Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-10-2016, 12:21   #1
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
[WFRP II ed.] Trafiła kosa na kamień [+18]

Życie to dziwka. Tak przynajmniej powiadają. Nie ważne, jak długo żyjesz, jak dobrze je znasz i jakim cwaniakiem jesteś, ono zawsze Cię zaskoczy. A potem wyrucha. Tak bez wazeliny. I to tak mocno, że dupa będzie Cię piekła przez parę kolejnych dni. No, ale od początku...

A początek dnia wyglądał tak

Tosse Basler

Niejaki Tosse Basler, strażnik w Altdorfskim więzieniu, liczył, że ten dzień będzie wyjątkowo udany. Całkiem niedawno przybył transport więźniów,wśród których wypatrzył Annę. Całkiem ładne mięsko, “zarezerwował” je sobie jako pierwszy do wypróbowania. Tak więzienna tradycja. Kosztowało go to dwie kolejki w “Czarnej Gęsi”, ale dziewczyna była młoda i do tego przestraszona. Lubił takie. Oskarżona o morderstwo, a właściwie zaszlachtowanie męża, miała dostać parę dobrych lat plus publiczną chłostę. Warto było więc się uwijać. Na myśl o jej małych, jędrnych cycuszkach Tosse aż się ślinił, a i jego przyrodzenie mocno nabrzmiało. Tak samo tyłeczek, zapewne jeszcze nie ruszany, a on lubił takie małe i ciasne szparki. Tak, dzień miał być bardzo udany, tym bardziej, że mógł z nią spędzić czas aż do wieczora, nim przyjdzie kolejna zmiana. I tak szedł sobie podziemnymi korytarzami więzienia, cicho pogwizdując oraz obracając pękiem kluczy na palcu, nie mogąc doczekać się spotkania z młodziutką Anną.




Jakie było jego zdziwienie, gdy po otwarciu celi zamiast skrępowanej dziewczyny zobaczył kilku drabów, na których dłoniach naciągnięte były stalowe rękawice z okuciami lub łańcuchy. Do tego byli wyżsi od niego o głowę, a i patrząc na umięśnienie, nie można było oprzeć się wrażeniu, że zawodowo parali się spuszczaniem wpierdolu. Nim Tosse zdołał wydusić swoje zwyczajowe A wy to kurwa kto?, pierwszy strzał nadszedł. Uderzenie idealnie trafiło strażnika więziennego w twarz tak, że nogi się pod nim ugięły. Kolejny cios nadszedł nie później niż uderzenie serca, tym razem od góry. Ostre zakończenia rękawicy rozerwały z łatwością skórę na twarzy Tosse tak, że kolano ugięło się pod nim. Nim zdołał zareagować dopadły go kolejne. Ciosy były niesłychanie silne i celne. Już po paru sekundach nasz biedak poczuł jak krew zalewa mu oczu, a policzek puchnie i zaczyna nachodzić na dolną powiekę. Okuty but trafił go idealnie w żebra tak, że mężczyźnie zabrakło przez chwilę tchu. A potem w ruch idą pałki, które dość szybko sprowadzają mężczyznę na ziemię. Cios za ciosem i ten, który przez długi czas był oprawcą, stał się ofiarą. Krew zaczyna barwić zimną podłogę, a Tosse Basler traci przytomność, nie wiedząc nawet kto i dlaczego sprawił mu taki wpierdol.


Inni też nie mieli łatwiej

W swoich celach siedzieli złoczyńcy, oszuści, mordercy, dezerterzy, heretycy. Ludzie, krasnoludy i elfy. Każdy, przynajmniej według Imperialnego prawa, zasłużył by tu być. Każdy z nich miał wrażenie, że wie, co go czeka. Wolność, spotkanie z katem albo zsyłka do kopani. Pojedyncze cele dawały pewien komfort, ale jednocześnie sprawiały, że osadzony po dłuższym czasie zaczynał odczuwać potrzebę towarzystwa innej osoby. Cele były małe, bez wygód, a spało się na śmierdzących kocach, rozłożonych na zimnych cegłach. Altdorfskie więzienie nie należało do wygodnych i przyjemnych miejsc.

Żaden z osadzonych nie mógł jednak przewidzieć tego, co się wydarzyło. Żaden z naszych dziewięciorga bohaterów nie mógł spodziewać się tego, że do jego celi wpadnie kilku drabów i bez słowa zacznie wyciągać go z celi. Pięciu na jednego to wystarczająca siła w małym pomieszczeniu. Ów mili panowie, których aparycja była nie lepsza od orczej, postanowili za pomocą pięści okutych w żelazne rękawice oraz pałek i podkutych butów, spuścić wybranej grupie przysłowiowy wpierdol. Dlaczego? Na czyj rozkaz? To pozostało tajemnicą.

Pierwsze ciosy, jakie spadły, miały zniechęcić cel do stawiania jakiejkolwiek próby oporu. Dobrze mierzone, rozcinające łuk brwiowy, czy prawy podbródkowy, idealnie trafiające w szczękę były dobrymi argumentami, by się nie stawiać. I tak większość więźniów padła na ziemię, kuląc się i zasłaniając co ważniejsze części ciała. Okładani kijami, czuli jak pękały im wargi, smak krwi wypełniał usta, a siniaki na ciele przybywały w zastraszającym tempie. Opuchlizna na oczach również się powiększała z każdą chwilą, a krew zalewająca im oczy nie ułatwiała widzenia. Sami przez wiele lat byli sprawcami takich zajść i wiedzieli, że stoją na przegranej pozycji.

Wszyscy? No nie do końca... Jakaś elfka, zaczęła się stawiać. Nie było w jej naturze pozwalać, by jakiś człowiek tykał ją, a tym bardziej w ten sposób. Tym razem jednak nie mogła mieć za wiele do powiedzenia. Gdy pierwszego z napastników kopnęła w krocze, reszta postanowiła się z nią nie patyczkować. Pierwsze dwa uderzenia pałką wytrąciły Tallane z rytmu, a trzecie uderzenie pięścią w nos idealnie dosięgło celu. Jucha poszła, zabarwiając jej twarz na czerwono. Nim długoucha zdołała przekuć zaskoczenie w furię, jeden z dryblasów rzucił ją o ścianę tak mocno, że wszyscy myśleli, iż dziewczyna się połamała. Coś gruchnęło ,ale Tallana nie zamierzała poddać sie tak łatwo. Gdy wstawała, któryś z oprawców zasadził jej kopa w brzuch z rozpędu tak, że zabrakło jej przez chwilę tchu. To wykorzystało od razu dwóch kolejnych, którzy za pomocą pałek sprowadzili dziewczę do parteru. Ledwo przytomna, zaczęła się osuwać na ziemię, co spowodowało, że dwóch osiłków ruszyło, by unieruchomić jej ręce. Przygwożdżona do zimnej podłogi, zalewająca się krwią i pół przytomna widziała, jak podchodzi do niej trzeci. Silny cios w brzuch sprawił, że mimowolnie rozluźniła ciało. Wykorzystał to kolejny z oprawców, który zaczął zdzierać z niej ubranie. Mokre, włochate dłonie zaczęły dotykać jej ciała, by w końcowym momencie zostać odwróconą na brzuch. Reszta, to już pamiętała jak przez mgłę, była również niezbyt przyjemna, bowiem poczuła jak coś twardego i całkiem sporych rozmiarów znalazło się w jej dupie.




Koniec końców dla tej szczęśliwej siódemki była taki, że stracili przytomność. Ostatnie widoki nie mogły napawać ich zbytnim optymizmem, a jedynie przeczuciem, że najgorsze dopiero przed nimi. Nieprzytomni, nie mogli widzieć, ani wiedzieć, że ktoś się im przygląda z ciekawością. Nie odzywał się, tylko dał znak, żeby nieprzytomnych zabrać i podążyć za nim. W jego głowie rozgrywał się plan, jak wykorzystać tych, których wybrał. Oczywiście, jeśli przeżyją.

A gdy wstanie nowe słońce

Budzą się. Ofiary systemu, a może sprawiedliwości, budzą się w końcu. Niektórzy są mocno pobici, inni zamroczeni, a jeszcze inni mocno zdezorientowani. Dotykają swojej twarzy oraz innych istotnych miejsc i jedyne co odczuwają, to ból. Każdy w mniejszym czy większym stopniu dostał wpierdol. Zaschnięta krew, opuchnięte usta, ale reszta jest w miarę nietknięta. Nos cały. Zęby też. Palce nie są połamane, bo można nimi ruszać. Ubranie zniknęło, na sobie mają jedynie jakieś zwyczajne, przepocone szmaty. Niektóre cuchną uryną, ale mogło być gorzej. Ubrania wszystkich, bez wyjątku, są przesiąknięte krwią.


A to dopiero początek. Powoli się rozglądają. Każdy z nich wisi paręnaście metrów nad ziemią w zamkniętej klatce. Nie jest ona duża. Krępuje dość mocno zdolność poruszanie się. Ma ona kształt walca, gdzie zarówno obydwie podstawy, jak i ściana boczna, są zbudowane z metalowej kraty. Otwory są na tyle duże, że można przełożyć przez nie dłonie. Mimo to dość skutecznie ogranicza ruchy. Idealnie pod klatką znajdują się metalowe, zaostrzone pręty. Z pewnością są na tyle długie i ostre, by wejść w ciało i przebić je na wylot. Klatka wisi na jakimś łańcuchu przymocowanym do sufitu. Nad głową umieszczono obręcz, która jest zaczepiona do innego łańcucha. Przy wyciągnięciu ręki, da się ją chwycić. Pocieszające jest to, że żaden z uwięzionych nie jest skuty łańcuchem.


Komnata. Właśnie. Jest chwila by się po niej rozejrzeć, tym bardziej, że ma się czas. W końcu nie często dynda się niczym smocze jaja podczas lotu. Pomieszczenie ma troje drzwi. Na tych, które są na przeciwko siebie, namalowano czerwoną farbą, a może krwią wielki znak X. Trzecie drzwi mają namalowaną białą farbą symbol strzałki. Co jeszcze? Stół. Stary, zniszczony, na którym widać ślady jakby ktoś orał po nim pazurami. Na nim leżą porozkładane narzędzia. Młotek, łom, szczypce. W kącie komnaty widać krzesło, na którym przywiązywano więźniów i zapewne poddawano ich torturom. Koło nogi krzesła można dostrzec zwinięty łańcuch, na którego obu stronach znajdują się metalowe klamry. Taki łańcuch, którym skuwało się niewolników lub tych, którzy podążali na szubienicę. Na środku komnaty, na schodach, przed drzwiami z białą strzałką leżą kości. Ludzkie kości. Może poprzedniego gościa tego luksusowego "gościńca". Pochodnie, które były umocowane w ścianach, paliły się jeszcze. Spoglądając jednak na wolno tlący się ogień, nie można mieć pewności ile ten stan potrwa. Gdy zgasną, komnatę okryje całkowita ciemność, bowiem nie było żadnych okien, krat czy prześwitów.

I na koniec ostatnia rzecz. Każdy z osadzonych stwierdza, że nie jest sam. Parę metrów dalej znajduje się jakaś osoba. Jej stanu również nie można określić stanem dobrym. Widać, że także i z nią nie obeszli się przyjemnie i miło. Kwiatów na pewno nie dostała, prędzej doniczką po łbie. I jest w tej samej przesranej sytuacji. Kim jest, jak tu się znalazła? Nie wiadomo. Czy można tej osobie zaufać? Na to pytanie każdy musiał znaleźć sam odpowiedź. Tak samo na pytanie w jakim celu, ktoś ich pobił i uwięził. Była możliwość taka, że Sigmar ma swój boski plan i postanowił go właśnie zrealizować. Za pomocą pałek, okutych w stal pięści i innych mało przyjemnych rzeczy, które z pewnością miały czekać uwięzionych.

Komnata 1: Tallana / Tosse Basler
Komnata 2: Av’Ren’Hin / Frenker Koppelstein
Komnata 3: Maximilian Shiefemtur / Karl Altmeier
Komnata 4: Moradin / Sor’Kane
Komnata 5: Ruppert / Leśnik
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 06-10-2016 o 21:16.
valtharys jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172