|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
20-11-2016, 01:52 | #41 |
Reputacja: 1 | - No, no... To się, kurwa, urządzili - podsumował Ragnar, rozglądając się po splugawionym miejscu. W kościach czuł, że ta noc była zbyt spokojna, by nie odbić się luzującą zwieracze czkawką. I tak właśnie było. Krasnolud nie dziwił się młodym dziewczynom czy przeoryszy, które nie miały szans się obronić, ale już pięcioro mężczyzn, którzy podjęli się nieskutecznej obrony przed zagrożeniem, już co nieco mówiło o sile zbrojnej nieprzyjaciela. Spojrzał w kierunku drapiącego w drzwi psa, a następnie patrzył z daleka, zza pleców pozostałych, na kapłankę, która skryta przeżyła najazd. Wyraźnie była przerażona i oszołomiona. Khazad nie znał się na pierwszej pomocy osobom okrytym choćby fragmentem płaszcza obłędu, więc nawet nie podchodził. Yael i Kir natychmiast zabrali się za przeszukiwanie terenu. Bardzo dobrze, jeśli ktoś miał szansę na znalezienie tu czegokolwiek, to był to pies. Ragnar nie podążył w tym samym kierunku, ponieważ tylko by przeszkadzał. Tym bardziej nie potrafiłby w niczym pomóc. Magiczka zajęła się ofiarą i tu również Jernarm niewiele miał do zrobienia, dlatego nie miał zamiaru przeszkadzać. - To nasze zmartwienie i jedyny trop do kultystów - warknął do Sigmaryty, łypnął spode łba i ruszył tam, gdzie nikt do tej pory się nie udał. To znaczy do ciał obrońców, z których można było jeszcze coś wyczytać. Same rany mogły wiele zdradzić o napastnikach. Rany kłute, w zależności od rozmiarów oraz głębokości, mogą zdeterminować użytą broń. Cięcie mieczem będzie się również różniło od prostego rąbnięcia toporem, natomiast zmiażdżone kości wskazywać będą na młot. Różnorodność ran może pomóc oszacować ilość przeciwników. Dokładniejsze oględziny zwłok oraz miejsca, w których padli mogły również zdradzić stopień zaawansowania w wojaczce. Szczególnie sugestywne byłoby odnalezienie ich w szyku, ale to by oznaczało, iż przeciwnicy są wymagający lub liczni. Albo to, iż defensorzy zostali zaskoczeni od tyłu, ale to również zdradzi ustawienie oraz rany. Ostatecznie postara się odtworzyć przebieg bitwy, korzystając również z pozostałych ewentualnych śladów znajdujących się w otoczeniu.
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. |
20-11-2016, 13:09 | #42 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | 8. Beckertag 2527, Wielkie Księstwo Reiklandu, Gdzieś na szlaku między Bögenhafen a Górami Szarymi,
|
20-11-2016, 17:06 | #43 |
Reputacja: 1 | Krasnoludy nie nadają się na konkurs piękności, zaś nieprzyjazna facjata Ragnara eliminowała go w przedbiegach. Jednakże nie ma niczego bardziej paskudnego niż obrzydliwe skrzywiony krasnolud. W szczególności, iż był nim Jernarm, w zadziwiający sposób, jednym grymasem, upodabniającym się do pomiotów Chaosu. Mało było stania pośród splugawionej przez wyznawców Khorna świątyni Shallyi, to jeszcze musiał gapić się na martwych facetów, którzy w piątkę nie położyli ani jednego przeciwnika. - Kurwa mać - skomentował widząc, iż niewiele jest w stanie wyciągnąć z trupów. Obrońcy zostali zaskoczeni, co było widać na pierwszy rzut oka poprzez rozmieszczenie ciał. Właściwie to rozrzucenie ich, bo o jakimkolwiek szyku nie było mowy. Beztroska zgubiła ich i świątynię lub przynajmniej pozwoliła tanio sprzedać skórę wszystkich znajdujących się w jej murach. Tak nie wyglądał profesjonalizm. Głębokie rany cięte znalezione na poległych świadczyły o ciosach zadanych toporem, ale pozostałe, w akompaniamencie kłutych, wskazywały na miecze. Nie widział jednak wąskich pchnięć, co wykluczało zarówno noże i sztylety, jak również rapiery. Kości nie były zmiażdżone, więc nie posługiwali się młotami. Nigdzie nie dostrzegł śladów po strzałach bądź bełtach, ani nienaturalnych obrażeń nie występujących zwykle w czasie walki. Rozejrzał się. Nie dostrzegał żadnych charakterystycznych śladów. Długo i mocno pociągnął nosem w oddechu przeczyszczającym całe zatoki, zaś po nim nastąpił przeciągły charkot sięgający aż pod wątrobę. Głuche plaśnięcie tego, co Ragnar wydobył z siebie trafiło prosto w środek symbolu Khorna, ściekając z niego bardzo powoli. Wdarli się przez bramę i przelecieli przez świątynię jak tajfun. Wymordowali wszystkich. Trudno w tym miejscu mówić o jakiejkolwiek walce. To była zwyczajna rzeź. Właściwie to nie do końca zwyczajna. Akcja ofensywna wyglądała na zorganizowaną, natomiast defensywna na całkowicie zdezorganizowaną, o czym świadczyć mogło to, iż napastnicy nie pozostawili zbędnych śladów, zaś defensorzy żadnych trupów nieprzyjaciela. Całe połączenie wywoływało pewien ledwie uchwytny niepokój, alarmowy ognik gdzieś z tyłu najemniczego czerepu. Wiedział, że coś tu nie pasowało. Czuł to w kościach. Poprzedni dzień przyniósł goblińską zasadzkę, która zdziwiła go nieco. Mógłby spodziewać się każdego oprócz nich. Oczywiście mógł to być przypadek, lecz w fachu najemnika lepiej było w nie nie wierzyć. Dzień drogi dalej wyznawcy Khorna, boga nienawidzącego tchórzostwa, wyrżnęli shallyianki oraz najemników strzegących, obecnie splugawionej, świątyni. Mogli zrobić to w zorganizowany sposób świadczący o jakimś nieodkrytym przed oczami khazada, celu. Niemniej sam atak również nie miał sensu. - Jebany Drachenfels - warknął Jernarm i ruszył w drogę powrotną. Im więcej Ragnar o tym myślał, tym mniej sensu widział w poczynaniach przeciwnika. Kultyści boga nie uznającego magii pragną wskrzesić czarnoksiężnika. Po drodze wpadają w zasadzkę goblińską, a silny oddział wyznawców Khorna masakruje świątynię. To bez sensu. Czyżby khornyci skumali się z tzeenthowcami? Jak w to wszystko włożyć zielonoskórych? Czy w ogóle przeciwnicy wiedzą o ich małym oddziale? Bezpieczniej było właśnie tak przyjąć. W przeciwnym wypadku przewaga była po stronie wysłanników Sigmara. Obserwacje krasnoluda potwierdziła kapłanka. Weszli główną bramą i doszli na sam koniec świątyni. Dodała również wzmiankę o fali wielkich mężczyzn, ale zastanawiał się czy dawać wiarę jej słowom. W końcu w przerażeniu każda większa grupa mogła wydawać się całym mrowiem, a zwykły wojownik olbrzymem. Wolał jednak uwierzyć jej na słowo. Resztę wieczora spędził na spoglądaniu w ogień z Rangrimem na kolanach. W zamyślaniu szarpał brodę rozgrywając w myślach różne manewry, jakich ofiarą mogli paść. A to znacie? Co ja zrobiłem, że się ożeniłem, chyba pijany byłem! Hopa! Hopa! Zaduma poprzedniego dnia całkowicie uleciała z Ragnara. Miał za mało informacji, by przeprowadzić jakiekolwiek trafne rozumowanie, choć widział, że wiele fragmentów układanki nie łączyło się w żaden sposób. Nie był już nawet taki pewien, że celem kultystów było wskrzeszenie Konstanta. Co ja zrobiłem, że się ożeniłem, chyba odbiło mi! Hopa! Hopa! Bo mojej Cysi, już wszystko wisi. Jak ja teraz będę żył?! Sympatyczna Bianca oddaliła się z Katriną, a jej miejsce zastąpiła upierdliwa mżawka. Nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy, ale cóż miał na to poradzić? Heja, hej! Coście mi zrobili?! Po pijaku ożeeeniliii! Felsbockenberg, ponoć opuszczony ośrodek eksperymentalny Drachenfelsa, sprawił, iż krasnolud wolał podróżować z tarczą i toporem gotowymi do użycia. Obawy te potwierdziły zaniepokojone zwierzęta. - Chuj, dupa i kamieni kupa - burknął pod nosem Ragnar na widok nieumarłych i natychmiast przepchnął się do tyłu, by razem z Ernstem zamykać stawkę. Warunki atmosferyczne zmieniły się. Ulewa szybko mogła zmienić ich podłoże w śliską breję utrudniającą walkę z przeważającymi siłami. Dodatkowo nie mogli mieć pewności, iż przeciwnicy nie będą nadciągali. Blisko tuzin na całą wieś, to dla Jernarma było trochę mało. - Kompania, marszowo wstecz! - rzucił spokojnie krasnolud. W tej chwili dość łatwo mogli dość łatwo wydostać się z okrążenia, zajmując korzystniejsze miejsce na trawiastym podłożu nie poddającym się tak łatwo rozmiękczeniu. Natomiast ich przeciwnicy, przynajmniej nadchodzący z przeciwnej strony traktu, będą musieli pokonać niedogodny teren. Musiał osłaniać odwrót od południowego wschodu. Docelowo planował zająć pozycje obronne na lekkim wzniesieniu niedaleko na południe pierwszej miniętej przez nich, wschodniej chaty. Centrum stanowiliby ciężkozbrojni i tarczownicy w osobach Mandreda, Yael, Ragnara i Gotfrieda. Ernst na przeciwległym do Aerina skrzydle. W drugiej linii siły dystansowe, zaś Hans ze swym koniem mógłby pozostać w odwodzie i, jako najbardziej mobilna osoba, wspomagać najbardziej potrzebujących. W ten sposób zabezpieczeni przed niekorzystnym terenem, okrążeniem przez nieznaną ilość nieumarłych, z zabezpieczonymi siłami dystansowymi oraz Hansem czuwającym nad ogólnym obrazem pola bitwy, byliby przygotowani na odparcie nienaturalnych agresorów. Tylko jeszcze trzeba do tego doprowadzić. Zwrócony przodem do trzech żywych trupów, wyglądał zza tarczy jakby była przenośnym winklem. Był mocno pochylony, wspierając wewnętrzną część tarczy na ramieniu, zaś ugięte nogi ułatwiały schowanie się za metalową osłoną oraz stanowiły przygotowanie do amortyzacji uderzeń. Częstym błędem amatorów było przeciwstawianie się czystą siłą rąk, zaś to właśnie dolne kończyny, jako silniejsze, powinny przyjąć na siebie większy ciężar. Zawsze.
__________________ Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje. Nie jestem moją postacią i vice versa. |
21-11-2016, 21:34 | #44 |
Markiz de Szatie Reputacja: 1 | Ostatnie deszcze sprawiły, że ziemia była rozmiękła, ułatwiwszy im wykopanie płytkich grobów. Narzędzia, które na co dzień służyły do pielęgnacji przyświątynnego ogródka, wydatnie przyspieszyły pochówek. Elf czynił to pozornie beznamiętnie, chociaż mimowolna myśl o katuszach, którym poddano ofiary wgryzła się w jego umysł i oblepiała niczym grząska ziemia łopatę. Wiara pełna dobroci i miłosierdzia zderzyła się z furią krwi. Ci ludzie nie zasłużyli na tak okrutny los, jak wielu niewinnych przed nimi i zapewne kolejnych w przyszłości. Drużyna najemników mogła jednak pokrzyżować mordercze plany chaosytów. Uratować następną świątynię, spokojną wioskę lub insze miejsce, które pojawi się naprzeciw opętańczego kręgu, rosnącego z każdą przelaną kroplą niewinnej krwi... |