|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-12-2016, 21:54 | #11 |
Reputacja: 1 | Maximilian skierował się na zewnątrz. Bretończyk podążał tuż za nim. Gdy drzwi na podwórze otworzyły się po raz kolejny, ktoś z zgromadzonych w pobliżu nie wytrzymał i rzucił niewybrednym słowem w kierunku wychodzących. Maximilian był już na zewnątrz, więc nie usłyszał kto i co powiedział, Jean Pierre wprost przeciwnie. To spowodowało, że pozostał wewnątrz i Shiefemtur wyszedł sam. Do stojącego przy zajętym wychodku Stockingera podszedł Estalijczyk. Szmugler odwrócił się do niego, chcąc odpowiedzieć na zaczepkę i w tym momencie zza siana wyskoczył czarodziej. Rozcapierzony koniec jego kostura otoczony był mglistą poświatą. Kostur zatoczył szeroki łuk w kierunku pleców złoczyńcy i z chrupnięciem wylądował na jego barku. Knut jęknął, zgiął się w pół i upadł na ziemię, równocześnie przetaczając poza zasięg stojących nad nim mężczyzn. W tym momencie drzwi od wychodka otworzyły się i ze środka wyszedł szaro odziany mieszczanin. Widząc co się dzieje, zatrzymał się w pół kroku, po czym gwałtownie cofnął się i zatrzasnął za sobą drzwi, kryjąc się w toalecie. Ratunku! Napaść! - zaczął się wydzierać ze środka, a turlający się Stockinger zawtórował mu we wzywaniu pomocy. Wewnątrz Jean Pierre podszedł do jednego ze stołów, przy którym zasiadało czterech wypitych rzemieślników. To oni obrzucili go przed chwilą wyzwiskami. - Który, z was chmyzy śmiał do herbowego się odezwać? - warknął, trzymając rękę na głowicy miecza. - Żabojad herbu Ślimok - ryknął ze śmiechem postawny brodacz, sądząc po ubraniu murarz. Pozostali zarechotali. Do środka wszedł Marius, aby spotkać się z kompanami. Już od progu widział, że po przeciwległej stroni izby szykują się kłopoty. Poza Bretończykiem nie widział żadnego ze swoich towarzyszy. |
05-12-2016, 23:52 | #12 |
Reputacja: 1 | Berthold wbił wzrok w kulącego się rzezimieszka. Nie rozumiał jak ten szczur był w stanie oprzeć się jego mocy. Podniósł wściekle kostur, a błoto oblepiające go rozprysnęło się na wszystkie strony, kiedy ponownie zebrał wolę by uderzyć ściganego zarówno siłą fizyczną jak i magią. Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 07-12-2016 o 23:44. |
06-12-2016, 00:58 | #13 |
Reputacja: 1 | Marius spodziewał się rozmowy w interesach, ubrał się wieć odpowiednio, by zrobić wrażenie na dawno nie widzianych kompanach - poważny urzędniczy biret, czarny wams, koszulę o bufiastych, ciemnoczerwonych rękawach i podszyty króliczym futrem płaszcz do połowy uda, do tego spodnie w modnie różnokolorowych nogawkach - ciemnoczerwonej i granatowej - oraz w trzewiki o nowocześnie zawiniętych noskach. Wrażenie trochę psuł miecz na żołnierskim, rzemiennym pasie, ale w fachu Mariusa nigdy nie można było być pewnym własnego bezpieczeństwa. Zdążył przywyknąć. Poborca przypuszczał, że Bretończyk nie odpuści. Udał więc, że totalnie nie obchodzi go wymiana zdań pomiędzy nim a obszarpańcami, rozglądając się jakby za kimś, podążył w głąb przybytku. Wykorzystując zaaferowanie prostaczków szlachcicem, ustawił się tak, by być za ich plecami i dokonać niespodziewanego ataku, jeżeli ktoś więcej, niż ten murarz, ruszy na łowcę nagród. W miarę możności chciałby to załatwić bez ofiar śmiertelnych - w końcu jest szacownym obywatelem, na litość Sigmara - ale nieuznawanie swojego miejsca w boskim porządku przez pospólstwo to grzech przeciwko ciału Młotodzierżcy, jakim jest Imperium! |
06-12-2016, 06:12 | #14 |
Reputacja: 1 |
__________________ Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy Ostatnio edytowane przez czajos : 06-12-2016 o 10:00. |
06-12-2016, 09:27 | #15 |
Reputacja: 1 | Wiedział, że w Imperium kmiotki noszą głowę wyżej, ale tak jawnego grubiaństwa nie doświadczył dawno. Może zawinił tutejszy cienkusz, ale Jean Pierre nie dbał o to. Usłyszał więcej niż powinien i cofnął się do zajmowanego przez chamów stołu. W Bretoni najpewniej ściął by ich na miejscu a i oberżysta cieszył by się, gdyby nie reagując na takie postponowanie urodzonego ocalił łeb na karku. Że gospoda by spłonąć mogła, to było więcej niż pewne. Tu w Imperium wszystko rządziło się innymi prawami, ale krew nie woda i pewnych rzeczy Jean puścić płazem zwyczajnie nie mógł. Krew uderzyła mu do głowy a on sam stojąc nad zajętym przez chmyzów stołem wahał się jeno przez chwilę. Kątem oka złowił Mariusa, po czym uśmiechnął się szeroko do kmiotków i bez wahania złapał murarza za tył głowy silnym szarpnięciem rozbijając jego rozbawiony pysk o misę pełną gulaszu aż poleciały drzazgi a sam poszkodowany spłynął pod ławę. Trzej pozostali próbowali się zerwać, lecz byli już solidnie podchmieleni. Któryś z nich wyszarpnął długi, zakrzywiony nóż, lecz Jean nie zamierzał czekać i dobył miecza... - Ratunku! Napaść! - krzyknął ktoś na zewnątrz i Jean szybko skonstatował, że pozostawił towarzyszy samych sobie. Wydawało mu się, że Maxymilian da sobie radę, ale najwidoczniej sprawy wymknęły się spod kontroli jego kompanów. - Za chwilę, jeśli nadal tu będziecie, wrócimy do tej rozmowy! - powiedział, po czym dobył miecza i ruszył spiesznie na zewnątrz. Miał nadzieję, że uniósłszy się honorem nie naraził kompanionów na perturbacje... .
__________________ Bielon "Bielon" Bielon |
06-12-2016, 10:53 | #16 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Dnc : 06-12-2016 o 11:45. |
06-12-2016, 21:12 | #17 |
Reputacja: 1 | Knut, widząc stojącego nad sobą Magistra, u którego nogi warował pies o spienionej pianą mordzie i przemawiającego w sumie całkiem mądrze Maximiliana, szybko podjął decyzję. - Trzecia opcja, tak - jęknął masując się po barku, jego oczy błądziły po otaczających go mężczyznach. - Z pewnością najbardziej odpowiadająca mojej skromnej osobie... Krzyki dochodzące z wychodka natychmiast ustały, ale na ich miejsce pojawiły się inne odgłosy. Z winiarni w końcu wyszedł Bretończyk, w wamsie upstrzonym kroplami gulaszu. Przez otwarte drzwi słychać było narastający wewnątrz tumult. Pierwsi na zewnątrz wypadli kompani obitego murarza, teraz uzbrojeni w krótkie kordy i noże. Zaraz za nimi pojawił się roztrzęsiony oberżysta Udo Kurstich, chyba tylko po to, żeby zorientować się w sytuacji. A za nim z trzewi budynku wyłonił się tłum ciekawskich bywalców winiarni. Zapowiadało się na zabawę, więc czemu by nie popatrzyć. Wśród tych ostatnich znajdował się Marius. |
07-12-2016, 09:54 | #18 |
Reputacja: 1 | ~ Kurwa ~ zaklął w myślach Maximilian szybko lustrując sytuacje obrotem głowy. Szanowny Rycerz Jean Pierre Dubois de Grasson właśnie wpakował ich prosto w gówno, ale co zrobisz trzeba było dalej robić swoje.
__________________ Nowa sesja dark sci-fi w planach zapraszam do sondy Ostatnio edytowane przez czajos : 07-12-2016 o 11:36. |
07-12-2016, 10:09 | #19 |
Reputacja: 1 | Marius nie chciał być tym, który jako pierwszy wymierzy cios - co by ludzie powiedzieli - ale przygotowany był na to, by w krytycznym momencie, jak który z roboli zaatakuje szlachcica, w łeb go zdzielić z zaskoczenia i od tyłu tak, by zmysłów pozbawić, ale nie zabić. Nie uśmiechała mu się walka za darmo, ale wspólnika w interesach trzeba było chronić. Zamierzał użyć głowni rękojeści sztyletu jak obucha, tak jak tatko go uczyli. |
08-12-2016, 00:10 | #20 |
Reputacja: 1 | Berthold syknął z irytacją, widząc że Jean Pierre ściągnął im na głowę miejscową hołotę, bretończyk lubił dokazywać i tak to się kończyło. On już nie miał cierpliwości dla takich szumowin odważnych tylko w grupie i lubujących się w znęcaniu nad słabszymi od siebie lub mniej licznymi. Niestety robota łowcy nagród nie była w tej kwestii łaskawa, a on musiał spłacić swoje długi... |