Gdy okazało się że upiorny rycerz nie zamierza ich dalej ścigać, to Elmer padł na kolana i zaczął dziękować bogom za uratowanie. Głównie modlił się do Taala i Ryhi, jako że wszystko to stało się w ich dziedzinie, a także do Ranalda, szczególnie za to cudowne potknięcie. Zastanawiał się czy jeszcze nie pomodlić się do Sigmara ale jakoś nie potrafił, gdyż wydawało mu się że coś ta sprawa z kultem Sigmara jest powiązana.
Po modłach dziękczynnych poczuł się znacznie pewniej. W sumie nieźle poszło. Trochę strachu będzie sakiewka pełna, takie życie to mu pasowało. No teraz do klasztoru, a potem zdać relację w świątyni, zainkasować karle i być może zabawić się porządnie. |