|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
21-06-2017, 20:33 | #41 |
Reputacja: 1 | Koniec świata – nie koniec, kuchnia Ustoi prezentowała się naprawdę solidnie. Faktycznie, to-to na talerzach to nie był przepych i prestiż, ale było tłuste, soczyste i gęsto oblepione czosnkowo-cebulową polepą. Można się było nażreć i to tak bez pośpiechu, bez konieczności teleportacji kęsów z talerza w przełyk z pominięciem smakowania. Prosta kuchnia, prości ludzie, a na sali kroiła się i prosta rozrywka. Frank nie zadzierzgnął póki co z kolegami z rejsu poważnych przyjaźni, ale coś niecoś ich jednak łączyło. Obcość. Obcość, która była miałkim budulcem, robić musiała za spoiwo. Obcy kontra swoi, klasyczny podział na frajerów i cwaniaków. Nawet jeśli cwaniactwo tych drugich, rozbujanych jak koguty lokalsów, było świeżutkie i od frajerstwa „nowych” dzieliło je wyklucie przed paroma dniami. Proste zasady my-oni musiały starczyć. Kompani, jak i Frank, nie sadzili się do sadzania brykających tubylców na dupach, ale musieli wiedzieć, że jak przyjdzie co do czego to podział będzie prościutki. Stern wiedział. Nie rwał się do ratowania „obszczymurka”, ale znał logikę konfliktów. I jeśli niegościnni lokalsi przeholują, wiedział co robić. - „Panowie”. – Frank rozlał wódkę po kubkach zgromadzonych i wzniósł swój do szybko spełnionego toastu. – ”Miłego wieczoru”. Prawica została na stole, by w razie co spełniać kindersztubę kolejnych szotów, ale lewa ręka ześlizgnęła się w kieszeń. Palce zacisnęły się na kastecie, a twarz rozluźniła w uśmiechu. 39, 17, 80, 97, 40 |
22-06-2017, 00:08 | #42 |
Krucza Reputacja: 1 | Zdyszana Belle nabrała oddechu i pochyliła nad martwym mutantem: - Ty skavenie tak oparszywiały, że nawet pchły na wissenlandzką milę zbliżyć się nie chciały! - Splunęła na ostatek i w końcu spojrzała na jej rycerza bez białego konia. - Dzięki, eee Zygfred... – zmrużyła oczy przypominając sobie imię byłego towarzysza podróży. – Mutanci w straży. Jak myślisz, ilu ich jeszcze jest w wiosce? Po czym wskazała na ustrojstwo, ocierając sztylet o kapok mutanta i na nowo chowając go w rękawie i nastawiając mechanizm: - Jak myślisz, co to? Może jednak możnaby wyjść poza tę dziurę? - zastękała odciągając ciało mutanta w zaułek. Rozglądając się wokół, poczłapała w stronę schodów teraz zmotywowana do wysiłku bardziej niż kilka minut wcześniej. 13, 23, 41, 5, 21 Ostatnio edytowane przez corax : 22-06-2017 o 10:16. |
23-06-2017, 21:56 | #43 |
Reputacja: 1 | - Lepiej wracajmy do środka zanim ktoś się pokapuje co się tu stało - powiedział Zygfryd do kobiety. - Musiałaś go zabijać wiedźmo, przecież wystarczyło złapać go za klejnoty i je przykręcić, a tak zaczną się pytania? Rycerz nie był zadowolony z siebie, zachciało mu się ratować białogłowy. A mógł spokojnie teraz popijać piwo z obwiesiami, których poznał na łodzi. Rozejrzał się jeszcze bacznie dookoła i ruszył w kierunku przybytku o wątpliwej renomie. |
23-06-2017, 23:52 | #44 |
Reputacja: 1 | - Mój dobry... człowieku. - powiedział surowo Ostatni Sprawiedliwy, celując w kwadratowego typa nadgryzionym ogórkiem, zawahawszy się niemal niezauważalnie, nim zaliczył go do swego gatunku. - Ja tu piję zdrowie kierownika, a ty mnie tu z takim chamstwem? Czyżby nie było już żadnych świętości i zostało samo skurwysyństwo na tym świecie? - zapytał retorycznie, napełniając ponownie czarkę i biorąc ją do ręki, ale nie podniósł jej do ust. - Ja, dla przykładu, jestem wielce zniesmaczony takim brakiem szacunku dla tutejszego pryncypała i jestem pewien, że nie jestem osamotniony w tym uczuciu. Uważam, że powinieneś postawić wszystkim obecnym kolejkę, byśmy ten despekt mieli czym zmyć. - dokończył, chrupiąc ogórkiem. Jeśli postawny dżentelmen zmierzał będzie dalej do konfrontacji, cóż, chluśnięcie gorzałą w ryj i kop w jaja powinny wystarczyć na początek. A potem się zobaczy. __________________ 61, 24, 17, 34, 1, 76
__________________ Now I'm hiding in Honduras I'm a desperate man Send lawyers, guns and money The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |