Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-03-2017, 22:18   #271
 
Eterard's Avatar
 
Reputacja: 1 Eterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłośćEterard ma wspaniałą przyszłość
Fredrich odsunął się nieco od kotłującego się tłumu po czym dopił ostatni łyk. Wzrokiem odszukał karczmarza, a gdy go odnalazł chwycił go dyskretnie pod ramię ściskając je mocno - nieznosząc sprzeciwu i patrząc mu się głęboko w oczy nakazał wyprowadzenie dwóch członków Alfy do innej izby karczmy. Jednocześnie pokazując karczmarzowi złotą monetę - jakoby nagrodę za spełnienie przysługi.

- Słuchaj ojczulku - powiedział twardo - tych dwóch wyprowadź do pustej izby. Przepraszając ich za niedogodności nalejesz im wina. Wrócisz wtedy do mnie i zaprowadzisz do ich pokoju. Jasne to?

(Próba przekupstwa+zastraszanie)
 
Eterard jest offline  
Stary 04-03-2017, 12:37   #272
 
Eleishar's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputacjęEleishar ma wspaniałą reputację
Młody elf miał już czego chciał. Wychwycił co bardziej obiecujące ślady, teraz wystarczyło nimi podążyć i utoczyć krwi bestiom. Problemem była gęstość poszycia, Rangwald zapewne będzie miał problem ze znalezieniem ścieżki przez zarośla.
Liściaste Ostrze wrócił do prowadzącego przesłuchanie rozbójnika, a ten pokrótce streścił mu, czego dowiedział się od uratowanego przez nich człowieka. Historia brzmiała dość wiarygodnie i w sumie dawała mu do ręki gotowe rozwiązanie nurtującej go kwestii.
-Skoro jesteś gajowym, możesz nam się przydać. - zwrócił się do wystraszonego zakładnika. - Idziemy tropem tej bandy i planujemy utoczyć im krwi, a Ty znasz te tereny. W związku z tym poprowadzisz mojego towarzysza i nasze konie, tak by nie utkwili w zaroślach, gdy ja będę wypatrywał śladów. - Mówił tonem łagodnym, ale wyraźnie sugerującym że nie zamierza przyjmować odmowy.
-Nie musisz się angażować w walkę gdy już ich znajdziemy, poradzimy sobie we dwóch. Myślę że to uczciwy układ, poprowadzisz nas, a twoja luba zostanie pomszczona. Potem nasze drogi się rozejdą - Podjął po chwili przerwy, którą gajowy miał przeznaczyć na przetrawienie informacji. Wyciągnął sztylet, dość ostry by elf mógł się nim golić, gdyby miał zarost. - Jeśli się zgadzasz, wystarczy że pokiwasz głową, a ja przetnę twoje więzy. Jeśli nie, cóż... - Niewypowiedziana groźba zawisła w powietrzu.
Wprawdzie Yrseldain nie planował go zabijać, ale człowiek nie musiał o tym wiedzieć. Z przewodnikiem ich pościg przebiegałby znacznie sprawniej, warto więc było upewnić się że nie stracą tej szansy.
 
__________________
Nieważne kto śmieje się ostatni, grunt żebym był to ja.
Eleishar jest offline  
Stary 25-03-2017, 20:22   #273
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
- Nie rozetniesz mu więzów elfie. Będzie musiał paradować ze związanymi rączkami. - podniósł wpół leżącego mężczyznę z ziemi i popchnął go na przód tak, aby nie słyszał cichej ich rozmowy.
- Nie puścimy go wolno przyjacielu. Po wszystkim dostanie nóż pod żebro, a ścierwo porzucimy w puszczy. - był widocznie podenerwowany. Wzrok uciekał mu gdzieś w obłoki, a monstrualna dłoń potężnie ściskała rapier. Niegłupi Ragnwald zauważył, że chłopak rozpoznał w nim poszukiwanego rozbójnika, na którym wisi kara błyskawicznej śmierci. - Nie ufam mu, bo... myślisz, że takie chuchro przeżyłoby cios w łeb zadany ramieniem zwierzoczłeka? Może być groźny, pozbądźmy się go tu i teraz, a nawet nie musisz patrzeć, jeśli jest ci go szkoda. - nadąsał się nagle i wyprostował dumnie, naprawdę wyglądając teraz jak groźny Niedźwiedź. - I poradzę sobie w puszczy, za kogo ty mnie masz, hm? Spędziłem w niej większość życia!
 
Szkuner jest offline  
Stary 29-03-2017, 16:52   #274
Banned
 
Reputacja: 1 Gveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumnyGveir ma z czego być dumny
Jak zdążyłem już zaanonsować moim graczom, opuściła mnie wena oraz chęć do dalszego prowadzenia owej sesji. Sesja, która miała przybrać formę szybkiego rajdu i likwidacji Celu-A, który ujawniłby się w trakcie podróży bohaterów, zmieniła się w długą kampanię. Po prawdzie, bohaterowie są dopiero na początku wojennej ścieżki, toteż sesja mogłaby trwać jeszcze rok. Wypada, abym zakończył to w jakiś zgrabny sposób, toteż tak uczynię.



Trzy miesiące później..


Inwazja postępowała. Co prawda jej impet został wytracony w serii, przygranicznych bitew, ale wojska Chaosu nadal podążały.
Zgodnie z przewidywaniami, zostały rozdzielone w Kislevie, co tylko ułatwiło carowi oraz pozostałościom jego armii nękanie przeciwnika. Przeprawa przez Talabek na wysokości stolicy Ostermarku okazała się klęską, wręcz stałą się niemożliwa do zrealizowania ze względu na silną obronę. Impet został skierowany w dwóch kierunkach - Salzenmund oraz Wolfenburga.
Książe-Elektor Talabeklandu razem z Księcie-Elektorem Ostermarku, przy wsparciu Stirlandu uderzyli od dołu, wydając walną bitwę najpierw pod Wurzen, a potem pod Wolfenburgiem. Sama stolica Ostlandu ucierpiała znacznie, opierając się przez tydzień nacierającym wojskom. W wyniku ostrzałów Hellcannonami oraz działaniu kultystów, obrona miasta cierpiała, jednak czas jaki uszczknęła najeźdźcom był nie do przecenienia.
Grupa Armii Południe, pod przywództwem Księcia-Elektora Talabeklandu uderzyła. W dwóch bitwach rozbito część wojsk, a decydujący cios zadano pod Wolfenburgiem. Straty były znaczne i sytuacja rysowała się na niekorzyść obrońców. Znaczne starty zatrzymały impet kontruderzenia, co pozwoliłoby podciągnąć posiłki. Szybszy okazał się von Raukov, który dzięki umowie z Carem Kisleva dokonał wspaniałego uderzenia niemal znikąd, wyłaniając się z lasów przygranicznych. Wspaniała szarża elitarnej konnicy Kislevu - Zabójców Króli, której towarzyszył kwiat rycerstwa imperialnego z swą pancerną pięścią dobił wroga. Rozpoczęła się mozolna walka o wypieranie najeźdźcy.
Ferlangen zostało zniszczone, Erengard dziwnym cudem ocalał. Mieszkańcy mówili wręcz o cudzie, gdyż potężne miasto nie podzieliło losu Wolfenburga. Nie wielu wiedziało, iż była to zasługa Alfy. Brawurowy rajd rozbił duże zgrupowanie Krasnoludów Chaosu, próbujących podtoczyć swoje Hellcannony pod Gwiazdę Północy. Ludziska mówiły, że na Łysej Polanie, jak zwie się znaczne wzniesienie na sporej równinie przed miastem, dokonano egzekucji wielu Krasnoludów Chaosu. Ku uciesze własnej i części gawiedzi, tajemniczy krasnolud pozbawiał głów jeńców. Dopiero raport o jego czerwonej czuprynie i ciele niemal pokrytym tatuażami, dostarczyło odpowiedzi co do skrupulatności i brutalności egzekucji. Ciała ułożono w stos, skropiono wodą poświęconą przez kapłanów Sigmara (bądź Ulryka, wersje są sprzeczne), następnie podpalono. Stos płonął przez całą dobę ogniem wysokim i nienaturalnie jasnym, pozostawiając po sobie tylko popiół.

Gorzej sprawa miała się na północy.
Salzemund przeżyło oblężenie, jakiego nigdy nie doświadczyło. Arcykapłan Ulryka osobiście dowodził obroną miasta, rozkazując bić się o każdą ulicę i dom. Zginął w walce, powalając toporem kolejnych przeciwników. Przebity trzema mieczami potężnych Wojowników Chaosu, swym ciałem dał fundament do blokady głównej ulicy Salzemund. Miasto padło, a ród Gausserów musiał ratować się ucieczką do Middenlandu.
Middeland był miejsce ogromnej koncentracji wojsk imperialnych. Najlepsze regimenty Reiklandu, Middelandu, Averlandu i Wissenlandu ruszły, by zgnieść inwazję. Dzięki zwycięstwu na wschodnich prowincjach, inwazja straciła impet.
Pośród wielu z arystokratów middenlandzkich znalazł się i on, baron Horst von Steinberg, który dowodząc regimentem sformowanym w jego baronii oraz dwoma regimentami milicji, również z jego ziem, dzielnie wojował. Najpierw w Nordlandzie, gdzie musiał wycofywać się razem z wojskami imperialnymi po przegranej bitwie pod Beeckerhoven. Wojska Chaosu były niebezpiecznie blisko Middenheim. Miasto zostało postawione w stan wojny, a mieszkańcy rzucili się bądź to do ucieczki, ukrycia lub walki na murach.
To właśnie po części na ziemiach baroni Nordstein doszło do przegrupowania wojsk imperialnych. W zamku Steinhoff gościł sam książę Bildhofen, który na czas wojny zakopał topór wojenny z Steinbergami. Wielu z Bildhofenów poległo w tej wojnie, w tym Wolfgang von Bildhofen, jeden z braci księcia.

Baron Horst von Steinberg dzielnie bronił swoich ziem, by później wziąć udział w kontruderzeniu spod Middenheim. Dzięki temu, że niespełna pół roku temu przeprawiał się przez okoliczne lasy, poprowadził część wojsk, w tym te bezpośrednio podległe mu, okrążając uderzenie wojsk Chaosu. W wspaniałej bitwie pod Middenheim, baron Steinberg został poważnie ranny po zrzuceniu z konia. Przed śmiercią, samemu oddając życie, uratował go jego wierny przyjaciel, rodowy szampierz i dowódca straży barona. Bohaterstwo barona opłaciło się, bowiem impet uderzenia został przerwany. Rana zadana w okolicach żeber miała dokuczać mu do końca dni, odzywając się bólem gdy tylko nadchodziło niebezpieczeństwo. Wojna uzmysłowiła baronowi to, jak kruche może być życie, toteż połączył się węzłem małżeńskim z baronową von Goethe, sprawiając, iż ród Steinbergów wybił się do do elity arystokracji. Matthias von Steinberg, podobnie jak reszta rodzeństwa, przeżył wojnę. Dzięki swojej gorącej krwi zdołał uratować wiele wiosek przed czołem wojsk inwazyjnych, ryzykując życiem. Galopując przez pola, lasy oraz wrzosowiska, zdołał zaalarmować wiele wiosek. Kilka lat po wojnie, już jako dorosły młodzieniec wyruszył w Świat, biorąc należną mu część majątku. Podobno o fantazji Matthiasa głośno było od Kemperbad, aż po Nuln, jednak co się z nim stało - tego nie wie nikt. Baron von Steinberg doczekał się dwóch synów. Zmarł w późnym wieku starczym, doznając obrażeń od upadku z konia podczas polowania.


Emil Eisenhauer zdołał uciec z oblężonego i zdobywanego Salzenmund. Dzięki wrodzonemu sprytowi, umiejętnościom kamuflażu oraz znajomościom, jak również drobnej pomocy trójki znajomych mu ulicznych mordolejów, zdołał przedostać się wraz z uchodzącymi resztkami wojsk Nordlandu. Niestety, Cogera oraz bliźniaków spotkał mniej ciekawy los. Zginęli na ulicach miasta, walcząc o swoje.
Emil Eisenhauer zdołał przedostać się do Middenheim, gdzie bardzo szybko skontaktował się z tamtejszym oficerem-rezydentem na Middenland. Nastąpiła wymiana informacji, a część dokumentów, które zdołał zabrać, przekazał współpracownikowi. Tajemnicą był fakt, że kamienica w której mieszkał Emil została niemal wysadzona w powietrze wraz z całym kultem Wskazującego Palca, hołdującego Tzeentchowi. Kultyści, których pieczołowicie rozpracowywał i likwidował Emil, zdołali odkryć jego kryjówkę. Ich błędem było niedocenienie przeciwnika. Spodziewając się magicznych zabezpieczeń, nie mogli przewidzieć, iż Eisenhauer użyje prochu oraz kilku sztuczek alchemicznych, podsuniętych mu przez znajomych. Widowiskowa eksplozja kamienicy przeszła do kronik miasta, a szczątki kultystów rozrzuciło w promieniu 500 metrów od epicentrum wybuchu.
Szpieg zajął się tym, co robił najlepiej - likwidacją i kontrwywiadem. Jako ekspert, bardzo szybko zorganizował Pluton Śmierci - grupę uliczników oraz skazańców, którzy za obietnicę szybkiej gotówki oraz skróceniu wyroku za przyniesione sto głów kultystow, wzięli się za oczyszczanie Middenheim. Był to intensywny czas, w trakcie którego zarówno Graukappen jak i wszelkie kulty walczyły zaciekle o panowanie w mieście. Ofiarą brutalnych, acz skutecznych metod walki spod pióra Emila, padło wiele pomniejszych, jak i znacznie większych kultów. Passa Eisenhauera skończyła się wraz z ostatecznym rajdem na siedzibę jednego z kultów Khorne'a. Pomimo szaleńczego charakteru boga, umiłowania do mordowania w szale, kultyści byli wysoce wyspecjalizowaną i zorganizowaną grupą morderców. Rajd zakończył się sukcesem, wręcz pyrrusowym zwycięstwem. Pluton Śmierci przestał istnieć, oddając życie w walce z kultem Krwawego Huraganu. Życie oddał i Emil Eisenhauer. Podczas walki z przywódcą, ten poddał się magicznej inkantacji, która pozwoliła, aby ciało oraz duszę przejął pomniejszy demon Khorne'a.
Emil oddał życie przyszpilony do ściany poprzez rogi i szpony demona, zamykając go w uścisku swoich rąk. Ostatkiem sił zdołał wysupłać... małą bombę o krótkim loncie. Wepchnięta w pysk demona, rozerwała piekielny pomiot. Z powodu odniesionych ran, Emil Eisenhauer zginął tamtego dnia. Ar-Ulryk, po zasięgnięciu rady miejscowej świątyni Sigmara, postanowił spalić kryjówkę. Ogień płonął przez dwie doby, aż zdołał wypalić wszystko do gołych fundamentów. Pozostałości zaorano i posypano solą.


Wraz z zwycięską bitwą pod Middenheim, kleszcze wojsk imperialnych zaczęły się zacieśniać. Opór nie malał, aż do późnej jesieni, gdy bitne i nadal rządne krwi wojska Chaosu po prostu zaczęły rozbijać się na mniejsze grupy, by uciec w lasy. Tajemnicą wywiadu było to, iż Alfa spotkała, a następnie zabiła głównodowodzącego wojskami inwazyjnymi. Mephicius, Zmieniający Czas, czempion Tzeentcha dowodził tym najazdem. W dalekiej przyszłości, gdy był jeszcze zdrowym młodzieńcem z Norski, nosił imię Geirolfa Frostulfssona. Kontakt z dziwnym obeliskiem, na którym wyryte były symbole Chaosu zatruł jego duszę do tego stopnia, iż w ataku iluzji zamordował swojego brata biorąc go za wojów wysłanych przeciw ich wyprawie łupieżczej. Po tym wydarzeniu, Geirolf zbiegł, przerażony tym co zrobił. Ciemność dość szybko zasnuła jego umysł, a dzięki brutalności, sprytowi oraz błyskotliwym pomysłom, piął się w hierarchii. Od zwykłego Łupieżcy, poprzez Wojownika Chaosu, by stać się elitarnym Rycerzem Chaosu i czempionem. Od tego czasu jego postura uległa zmianie. Ponad dwumetrowa, silnie umięśniona sylwetka, która poruszała się z gracją i szybkością elfa. Dary od Bogów Chaosu, za które oddał duszę, a jego twarz stała się czaszką z dwoma ognikami zamiast oczu.

Tu krzyżują się drogi Alfy i głównego przeciwnika. Determinacja drużyny oraz znajomości Fredricha sprawiły, że w dość szybkim czasie wykonywali stawiane przed nimi rozkazy. Z rąk Alfy oraz kompanii najemników padła banda Ghrondara Rogatego Kata. Sam przywódca, potężna bestia o pysk w połowie kozim, w połowie byczym, zakończyła żywot... z kulą pistoletową w głowie. Ostatecznym cios zadał Ragnwald, widząc jak ciężką walkę stoczyli. Ghrondar był kurewsko żywotny i silny, co sprawiło problemy wszystkim, nawet Yrseldainowi. Zniszczenie Hellcannonów było również zasługą Alfy.
Las Schuten został oczyszczony z plugastwa, ohydnego sabatu czarnoksiężników oraz guślarzy. Z pomocą Łowców Czarownic, udało się wymordować ogromną część uczestników, spalić wszelkie artefakty. Na środku lasu, wśród kamiennego kręgu, rozpalono ogromny stos, na którym spalono ciała, artefakty, księgi oraz złapanych.
Alfa wykonała jeszcze wiele szybkich rajdów oraz zabójstw, które przyczyniły się do wygrania wojny. W trakcie jednej z nich ranny został Edgar von Duneberg. Odmówił on jednak pozostania do czasu całkowitego leczenia i po opatrzeniu go oraz szybkiej pomocy medycznej, kontynuował walkę. Poraniona, lewa ręka, już nigdy nie miała być tak sprawna i szybka jak dawniej, co dla młodego rycerza stanowiło nie lada wyzwanie. Walka z sobą oraz frustracją.



Ostatnim zadaniem było starcie z Mephiciusem.
Potyczka pośrodku Lasu Laurelorn była długa i krwawa. W jej trakcie swoje życie oddał Fredrich. Mimo braku umiejętności walki dorównujących reszcie drużyny, stanął do walki z potężnym Czempionem Chaosu. Zginął pierwszy, niemal zmiażdżony ciosem potężnego buzdyganu. Walka trwała dość długo, a echo szczęku broni niosło się dość długo. Potężna moc, jaką emanował Mephicius wypaczyła część drzew, pozbawiając je życia oraz pierwotnego kształtu. Ranny został Ragnwald. W wyniku ciosu, stracił lewe oko. Mocno poturbowany, cudem został ocalony przed śmiercią. Przez kilka chwil, w iście rycerskim pojedynku, starł się Edgar von Duneberg, Rycerz Panter oraz Mephicius Zmieniający Czas. Oboje zakuci w zbroje, dzierżąc jedynie miecze, krzesali iskry z swoim kling przez dobre kilka minut. Epicki pojedynek hipnotyzował wszystkich. Pomimo rany i zmęczenia, Edgar czerpał siłę z ciągłej modlitwy do Ulryka, a Pan Wilków nie szczędził spojrzenia dla swojego wyznawcy. Kawaler Duneberg zdołał osłabić Czempiona, wpierw zadając mu ranę w nogę, by finalnie wbić klingę w bok. Poświęcona stal wypaliła ranę w ciele Pomiotu, jednocześnie klinując się w blachach piekielnej Zbroi Chaosu. Tylko szczęście oraz to, że Edgar bardzo skrócił dystans pomiędzy nimi, uratowało go od rozpłatania przez ogromny miecz. Swą walkę skończył rąbnięty pancerną rękawicą, na odlew, wręcz od niechcenia. Nieprzytomny i poraniony, resztę potyczki spędził pod drzewem, odciągany przez równie rannego Ragnwalda.
Ostatnią fazę przypieczętowali Yrsledain oraz Algrim. Jako przedstawiciele Starszych Ras, postanowili zakończyć to szaleństwo w jednym momencie. Walka trójki wyśmienitych wojowników nie trwała długo, rzecz jasna z perspektywy obserwujących. Mephicius był potężnym przeciwnikiem. Zdołał poważnie zranić Algrima oraz zadać wiele ran Liściastemu Ostrzu. Tylko szybkość i zwinność elfa uratowały go od śmierci. Nie mniej, Mephicius został równie poważnie ranny, głównie dzięki potężnej nawale ciosów ze strony Algrima. Krasnolud zużył każdy oręż jaki miał, niemal łamiąc je na pancerzu Czempiona Chaosu. Odcinając lewą rękę Mephiciusa, na wysokości łokcia, poraniony krasnolud wystawił się na sztych miecza. Nawet magiczne tatuaże nie były w stanie obronić go przed równie magicznym orężem.
W furii, sprawiedliwym gniewie, na Mephiciusa natarł Yrseldain, przysięgając pomścić śmierć (jak wtedy mu się wydawało) zarówno Algrima, Fredricha jak i Edgara. Walka zamieniła się w taniec. Krwawiący, pozbawiony hełmu, Mephicius walczył twarzą w twarz z elfem, a pojedynek ten przypominał taniec o niezwykłej szybkości. Triumfował jednak elf, wypełniając wolę swego boga. Tańczący Bóg zaśmiał się z swojego miejsca, posyłając wystawiony język dla truchła Czempiona. Yrseldainowi udało się najpierw rzucić na kolana, a potem oddzielić głowę Czempiona. Wyczerpany i zrozpaczony, upadł obok swojego krasnoludzkiego przyjaciela.
Raporty były niejasne, informatorzy, oficerowie, oraz same sprawozdanie nielicznych członków Alfy, świadczyły, że tamtego dnia zginął zarówno Fredrich Lauderluft oraz Algrim Alriksson. Prawda, jak zawsze, była jednak inna. Liściaste Ostrze zdołał zabrać umierającego przyjaciela w głąb lasu elfów, prosząc o pomoc w uratowaniu wojownika. Mimo wiekowej niechęci pomiędzy rasami, elfy zamieszkujące las zgodziły się pomóc. Z wysokich koron drzew, obserwowały całą walkę, gotowe na zdanie ostatecznego ciosu Czempionowi, gdyby Alfa poległa. Algrim dochodził do siebie w enklawie elfów, dostępując zaszczytu odwiedzenia siedliska elfów oraz działania magii długouchów. Przyjaźń pomiędzy dwójką rudowłosych wojowników urosła do rangi kamiennego muru, przez co zaraz po wyleczeniu ran, ruszyli wspólnie przez Imperium, by działać jako para skutecznych łowców głów. Brutalna siła uzupełniała się z finezją i skrytością.


Edgar von Duneberg również przeżył, podobnie jak Ragnwald Indriadsson. Alfa rozpadła się sama, rozchodząc w swoje strony po wykonaniu zdania. O wszystkim informowany był sam książę von Walfen. Zarówno w raportach, jak i notatkach swoich ludzi, czy też ostatnim spotkaniu z Alfą. Spotkaniu na które stawił się tylko i wyłącznie Edgar. Młody rycerz spotkał się z aprobatą swoich przełożonych oraz samego księcia. Przedstawiono mu propozycję przejścia do Reiksguard, na stanowisku jakie piastował wcześniej kapitan Reinhard Steinhoff. Kapitan Reiksguard poległ w potyczce na przedpolach Salzenmund, niemal przepołowiony potężnym toporem jednego z Wojowników Chaosu.
Edgar von Duneberg grzecznie jednak odmówił, pozostając wiernym swojemu zakonowi oraz... organizacji Graukappen. Kilka lat później, gdy przekroczył 30 wiosen swojego życia, został wybrany na Middenmarszałka. Dostąpił zaszczytu współpracy z von Genscherem. Kroniki podają, iż związał się węzłem małżeńskim z szlachcianką, podsuniętą przez samą grafinię, a ród Dunebergów został przedłużony. Edgar von Duneberg dożył sędziwego wieku, przeżywając barona Steinberga oraz Ragnwalda.
Co zaś tyczy się samego Ragnwalda... Nasz rozbójnik po zaleczeniu ran osiedlił się w Marienburgu. Tam założył na wpół legalną działalność, którą przez długi czas rozwijał, dopóki nie został zmuszony do ucieczki z miasta. Nagonka władz miasta oraz konkurencji skutecznie wyrzuciły go z siodła. Zabierając swój majątek, wyruszył do słonecznej Estali. Dzięki bogactwu, fantazji oraz przebiegłości, zdołał wydrapać dla siebie kawałek ziemi. Ziemi nad morzem, malowniczo unoszącej się w górę, pełnej winnic. Zmienił imię na Reginaldo, a dzięki dalszym koneksją oraz pieniądzom, zdobył tytuł markiza. Taka oto, Ragnwald znalazł swoje miejsce na ziemi, jako właściciel ziemski, arystokrata, producent win oraz organizator corocznych wyścigów konnych. Dzięki rozbójniczemu sprytowi, dzielnie bronił się przed intrygami. Nie jest wiadome, czy zmarł samotnie, czy też doczekał się potomka. Znając jego chuć, część z dzieciaków biegających po ziemiach markiza Indrias (bo tak skrócił nazwisko) miała w żyłach jego krew.


******


Książę von Walfen spoglądał na wschodzące Słońce. Zza horyzontu, gdzie rysowała się wschodnia granica Imperium, leniwie podnosił się nowy dzień. Nie spał od kilku dni, za dietę mając kilka sucharów, suszone owoce oraz wino. Gdy skończyło się wino, pił wódkę, a potem piwo. Czekał na wiadomości.
Wojna dobiegła końca. Wojska inwazyjne straciły impet oraz morale po pewnym wydarzeniu w Lesie Laurelorn. Dokładny raport miał na swoim biurku, pokusił się nawet o odwiedzenie tego miejsca. Mimo obaw o zachowanie elfów, zdołał dotrzeć do miejsca potyczki. Przypominało ono cmentarzysko, gdzie za nagrobki robiły suche pnie wypaczonych drzew. Traw straciła kolor, wychodząc całymi kępami z ziemi. Jeszcze widoczne były ślady krwi, Sigmar raczył wiedzieć czyjej. Na środku miejsca walki, był dość szeroki okrąg wypalonej ziemi. Tutejsze elfy za pomocą swojej magii spaliły i oczyściły ziemię z ścierwa. Mephicius. Tak go zwali. Potężny Czempion, którego imię zostanie utajnione w archiwach Inkwizycji oraz Graukappen.
Alfy już nie było. Część z nich zginęła, część rozeszła się w swoje strony. Co prawda, dla organizacji i księcia pracowali nadal Edgar oraz baron, ale było to marne pocieszenie po stratach jakich doznała jego organizacja. Ogromny procent strat specjalnych grup uderzeniowych, nie mówiąc o stratach w jego organizacji. Wielu szpiegów, informatorów i specjalistów poległo w czasie wojny. Rad nie wola, musiał wcielić pozostałych przy życiu członków grup specjalnych w szeregi Graukappen. Rekrutacja się rozpoczęła, choć zajmie mu trochę czasu, zanim odbuduje świetność wywiadu.
Dalszą zadumę przerwało pukanie do drzwi. Do środka wszedł młody mężczyzna w liberii. Ukłonił się lekko i przemówił.
- Wasza książęca mość, ostatnie raporty i list właśnie spłynęły. Do dzisiejszego wieczora nasi najlepsi uczeni oszacują ostateczne starty oraz nakreślą raport ostateczny. Jest raport z drogi jaką przebyła Alfa, łącznie z ostatnią potyczką. Najważniejsze jest to, iż Imperator pragnie pomówić z księciem dzisiejszego dnia. O nadchodzącej audiencji zostanie wasza książęca mość poinformowany.
Skłonił się i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Siegfried von Walfen uśmiechnął się. Mimo wszystko wyszli z tej wojny obronną ręką, choć ile jeszcze będzie im się szczęścić? Oderwał się od podziwiania widoków i ruszył do sekretarzyka. Zasiadając na rzeźbionym krześle, które posiadało miękkie poduszki zdobione zielonym aksamitem, rozpiął wams, a następnie poluzował przednie troczki koszuli.
Z szufladki wyjął arkusz pergaminu, przysunął do siebie niezbędne przybory oraz pieczęcie, po czym zaczął pisać.

"Do wszystkich oficerów-rezydentów, oficerów wywiadowczych i rekrutujących, ogłaszam rozkaz, w którym zawiera się to, co następuje:

- Odbudowę struktur Garukappen w oparciu o doświadczenia z niedawnej wojny...
"


****



Niniejszym kończymy sesję pt. Zdążyć przed Śmiercią. Jak widzicie, wątek organizacji księcia von Walfena jest otwarty, kreśląc możliwości na przyszłość.
Dziękuj wszystkim graczom oraz tym, którzy śledzili ową sesję. Wybaczcie, że tak to się zakończyło, jednak nie miałem już energii oraz konwencji na dalsze prowadzenie sesji. Moderację proszę o zamknięcie tematu sesji oraz przeniesienie jej do archiwum, a temat z komentarzami o podzielenie tego samego losu jednakże od dnia 3 kwietnia.
 
Gveir jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172