Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-09-2016, 09:29   #71
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- Prawo chłopa baty brać, prawo pana baty dać - Pierr wstał zza ławy i podszedł bliżej do całego zamieszania. Patrzył z politowaniem na szalonego Kaza i równie naiwnego rzezimieszka po czym ukłonił się szlachcicowi.
Gdzie oni się uchowali?

-Wybaczcie Panie, że moi prostaczkowie obrażają twój majestat. Jestem Pierre de Terrail, z Bayard, kawaler z odległego Carcassone. Obok mnie jest kawaler Gaspard de Prony, również rycerz zacny i szlachcic. Prawo znamy i szanujemy.
Prostaczkowie nie uciekli, a z włości twoich porwani byli przez zbirów siłą. Zbiry nie żyją, a ludzi twoich przyprowadziliśmy do Ciebie, patrząc, aby krzywda Ci się Panie nie stała na mieniu. Nie godzi się bez sądu prostaczków wieszać, jeśli prawa włości nie złamali. Towarzysze moi języki prędkie mają, i pospolite, więc niegrzecznie wyszło. Rozwiązanie miałbym mądre, byś Panie osąd prostaczków swój przemyślał, i na lżejszą karę niż śmierć ją zamienił, jeśli honor twój ucierpiał. Jeśli owo tłumaczenie proste nie zadowala waćpana, i moje przeprosiny szczere za nic masz, każ ludziom swoim atakować. Pilniejsze mam sprawy gdzie indziej, nie będziemy tu gadać po próżnicy -

Pierre poprawił uchwyt na tarczy, założył hełm i położył rękę na rękojeści miecza, gotów do walki.
 
Asmodian jest offline  
Stary 21-09-2016, 11:51   #72
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Poszli spać. Louis nie mógł dłuższy czas usnąć czując jak chłopi się wiercą i szeptają przy każdym dźwięku wydobywającym się w budynku. Bali się ducha i przez to łowca także czół się nieprzyjemnie. W końcu jednak zasnął. Zmęczenie podróżą swoje zrobiło.

Obudzono go na jego wartę. Czół jakby dopiero się położył a już musiał czynić wartę. Popatrzył na chłopów. Spali na szczęście. Widocznie ich też droga zmorzyła.
Usiadł w głównej sali i zaczął czyścić swój sprzęt. Strzały dokładnie oczyścił z posoki zwierzoludzi. Toporek sprawdził czy nie ma uszkodzeń po ostatnim użyciu przez zacnego rycerza rozwalającego ołtarz.
Skończył w końcu i poszedł na obchód. Nic się nie działo. Konie stały gdzie je rycerze zostawili. Obszedł dookoła jeszcze przybytek w którym nocowali i odcedził kartofelki. Przyszła kolej na zmianę warty.

Z rana wstali i przyszykowali się do drogi. Trochę nie dospany Louis przeklął deszczową pogodę. Nie lubił deszczu podczas podróży. Deszcz utrudniał strzelanie jak i tropienie. Nie wspominając o zdrowiu, które mogło się nadwątlić.
W końcu deszcz ustał i można się było cieszyć drogą. Jesień w bretońskich lasach była iście piękna. Louisowi przypomniało się jak jako mały chłopiec z ojcem w las na polowania chodzili. Także piękne lasy w rodzinnych stronach Coriolisa były, ale ten? Od dawna nie był na łonie natury i zupełnie inaczej się odbierało taki las.
Czarne krzewy przykuły uwagę łowcy. Czasami zbierał różne zioła. Sam nie umiał z nich nic przyrządzać, ale dla innych były bardzo wartościowe. Postanowił zebrać ich trochę. Może gdzieś znajdzie kogoś kto da trochę srebra za tą roślinę.

Radość ludzi witających przyjaciół i rodziny ujęła Lousia. Sam mieszkał tylko z matką i siostrą w lesie z dala od wioski, ale miłość i szczęście przypomniało się. Jak wracał po długim okresie do rodzinnego domu matka aż płakała ze szczęścia.
Czół się jak bohater. W końcu nim byli dla tych ludzi. Odwzajemniał pocałunki co ładniejszych kobiet a dłonie ściskał z równą siłą mężczyzną. Uśmiechał się do nich życzliwie. W końcu zaproponowano odpoczynek i jadło. Więc ruszyli i zasiedli. Louis usiadł pod ścianą o którą oparł swój łuk z kołczanem. Plecak przy nodze znalazł miejsce. Zaczął jeść co dali. Zajadał się jakby ja królewskie danie, bo to jadł było podane z wdzięcznością szczerą.

Wszedł jegomość. Od samego początku nie spodobał się łowcy. W swoim, może nie długim życiu spotkał takich jak on i wiedział, że nie będzie przyjemnie.
Kiedy potraktował starca z buta Coriolis aż zacisnął pięści i zęby. Niestety władcy Bretonii mieli nieograniczoną władzę i robili co chcieli. Zerknął na Pierra i Gasparda licząc, że może zareagują i nie przeliczył się, chociaż reszta towarzyszy z zębami wyskoczyła.
Łowca przeklną pod nosem i sięgnął po łuk i strzały i stanął tak by nie oberwać halabardą. Nie chciał walki ze szlachtą. To skutkowało banicją w najlepszym przypadku. Byli na włościach tego szlachcica i on tu był prawem.
Skoro zrobiło się gorąco nie opuści drużyny. Nie on. Czekał na rozwój akcji gotowy ustrzelić każdego zbrojnego, który zechce walczyć lub zajść od tyłu kogoś z bohaterów Serrac.
 
Hakon jest offline  
Stary 21-09-2016, 21:17   #73
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Albo duch istniał tylko w opowieściach, albo też nawiedzał stary młyn w podczas niektórych tylko nocy, w każdym razie młynarz-morderca nie zechciał zakłócić spokoju śpiących wędrowców.
W gruncie rzeczy Gaspard nie miał nic przeciwko temu. Nie był pewien, czy duch uległby potędze stali.

* * *

Droga do Serrac, ku starannie ukrywanemu zdziwieniu Gasparda, przebiegła w całkowitym spokoju. No i, niestety, było to coś, co można było nazwać ciszą przed burzą.
Powitanie, tak serdeczne, jak na to zasługiwali ocaleni, nie zapowiadało ciągu dalszego. Gaspard nie spodziewał się, że pan na Serrac zachowa się w taki sposób.
No i że Aislef i Kazar aż tak zareagują...

- Jestem Gaspard de Prony. I ja potwierdzam, iż słowa o porwaniu są prawdziwe. Oczywiście możesz mi kłam zadać... - Położył dłoń na rękojeści miecza.

Miał nadzieję, że Enguerrand wykaże nieco rozsądku. Niestety, i między rycerzami zdarzali się głupcy, których głowy były równie puste, co hełmy wieńczące stojącą pod ścianą ozdobną zbroję.
Ale i tak się mogło zdarzyć, która to myśl przemknęła Gaspardowi przez głowę, że Enguerrand sam sprzedał chłopów, by ich w ofierze złożono. Po wyglądzie zamku sądząc, pan na Serrac lubił wystawne życie, a o poddanych nie dbał.
 
Kerm jest offline  
Stary 22-09-2016, 12:34   #74
 
Layla's Avatar
 
Reputacja: 1 Layla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputację
Enguerrand poczerwieniał na twarzy, wysłuchując obelg płynących z ust Asleifa oraz Kazaka i wydawało wam się, że za chwilę puści parę uszami. Zamiast tego dobył pięknie zdobionego półtoraręcznego miecza, mierząc się wzrokiem z rzezimieszkiem. Nie wyglądało na to, by pan na włościach Serrac przejął się ponurym spojrzeniem af Bretge. Sytuację nieco załagodzili rycerze, którzy poderwali się z miejsc, stawiając sprawę jasno, taką, jaką ona była. Wtedy Enguerrand wstrzymał swych ludzi i zerkając to na Gasparda, to na Pierre'a, powiedział.

- Nawet jeśli to prawda, jam jest panem tych ziem i to ja stanowię tu prawo! Chłopi zawisną, tak samo, jak ci dwaj! - Wskazał ostrzem swego miecza na Asleifa i Kaza, po czym przeniósł wzrok na błędnych rycerzy. - A was, bracia szlachetnej krwi, zapraszam do mnie, ugoszczę was tak, że jeszcze przez miesiąc będziecie wspominać wieczerzę na zamku Serrac! - Uśmiechnął się półgębkiem. - I odstąpcie od tego pospólstwa, a najlepiej pomóżcie mi przetransportować ich na zamek. W przeciwnym razie będę zmuszony potraktować was tak, jak głosi prawo tych ziem.

Rycerz uniósł lewą dłoń na wysokość barków, zapewne oczekując odpowiedzi Pierre'a i Gasparda. Gwardziści czekali z halabardami w gotowości, w razie, gdyby ich panu nie spodobała się odpowiedź rycerzy, bądź któreś z was wpadło na jakiś dziwny pomysł. Wiedzieliście, że pan Serrac nie odpuści, zwłaszcza, że to były jego ziemie i na pewno nie miał zamiaru wyjść przed swoimi ludźmi i wieśniakami na mięczaka.
 
Layla jest offline  
Stary 23-09-2016, 02:27   #75
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację

Jak usłyszał, że rycerzyk chce go powiesić to prawie wybuchnął śmiechem. Po prawdzie to wykorzystał całe zapasy swojej silnej woli by się powstrzymać. Mimo, że dyplomata był z niego tak samo dobry jak śpiewak, któremu ktoś nadepnął na ucho, widział że jego towarzysze próbują coś wskórać. W sumie im się nie dziwił szlachcicowi należało się lanie ale szkoda było tych wszystkich strażników...

Kazak nie rozpraszając się zwrócił swój wzrok na najbliższego przeciwnika i studiował jego postawę szukając jakiś luk w jego obronie, które pozwoliłyby mieć nad nim przewagę i szybko go położyć. Położyć gdyż czuł w swoich starych kościach, że walka jest nieunikniona...

Gdy się zacznie chciał jak najszybciej znaleźć się przy wartowniku by zmniejszyć dystans i jego przewagę zasięgu. Następnie postanowił, że będzie swoim kilofem bił po kolanach i miał nadzieje, że nie przesadzi z siłą gdyż nie chciał go zabijać.

 
Dnc jest offline  
Stary 24-09-2016, 20:51   #76
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Dobra, tego już za wiele! Może jesteś na swoich ziemiach, ale NIKT nie będzie wydawał wyroków na mojego pobratymca! A ten blondas — wskazała na Asleifa — może nie ma za dużo między uszami, tak w sercu — uderzyła się w pierś — ma więcej, niż ty, psia go mać szlachcicu, co to nawet o własnych ludzi nie dba.

Wymierzyła lufą po gwardzistach. Chciała, żeby ci się odsunęli pod groźbą bycia poszatkowanymi od szrapnelu, a sama będzie mogła wyjść, ciągnąc za sobą niesfornych kompanów. Jeżeli to się nie uda, nie pozostaje nic innego, jak rzucić w któregoś garłaczem, dobyć czekanik i młócić po kostkach.
 
kinkubus jest offline  
Stary 25-09-2016, 13:53   #77
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Duma? Uprzedzenie? Krótkowzroczność?
Gaspard nie miał pojęcia, czym się kieruje pan na Serrac. Że postępował głupio, to całkiem inna sprawa.

- Aż dziw, sir Enguerrandzie, jak łatwo wyroki ferujecie, a nie usiłujecie dociec, kto stoi za tym porwaniem, kto wydał waszych ludzi w ręce miłośników zakazanych kultów - powiedział. - Pewien jestem, że ciekawe opowieści o was zaczną krążyć, gdy ta wieść się rozniesie. O tym, jak komentować to będą, nawet wolę nie myśleć.

Enguerrand nieco racji miał, ale Gaspard nie miał zamiaru pozostawiać swych kompanów w potrzebie. Poza tym stosunek Enguerranda do całej sprawy niezbyt mu się podobał.
 
Kerm jest offline  
Stary 25-09-2016, 17:12   #78
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Louis stał za ławą ciągle trzymając swój łuk i strzałę gotową by naciągnąć i oddać strzał. Cała sytuacja i była przyjemna. Parę razy na takich zacnych bretońskich władyków już trafił. Szczególnie go mierziło podejście do niżej urodzonych. Czym oni byli gorsi od szlachetnie rodzonych? Nawet krew była tej samej barwy.
Coriolis popatrzył na ocalałych chłopów by zobaczyć co robią. Nie spodziewał się czynnej pomocy z ich strony, ale czy nie będą przeszkadzać. Łowca czół jak wisi w powietrzu walka. A za nią to już ukrywanie się w lesie bo co innego im pozostanie?
 
Hakon jest offline  
Stary 25-09-2016, 18:26   #79
 
Layla's Avatar
 
Reputacja: 1 Layla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputację
Trzech przybocznych Enguerranda aż podskoczyło w miejscu, widząc wycelowany w nich garłacz. Gdyby Friga wypaliła z takiej odległości, rodzone matki by ich nie poznały. Problem polegał jednak na tym, że broń nie była załadowana - na szczęście jednak tamci o tym nie wiedzieli i odsunęli się odruchowo kilka kroków, gdy khazadka ruszyła w stronę wyjścia. Kazak był spięty i gotowy rzucić się w wir walki niczym drapieżnik, ale tamci nie wykonywali żadnych fałszywych ruchów. Na słowa Gasparda, Enguerrand jedynie prychnął lekceważąco.
- To ja jestem tu prawem i załatwiam sprawy tak, jak uważam za stosowne. Nie będziesz mnie tutaj pouczał, ty...
Uciął, gdy od strony zaplecza usłyszeliście rumor i poruszenie. Po chwili w głównej sali pojawiło się ośmiu zakapturzonych mężczyzn w skórzniach i z mieczami w dłoniach. Wyglądali niemal tak samo, jedynie delikatne detale różniły ich ubiór.

W tym momencie pachołkowie pana Serrac zupełnie stracili animusz, wycofując się w stronę rycerza. Enguerrand natomiast, poczerwieniały na twarzy, z furią w oczach i toczący ślinę spomiędzy zębów, wskazał ostrzem miecza na Gasparda i jego towarzyszy.
- Zapłacicie mi za to! Wszyscy będziecie wisieć! - Warknął, po czym wycofał się tyłem do drzwi, otworzył je i szybko opuścił gospodę, a za nim jego ludzie.
W karczmie nastała zupełna cisza; dopiero po dłuższej chwili ludzie zaczęli wracać do poprzednich czynności. Przyglądaliście się zakapturzonym mężczyznom, a jeden z nich podszedł do wioskowego starosty i rozmówił się z nim, delikatnie gestykulując. Następnie wraz z dwoma towarzyszami podszedł do zajmowanej przez was ławy.
- Obawiam się, że musicie iść z nami - powiedział głębokim głosem Zakapturzony. - Enguerrand tak tego nie zostawi, na pewno pognał już na zamek po posiłki i będzie was szukał. Najbezpieczniej dla was będzie, gdy udacie się z nami. Nasz przywódca z chęcią was pozna. I nie obawiajcie się, nie zamierzamy zrobić wam nic złego. Cenimy sobie tych, którzy pomagają bezinteresownie innym.

Wymieniliście spojrzenia - w sumie gdyby ta banda w kapturach chciała was zabić, już by się na was rzucili, tymczasem pomogli wam pozbyć się Enguerranda i jego gwardzistów. Należało zachować pewną dozę ostrożności, ale nie było powodu, by im odmówić, zatem zebraliście się w sobie i niedługo później opuściliście wioskę, prowadzeni gdzieś w głąb ponurego, pogrążonego w ciemnościach lasu. Ścieżkę rozświetlała jedynie jedna lampa niesiona przez nieznajomego, który prowadził pochód.


Mannslieb wisiał wysoko na niebie, rzucając trupioblady blask między wykrzywione pod dziwnymi kątami gałęzie. Jego mniejszy brat, Morrslieb, skryty był zapewne gdzieś za chmurami. Niektórzy z was przypomnieli sobie znaną legendę o tym, że onegdaj demony polowały na ludzi tego świata, wyłaniając się z bramy na niebie, dopóki Morr nie zadał im śmiertelnego ciosu. Następnie stworzył drugi księżyc ze zgliszczy demonów, aby śmiertelnicy nigdy nie zapomnieli tego, kto i jak ich uratował. Ludzie gadali jednak różne rzeczy i nie wszystkie były zgodne z rzeczywistością, o czym sami się przekonaliście w drodze do Serrac, nocując w opuszczonym młynie. Podróż przez mroczny las "umilały" wam dziwne dźwięki dochodzące z krzaków, czy strzelające gdzieś gałązki, jednak prowadzący was zakapturzeni mężczyźni zupełnie się tym nie przejmowali.

Wybierali tak zawiłe ścieżki, że ciężko byłoby się połapać w tym za dnia, a co dopiero nocą. Nawet Louis szybko stracił poczucie kierunku, zatem zdani byliście na swoich przewodników. Po niespełna kwadransie marszu przez ponury las wyszliście na sporą polankę, pośrodku której płonęło żwawo ognisko. Wokół rozstawionych było kilka jedno i dwuosobowych namiotów, a przy ogniu siedziało pięciu zakapturzonych mężczyzn. Zostaliście podprowadzeni do paleniska i zwróciliście uwagę zwłaszcza na jednego z nieznajomych - był zakapturzony i zamaskowany, a jego skórznia w świetle ognia zdawała się być najlepszej jakości. Mężczyzna bawił się sztyletem, obserwując was. Z pewnością był to przywódca bandy.


Skinął głową swoim ludziom, którzy podnieśli się z kamiennych siedzisk wokół ognia i wraz z waszymi przewodnikami oddalili, zostając jednak w bezpiecznej odległości i obserwując was z dłońmi zwieszonymi na rękojeściach mieczy. Zamaskowany mężczyzna gestem dłoni wskazał wam, byście zasiedli przy ognisku, a gdy to uczyniliście, zaczął mówić spokojnym, melodyjnym głosem.
- Nazywają mnie Bezimiennym, a ten las i okolice to dom mój i moich towarzyszy. Obserwowaliśmy was od momentu, jak tylko pojawiliście się niedaleko Serrac i miałem naprawdę głęboką nadzieję was poznać. To, co wydarzyło się dzisiaj w gospodzie tylko to przyspieszyło. - Wsunął sztylet do pochwy przy pasie i kontynuował. - Wdzięczny wam jestem za uratowanie wieśniaków, to dobrzy ludzie wiodący proste życie. Odo zdążył opowiedzieć moim ludziom, przez co on i jego ziomki przeszli w L'Anguille, a to tylko potwierdza moje przypuszczenia, że coraz gorzej dzieje się na tych ziemiach. Zło zaciska swą pętlę coraz mocniej, a my nie możemy tak tego zostawić.

Spojrzał po was i na moment zamilkł, gdy do paleniska doniesiono pieczoną dziczyznę i dwa dzbany wina z kubkami.
- Częstujcie się, moi drodzy, bo chyba nie zdążyliście dokończyć wieczerzy w "Łabędziu". - Sam nałożył sobie udziec na talerz i polał alkoholu, jednak na razie ich nie tknął. - Widzę, że są wśród was przedstawiciele rycerstwa, a i pozostali na pewno potrafią robić mieczem. Do rzeczy jednak... kilka godzin na wschód stąd leży starożytny kurhan, przy którym moi ludzie odkryli w ostatnich dniach wzmożoną aktywność zwierzoludzi i mutantów. Biorąc pod uwagę, co działo się z wieśniakami, możliwe, że te sprawy są w jakiś sposób powiązane. Ostatnimi czasy Enguerrand nieco zdziesiątkował moją bandę Zakapturzonych, zatem czy zechcielibyście pomóc nam w sprawdzeniu, co kryje kurhan, którym interesują się pomioty Chaosu? - Otaksował wszystkich wzrokiem, zatrzymując się dłużej na obliczach Gasparda i Pierre'a. - Dla rycerstwa to chyba sprawa honoru, by wytępić wszelkie objawy zła na bretońskich ziemiach, czyż nie?
Zamilkł, oczekując waszych odpowiedzi.
 

Ostatnio edytowane przez Layla : 25-09-2016 o 18:33. Powód: parę literówek ;)
Layla jest offline  
Stary 25-09-2016, 21:45   #80
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację

Kazak z jednej strony cieszył się, że zakapturzeni się pojawili jednak z drugiej już miał wizję niezłej bitki.
- Hola, hola jak zwijamy stąd manatki to wołajcie też Oddo i resztę. Przecież jak ci chłopi zostaną to raz dwa ich ten popapraniec powiesi. To że teraz zwiał nie rozwiązuje tego problemu. Trzeba go było zaciukać. Przyjdzie tutaj innym razem z większą ilością strażników i będzie problem albo gorzej, przyjdzie jak nas nie będzie i pozabija kogo będzie chciał... - rzekł krasnolud do kompanów i zakapturzonych.

Gdy szli przez las mimo, że widzi w ciemnościach stwierdził że wykorzysta znów swój wynalazek. Wyciągnął latarnię i pokręcił odpowiednio by włączył się samozapłon. Po chwili szedł między ludźmi i świecił im by się nie powywracali.

Kaz kiwnął głową na słowa szefa bandy.
- No dobra, można się tam przejść ale później w zamian musicie nam pomóc pozbyć się tego szlachcica bo kutas jeden wróci i pozabija tych chłopów....

 
Dnc jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172