Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-07-2017, 22:48   #1
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
[WFRP 2ed.] Owłosiony łeb

Może zapamiętasz
upiorny jęk
ziemi
na którą spadnie mgła
sto kiloton
Zanim skraj
ujrzysz tych lat
pluń w oczy bestii
tylko pluń w oczy bestii
i chodź!

Od opuszczenia przez Patricka kopalni, w której pracował wraz ze swym starszym bratem Bertholdem minęło już pięć dób. Nigdy dotąd nie rozstawali się na tak długo. Ich codziennością były bloki skalne zawierające w sobie żyłki metalu ciemniejszego od złota – miedzi. To w pogoni za rudą tego pierwiastka wstawali codziennie skoro świt by w palącym słońcu lub ulewnym deszczu uderzać kilofami o łupki. Odłupane spomiędzy łupków i wydobyte kawałki bornitu dalej zabierano wózkami do hut i to był ostatni moment, gdy bracia mieli styczność z bogactwem.

Nie dziwi więc, że zebrawszy swoje oszczędności Patrick ruszył jak wielu przed nim na szlak poszukując dla siebie lepszej przyszłości. Podróż zaczęła się od zejścia znajomymi jarami w kierunku wschodnim. Z grani przy idealnie przejrzystym zimowym powietrzu można było dostrzec mieniące się złotem setki kilometrów dalej dachy pałacu cara Kisleva. Nie to miejsce było jednak celem podróży górnika.

Wielokrotnie widywał poruszające się przez Góry Środkowe karawany dóbr. Kiedy rozważał w myślach jakim to innym zajęciem poza górnictwem mógłby się parać pomyślał właśnie o prowadzeniu karawan przez góry. Ufny w swoje umiejętności i wiedzę o regionie postanowił zejść z gór aż do Wolfenburga i tam poszukać zatrudnienia jako przewodnik.

Na horyzoncie przed nim majaczył poranek nad Lasem Cieni. Ponad koronami drzew unosiła się rzadka mgła. Mężczyzna stojąc na skale przeżuwał bułkę. Ostatnią osadę ludzką minął wczoraj rano i zdobyte tam pożywienie właśnie spożywał. Przełknął i ruszył w dół ostatnim stokiem. W jego plecaku znowu nie było ani grama jedzenia. Nie miał ze sobą także bukłaka lecz tak długo, jak maszerował wzdłuż strumienia jego brak nie doskwierał.

Już po chwili Patrick wstąpił między wysokie drzewa. Od tej pory mógł iść jedynie na wyczucie, odcięty gęstymi koronami od wskazówek na niebie. Poruszał się po lesie aż do późnego popołudnia i choć rozglądał się dookoła bardzo czujnie nie natrafił na spodziewaną siedzibę węglarzy. Jakimś cudem musiał zboczyć z obranego kierunku.

Test nawigacji
Rzut: 60 / 40 (Int=30 + 10 za Wyczucie kierunku) nieudany

 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 02-07-2017 o 01:12.
Avitto jest offline  
Stary 02-07-2017, 11:47   #2
 
Luwinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Luwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputację
" Pięć dób..." - pomyślał Patrick, siedząc na jednej ze skał. Tyle właśnie minęło od kiedy ostatni raz odwiedził kopalnię, w której pracował już dobre dziesięć lat. Szczerze mówiąc to wcale mu jej nie brakowało.

Już od dawna miał dosyć stukotu kilofów i perspektywy zawalenia się stropu wprost na jego głowę. Gorsi od tego byli dla niego nadzorcy doglądający pracy. Zawsze wszystkiego było dla nich za mało, a praca zawsze szła za wolno, nawet gdy wszyscy wyciskali z siebie siódme poty. Najgorsze były jednak te marne grosze, które ledwo starczały na chleb i miskę kaszy. Patrick zawsze spluwał z pogardą na ziemię, gdy orientował się że, nie może sobie pozwolić na kolejny kufelek piwa. Takich sytuacji nie cierpiał.

Nie tęsknił również zbytnio za swoim bratem - Bertholdem. Ich pożegnanie nie było zbyt ciepłe. Prawdę powiedziawszy nie było tam widać ani krzty braterskiej miłości. Zamiast tego, prawie zaczęli okładać się pięściami kiedy ten usłyszał o "lekkomyślnym" planie Patricka. Całe szczeście był już spory kawałek od niego i jego zrzędzenia.

Stojąc na krawędzi skarpy, mężczyzna głośno westchnął, wciągając mroźne lecz świeże, zimowe powietrze i wpatrując się w majaczące na horyzoncie złote dachy. Pogładził dłonią swój wiszący na plecach kilof i uśmiechnął się nieznacznie. Jakże chciałby pewnego dnia zedrzeć całe to złoto i wypchać nim swoje kieszenie. Starczyłoby mu go do końca życia. Ba, starczyłoby go również dla jego dzieci i ich dzieci. Na razie, musiał jednak o tym zapomnieć. Nie Kislev był celem jego wędrówki.

Był nim Wolfenburg - miasto w którym zatrzymywały się na postój karawany przemierzające Góry Środkowe. Wędrówki przez góry były niebezpieczne, szczególnie jeśli nie było się tutejszym i przewoziło znaczną ilość dóbr. W tutejszych pieczarach często kryły się szajki bandytów lub miały swoje leża stwory których raczej nikt nie chciałby spotkać. Poza tym, pogoda w tym miejscu była bardzo kapryśna, a nie było nic gorszego niż posuwanie się przez góry w czasie deszczu, kiedy jeden nieostrożny krok mógł się okazać tym ostatnim. Właśnie dlatego Patrick zwęszył w tym doskonałą okazję na zarobek. Zanim się jednak do niego dorwie, będzie musiał przemierzyć Las Cieni, miejsce o którym ludzie nie wyrażali się zbyt dobrze. Była to jednak jego życiowa szansa, warta podjęcia każdego ryzyka.

Od samego początku gdy wkroczył w te knieje miał złe przeczucia. Teraz jednak wszystkie one się sprawdziły. Znalazł się sam wśród poczerniałych drzew o rozłożystych koronach, które prawie całkowicie zakrywały niebo. Najgorsze w tym wszystkim było jednak to, że zostało tylko kilka godzin do zmroku. Nie chciał nawet myśleć co może żyć w tym lesie i polować nocami, dlatego uznał że najrozsądniejszym będzie albo szybkie odnalezienie drogi, albo znalezienie miejsca w którym mógłby przeczekać noc. Nie chcąc się jednak tak szybko poddawać, parł naprzód, wyglądając po drodze jakichkolwiek śladów ludzi.
 
Luwinn jest offline  
Stary 02-07-2017, 14:44   #3
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Las Cieni. Dopiero teraz mężczyzna załapał, że ludzie nie plotkują bez powodu. W tej najciemniejszej z imperialnych puszcz można by ukrywać się przez wiele tygodni. Póki starczy zapasów pożywienia, bowiem w obecnej porze przedwiośnia w lesie obficie rósł jedynie mokry od wilgoci mech na gałęziach drzew. Widząc taki obraz ciężko nie dawać wiary opowieściom. Według nich w Lesie Cieni ukrywały się bandy zielonoskórych, których ostlandczycy przez niemal trzysta lat nie byli w stanie wytrzebić.

Przemieszczanie się lasem wcale nie sprawiło, że górnik przyspieszył tempa. Mniej zalegało tu intensywnie topniejącego wyżej śniegu. Było widać gdzie stóp stawiać nie należy, ale miejscami gęstwina suchych jeżyn sięgających Patrickowi ponad głowę zmuszała go do użycia noża i pałki w celu utorowania sobie przejścia. Zdeterminowany parł przed siebie po prawej stronie mając już nie strumień a sześciometrowej szerokości rzekę Wolfen. Ponieważ zawiodło go własne wyczucie postanowił trzymać się ciemnozielonej strugi. To właśnie nad nią kilkadziesiąt kilometrów dalej leżał Wolfenburg.

Wobec rychło zbliżającej się nocy i głodu, jaki odczuwał, Patrick rozejrzał się nad brzegiem rzeki za czymś do jedzenia. Niestety nie był w stanie wypatrzyć ryb ani raków w ciemnej wodzie a rosnące tu i ówdzie rośliny nie nadawały się do spożycia. Zaspokoił jedynie pragnienie zimnym płynem i ruszył dalej.

Podróżowanie wzdłuż rzeki a nie na skróty miało swoje zalety – można było obserwować choć skrawek nieba. Szarzało już gdy górnik wzdrygnął się lekko zaskoczony dobiegającym z drugiego brzegu głosem. Chrypiącym, ale jednocześnie donośnym. Usta wypowiadały słowa powoli i rytmicznie. Monolog brzmiał jak modlitwa.

Dzięki za ból, dzięki za trąd, dzięki za wszy i wielki garb,
Dzięki za śmierć!

Bądź wielbiony, bądź chwalony,
Rzekł, fanatyk rzekł,
Rzekł, i bosko zdechł

Na drugim brzegu, piaszczystym i płaskim, postać szczelnie owinięta brunatnym płaszczem pochylała się nad rozgrzebanymi zwłokami jakiegoś mikrego starca. Patrick wyraźnie dostrzegł, jak żywy wyciągał wnętrzności z umarłego i chował je do płóciennej torby, niektóre zaś mniejsze kawałki wpychał sobie prosto do ust.

Choć w głębi duszy chciał uciekać z krzykiem zdołał utrzymać nerwy na wodzy. Nastała chwila niezmąconej ciszy.

Test sztuki przetrwania
Rzut: 90 / 30 (Int=30) nieudany

Test spostrzegawczości
Rzut: 60 / 40 (Int=30 + 10 Stopień trudności testu: prosty) nieudany

Test strachu
Rzut: 12 / 28 (SW=38 -10 Stopień trudności testu: wymagający) udany

 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 02-07-2017 o 15:17.
Avitto jest offline  
Stary 04-07-2017, 00:02   #4
 
Luwinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Luwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputację
Wędrówka przez tak gęstą puszczę z pustym brzuchem z pewnością nie była najmądrzejszym pomysłem. Patrick nie zamierzał jednak zawracać. I tak nic by mu to nie dało. Za nim nie było wcale więcej pożywienia. Poza tym chyba zgubił drogę więc szansa na odnalezienie tej samej ścieżki którą tutaj przybył była bardzo mała. Zamiast tego, zbliżył się do płynącej lasem rzeki i zaspokoił swoje pragnienie. Przynajmniej wody miał pod dostatkiem, chociaż oddałby chyba całą swą brodę za kufelek pysznego piwa. W chwili obecnej nie mógł jednak na to liczyć.

Jak się jednak zdawało, poza wodą znalazł tutaj coś jeszcze, chociaż nie spodziewał się że będzie to tak makabryczne znalezisko. Korzystając z okazji postanowił szybko skryć się za pobliskim drzewem lub w chaszczach porastających brzeg rzeki by móc obserwować to co robi postać znajdująca się po drugiej stronie.
 
Luwinn jest offline  
Stary 04-07-2017, 18:43   #5
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Ciszę nad rzeką Wolfen przerwał niespodziewany trzask złamanej gałązki, gdy Patrick postawił pospiesznie kolejny krok. Mężczyzna zamarł na chwilę w groteskowej pozie, jakby raptownie zatrzymał się czas podczas biegu. Spojrzał na nieznajomego, który jak gdyby nigdy nic kończył swoją krwawą pracę nad padliną.

Górnik w duchu błogosławił rzekę, że zdecydowała się zagłuszyć jego nieostrożność. Fizycznie zaś pozostał niewzruszony w oczekiwaniu. Postać w płaszczu w końcu podniosła się przybierając całkowicie zwyczajną, ludzką posturę i wzrost. Następnie oddaliła się w gęstwinę na drugim brzegu a odchodząc mruczała wyraźnie:
- Nienawidzę nieoświeconego tłumu i unikam go.

Po chwili Patrick był pewien, że znów pozostał nad rzeką sam. Szarość zbliżającego się wieczoru wlewała się w każdy, jeszcze chwilę temu pełny słońca, zakamarek.

Test przeciwstawny (ukrywanie się Patricka przeciw spostrzegawczości postaci na drugim brzegu)
Test ukrywania się
Rzut: 60 / 28 (Zr=28) nieudany
Test spostrzegawczości
Rzut: 90 / 20 (Int=30 - 10 Stopień trudności testu: wymagający) nieudany
Nastąpił przypadek nieuregulowany zasadami. Uznaję, że test przeciwstawny wygrywa niższy rzut

 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 18-07-2017 o 20:22.
Avitto jest offline  
Stary 07-07-2017, 17:22   #6
 
Luwinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Luwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputacjęLuwinn ma wspaniałą reputację
"Cholera!" - tylko to słowo zabrzmiało w głowie Patricka, kiedy usłyszał trzask łamanej gałęzi. Nie żeby jakoś specjalnie się bał, ale resztki zdrowego rozsądku jakie posiadał mówiły mu, że zwabianie całej gromady jakichś przeklętych kultystów przed samym początkiem wieczora nie było najlepszym pomysłem. Na szczęście rzeka spełniła swoje zadanie.

Stojąc samotnie na brzegu rzeki, mężczyzna postanowił iść dalej do czasu, aż natknie się na miejsce w którym mógłby spokojnie przenocować. Nie zamierzał wybrzydzać. W obecnych warunkach, zadowoliłby się nawet jakąś skrytą wśród chaszczy jamą w ziemi. Rankiem zamierzał zaś wyruszyć, dalej. Gdzieś tutaj musiała być droga która poprowadziłaby go do Wolfenburga.
 
Luwinn jest offline  
Stary 07-07-2017, 23:58   #7
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Dalsza wędrówka Patricka z nurtem rzeki trwała dość długo. Księżyc był już wysoko, kiedy ostatecznie zmęczenie wzięło nad nim górę. Wtedy właśnie zauważył kilka niewielkich szałasów, pozostałość po ubiegłorocznej obecności węglarzy. Choć zniszczone przez zimę budynki ciągle nadawały się do użytku. Na nocleg wybrał ten, w którym poszycie wydawało się być szczelne.

Mężczyzna obudził się późno. Szybko zdał sobie sprawę z tego, że obecnie jego największym problemem był głód. Tall, bóg dzikiej przyrody najwidoczniej mu sprzyjał. Po dość krótkim moczeniu nóg w rzece złapał dwa dorodne pstrągi.

Choć pochmurny poranek zaczął się dlań tak pozytywnie nie sposób było pozbyć się uczucia niepokoju. W lesie grasowały nie tylko potwory ale i obłąkani ludzie. By wydostać się z lasu jak najszybciej Patrick podjął próbę powrotu na ścieżkę, którą stąpał pierwotnie. Niestety wejście głębiej w las zaowocowało jedynie tym, że poszarpał płaszcz w gąszczu kolczastych krzewów. Błądził tak do około południa – ale podpowiadało mu to jedynie jego zawodne wyczucie, bowiem pod baldachimem gałęzi nie widać było słońca – aż przyznał sam przed sobą, że się zgubił.

Jeszcze jakiś czas mężczyzna krążył wokół sporego wykrotu starając się znaleźć jakikolwiek punkt odniesienia. Choć następował na swoje własne ślady nie dostrzegał nic alarmującego. Aż zobaczył głodne zwierzę.


Niedźwiedź był widocznie wrogo nastawiony, nie wiadomo czy z powodu niespodziewanej pobudki czy z głodu. Znalazł się jakimś cudem około dwudziestu metrów od Patricka, który zachodził w głowę, jak mógł przeoczyć ruch takiej kupy futra. Po zimie niedźwiedź nie prezentował się dostojnie. Jego zapadnięte boki wyglądały jak obleczony skórznią stojak.

Test sztuki przetrwania
Rzut: 30 / 30 (Int=30) udany
Rzut: 06 / 30 (Int=30) udany, 2 poziom skuteczności

Test nawigacji
Rzut: 91 / 40 (Int=30 + 10 za Wyczucie kierunku) nieudany

Test spostrzegawczości
Rzut: 100 / 20 (Int=30 - 10 Stopień trudności testu: wymagający) nieudany

Test opieki nad zwierzętami
Rzut 49 / 40 (Int=30 + 10 Stopień trudności testu: prosty) nieudany



Mężczyzna stanął zupełnie oniemiały z zaskoczenia. Nawet nie próbował uskoczyć, gdy wygłodniały niedźwiedź rzucił się na niego obalając na ziemię i chcąc wydobyć z plecaka woniejące ryby wgryzł się w bok klatki piersiowej.

Niezdecydowanie kosztowało Patricka życie. Do jego rozwłóczonego truchła kilka dni później podkradł się okutany płaszczem nieznajomy.


Ludzkie spojrzenia słodkie są, choć
Pełne chciwości, kłamstwa, zazdrości i łez.
Poznasz je, poznasz bliżej,
Kiedy osłabniesz i głowę rozbijesz o mur.
Jak cienie,
Snują się za trupem i krwią,
Ludzkie sny jak cienie,
Snują się za trupem i krwią.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 29-07-2017 o 12:21.
Avitto jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172