali go poważnie.

Po drugie... byli rabusiami, sięgali łapami po cudze, czyli byli zniewagą dla każdej cywilizowanej rasy.

I po trzecie... przywitali go chamską obelgą odnośnie jego wzrostu, pomimo iż bandyci sami wyglądali jak chuchra i wieszaki.

To wszystko sprawiło, że Alriksonn stracił na tą chwilę poczucie humoru. Rzucił się z nadkrasnoludzką prędkością w wir walki. Tego, który śmiał go znieważyć przywalił obuchem topora w krocze. Dobrą bronią był ten topór. Doskonale wyważony, odpowiednio dociążony przy ostrzu. Samo zaś ostrze było zaostrzone szlifem krasnoludzkim i zdobione runicznymi wzorami. To był doskonały oręż do rozłupywania czerepów, odrąbywania kończyn i ubijania potworów... i złych ludzi.

Dalszy plan walki był prosty - ubić jak najwięcej, jak najszybciej. A jeżeli któryś będzie uciekał? Nie ma uciekania przed algrimową sprawiedliwością.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 04-03-2016 o 10:37.
Stalowy jest offline  
Stary 03-03-2016, 23:45   #20
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Edgar rad podróży, która ich czekała a przede wszystkim misji szedł do komnaty i tak jak polecił mu Rycerz Gwardii wyszykował co uznał za potrzebne. Nie zapomniał również o mieczu schowanym w pochwę i przytwierdzoną do pasa.
Kiedy ruszyli w milczeniu przez miasto-dom Edgara był dumny, że tutejszy lud tak ceni jego zakon i oddaje należyty honor.
Kiedy wyjechali towarzysz rycerza Pantery zadał pytanie.
-Tak. Służyłem przy Ojcu Zakonu. Zaszczyt otrzymałem jeszcze przed wojną. - Ale kiedy Steinhoff rozpoczął wywód o jego zmaganiach z Erwina braćmi broni spochmurniał.
-Takie czasy były. Rozkaz to rozkaz chociaż szkoda było rozlewu krwi bratnich dusz.- Skomentował po krótkiej chwili po nagłym zakończeniu rozmówcy.
Kiedy Kapitan przypomniał sobie by wtajemniczyć go w istotę problemu minęli już kilka wiosek. Erwin nagłym potokiem słów był z lekka zaskoczony, ale nie przerywał wypowiedzi.
Grupy, które mają uszczuplić potencjał militarny wroga. Edgar zrozumiał, że przyjdzie mu należeć do jednej z takich. Z jednej strony był dumny, że zawierzyli w niego przyszli mocodawcy ale z drugiej? Gdzie chwała rycerska w takim przedsięwzięciu? Grupa to nie armia ani regiment czy oddział chociażby. Walka podjazdowa go czekała. Czół to całym sobą. Raczej chwały nie zdobędzie na takich misjach. W duszy poszukiwał motywacji i znalazł ją w mgnieniu oka. Za lud imperium. Za Ulryka. Poza tym ktoś musiał się tym zająć.
-Jak mają wyglądać te drużyny? Jacy ludzie w skład nich wchodzić będą?- Zapytał z obawą rozmówcę.
-To ma być forma walk podjazdowych czy na coś innego się szykować mości Kapitanie?- Dodał po chwili.
 
Hakon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:00.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172