Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-02-2017, 13:14   #111
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Leśnik gapił się zatem oniemiały jak stalowe ogniwa szybując w powietrzu przyjmują finezyjne kształty i lądują z trzaskiem po drugiej stronie korytarza.
- .... - chyba chciał coś powiedzieć, ale 100 metrowy rzut łańcuchem, który śmignął płasko niczym oszczep był nader imponujący by pochwalić go słowami. Odwrócił gwałtownie głowę i marszcząc brwi zlustrował elfkę od głów do stóp zastanawiał się skąd w tym kobiecym ciele tyle siły i zacięcia.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 27-02-2017 o 12:42.
Morel jest offline  
Stary 21-02-2017, 16:32   #112
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
- Ha - zaśmiał się cicho łowca patrząc na głupią minę elfa który podobnie jak on siedział teraz na posadzce trzymając przed sobą swoje poranione dłonie.
- Dobra robota Tallana - pochwalił Elfkę z uśmiechem . Miał on nadzieje, że reszte uda się załatwić dwójce po drugiej stronie korytarza, bo wracanie do kołowrotu broń boże mu nie odpowiadało.
 
__________________
Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy
czajos jest offline  
Stary 21-02-2017, 18:09   #113
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Maximilian miał rację.
Dotąd kamienna i niewzruszona twarz czarnowłosego elfa miała teraz wyjątkowo głupi wyraz.

Nie pozostało mu nic innego jak czekać na to co wyniknie z działań człowieka i jego brata.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 23-02-2017 o 17:27.
Stalowy jest offline  
Stary 21-02-2017, 18:54   #114
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
- Popierdolone to życie - stwierdził Tosse autorytarnie z bólem schylając się po kajdany. Starał się bardzo konwertować swój ból na agresję i mobilizację, więc klął jak szewc na wszystko dookoła. Winne były kafle na posadzce, cegły na ścianach, a także pierdolone, ujebane pajęczynami stropy buchające pierdolonym ogniem!

Bardzo się starał zrealizować swój zamysł, ale poparzona skóra uniemożliwiała działania precyzyjne.
- Weź no - burknął obracając oblicze w kierunku elfa. - Zahacz tu i tu, a potem napręż łańcuch i pociągnij. Powinniśmy ocalić chociaż palce.
 
Avitto jest offline  
Stary 22-02-2017, 08:56   #115
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Tallana wiedziała, że sposób jaki wybrała do rzutu powinien zadziałać. A w zasadzie, że daleko dorzuci jeśli nie wyrąbie kajdanami w sufit. Nie wyrąbała, ale to że kajdany znajdą się na końcu korytarza było dla niej zaskoczeniem. Ten drobny sukces widocznie rozluźnił atmosferę. Elfka postanowiła zagrać pod graną muzykę i z szelmowskim uśmiechem teatralnie się ukłoniła. Widząc minę czarnowłosego puściła mu zalotne oczko i całusa. W końcu kamienna twarz ustąpiła jakimkolwiek emocjom, a elfka sobie z nich zadrwiła. Mimo, że czarnowłosy, choć mniej gadał od brata, zwracał uwagę Tallany. Miała wrażenie jakby skądś go znała, choć wiedziała, że to niemożliwe.

- A dziękuję, dziękuję. Brawa, brawa, dziękuję. Po przedstawieniu wrzućcie pensa do skrzynki przy wejściu. Dziękuję, dziękuję.

Inną sprawą było, że kobieta wcale nie była aż tak zadowolona jak reszta. W głębi serca i zakamarkach umysłu wiedziała, że gdyby Baslera nie zamroczył ból i srebrnowłosy do niego nie dołączył, istniała możliwość, że by ich człowiek wychujał. Tak przynajmniej czarnowłosy, trzymany więzami rodzinnymi, starał się aby im się udało. Tak samo srebrnowłosy. Przez przypadek grupa załatwiła sobie możliwość przetrwania tej "zagadki".
 
Asderuki jest offline  
Stary 22-02-2017, 22:19   #116
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Av'Ren'Hin wpierw zdziwiony przekzywił głowę a potem klasnął kilkukrotnie, gdy okazało się że Tallana podołała zadaniu i przerzuciła łancuch przez całą długość korytarza.

- Bogowie się do nas uśmiechają.

To był jedyny komentarz. Nie miał ochoty rozmawiać z rozgoryczonym i poranionym człowiekiem. Postąpił natomiast tak jak sugerował posiłkując aię łańcuchem by opuścić dźwignię.

Zastanawiał się kto zaryzykuje i pobiegnie. Gdyby łanćuch nie wystarczył do pociągnięcia dźwigni... Był gotowy złapać za wajchę lewą dłonią.

Nie śpieszył się. Czy to łancuchem, czy w razie potrzeby dłonią ruchy miał wolne. Nawet gdyby miało mu się.coś wbić w ciało wolał się nie szarpać jak ryba na haczyku.
 
Jaracz jest offline  
Stary 23-02-2017, 05:37   #117
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
Maximilian pilnie przyglądał się poczynaniom elfa, co innego mu przecież zostało, a widzą, że ten ciągnie za jedną z dzwigni postanowił wygłosić jeszcze swoją myśl.
- Spróbuj na początek dwie na raz ! krzyknął a jego głos powtórzył się jeszcze kilka razy w pomieszczeniu przez echo.
 
__________________
Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy
czajos jest offline  
Stary 26-02-2017, 16:18   #118
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Decyzje. Decyzje i jeszcze raz decyzje. Jedne są lepsze, inne są gorsze ale suma sumarum chodzi o to jak one są realizowane. Chyba wszyscy mężczyźni zastanawiali się przez chwilę co ta mała, wąska w pasie i bicepsie elfka bierze, gdy łańcuch został doręczony przez nią na miejsce. Lekki rozbieg i rzut, nie dość że celny to i silny a przesyłka idealnie doleciała na miejsce. Basler to pewnie zaczął dziękować Sigmarowi że, nie zaczął jej obmacywać bo gdyby go tak poczęstowała swoim prostym mogłoby się okazać że, to był dopiero błąd.

Reszta planu poszła jak po maśle. Umieszczono łańcuch na dźwigniach i pociągnięto je. Dzięki temu wybiegowi uniknęli zranienia dłoni, a pułapki zostały unieruchomione. Reszta drużynników dzięki temu mogła przejść bez szwanku i uszczerbku na zdrowiu. Oczywiście początkowo niepewnie dotykali kafelków, musieli nawet rzucić łomem co by sprawdzić że, wszystko gra.

Grało. I wszyscy przeżyli. Zostały im ostatnie drzwi. Otwarcie ich nie było też ciężkie, bowiem wystarczyło je pchnąć do przodu. Gdy te otworzyły się zobaczyli kolejną komnatę, w której siedział mężczyzna.


Miał on swoje lata, a po jego spojrzeniu było widać że, jest już bardzo znużony. Tak jakby czekał tu wiele lat. Gdy drzwi się otworzyły podniósł wzrok znad papierów, w które to wpatrywał się, i gdy dostrzegł przybyszy lekko się uśmiechnął.

- No już myślałem że, umrę tu a nikt nie przejdzie przez te drzwi. Witajcie - przywitał się - Dałbym wam coś byście mogli posadzić swoje dupska, ale niestety nie stać mnie na takie luksusy. No ale mam trochę wina - wskazał na dzban stojący obok niego.

W komnacie poza tym mężczyzną, i stołem oraz jednym krzesłem znajdował się również kufer. Ten stał obok stołu. Za mężczyzną można było jeszcze dostrzec dwie pary drzwi. Zarówno te po jego lewej stronie, jak i prawej zdawały się być zamknięte.

- To co, przejdziemy do rzeczy czy będziecie się na mnie gapić jak na jakiegoś bezdomnego
- dał znak by podeszli.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 02-03-2017, 15:04   #119
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Maximilian wszedł do sali jako jeden z pierwszych i w jego głowie setki myśli nagle splątały się w gigantyczny supeł. Starzec, brak pułapek i dwoje kolejnych drzwi, tylko pytania brak odpowiedzi. Na szczęście nawet i głupiec wie, że węzły można przeciąć nożem i za taki właśnie chciała robić dwójka jego towarzyszy.
- O! - Tallana wskazała starca palcem. - To ty do nas gadałeś nie? Czego chcesz?
- I czemu nie miałaby być to ostatnia godzina twojego życia? - dodał chłodno Sor’Kane.
- Pewnie temu, że to on jest kluczem do naszej wolności – podchodząc do pustego krzesła Raimundo cichym smętnym tonem odpowiedział elfowi za starca, następnie z ironicznym uśmiechem zwrócił się do gospodarza komnaty - jeśli w ogóle ta gra przewiduje naszą wolność. Witaj i jak mówiłeś - do rzeczy… - Leśnik w momencie spoważniał, zaciskając dłonie na oparciu krzesła wpatrywał się zakapturzonego mężczyznę. Wiedział, że to nie oni rozdają tu karty.

Mężczyzna wydawał się być całkowicie nieporuszony lawiną pytań i oskarżeń. Nawet zabójczy wzrok elfa, nie spowodował zmiany mimiki jego twarzy. Za to w oczach malowało się zmęczenie. Potworne zmęczenie.
- Sam straciłem rachubę ile tu siedzę. Wy jako pierwsi, od dawien dawna jak sięgam pamięcią, przeszliście prawie w komplecie do końca. Jeśli mnie zabijecie, nie zyskacie niczego, ani wolności ani odpowiedzi na wasze pytania. Nie ja do was gadałem, tylko Pan tego miejsca. Ja jestem tylko pośrednikiem. Klucznikiem - zaśmiał się cichutko, jakby powiedział właśnie jakiś żarcik.
- Chujem - wtrącił Tosse, łkając cicho.

Av’Ren’Hin zatrzymał się po wejściu przy ścianie. Nie musiał podchodzić bliżej, by przyjrzeć się starcowi. Spacer po lochach nie przyćmił jego elfiego wzroku. Nie odzywał się pozwalając by to reszta niecodziennej drużyny wyciągała informacje. To co chwilę później powiedział “klucznik” rzuciło światło na ich obecną sytuację.

- No ale do rzeczy, bo pewnie jesteście ciekawi - starzec zamilkł jakby zastanawiał się od czego zacząć - Jesteście mordercami, złodziejami a wasze życie, to pasmo zbrodni, wykroczeń i zadawania bólu waszym najbliższym i innym ludziom. Dlatego tu się znaleźliście. Macie szansę. Nie. Źle powiedziałem - pokręcił głową - Dostaliście szansę by wasze życie, zaczęło coś znaczyć. Coś więcej niż przetrwanie. W tym kufrze mam worki wypełnione 50 złotymi koronami. 10 worków dokładniej - sprecyzował - a na szyi mam klucz. Musicie wybrać jedno z dwojga. Każdy z was może podjąć inną decyzję. Nie ma złej lub dobrej decyzji. Jest tylko ta różnica, że jedna decyzja nic nie zmieni w waszym życiu, poza tym że, na chwilę staniecie się bogatsi niż w dniu gdy tu trafiliście. Druga zmieni wasze życie. Możecie wykorzystać swoje umiejętności dla Imperium i Imperatora - zakończył, uważnie przyglądając się każdemu z obecnych z osobna - Człowiek, którego reprezentuje proponuje wam pracę. Ciężką, trudną i niekiedy morderczą, ale pracę, która nada sens i cel waszej egzystencji.

Tallana założyła ręce na piersi słuchając staruszka. Jej mina nie miała w tym momencie śladu sarkastycznego uśmiechu, który wcześniej posiadała.
- A można ponegocjować z tymże człowiekiem? - zapytała na razie nie ujawniając więcej ze swoich intencji.

Raimundo nie spojrzał nawet na kufer z pieniędzmi. Stał ze spuszczoną głowa, jak skarcony uczniak.
- Dlaczego my? Dlaczego ten młody chłopak musiał umrzeć plując krwią żebym ja mógł odkupić swoje błędy?

- Bo nasz potencjalny pracodawca uznał, że możemy być przydatni - rzecznik rodu przerwał własne milczenie i zaczął wyliczać na palcach. - Siedzieliśmy w więzieniu, więc bez większego wysiłku mógł nas “pozyskać”, a później przetestować w swoich lochach. Bowiem jesteśmy w sytuacji, w której jesteśmy podatni na oferty współpracy.
- Nigdy nie służyłem Imperium, ani Imperatorowi człowieku - kontynuował. - Marienburg jest wolnym miastem, a moja egzystencja, z woli elfich bogów, zawsze miała sens. Tym bardziej, nie wzbogaci jej służba dla ludzkiego kraju. Chcę usłyszeć cel tej współpracy… zanim podejmę decyzję.
Elf podejrzewał, że tak naprawdę decyzja jest sztuczna. Równie dobrze workiem pieniędzy i wolnością mogli się nacieszyć zaraz do następnego pobicia, okaleczenia, lub śmierci. Ludzi podejrzewał o najgorsze i tego wrażenia, zwłaszcza po fałszywym oskarżeniu i “ścieżce zdrowia” ciężko było się pozbyć.

Maximilian nie miał za to problemów z podjęciem decyzji. Sięgnął do stojącej na stole flaszy i napełnił jeden ze stojących obok kielichów, a następnie skosztował trunku. Wino było przyjemnie chłodne i słodkie inne zupełnie niż ta lura jaką, niestety, ostatniego czasu musiał się raczyć na co dzień.
- Ja z chęcią za to poznam twego Przełożonego. - powiedział i opróżnił kielich, natychmiast nalewając sobie kolejny.. - A to zakładam stanie się już po tym gdy ci co wezmą złoto nas opuszczą i otworzysz drzwi kluczem ze swojej szyi, więc poczekam. - Maximilian miał już pewien pomysł kto może stać za zamkniętymi drzwiami i pozostało mu tylko przekonać się czy ma racje.

Tosse milczeniem reagował na padające wokół słowa. Z prostego rachunku wyszło mu, że gdy poparzony wyskoczy na ulicę to pierwszym co straci będzie dopiero co podjęte złoto. Dodatkowo zanim będzie gotów wrócić do swoich codziennych obowiązków w miejskich lochach minie pewien czas, w którym - była taka realna szansa - mógł umrzeć z głodu równie dobrze, co wydobrzeć. Stał więc zbolały, niemal do cna złamany duchowo, nie podnosząc wzroku.

Ludzie zawsze uważali, że wiedzą lepiej. Uważali się, za tych, którzy - W jego oczach“doświadczają” ciężaru obecnych czasów. Uważali się za tych, którzy stają wobec pełnej potęgi Chaosu i którzy ponoszą największe koszta.
Sor’Kane wiedział, że jak zwykle ludzie uważali się za bardziej przebiegłych niż byli.
A może w ten sposób dowie się komu powinien wrazić sztylet za całe to przedstawienie.
Bo było to przedstawienie.
- Jesteśmy narzędziami. Chciał się przyjrzeć narzędziom z bliska… - wyszeptał lodowatym tonem elf, jego oczy szeroko otwarte wskazywały, że gotów byłby skoczyć na starucha i poderżnąć mu gardło, chociażby rozbitą flaszką wina - Oskarżenia tych którzy lekką ręką bawią się życiem innych o niegodziwości, są jak słowa honoru w ustach szarlatana. Nasze żywota zaczną coś znaczyć? Twe słowa człecze tym właśnie są... dymem fajkowego ziela na wietrze.
I chociaż wielką miał ochotę wyładować swoje frustracje na tym starcze, Błysk Czerni czekał gotów usłyszeć czym była propozycja tajemniczych mocodawców klucznika.

Mężczyzna spokojnie wysłuchał tego co wszyscy mieli do powiedzenia. Pierwsze słowa skierował do Raimunda:
- Czemu Wy? Ponieważ każdy z was ma coś na sumieniu. Każdy z was udowodnił że, działanie poza granicami prawa jest czymś dla niego naturalnym. Ty na przykład lubisz wykorzystywać siłę, swoją pozycję wobec bezbronnych a to znaczy że, umiesz łamać zasady gdy Ci jest to na rękę.

Kolejne słowa skierował do Sor’Kane, lecz wzrok spoczywał i na nim jak i jego bracie:
- Elfy. Zawsze myślicie że, wiecie najlepiej. W końcu żyjecie setki lat i uważacie się za lepszych. To zrozumiałe - słowa wypowiadane przez mężczyznę nie miały żadnej barwy. Były zwyczajnym stwierdzeniem - Tak. Możecie stać się narzędziami, lub wziąć pieniądze i odejść. Będzie znów wiedli żywot pod dyktando swoich ojców, lub będziecie traktowani jak piąte koło u wozu. Wasza egzystencja będzie tylko przetrwaniem. Niczym więcej, ale jeśli ktoś żyje trzysta lat to może myśli że, ma czas na zmianę swojego losu.

Mężczyzna wyprostował się i spojrzał na zebranych, obejmując ich wzrokiem:
- Przetrwaliście próbę. Pokazaliście że, macie wystarczająco dużo hartu ducha, woli by nie poddać się. Ból nie jest wam obcy. Jednocześnie pokazaliście że, umiecie działać jako grupa inaczej tylko jedno z was by tu dziś stało przede mną. Jesteście jedną z nielicznych grup, którym się to udało. Cel? Jest jeden. Będziecie służyć Imperium tam, gdzie prawo, jawne działania nie mają miejsca bytu. Będziecie ścigać tych, których prawo nie może sięgnąć. Będziecie eliminować zagrożenia, które mają wiele twarzy. Mordercy, złodzieje, kultyści, wysoko postawieni bogacze często umykają sprawiedliwości. Świat nie jest doskonały, lecz wy możecie dołożyć cegiełkę by skierować go na ten tor. Wy będziecie stać ponad polityką i koneksjami. Zapłata, zapytacie? - zaśmiał się - Dostaniecie wikt i opierunek, który pozwoli wam nie martwić się o jutro. Oczywiście są pewne warunki - tu ponownie się zaśmiał - ale o nich potem, tak samo jak z czyjego rozkazu będziecie działać.

- Tak więc podejmijcie decyzję. Kto zostaje, a kto odchodzi. Wybór jest wasz - po tych słowach wyjął fajkę, nabił ją i zapalił. Czekał na decyzje.

Tallana wyglądała na taką co się mocno zastanawia. W końcu odezwała się.
- A ten Pan i władca swojego usłużonego narzędzia pomoże mu odnaleźć pewną ciężką do odnalezienia osobę? Jak tak to wchodzę. Tylko wskażcie kogo i gdzie, oraz jak. Jestem do usług.
Białowłosa kobieta patrzyła na starca wciąż trzymając założone ręce na piersi. W przeciwieństwie do pozostałej dwójki elfów nie przeszkadzało jej bycie na czyiś usługach. Nadarzyła się dla niej okazja, której nie powinna przegapić. Jej życie i tak nabierze wartości dopiero jak odnajdzie swojego brata.

Maximilian słuchał słów klucznika z uprzejmą uwagą. Świadom on był, że ten nie powie teraz nic konkretnego, teraz był tylko dym i mgła.
- Moją odpowiedź znasz - dodał beztrosko przypijając do starca. - Decyduj się Tallana, kto by nie stał za tymi drzwiami jest dość wpływowy by odnaleźć jednego elfa. Kwestia tylko czy tą pomoc zechce wręczyć czy trzeba jeszcze na nią zapracować, a jak się nie mylę jesteś gotowa jeszcze trochę się ubrudzić by uzyskać co ci potrzeba. *

Bezpośrednia odpowiedź na pytanie Raimunda nie wywołała jego reakcji. Stał oparty o krzesło w zamyśleniu. Im dłużej jednak starzec mówił tym bardziej docierał do Leśnika.
- Odkupię swoje winy - powiedział ze spuszczoną głową - Chociaż po części. Mimo, żę nie pochwalam takiego traktowania ludzi jeśli taka jest cena odkupienia, to przyjmuję ją z pokorą, a gdy nadarzy się okazja to osobiście podziękuję Twojemu pracodawcy za taką możliwość.
Raimundo stał teraz wyprostowany. Podszedł do Maximiliana, chwycił pusty puchar i nalał sobie wina do pełna.
- Twój gospodarz może na mnie liczyć - powiedział unosząc puchar na wysokość czoła - wypił niemal cały jednym haustem - Podobnie, jak ci którzy zdecydują się na tę służbę - dodał i dopił resztkę wina. Otarł usta, odstawił puste naczynie na stół i z pół uśmiechem stanął przy starym człowieku patrząc na resztę grupy, podobnie jak on wyczekując ich odpowiedzi.
- Nie chcielibyście pozbyć się kilku szumowin z tego świata?

Serce Av’Ren’Hina odpowiedziało gdy starzec wspomniał o ściganiu “tych których prawo nie może sięgnąć”. To były słowa które drgały w powietrzu niczym muzyka, uderzając w odpowiednie nuty w duszy elfa. Bynajmniej z powodu sprawiedliwości. Tą rzecznik rodu postrzegał taką jaka była naprawdę - dziwka dająca wszystkim złudzenia, a pozostawiająca z gorzkim smakiem na ustach. Powód dla którego elf uśmiechnął się pod nosem był nieco inny. Ludzie wymagali wychowania. Jako rasa dopiero raczkowali i musieli się jeszcze wiele nauczyć. Rzecznik rodu, może i był młody ciałem, lecz przez jego duszę przemawiały wieki mądrości, przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Inteligencja i wiedza, jakiej brakowało ludziom. Zrozumienie świata.
Rzecznik rodu nie łudził się oczywiście, że niczym postać z legend powiedzie ludzkość ku oświeceniu. Nie był szalony. Wiedział że cel jaki podjął, a jaki został wyznaczony przez jego przodków, nie zostanie osiągnięty za jego życia. Nie zamierzał jednak pozostawać biernym. Działanie poza prawem dawało zaś duże możliwości i mogło znacznie zwiększyć jego wkład w sprawę.
To właśnie te nuty drgały teraz w duszy elfa. Te myśli krążące w jego głowie. Pozostawała oczywiście jeszcze sprawa “pozostawania w służbie”. Rzecznik rodu jednak wiedział że relacje między ludźmi są niczym woda. Czasem spokojne i prostolinijne. Czasem wzburzone. On zaś nie bez powodu był zwany przez rodaków “wodnym wirem”.
- Chcę poznać twojego pana kluczniku - powiedział podejmując decyzję. Zaraz też odwrócił spojrzenie do swego brata i skinął głową.

Tak naprawdę to co przedstawił starzec to było to co Sor’Kane miał na porządku dziennym. Rozwiązywanie spraw poza granicami prawa. Czy sam tego nie robił? Czy z bratem nie zajmowali się cichym wyrównywaniem rachunków?
Służenie… człeczemu państwu otwierało wiele możliwości. Jaki jednak skutek przyniesie to wobec ich rodziny? Czy będą musieli ją porzucić? A może wszystko będzie miało wyglądać jakby ten cały labirynt był tylko snem lub fantazją?
Sor’Kane nie sięgnął po sakiewkę. Nie ruszył się też z miejsca, ani nie odezwał. Skrzyżował ręce na piersi i obserwował dalej starca. Zgoda na ten układ jego brata przesądziła sprawę, bowiem gdzie Wodny Wir, tam i Błysk Czerni.
 
Asderuki jest offline  
Stary 03-03-2017, 14:51   #120
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Podjęto decyzję. Może nie każdy miał do niej pełne przekonanie, ale zgodził się na propozycję mężczyzny. Ten przyglądał się grupie jeszcze przez chwilę, bacznie a jego wzrok stał się bardziej przenikliwy. W końcu jednak potrząsnął głową, i wyjął schowany za pazuchy klucz. Powolnym krokiem wstał, i ruszył do drzwi na lewo. Włożył niespiesznie klucz do zamka, i powoli przekręcił go. Nie można było nie usłyszeć przesuwającego się mechanizmu w środku drzwi, widocznie dawno nie był on używany.

Drzwi otworzyły się ukazując zebranym wąski, ciemny tunel, na którego końcu znajdowały się drzwi. Mężczyzna wziął palącą się pochodnię i dał znak by podążano za nim. Gdy dotarli do drzwi, zapukał w nie trzy razy, by się po chwili otworzyły.

W środku przy palących się świecach i okrągłym stole stało pięcioro mężczyzn, którzy dyskutowali nad mapami, które rozłożone były na blacie. Zamilkli od razu, gdy tylko dostrzegli wchodzących gości.

Pierwszy z mężczyzn dobiegał już pięćdziesiątki, a zmęczone czoło pokrywały liczne zmarszczki. Ciemne włosy pokrywała siwizna, a zapadnięte w głąb oczy zdradzały zmęczenie. Jako jedyny ubrany był w eleganckie ubranie, na których widniały wyhaftowane srebrną nicią symbole Imperium. Też jako jedyny nie miał przy sobie broni, tylko nienabitą fajkę, którą coś wcześniej wskazywał. Przyglądając się temu mężczyźnie, można było odnieść wrażenie że, widział i przeżył on niejedno. Nie był typem zmanierowanego szlachcica, który nie zaznał życia. Blizny pod okiem oraz na dłoniach świadczyły że, nie raz musiał ubrudzić sobie ręce.


Reszta jego towarzyszy to byli wojownicy. Z krwi i kości, ubrani praktycznie w pełen rynsztunek bojowy. Z lekkim niepokojem spojrzeli na nowo przybyłych, a nieufność biła z ich spojrzeń. Można było dostrzec delikatny ruch rąk, skierowany ku rękojeściom broni.

Szlachcic wyszedł jednak ku “gościom” i rzekł:
- A więc to wy dotarliście do końca. Widzę też że, jesteście po rozmowie z Panem Hossem. To w takim razie zapraszam - dał znak by goście usiedli na krzesłach, które były ustawione wokół stołu.

Na te słowa rycerze jakby uspokoili się, jednak z wielką bacznością obserwowali każdy ruch gości. Mapy rozłożone na stole pokazywały Imperium. Dokładne tereny, na których zaznaczone były jakieś miejsca, a także najważniejsze zamki i pałace.

- Pozwólcie że, się przedstawię. Nazywam się Herman Bormann i to ja stoję za tym wszystkim. Jestem pierwszym marszałkiem Karla Franza. - w jego słowach nie było żalu czy zgorszenia z powodu faktu o którym drużynnicy usłyszeli - To dla mnie będziecie pracować. A właściwie dla Imperium, bowiem wy macie stać ponad polityką i koneksjami, które często pętają prawo. Potrzebuję ludzi oddanych sprawie. Nie mi, Imperatorowi czy przekupnym kupcom, kapłanom, szlachcicom. Sprawie. Imperium. Burza Chaosu jest za nami, ale czy to znaczy że, jesteśmy bezpieczni? Nie sądzę. Chaos, zamęt daje możliwości by Ci, którzy powinni służyć dobru Imperium, patrzą pierw na swoją prywatę. Ich wysoka pozycja, koneksje sprawiają że, nic nie można im zrobić. Kultyści chronieni przez swoich wysoko postawionych protektorów. Renegaci, którym nie można wymierzyć kary. Wy macie być alternatywą na takie sytuacje. To dożywotnia służba. Jedynie starość lub śmierć zwolni was z tej służby. Oczywiście dostaniecie pewną pomoc ode mnie, lecz w razie wpadki nikt się do was nie przyzna - Herman nabił fajkę i zapalił. Następnie usiadł przy stole i przesunął w ich kierunku zapieczętowany pergamin - To wasze pierwsze zadanie. Witamy na służbie Imperium. Powodzenia.

Koniec
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172