Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-10-2016, 10:06   #21
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
Maximilian pouścił kratę i poleciał w dół kończąc lot bolesnym upadkiem na kamienną posadzkę. Ból ten jednak przywitał z radością, wreszcie jego stopy dotykały podłogi. Spokój jednak nie nadszedł natychmiast wstrząsany torsjami Łowca zwrócił na podłogę luźną rzygowinę o kolorze żółci i dopiero wtedy zaczął zbierać się z ziemi wciąż na miękkich nogach. Gdy Maximilian wstawał szkielet ożył, łowca pędem doskoczył do stołu i zabrał z niego młotek ale ożywieniec nie zaatakował, a jedynie zadowolił się przemową.

A, przemowa ta była niezwykle ciekawa i wiele mogła powiedzieć o jej autorze. Tą wypowiedz skonstruował człowiek poważny i kierujący się silnymi zasadami moralności, które jednak ,nie miały zapewne swych podstaw w prawie które sterowało biegiem życia w Imperium. Gdyż to stało po racji,nie wymieniając zbyt długo, Maximiliana. Musiał być to też człowiek wykształcony czy chociażby obyty na co wskazywało użycie słowa "kodeks" czy chociażby samo poetyckie przesłanie przemowy które we frazie "musicie się stać jednym ciałem" pokrętnie informowała im o konieczności wespół pracy. Fakt, że był on bogaty i wpływowy też był oczywisty. Jednak pytanie kto jest ich samozwańczym sędzią pozostawało. Opcji było kilka ale w związku z własną historią stawiał na Przeora zakonu wilka. Zresztą powiązanie z duchowieństwem nasuwała też zgodność z duchem, a nie literą prawa.

Nie zmieniało to jednak faktu, że nawet gdyby teraz dzięki łasce bogów bezbłędnie i bez wątpliwości stwierdził tożsamość tajemniczej persony dalej był uwięziony i jedyną opcją było dalsze granie w grę o życie.

Maximian powtarzał w pamięci słowa przemowy i rozejrzał się za towarzyszem o którym w natłoku myśli na chwilę zapomniał. Ten właśnie wyruszył zapewne z zamiarem sprawdzenia co kryje się za drzwiami, Łowca też był ciekawy co kryją więc na razie zgarnął wszystkie narzędzia ze stołu i zerkał tylko co za tajemnice odkryje szlachcic.
- Tylko uważajcie Panie - powiedział mocnym, uprzejmym lecznie nie sługalczym tonem Maximilian w stronę towarzysza.
- Bogowie raczą wiedzieć co tam się może kryć -
 
__________________
Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy
czajos jest offline  
Stary 19-10-2016, 17:24   #22
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Tallana i Tosse

On wylądował na posadzce spocony jak szczur, nie z wysiłku jednak a ze stresu. Perspektywa upadku na takie kolce podniosła mu temperaturę jąder o kilka stopni. Gdy tylko kości przy drzwiach zaczęły się poruszać rzucił się po wcześniej upatrzony oręż – młotek. Słuchał wystraszony, lecz po chwili zaczął nasiąkać złością. Nie znał takich sztuczek, żeby zmusić kości do unoszenia się w powietrzu i pozorowania mowy, niemniej ktoś nieprzychylny schwytał go z zamiarem poddania jakiejś próbie.
- Niedoczekanie, chuju! - odpyskował w przypływie odwagi, gdy szkielet z powrotem rozpadł się na drobne. - Lata poświęciłem na trzymanie swołoczy na łańcuchu! Ciebie też dorwą i zamkną, wtedy będę Twoim jedynym towarzyszem na krótką resztę życia!
Elfka podniosła się z ziemi mając nietęgą minę.
- To nie było mądre - powiedziała nie zdradzając strachu jaki wywołał mężczyzna tymi słowami. Nie złorzeczy się swojemu oprawcy. Nigdy. Tosse po chwili cofnął się w kierunku pułapki na podłodze. Ocenił, że nie było szans na pozyskanie choćby jednego z zaostrzonych prętów. W tym czasie Tallana zabrała łom.
- Pora na nas, jeśli faktycznie mają zaryglować wszystkie wrota - zwrócił się do elfki.
- Skoro mamy współpracować to zdaje się, że najlepiej iść za strzałką. Póki co - odpowiedziała podchodząc do środkowych drzwi omijając łukiem niedawno ruszający szkielet. Przełożyła narzędzie do jednej ręki i sięgnęła do klamki. Z otwarciem poczekała aż człowiek podejdzie bliżej.
- W sumie można, ryzyko jest zawsze - mruknął sentencjonalnie. - O, to się może przydać - powiedział, zgarniając z posadzki kajdany. Zakręcił nimi nad głową na próbę, po czym skierował swe kroki ku Tallanie. Mijając kupkę kości warknął i roztrącił ją kopniakiem po podłodze.
- Nie ja, to inkwizytorzy! W końcu siła bogobojnego Imperium Cię dopadnie, czarowniku! - mówił donośnym głosem w kierunku sufitu, obkręcając się przy tym wokół. Następnie podszedł do elfki, mocno ściskając młotek w dłoni.

- Nazywam się Basler. Z obecnych tutaj chyba tylko Ty jeszcze o tym nie wiesz.
- Tallana - odpowiedziała zdawkowo elfka zastanawiając się czy człowiek nie stanowił dla niej większego zagrożenia niż pułapki przygotowane przed nimi. Tak, coś słyszała o Inkwizycji. Mityczne słowo obijające się czasem echem wśród ludzi. Nie koncentrowała się na nim jednak za dużo. Wskazała ręką aby mężczyzną stanął z boku i sprawdziła, w którą stronę drzwi się otwierają po czym je otworzyła. Już czuła, że będą musieli jeszcze pochodnię zabrać.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 22-10-2016 o 22:40. Powód: literówka
Avitto jest offline  
Stary 19-10-2016, 19:09   #23
 
chaoswsad's Avatar
 
Reputacja: 1 chaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie cośchaoswsad ma w sobie coś
Koppelstein pogrążając się w czarnym scenariuszu, jaki dyktowały mu myśli, nie zdołał nawet zauważyć jak elf z klatki obok budzi się z nieprzyjemnego letargu. Dopiero gwałtowny hałas metalowych zawiasów od strony sąsiada przyciągnął uwagę zachmurzonego mężczyzny. Uważnie obserwował poczynania długouchego, wyobrażając sobie jak ten niechybnie nabija się na pręty i broczy krwią. Intuicja podpowiadała mu, że za chwilę będzie to obraz, jaki przyjdzie mu oglądać. Przypomniał sobie jak lata temu, na ułamek sekundy przed upadkiem w kałużę rzygowin, ta sama myśl przeszła mu przez głowę. Elf zaczął się bujać i – o dziwo – wylądował poza zasięgiem kolców, lecz jego bolesny syk i pozostanie w siedzącej pozycji dało Frenkerowi do myślenia ~ Widocznie nie docenił tej wysokości… ~

Akrobacje współwięźnia przywróciły w bandycie iskrę nadziei na odmienienie parszywego losu w jaki wepchnęła go ta kombinacja złych okoliczności. Nie mógł jednak spodziewać się tego, że sama śmierć będzie zamierzała wybić mu te prześwity z głowy. Lewitujące kości układając się w szkielet, mocno wepchnęły Frenkera w boczną ścianę klatki jego własnym, samozachowawczym ruchem. Gadająca czaszka przyprawiła go o drgawki i omal nie wymusiła nań wrzasku. Koniec upiornego przedstawienia nie zwolnił płuc mężczyzny od przyjmowania głębokich haustów powietrza, a przecierając czoło przedramieniem, poczuł przesiąknięte strachem krople potu.

Po chwili tajemnicza atmosfera nieco opadła, a sąsiad swoim elfim głosem napomknął o metodzie wydostania się z wiszącego więzienia. Przestraszony Koppelstein nie należał do urodzonych inżynierów, ale zrozumiał, że pociągnięcie obręczy pośle dolną kratę na podłogę. Przez moment przykładał dłonie i kombinował, drapiąc się po brodzie.
- E, elfie! Widzę, że kulejesz. Nic nam, kurwa, z tego nie przyjdzie jak obaj będziemy kuśtykać. – zawołał niskim, złamanym głosem. Zawahał się. - Jakbyś mi ten stół przysunął… Albo łańcuch… Spróbuj rzucić mi łańcuch! - pokazał palcem na klatkę współwięźnia. – Tam jest jeszcze! – wskazał krzesło tortur. Wierzył, że przy pomocy narzędzi długouchy będzie w stanie odzyskać kawałek łańcucha z więziennego mechanizmu lub nawet prowizorycznie połączyć go z tym spod drzwi, co znacznie ułatwiłoby względnie bezpieczny zeskok.
 
chaoswsad jest offline  
Stary 23-10-2016, 19:09   #24
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Leśnik vel Raimundo

Drzwi z białą strzałką. Życie czy śmierć. Tego nie mógł wiedzieć, ale gdy podchodził do nich to kret wystawiał wąsy. Gacie miał pełne i drżącą ręką pociągnął za klamkę. Nastąpił głuchy trzask i drzwi...powoli się otworzyły. Poza tym, nic się nie stało i leśnik postanowił ruszyć dalej. Gdy tylko przeszedł dwa kroki, drzwi które otworzył zamknęły się bezpowrotnie. Nie dało się ich już otworzyć. Trzeba było iść do przodu.

Korytarz, którym miał podążyć był długi i ciemny. Podobny trochę do przejść jakie można spotkać było w grobowcach czy podziemnych przejściach. Ściany pokryte były kurzem i pajęczynami. Dawno nikt tędy nie szedł. Gdyby nie jedna z palących się jeszcze pochodni, Leśnik szedł by całkowicie po omacku. Tylko ten ogień był jedynym źródłem światła.

Raimundo szedł ostrożnie, wręcz bardzo powoli. Bał się, co było naturalne, że zaraz uruchomi jakieś ukryte pułapki, które nie chybnie przyspieszą jego spotkanie z Morrem. Krok za krokiem, metr do przodu i kolejny i kolejny. To jednak nie wydarzyło się, i Raimundo bezpiecznie dotarł do kolejnych drzwi. Na nich wyryto symbole, które przedstawiały miasta: Marienburg, Altdorf, Luccini, Middenheim oraz Couronne. Nad nimi wyryto napis: Każdy Bóg ma swój dom. Ten kto je odnajdzie, będzie mógł ruszyć dalej. Niewierni sczezną tu na wieki.



Nie mając wyjścia otworzył je i wówczas zobaczył komnatę, której trzy ściany były stworzone z wystających płyt. Co było na nich, ciężko było mu dostrzec, bowiem pył i kurz pokrywał częściowo znaki. Komnata była niewielka. Tak z trzy metry na dwa a wysoka na pięć. Nie było wyjścia. A przynajmniej tak się wydawało. Raimundo musiał podjąć decyzję co zrobić dalej. Czekać a może wejść do nieznanego miejsca, które mogło okazać się śmiertelną pułapką.

Sor’Kane Błysk Czerni

Pociągniecie przez elfa obręczy spowodowała że, dolna obręcz spadła. Dobre przygotowanie się do tego co mogło się wydarzyć sprawiło, że Sor’Kane nie spadł w dół. Potem pozostało mu już tylko powolne opuszczenie się na sam dół i złapanie mocno krawędzi. Gdy to uczynił formalnością było już tylko rozbujanie się i wylądowanie na powierzchni. A potem wybranie odpowiednich drzwi. Jednak elf wiedział że nie jest sam.

Moradin Duruksson. Krasnolud, który chwycił mocno obręcz i pociągnął. Był przygotowany na to co miało nastąpić. Jednak to nie nastąpiło. Dolna obręcz nie opadła. Ponownie pociągnął ale i tym razem nie nastąpiło to co miało miejsce w przypadku elfa. Krasnolud spojrzał pytająco na Sor’Kane, ale nim ten odpowiedział, obręcz zapadła się. Zaskoczony Khazad nie zdążył złapać się czegokolwiek i poleciał w dół. Wyciągnięta ręka, próbująca złapać się krat, miała być tym widokiem który elf miał zapamiętać. Tak samo jak moment gdy ostre groty przebijały się przez mięsiste ciało Moradina. Krew trysnęła do góry z ran i otwartych ust krasnoluda. Martwy. Dwie może trzy sekundy zajęło zejście z tego świata krasnoludowi.

Sor’Kane nie miał zbytniego wyjścia. Trzeba było wybrać drzwi. Wybór padł na te z białą strzałką. Korytarz, którym miał podążyć był długi i ciemny. Podobny trochę do przejść jakie można spotkać było w grobowcach czy podziemnych przejściach. Ściany pokryte były kurzem i pajęczynami. Dawno nikt tędy nie szedł. Elf nie zabrał ze sobą pochodni więc musiał bazować na swoim wzroku i szczęściu. Krok za krokiem stawiał ostrożnie, jakby bał się że zaraz uruchomi jakąś pułapkę.

W końcu droga skończyła się, a na jej końcu były drzwi. Mosiężne i ciężkie. Klamka, a właściwie kurz na niej świadczył, że dawno nie była używana. Na drzwiach wyryto napis “Tylko temu kto ukorzy się będzie mu dane przejść całą ścieżkę”.

[center][/CENTER


Nie mając wyjścia otworzył drzwi i zobaczył kolejne przejście. Całe było ono jednak w pajęczynach. Ciężko było dostrzec jednak co jest za nimi. Było to praktycznie nie możliwe, tym bardziej że elf nie miał przy sobie pochodni. Ciemny korytarz z którego wiało chłodem i zimnem.

Maximilian Shiefemtur / Karl Altmeier

-Poczekaj Panie- powiedział Maximilian widząc, że Szlachcic zbliża się do drzwi znaczonych czerwonym krzyżem.
-On- tu wskazał czaszkę -Mówił o prawie ,porządku i tak dalej. Zacznijmy w takim razie może od drzwi które wskazują przejście- wskazał na drzwi ze strzałką [i]-, a nie definitywny zakaz

Karl zatrzymał się w pół kroku, obrócił, rzucił okiem na jedne drzwi, potem na drugie.
- Niech będzie, zdaję się na twoją zdolność dedukcji, przyjacielu. - powiedział przymilnie, rozkładając ręce, niby dając wyraz, jak bardzo się zdaje i ufa.

I tu trzeba było przyznać rację Karlowi. Wybór nie był prosty, a może był. Chuj go wiadomo, tym bardziej że każde z trojga drzwi można było otworzyć i obraz w zasadzie był podobny. Długi i ciemny korytarz. No ale wybór naszych dwóch głównych bohaterów, padł na ten korytarz, który był schowany za drzwiami ze strzałką. Od taki kaprysik.

Korytarz, który prowadził dokądś był długi i ciemny. Podobny trochę do przejść jakie można spotkać było w grobowcach czy podziemnych przejściach. Ściany pokryte były kurzem i pajęczynami. Dawno nikt tędy nie szedł.

W końcu droga kończyła się, a na jej końcu były drzwi. Mosiężne i ciężkie. Klamka, a właściwie kurz na niej świadczył, że dawno nie była używana. Na drzwiach wyryto napis: Dar Króla dla Boga by mógł zmiażdżyć wspólnego wroga. Symbol jedności i władzy na ziemi pozostawiony, na polu walki przez władcę jest zawsze dzierżony



Drzwi otworzyły się same ukazując ponure wnętrze. W środku panowała duchota i mrok. Częściowo pajęczyny przesłaniały widok tego co jest w środku, lecz baczniej przyglądając się można było dostrzec że, na końcu pomieszczenia były kolejne drzwi. Na podłodze umieszczono kamienne płyty, na których znajdowały się litery.

[center][/CENTER


Av’Ren’Hin / Frenker Koppelstein

- Av'Ren'Hin człowieku - powiedział głośniej rzecznik rodu. - Możesz mi mówić po imieniu.

Elf nie mógł się nie przychylić zwerbalizowanej suplice człowieka. W istocie on, tylko nogę skręcił spadając z tej wysokości. Towarzysz niedoli, który niewątpliwie był cięższy mógł doznać gorszej kontuzji. Wstępna obserwacja uświadomiła go też, że nie rozwali żadnego mebla bez pomocy. Zaś nogi od krzesła idealnie nadawały się na szynę do usztywnienia kostki.

Westchnął i zaczął kuśtykać do stołu. Wcześniej, póki nie ruszał się z miejsca, ból nie był tak przejmujący. Teraz zaś każdy krok przypominał drogę przez piekło, nawet gdy elf próbował trzymać ciężar ciała na zdrowej nodze. Po przebyciu tysięcy kilometrów jakie dzieliło go od stołu spróbował go przepchnąć w stronę kolców. Jakoś się to udało, choć nie było łatwo. Stół był w miarę blisko. Tak z metr, może dwa w bok od klatki. Następnie pokuśtykał w kierunku krzesła by podnieść łańcuch z okowami. Nie był na szczęście przyczepiony do mebla. Wrócił i podrzucił łańcuch do góry, tak by człowiek wyciągając rękę przez kratę mógł go złapać. Złapał.

Frenker miał więcej niż pewność że uda mu się wydostać. Pociągnął za obręcz, i tak jak przewidywał, ta opadła w dół. A potem reszta poszła jak z płatka. Frenker wylądował na ziemi i jedyne co im zostało to wybranie ścieżki, którą podążą. Trzy drogi. Każda mogła dać im życie, albo i śmierć.

Tallana / Tosse Basler

Elfka i strażnik więzienny. Ciekawe czy ich znajomość była by równie uprzejma, gdy Tallana wiedziała tyle o Tosse Baslerze. Na jego szczęście nie wiedziała. Wybór. Ten padł na drzwi ze strzałką. Jakie to kurwa odkrywcze. No ale dobra. Ruszyli więc uzbrojeni w pochodnie i inne przedmioty. Korytarz który prowadził dokądś był długi i ciemny. Podobny trochę do przejść jakie można spotkać było w grobowcach czy podziemnych przejściach. Ściany pokryte były kurzem i pajęczynami. Dawno nikt tędy nie szedł.

W końcu droga kończyła się, a na jej końcu były drzwi. Mosiężne i ciężkie. Na nich wyryto napis “Wypełnijcie dzban a przejdziecie dalej“

Drzwi otworzyły się same, ukazując komnatę, na której końcu znajdowały się drzwi wyjściowe. Poza nimi w celi pierwsze co rzuciło się w oczy to kobieta. Młoda blondynka, pozbawiona ubrań przykuta grubymi łańcuchami spoglądała na nich z przerażeniem. Knebel na jej ustach uniemożliwiał jej wypowiadanie jakiś słów, ale na widok nieznajomych zaczęła się nerwowo poruszać. Wierzgać wręcz. Przerażenie jakie malowało się w jej oczach mówiło wszystko. Mimo wszystko Baslerowi nie umknął fakt, że więźniarka miała bardzo jędrne piersi i uda. Prawie tak samo jędrne jak ta ostatnia. Smakowity kąsek.

Kajdany i łańcuchy w jakie zakuto dziewczynę były solidne, i jedynie klucz albo wytrych mógłby ją oswobodzić. Z pewnością ani piła, ani nóż do tego się nie nadawały.



Sama komnata nie była duża. Niedaleko więźnia znajdował się stół, a nim nim leżały przyrządy. Piła i trochę tępy nóż, i dzban. Nie za duży. Tak na oko tak mniej więcej litrowy.

Drzwi, te którymi miało się wyjść również były dziwne. Po środku nich widać było podest, który był przymocowany do łańcuchów, Te wychodziły przez otwory, które ktoś zrobił w górnych rogach. Jak na oko elfki podest musiał spełniać funkcję wagi.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
Stary 24-10-2016, 19:47   #25
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Idąc ciemnym korytarzem Tosse czuł się jak na cmentarnej alei, zewsząd czuć było wilgoć a mrok skrywał strachy przed człowieczym okiem. Dawno nie był na cmentarzu, mimo tego czuł się niemal jak u siebie. Zastane i stęchłe powietrze. Kropelki wody osadzające się na wszystkim: murach, kościach i pajęczynach. Codzienność, którą nawet polubił.

Mężczyzna był czujny ale spokojny i dopiero teraz obrzucił swoją towarzyszkę dokładniejszymi spojrzeniami. Białowłosa kryła kudły pod szmatką raczej jak marynarz niż mężatka. Chuda, brudna i pobita. Kilka takich kobiet gościł w miejskim lochu. Wątpił, by to któraś z nich teraz go więziła choć niewątpliwie miały za co się mścić. W życiu też nie spotkał nikogo posługującego się czarami. Męczyło go pytanie: kto? I skąd takie zaangażowanie w przygotowanie rewanżu? Czy to na pewno zło za zło?

To ostatnie pytanie zadałby sobie pewnie raz jeszcze po otwarciu mosiężnych drzwi, gdyby mógł. Nie mógł. Prącie wezbrało mu czarne od brudu jak kapłański habit. Z każdym przypływem krwi chłostało go po udach.
- Nie jesteś zły, synu - mawiała mu matka. - Jesteś dobrym człowiekiem, skrzywdzonym przez to miasto.
Basler dokładnie lustrował ciało zakneblowanej blondynki, gdy jego uwagę na chwilę przyciągnął napis na mosiężnej bramie żądz. „Wypełnijcie dzban a przejdziecie dalej”. Nikły uśmiech na twarzy strażnika sugerował, że ten dzban na spermę chętnie by wypełnił. Po brzegi. Oblizał suche wargi. Czuł pragnienie.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 24-10-2016 o 23:06.
Avitto jest offline  
Stary 26-10-2016, 14:08   #26
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Elfka spojrzała na kobietę spojrzała na stół z narzędziami i przeklętym dzbanem. Znaczy nie prawdziwie przeklętym. Chociaż cholera go wie skoro kości się ruszały. Ale była waga, a przynajmniej tak się zdawało.
- Poważnie? - mruknęła do siebie elfka. Spojrzała na Baslera sprawdzając czy i on ma podobne odczucia. Tosse nosił wszelkie znamiona odłączenia myślenia. Chwilowo nie miał żadnych wątpliwości. Nie odwracając wzroku od nagiej dziewczyny wydukał z siebie raptem jedno proste zdanie.
- Znasz ją?
Tallana westchnęła. No tak. Podniosła rękę do góry i zdzieliła zdziadziałego mężczyznę przez łeb.
- Nie znam. Ale nie czas teraz się ślinić jak pies na widok kiełbasy. Nie ma na to czasu. Dziwkę znajdę ci jeśli przeżyjemy. - Zachowanie Baslera nieco zmniejszyło poczucie grozy ściągając całą sytuację do dużo bardziej przyziemnej.
- Aj, pierdol się. Spodobała mnie się.
- Na drzwiach było “napełnij dzban aby przejść dalej”. W środku jest kobieta skuta i gotowa do poderżnięcia jak świnia u rzeźnika. Coś ci w móżdżku pracuje czy mam jaśniej? - Tallana zapytała z niebezpieczną nutą w głosie. Mieli współpracować więc jeszcze wolała nie robić pochopnie pewnych rzeczy. Ale wejść i rozejrzeć się zamierzała. Nie przeszkadzała sobie aby obejrzeć i krzesło oraz panienkę. Choć jej spojrzenie należało do obojętnych. Gadka elfki przypominała teksty ulicznego zakapiora. Tosse lokalnie zmiękł, lokalnie stężał, zmarszczył też czoło.
- Nie prościej naszczać do dzbana? No weź, po co ją ruszać kozikiem na dzień dobry? Mogła tu trafić tak samo jak my. Ja wiem, umyta, nie bardzo obita, ale patrz, trzęsie się, że zaraz sama strumyk po posadzce puści.
- Tylko tam jest waga - kobieta wskazała na to co było przed drzwiami.
- Zgaduję, że dzban musi ważyć odpowiednią ilość… a krew nie waży tyle co siki. - mówiąc to Tallana wsunęła dłoń pod brodę kobiety i podniosłą jej głowę tak aby ich spojrzenia się spotkały.
- Ale jak chcesz możemy się zapytać naszej ofiary. Rozkaz jest jednak prosty. Nie wiemy jednak co się stanie jeśli dzban nie będzie ważył tyle co trzeba… co nie? - wzrok elfki wrócił do Tossa.
- Co nie? - mężczyzna zmałpował Tallanę. Jej poza była adekwatna do miejsca, w którym przebywali. On brał to za dobrą monetę.
- Durna gra. Wypełnij to wypełnij, nieważne czym. Pomyśl o kupce kości przy tamtych drzwiach. Co się stanie, kurwa? Nie wiem.
Chwilę milczeli. Ostatecznie Tosse zachował się jak prawdziwy mężczyzna.
- A rób, jak uważasz.
Tallana uniosła jedną z białych brwi i do niego nie powiedziała już nic więcej. Korciło ją aby odkneblować panienkę i może się jej o coś zapytać. Przez moment zastanawiała się jeszcze czy nie pokombinować i może zachować się przyzwoiciej. Odnaleźć wagę dobrą do obciążenia. Ale brak zapału towarzysza nie zmusił jej do gorliwszego szukania drogi naokoło. Tallana podeszła do stołu wzięła dzban i nóż. Włożyła oba do jednej ręki i wróciła do przerażonej kobiety. Popatrzyła na nią uważniej, zacisnęła wolną dłoń w pięść i wymierzyła cios w potylicę aby ogłuszyć kobietę.Celnie wymierzony cios idealnie trafił kobietę w głowę, która poleciała do przodu szarpiąc za łańcuchy. Po tym straciła przytomność.
- No Basler, masz ostatnią szansę jeśli chcesz coś wykombinować - elfka pozwoliła człowiekowi na podjęcie decyzji.
- Nie ma kombinowania. Tym bardziej, że nikt tu nie umiera - to mówiąc odwiązał knebel. Strzelił kręgami szyi poruszając głową na boki, uderzył się dłonią w bok głowy nad uchem.
- Daj tę obieraczkę, bo jeszcze komuś krzywdę zrobisz. Trzymaj ją i mów, kiedy stop. Jakby się budziła tłucz aż znów odpłynie.
Tallana zgodziła się w milczeniu. Lekkie rozbawienie jednak zatańczyło w jej oczach. W zasadzie zamierzała po prostu zabić kobietę… no cóż.
W skupieniu Tosse złapał więźniarkę za kostkę lewej nogi przy czym odczuł przyjemność. Co smutne, jego przetrwanie było więcej warte niż jej uroda. Przyłożył szpic noża do miękkiej, młodej skóry i wycelował z dala od tętnicy w ciemnoniebieską żyłę. Nie głęboko, z wyczuciem, by przerwać rurkę z krwią tylko w jednym miejscu. Potem już trzymał mocno pilnując, by posoka spływała równo do dzbana, a gdy go wypełni na pomocą knebla spróbuje zatrzymać krwawienie z rany.
- Wystarczy - zaznaczyła elfka jak dzban wypełnił się po brzeg. Zabrała go spod rany aby się nie przelewało. Zanim został postawiony na “wadze” spoczął na stole. Tallana postanowiła pomóc z wiązaniem i tamowaniem rany. Gdy skończyli dopiero postawiła dzbanek na specjalnym podeście.
- Niech się dzieje.
 
Asderuki jest offline  
Stary 26-10-2016, 17:53   #27
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Szarpnął drzwi i chlapnął spoconymi plecami o ścianę. Wstrzymał oddech i nasłuchiwał. Słyszał jednak tylko łomotanie swojego serducha. Powoli wyjrzał za drewnianą futrynę. Długi ciemny korytarz nie wyglądał zachęcająco. Przywodził Raimundowi na myśl jedynie pułapki na szczury, jakie zakładało się w piwnicach. Niestety nie spodziewał się znaleźć na jej końcu łakocia , za to szybkiego skręcenia karku owszem. Nie miał jednak wyjścia. Wystawił przed siebie drżącą pochodnię i przekroczył próg. Kiedy po kilku krokach drzwi za nim zamknęły się z trzaskiem doskoczył do nich i zaczął mocować się z klamką. Ta jednak pozostała nie wzruszona. Nie było innego wyjścia jak iść dalej ciemnym korytarzem. Krok za krokiem ostrożnie stawiał stopy spodziewając się kolejnych niespodzianek mogących poważnie uszkodzić jego ciało. Na szczęście zawiódł się i dotarł bezpiecznie do drzwi oznaczonych symbolami wielkich miast.
- Każdy bóg ma swój dom – przeczytał pierwsze zdanie mrucząc pod nosem. Mim trafił to tej chorej zabawialni szlajał się po świecie i chociaż żadnego boga nie spotkał to nasłuchał się o nich i skojarzył od razu największe świątynie w wymienionych miastach.
- Manann, Sigmar, Morr, Ulryk, Shallya - wymamrotał śledząc światłem pochodni kolejne symbole widniejące na drzwiach.
- Manann, Sigmar, Morr, Ulryk, Shallya - powtórzył cicho raz jeszcze by zapamiętać kolejność. Mając z tyłu głowy słowa czaszki oddzielonej od trupiego korpusu "Czas zaczął płynąć" nie zamierzał go marnować. Otworzył drzwi i wszedł do niewielkiej sali. Widząc ściany pokryte wystającymi płytami opatrzonymi symbolami, które ciężko było dostrzec pod warstwą kurzu, zaczął nerwowo acz delikatnie ścierać i zdmuchiwać z nich pył. Lustrował dokładnie kolejne płyty szukając sensu w odkrywanych symbolach.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 26-10-2016 o 17:56.
Morel jest offline  
Stary 26-10-2016, 21:09   #28
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Pech.

Jedyny towarzysz niedoli zginął szybko, brutalnie i pechowo. Klapa nie otworzyła się jak powinna i zaskoczony krasnolud spadł na kolce. Czy więc była to sprawka czarów, czy może istniał jakiś ukryty mechanizm? Teraz to było bez znaczenia. Nie był w stanie pomóc przebitemu współwięźniowi pod którym gwałtownie rosła kałuża krwi.

Elf tylko wykonał szybki gest dłoni jako pozdrowienie dla zmarłego.

Jeżeli się nie pospieszy to skończy tak jak ten brodacz.


***

Przeklęte nawyki!

Tak przyzwyczaił się do chodzenia po nocy bez źródła światła, że nawet nie pomyślał o drobince ognia do oświetlenia drogi! Sor'Kane odwrócił się jeszcze, ale wtedy dostrzegł jak poświata z pierwszej komnaty znika. Ciężkie drzwi zamykały się, a on nie miał szans do nich dostać się o czasie!

Niech porwą człowieka który to stworzył wszelkie nocne koszmary i uczynią go swoją zabawką!

Jedyna droga jaką mógł obrać... prowadziła na wprost. Musiał się skupić na ucieczce. Póki był tutaj, żadna panika, ani żadne strzępienie sobie nerwów nic nie dadzą.

Ten kto się ukorzy.

Elf myślał przez chwilę. Ukorzyć się. Nie było podane przed kim. Ani przed czym. Nie widział też żadnego ołtarzyka czy czegokolwiek co mogłoby...

Ukorzyć się... istota na znak ukorzenia... klęka.

Błysk Czerni wziął głęboki oddech. Na nic lepszego nie wpadł, a i odpowiedź wydawała się sensowna. Ten odcinek drogi musiał przejść na klęczkach.

Opadł więc na kolana, podparł się rękoma i zaczął w tejże pozycji przemierzać podejrzany korytarz.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 26-10-2016 o 21:12.
Stalowy jest offline  
Stary 26-10-2016, 21:46   #29
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
- Teraz masz okazję się odwdzięczyć człowieku - odezwał się elf, gdy towarzysz wylądował na ziemi. - Sam ledwo ustoję. Trzeba mi pomocy, by rozpieprzyć krzesło i stół. Potrzebuję klepek, coby usztywnić kostkę. Widzę że te nogi od krzesła zdadzą egzamin. Żeby zaś nie wlec się przez loch, kula by się zdała. Jakby rozpirzyć blat stołu i wziąć jedną z dech, będzie jak znalazł.

Av’Ren’Hin gestykulował mocno przy swojej wypowiedzi wskazując to na Frenkera, to na meble, to na łom i młot. Trochę go bolało, że człowiekowi udało się wyjść z pułapki bez szwanku, a on zaś skręcił kostkę. Gdyby jednak się wstrzymał, wciąż by pewnie wisieli, ani kroku bliżej ku uwolnieniu.
Z pomocą, elf rozwalił krzesło. Nogi trzeba było połamać na mniejsze klepki, którymi rzecznik obłożył sobie kostkę. Wszystko owinął urwanym rękawem szmat, które miał na karku. Potem przyszła cięższa robota, czyli oderwanie ze stołu jednej z dech tworzących blat. Tu działał głównie człowiek, ale koniec końców udało się. Sama deska nie była zbyt poręczną kulą, więc przy pomocy łomu i młota trzeba było ją rozłupać wzdłuż. Dopiero w takiej formie mogła służyć jako coś, na czym Av’Ren’Hin mógł się wspierać.
Młody rzecznik rodu obejrzał sobie pomieszczenie już wcześniej. Nie było tu absolutnie nic więcej co mogło ich zainteresować. Dlatego też, mogąc już jako tako kuśtykać bez wzywania w duchu wszystkich bogów, pokuśtykał do drzwi, które jako jedyne jawiły mu się dobrym wyborem - te ze strzałką wymalowaną na drewnie.

- Weź ze sobą jedną z tych pochodni człowieku - rzucił do towarzysza zanim otworzył drzwi. - Jeśli mam kuśtykać, lepiej żebyś ty nie był ślepy.

Powiedziawszy to powoli nacisnął klamkę czujnie nasłuchując dźwięku mechanizmu i obserwując otoczenie. Ciężar ciała przeniósł na zdrową nogę i był gotów w każdej chwili odskoczyć, gdyby strzałka okazała się jednak złym wyborem drogi.
 
Jaracz jest offline  
Stary 27-10-2016, 20:06   #30
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
- Młot Sigmara - odpowiedział natychmiast Maximilian gdy tylko jego towarzysz odczytał tekst zakładając za pewne, że ten nie potrafi czytać. Nie mijał się wiele z prawdą, Łowca co prawda czytać i pisać jako tako potrafił ale rozszyfrowanie tak długiego tekstu zajęło by mu pewno z trzy kwarty.
- Idealnie pasuje, "dar króla dla boga by zwalczyć wspólnego wroga", a krasnoludzki król dał młot Sigmarowi gdy wspólnie walczyli z zielono skórymi. - mówił spokojnie co świadczyło o pewności swych rozumowań Maximilian - "Symbol jedności i władzy na ziemi pozostawiony" tu mowa o jedności między ludźmi, zjednoczeniu klanów i stworzeniu imperium. "na polu walki przez władcę jest zawsze dzierżony" ten fragment pokazuje, że mowa o broni, a młot nią jest. Poza tym co bardziej religijni dowódcy też zawsze je dzierżą. Może też chodzić o dowódców duchowych, czyli kapłanów ale to też się wtedy zgadza. - skończył opisywać trasę swego pomyślunku towarzyszowi.
- Tylko nigdzie nie widzę tu "M" na posadzce w okolicy - to zdanie nie było jednak wypowiedziane szczerze, choć ani ton głosu ani mimika twarzy mówcy nie zmieniła się ani krztynę. Maximiliam chciał zobaczyć czy jego towarzysz sam zdoła złapać końcówkę zagadki którego on już się domyślał. Całe pomieszczenie było bardzo stare, tak stare, że Łowca podejrzewał, że z ust jej twórców wydobywał się inny język niż ten którym przemawiała dwójka uwięzionych mężów. Staroświatowy, sam nie znał tego przekładu, ale założył by się o koronę, że szlachetnie urodzony zna go, no, co najmniej pobierznie.
- A i widzę, że w natłoku zdarzeń umknęła nam jeszcze jedna rzecz.... - powiedział już innym tonem Łowca
- Maximilian Shifemtur, łowca głów z Altdorfu. - mówiąc to lekko i uprzejmie skłonił się w stronę towarzysza.
- Miło mi Pana poznać mimo tak podłych okoliczności - dodał i żywił nadzieję, że towarzysz nie zacznie teraz, zamiast rozważać nad rozwiązaniem zagadki, wymieniać mu wszystkich swoich przodków do piątego pokolenia w tył.
 
__________________
Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy
czajos jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:07.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172