Schierke wzruszył ramionami, nie zamierzając owijać w bawełnę. Nie było sensu bawić się w sekrety i niedomówienia. Ada wszakże okazywała się być pomocna w przeszłości.
- Janie, pilnuj żesz swoich manier - odparł na słowa krasnoluda, wzdychając. Po czym zwrócił się do guślarki: - Mus mi coś odebrać szlachcicowi na wschód stąd - rzekł. - Całego dworu raczej szturmem nie wezmę, trzeba mi fortelu. Studnię zatruć, na ten przykład. Albo urok jaki, co by cichcem przemknąć. Ale po szczerości, to trucie mi się podoba najbardziej. Macie jakieś specyfiki na to, mistrzyni?
- Czemu miałabym kogokolwiek pozwolić otruć? - zapytała tak oburzona, że aż potrząsnęła głową i włos się jej rozwiał. Wędeczka w tym samym momencie z podobnym oburzeniem spojrzał na Franza, najwyraźniej uważając swoje maniery za perfekcyjne. - Truć mam ludzi, którym pomogłam na świat przyjść, i których w chorobie wspierałam? Jeszcze raz o coś takiego poprosisz, to nie ręczę za siebie. I jeszcze o urokach mi tu gadasz… Wyjdź na chwilę, przewietrz umysł, chłopcze, i wróć tu grzeczny. A jak grzeczny być nie chcesz, to nie wracaj. I nie plugaw mojego Atanusia takimi pomysłami okrutnymi!
- Atanuś…? - najemnik podniósł wysoko swoje krzaczaste brwi, poglądając to na Ungoła, to na matronę. Jaka była relacja między tymi dwojga, nie chciał zgadywać.
Nie rozumiał, jak to było z tymi wiedźmami. Warzą one te swoje trucizny czy nie?
- Ale przecie ja jestem grzeczny - podjął ponownie, niezrażony pierwszą odmową. - Może źle to rzekłem. Graf ma coś, co nie należy do niego. Na wsi słyszałem, że drab ponoć. Tedy przychodzę, żeby sprawę z nim załatwić. A on ma ludzi swoich, co go strzeżą. Imaginuję sobie, że staną mi na drodze, jeśli wyda im rozkaz. Jeśli zależy ci na ludziach, pani, daj mi jakiś specyfik na sen, dwór zmorzę. Sprawę z grafem załatwię i pójdę w swoją drogę. Zaiste, Atanajowi chciałem właśnie towarzyszyć, kiedy się już uporam z tym.
Czy baba będzie przychylna, Schierke wątpił. Tak to z nimi bywało, że jak już nogę między drzwi włożą, to nie puszczą.
Ada puściła słowa Franza mimo uszu.
- Wyłaź z mojej chaty i wróć tu za chwilę, jak powiedziałam. No już, chłopcze, już!
Schierke wzruszył ramionami i wyszedł.
- Wrócę, wrócę - rzucił przez ramię, wyczuwając, że guślarka chce sama pogadać z Atanajem.
- Nu i tak… Tego … Coż to ja rzec miał… A, no widzisz, Adoczka, jaka ta moja kompanija jest. Gwałtem by jeno brali, a tfa! Ale to duobre maładźce są - za piniundzem gonią ale podejrzanego nie biorą. Toć i myślę sobie ja, że może i by mu pomóc w tej jego rejzie … I rozerwan jestem, gaspadina - czy łacniej mi z nim iść by rabunku jakowego i mordu nie poczynił czy w cholere go puścić i do polanki ruszyć… A, no i rozumie’ja, i nie nalega ja na w piernatach harcyje, nu!
Zmieszany Atanaj, wzorem zakochanych i rozleniwionych bliskością lubej mężczyzn, przerzucał odpowiedzialnośc za swój wybór na Adę…
- Leź, gdzie chcesz! Co to za facet, co nie potrafi decyzji za siebie podjąć. Jeżeli towarzysz potrzebuje pomocy, pomagaj. Tę polanę możesz odwiedzić kiedybądź, jeno uważaj, bo możesz tam spotkać niekoniecznie przyjaznych ludzi. Oczywiście dopóki nie powiesz, żeś od Ady. Weź mnie tu zawołaj tę gorącą głowę, już mi wściekłość przeszła. Chyba.
Kiedy Franz z Atanajem już wrócili, Ada zwróciła się do Franza:
- Nie będziesz mi nikogo truł ani usypiał. Jak masz komuś coś ukraść albo odebrać, to kiepsko żeś Dignama wybrał. Ale jako że mi nieco podpadł, głównie przez rozpuszczoną córunię, to coś ci rzeknę. Jeden ze strażników, Matołow niejaki, jest mi winien przysługę. Powiedz mu, że wiesz o hemoroidach ode mnie. Nie jego hemoroidach, to ważne. Po tym powinien ci być przychylny. W zamian za to obiecaj mi, że nikogo nie zabijesz nie w obronie własnej w dworku oraz zapłacisz mi dziesiątą część tego, co ci od groszy w łapce, towarzysze twoi tajemni, zapłacą. Nie rób zdziwionej miny. Myślisz, że oni nie chorują?
- Niech będzie - Schierke skinął głową. - Powiedz mi, gdzie jest ten matoł… Matołow. Obiecuję ci, że gardeł podrzynać nie będę na dworze, choć jeśli mnie zaatakują, nie wiem, jak sprawy wyglądać będą. Wolałbym cichcem, żeby nikt się nie zwiedział. Rzeknij jeno, gdzie mogę spotkać tego strażnika? Jest gdzieś we wsi, czy w stróżówce na dworze?
- Chłopa znajdziesz na porannej zmianie przy bramie dworu. Samowtór z towarzyszem tam stoi, oboje powinni wam pomóc.
Po czym Franz zwrócił się do Atanaja:
- To co, idziesz ze mną?
- Idę, idę. Spasiba, gaspadina - wiec czjasu nie zajmujem i da swiedania niedługo! - co rzekłszy, podszedł by ucałować rękę Addy i ruszył z Franzem…
Na zewnątrz dorzucił jeszcze:
- Nu i szto? Zakupy jakieś zrobić musim chyba, a? Nu i co z tem Djeginamem , rzekniesz mnie cosik więcej, kumie?
- Pójdziemy na dwór - odparł najemnik na słowa Ungoła. - Spotkamy strażników, porozmawiamy. Dobijemy targu. Najlepiej w nocy rzecz załatwić, choć kto wie, co wyjdzie. Co do zakupów, przydałyby się… Brecha i parę wytrychów. Ale to może ma pan Wędeczka. Panie Wędeczka, jak jesteś wyposażony na wyprawę? Jeśli tak, to może i zakupów robić nie trza. Wszakże linę mam.
- A jakże - żachnął się Wędeczka, który milczał onieśmielony ekspansywną Adą. - I łomik i druciki się znajdą w moich obszernych kieszeniach.
Najemnik przystanął.
- Po szczerości, wolałbym nie kupować niczego. Żarcie mam na parę dni, wolałbym nie pokazywać się za dużo we wsi. Ktoś bez siana we łbie doda dwa do dwóch, kiedy będzie już po wszystkim. Skojarzyć nas może. Do tego czasu lepiej bądźmy ostrożni.