Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-05-2016, 21:00   #21
 
deKupini's Avatar
 
Reputacja: 1 deKupini nie jest za bardzo znanydeKupini nie jest za bardzo znanydeKupini nie jest za bardzo znanydeKupini nie jest za bardzo znanydeKupini nie jest za bardzo znany
Pięknie, kurwa, pięknie. I co jeszcze? Demoniczny książę z orszakiem? Znalezienie Gabriela żywego będzie teraz graniczyło z cudem i będzie możliwe tylko, jeśli sam będę miał dość szczęścia nie zginąć. Nic tylko życzyć powodzenia pegazom. Dało się wyraźnie odczuć zaniepokojenie wśród żołnierzy, a jeszcze nie wiedzą co ich czeka. Mam nadzieję, że von Ritter utrzyma ich w ryzach. Ulryku miej nas w opiece.
: Pamiętajcie chłopcy - nieważne co na was wyskoczy, da się to zabić, o ile będziecie bić mocno i dość długo! Z wiarą!
 
deKupini jest offline  
Stary 27-05-2016, 09:44   #22
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
:Przyspieszmy kroku - powiedziałem.
Wiedziałem, że takie widoki potrafią zasiać niepokój w sercach - ba, w moim zasiały na pewno! A jedyne skuteczne remedium na bezradność to robić coś - chociażby poruszać się szybkim marszem.
Wypatrywałem w kompanii mężów dzierżących tarcze w prawicy - przydałoby się ich przesunąć na prawą flankę.
 
Reinhard jest teraz online  
Stary 30-05-2016, 13:17   #23
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Gerhard Scholberg & Magnus Horn
W czasie gdy mistrz Scholberg dowiadywał się co nieco o uwolnionych jeńcach, Magnus zajął się leczeniem rannych.
Mimo wielkiego zaangażowania i usilnych starań jednego z rannych giermków nie dało Ci się uratować. Rana uda była zbyt głęboka i wykrwawił się na śmierć w przeciągu paru minut. Jego nauczyciel widząc śmierć swego giermka uklęknął przy nim i płacząc objął ciepłe jeszcze ciało młodziana nie żałując przy tym łez. Posępni na co dzień bracia posmutnieli jeszcze bardziej widząc jak kolejny z nich odchodzi tak młodo. Kruki zostały zdziesiątkowane, a noc była jeszcze młoda.
Pozostałych dwóch giermków miało dość groźne rany; złamana ręką, przebite płuco, złamany nos i pęknięcie czoła, jednak udało Ci się ich poskładać by obrażenia te nie zagrażały ich życiu.
Mistrz Scholberg podczas rozmowy dowiedział się niewielu ciekawych rzeczy od jeńców, kim są, skąd pochodzą i w jaki sposób ich schwytano. Jeden z nich Gabriel podzielił się jednak z Gerhardem czymś więcej. Jego zdaniem siostry z klasztoru, przynajmniej część, ułożyła się z heretykami i zawarła z nimi jakieś porozumienie, dalsze rozmowy na ten temat musiały jednak zostać przerwane bo w kaplicy pojawił się matka przełożona.
Przeorysza była zaskakująco młoda jak na głowę zakonu, miała niespełna czterdzieści lat, zaskoczyło to zarówno Gerharda jak i Magnusa. Powodem zaskoczenia był fakt, że przeoryszami zostawały zazwyczaj najstarsze zakonnice w zakonie, a te nieczęsto dożywały bardzo później starości. Pięćdziesięciu, sześćdziesięciu lat.
Matka popatrzyła na was jak na intruzów w jej domu.
- Nie spodziewałyśmy się gości o tak później porze, mówcie z czym przychodzicie.-
- Matko Przeoryszo. Jam jest Gerhard von Scholberg, mistrz Zakonu Róży.- Wstałem i wystąpiłem przed braci.
- Przybyliśmy tu wraz z Królem Bretońskim i Krzyżowcami by wyplenić stąd arabskich najeźdźców. Król nakazał mnie i moim braciom zabezpieczyć ten święty przybytek przed groźbą splugawienia i o to jesteśmy Matko.-
- Twa pomoc mistrzu Scholberg choć miła to zbyteczna nam jak widzisz. Arabowie przed którymi chcieliście nas chronić nie stanowią dla nas zagrożenia. Anioł pani czuwa nad tym klasztorem i nie potrzeba nam tu wojowniczych meżczyzn do oborny. Możecie jednak przeczekać walkę tu w kaplicy i rano wrócić do swoich. Sanktuarium miłosierdzia jest otwarte dla każdego.-
- Rozumiem, że klasztor jest bezpieczny już teraz. Ale nie wiem czy Matka widziała co działo się na Waszym cmentarzu? Toć to zgroza i o pomstę wszystkich bogów prosi. Rozumiem, że nie ingerowałyście bo argumentów nie macie.
Jest z nami Pan magnus Horn, który dołączył do nas z misją szczególną. Może Matko Przeoryszo wysłuchasz jego?-

- Jej moc chroni jedynie tych znajdujących się w murach klasztoru. Niestety anioł miłości, który nas chroni nie ma jeszcze dość siły, by otoczyć swą opieką tych poza nim. Zaprawdę zgroza, że to właśnie z naszego cmentarza powstała ta horda, jednak nic nie możemy na to poradzić. Słucham więc, który z was to Magnus Horn i co to za misja?-
- Ja Pani, przysyła mnie tu Matka Przełożona Petrycja z Wielkiego Hospicjum pod Wolfenburgiem mam odzyskać księgę złożoną w katakumbach w grobowcu świętej.-
- Niestety katakumby są zamknięte, zanim poprosicie bym je otworzyła dodam, że mężczyźni mają zakaz wchodzenia do części klasztoru poniżej kaplicy, w tym do katakumb.-
- Matko Przełożona nasza misja jest wielkiej wagi, sami przełożeni kościół Shallayi polecili mi odzyskać artefakt. Więc jeśli można prosić by któraś z sióstr udała się do katakumb by odzyskać księgę, był bym bardzo wdzięczny. Powiedział Horn.
- Zbyt wielkie niebezpieczeństwo czyha na zewnątrz i trzeba je powstrzymać. Może znajdziemy odpowiedź tam jak to zrobić. Poza tym Matko dla ratowania ludzi przed chodzącą śmiercią Shallya raczej by zrobiła wyjątek. Zmarli mężczyźni jakoś też musieli przejść do katakumb będąc już martwymi chociażby, ale jednak.- Dodał Gerhard.
- Mistrzu Scholberg jeśli jesteś gotów pozbawić się życia by tam wejść to nie będę Cię zatrzymywać.- Odpowiedziała przeorysza po raz pierwszy zmieniając wyraz twarzy z kamiennego spokoju na mały uśmieszek, następnie dodała.- Jak na Morrytę dość często poucza pan matkę Shallyi, jednak przyznam panu rację. Być może stach zaćmił mój osąd. Jeśli misja pana Magnusa ma uratować miasto i mój klasztor przed plagą nieumarłych to nie mam innego wyjścia jak wpuścić pana Horna do katakumb.-
- Chciałbym dodać, że mamy przykaz towarzyszyć panu Hornowi. Myślę również, że Shallya będąc córką Morra, nic nie będzie miałą jeśli będziemy towarzyszyć Panu Magnusowi.-
- Dobrze więc, ostrzegę was jednak, że chwilę zanim przybyliście, w katakumbach jedna z sióstr widziała zjawę. Być może moc która ożywiła ciała na cmentarzu przedarła się do klasztoru. Jeśli jesteście pewni, że chcecie tam schodzić to uważajcie na niego.-
- Tym bardziej powinniśmy zejść. Nasz Pan nie chciałby by umęczona dusza nękała dom jego córki. Matka powiedziała “niego”? Czyżby zjawa była męskiej płci? Może wie Matka kim był wcześniej?- Zapytał Scholberg.
- Pochowano w tym podziemiach tylu mężczyzn, że nawet nie śmiem przypuszczać, siostra Klementyna może jednak wam więcej powie, to ona go widziała. Przyślę ją tu by zaprowadziła was w miejsce gdzie widziała zjawę.-
Matka przełożona odeszła w mrok klasztoru skąd przybyła, pozostawiając za sobą jedynie miły aromat olejku różanego oraz skrzypienie drzwi do podziemnej części klasztoru.

Garion Dagenhoff & Reinhard von Galten
Idąc w stronę doków usłyszeliście huki eksplozji i krzyki, nie musieliście długo iść by trafić na ich źródło. Przy wejściu do portu, ze starej strażnicy oddział arabów rzucał w zbliżających się krzyżowców kulami, które wybuchały po paru chwilach raniąc wszystkich w około odłamkami, a tych znajdujących się blisko zabijając od razu. Przed strażnicą, przy niewielkim murku krył się oficer z paroma ludźmi. Zobaczyliście, że musiał już raz przynajmniej próbować się przebić bo w jego boku tkwił spory odłamek, który tylko dzięki płytowej zbroi nie przebił mu jeszcze płuc. Von Ritter podbiegł do oficera, zamienił z nim parę słów po czym wrócił do was i oddziału czekających za rogiem jednej z kamienic.
- Nie jest dobrze chłopcy! Wróg okopał się na pozycji i nie zamierza się stamtąd ruszyć, a my musimy iść dalej.- Powiedział Otto.
- Hrabia twierdzi, że nie da się zdobyć tej strażnicy, i trzeba poczekać na wsparcie, mi się jednak nie wydaje, żeby to wsparcie szybko przybyło. Mamy dwie możliwości, możemy wszyscy kupą spróbować się tam wedrzeć, albo poszukać innej drogi.- Von Ritter zrobił krótką pauzę.- Jestem otwarty na propozycje.-
Słowa te zdecydowanie kierował do Reinharda.
Reinhard właśnie wtedy zauważył coś istotnego, właz do kanałów.
- Spróbujmy wedrzeć się dołem, przez kanały. Może uda się przebić.- Zasugerowałeś.
Von Ritter skinął głową na te słowa.
- Genialny pomysł chłopcze. Weź ośmiu ludzi i Ulrykanina i spróbujcie znaleźć przejście. Ci przeklęciu heretycy muszą gdzieś składować te cholerne kule. Znajdźcie je i zniszczcie ich skład. To będzie znak dla pozostałych by zaatakować.-
Chwilę później Reinhard, Garion i ośmiu mężnych rycerzy zeszło w głąb kanałów.
Na początku była ciemność. I Reinhard powiedział.
- Niech ktoś odpali te pierdolone pochodnie!- I stała się światłość.
Kanały pod Alquezzaro były...zaskakujące. Wycięte w skale gładkie ściany pokryte były białym wapnem, natomiast ścieki przykryte były ołowianymi płytami, tak, że zapach jak i możliwość wpadnięcia w kanał były bardzo znikome. Żaden z chłopaków w kanałach nie znał się na inżynierii czy architekturze, ale nie trzeba było być geniuszem by zauważyć, że zostały one przez jednego zbudowane.
Właz znajdował się nad skrzyżowaniem. Cztery tunele, każdy prowadzący w inną stronę, musiały ciągnąć się pod całym miastem. Reinhard może nie miał wyczucia kierunku, ale bardzo szybko wybrał odpowiedni tunel.
Szliście nim jakieś dwieście metrów. Tyle dzieliło właz od strażnicy. Garion podszedł do ściany i przyłożył do niej ucho. Nie był pewien, ale chyba słyszał za nią jakieś głosy.
- To chyba tu.- Powiedziałeś, po czym uderzyłeś w gładź swoim młotem. Uderzenie przyniosło efekt, tynk odpadł ze ściany odsłaniając czerwone cegły, które teraz pod wpływem uderzenia wbiły się trochę do środka. Jeszcze jedno uderzenie i można było zajrzeć do środka. Byliście w lochu. W celi. Jeszcze jedno uderzenie i w ścianie był otwór, przez który można było przejść, poprawiłeś tylko jeszcze przy podłodze jednym celnym uderzeniem i droga była otwarta.
Krata do celi była otwarta, a głosy, teraz znacznie wyraźniejsze dobiegały z lewej strony korytarza, wróg najwyraźniej nie usłyszał waszego wejścia.
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 30-05-2016 o 14:50.
Baird jest offline  
Stary 31-05-2016, 21:50   #24
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Po tym jak matka poszła Brat Albert wziął mnie na bok.
- Wyczuwam w tym miejscu coś dziwnego Gerhardzie, jakaś zła moc otacza to miejsce, nie wiem jednak czy to z powodu rytuału czy może to coś innego. Powinniśmy przyjrzeć się temu miejscu.-
- Tak też uczynimy Bracie Albercie. Nie omieszkam zostawić za sobą splugawionego klasztoru ukochanej córki naszego Pana. Myślisz, że ze środka to czuć, czy to z cmentarza? Wiem, że nie wiesz z jakiego powodu, ale skąd dochodzi?-
- Niestety nie potrafię jeszcze na to odpowiedzieć, być może jeśli zło przedziera się przez katakumby, tak jak twierdzi matka przełożona, w podziemiach łatwiej będę mógł stwierdzić źródło tego splugawienia.-
- No to czekamy na siostrę Klementynę i ruszamy to zbadać.-
Powiedziałem, po czym ściszyłem głos i dodałem.
- Dziwi mnie, że siostry tolerowały rytuał na cmentarzu, a Arabowie nie podnieśli ręki na klasztor. Coś mi mówi, że może być problem z wyjściem z katakumb po ich spenetrowaniu.- Popatrzyłem znacząco na wybrańca Morra.
- Nie zapominaj, że zwiadowcy widzieli heretyków wchodzących do świątyni, tu jednak ich nie ma. To może oznaczać tylko jedno. Są gdzieś pod naszymi stopami. Wiem, że to co powiem może zabrzmieć jak herezja, ale musimy się liczyć z tym, że siostry mogły zdradzić swoje ideały, swoją boginię, by ratować własną skórę. To by wiele tłumaczyło.- Albert spojrzał na posąg stojącej nad nami bogini. Czemu miała zasłonięte oczy? Co siostry chciały przed nią ukryć.
- Zgadzam się z Tobą Bracie. Bogini ma zasłonięte oczy by nie widzieć co wyczyniają heretycy. Pytanie jeno. Czy siostry chcą wrócić do czystości czy na wieki się zatraciły. Tak czy inaczej głowy kościoła Shallyi będą miały tu trochę do roboty. Na razie my musimy się zapoznać z tym co tu się dzieje. Wydaje mi się, że Heretycy przyszli po ten wolumin, po który przybył z nami Magnus. Teraz tylko czekać na siostrę Klementynę i od niej się trza wywiedzieć co nieco.- Powiedziałem do wybrańca, ten skinął potwierdzająco głową, w tej chwili weszła mniszka schodami z prawej.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 31-05-2016 o 22:48.
Hakon jest offline  
Stary 04-06-2016, 15:56   #25
 
deKupini's Avatar
 
Reputacja: 1 deKupini nie jest za bardzo znanydeKupini nie jest za bardzo znanydeKupini nie jest za bardzo znanydeKupini nie jest za bardzo znanydeKupini nie jest za bardzo znany
Przemykanie się kanałami jak szczur nie jest zdecydowanie zadaniem dla kapłana Ulryka, ale lepsze no to niż ginięcie jak idiota przez rozerwanie bombą. No i wykonuję rozkazy dowódcy. Na szczęście udało się przebić ścianę bez zrobienia rabanu. Moja intuicja nie ostrzegała mnie przed żadnym niezwykłym niebezpieczeństwem, powinniśmy bez problemu rozprawić się z wrogiem. Czekając na decyzję von Galtena nasłuchiwałem uważnie, żeby stwierdzić z iloma przeciwnikami mamy do czynienia.
 
deKupini jest offline  
Stary 08-06-2016, 08:56   #26
 
Reinhard's Avatar
 
Reputacja: 1 Reinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputacjęReinhard ma wspaniałą reputację
Kanały wyglądały lepiej, niż niejedna główna droga prowadząca przez wioski Imperium. Zawsze miałem za centrum cywilizacji mój kraj, ale powoli do umysłu torowała sobie drogę myśl, że być może wyciągnąłem ten wniosek zbyt pochopnie.
Kopciem pochodni znaczyłem przejście co dwadzieścia kroków, dodatkowo przy nowych tunelach. Przeciwnik musiał być mocno zajęty, skoro nie słyszał hurgotu robionego przez pancernych, ale nie mogło to trwać wiecznie. Trzeba było wykorzystać przewagę zaskoczenia. Schowałem korbacz, nieporęczny w ograniczonej przestrzeni, wyciągnąłem miecz.
: Bez okrzyków, pierwsi idą z mieczami lub innymi broniami kłującymi. Szybkim krokiem, nie biec, dopóki nas nie zauważą, a potem - szarża! - zwróciłem się do oddziału.
 
Reinhard jest teraz online  
Stary 25-06-2016, 16:08   #27
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Reinhard & Garion

Rycerze ruszyli ciemnym korytarzem z rzadka oświetlani słabymi płomieniami pochodni. W pomieszczeniu na końcu korytarza zastali niczego niespodziewających się wyznawców Ormazda. Arabowie zdążyli jedynie wstać by po chwili paść na kamienną podłogą z dziurami w korpusie. Reinhard, zobaczyłeś schody prowadzące na wyższy poziom lochów.
Garion, usłyszałeś jakiś głos z celi, której pilnowali arabowie.
: Pomóżcie nam, jesteśmy staroświatowcy jak i wy. Przemówił mężczyzna wstając z podłogi i podchodząc do krat.

Gerhard & Magnus
Klasztor stał na znacznie starszym przybytku, więc po zejściu na niższy poziom przeszliście przez kwatery mieszkalne sióstr, by dostać się do katakumb. Gerhard, domyśliłeś się, że dlatego matka mogła mieć problem z waszą wizytą. Wasza przewodniczka w trakcie zwiedzania postanowiła odpowiedzieć wam co nieco o klasztorze.
: Klasztor wzniesiono na miejscu antycznej świątyni pani miłosierdzia. Zaczęła. : Do dziś jej kolumny i ściany stanowią fundament na którym opiera się budynek. Nie mamy tu może wielu wygód, ani za dużo miejsca, ale jakoś sobie radzimy. Poprzednia matka przełożona rozpoczęła proces rozbudowy podziemnych korytarzy by poszerzyć kwatery mieszkalne. Wojna przyniosła ze sobą wiele nowych sióstr, które po stracie mężów lub rodziców to w murach naszego klasztoru znalazły schronienie.
Podziemny kompleks był naprawdę spory, kwatery mieszkalne, stołówka z kuchnią, warsztaty tkackie, biblioteka, sale chorych oraz starożytna łaźnia to liczne, choć nie wszystkie pomieszczenia o których powiedziała wam siostra. W końcu dotarliście do dużych drewnianych, wzmacnianych żelazem drzwi.
: To tutaj. Powiedziała siostra. : Jesteście gotowi? Nie wiem co może na nas czekać niżej.
Gerhard skinął głową. Nie było czasu do stracenia.
Drzwi otworzyły się z niezwykłą lekkością.

Jakiś czas później penetrowaliście już mroczne głębie katakumb. Labirynt zdawał się wić bez końca, gdy nagle po wejściu do jednej z sal w końcu natrafiliście na zjawę.

Duch mężczyzny ubranego w zbroję był bardzo wyraźny, można było dostrzec szczegóły jego twarzy, jak i ornamenty na zbroi. Ta, różniła się znacznie od wyposażenia bretońskiego, estalijskiego czy reiklandzkiego rycerza. Wyglądała na lekką, złożoną z wielu metalowych płytek i kawałków garbowanej skóry. Najwyraźniejszą cechą ducha był jego hełm. Odsłonięte oczy i usta, natomiast policzki i nos zakryte lekki kawałkami metali. Na szczycie głowy natomiast irokez z włosia. Zjawa trzymała w prawym ręku krótki, szeroki miecz, w drugiej dłoni natomiast dużą kwadratową tarczę z herbem wilczej głowy. Dopiero po chwili zauważyliście ciała arabów leżące na kamiennej posadzce wokół zjawy. Było ich wielu, ponad dziesięciu, wszyscy wyglądali na świeżo nieświeżych.
: Quis hoc fecit? Sigillum ausos rumpere? Zapytał gniewnie duch odwracając się w waszą stronę. Po chwili ruszył powoli w waszą stronę, jego chód i trzymany w ręce gladius sugerowały jedno.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline  
Stary 26-06-2016, 20:17   #28
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Szliśmy klasztorem i cały czas rozglądałem się po klasztorze. Szukałem jakiś dziwnych i interesujących zmian jakie mogły naprowadzić nas na zdradę lub nie, Siostry Shayach. Miałem wielką nadzieję, że jednak nie muszę się o to martwić i że wszystko z kapłankami jest dobrze i idą właściwą drogą. Często spoglądałem na Ojca Alberta oczekując, że może on coś swoim czujnym okiem zauważy.

Doszliśmy bez żadnych problemów pod wrota. Przewodniczka wiele opowiadała o klasztorze, ale nic o tym co możemy spotkać po przekroczeniu wrót.
Kiedy wrota się rozwarły i wkroczyliśmy. Ciała arabów leżały na posadce bez ducha. Niestety ku mojemu bólowi, jeden z duchów jednak stał na przeciw nam. Z początku poczułem strach, ale szybko minął gdyż czując bliskość boskości, którą zesłał na mnie ojciec Albert podczas bitwy na powierzchni.

- Witaj wojowniku. Przybyliśmy chronić to miejsce przed tymi co zakłócili Twój spokój.- Odparłem w klasycznym po słowach wiekowego woja.
Ten nic nie mówiąc ruszył ku nam. Dałem znak by się wszyscy cofnęli i sam stanąłem na przeciw rozgoryczonemu duchowi. Podałem tarczę giermkowi, który sprawnie ją zdjął. Wiedziałem z doświadczenia, że tylko świętymi relikwiami można przeciwstawić się duchom. Tarcza mogłaby mnie zgubić gdybym odruchowo się nią osłonił.
- Jaką pieczęć zerwano? Może by ukoić Twój ból i cierpienie pomożemy w jej odnowieniu?- Zapytałem gdy już był prawie przy mnie i szykował się do ataku. Przyjąłem pozycję obronną i wiedziałem, że najpierw muszę przyjąć jego ataki by samemu móc zaatakować. Ten wiekowy wojownik był dziwnie przytłaczający. Tyle lat w nim było widać. Nie zamierzałem go nie doceniać. Mogło by to się skończyć źle dla nas wszystkich.
 
Hakon jest offline  
Stary 27-06-2016, 16:18   #29
 
Orthan's Avatar
 
Reputacja: 1 Orthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputacjęOrthan ma wspaniałą reputację
Skinąłem głową na słowa Mistrza Gerharda, nie za bardzo wiedziałem co należy czynić ani o czym mówi duch - w tym przypadku wolałem zdać się na czarnych braci mieli większe doświadczeni w tych sprawach. Zapewne duchowi chodziło o świętokradczy rytuał który splugawił to święte miejsce, to zapewne wzbudziło jego gniew. Miałem nadzieję że Mistrz Gerhard wie co robi, to co spotkało tych którzy napotkali wcześniej duch i go rozgniewali nie napawało optymizmem.
 
Orthan jest offline  
Stary 08-07-2016, 07:04   #30
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Post by: Hakon, Orthan & Baird

Duch stanął na wyciągnięcie ręki ode mnie. Przez chwilę chyba się nad czymś zastanawiał, potem rzucił okiem na tarczę rycerzy i symbol kruka na niej.
: Jesteście strażnikami świątyni Mortusa? Bogom niech będą dzięki.
Po tych słowach zjawa schowała miecz i zawróciła, dając znać byśmy za nim podążyli.
Podczas drogi przez katakumby zjawa przemówiła.
: Jestem Marek Augustus dowódca czwartego legionu Eberskiego. Przybyłem tu w 462 roku panowania Imperium by wcielić te tereny w jego granice. Barbarzyńcy nie stanowili problemu dla naszego wojska i bardzo szybko podbiliśmy tę ziemie. Wtedy przybyła tu ona, moja ukochana, choć wtedy jeszcze nią nie była. Pochodziła z Remas, tak jak ja, jednak większość swego życia spędziła w południowych prowincjach ucząc się sztuki magicznej i lecznictwa. Jej wiedza uratowała wielu moich ludzi, lecz nie wiedziałem, że miała ona swoją cenę. Moja ukochana zawarła pakt z mroczną mocą, w zamian za moc leczenia ludzi z ran ciała, a nawet szaleństwa umysłu, sama cierpiała ich męki. Lecz zło podążało za nią, jak plaga, którą tylko ona mogła wyleczyć, jednak nie ważne jakby się starała nie była w stanie pomóc wszystkim. W końcu całą swoją wiedzę spisała na zwojach, które miały pozostać ukryte, aż ktoś mądry głową i czysty sercem by ich nie odnalazł. Moja ukochana nie chciała by ktokolwiek musiał przeżywać to co ona. Zwoje pochowano tu w świątyni, a parę miesięcy później również moją ukochaną. Poprzysiągłem wtedy bronić jej grobowca i sekretów jakie spisała na zwojach, by zło które ją oszukało i zabiło nie mogło już nigdy więcej zrobić tego samego kolejnej osobie.
Dotarliśmy w końcu do celu.
Na kamiennym ołtarzu leżał sarkofag z marmuru, nad nim zaś czuwał posąg młodej kobiety.
: To ona, jakim szczęściem napawa mnie ujrzenie jej lica.
Powiedział duch generała.
W ołtarzu na którym stał sarkofag wykuty był napis w klasycznym, jednak nie był on czytelny, gdyż część liter się wytarła, lub była zarośnięta mchem, jedynie część liter dała się odczytać i składały się one w słowo
F R A N C E S C A.
Pod napisem kawałek skały w dolnym rogu był odłamany, można było zobaczyć, że kamienny ołtarz był w środku pusty, jedynie kurz i pył znajdowały się w jego wnętrzu.
: Przeklęte zwoje!
Krzyknął duch
: Zostały skradzione! Zawiodłem. Proszę was o pomoc strażnicy Mortusa, musicie je odnaleźć i zniszczyć, jedynie wtedy moja dusza i dusze moich żołnierzy zaznają spokoju. Wiedza ta nie może wpaść w niepowołane ręce. Musicie się pośpieszyć, czuję, że legion szykuje się do wymarszu.
Magnus zauważył wtedy, że siostra która wprowadziła was do katakumb gdzieś zniknęła.
Nagle brat Albert upadł na kolana.
Zawiodłem Cię bracie Gerhardzie.
Powiedział z żalem.
: Teraz to czuję. Całe tę miejsce przesiąknięte jest mroczną magią. Mury klasztoru, zbudowane na starożytnej świątyni Shallyi ukrywały obecność tej złej energii swoją jasną, teraz jednak to poczułem. Coś nad nami zdaje się skupiać mroczną siłę. Wybacz, że wcześniej tego nie dostrzegłem. Te zło jest pradawne, nie spotkałem się z czymś takim do tej pory więc nie wiedziałem czego szukać.
Magnus spojrzał w górę na tę słowa.
Brat Helmut którego przydzieliłem mu do ochrony podszedł i poklepał go po ramieniu.
: Spokojnie chłopcze. To nic takiego. Z gorszych tarapatów wychodziliśmy w Sylvanii.
Magnus odpowiedział spokojnie
:Wierze, ale i tak lepiej być przezornym.
: Co ojcze mówisz? Gdzie jest siostrzyczka? Szukać jej natychmiast!
Wrzasnąłem na ludzi. Rzadko się denerwowałem co wszyscy uznawali za dar od Morra.
Teraz już nie było czasu i trzeba było jak najszybciej zatrzymać dziewczynę.
: Generale. Czy jest tu jakieś wyjście by zablokować jej drogę?
Zwróciłem się do Augustusa.
: Najszybszą drogą do kwater kapłanek jest ta, którą przyszliście. Jest jednak jeszcze jedna droga. Przejście prowadzące na powierzchnię. To przez nie weszli tu barbarzyńcy.
Odpowiedział Marek.
: Nie ma na co czekać i trzeba przeciąć im drogę.
Powiedziałem i wziąłem od giermka moją tarczę.
: Panie Magnusie. Może ruszy Pan z kilkoma ludźmi drogą co przyszliśmy a ja od frontu zamknę drogę ucieczki? Chyba, że lepiej byś się czuł w odwrotnej roli?
Magnus słysząc moje słowa pokiwał tylko głową i powiedział.
: Co prawda jestem tylko zwyczajnym medykiem, ale postaram wypełnić polecone mi zadanie. Ruszę natychmiast z braćmi do drzwi wyjściowych krypty, a ty Mistrzu możesz odciąć im drogę ucieczki. Niech Morr wam sprzyja.
Chciałem dopaść tą kapłankę co ich tu sprowadziła, ale nie było szans. Ona zna podziemia, my nie. My hałasujemy w zbrojach, a ona przemyka jak cień po komnatach i korytarzach. Zastanawiałem się także czy nie lepiej będzie wysłać po prostu któregoś z ludzi ku wrotom i samemu przeczesywać podziemia. Siostrzyczki jeśli zdradziły spodziewały się ataku od dołu a nie chciałem mieć na sumieniu braci czy Magnusa.
Duch generała wyciągnął swój gladius.
: Ruszajmy więc.
Nie czekając dłużej wziąłem brata Mortena, sierżanta Rolfa z jego dwoma ludźmi, moich dwóch giermków i Guntera wraz z jego giermkiem. Ruszyliśmy prowadzeni przez ducha do wyjścia by odciąć drogę ucieczki zdradzieckich mniszek pozostali ruszyli do drzwi. Nie podobała mi się perspektywa zabijania kobiet lecz jeśli trzeba będzie nie omieszkam tego uczynić. W Sylwanii nie raz musiałem walczyć z kobietami. Nawet zdarzyło się walczyć z wampirzycą. Umknęła niestety przed mieczem sprawiedliwości wykorzystując konsternację moją. Teraz już nie będzie tak łatwo.
Z oddali usłyszałem jeszcze brata Magnusa.
: Ruszajmy, nie ma na co czekać bracia!
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 11-07-2016 o 21:43.
Hakon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:42.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172