Berthold sporzał z irytacją na urzędnika. Nigdy nie miał cierpliwości do biurokratów, nawet podczas nauki w Altdorfie. Miał już otoczyć się aurą mocy i oświadczyć nie znoszącym sprzeciwu tonem, że ścigają groźnego demonologa. Jednak Maximilian ubiegł go, po raz kolejny czarodziej było zadowolony, że miał po swojej stronie tak przebiegłego towarzysza. Chociaż z drugiej strony posługiwanie się tą pieczęcią mogło być niebezpieczne.. Potrząsnął głową po czym znów wpatrzył się groźnie w gryzipiorka, gotów wesprzeć towarzysza jeżeli będzie to konieczne. |
To było naprawdę dobre! Urzędnik w ratuszu był gorszy niż troll,a obserwowanie epickiej walki z nim niecodziennym doświadczeniem. A nuż się uda... |
|
Urzędnik zbladł i drżącymi rękami wziął dokument wypruty z boku Maximiliana. Nawet nie zagłębiał się w szczegóły tego co było w nim napisane. Wystarczyło, że dokładnie obejrzał pieczęcie i zwrócił pergamin. - Zaraz przygotuję kartotekę. Proszę za mną - powiedział cicho, ze spuszczoną głową. Urzędnik sam wybrał stosowną księgę, znalazł wpisy odpowiadające za poranek i objaśnił jak należy czytać wpisy. Zaproponował też pomoc. W interesującym ich okresie czasu z delberskiego portu wypłynęło jedenaście statków. Siedem z nich popłynęło w dół rzeki, więc wystarczyło sprawdzić cztery. Były to dwie niewielkie barki - "Rybia Łuska" i "Kocia muzyka", bezimienny galar wiozący puste beczki oraz rybacka łódka Ericha Fromma. - Barki i galar będą w stanie dopłynąć tylko do Furgenstahl, dalej będzie za płytko. Furgenstahl to faktoria, mieszka tam i pracuje kilkudziesięciu ludzi - urzędnik okazał się nad wyraz pomocny. - Mogą też wpłynąć kawałek, nie więcej niż milę w potok Gock. Natomiast łódką można pływać dalej, ale znając Ericha to pewnie pije i łowi na Ławicy, kawałek za miastem. |
Czyli jeżeli nasz cel ucieka rzeką, to pewnie będzie albo na tej łódce albo na galarze? - Berthold pogładził się po gęstwinie włosów, myśląc - a co wiemy o tym galarze, on długo cumował, czy regularnie kursuje na tej trasie? Czy wiemy, żeby któryś z tej trójki - Bert Mosser, Alfons Abbrecht i Reiner Hund, kontaktował się z kapitanem, załogą któregoś z tych statków lub jakoś szczególnie się którymś z nich interesował? |
|
Marius wysłuchał informacji od strażnika. -Może porozmawiamy w drodze do portu? Trzeba będzie wynająć jakąś łódź... |
|
- Na galarze szyprem jest Wiessel Borchat i chyba właścicielem też. Nie mam pewności - odpowiedział urzędnik. - Cumował od wczoraj. Od czasu do czasu się pojawia. Z tego co mi wiadomo, to zazwyczaj pływa w dole rzeki. A o tych trzech mężczyznach, to panowie wybaczą, ale pojecia nie mam kto zacz. Znalezienie kogoś chętnego do wypłynięcia na rzekę okazało się nad zwyczaj proste. Wystarczyło tylko zaanonsować ten fakt w pobliżu kilku marynarzy i flisaków przechadzających się po nabrzeżu, żeby zaraz znalazł się szyper z jednej z mniejszych jednostek zacumowanych w porcie. - Fredrijk van der Hijdn - przedstawił się. Miał obcy akcent, a miano wyraźnie wskazywało na jego pochodzenie z Jałowej Krainy, jeśli nie z samego Marienburga. - Mam tu niewielką, a szybką łódeczkę. W sam raz dla Panów. I nie pytam po co, bo po co. Heh, ależ mi się powiedziało. I niedużo policzę, bo jak na jeden dzień, to trzynaście szylingów, a jak na dłużej to dziesięć szylingów za dobę. I dodam, że wypływać od razu możemy, bo załogę mam karną i gotową do pracy na zawołanie. Umawiamy się? |
|
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:08. |
Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0