Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-10-2017, 19:28   #111
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Franz znalazł dwójkę dzieciaków, które właśnie podnosiły zdezelowane kółko z kałuży. Umorusany chłopczyk i elegancka dziewczynka w błękitnej sukience najwyraźniej mieli na nowo podjąć zabawę, polegającą na prowadzeniu tego kółka patykami. Kiedy zbliżył się Franz, dzieciaki odwróciły się i z rozdziawionymi buziami przez chwilę się w niego wpatrywały.

Franz przykucnął i wyciągnął z kieszeni srebrną monetę i parę miedziaków.

- Hej, dzieciaki. Jestem Franek. Chcielibyście zarobić nieco pieniędzy?

Dziewczynka spojrzała na pieniądze z nieskrywaną ciekawością, jednak chłopczyk raczej z obrzydzeniem.

- Jeżeli jesteś pederastą - to nie - odparł szczyl z wyzwaniem w głosie. - A jeżeli co innego, to pewnie tak.

Dziewczynka kiwnęła głową na zgodę.

Franz przewrócił oczami na wzmiankę o pederastii. Prostytucja na ulicach wiosek była powszechna. To, co było zastanawiające, to to, skąd chłopiec takich trudnych nazw się nauczył. Szkolarz jaki czy co?

- Dzieci drogie, jakbym ja na kurwy chciał iść, to biorę i idę. Nie o to mi teraz chodzi. Słuchajcie. Ja i paru moich znajomych idziemy do Birkeweise. Jeśli by nas kto szukał w tej wsi, to chcę, żeby o tym wiedzieli. A skąd mają wiedzieć, jeśli nikt im o tym nie powie? Ano więc, podejdziecie sobie do tego i owego i zapytacie, kim są tamci ludzie? Wiecie, tak od niechcenia. Jak ja byłem dzieckiem, to zawsze byłem cholernie ciekawy wszystkiego, więc imaginuję sobie, że wam też to łatwo sprzedać. I odpowiecie: bo wiesz, mamo, tato, wujku, panie Janie czy kogo tam spotkacie, słyszałem, że wybierali się do Birkeweise. Tak im powiecie.

Schierke zrobił pauzę. Chciał, żeby rzecz wsiąkła w chłonne umysły.

- Macie na to cały dzień. Wieczorem spotkam się z wami tam - wskazał na róg karczmy. - I powiecie mi, co ludzie gadali, co o nas wiedzą. I komu powiedzieliście, że idziemy do Birkeweise. Za to dostaniecie całego szylinga. Dostaniecie drugiego takiego, jak dowiecie się jakichś informacji o herr Dignamie, moim starym kumplu. Ale dobrych informacji. To, że wzywa pokojówkę, żeby mu dłubała w nosie, bo sam niedomaga mnie nie interesuje. No i, najważniejsze: ze mną nigdy nie rozmawialiście.

- To co, stoi? Dam wam trochę żeliwa na początek, żebyście wiedzieli, że nie kłamię.


- Niech będzie - odpowiedziała dziewczynka. - Panie Franek. Pogadamy o was, za to srebro. O panie Dignamie się zobaczy, prawda? - zwróciła się do towarzysza zabaw, ten potaknął. - Spotkajmy się na molo, wieczorem - zaproponowała wygadana dziewczynka.*

- Ano - rzekł Schierke, wręczając parę monet do rąk dziewczynki. Spojrzał jej w oczy - kłamie? Oszukuje? Taka młoda, a zupełnie jak on. - Ino pamiętać, dobre informacje. No. A teraz raus.

Powstał, rozejrzał się wokoło, czy przypadkiem ktoś go nie zoczył. Po czym nałożył kaptur na głowę i skierował swoje kroki do stajni, gdzie osiodłał konia i ruszył na wschód.
 
Santorine jest teraz online  
Stary 16-10-2017, 17:17   #112
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację

Tam coś zwierzęta wabi. To nie żadni orkowie. Tylko cholerna magia albo jakieś żarłoczne rośliny. Bądźcie gotowi na wszystko. Powiedział Brenton. Naturalnie wykluczone było by odpuścili. Poluzowal konia zsiadł z niego i dał mu się prowadzić.

- Młody dobrze gada. - stwierdził Ragnar, wyciągając broń. - Od orków zwierzęta by uciekały. Jedno jest pewne. Będzie tam coś do utłuczenia. - dodał, ruszając za koniem, który miał jego zapasową broń.

- Wspaniale! - ucieszył się Furbin, najwyraźniej wierząc, że będą to jednak orkowie. Natomiast pozostali karawaniarze zignorowali pomysł i stwierdzili, że jadą dalej.

- Najwyżej nas dogonicie - odparł jeden ze strażników ze wzruszeniem ramion.


Początkowo grupka podążała za koniem Brentona, który parł przed siebie, uspokajany jedynie przez jeźdźca. Natomiast po chwili Furbin zatrzymał wszystkich i wskazał coś na ziemi. Wydawało się, że jest to jakaś zwierzęca ścieżka, nie wyglądało to na ślady bandy orków.

- Cholera - zaklął krasnolud pod nosem. - To chyba nie orkowie. Wracamy?

- Po mojemu to albo zwierzęta albo zwierzoludzie. Tak czy inaczej, już i tak mamy sporo na głowie, niech zajmie się nimi ktoś inny. Wracajmy. - stwierdził drugi krasnolud.

- Wracajmy zatem - odrzekł Brenton. Już i tak na liście miał orków i zwierzoludzi zleconych przez rycerzy.

 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline  
Stary 17-10-2017, 18:33   #113
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Atanaj i Franz

Atanaj spędził przyjemny czas na pogawędkach i innych czynnościach z Adą postanowił wyjść i poszukać Franza. W karczmie go nie było, w stajni koń towarzysza zniknął. Postało albo ruszyć w stronę dworu Dignama, żeby go odszukać, albo też zająć się czym innym. I mniej mokrym. Bo pogoda może i się zmieniła, jednak nie na lepszą. Deszcz z siekącego zamienił się w gruby i łomoczący. Wymiana dźgnięcia sztyletem na cios młotem.


Tymczasem Franz wjechał na dróżkę prowadzącą do dworu herr Dignama i chwilę później pojawił się obok niego Wędeczka na swojej kradzionej chabecie. Zainkasował swoje dzienne monety i bez słowa ruszył za swoim pracodawcą.

Niecałą godzinę później, mokrzy i znużeni dotarli do miejsca, z którego jeszcze nie było widać stróżówki, ale było blisko do samego pałacyku.

-[i] Panie Franz. Wstępnie już się rozejrzałem po okolicy, warta zbadania jest głównie południowa część tego przybytku. No i dzisiejszego wieczoru się Matołow zjawi na spotkaniu, nie ważne czy będzie lało czy nie. Bo oprócz groźby, dostał ode mnie marchewkę. Co, nawiasem mówiąc, kosztowało mnie koronę. Byłoby miło, gdybym ją odzyskał.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 18-10-2017, 18:20   #114
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Zatem porady wiedźmy nie były wystarczające? - sarknął Franz. - Jej informacje nie są takie dobre, jak myśleliśmy.

- Zamierzałem zrobić to samo - dodał, na wzmiankę o zbadaniu ziem na południe od dworzyszcza. - Rzeknij no, gdzie znalazłeś schronienie dla konia? Deszcz czy nie, będziemy musieli ustalić ścieżki, którymi będziemy uciekać. Im prędzej, tym lepiej.

Franz nie powiedział Wędeczce o swoim zamyśle rozdzielenia się po dokonaniu zbrodni. Nie był tego pewien. Choć było jasne, że łowczy będą szukać ich po śladach (Ranald da, rozmokłych w deszczu), rozdzielanie się mogło się okazać zabójczym pomysłem. Wątpił, żeby bandy zwierzoludzi zapuszczały się tak daleko na północ, jednak okolice wybrzeża posiadały swoją własną porcję niebezpieczeństw. O czym najemnik miał okazję przekonać się wcześniej. Mała acz uzbrojona grupka miała większą szansę przetransportować obraz do Salkalten niż samotny jeździec. Poza tym, krasnolud (jak każdy złodziej) mógł pomyśleć, że Schierke chce sam umknąć ze zdobyczą.

Tymczasem jednak sakiewka Franza stopniowo kurczyła się. Miał jeszcze sporo złota, jasne było dla niego, że rejza do dworku będzie niosła ze sobą dozę łapówkarstwa. Było to dla niego tak oczywiste, jak słońce.

- Upomnij się o koronę u mnie po wszystkim - rzekł. - W sumie jedenaście koron, tak? Powetujesz sobie straty na tym, co znajdziesz u grafa. Jeśli nadal będziesz stratny, znaczy się. Po rejzie rozliczymy się z wszystkiego.

Graf, naturalnie, mógł nie mieć niczego. Wszakże siedział w długach. Franz nie miał pojęcia, co zastanie, wchodząc na dwór - mogła to być mała fortunka zazdrośnie strzeżona przez chciwego szlachciurę, a mogły to być równie dobrze gołe ściany, gdzie wszystko wyprzedano wcześniej. Jednak utrzymanie łowczych i służby też musiało kosztować. Schierke wątpił, że wrócą z dworu z pustymi rękoma.

- Ruszajmy więc -
rzekł Franz. - Po drodze opowiesz mi, jak się wślizgnąłeś do stajni. I w jaki sposób udało ci się porozmawiać z Matołowem. I czy nocowałeś w jakimś bezpiecznym miejscu.

Nadal padało, co dodawało nieco otuchy w nikczemne serce najemnika. Śledzenie było ponoć cholernie trudne w deszczu. Nie, żeby jemu samemu zdarzało się śledzić kogokolwiek. Odnalezienie ścieżek na południe od dworku powinno zająć im parę godzin. Potem pozostało spotkanie z przekupnym strażnikiem.
 
Santorine jest teraz online  
Stary 24-10-2017, 19:43   #115
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Brenton i Ragnar

Podróżnicy prędko dogonili karawanę, chociaż krasnoludy musiały nieco szybciej przebierać nóżkami. Jedynie Brenton, po niedługim prowadzeniu niespokojnego wierzchowca za uzdę, wygodnie rozsiadł się w siodle. Karawaniarze nie zdziwili się zbytnio powrotem niedawnych towarzyszy i podróżowali dalej w milczeniu.

Deszcz siekł silnie po kapturach, obniżając widoczność do minimum. W takim właśnie deszczu doszło do dość napiętej sytuacji – tuż przed karawaną wyrosła nagle chmara konnych i prawie doszło do walki, jednak po chwili konni odkryli, że mają do czynienia z karawaną kupiecką, natomiast karawaniarze, że przed nimi znajduje się pół tuzina strażników dróg z Bosenfels. Przestrzegli przed okolicami Hasselhund, które wypaczył Chaos i zamieniły się w krajobraz rodem z koszmarów. Natomiast na południe od Hasselhund wyrósł fort zamieszkały przez grupę bandytów. Strażnicy wybierali się właśnie do księcia-elektora po wsparcie w wypędzeniu przestępców. Podobno przepuszczali przez drogę karawany kupieckie po uiszczeniu bardzo wysokiej opłaty. Potem strażnicy dróg ruszyli dalej.

Kolejne godziny drogi mijały raczej spokojnie, nie licząc oczywiście ulewy. Gdy wzgórza się wypłaszczyły, a w lasach pojawiły się liściaste drzewa, karawana urządziła postój na odpoczynek i posiłek, który wszyscy skrzętnie wykorzystali. Dalsza podróż obfitowała w strumienie wody lejące się z nieba i dziwny spokój. Potem Ragnarowi i Brentonowi zdało się, że coś jest nie tak z lasem. Konie także znów zaczęły prychać i robić się niespokojne.


Niedługo potem poznikały liście, trawa zrobiła się lekko fioletowa i ludziom także udzielił się niepokój. Z wielkiego wozu wyszedł właściciel karawany.

Stać, stać! – wykrzyknął do woźniców, którzy z westchnieniem ulgi posłuchali rozkazu. W tym momencie Furin odezwał się do swoich towarzyszy:

Wszystko się tu pozmieniało! Ale wydaje mi się, że jesteśmy niedaleko. Jeszcze jakieś trzy godziny do Hasselhund, a raczej ruin. Gdzieś na tym odcinku napadły nas te pieprzone, zielone gnidy.

Wszyscy! Przygotować broń, najwyższa gotowość. Będziemy tutaj nocować. Przygotować porządny obóz – zarządzał Marcel Cavaletti. – Jutro ruszymy forsownie, żeby wyjechać stąd najszybciej jak się da.

Chudzielec podszedł do krasnoludów i rycerza.

Panowie. Rad będę, jak zostaniecie tutaj ze mną. Dostaniecie strawę i dobrą kompanię! – zakrzyknął. – Wiem, że do zachodu słońca jeszcze dobrych kilka godzin, ale lepiej bezpiecznie podróżować. Poza tym pogoda pod psem. Co powiecie?



Atanaj i Franz

Schronienie na konia? – zdziwił się Jan. – Przywiązałem do drzewa i spałem obok niego. Niezadowolony, ale co mnie to? To tylko zwierzę. A jak uciekać, to pewnie na południe, daleko od wioch. Tam ciężej znaleźć takich typów jak my. Potem się zrobi kółeczko i wróci do Salkalten, będzie spokój. Tam nikt nas nie znajdzie.

Z zachodu usłyszeli tętent kopyt i dostrzegli…


Tymczasem Atanaj postanowił ruszyć na poszukiwania Franza. Był pewien, że ten ruszył raz jeszcze do dworku Dignama, więc okutał się płaszczem, wyprowadził konia ze stajni i ruszył galopem, żeby dogonić kompana. Gdy tylko minął palisadę okalającą miasteczko zatrzymał się, zerwał z drzewa liść i wymamrotał kilka słów pod nosem. Liść najpierw wyrwał się spomiędzy jego palców, a potem wysechł na wiór w mgnieniu oka i jako proszek spadł na ziemię, mieszając się natychmiast z błotem. Ungoł z uśmiechem odrzucił kaptur i spiął konia do galopu. Pomimo siekącego deszczu, jego włosy pozostawały suche.


...Atanaja, który pędził w ich stronę na swoim małym koniku. Płaszcz miał rozwiany, lico zaróżowione. Zamienili parę słów, Kislevczyk dowiedział się, jaki jest plan i ruszyli.

Wędeczka poprowadził ich zwierzęcymi ścieżkami, których Franz nigdy by nie dostrzegł, Atanaj z dużym trudem, jednak w takim deszczu nie było o tym mowy. Niedługo potem zsiedli z koni i krasnolud pokazał im miejsca, o które mu chodziło. W południowo-wschodnim rogu posesji znajdowało się niewielkie wzniesienie, na którym rosły drzewa i tam, zapewne z pewnym trudem, ale dałoby się to ogrodzenie przesadzić, gdyby tylko porządnie się z grubej gałęzi wybić. I nie bać się o swoje klejnoty, które mogłyby na tym ogrodzeniu zostać, gdyby jednak skok się nie udał. Wędeczka wytłumaczył, że lepiej będzie tak właśnie wskoczyć, niż stawiać jaką drabinę, bo jak ktoś ją dostrzeże, to będzie kłopot. W drugą stronę będzie łatwiej – wtedy nie będzie szkodziło, jak kto drabinę zoczy.

Wędeczka pokazał jeszcze jedną możliwość, chociaż nie był jej zwolennikiem. Bardziej na zachód od tego miejsca grunt był bardzo miękki – mniej gliny, więcej piachu. Można by się było przekopać.

Mężczyźni pokręcili się jeszcze trochę, Wędeczka poopowiadał o zwyczajach strażników (zaznaczył, że informacje są dość niepewne, bo miał tylko jedną noc na obserwację). A potem ruszyli na północ, bo zaczęło się robić późno, sporo czasu na obserwacje im zeszło. Trzeba było spotkać tego matoła, Matołowa.

Tym razem nie spotkali po drodze nikogo, natomiast Wędeczka odpowiedział (a raczej nie odpowiedział) na kolejne pytania Franza – otóż nie powie, jak podał notatkę i jak się z Matołowem skontaktował. Zaradni ludzie strzegą swoich tajemnic.


Plaża trupów była już bardziej opustoszała. Padlinożercy zrobili swoje, rabusie, gdy przestało straszyć, także. I tylko kości i bezużyteczne rupiecie walały się wokoło. Mężczyźni czekali, deszcz przestał padać, jednak niebo wciąż zasnute było chmurami. Potem między drzewami pokazały się dwie gęby, z których jedna należała do Matołowa, druga do innego strażnika. Ten pierwszy dostrzegł od razu trójkę oczekujących i machnął do nich ręką.

A ten drugi, to, kurwa, kto? – zapytał Wędeczka. – Wyciągać broń, hę?
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 24-10-2017, 20:35   #116
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Schierke nie spodobały się słowa Wędeczki na temat konia - fakt faktem, jego był kradziony, on miał swojego. Nie narzekał jednak. Krasnolud robił swoje. Przytaknął do prostego planu odbicia na południe po skończonej robocie. To był jedyny sensowny ruch. Rozpuszczone plotki we wsi o nich uciekających do Birkeweise powinny dopełnić reszty.

Zatrudnienie Wędeczki, zdaje się, było dobrą inwestycją. Schierke sam niewiele miał doświadczenia w złodziejowaniu - podchodzeniu, skradaniu się, kryciu w cieniu i temu podobnych arkanach. Toteż wnioskowanie, że do dworku nie dostanie się sam okazywało się słuszne. Jak Wędeczka tyle naoglądał i tyle się wywiedział w jedną noc, Schierke mógł zgadywać. Za dwa szylingi dziennie i dziesięć złotych koron, usługi wykonane przez krasnoluda zdawały się być warte swojej ceny. Bez krasnoluda on i Atanaj nie mogliby mieć nadziei, żeby zobaczyć tyle. No, a przynajmniej potrwałoby to długo, znacznie dłużej. Dni zapewne wydłużyłyby się, a oni sami byliby narażeni na patrole łowczych. Pod tym względem plan działał. Znaczy się, powoli szedł do swojego konsekwentnego zakończenia. Ada mogła mieć dziesiątą część jego zapłaty… Z czasem.

- O wartach powinien nas poinformować strażnik - rzekł Schierke na słowa Wędeczki co do zwyczajów, pamiętając o targu dobitym z Adą. Oby wreszcie ten targ zaczął się opłacać. - Ta droga jest dobra, możemy nią wejść, jeśli strażnik nie będzie miał lepszej.

Co do reszty pytań, nie naciskał. Wędeczka miał sekrety jak każdy z nich. Wydawał się jednak robić swoje. Wiele razy mógł umknąć podczas tej wyprawy, więc najemnik zakładał, że dokończy roboty.

Kolejne godziny zeszły na oporządzaniu się wokół dworzyszcza.

* * *
Na słowa krasnoluda, Franz dał przeczący gest ręką.

- Za prędko sięgać po broń - rzekł, sam poprawiając topór za pasem. - Czekamy, co zrobią pierwsi.

Po czym dał znak do strażnika, żeby zbliżył się. Po prawdzie, sam nie do końca spodziewał się, że przyjdzie sam. Nikt normalny w tych okolicach nie chadzał sam, szczególnie w okolicach nawiedzonego okrętu. Spodziewał się, że Matołow wziął ze sobą znajomego, żeby przypadkiem nie skończyć na dnie morza, uprzednio wydawszy im wszystkie informacje. Niemniej, trzeba było założyć na wszelki wypadek, że mogła to być zasadzka.

Schierke czekał, obserwując dwóch strażników.
 
Santorine jest teraz online  
Stary 25-10-2017, 23:10   #117
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację

- Ano, chętnie zostaniemy. W kupie bezpieczniej, a czasy niespokojne. - odpowiedział Ragnar, po czym zwrócił się do Furbina, tak żeby tylko on go słyszał. - Jak będziemy mieli szczęście to może część orków spróbuje zaatakować karawanę. Nie dość, że byśmy zabili kilku zielonych, to jeszcze mielibyśmy darmową pomoc. A jutro, po odpoczynku, dotarlibyśmy do celu i dokończyli robotę.

- Mi pasuje - odpowiedział Ragnarowi krasnolud. - Po ciemku Brenton się nie sprawdzi, więc lepiej ruszyć jutro. A nuż się jeszcze rozpogodzi?

Brenton zgadził się na nocleg wspólny. Konika trzymał blisko siebie gdzieś w kole z wozów. Złapał drzemkę zaraz po jedzeniu by po odpoczynku mógł stanąć na warcie jak inni. Wtedy oczywiście ogarniał na siebie zbroję.
 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline  
Stary 30-10-2017, 17:59   #118
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Brenton i Ragnar

Jak Cavaletti rzekł, tak się stało. Wędrowcy zostali uraczeni dobrym gulaszem przyrządzonym przez kucharza i jego córcię i kawałkiem czerstwego chleba. Strażnicy podzielili się cienkim piwem, które wieźli w beczułce na tyłach ostatniego wozu. Nie było najlepsze, ale z pewnością smakowało lepiej niż woda ze skórzanych bukłaków, która zawsze miała paskudny posmak. Czas mijał powoli, chociaż atmosfera była napięta. Trzy wozy, które tworzyły niedomknięty trójkąt, niedługo potem zaczęły przypominać małą warownię. Karawaniarze wkopali w przestrzenie między nimi pale, w paru miejscach po obu stronach drogi wydrążyli w ziemi dziury, by licho po zmroku w nie powpadało i wystawili warty. O tym, że wszyscy czuli lęk przed dziwnym lasem, świadczyło skupienie wartowników, którzy czujnie rozglądali się po okolicy i trzymali broń w pogotowiu.

Było raczej spokojnie i, poza szalejącym wiatrem i deszczem, cicho. Ściemniało się i mrok rozświetlały jedynie pochodnie rozstawione dookoła wozów, dwa ogniska pod prowizorycznymi markizami i trzymane przez wartowników latarnie. Strażnicy nieco się odprężyli, Furbin wyszedł poza krąg wozów, żeby załatwić krasnoludzką, popiwną potrzebę. I po chwili wrócił biegiem, budząc wszystkich okrzykiem:

Zbrojni od wschodu!
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
Stary 05-11-2017, 16:44   #119
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Hej! - krzyknął Matołow i zbliżył się do grupy z towarzyszem. - To Bernard, może o wszystkim wiedzieć. I tak planujemy po tym zniknąć na wschodzie, bo tutaj już nie będzie dla nas miejsca. Czego chcecie? - zapytał Kislevczyk, a Bernard zaplótł ramiona na piersi i zmierzył wszystkich wzrokiem. Nie był wysoki, ale wyglądał na zaprawionego w bojach.

Schierke przybliżył się i dał znak swoim kompanom, żeby zrobili to samo.

- No dobra - rzekł najemnik. Wiedział, że Matołow pryśnie, kiedy będzie po wszystkim. - Robimy to tak: my zadajemy pytania, wy odpowiadacie. Szybko, równiutko i bez problemów.

- Gadaj - odburknął strażnik.

- Ilu tak naprawdę jest strażników na dworze? Albo, ilu powstanie z wyra, jeśli ktoś uderzy na alarm? To rzecz pierwsza, panie Matołow. Rzecz druga: robicie za strażnika u Dignama, to pewnie widzieliście, jak się zmieniają warty. To mi powiedzcie o wartach, o których wiecie. Kiedy i co ile się zmieniają. Po ilu ludzi zawsze stróżuje i co ile obchody robią. O ile robią, a nie siedzą na warcie i gorzałę chleją. I rzecz następna: jaka jest ścieżka na dwór, na którą mało kto zagląda?

Była to dopiero pierwsza porcja pytań, które Schierke chciał zadać strażnikowi. On na wespół z Wędeczką zamierzali wypytać go, o co się dało, łącznie z tym, czy cycki Rosalin rzeczywiście były takie wielkie, jakie widział, czy to tylko magia jakaś.

- Nie licząc nas, jest jeszcze dziesięciu. W nocy wartę pełni czwórka - jeden w stróżówce, gdzie mnie spotkaliście, jeden w domu, jeden przy bramie i jeden na placu. Warty zmieniają się w połowie nocy. Łażą jak chcą, herr Dignam woli, jak nie ma schematu. Wszyscy dobrze pracują, ja dotąd także. I Bernard też. Do czasu aż chcieliście nam zniszczyć karierę. - Splunął. - Przez płot można tylko bramą przejść. Bernard ma jutro pierwszą wartę nocną, ja będę we dworze. Musicie tylko nie dać się przyuważyć przez Karla w stróżówce i Petera na placu. My was wpuścimy. Ale chcemy po pięć koron, żeby jakoś rozpocząć życie w Kislevie. Bo niewiele nam się udało odłożyć.

Schierkemu nie podobało się to, że strażnik, o którym zielarka opowiadała, że będzie przychylny, prosił o złoto niby kurtyzana z Altdorfu. Ale z drugiej strony, wcześniej okazywało się, że jej informacje nie były takie dobre.

- Kislev, powiadasz. Kislev tani jest. Tu i teraz jestem w stanie dać wam po dwie korony, co w zasadzie sprowadza mnie do mojego następnego pytania. Skoro uciekacie na wschód po tym wszystkim, to jeden z was może wejść z nami do dworu i pokazać drogę.

- Mówiłem przecież - wtrącił zirytowany Matołow - że będę we dworze tej nocy.

- Co ci się przyklei do łapy na dworze, będzie twoje i styknie ci za to, co będziesz potrzebował do tych pięciu. My zaś moglibyśmy potrzebować kogoś, kto zaprowadzi nas tam, gdzie chcemy dojść. Co powiesz na to, panie Matołow? Wydaje mi się, że to uczciwe jest. Żebyś miał jakiś zysk w tej wyprawie. W końcu w niej uczestniczysz. Drugi z was zaś przypilnowałby nam konie.

Bernard prychnął.

- Koni sami sobie przypilnujecie! Nie będziemy, kurwa, pracować z szantażystami. Szanuję Dignama, kurwa. Wpuścimy was i chuj. Nie ma nas. Ale najpierw pieniądze. I już. - Atmosfera zrobiła się nerwowa, widać było, że i Matołow i jego kompan są mocno podenerwowani. I dłonie błądzą wokół rękojeści mieczy.

- Jak już mówiłem, nie znamy tego, jak dwór wygląda od środka. A to by się nam przydało. Mapy tego dworzyszcza raczej nie macie, ale przydałoby nam się tu i teraz opowiedzieć, jak wygląda dwór od środka.

- Posiadłość w skrócie wygląda następująco - zaczął Matołow, marszcząc brwi. - Od drzwi wejściowych ciągnie się korytarz aż do salonu. Po prawej pokoje służby i strażników. Po lewej kuchnia i schowki. W salonie schody. Na piętrze większa część to sypialnia i pokoje Dignama, mniejsza część to pokoje panienki Rosalin. I już.

- Co do pana tego domu - rzekł Schierke, spoglądając w stronę, gdzie znajdowało się dworzyszcze - Służyliście tam, więc wiecie, jak naprawdę jest bogaty. Z tego, co wiem, graf ma długi i mógł sprzedać część swojego majątku, ale zapewne sporo zostało. Ile tego złota ma graf? Ma skarbiec? A jeśli tak, to kto go strzeże lub kto ma klucze? Wątpię, żeby całkiem był goły, wszakże utrzymanie straży kosztuje. A i też szlachcice mają różne graty, takie jak srebrne świeczniki, widelce lub też świecidełka pani dworu. Jest to tam, czy nie ma?

- Graf ma długi, ale nam płaci. Gdzie ma bogactwa, nie powiem. I już.

- Co do dworu jeszcze. Wszystkie drzwi są otwarte, wyjąwszy strażników, oczywiście? Co prawda mamy przy sobie pana Wędeczkę, ale nie chciałbym nadużywać jego umiejętności. Jest tam na dworze jaki kto, co klucze trzyma? Czy raczej możemy sobie to odpuścić i wchodzić do komnat?

- Pokoje panienki i pana Dignama są zamknięte, tylko oni i Max mają klucze. Max to stary, zaufany przyjaciel herr Dignama, obecnie jego ochroniarz.

- Powiadają, że w dworze znajduje się obraz o nazwie - tu Schierke parsknął mimowolnie - “Budyń spływający po gorejącym ciele panny Desdemony”. Gdzie jest ten obraz? Jak duży on jest? Przymocowany jest czym do ściany, czy ot, biorę go i idę?

- Obraz wisi w komnatach Rosalin. Z tego co wiem, po prostu wisi. Obrzydliwe plugastwo!

- Ostatnio w lesie spotkaliśmy łowczych, którzy zapewne są z tego dworu. Dwóch chłopa, jedna baba. Czy to Rosalin była? Jak oceniasz możliwości wypuszczenia pogoni za nami, kiedy już się zwiedzą o tym, że uciekliśmy? Dogonić mogą? Nie dogonią?

- Rosalin wraz z Tomasem i Varlem często jeździ na polowania. Więc pewnie ona. I nie baba, tylko panienka! - oburzył się. - Pogoń pewnie ruszy, ale niewielka bo my też znikniemy. Lepiej znają tereny na północ i zachód od posiadłości niż inne.

- I jeszcze taka rzecz… Słyszałem plotki o tym, że graf szukał rodowej zguby. W Salkalten. A tu żeście mi mówili, że nic takiego nie ma. O co z tym chodziło, tak z ciekawości?

- Pewnie plotki były plotkami.

- Ach, i jeszcze jedna rzecz. Powiadacie, że odbijacie na wschód po tym wszystkim. Rzecz to mądra, rzekłbym, ale przestrzegę was: w Verborgenbucht, ludzie wiedzą, że szliśmy do Birkeweise, a tak się zdarzyć może, że byście o miasto zahaczyli. Odradzam zatem, lepiej będzie, jak odbijecie na południe z nami i potem na wschód wzdłuż granicy Lasu Cieni. Koło Bosenfels byście zwrócili się na wschód i dalej już jak wam pasuje traktem. Do Erengradu, na ten przykład. Jak tam wolicie. Wolałbym, żeby nie złapała was ta suka, którą spotkałem. Jeśli jej kompanioni są tak okrutni, jak jej język, to lepiej, byście mieli się na baczności. Nie dajcie się złapać.

- Dzięki za troskę, ale radę sobie damy. Szczególnie z dziesięcioma złotymi, które nam zaraz dasz, albo będzie nieprzyjemny problem. I panienki Rosalin nie nazywaj suką, pomimo tego, że jest w tym trochę racji.

- Kurwa - podsumował niejasną myślą Bernard.

W międzyczasie zaś Atanaj szepnął na ucho Schierke’mu - wiedział wszak, że na pytania Ungoła swołocz hospodarska może nie chcieć odpowiedziecieć.

- Addoczka twierdzi, że za Dignamami Chaos ciagnie się w jakiś sposób. Ni wim, jak zapjetać miałbyś te wywłoki o to - zwławszcza Dignamówna śmierdzi czarną magią. I w tym momjencie ja sem zopełnie poważni, gieroj Schierke - jak chyba nigdy. Sam widzjałem, nje biło czasu pogadać wczesniej...s

Po tym za przymilnie umiechał się do Hospodarów wyobrażając się jak wpycha im nóż pod żebra…

Schierke kiwnął głową, kiedy Atanaj szepnął mu do ucha informację o rzekomym powiązaniu Dignamów z Chaosem. Skąd Atanaj miał się o tym dowiedzieć i czy informacja była w istocie prawdziwa, a nie jedynie plotką pokroju rodowej zguby von Dignam, tego najemnik miał się dowiedzieć wkrótce. Oczywiście, pytania Schierke nie mógł zadać wprost. Ani zapewne także pośrednio. A szczególnie nie mógł usłyszeć o tym pan Wędeczka, który zapewne podwoiłby stawkę, gdyby tylko usłyszał, że ponoć pakują się w gniazdo sługusów Chaosu. Co do strażników zaś, znając ich stosunek do dworu, zapewne nie odpowiedzieliby tak czy inaczej. Niezależnie jednak od tego, czy tak było naprawdę, Franz był daleki od zrezygnowania.

Strażnicy nie podobali się najemnikowi. Prawda prawdą, do dworu wpuścić mieli i nawet zaprowadzić mogli, ale pyszczyli za bardzo jak na te dziesięć koron, które właśnie mieli dostać. Bo to, że je dostać mieli, było jasne. Cena była nieco wygórowana, jednak alternatyw zbytnio nie było. Znaczy się: alternatywą był powrót do sytuacji wyjściowej, lub nawet gorszej, w którym ich jedyne wtyki na dworze wiedziały o tym, że na dwór ktoś się zamierza. A i po prawdzie to pogoń miała nie być aż tak zajadła skoro i oni mieli zniknąć. Zdawało się, że ta cena była warta tego… Poniekąd.

W tym jednak momencie najemnik zaczął ryzykować. Jeśli dwóch cieciów dostanie złoto, to zanosiło się na to, że plądrowanie dworu będzie znacznie dokładniejsze, niż Schierke zakładał wcześniej. Jednak był pewien, że z posiadłości można było wycisnąć przynajmniej parędziesiąt koron, Wędeczka, mając więcej doświadczenia, będzie wiedział gdzie patrzeć, pewnie zbierze więcej. Wolałby także, żeby Atanaj także mógł nieco zarobić na ich (wątpliwych intencji) wyprawie.

- Spokojnie panowie, spokojnie – rzekł Franz, na którym groźby strażnika niewiele wywarły wrażenia. - Dostaniecie te swoje dziesięć karli-franzów. Rozmówić się musimy.

Jeśli strażnicy chcieliby zacząć walkę, zapewne mieli zginąć. Ale mieli się im przydać, więc nie mogli po prostu dostać noża w plecy i utonąć w morzu. Wbrew rosnącej niechęci najemnika.

Potrzebował jednak znać zdanie jedynego złodzieja w ich drużynie. Odszedłszy na stronę, zapytał Wędeczkę wprost:

- Rzecz zdaje mi się prosta. Wchodzimy do dworu, ty na zwiady, my za tobą. Ja ubezpieczam, jeśli coś poszłoby źle. Będziesz musiał otworzyć zamek Rosalin. Uniosę obraz, a w międzyczasie ty i Atanaj wyczyścicie, co będziecie mogli. Rzeknij mi, jak to widzisz wedle tego, co tamci gadają? Podołasz zamkowi?

- Dobrze, ale Atanaj przy wejściu, jakby nasi strażnicy postanowili awansować u swojego ukochanego szlachetki. Z nożem przy gardle Bernarda. Zamkowi pewnie podołam, najwyżej zrobię to głośno - wtedy pogrozisz trochę panience i nie będzie problemu. A tak plan dobry. Prosty.

- Dobra, panowie. Macie te swoje złoto. Ale skoro już wam je daję, zaróbcie na nie, z łaski swojej. Rzeknijcie mi jeszcze jeno parę rzeczy.

- We wsi słyszałem, że Rosalin ma w jednym ze strażników kochanka. Który to jest? Może mi się przydać, wiedzieć to.

- Rosalin sypia z… Tfa! Sprowadza małe dzieci i z nimi sypia. Dojrzałych mężczyzn nie zaszczyci spojrzeniem. Plotka nieprawdziwa, a szkoda. Byłaby lepsza niż to, co prawdziwe!

- I rzecz druga. Rzekliście o kluczniku imieniem Max. Rozumiem, że jest to wielki sukinsyn, który trzyma klucze do kwater swojego pana. Patroluje korytarze w nocy? Albo kto inny? Jak wejdziemy, problemów nie będzie?

- Uczciwy i wierny. Ale lubi spać. Więc nie będzie problemu, dopóki go kto nie zbudzi. Albo go pęcherz w nocy nie obudzi na szczanie.

Franz, rozmówiwszy się z włamywaczem, dał złoto strażnikom. Zamierzał odejść do Verborgen, żeby zakończyć sprawę z dziećmi. I rozpocząć część właściwą uderzenia na dwór.
 
Santorine jest teraz online  
Stary 12-11-2017, 08:16   #120
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Atanaj i Franz

Podróż do Verborgenbucht nie obfitowała w przygody. Przed miasteczkiem Wędeczka znów zniknął, najwyraźniej nie chciał narażać się temu, komu gwizdnął konika. W sumie słusznie. Natomiast Franz postanowił odszukać dzieciaki. Jednak nie naszukał się długo, gdyż po kilku chwilach chłopczyk, który miał jeszcze brudniejszą buzię niż poprzednio, znalazł go sam. Nic nie mówiąc wskazał paluszkiem zaułek, gdzie na skrzyni siedziała, również znana Franzowi, wygadana dziewczynka. Chłopczyk pobiegł w jej stronę, rzucając przez ramię:

- Chodźcie, dorośli.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172