Vulir skupił się i cisnął młotem (rzut: 76, rzut na obrażenia: 9). Obuch trafił smoka w korpus niedaleko szyi, wprawiając jedną z głów w silne drżenie.
Albert wycelował swoją olbrzymią broń w jednego z przeciwników i wystrzelił (rzut: 05, na obrażenia: 6 i 10, sprawdzenie furii: 90, nope). Pocisk po prostu urwał Norsmenowi ramię, a jego ciało okręciło się wokół własnej osi dwukrotnie i padło na pył pobojowiska. Następnie kawalerzysta odrzucił broń i wyciągnął piękny nadziak.
Klaus natomiast wyciągnął flakon zawierający miksturę, nazwaną przez magów domestosem. Dziwaczne brzmienie nazwy było jednak uzasadnione - pierwszy Alchemik, który ten wytwór stworzył w murach własnego domostwa, zginął pod ruinami, które zamieniły się w jego stos pogrzebowy. Stąd właśnie dom i stos. Ale historia na bok! Klaus cisnął nim w oddział chaośników (rzut: 19, rzut na rozprysk, wynik/3 to ilość objętych kratek: 7/3=2, rzut na obrażenia: 5). Rozprysk objął pięciu przeciwników, których zbroje zaczęły się topić, skóra płonąć, a nogi prowadzić jak najdalej od przeklętego miejsca. Mówiąc krótko - dali nogę, a ich stan był raczej kiepski.
Helene, pogodzona z pechem, zaczęła splatać magię ponownie (rzut: 99… Może pójdę na spacer z kośćmi i z nimi porozmawiam? Dwie tury pod rząd 99 na splatanie. Złe kostki! Złe! Do budy, kostki!). Ogień najwyraźniej nie słuchał się tego dnia czarodziejki. Zniechęcona spróbowała wyciągnąć z otaczającej ją Aqshy kule ognia i miotnąć nimi w ogon potwora (rzut na moc: 9,8,10 -3 = 24; obrażenia: 5+4, 6+4, 5+4). Ogon stanął na chwilę w ogniu, potem zgasł, ale widać było, że był mocno przypieczony. Stojący tuż obok Loillir poczuł zapach pieczonego mięsa.
Urist zaatakował (32, obrażenia: 7/7). Kiścień trafił w korpus pomiędzy szyjami, miażdżąc jakieś kości i sprawiając, że głowy gwałtownie zbliżyły się do siebie, zderzając z pustym dźwiękiem. Smok zatrzymał się i na moment świat zamarł w oczekiwaniu. Trwało to mgnienie oka, kończąc się jednak jedynie smoczym rykiem i jego całkowitą koncentracją na krasnoludzie. Mikstura rozgrzała poturbowane ciało krasnoluda, jednak coś było nie tak (rzut na odporność: 69). Cokolwiek to było, szczęśliwie skończyło się na przeciągłym beknięciu. Potem Urist wskoczył do okopu.
Loillir nie miał w polu widzenia miejsca od uderzenia młotem, jednak i tak wystrzelił (rzut: 26, obrażenia: 9). Pocisk trafił w brzuch smoka, zagłębiając się w ciele. W pistolecie 3 kule.
Ohoho. Smok był mocno wkurwiony. Najpierw lewy łeb splunął na niego kwasem, opryskując przy okazji dwa pozostałe krasnoludy (obrażenia: Urist: 32, wejszła podwójna furia, Loillir: 8, Vulir: 10). Wszystkie talizmany Urista rozpękły się w jednym momencie (każdy zmniejszył obrażenia o 10). Jakimś cudem kwas wyżarł ziemię i drewno dookoła krasnoluda, a on sam był nietknięty, poza lekko przytopionymi włosami na czubku głowy. Czy to był cud? Jednak smok dopiero zaczynał. Drugi łeb zanurzył się w okopie, by ugryźć Urista, lecz ten zasłonił się tarczą. Tarcza skończyła jako wykałaczki, jednak ochroniła krasnoluda przed ugryzieniem. W okopie zanurzyły się jeszcze dwie smocze łapy, z czego jedna sięgnęła celu (12 obrażeń). Pancerz przyjął na siebie całość ciosu, jednak był w stanie znacznie gorszym od swojego właściciela.
Albert uchronił się przed zaciekłymi atakami Norsmenów.