Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-03-2017, 18:35   #1
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
[18+] W błocie, krwi i piwie!: całus Khorne'a

16 Sigmarzeit 2523, Marktag
Salkalten (hex 0802)
Trzy tygodnie to bardzo dużo czasu. Wystarczająco dużo, by zarobić, poznać nowych ludzi, nowe miejsca, nowe plotki. Wystarczająco dużo czasu, by zaciągnąć okrutne długi u okrutnych ludzi i zdobyć sporo nowych zobowiązań. To także czas, który można wykorzystać na podróże, odpoczynek i pijaństwo. Jakby na to nie spojrzeć – to prawie miesiąc, a miesiąc czasu w Ostlandzie, który wciąż drży, po tym, jak został stratowany przez Archaona, to naprawdę długi okres. Pytanie jest jedno – czy nasi bohaterowie, którzy oczyścili wrak statku z nieumarłych, pokonali grupę orków dręczących Auerschmied i, cóż, po prostu przeżyli wykorzystali dobrze końcówkę miesiąca Orki i połowę Sigmarzeit? To wiedzą tylko oni, ich sakiewki oraz, tutaj lekkie nagięcie zasad prywatności w przypadku Franza nie powinno spotkać się z urazą, kilka uroczych kurew.

Obecnie jest szesnasty dzień Czasu Sigmara, dzień targowy, trzeci dzień tygodnia. Mannslieb, który właśnie pojawia się na zmierzchającym niebie, jawi się w postaci cieniutkiego rogalika. Jest nieco cieńszy od rogala, którego Martin jadł tego dnia na molo. Jaki to był spokojny czas… Siedział na dupie, letnie słońce grzało w plecki, od morza wiała przyjemna bryza, która wysuszała pot na czole i policzkach. Niedaleko jakaś baba pochylała się nad sieciami, wypinając tłusty zadek ku górze, przypominając monumentalną górę na piaszczystej równinie. Taką z dwoma szczytami, przedzielonymi głębokim parowem. Mewy, obrzydliwe ptaszyska, zajadały się obrzydliwymi szczątkami ryb. Ale było cudownie, tak cudownie spokojnie. Nie to, co teraz…


Zanim jednak dowiemy się, co nie było tak spokojne w otoczeniu Martina, opowieść skupi się na moment na Ullim Rechthagerze, wyklętym middenlandzkim szlachcicu, o którym Martin Sever słyszał jedynie opowieści. Ulli, dwa dni po sławetnych wydarzeniach na statku, kiedy udało się w błyskawiczny sposób spieniężyć łupy za pośrednictwem Stowarzyszenia Wioseł (z których to zarobków nikt nie był zadowolony – nieco ponad sto koron na głowę za śmierć Mungaeira, sporo ran i nieco szaleństwa) szlachcic oświadczył, że pora na niego. Musiał odzyskać honor, który utracił za dawnych dni. Niedawne wydarzenia, w tym niewola i niewygody podróży, przekonały go, że nie ma co odwlekać całej sprawy. Kiedyś i tak będzie musiał wrócić do Middenheim i spotkać się w sądzie ze swoimi wrogami. Może odkupi swoje wątpliwe winy służąc w armii? W każdym razie pożegnał się z kompanami, co jak okazało się, nie było zbyt rzewnym wydarzeniem, i wyruszył do stolicy Middenlandu na świeżo zakupionym koniu.

Ścieżki reszty członków dziwacznej grupy, to jest krasnoluda, Kislevczyka (Ungoła! Jestem Ungołem, nie przeklętym Kislevczykiem), pozbawionego sumienia najemnika oraz giermka, który najwyraźniej lubi nieletnie, nieco się rozeszły. Brenton podróżował z karawanami kupieckimi i nawiązał bliski kontakt z Rycerzami Pantery, Ragnar skupił się na doskonaleniu rzemiosła i poznawaniu rynku w Salkalten, Atanaj podejrzanie dużo czasu spędzał w Verborgenbucht u zielarki, a Franz znikał na całe dnie i co jakiś czas wracał mocno poobijany. Ragnar widział raz jak nieco przerażony kupiec na targowisku oddaje mu dość ciężką sakiewkę. Jednak, może poza Brentonem, którego nie było ciągle na miejscu, mężczyźni utrzymywali dobre kontakty (co sprowadzało się do przepijania dziennego zarobku w Rudej Owcy, gdzie Greta zaczęła traktować ich jak dobrych przyjaciół i zawsze mieli do dyspozycji swój obdrapany stolik w kącie Sali).

Wracając na moment do wątku Martina Severa – on także dołączył w pewnym momencie do przyjemnych wieczorów w Rudej Owcy. Dokładniej trzy dni wcześniej (licząc od konsumpcji rogalika na molo). Kiedy dotarł do Salkalten w poszukiwaniu złodziejskiego nasienia, które porwało jego chabetę, udał się do burdelu, by zasięgnąć języka i rozluźnić się nieco po ciężkiej wędrówce i napięciach wynikłych z jego pościgu. Tam spotkał Franza, gdzie zaprzyjaźnili się w prosty sposób – okazało się, że tego dnia burdelmama postanowiła wprowadzić pewnego rodzaju ofertę – dwie dziewczyny w cenie jednej. W założeniu miały to być dwie dziewczyny dla jednego faceta, jednak dla Franza burdelmama zrobiła wyjątek i pozwoliła mężczyznom wziąć dwa pokoje z dwoma pannami, płacąc tylko za jedną. Nie było siły, która mogła rozerwać tak rozpoczętą męską przyjaźń.

W historii zdaje się brakować wciąż jednego elementu… A tak! Elfka! Quyl-Isha. Jednak zanim pojawi się w opowieści, opisać wypadałoby co działo się w Ostlandzie, o czym wiedzą nasi awanturnicy.

Otóż jakiś tydzień PR (przed rogalikiem) do Salkalten doszły plotki o epidemii w Auerschmied. Podobno nikt nie przeżył, chociaż kto tam wie ile jest prawdy w plotkach. Nieco wcześniej grupa awanturników, którzy kazali mówić na siebie Pokojowy Pakt, przyniosła ze sobą głowy czterech harpii, które zawisły nad południową bramą miasta. Cholera wie po co je tam ktoś wieszał, jednak Pokojowy Pakt zebrał całkiem przyjemną zapłatę od Księcia-Elektora. Jednym z najdziwniejszych zjawisk było pojawienie się w mieście Floriana. Zapewne wrył się w pamięć Ragnara, Franza i Brentona (a może o nim zapomnieli?) pewien szaleniec, który podróżował z Rycerzami Pantery, który gadał do lalek, nazywał wszystkich Florian i dużo, dużo jadł. Ten właśnie Florian zaczął pojawiać się w mieście obok Jurija Radujeva, grubej szychy, jak to niektórzy mawiają, Salkalten. I co najdziwniejsze – wyglądał na poważnego, inteligentnego człowieka, nie na szaleńca. Na drogach zrobiło się niebezpiecznie, podobno krążą tam grupy mutantów, zwierzoludzi i jakichś fanatyków religijnych. Książę-Elektor postanowił coś z tym zrobić i wypłaca po 15 koron za głowę mutanta (z dowodem, na to że był mutantem, od czasu paru nadużyć…) i 20 za głowę zwierzoczłeka. Co dziwne nie płaci za głowy fanatyków religijnych…

Pewnego dnia Franz przyniósł także informację o lokalizacji Stulejkowej Jamy, gdzie rezyduje tajemniczy Czopek, który ustanowił nagrodę za głowę Ragnara i Franza.


Wróćmy jednak do opowieści, która najbardziej zaciekawi czytających. Martin Sever, Franz Schierke, Atanaj Chudy, Brenton Grisk i Ragnar Młotołam stali przed bramami miasta, zastanawiając się, jakby tu wprowadzić ich nową, dziwną towarzyszkę do miasta. Prawdopodobnie kobieta, rasy elfickiej (o czym świadczyły uszy i przeczył zapach), przedstawiająca się jako Quyl-Isha Cynath, co wszyscy zapamiętali po prostu jako Kisza, nie chciała bowiem zdjąć maski, która upodabniała ją do istot, na które polowała. A polowała na zwierzoludzi. W ten sposób to poznała Ragnara, którego złapała w sieć, gdy wyprawiał się do lasu po drewno, bo był włochaty i przypominał jej nieco bestię. Szczęśliwie bronią z wyboru był tutaj bolas a nie strzała. Świadkiem sceny był Franz i Atanaj, którzy szybko pomogli zażegnać zagrożenie i jakoś tak wyszło, że się z elfką polubili (szczególnie Atanaj, któremu zapach Kiszy przypominał dawne, dobre czasy – obecnie kąpał się zdecydowanie zbyt często, ale cóż… Ada kazała, to dokonywał regularnych ablucji).

Strażnicy przy bramach Salkalten za nic w świecie nie chcieli wpuścić elfki, dopóki ta nie pokaże twarzy. Widzieli jej uszy, owszem, ale twierdzili, że komendant ich zabije, jak wpuszczą do miasta jakiegoś mutanta czy zwierzoczłeka. Problem trzeba było jakoś rozwiązać, szczególnie, że za moment zrobi się całkiem ciemno, a za murami miasta czeka piwo, wygodne łóżko i jeszcze troszkę piwa.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...


Ostatnio edytowane przez Ardel : 09-04-2017 o 16:28.
Ardel jest offline  
Stary 03-04-2017, 18:20   #2
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Salkalten. Nie ma to jak w zaszczurzonym, śmierdzącym domu.

Franz Schierke zmienił się znacznie od czasu, kiedy po raz pierwszy zawitał do Salkalten. Na jego rękach zawitało parę nowych siniaków i blizn. Teraz nosił bogatszy strój. Ciemne kolory kaftana kontrastowały z tu i ówdzie pobłyskującym posrebrzanym ćwiekiem. Płaszcz, który miał na sobie, pod warstwą brudu i kurzu był czarnego koloru, który u dołu przechodził w ciemną czerwień. Jak zwykł mawiać: “zupełnie jak jucha, co tryska z gardła dorodnego wieprza na świniobiciu”. Przy pasie miał przypięty topór, trzymał teraz za lejce nieco starawego konia o brązowej maści.

- No dobra, czasu nie ma, kasza stygnie. Zdejmij maskę i pokaż ludziom, że żaden z ciebie topielec ani bestia, co uciekła z boru, i miejmy to wszystko z głowy.

Miesiąc minął niespokojnie, choć z drugiej strony, nie narzekał na swoją nową sytuację. Od czasu fatalnej pomyłki nieumarłego upiora, zdołał się wzbogacić nieco i zyskać nowe koneksje, które odpowiadały charakterowi Franza. Ostatnie trzy tygodnie, które były w sporej mierze wypełnione pijaństwem, karczemnymi bójkami i wizytami w zamtuzach okazały się być jak najbardziej udane.

- Ja na przykład doceniam maski - ciągnął najemnik. - Chociaż zazwyczaj, jeśli widzę je na buzi jakiejś niewiasty, to w zupełnie innych okolicznościach. Ale straż miejska to bojaźliwi ludzie, zupełnie jak moja babka. Kiedy byłem młodszy niż jestem, to pamiętam dokładnie, jak w noc poślubną sąsiada wrejterowała do łożnicy, żeby się upewnić, czy z panią młodą wszystko w porządku. I wystaw sobie, że otóż nie, panną młodą okazał się niejaki Gustav Schillinger, który wraz z panem młodym chciał położyć łapę na posagu i dać nogę do Altdorfu. Oczywiście, kiedy tylko zwleczono go z wypiętego zadka panny młodej, tę ostatnią powieszono, a jego samego wychłostano dla przykładu.

Brązowy koń tupnął kopytem, zniecierpliwiony.

- Morał z tego taki - dokończył - że świat pełen jest podłych, nieuczciwych i pozbawionych sumienia ludzi. A my przecież tacy nie jesteśmy. To weź i ściągnij tą maskę na chwilę i pokaż dobrym ludziom, żeś porządna baba.

Franz podrapał się po zaroście w zamyśleniu.

- Albo też możesz wdrapać się na mury miejskie lub podpłynąć od strony portu, tedy nie ma problemu, będziemy czekać w Rudej Owcy. Tylko zdecyduj się jakoś w miarę szybko, jak już mówiłem, alkowa stygnie. Tfu, kasza.

 
Santorine jest offline  
Stary 03-04-2017, 22:57   #3
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Ostatni miesiąc był dla niego udany. Zarobił niezłe stosunkowo pieniądze. Udało mu się zacząć szkolenie na rycerza. I znacznie poszerzyć zarówno swój ekwipunek jak i umiejętności. Nawet Amelyn dała się uwieść. Co prawda jedna gorąca noc nie oznaczała zbyt wiele... Jednak młodzieńcy cieszą się i z takich sukcesów. Brenton nie narzekał, mimo że relacje z dziewczyną wciąż pozostawały sprawą otwartą. Imperium nawet na peryferiach pełne było kobiet... a on pełen zapału! Żył i to żył coraz pełniejszą piersią. Choć starym świecie nikt nie mógł być pewny jutra.

Zaczęły się kłopoty przy bramie. Na szczęście nie Brentona. Sam nie był przekonany do elfki. I tej dziwacznej maski. Nie żeby miał coś do elfów. Ludzie czy nie ludzie. Byle byli porządni. Jak Ragnar chociażby. Jednak osoba która cały czas skrywała twarz... faktycznie mogła mieć coś do ukrycia. Mogły być to blizny, mogły być to mutacje. Szerze powiedziawszy... miał lekko w nosie... jak elfa wybrnie z tego problemu. Co nie znaczy, że nie bawiła go sytuacja. Z uśmiechem od ucha do ucha wpatrywał się też co ona zamierza zrobić teraz.
 
Icarius jest offline  
Stary 04-04-2017, 22:50   #4
 
Nortrom's Avatar
 
Reputacja: 1 Nortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputacjęNortrom ma wspaniałą reputację

- A ja bym tam ją wpuścił. Przez zapach nie będziemy mieć problemu z określeniem, gdzie jest, a jak coś wywinie to zawsze można zatłuc. Jeden długouch na tym świecie w tę, czy we w tę różnicy nie robi…

Ragnar chętnie pracował w swoim wolnym czasie. Udało mu się nawiązać trochę przydatnych kontaktów i znajomości, które kiedyś mogą zaowocować, ale ostatnio zaczynał się nudzić. Spokój i monotonia nie były złe, ale po tak emocjonującym okresie jaki nastąpił od wielkiej ucieczki, sprawiały, że teraz brakowało mu walki. Żeby chociaż jakieś porządne mordobicie w karczmie się zdarzyło…

- Zresztą, gdyby była mutantem lub zwierzoczłekiem to już dawno próbowałaby nas pozabijać. - ciągnął swój wywód. - A jak tak koniecznie musicie zobaczyć jej twarz, a ona nie chce jej pokazać, to może się chociaż zgodzi pokazać ją jednej osobie. Na przykład mi. Jak okaże się, że nie jest przeklętym golibrodą to zabije ją na miejscu. Jak będzie golibrodą to ją wpuścicie i będę czekał, aż da mi dobry powód do zarąbania. - zaproponował krasnolud, ciągle obrażony o uznanie go za bestię i złapane w sieć.

 
__________________
"Alea iacta est." ~ Juliusz Cezar
Nortrom jest offline  
Stary 07-04-2017, 21:01   #5
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Martin stał przed bramą i dłubał w nosie, zastanawiając się jak przekonać durnych strażników że elfka to nie mutant. Nie wyglądał na osiłka, ani na strasznego twardziela, ale swoje już przeszedł i życiowego sprytu mu nie brakowało. Gdy elfka nie pójdzie na ugodę, trza będzie przekupić strażników, a nie chciał wydawać złota bez potrzeby i tak stracił już konia i kuszę.

Spojrzał na wpół zdziczałą nową koleżankę (koledzy też byli nowi, ale już trochę nie nowi) Quu coś tam Cycath - "Czy pod jej brurdno-liściastym strojem był jakiś cycath, wszak chuda jest jak szczapa? Muszę się o to założyć z Franzem, a i reszta nowych kolegów też pewnie podejmie wyzwanie."

Potem myśli Martina poszybowały w innym kierunku, a mianowicie zastanawiał się jak namówić nowych kolegów na wycieczkę do Birkeweise. Według informacji Franza, tam ukrył się złodziej jego rzeczy i wierzchowca. Koniokradów powinno się wieszać, ale połamanie mu nóg w zupełności usatysfakcjonowałoby Martina.
 

Ostatnio edytowane przez Komtur : 08-04-2017 o 23:04.
Komtur jest offline  
Stary 07-04-2017, 22:15   #6
 
Goel's Avatar
 
Reputacja: 1 Goel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputacjęGoel ma wspaniałą reputację
Czy było coś piękniejszego dla koczownika niż przyjemna twardość końskiego grzbietu, lubo uciskająca męskość przyszłego atamana? Zdecydowanie tak - posiadanie branki na owym grzbiecie, oczywiście! Choć przyznać trzeba było, że nie jeden junak (i nie jedna branka) stracili życie w takim miłosnym cwale po stepie Ziem Trolli... Nasz Ungoł chwilowo jednak zaspokoił swoją chuć i przyjemność niebywałą czerpał z możności podróżowania na końskim grzbiecie - wszak z kislevską fantazją rzucił groszem i miast jucznego konia pozwolił sobie na prawdziwego wierzchowca! A był to nie byle jaki wierzchowiec - czy uściślając, byle jaki w oczach drużynników, jednak nie w mniemaniu Atanaja. Bo wszak był to czystej (prawie) krwi kilevski kucyk stepowy - małe, muskularne zwierze nieprzywykłe do kawaleryjskich szarż, za to zwrotne, wytrzymałe i niebywale krnąbrne. Z początku uznał za właściwym nazwać go dumnym imieniem, Matyj-Toł - jednak po kąśliwych uwagach Ragnara na temat ułożenia "wierzchowca" koczowniczk zgodził się skrócić imię "rumaka" do Ma-Toł.

Gdy więc zatrzymali się przy bramie, Atanaj ściągnął wodze dosiadanego przezeń na oklep konika, rzekłszy do niego:
- Nu kaj lyziesz, pjerszejeronie ciapaty!

Konik stanął posłusznie, by za chwilę chwycić za koszulę zsiadającego jeźdźca i tak szarpnąwszy głową, że Chudy o mały włos nie wylądował na tyłku w pyle gościńca. To byłaby dopiero krotochwila: koczownik układany przez swojego konia, ha! Zamierzywszy się jak do ciosu "na odlew" na zwierzaka, Atanaj wymamrotał przez zęby kilka przekleństw w rodzimym narzeczu, po czym dołączył do reszty drużyny ciągnąc nieposłusznego zwierzaka za uzdę:

- Nu i szto, kawaleryja? Duraki wpuścić nas nie chcą, a? A tfa, psia jucha ich ... - gadał to do siebie, to do towarzyszy; nawyku tego nabył po spędzaniu czasu u Ady. Wreszcie zwrócił się do elfki:

- Nu diewoczka, szto probliem dielasz? Pokarzżje lica, nasza krasawica, i bez prioblem będzie, a?

W głębi duszy nie wierzył, by elfka dała się namówić - ale czemu nie podroczyć się przed pójście spać? A pewnie i tak przyjdzie im wcisnąć w łapy żołdaków po kilka monet i jako tacy wejść do miasta. Co zaś będzie dalej - okaże się!
 
Goel jest offline  
Stary 08-04-2017, 01:05   #7
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Zanim dotarło do elfki, na czym oparte są wątpliwości kierowane ze strony straży przy bramie, prawie każdy z grupy dodał swoją opinię. Oczywiście nalegali, żeby ściągnęła maskę. Przecież tam musi być coś ciekawego, prawda? Ktoś nie chce pokazywać twarzy, więc twarzy nie pokaże. Powody miała, tak samo jak inni, którzy maski nosili.
Ludzka naiwność i ciekawstwo były bezgraniczne, a krasnolud nie zdawał się błyszczeć bardziej w porównaniu do swoich kompanów. Całe nieporozumienie wynikało wyłącznie z ich niewiedzy, więc trzeba było oświecić młodszą, niedoświadczoną rasę.

Zostałam oszpecona przez zwierzoludzi, naprawdę nie macie na co patrzyć? My, elfy, jesteśmy odporne na mutagenny wpływ Chaosu, więc nawet gdybym chciała, nie mam do ukrycia nic innego, jak jedynie blizny, które są moją sprawą.

Pociągnęła Nauglira, swojego łaciatego konia - który wyglądał jak każdy inny koń w Imperium - za uzdę i skierowała się w stronę bramy, by przekazać tę samą wiadomość straży.

Jeżeli nie będą chcieli mnie wpuścić, najwyraźniej nie jestem tutaj mile widziana. Poczekam przed bramą...

Niemal jak na zawołanie, elfie kiszki zaczęły grać głodowego marsza. Jak już reszta zdążyła się zorientować, Quyl-Isha była spłukana i nie posiadała przy sobie nawet złamanego miedziaka. W dziczy może nie byłoby to większym problemem, ale tutaj, daleko od łownej zwierzyny i darów lasu, zaopatrzenie kosztowało twardą walutę, a nie dobre chęci, trochę umiejętności i dużo cierpliwości.
 
kinkubus jest offline  
Stary 08-04-2017, 12:23   #8
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
- Jeśli bardzo chcesz wejść do miasta mogę ci to załatwić. - powiedział w końcu Brenton do elfki. - Jeśli nie, przyniose ci to czego z miasta potrzebujesz. Informacje prowiant czy cokolwiek innego.
 
Icarius jest offline  
Stary 08-04-2017, 18:15   #9
 
kinkubus's Avatar
 
Reputacja: 1 kinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputacjękinkubus ma wspaniałą reputację
Elfka przytaknęła młodzieńcowi.

Jedzenie i... może kołczan strzał. Moje są w opłakanym stanie. I coś dla konia, obrok na drogę. Kilka dni mamy na południe... bo jedziemy na południe, prawda? Do Au... Aru... Auer... do tej małej osady, jakieś sześćdziesiąt kilometrów stąd.
 
kinkubus jest offline  
Stary 08-04-2017, 19:16   #10
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
-Kupię co trzeba - zadeklarował - Skoro już o kierunkach mowa. Obelstein jest na zachód jakieś 70 kilometrów. Miejsce o którym ty mówisz moja droga. Strawiła ponoć choroba. Medyków tam trzeba słać albo kapłanów. Obeltein natomiast zwierzoludzie i mutanci całe spladrowali. Elektor płaci od głowy tych plugastw sami słyszeliśmy w mieście. Dodatkowo cóż wiele dobra zapewne z łupienia jest w ich plugawych rękach bądź odłogiem leży. Trzeba je odzyskać w prawe ręce. Spojrzał wymownie na Franza I Ragmara.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 09-04-2017 o 00:45.
Icarius jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172