|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
14-03-2016, 11:29 | #11 |
Konto usunięte Reputacja: 1 |
15 dzień Mörsugur, A.S. 2340, slumsy Frossborga, północna Norska, pierwszy dzień wyprawy do Morkestaad, Poranek przywitali w głównej sali, gdy delikatne wstęgi słońca przebijały się przez ciężką osnowę chmur, wpadając do środka przez oszronione szyby. Póki co nie sypało, ale nie oznaczało to bynajmniej poprawy pogody - widoczność może i była lepsza, jednak Norsmeni i Weddien wiedzieli, że słońce zwiastuje jedynie mocniejsze mrozy. O dość wczesnej porze jadalnia była nimal pusta, dzięki czemu mogli w spokoju porozmawiać i ostatecznie ustalić niektóre rzeczy. Na śniadanie zamówili jajecznicę z grzybami oraz napitek, a zmęczone twarze Elsy i elfa dały pozostałym do zrozumienia, że oboje chyba nie spali tej nocy najlepiej. Tylko Sokół wiedział, co się wydarzyło w nocy i zatroskany był o swoją towarzyszkę, która z mocno podkrążonymi oczyma wyglądała jeszcze gorzej, niż minionego wieczora. Khazadzi natomiast z rubasznym śmiechem spekulowali w swoim języku, że długouchy i kapłanka musieli mieć wspólną, bardzo intensywną noc za sobą.
__________________ [i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i] |
14-03-2016, 17:18 | #12 |
Reputacja: 1 | Skryta za przyłbicą ponurego hełmu twarz Galeba nie zmieniła wyrazu. Nie lubił niespodzianek od losu. Bardzo. Za to los lubił robić niespodzianki jemu i krasnolud miał wrażenie, że choćby dał górę złota za świątynię Smednira, złożył w ofierze kilka galonów piwa i tuzin broni z durazulu to i tak niczego by to nie zmieniło. Jednak tym razem nie miał piekielnych zgryzot. Czarny Sztandar dawał sobie radę ze znacznie gorszymi rzeczami. Oczywiście w tak surowej krainie obyczajem pewnie byłoby zostawić dzieciaka na pastwę losu. Ba. To na pewno było rozsądne z punktu widzenia wojennej wyprawy. Tyle, że nie godziło się zostawiać bachora, skoro Bogowie pozwolili mu przeżyć atak na podróżnych. - Nawet w krainie Dorgvara, Grommo Tułacz ma swoje wpływy. Kyan przeszukaj wóz i ciała, z Thorinem zajmiemy się ludzkim szczeniem. - Galeb zdjął z pleców ładunek i położył go przy wozie - Zobaczymy co z nią. Jeżeli jeszcze jest do odratowania, ogrzejemy i zawiniemy w koce. Krasnoludy różniły się zawsze w pewnej kwestii od ludzi i elfów. Jakiej? To że zasrane ludzkie i elfie pięknoduchy epatowali idealizmami, pięknymi frazesami, aby potem przeklinać swój wybór to w duchu czy na głos. Krasnolud jeżeli już unosił się ideałami to przyjmował potem konsekwencje na klatę. Bez głupiego pierdolenia. Kyan spoglądał zza ramienia Galeba na malutkie zawiniątko z dzieciem człeczym. - Zyw jest… ledwieśmy wyruszyli, mogę ją odnieść do Frossborga i nadgonić za wami jeżeli nie chcecie się cofać. Wiela dni drogi nas czeka przez zmarzlinę,a na miejscu mała norska armia ładująca się na statki i do bitki, to nie miejsce dla dziatków.Po mojemu lepiej do spokojnego Frossborga niż na pole bitwy dziecię targać. Znajdzie się tam jakowa dobra dusza, która weźmie ją pod piecze…. - uśmiechnął się przelotnie, przejeżdżając delikatnie palcem po policzku maleństwa -...tak to po mojemu wygląda. - słowa pozostawiwszy zwieszone w powietrzu oddalił się zajmując się tym do czego jest przysposobiony zgodnie z wolą Galeba. Lider krasnoludów spojrzał za towarzyszem, potem zwrócił wzrok na Bjorna, Wulfgara i elfa. Wyjął z plecaka jeden ze swoich kocy. - Jak w Norsce wygląda sprawa z sierotami? - zapytał wprost Thorin jako pierwszy dotarł do dziecka i zajął się nim nie czekając nawet na polecenia idące w tym kierunku. Tym się po prostu zajmował i taki był jego obowiązek. Przykląkł przy małej dając znać mimiką by rozejrzeli się w tym czasie dookoła. Wróg wciąż może być w pobliżu - rzucił krótko wiedząc, że przeciwnik może stanowić zagrożenie także dla nich. Zaczął rozgrzewać dziewczynkę rozcierając jej zmarznięte miejsca, po chwili wydobył też z plecaka maszynkę olejową w której rozpalił płomień i zwiększył. Sprawdził stan ubrań dziewczynki by ocenić czy były przesiąknięte zlodowaciałą wilgocią i czy nie należy ich czasem z niej zdjąć. Przy tym starał się mówić do dziewczynki cały czas, cicho, spokojnie, wiedząc że prócz obrażeń zewnętrznych mała może mieć całkiem poszarpaną psychikę. Najpewniej była świadkiem rzezi, a to nie odbijało się dobrze na psychice kogokolwiek, zwłaszcza dziecka. - Ciii malutka, już dobrze... jesteś już bezpieczna...bardzo zmarzłaś… jak masz na imię?... - powoli próbował do niej mówić w reikspiklu, nie przerywając rozgrzewania dziewczynki. Wiedział jednak że takie ocieplenie musi być stopniowe. Przelał do rondelka wodę z bukłaka. Odmrożone kończyny trzeba było najpierw ocieplić w chłodnej a dopiero później w ciepłej wodzie. Płomień palnika nadawał się w tych warunkach idealnie, cieszył się teraz tym bardziej, że nie sprzedał maszynki w Azul. Powoli zamierzał przejść z pytaniami wobec dziewczynki do rzeczy istotniejszych - Powiedz proszę kto wam to zrobił? - zapytał cicho wiedząc że dziecko wciąż może silnie przeżywać tą sytuację. Z drugiej strony była to mała Norsmenka a lud ten słynął z zahartowania. Może i dzieci mieli silniejsze? - Będzie trzeba zawrócić. - zgodził się z Kyanem, nie przerywając dotychczasowych czynności. Thorin szybko zorientował się, że ubrania dziewczynki zawilgotniały, a ona sama zupełnie nie kontaktowała z rzeczywistością. Choć uchyliła oczy, to jej wzrok zawieszony był gdzieś poza światem, w jakimś niewidocznym punkcie. Co jakiś czas jedynie wydawała z siebie ciche jęki, aż w końcu znów zamknęła oczy i zwiesiła głowę na obojczyku. Wyglądało na to, że nic z niej nie wyciągną, a i jej stan wskazywał na bardzo poważny. Rozglądając się po wędrowcach Galeb szukał jakiejś podpowiedzi. Niestety żaden z Norsów nie popędził z odpowiedzią, jakby czekając co postanowią krasnoludy. Galeb spojrzał na trzymany w dłoni zwinięty koc jakby próbując się zdecydować. Wiedział, że Norsmeńskie społeczeństwo jest wyjątkowo surowe. Cofanie się do Frossborgu było niebezpieczne - w śnieżnej krainie po zmroku ciężko będzie dostrzec jakiekolwiek punkty orientacyjne, a i w mieście szukanie kogoś kto przygarnąłby dziecko swoje by zabrało. Jeden dzień w plecy wystarczył, aby znacząco zmniejszyć margines błędy. Poza tym… krasnolud który pozostawia dziecko na pastwę śmierci to krasnolud bez honoru. To się po prostu nie godziło. W końcu Galeb przemówił. - Zaraz zapadnie zmrok. Nawet z naszym wzrokiem podróż po śnieżnej krainie w ciemnościach jest niebezpieczna i zajmie zbyt długo. Tym bardziej w pojedynkę. Wracając stracimy cały dzień, a margines czasowy… stopnieje cholernie. - Galeb przykucnął przy dziecku - Tam gdzie idziemy też jest miasto. Jeżeli będzie trzeba sam będę się nią zajmował, wydzielę też jedzenie z moich racji. Bogowie czuwają nad nią skoro dali jej przeżyć i pozostawili na naszej drodze. Ostatnio edytowane przez Stalowy : 14-03-2016 o 17:39. |
14-03-2016, 17:33 | #13 |
Reputacja: 1 | - Tam gdzie idziemy to kilka dni drogi podróży. Dzieciak już teraz ledwo się trzyma. - odparł Thorin po chwili jednak dodał - Wracajmy, choćby i po nocy , jeśli nie możemy uratować tego dziecka to po cóż w ogóle pchać się na wojnę? Przecież to o bezpieczeństwo takich jak to dziecko chodzi. Wierzaj mi Galebie nie mógłbyś spojrzeć sobie w oczy gdyby dziewczynka zmarła w drodze z wycieńczenia i wyziębienia. Jeśli przez ten dzień drogi stracimy okazję do wyprawy to trudno, niechaj będzie jak ma być. Ja tego dziecka nie zostawię ani nie będę narażał na podróż dłuższą niż to konieczne. Do Frossborg jakieś pół dnia drogi, Jeśli wyruszymy zaraz to dotrzemy w nocy. Prześpimy się a z samego ranka, o świcie, ruszymy tym razem bez zbędnych ceregieli. Spróbujemy w drodze nadrobić stracony czas… choć nie, czasu na ratowanie życia dziecku nie nazwę straconym… - stwierdził stanowczo Thorin, Galeb był dowódcą jednak w kwestiach zdrowia nie od dziś było wiadome że decydował medyk. On najlepiej wiedział kto ile może wytrzymać i jakie środki należy przedsięwziąć. Ostatnio edytowane przez Eliasz : 14-03-2016 o 17:36. |
14-03-2016, 21:07 | #14 |
Markiz de Szatie Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Deszatie : 14-03-2016 o 21:17. |
14-03-2016, 22:52 | #15 |
Reputacja: 1 | Podkład muzyczny: https://www.youtube.com/watch?v=dFoJ3_MvOYA
__________________ # Kyan Thravarsson - #Saga Kapłanów Żelaza by Vix -> #W objęciach mrozu by Kenshi -> #Nie wszystko złoto, co się świeci by Warlock |
16-03-2016, 18:45 | #16 |
Reputacja: 1 | Wstał wcześnie, bo i nie przesadził z długością poprzedniego wieczora. Oraz ilością trunków spożytych w jego trakcie. Po wspólnym śniadaniu reszta rozpełzła się po Frossborg za zapasami na drogę, a Wulfgar bezwstydnie wygrzewał się przy kominku w głównej izbie tawerny. Gdy uznał, że ma dosyć wrócił do pokoju, aby przygotować się do drogi. Szybko spakował swój skromny dobytek do plecaka z wyprawionej foczej skóry, która zapewniała jego zawartości przyzwoite zabezpieczenie przed niesprzyjającymi warunkami pogodowymi. Zrolowany namiot, tym razem ze zszytych razem skór morskiego lwa, został przytroczony do plecaka - ze względu na gabaryty nie zmieściłby się do środka. Jako dodatkowe zabezpieczenie przed mrozem na podszyty wełną płaszcz podróżny narzucił płaszcz z niedźwiedziego futra, a szyję osłonił wełnianym kominem, którym w razie potrzeby można było zasłonić większą część twarzy. Na rękach znalazły się skórzane rękawice nie przeszkadzające we władaniu bronią - cieplejsze futrzane były pod ręką, gdy mróz chwyci mocniej. Regulując należność za pokój odebrał sakwę z zamówionym prowiantem oraz dwa małe bukłaki i coś mocniejszego dla animuszu. Dodatkowy tłumok z patyków i skręconych rzemieni stanowił materiały do wykonania rakiet śnieżnych, gdy marsz bez nich zrobi się zbyt uciążliwy. Jak każdy wyrostek w Norsce wykonał już wiele takich przedmiotów - stanowi to nieodłączny element życia w mroźnej krainie. Po rozliczeniu pokoju i pożegnaniu się z gospodarzami poszedł z posługaczem do znajdującej się na zewnątrz komórki, aby zabrać dwa obiecane koguty. Po drodze gospodyni wręczyła mu jeszcze podarunek w postaci wełnianych rękawic i skarpet - będzie jak znalazł, gdy przemoczą się jego własne. Grzecznie podziękował i z dwoma trzepoczącymi się w daremnej próbie wyswobodzenia ptakami ruszył w kierunku morza. Sprawę załatwił szybko - dwa szybkie cięcia i krew z poderżniętych gardeł zabarwiła wodę u jego stóp. Mermedus łapczywie przyjął ofiarę za pomyślność drogi, jaka go czekała. Same ptaki miały zostać spożytkowane bardziej prozaicznie - jako kolacja lub śniadanie następnego dnia. Mróz z pewnością zapewni mięsu świeżość do tego czasu. Zgromadzeni na placu przed tawerną mogli dostrzec, że mężczyzna posiada nieco więcej broni, niż zwykł nosić przy sobie w osadzie. Prosty miecz, topór, wspomniany wcześniej nóż oraz łuk z zapasem strzał w kołczanie wspierane były przez kilka rodzajów pancerza, jakich używał - na kaftan skórzany przywdział podobny, ale wykonany z metalowych pierścieni, nogi chroniły wzmacniane skórzane nogawice, a przedramiona karwasze, do tego czepiec skórzany wystający spod metalowego hełmu z osłoną oczu i policzków. Wszystko wskazywało na to, że rzemiosło wojenne nie jest synowi Ragnheiðra obce. Wreszcie ruszyli. Po kilku godzinach spokojnego marszu natknęli się na trupy koni i ludzi. Rany szarpane i zabite konie dobitnie o tym świadczyły o tym, że ataku dokonała jedna bądź więcej bestii znajdujących radość w zabijaniu. Brak śladów pożywiania się na zwłokach sugerował, że nie była to wataha wilków, ani inne duże zwierzęta. Największą niespodzianką okazał się tłumok, w którym Ragnheiðrson znalazł żywą dziewczynkę. Na pierwszy rzut oka wyglądała na martwą, ale gdy tylko rozchylił koc okazało się, że wciąż żyje. Zbity z tropu mężczyzna wykonał gest mający chronić przed złem i urokami. Jak bezbronna dziewczynka mogła przeżyć w miejscu, w którym zginęły cztery dorosłe osoby? Gdy tylko jeden z krasnoludów zajął się znajdą Wulfgar zaczął dokładniej przyglądać się miejscu napadu. Szukał odpowiedzi na pytanie, czy ludzie zginęli w walce, czy nie spodziewali się ataku i zginęli zanim wyciągnęli broń? Czy wokół ciał i wozu można dostrzec jakiekolwiek ślady poza śladami ich grupy? Kiedy mogli zginąć - ciała są świeże, czy przemarznięte na kość? Czy wśród rzeczy należących do ofiar znajdują się jakieś cenne towary lub kosztowności? A może dostrzeże cokolwiek, co nie pasuje do reszty? Pokurcze coś tam dyskutowały zastanawiając się co zrobić z dzieciakiem. Wulfgarowi było wszystko jedno, o ile nie wiązało się to z niepotrzebnym narażaniem swojego życia lub przekreśleniem szans na dotarcie do Morkestaar przed wyruszeniem wojennych knarr Wulfrika. Nie zamierzał też niańczyć dzieciaka - to nie był nikt z jego krewnych, któremu winien był opiekę. Nie miał też żadnego innego interesu w tym, żeby przejmować się losem znajdy. Północ rządziła się surowymi prawami. - Wcześnie jest, abyśmy obóz rozbijać mieli. - Stwierdził, gdy karły zaczęły ustalać miejsce na przeczekanie nocy. Wyglądało jednak na to, że do rozsądku krasnoluda trudno dotrzeć. W ten sposób zmarnują większość dnia, który powinni spędzić w drodze. Z drugiej strony i tak powinni zdążyć, więc po krótkim namyśle dał sobie spokój z przekonywaniem tej trójki. Na nowo skupił się na oględzinach miejsca kaźni podróżnych i rozglądaniu wokół, aby i oni nie zostali zaskoczeni przez to, co ich zabiło.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
17-03-2016, 14:09 | #17 |
INNA Reputacja: 1 |
__________________ Discord podany w profilu |
18-03-2016, 17:22 | #18 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Zdezorientowany Bjorn patrzył na kapłankę przez zamglone od snu oczy. Jej zaciśnięte na własnej szyi dłonie wyglądały jak para rąk zupełnie innej osoby. Przerażony chwycił swój topór wciąż nie mogąc się nadziwić własnej nieuwadze, lecz wtedy to wróciła mu ostrość widzenia. |
19-03-2016, 08:29 | #19 |
Konto usunięte Reputacja: 1 |
__________________ [i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i] |
19-03-2016, 17:53 | #20 |
Reputacja: 1 | Podkład mużyczny: https://www.youtube.com/watch?v=sWGOEWdV13M
__________________ # Kyan Thravarsson - #Saga Kapłanów Żelaza by Vix -> #W objęciach mrozu by Kenshi -> #Nie wszystko złoto, co się świeci by Warlock Ostatnio edytowane przez PanDwarf : 19-03-2016 o 18:02. |
| |