Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-01-2017, 18:53   #11
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Emmerich nie był, jak to mówią, "najostrzejszym nożem w szufladzie". Swoje sukcesy w pracy łowcy nagród zawdzięczał raczej swojemu uporowi - daleko mu było do geniusza rozwiązującego zagadkowe zbrodnie, ale gdy już złapał trop przestępcy, nigdy nie odpuszczał i nigdy się nie zniechęcał. Nieważne ile miało go to kosztować. Niemniej, mimo pewnych braków w intelektualnym rozumieniu psychologicznego tła ludzkich zachowań nie mógł nie zauważyć zadurzenia niemal połowy drużyny w czarodziejce.
Uważał to za niebezpieczne. Nie żeby uważał, że magiczka może ich skrzywdzić, w każdym razie nie bardziej niż dowolna inna piękna kobieta. Ale sama miłość była niebezpieczna. Powodowała, że mężczyźni myśleli tym drugim mózgiem. Omamiała zmysły i otępiała umysł. Rozkojarzała.
To nigdy nie kończyło się dobrze.
Tak, miłość, choć wielu za nią goniło, nie była dla Emmericha.
Była po prostu jeszcze jedną rzeczą, na jaką nie mógł sobie pozwolić.


Rozumiał Yelenę. Ona wiedziała, że miłość to słabość. Człowiek zapominał o swoim celu, tracił koncentrację. Ona też miała swój cel i dążyła do niego. Nigdy by jej tego nie powiedział, ale to w niej podziwiał.
Niektórzy kompanii wciąż jednak żywili nadzieję, że magiczka odwzajemni ich uczucia i pielęgnowali je.
Taaaak... jedni przywiązują się do kobiety... inni do kota... Jeden niziołek z nich wszystkich żył pełnią życia, tu i teraz. Emmerich trochę mu zazdrościł. Dziwił się tylko czasem, czemu mały zawsze zaczyna się jąkać gdy na niego spogląda. Nie było to jednak istotne, więc nie zastanawiał się nad tym.
Niemniej, przysłuchiwał się uważnie występowi Niklausa. Wyrzucał z siebie wiele informacji. Informacji, które kiedyś mogą być użyteczne.
- Dajże spokój niziołkowi, niech mówi - zmityngowal kozaka.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 12-01-2017 o 19:05.
hen_cerbin jest offline  
Stary 12-01-2017, 19:37   #12
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Zlewa, wichura, zaraz ciemna mokra noc więc i tak poczekajmy do rana. Tropy rano będą świeże, przez noc się wyśpimy. Tyle, że większego sensu biegania za jakiś wilczkiem, choćby i był zmutowany nie widzę. Nawet to i gorzej mięso i skóra staje się bezwartościowe. Chłopi sami by wnyki i potrzaski rozstawili na ich szlakach zaraz problem by rozwiązali.
Kozak głośno myślał, co by tu zrobić gdyby rzeczywiście jakieś zlecenie od chłopów dostali. Przestał przez chwilę kociaka po karku drapać sięgając po flaszkę, aby rozlać towarzystwu kolejną kolejkę.
-Ja przecież nie złośliwie, a życzliwie tylko doradzić chciałem. Co by w przyszłości mego sześciolufowca działem nie nazwał, albo naszej Yeleny panią zimy. Bo, który zaraz w strachu doniesie do świątyni, dopowie swoje co zrozumiał i jakiego łowcę czarownic nam naśle. Niklaus się przecie nie gniewa, a jak Cie przyjacielu jakoś uraziłem, to wypijcie na zgodę. Ostatnie zdanie Kozak skierował do niziołka wskazując mu ręką na kieliszek.
Nie sposób było też dostrzec, że część przyjaciół z południa próbuje smalić cholewki do kobiety. Dimitri zastanawiał się już nie raz, czy nie szepnąć im słowa o ślubach jakie lodowe dziewice muszą złożyć. Jednak nie uczynił tego do tej pory i nie miał zamiaru zrobić tego teraz.
Spojrzał za to z lekkim wyrzutem na Kislevkę, gdy ta zestawił Puszka na klepisko.
- Łapki ubrudzi, pogoni gdzieś i go który kmiot przydepta.
Sapieha sięgnął po kota, pozwolił mu się poocierać o jego szorstkie palce, a następnie gdy ten próbował się na rękę wdrapać wbijając pazurki w rękaw podniósł go i zostawił na kolanach.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 12-01-2017, 20:43   #13
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
2

Po przemowie Niklausa, goście "Minstrela" patrzyli na was jeszcze dziwniej i podejrzliwiej, niż wcześniej, a niziołek osiągnął efekt odwrotny do zamierzonego. Nerwowe spojrzenia zatrzymywały się na krótko to na Dimitrim, to na Rolfie, na Yelenie, Rudgierze i Emmerichu kończąc. Szeptano między sobą, jednak nikt nie odpowiedział na słowa Niklausa. Chłopi się bali i nie ufali obcym, a zapewnienia barda nie rozproszyły ich strachu. Nawet Horst, przynosząc Puszkowi mleko, oddalił się szybko na zaplecze.

Wilk znów zawył. Tym razem dalej, niż poprzednio, ale wciąż dość blisko. Na pewno niedaleko wioski. Odpowiedziało mu kilkanaście podobnych skowytów przebijających się przez ulewę. Wilki zwykle nie podchodziły pod osady ludzkie, jeśli w lesie znajdowało się zdrowe pożywienie. Czyżby więc wieśniacy mieli rację odnośnie tego, co działo się w okolicy? Nawet jeśli, to niektórych z was zupełnie to nie obchodziło. Deszcz przybrał na sile, tak samo jak wiatr, który próbowało wedrzeć się przez liche okna.

Ludzie przy stolikach obok rozmawiali przyciszonymi głosami, a w powietrzu dało się wyczuć napięcie. Wilki odezwały się jeszcze kilka razy, jednak z każdą chwilą coraz dalej i dalej. Atmosfera rozluźniała się, niektórzy goście zaczęli rozchodzić się do własnych domostw, przejezdni na piętro, do wynajętych pokojów. Wy jeszcze trochę popiliście, porozmawialiście i również udaliście się na spoczynek, gdyż zmęczenie po całym dniu dawało już o sobie znać. Niesłabnący deszcz i wiatr uprzedzały, że noc nie będzie należeć do najprzyjemniejszych.


Noc minęła błyskawicznie, jak z bata strzelił i właściwie zdawało wam się, że ledwo co zasnęliście, a już trzeba było wstawać. "Minstrel" natomiast ożył już od świtu - co jakiś czas słyszeliście krzątaninę na dole, dźwięk uderzanych o siebie garnków, czy podniesiony głos gospodarza. Schodząc na dół, wasze nozdrza pieścił fantastyczny zapach jajecznicy na grzybach i bekonie. Aż poczuliście się głodni.

Za oknami robiło się coraz jaśniej, ale słońce nie potrafiło przebić się przez zasłonę ciężkich, grafitowych chmur. Najpewniej i dzisiaj będzie padało, choć wiatr zdecydowanie się uspokoił. W głównej sali powitało was zaledwie kilku mężczyzn zajętych własnymi sprawami oraz gospodarz i dwie służki donoszące posiłki. Zajadając wyborną jajecznicę i popijając świeże, ciepłe jeszcze mleko, rozmawialiście nad planami na dzisiejszy dzień, gdy nagle drzwi gospody otworzyły się energicznie i do środka wpadł jakiś mężczyzna. Wysoki, chudy, niczym kij od szczotki, z długimi, czarnymi włosami, trzydniowym zarostem i wyłupiastymi oczami.


Odziany w dobrej jakości płaszcz, nieznajomy przeciął salę energicznym krokiem i podszedł do szynku, skinąwszy ręką na gospodarza. Obaj przez chwilę rozmawiali ściszonymi głosami, a czarnowłosy gestykulował mocno i co jakiś czas zerkał w waszą stronę, by ostatecznie po dłuższej chwili podejść do waszego stolika.

Skłonił się nieco i zaczął.
- Witam szanownego państwa. - Głos miał donośny, męski, co zupełnie nie pasowało do jego wyglądu. - Nazywam się Otto Kruft i jestem dość znanym w okolicy hodowcą psów. Znaczy, mój ojciec był, ale mu się zmarło zeszłej zimy i ja przejąłem po nim schedę. No ale do rzeczy... Horst powiedział mi, że możecie mi pomóc. - Spojrzał w stronę karczmarza i szybko powrócił wzrokiem do was. - Ktoś ukradł w nocy jednego z moich psów. Nie byle jakiego, bo najlepszego w hodowli, który zdobył bardzo dużo nagród. Hanzi się nazywa. Próbowałem zmobilizować mieszkańców Beelen, żeby od rana pomogli mi go szukać, ale oni się boją. Wiecie, tych wilków co tu grasują... tyle że wilki go ani nie zaciągnęły w las, ani nie zagryzły. Jego zagroda jest wyraźnie uszkodzona przez człowieka i jestem pewien, że złodzieje nie mogli odejść daleko. Oferuję dwadzieścia koron an głowę za odnalezienie Hanziego. Proszę, pomóżcie mi... - rzucił z desperacją w głosie.
Stojąc nad wami ze szklącymi się oczami i bawiąc nerwowo palcami, Kruft wyglądał dość żałośnie.

 

Ostatnio edytowane przez Mroku : 12-01-2017 o 20:46.
Mroku jest offline  
Stary 12-01-2017, 21:43   #14
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
- Co panowie? Pomożemy?- Rudger zapytał pytanie wyraźnie kierując do łowcy i leśnika. Rycerz pomógłby za połowe tej ceny. Pan Kruft choć z wyglądu dziwny, to jednak wydawał się Rudgerowi dobrym człowiekiem. Rudger wiedział, że bez pomocy towarzyszy wytrenowanych w tropieniu ma niewielkie szanse na ukończenie tego zadania.

Rudger był synem barona i jako taki przyzwyczaił się do pewnego stylu życia, a od kilku tygodni sakiewka zaczynała świecić pustkami. Pomoc prostym ludzią w odbudowie Imperium nie była dochodowym zajęciem, i każda okazja do uczciwego zarobku była mile widziana.
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 13-01-2017 o 22:38.
Baird jest offline  
Stary 12-01-2017, 22:49   #15
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Dwadzieścia pięć - chciał już rzucić Emmerich. Facet wyglądał na zdesperowanego. Z takich można wycisnąć więcej. Tyle, że w drużynie był rycerz. Taki to za chwilę pogna ratować psa dla chwały, sławy i dobrego słowa. Trzeba działać szybko i zdecydowanie, zanim Rudger zaproponuje, że zrobimy to za dziesięć. Łowca nagród zmienił więc zdanie i powiedział:
- Dwadzieścia na głowę. Połowa z góry. I postawicie nam wieczerzę po wszystkim. - splunął w dłoń i wyciągnął ją do Krufta.

~"Tak, robię to tylko dlatego, że Rudger mógłby zażądać mniej. To co Yelena wczoraj mówiła o chłopach nie ma z tym nic wspólnego."
- pomyślał i powtórzył w myślach - "Nic!"

- Potraktuj to jako potwierdzenie - - rzekł do Rudgera - Damy radę nawet we dwóch. - widział jak Rycerz walczy. Wiedział, że wystarczy wytropić złodziei, a potem patrzeć na machinę śmierci, w jaką Rudger się zmieniał. I ewentualnie pilnować mu pleców. - Choć jak nagroda na głowę, a nie do podziału, to mogą iść z nami.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 12-01-2017 o 23:40.
hen_cerbin jest offline  
Stary 12-01-2017, 23:54   #16
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Hasmans podniósł wzrok na proszącego o pomoc. Nie raz za mnie pomagał. No taką miał naturę a i Niklaus pewnie wywącha chwalebną przygodę i sławę wśród hodowców psów.

- Jeśli Yelena nie widzi problemu z późniejszym wyruszeniem to Rudgerze możesz liczyć na mnie.- Zwrócił się do rycerza i kątem oka zerkał na czarodziejkę by na końcu zawiesić wzrok na ciemnowłosym.

- Masz wrogów? Ktoś by chciał przejąć tego psiaka dla siebie? Podejrzewasz kogoś?- Zwrócił się spokojnie wypytując o podstawowe informacje. Cena dwudziestu koron była kusząca, ale trzeba było się wywiedzieć czy nie zadzierają z kimś naprawdę potężnym.
 
Hakon jest offline  
Stary 13-01-2017, 12:13   #17
Dnc
 
Dnc's Avatar
 
Reputacja: 1 Dnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputacjęDnc ma wspaniałą reputację

Niklaus spędził resztę wieczoru na opowiadaniu wszystkim, którzy chcieli słuchać opowieści o niesamowitych przygodach jakie mieli z Rolfem. I jak za każdym razem wychodzili z nich obronną reką.
Nazajutrz młody niziołek przyniósł mleko od gospodarza dla kotka Sapiehy. Nigdy nie miał zwierzęcia ale bardzo polubił tego małego kociaka. Kozak mówił na niego Puszek czy jakoś tak ale niziołkowi bardziej się podobało Miauczek. Bo w końcu jedyne co mówił to miauczał. Tak po prawdzie mowiąc to wydawało mu się, że coś nie tak jest z tym zwierzakiem bo strasznie często miauczał, w sumie NIklaus się nie znał na kociaka ale może rzczywiscie coś mu dolegało. Nie podzielił się z tymi rewelacjami z Dimitrem stwierdzając, że sam niedługo do tego dojdzie. W między czasie bard nadał mu imie Miauczek bo dużo miauczał. Proste.

Gdy człowiek w potrzebie przybył i prosił ich o pomoc Niklausowi nie trzeba było dwa razy powtarzać:
- Pewnie, że pomożemy! A widzisz tu jakiś innych bohaterów! Wiedziałem, że coś się szykuje! Już wczoraj mnie coś ta lewa pięta swędziała. Musicie wiedzieć - to mówiąc obrócił się do towarzyszy- że zawsze jak mnie lewa pięta swędzi o tutaj - podwinął nogawkę by dokładnie pokazać gdzie - no to zawsze będzie się coś ciekawego działo. Wspominałem wam już o tym? - zapytał. Dzisiaj jeszcze nie wspominał ale tylko w przeciągu ostatniego miesiąca to chyba z piętnaście razy.
- No nie wazne. Pakujcie się bo przygoda wzywa! - chwycił szybko swoje rzeczy następnie złapał pod rękę ich nowego pracodawcę i ciągnąc go do drzwi wyjściowych ględził:
- Niczym się nie przejmuj Kurt. Przybandzimy tych hultaji na cacy! - niziołek sobie nie zdawał nawet sprawy, że znowu używa jednego "ze swoich" słówek, które oprócz niego nikt nie znał. Przybandzić używał praktycznie do wszystkiego co wymagało ruchu. To mogła być podróż, walka oraz jedna z tysiąca innych czyności które mogły mu przyjśc do głowy.

- Mamy tutaj najlepszych z najlepszych łowców i poszukiwaczy psów w całym Imperium! Jeden z nas tak dobrze zna się na zaginionych psach, że czasami się smiejemy że się w budzie urodził! Ha! Także niczym się nie przejmuj znaleźć tych złodziei nim zdążysz powiedzieć ten no - niziiołek szukał w swoim bogatym języku słowa które będzie mógł użyć w tym momencie- no... a już wiem konstantynopolitańczykowianeczka! Nie wiem co to dokladnie jest ale możesz pomyslec o tym co to jest to będziemy mieli jeszcze więcej czasu i potem możęsz mi powiedizeć bym wiedział co to jest.
I tak rozmawiając o wszystkim i o niczym niziołek wyprowadził Krufta na dwór i czekał aż ten poprowadzi go w miejsce zbrodni.

 

Ostatnio edytowane przez Dnc : 13-01-2017 o 12:17.
Dnc jest offline  
Stary 13-01-2017, 14:12   #18
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Obudziła się wspaniale rześka i wypoczęta. Wstała skoro świt i napawała się świeżym powietrzem wpadającym przez uchylone okno a także panującą dokoła ciszą. No, przynajmniej do momentu, gdy ktoś na dole nie zaczął się tłuc. Pewnie gdyby ją obudzili, to zeszłaby na dół i zrobiła konkretną awanturę, ale teraz była w dobrym humorze, gotowa na kolejne wyzwania, które miał przynieść dzień na szlaku. Ubrała się, zabrała plecak i zeszła na dół, oddając klucz gospodarzowi oraz zamawiając sobie posiłek.

Na śniadanie dotarła jako przedostatnia z ich barwnej drużyny, ale nie przeszkadzało jej to. Delikatnym uśmiechem i skinieniem głowy przywitała się z każdym po kolei, po czym zasiadła do stołu i zaczęła jeść zamówioną jajecznicę.
- Wspaniała temperatura za oknem, to będzie dobry dzień na wędrówkę - powiedziała wesoło, ni to do siebie, ni do kompanów, choć oni chyba nie podzielali jej optymizmu.

Nie minęło dużo czasu, jak do gospody wparował niemal z drzwiami jakiś obleśny, chudy typek. Yelena mimowolnie skrzywiła się, a już tym bardziej nie była zadowolona, gdy ten jegomość przybył do ich stolika, wchodząc w jej przestrzeń życiową. Nie była pewna do końca, ale zdawało jej się, że nie pachnie zbyt dobrze, dlatego kobieta przysunęła się nieco bardziej do Rolfa.

Zajadając przepyszną jajecznicę wysłuchała młodziana, a także towarzyszy, którzy od razu zaoferowali mu swoją pomoc. Ach, ci mężczyźni... Yelena miała wrażenie, że do ich nieskomplikowanych umysłów przemawiają tylko trzy rzeczy - pieniądze, naga kobieta i alkohol. Na słowa Niklausa o tym, że jeden z nich jest tak dobry w poszukiwaniu psów, że czasami mają wrażenie, że się w budzie urodził, aż się niemal zakrztusiła kawałkiem grzybka. Miała zapytać z przekąsem "Który to?", ale niziołek już się rozpędził w swoim monologu, więc nie próbowała nawet wejść mu w słowo.

Dopiero, gdy wyciągał Krufta na zewnątrz, czarodziejka uniosła palec wskazujący.
- Masz szczęście, że chodzi o pomoc biednemu zwierzakowi, inaczej palcem bym nie kiwnęła. - Zmroziła go spojrzeniem. - Zjemy i zaprowadzisz nas do tej zagrody, żeby pokazać, jak to się stało. A ty, Niklaus... - Zwróciła się do niziołka, używając jednego z powiedzeń kislevitów. - Nie bądź taki w gorącej wodzie kąpany... bo mogę ją trochę ochłodzić. - Puściła mu oczko, a bard chyba sam nie wiedział, co to miało znaczyć.

Miała wyruszyć dzisiaj w dalszą drogę do domu, ale dzień lub dwa niewiele zmienią, jeśli pies ma wrócić do właściciela. O ile jeszcze żył... a jeśli nie, nie chciała być w skórze tych, którzy zrobili mu jakąś krzywdę.

 
Tabasa jest offline  
Stary 13-01-2017, 20:26   #19
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Tej nocy Kozakowi śniło się Kislevskie niebo, które śmieje się i wabi człowieka do siebie. Stare dęby i buki, w których pełno dzikich roi pszczół i trzmieli. Zwierzyna, której w polach i lasach pełno, rzeki i żeremie bobrów. Ptactwo, którego tyle, że wiosną całe czółna wypełniało się jajami dzikich kaczek i łabędzi. Łatwo było przyzwyczaić się do swobody. Niestety na stepach pojawili się chaosyci, którzy palili spokojne wsie, zabijali starych i młodych, mężczyzn kobiety i dzieci...

Dimitri zbudził się już po świcie, zlany potem. Towarzystwo Yeleny rozbudziło wspominania z dzieciństwa. Słońce już dawno wstało, a odgłosy z dołu wskazywały, że pora była do wstawania. Mężczyzna siedział jeszcze chwilę na łóżku głęboko oddychając. Mały szarawy kotek przeciągnął się leniwie nie otwierając swych oczek. Wyciągając puszka ze studni uratował mu życie i teraz był już za nie odpowiedzialny, nie mógł go porzucić, czy zostawić na pastwę losu. A ta mała puchata miaucząca kulka odwdzięczała się w najlepszy z możliwych sposobów - uspokajała kozaka.

Schodząc do głównej izby spotkał resztę swoich towarzyszy zajadających jajecznicę. Skinął im głową na przywitanie, dosiadł się do stołu i zabrał się za jedzenie. Niklaus załatwił porcję tłustego mleka z kożuchem dla jego pupila, co znacznie poprawiło humor kozaka. Przez pewien okres spodziewał się drwin i żartów ze strony towarzysza. Jednak szybko okazało się, że niziołek nie tylko nie drwi z zwierzęcego towarzysza, a i nawet go chyba polubił.
- spasybi druhu
Nim Sapieha skończył się posilać do karczmy wpadł jakiś mężczyzna. Kozak z początku się nie odzywał. Dziwił się tylko, że ktoś mieszka w takiej wiosce i lekką ręka proponuje 120 koron, a miejscowi udają, że nie ma tematu. 13 lat temu podobną kasę wyłożył hrabia z pewnego okręgu, a tutaj jakiś chłop? Coś było w tym zadaniu podejrzanego, Sapieha miał złe przeczucie, żaden pies nie może być tyle warty, chyba że sra złotem. Nie zdążył jednak nic powiedzieć, ledwo przełknął, wytarł rękawem usta. A Niklaus już zapewniał Otta o rychłym sukcesie w wykonaniu tego zadania. Słowo nie dym, więc nie pozostało kozakowi nic innego jak wytarcie puszkowi mordki, zabranie swoich rzeczy i ruszenie za resztą.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 13-01-2017, 22:38   #20
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
I tak oto spokojne śniadanie zmieniło się nagle, jak Morze Szponów o tej porze roku. Emmerich poparł pomysł Rudgera, ale rycerz miał wrażenie, że w pierwszej chwili łowca żywych i umarłych chciał powiedzieć coś innego, nie koniecznie "nie", raczej "więcej". Rycerz Płonącego Słońca nawet by to zrozumiał. W końcu nadchodziła zima, a gospody, zajazdy i wyszynki do tanich miejsc postoju nie należą, a i Emmerich, nie tyle co nie honorowy, co w pierwszym względzie się nim nie kierujący ma większe prawa by za swą robotę żądać. Rudger co prawda, gdyby chciał też by mógł. Mógłby, ale nie chce.

Rolf również się zgodził na pomoc hodowcy psów, choć jego "tylko jeśli Yelenka to popiera" trochę już męczyło rycerza. Mężczyzna powinien być męski i potrafić podjąć za siebie decyzję. Ba, powinien umieć ją podjąć za swoich podwładnych jeśli takowych posiada. Rolf natomiast zdawał się tracić i rozum i męskość w towarzystwie Yeleny. Zawsze nieobecny myślą, błądzący wzrokiem po jej ciele, był jak Ogr co trafił do Krainy Zgromadzenia i zaznał niziołkowej kuchni.

Biedny głupiec co dla wiedźmy traci zmysły swoje, żart losu okrutny go wyśmiewa, gdyż razem nigdy nie będą oboje.

Rudger przypomniał sobie fragment z bajki jaką kiedyś znalazł w ojcowej biblioteczce, a która teraz była bardzo na miejscu. Niemniej czarownica z północy również zgodziła się pomóc hodowcy, oczywiście pierw podkreślając, że najpierw skończy śniadanie. Tu Rudger, musiał się z nią zgodzić, co rzadko miało miejsce. Nie można ruszać na bogowie wiedzą jak długie poszukiwania, bez uprzedniego posilenia się porządnie. Zwłaszcza, że posiłek opłacony to posiłek zjedzony.

Najmniej rozsądnie, jak można się było spodziewać, zareagował karzeł zwany Niklaus. Niziołek niemal z miejsca pognał za hodowcą i jedynie Yelena zdołała trochę ostudzić jego zapały. Rudger nie był rasistą. Przynajmniej tak twierdził, ale zdarzało mu się mówić różne rzeczy, które niektórzy za ów przejaw rasizmu mogli odebrać. Z własnego doświadczenia znał paru krasnoludów, gdyż Ci byli częstymi gośćmi we dworku barona ojca. Rudger poznał ich jako osobniki chciwe, głośne i śmierdzące i w mniejszym lub większym stopniu każdy przedstawiciel tej rasy napotkany przez rycerza do tej pory wpisywał się w ten profil. Niziołki z drugiej strony były ich przeciwieństwem, i choć prócz Niklausa znał ich tylko dwóch, pracujących jako szef kuchni i jego pomocnik w kuchni barona ojca, niziołki zdawały się mu zawsze cichym, niemal niezauważalnym ludem o nastawieniu zawsze przyjacielskim i pachnącymi świeżymi drożdżówkami. Tak było póki Rudger nie poznał Niklausa. Ten nie był cichy. A szkoda, bo jak to mówią. Milczenie jest złotem.
Rudger nie miał jeszcze okazji poznać żadnych elfów, ale z opowieści wiedział, że są oni jak górna warstwa szlachty. Tak dumni, że aż nadymani.

Gdy śniadanie zostało uznane za skończone Rudger założył swój płytowy hełm. Czaszka nad czołem połyskiwała złowrogo, a wykute w stali promienie słońca z niej idące zdawały się falować w świetle dnia niczym żywy ogień. Rycerz złapał też swoją tarczę z herbem rodu, uśmiechniętym słońcem na czarnym tle. Ci co znali się na heraldyce od razu wiedzieli, że Rudger pochodzi z rodu starego i wpływowego, i jedynie kaprys losu sprawił, że jego przodkowie nie przejęli kła runicznego i słonecznej prowincji po swych kuzynach. W końcu Rudger wstał i zwrócił się do Otta.
- Już pora. Po drodze do zagrody powiesz mi wszystko co wiesz, oraz to czego się domyślasz.- Powiedział trochę zagadkowo i wyprowadził drużynę z "Minstrela".


 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172