Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-11-2016, 20:33   #1
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
[WFRP 2.0] Drachenfels


5. Wellentag, Brauzeit 2527,
Świątynia Sigmara, Göttenplatz, Bögenhafen,
Wielkie Księstwo Reiklandu, wieczór



iedzący przy dużym, dębowym biurku sędziwy mężczyzna w kapłańskich szatach wpatrywał się z zacietrzewieniem w pergamin trzymany w prawej dłoni, ważąc każde odczytywane w myślach słowo dwa razy, nim przeszedł dalej. Co jakiś czas spoglądał na znajdującego się po drugiej stronie biurka młodszego stażem Sigmarytę, jakby w jego oczach chciał odnaleźć zaprzeczenie słów przelanych na papier. Nic takiego jednak nie miało miejsca, a Heinrich Tottentanz zdał sobie sprawę, że czarne chmury zawisły nad Reiklandem, gdyż to, czego się właśnie dowiedział, zwiastowało tylko katastrofę. Katastrofę, do której nie mogli dopuścić.
- Zapytam jeszcze raz. Czy to prawda? - Kapłan oderwał wzrok od pergaminu.
- Absolutnie, inaczej bym cię nie fatygował, ojcze - odrzekł akolita, splatając palce obu dłoni na kolanie. - Odkryliśmy w kanałach miejsce plugawego rytuału i dość dowodów na to, że Ordo Septenarius planują wyprawę do zamku przeklętego czarnoksiężnika Drachenfelsa. O ile już nie są w drodze.
- Jesteś absolutnie pewny, że chcą go wskrzesić?
- Na to wskazują wyniki śledztwa
- odrzekł młodszy mężczyzna.
- Na Sigmara... - Starszy kapłan odchylił się na krześle, przejeżdżając dłonią po siwej, długiej brodzie.

Drachenfels, ucieleśnienie grozy i zła, nie żył od wielu lat, pokonany przez wampirzycę i śmiertelnika w walce, o której do tej pory bardowie śpiewali pieśni, a dramaturdzy i poeci wykorzystywali w swoich dziełach. Czarnoksiężnik zginął, ale jego zamek pozostał, wzbudzając przerażenie wśród nawet najtwardszych mieszkańców Szarych Gór. Heinrich nie chciał dopuścić do siebie myśli o tym, że kultyści mogliby przywrócić Konstanta do życia i znów sprowadzić śmierć oraz strach na ziemie Reiklandu.
- Musimy ich powstrzymać - powiedział pewnym, choć zmęczonym głosem. - Przejdź się po wszystkich gospodach w mieście i rozgłoś, że świątynia Sigmara zatrudni doświadczonych ludzi potrafiących robić mieczem do zadania związanego z zamkiem Drachenfelsa... Zapłacimy im po trzy korony na głowę.
- Z całym szacunkiem, ale jeśli powiem o zamku, nie będzie zbyt wielu chętnych na taką wyprawę...
- I dobrze, od razu zrobimy odsiew, żeby nie marnować czasu, którego i tak nie mamy
- powiedział kapłan. - Przyjdą tylko ci, którzy faktycznie będą chcieć wziąć tę robotę.
- Musieliby chyba być szaleni... - Wyrwało się akolicie.
- W rzeczy samej - odrzekł krótko Heinrich. - Ludzie zrobią wszystko dla pieniędzy, wystarczy tylko odpowiednia kwota, nie wiedziałeś o tym, drogi Maximilianie?
Kapłan machnął dłonią, a młody Sigmaryta skinął mu głową, wstał i wyszedł z komnaty. Tottentanz skupił zmęczony wzrok na płomieniu stojącej na biurku świecy, modląc się w myślach do swego pana, by nie było za późno na kroki, które podjął.



5. Wellentag, Brauzeit 2527,
Bögenhafen, Wielkie Księstwo Reiklandu,
późny wieczór


ögenhafen było z pewnością miejscem bardzo odpowiednim dla kogoś, kto stalą zarabiał na życie. Portowe miasto będące kolebką handlu, do którego rzeką transportowano towary z Altdorfu, Nuln, czy Marienburga oferowało szereg możliwości podjęcia pracy, mniej lub bardziej legalnej. Gospody i wszelkiej maści podejrzane mordownie w dokach pękały wieczorami w szwach, a w ciągu dnia ciężko było przejść ulicą, nie wpadając na kogoś, bądź samemu nie zostając potrąconym. Złodziejski fach miał się tutaj dobrze, tak na poziomie ulicy, jak i wśród sterników miasta, gdyż nie raz i nie dwa mówiło się w kuluarach, że największe zyski czerpią tutaj cztery najzamożniejze rody kupieckie.

Tego wieczoru jednak dysputy na tematy ważkie i przyziemne zeszły w karczmach na dalszy plan, gdy w kilku największych przybytkach miasta pojawił się nieco zdenerwowany akolita Sigmara, ogłaszający nabór do pracy. Pracy nie byle jakiej, bo związanej z zamkiem Drachenfelsa, szalonego czarnoksiężnika, o którego podłościach, jakich dopuścił się na tych ziemiach, krążyły już legendy. Nikt o zdrowych zmysłach nie zapuszczał się nawet w okolice ponurego, owianego złą sławą zamczyska, a co dopiero wyruszał do niego w jakimś konkretnym celu. Czarnoksiężnika już nie było, ale słuchy chodziły, że zamek wciąż w jakiś sposób żył; jakby część duszy Drachenfelsa nie opuściła tego miejsca, a w jego murach schronienie znalazły istoty zrodzone z plugawych eksperymentów i magii Chaosu, dalece groźniejsze od zwierzoludzi, czy orków grasujących w całym Imperium.

Jak można się było spodziewać, Sigmaryta nie znalazł wielu chętnych na podjęcie się zadania wyznaczonego przez świątynię i niektórych wielkich wojów nie był nawet w stanie skusić wysoki zarobek - w końcu trzy korony to był miesięczny dochód karczmarza dobrze prosperującej gospody. Zdrowy rozsądek, a może bardziej strach, brały górę nad wyobrażeniami o przyjemnościach życia po wykonaniu zadania. O ile wróci się stamtąd żywym - tu i tam gadało się o tym, że ktokolwiek wybiera się w tamte strony, jest już stracony. Nie każdy jednak był tego zdania, dlatego też - pomimo późnej pory - akolita wracał do świątyni w towarzystwie kilkunastu mężczyzn i kilku kobiet zainteresowanych podejrzanym zleceniem. Większa część z nich szybko zrezygnowała, usłyszawszy, że chodzi o kult Chaosu, jednak kilkoro chętnych zostało, zapoznając się z dalszymi szczegółami, przedstawionymi przez kapłana Heinricha Tottentanza. Przeważali ludzie, choć wśród ochotników można było z łatwością dostrzec dwójkę elfów i krasnoluda.


Płomyki kilkudziesięciu świec pełgały delikatnie, rzucając migotliwą poświatę na pieczołowicie ozdobione płaskorytami ściany niewielkiej komnaty, gdy znaleźliście się w środku, zerkając na staruszka o bystrym spojrzeniu siedzącego za biurkiem. Oprócz niego, w pokoju znajdował się brat Maximilian oraz nieznajomy, postawny łysy mężczyzna, również wyglądający na duchownego.
- Rad jestem, że postanowiliście zająć się tą sprawą, gdyż wymaga ona wielkiego męstwa i zapewne poświęcenia. - Zaczął przeor, opierając się łokciami o blat biurka i splatając palce obu dłoni. - Musicie wiedzieć, że na pozór spokojne Bögenhafen posiada swoją zadrę... paskudny, mroczny sekret kładący się cieniem na historii tego miasta. Przejdę od razu do rzeczy, gdyż czas nagli - kilkanaście lat temu, rajca Johannes Teugen stał na czele sekretnego stowarzyszenia Ordo Septenarius, które próbowało otworzyć w mieście Bramę Chaosu. W wyniku ingerencji pewnych ludzi, udało się powstrzymać Teugena i jego oddanych towarzyszy, jednak plugawy kult Khorne'a nie zniknął wraz ze śmiercią swego przywódcy. Właśnie dowiedzieliśmy się, że wciąż działają i obecnie planują wskrzesić pradawne, reiklandzkie zło w osobie Konstanta Drachenfelsa. Chyba nie muszę wam mówić, kim był owy czarnoksiężnik...

Mężczyzna skrzywił się, a wy spojrzeliście po sobie. Zdecydowanie nie musiał przybliżać postaci szalonego maga. Nekromanta, oprawca martwych, ucieleśnienie najczystszego zła, potwór... to były tylko niektóre z określeń, które krążyły w okolicznych opowieściach.
- Jeśli to się stanie, wszyscy jesteśmy zgubieni. Drachenfels z pewnością będzie chciał zemścić się za własną śmierć, dlatego świątynia Sigmara zwraca się do was z prośbą o pomoc w odnalezieniu kultystów i udaremnieniu tego plugawego rytuału. Wszystkimi dostępnymi środkami. - Przejechał kciukiem po szyi, wyraźnie dając do zrozumienia, o co mu chodzi. - Nie jesteśmy pewni, czy już wyruszyli, czy dopiero to zrobią, jednak powinniście jak najszybciej udać się w drogę do zamku Drachenfelsa. Tak, jak pewnie już wiecie, zapłacimy wam po trzy korony na głowę - połowę teraz, połowę po wykonaniu zadania, gdy przyniesiecie ze sobą jakikolwiek dowód rozprawienia się z Ordo Septenarius. - Heinrich wyprostował się na krześle, po czym otworzył szufladę biurka i wyjął z niej zrolowany, pożółkły rulon.

Rozwinął go przed wami, chwytając za pióro.
- Pozwoliłem sobie przygotować odpowiedni dokument, który podpiszecie, zgadzając się na wykonanie dla nas tego zadania. Za niepiśmiennych podpiszę się sam, gdy ujawnią swoją godność. Jeśli macie jakieś pytania, to jest również najlepszy moment na ich zadanie, gdyż z samego rana musicie być już w drodze. Wraz z wami wyruszy również brat Gotfried, który zgłosił się na ochotnika, by towarzyszyć chętnym na tę wyprawę.
Stary Sigmaryta wskazał dłonią na stojącego w kącie sali łysego mężczyznę, po czym zamoczył pióro w atramencie i wyciągnął rękę w waszą stronę, oczekując, kto pierwszy podpisze się na dole pergaminu.
 

Ostatnio edytowane przez Kenshi : 03-11-2016 o 21:39.
Kenshi jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172