Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-06-2017, 12:23   #361
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Karl Altmeier zdołał dołączyć do oddziału akurat na czas, by zdziwić się, po jaką cholerę ciągną ze sobą kolesia, którego mieli uwolnić, i zdziwić się nawet bardziej patrząc na osobliwe zachowanie Leo. Mimo zaskoczenia i ran odruchowo zdołał też złapać jedną ze złotych monet, która odbiła mu się od kolczugi. Gustawowi nie zależało na pieniądzach. Był jednym z niewielu, którzy nie zwrócili uwagi na rzucone monety. Brzęki, srebrniki, a nawet złote karle nie zrobiły na nim wrażenia. Jedyną inną osobą, która mogła powiedzieć o sobie to samo, był, o dziwo, Alfons. A gdy Baron zamiast zwracać na niego uwagę wolał opierdalać zwariowanego Estalijczyka, zastępca szefa gangu zrozumiał, że lepszej okazji nie dostanie. Łokieć w nos krasnoluda i w długą!
Przewagę odległości wynikającą z zaskoczenia miał niewielką, ale wystarczyła - przechodnie, ludzie, którzy nie zamierzali zaryzykować życia dla innego człowieka, nie mieli problemu by zaryzykować je dla złota i rzucili się na was. A właściwie, jak po ułamku sekundy się okazało - nie na was, tylko na odbijające się od bruku i toczące się monety. A i niejeden z oddziału nie mógł się oprzeć łapaniu czegoś, czym w niego rzucono.
Alfons, jak każdy bandyta na swoim terenie potrafił zniknąć. Skręcił w zaułek i tyleście go widzieli.


Oczywistą oczywistością jest fakt, że cuda nie zdarzają się codziennie. Ale dla Was to był najwyraźniej ten dzień.
Słysząc gwizdki Straży Miejskiej (ktoś widać dobiegł) wpadliście na to, że dłużej czekać już naprawdę nie ma na co i zwialiście. Zmyliście się, wyobraźcie sobie, bez kłopotów. Nie rozwaliły was strzały i bełty, nie pozabijały miecze, nie złapano was w zasadzkę, nie posłano za wami strażników, łowców nagród ani listów gończych.
Nuln zaś po raz kolejny okazało się być miastem możliwości. Jak mówią, pieniądze leżą tu na ulicy. Dosłownie... Każdy, kto myślał o tym by was śledzić dla niepewnego zarobku, wybrał pewny zarobek przy zbieraniu monet, a przybyli na miejsce strażnicy znaleźli powiększające się zbiegowisko i mieszkańców bijących się między sobą o resztę skarbu "Mocka, szalonego Estalijczyka". Przybycie straży nie poprawiło zresztą sytuacji - ktoś krzyknął, że "chcom nam zabrać piniondz", a dalej to już samo poszło. Zamieszki trwały jednak krótko i nie licząc paru guzów skończyły się bez ofiar.


Nie znalazła was straż, nie pytała o nic właścicielka wynajętej kamienicy, gdzie się schroniliście... W końcu mieliście chwilę spokoju, czy też, w przypadku Olega, chwilę by skombinować coś na uspokojenie nerwów.
Resztę wieczoru i noc spędziliście liżąc rany. Abelard zajął się w końcu rannymi, czyszczeniem ran, bandażowaniem, nastawianiem wybitych barków...
Ku waszemu zaskoczeniu jakimś cudem odnalazł was tam, a właściwie Diuka, jakiś szemrany, ale znany mu typ, który wręczył mu niewielką sakiewkę i coś do niego powiedział.


Inaczej niż Baron planował, na miejsce zbiórki udaliście się razem. Świt zastał Was w tawernie Pod Szczurem i Papugą niedaleko Mostu Nuln. Krótko po wschodzie słońca pojawił się też Gruber ze sporym oddziałem i "miło" powitał Was słowami:
- Tuście się ukryli, gagatki. Myśleliście, że nie armia nie dowie się o bandzie żołnierzy, która dzień wcześniej wdała się w rozróbę i zdemolowała Gospodę pod Głową Doppelgangera? Ha, mam wszystko spisane, zeznania świadków i karczmarza, nie wywiniecie się od kary. Wasze szczęście, że nikt nie zginął. Żołnierze wiedzieli, że za zwykłą burdę żołnierzom niewiele groziło na dłuższą metę - karne warty poza kolejnością, karcer, miesiąc bez żołdu, ewentualnie baty... A znający Nuln i jego karczmy Loftus i Detlef powstrzymali tych, którzy podejrzewając podstęp zamierzali spierdalać. Skojarzyli bowiem, że wspomniana Gospoda jest zupełnie w innym rejonie miasta niż Dróżka Vogelhausa, więc Gruber właśnie zapewnił wam doskonałe alibi na wypadek oficjalnego śledztwa, zapewne korzystając ze swoich kontaktów w Straży. Bert tylko się uśmiechnął. Kompletna papierkowa robota już na następny dzień, do tego przekazana od razu w odpowiednie ręce... Gruber musiał wczoraj pół dnia to pisać sam, a drugie pół zbierać podpisy. Głupi bo głupi, ale wytrwałości mu odmówić nie można było.


Ewakuacja z miasta przebiegła bez problemów. Pod strażą zostaliście odstawieni do garnizonu. Tam najpierw zaprowadzono wszystkich do lazaretu, gdzie znany już części z was medyk wojskowy złapał się za głowę gdy zobaczył, w jakim przyszliście stanie i natychmiast zajął się udzielaniem pomocy, utyskując na głupotę żołnierzy i niekompetencję Abelarda.
- Czy wyście poszaleli? W zwykłej burdzie na miecze się tłuc zamiast normalnie kułakiem komuś przypierdolić, ewentualnie krzesłem? O, tu widzę jeden z was w bark właśnie krzesłem chyba dostał… Abelard! Kiedy Ty się ranami zająłeś? O pierwszej pomocy nie słyszałeś? Jak najszybciej trzeba się nimi zająć, teraz to połowa z tych ran jest zainfekowana. Gonili was czy co? Dobrze że mam Gesundheit... - marudzenie przeszło płynnie w mamrotanie do siebie. Gdy zajmował się Leo, jego uwagę zwróciła mała ręczna kusza w jego posiadaniu. Gdy skończył oglądać rany Estalijczyka odwrócił się do jednej z półek, z której zdjął krótki bełt. Nie był identyczny z tymi, które Leo posiadał, ale był na tyle podobny, by pasować do tej broni.
Bert, łowca nagród, od razu zauważył, że z dachu magazynu do miejsca gdzie ofiara została trafiona jest zwyczajnie za daleko, by oddać tak celny strzał z takiej kuszy. To musiałby być jakiś mistrz, a taki i tak by nie ryzykował pudła, tylko użyłby kuszy zwykłej, a może nawet myśliwskiej, celniejszej ale równie dużej. Kapitana musiano załatwić z zupełnie innego miejsca, a pożar magazynu miał tylko odwrócić uwagę. To wyjaśniało też dlaczego ani on ani Walter biegnący po dachu nie widzieli kusznika.


Cała reszta przygotowywała się do procesu… Procesu przed wojskowym trybunałem, któremu przewodniczyć miał, jak łatwo się domyślić, Gruber. Przygotowania te przerwała Wam informacja, że trybunał zdążył już zaocznie wydać wyrok skazujący was na pobyt w karcerze aż do wymarszu. Niedawno mianowany Podporucznik bał się widać, że ktoś palnie coś głupiego, albo co gorsza, wypapla wszystko o zadaniu.
Bez zbędnego certolenia się zamknięto każdego z Was w drewnianym pudełku dwie na dwie na dwie stopy. Zanim na dobre zdołaliście się wkurzyć tym niesprawiedliwym potraktowaniem i wyrokiem, ogłoszono wymarsz, a wy zdaliście sobie sprawę, że pozorna surowość wyroku była od początku zaplanowana - by nikt nie mógł się przyczepić, że za łatwo Wam odpuszczono. Formalnie rzecz biorąc i patrząc na papiery wyrok był bardzo surowy.
 
hen_cerbin jest offline  
Stary 26-06-2017, 11:20   #362
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Monety rozsypały się wokół a ludzie, którzy to widzieli rzucili się zbierać pieniądze. Gustaw był zaskoczony i zajęty Leo. Ten młodzik z Estalii naprawdę go zaskoczył a Alfons z mnóstwem cennych informacji im nawiał. Sierżant chciał ruszyć w pościg, ale nim to uczynił oprych zniknął w bocznej alejce. Baron wiedział, że na nic się zda pogoń na terenie zbiega.
- No i się jebło.- Mruknął pod nosem bezradny Sierżant.
- Spadamy!- Rozkazał Gustaw gdy usłyszał pierwszych strażników miejskich.

Dotarli w końcu do kwatery wcześniej wynajętej a kobieta bez szemrania im otworzyła i nie pytała o nic. Baron udawał lekko wstawionego i zwrócił się do Detlefa.
- Ależ mu przywalił. Drugi raz się zastanowi zanim kogoś obrazi.- Mówił jakby nie zauważając kobiety.
- Dobry wieczór Pani.- Niby przypadkiem zauważył kobietę i przywitał się.
Wreszcie byli w bezpiecznym miejscu i Abelard mógł w spokoju zająć się rannymi. Sierżant ze swoją nogą czekał na koniec. Gdyby lepiej zaplanował i poprowadził ludzi penie mniej mieliby strat.
- Czemuż to zrobił?- Spytał Leo.

- Karl. Coś się dowiedział? Ta część rozkazu wykonana jak mniemam?- Spytał po krótkiej rozmowie z Estalijczykiem.

Gdy ktoś zapukał do drzwi i wpuszczono człowieka, który zwrócił się do Dużego Karla, Gustaw patrzył przez chwilę na olbrzyma.
- Co tu jest grane? Kto to był?- Sierżant chciał informacji jakim prawem Diuk sprzedał informacje o ich lokum.

Z rana ruszyli wszyscy do gospody. Wszyscy już mieli dość a i głód swoje robił. Sierżant chciał już wreszcie znaleźć się w koszarach gdzie czół się lepiej niż tu niedaleko miejsca rzezi.
Czekali niezbyt długo na Grubera. Ten wpadł do gospody z niemałym oddziałem. Gustaw odsunął się i podniósł ręce w geście poddania się. Nie podobało się mu to, ale coś czół, że to było zaplanowane.

Byli wreszcie w garnizonie. Nie dano im było iść do kwater i odpocząć na pryczach lecz postawiono ich przed sądem wojskowym. Baron szykował już swoją przemowę w której chciał stanąć w obronie swoich ludzi. Może niektórym przydałoby się kilka batów czy karcer, ale i jemu też. Na szczęście okazało się, że Gruber wiedział co robi i chce zadbać o bezpieczeństwo swoich podkomendnych. Baron czuł niejaką wdzięczność do nowego oficera.

Wymarsz nastąpił szybko. Sprawa ucichła, ale Gustaw niezbyt był zadowolony, że w papierach ma burdę. No może w przyszłości któryś z jego podkomendnych pomoże mu usunąć taką notkę.
Teraz trzeba było się zbierać i Baron przygotowywał rynsztunek do wymarszu. Porządna kąpiel i wywalenie ubrania, które miał na akcji sprawiły cuda. Wreszcie czół się lepiej i nie drapał jak głupi.
Sierżant Gustaw czół, że Podporucznik będzie miał jeszcze małego asa w rękawie. Jak przyjdzie co do czego to Gustawowych ludzi może karnie gdzieś wysłać.

Okres przygotowań i wymarszu Baron starał się wykorzystać poprzez odwiedziny Grubera i dowiedzenia się czegoś o zamachu i celu wymarszu. Kto dowodzi i czy Gruber z nimi idzie. Co śledztwo wykazało i co z osobami na górze.

Gustaw wszedł do komnaty, którą zajmował młodzik z rekrutów. Uśmiechnęli się porozumiewawczo i Sierżant wszedł do drugiej gdzie siedział Podporucznik.
Gruber nie zwlekając zaczął od konkretnych pytań:
- Alfons? Geoffrey? Wykonaliście zadanie? Może ktoś Was z tym powiązać?
- Geoffrey nie żyje. Alfons na wolności. Chociaż nie będzie nas mile wspominał. Postanowiłam go wziąć na spytki bo dosyć mocno jego gang przetrzebiono i jakoś nie liczę by długo pożył, ale nawiał mi w miasto.- Zameldował Gustaw spokojnym tonem i od razu kontynuował.
- Gdy wracaliśmy Alfons narobił rumoru, że jest porwany i trochę postronnych ludzi nas widziała. Na szczęście halabardnik Leo odwrócił uwagę od nas i wycofaliśmy się. Samą akcję odbyliśmy w maskach więc ci co zwiali nie powinni nas rozpoznać poza.- Tu kiwnął na khazada i niziołków.
- Zanim Alfons uciekł dowiedziałem się kto im zlecił akcję…
- Nie chcę nawet wiedzieć - przerwał Gruber.
- Czemu?- Ze zdziwieniem i z lekką konspiracją Baron zwrócił się do przełożonego.
- Żeby moje zaprzeczanie podczas śledztwa brzmiało wiarygodnie. Was może i nie przesłuchają, ale mnie na pewno. Sprawa jest polityczna.
A Wy mieliście jasne rozkazy, żołnierzu. Coście jeszcze napsuli?
- Gruber hamował złość już odkąd Gustaw wspomniał, że postąpił wbrew wyraźnym rozkazom i porwał Alfonsa zamiast go uwolnić.
- Wszystko poza tym odbyło się zgodnie z rozkazem. Jedynie trochę więcej trupów wyszło w robocie. Chłopaki się rozkręcili.- Dodał i zaczął się zastanawiać co jeszcze może dodać.
- Czy może Pan Podporucznik zna niejakiego Harkina Brocka?- Zapytał i pilnie obserwował dowódcę czekając jego reakcji na to nazwisko.
- Zdurniałeś do reszty? A kto go nie zna? Toż to formalnie nasz głównodowodzący, najstarszy stopniem jest teraz w Wissenlandzie w polu. W łepetynę żeś nie dostał? Przecież sam go widziałeś dwa dni temu na apelu, przejmowałeś naszego rannego Kapitana z jego rąk.
A poza tym to sławny najemnik, zawsze jakoś udaje mu się walczyć po wygranej stronie.

- Chyba się źle wyraziłem Podporuczniku. Chodziło mi czy Pan coś więcej o nim wie.- Gustaw chciał odwrócić kota ogonem by nie wyjść na idiotę.
- Toż wiem kim teraz jest, ale czy coś poza oficjalnymi danymi coś Pan Podporucznik wie.- Gustaw przełknął ślinę wiedząc, że mają przechlapane. Jeśli Gruber powie Harkinowi kto brał udział w akcji a Alfons się poskarży i przyzna, że wyjawił jego imię mogą mieć poważne problemy.
Baron miał poważne problemy już teraz. Nie dość, że nie potrafił dopilnować swojego oddziału to jeszcze zlekceważył rozkazy i próbował wypytywać dowódcę zamiast mu odpowiadać. Podporucznik popatrzył na niego, objął go ramieniem i zaczął mówić:
- Czyżbyś synku nie tylko w głowę oberwał, ale jeszcze jakiś awans zaliczył? Bo ja nie widzę innego powodu, bym to ja miał Tobie raport składać. A tym bardziej opowiadać o sekretach i grzeszkach dowódców podwładnemu. Słuchaj chłopcze, widzę, żeś nawykł do posłuchu, ale to jest kurwa armia Imperialna. Przez mało kompetentnych szlacheckich synalków giną dobrzy żołnierze. Nie będę pytał z kim się na łby pozamieniałeś, żeś nie potrafił wykonać rozkazu, tylkoś zaczął kombinować, ale własną inicjatywę to okazuj od stopnia oficerskiego. Sierżanci mają pilnować by rozkazy oficerów były wykonywane co do joty i nie mają ich kwestionować. Mieliście tam wejść, zabić jednego gościa, uwolnić drugiego i wyjść. A w nocy na mieście zaczęto mówić o jakimś pożarze i maskarze przy Dróżce Vogelhausa. Chłopców poniosło? A gdzie był ich sierżant, kurwa, ja się pytam? Dobrze, żeście całego kwartału nie spalili. I dzięki niech będą Bogom, że Alfons ci spierdolił. Nie wiem co musiał z Wami zrobić wszystkimi jakby się wiesz kto dowiedział, że jego agenta przesłuchiwałeś. I jeszcze mi mówisz, że ten idiota Estalijczyk miał więcej rozumu od Ciebie. Kurwa! I na koniec Ci powiem jeszcze jedno chłopcze. Sprawy polityczne śmierdzą. I nie są bezpieczne. Myślisz, że czemu odrzuciłem awans lata temu i odszedłem ze Straży? Ludzie co za dużo wiedzą umierają. A Harkin… A Harkin to najemnik i tyle wystarczy Ci wiedzieć. Walczy po naszej stronie tylko dlatego, że nasza Elektorka zapewne zapłaciła mu więcej niż druga strona oferowała. Jest chciwym oportunistą, lojalnym tylko wobec siebie i złota, właśnie w tej kolejności. W dążeniu do celu jest uparty i bezwzględny i nie zawaha się, by pozbyć się młodego sierżancika. Nawet się nie skrzywi. - Przerwał opierdalanie Gustawa i zadał mu kolejne pytanie:
- No, to już wiem czego się można spodziewać po Tobie. A czego się mogę spodziewać po reszcie?
Gustaw nie zamierzał robić syfów koło swoich podwładnych i po chwili zamyślenia i widać po nim było, że czuje lekko skruchy zaczął.
- Altmeier, Detlef oraz Truskawa to solidne filary armii. Hoffman, Nossenkramp i Ritter fachowcy w tym co robili przed poborem i użyteczni. Tophera lepiej mieć po swojej stronie niż przeciwnej. De la Vega, Freitz, Kołodziej jeszcze trochę a będą wartością, z którą trzeba będzie się liczyć. Taki jest mój rapor Panie Podporuczniku.- Powiedział widać, że duma gdzieś chciała wylecieć z młodego sierżanta, ale ten twardo się powstrzymywał.
Gruber w końcu wyglądał na zadowolonego.
- I oczywiście żaden z nich nie był tym chłopcem, którego poniosło. Może jednak nadajesz się na sierżanta. To właśnie robimy - na chwilę chyba wrócił do swojego “ja” jako sierżanta - Chronimy naszych chłopców przed przełożonymi. Chcesz jeszcze coś dodać do raportu?
- Panie Podporuczniku. Chciałbym nadmienić, że nikomu w głowie nie była dezercja.- Dodał Gustaw prężąc się jak struna. Napięcie nie schodziło z jego twarzy i ciągle miał w głowie zagrożenie jakie stanowi zasrany dowódca/najemnik.
- Jedyne co chcę dodać to to, że zabójca Kapitana jest wśród nas.- Powiedział skrycie i wyprostował się czekając rozkazów i godząc się na dalszą drogę do koszar jako złoczyńca.

 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 28-06-2017 o 16:39.
Hakon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:39.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172