Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-10-2017, 15:53   #121
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Wybacz.- Skrzywił się w przepraszającej minie do szlachcica Otto. Po czym dodał.
- Kapłan kapłana raczej szybko nie posądzi o herezję.- Oznajmił.
- Svien. Nie chcę byś narażał życia. Nie wiedziałem, że cmentarz poza miastem.- Spojrzał mag w oddal gdzie jak sądził był Roel.
- Widziałeś z kim przystaję mam nadzieję. To te osoby jakbyś mógł.- I Widdenstein pstryknął monetą do Sviena.
 
Hakon jest offline  
Stary 05-10-2017, 16:26   #122
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
- Są tu? Wszyscy za murami? To nie ma problemu - szczurołap wyszczerzył szczerby w uzębieniu.
- Co im mówić, gdzie sprowadzić?
 
Avitto jest offline  
Stary 05-10-2017, 16:31   #123
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
- Tak są w mieście. Nie wiem by go opuszczali.- Zastanowił się i pytająco spojrzał na szlachcica.
- Niech czym prędzej tu przychodzą.- Kiwnął głową że sam się ze sobą zgadza.
Nie był pewien czy towarzysze nie znający Dziadygi powinni przyjść i go poznać, ale chyba należało ich zapoznać.
 
Hakon jest offline  
Stary 06-10-2017, 14:56   #124
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Roel trwał w modlitwie tak żarliwej, jak rzadko. Chociaż nie klęczał, ani nie zaciskał dłoni. Kucał jedynie i wpatrywał się w świeże mogiły. Cisza i chłód pozwoliły mu przypomnieć sobie, dlaczego jest tym, kim jest. Kim był i dlaczego został Morrytą. Odprawiając ostatni rytuał pogrzebowy nad ciałem Ralfa, które miało posłużyć za obiekt badań.
- Twoja dusza nie zazna więcej cierpień. - Wyszeptał kładąc dłoń na wilgotnej ziemi pod którą spoczął Ralf.

Niewyobrażalna rozpacz wręcz rozrywał jego ciało promieniując zupełnie rzeczywistym bólem. Chciał płakać. Chciał ryczeć w wniebogłosy, jak noworodek siłą odbierany matce, krzyczeć tak głośno żeby zedrzeć gardło do krwi.
Nie mógł jednak uronić ani łzy. Nie mógł zrobić nic, nawet drgnąć. Niemożność ekspresji tak wielkiego smutku i bólu była przytłaczająca i miażdżyła psychikę jak lawina, która napierała z niewyobrażalną siłą pozbawiając oddechu. Czuł jak po każdym wydechu nie może znów napełnić płuc powietrzem.
Swoimi nieruchomymi oczyma widział tylko pozbawioną twarzy postać zanoszącą się śmiechem. Im większą postać odczuwała radość tym większa udręka obgryzała jego umysł z resztek świadomości. Lada moment zapadłby by się w nicość, gdy na jego czole spoczęła dłoń wysokiego chudego mężczyzny, którego znał doskonale. Wszystko stało się oczywiste, a ból i strach ustąpiły. Smutek pozostał, ale własną śmierć trzeba zaakceptować.
Podążył więc za nim.

Szorstki, suchy język drapiący po twarzy nakłonił Roela do otwarcia oczu, przed którymi zdecydowanie za blisko znajdowała się ziemia.
Trawo to chwilę, nim Frietz zorientował się, że leży twarzą w świeżo przerzuconej glebie. Podniósł się wspomagając się rękoma, usiadł i otrzepał twarz rozmazując czarne grudki ziemi, które zmieszały się z jego łzami. Wszystko w końcu stało się jasne. Poczuł śmierć. Śmierć Ralfa, który nie był na to gotowy.
Odsunął od siebie napastliwego kundla, który nachalnie go zaczepiał.
- Możesz go ode mnie zabrać? - zapytał spokojnym głosem, ale nie usłyszał odpowiedzi.
- Svein? - Roel wstał i rozejrzał się, a gdy upewnił się, że szczurołapa nie ma na cmentarzu wziął, z początku oponującą, psinę na ręce.
- Żadna dusza nie powinna tak cierpieć. Przepraszam - Akolita pochylił się nad świeżym grobem - I dziękuję, wszytko już wiem - Dodał i ruszył w kierunku bram miejskich zabierając ze sobą łopaty.

- Gdzie zgubiłeś pana psiaku? - Zapytał z lekkim niepokojem wpatrujące się w niego bystrym spojrzeniem zwierzę, które jednak nie raczyło odpowiedzieć. Podrzucił lekko psa, poprawiając chwyt tak by czworonóg leżał wygodnie na jego przedramieniu i przyspieszył kroku.

Gdy dotarł do bram miasta strażnicy wzdrygnęli się i spięli, lecz gdy Roel podszedł bliżej nie zwalniając kroku i obdarzając ich pytającym spojrzeniem rozstąpili się. Zerkając na trzymane przez niego w jednej dłoni łopaty jeden z nich, niemal dorównujący Roelowi wzrostem otworzył zamkniętą dotychczas bramę. Akolita zaintrygowany wzmożoną czujnością straży podziękował skinieniem głowy przekroczył granice miasta nie wiedząc, że przejście w drugą stronę może graniczyć z cudem.
- No, leć do pana - polecił psu, który odstawiony na ziemię pognał przed siebie zupełnie, jakby doskonale zrozumiał komendę. Sługa Morra podążył więc za nim.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 09-10-2017 o 06:42.
Morel jest offline  
Stary 08-10-2017, 15:40   #125
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Fortenhaf – dzień drugi, noc.


Lennart Schatz i Erich von Kurst skupili się na poszukiwaniu pielgrzymów. Wcześniej jednak upewnili się, że ich zapasy w gospodzie są bezpieczne, a koń zadbany. Co prawda złapali chłopca stajennego na spaniu, ale wyglądał on nastraszenie wyczerpanego. W blasku lampy widać było krople potu na jego bladej twarzy. Spał skulony w kącie, przykryty grubą derką, a i tak cały drżał. Koń był jednak zadbany, jego odchody zostały wyrzucone, a on sam był wyszczotkowany z zapasem świeżej paszy i wody.

Rozpytywani strażnicy miejscy, nie byli zbyt rozmowni. Część z nich była chora, część myślał o porannych rozruchach lub swoich bliskich. Niektórzy też byli zwyczajnie przestraszeni, co prawda ich dowódca szybko nakazał zamknięcie bram, jednak część uciekinierów zdążyła wejść do Fortenhaf i przekazać wieści, że miasto zostało odcięte od świata. Żołnierze strzelają do ludzi i nie przepuszczają nikogo. Mężczyzną udało się ustalić jedynie, że pielgrzymi nie opuścili miasta. Od czasu wydarzeń na placu nikt ich nie widział. Natomiast w samej osadzie podobno zaczęło dochodzić do samosądów, a jakaś banda okradła któregoś z rzemieślników.

Lennart i Erich szukali dalej, na jednej z wąskich, błotnistych uliczek natrafili na znanego szlachcicowi łowcę nagród. W odległości nie większej niż 15 metrów Thies Knorr wyjął spod płaszcza naładowaną kuszę.
- Oskart von Hofenburg! Ściągaj tą szmatę z twarzy, zasrańcu jeden. Na szabry się wybieracie! Myślałeś, że taki cwanym jesteście, co by ze mnie głupka robić! Razem pić, wypytywać, a potem byście znowu chcieli tchórzliwie nóż w plecy wbić. Za podszywanie się pod innego szlachcica też ukarani zostaniecie.
-A wy kimkolwiek jesteście, – łowca nagród zwrócił się do przepatrywacza, - widecie, że to gwałciciel i raptus. Idźcie więc w swoją stronę i nie przeszkadzajcie, albo możecie nam pomóc. Lepiej tego szlachetkę zawszonego żywcem nam brać. Wiemy, że pielgrzymów szukacie, możemy Wam w tym pomóc.
Za waszych pleców odezwał się drugi głos, należący zapewne do Feliax Hetke
- Parszywce jebany pokpiliście sobie z mnie w Salamandrze, ale bogaci Leitdorfowie nam to wynagrodzą. Odpinaj pas i daj się zakuć, albo zabijemy jak psa na miejscu!



Svein Dahr szybko zorientował się, że noc w Fortenhaf zrobiła się niebezpieczna. Szukając towarzyszy Ottona minął uzbrojoną w kije niedużą grupę ludzi (mniej niż tuzin), którzy wtargnęli do jednego z budynków. Starali się znaleźć winnych tego co ich spotkało. A o winnych nigdy nie jest trudno… Z plądrowanego domostwa wybiegł niziołek imieniem Rudi, pomocnik piekarza…



Otto Widdenstein, Roel Frietz oraz Oskar von Hohenberg udali się do świątyni Ulryka, ta była zbudowana na planie kwadratu. Solidny budynek wykonano z kamienia, nad samym wejściem widnieje starannie wykonana płaskorzeźba w kształcie wilczego łba, jest to jedyna ozdoba wykonana na świątyni. Czterej strażnicy pilnujący budynku nie zadawali żadnych pytań. Obecność akolity Morra, czy szlachcica stanowiła idealną przepustkę. Wnętrze świątyni było surowo urządzone. Na samym jej środku płonęło sporej wielkości palenisko, rozświetlając całe pomieszczenie. Płonęło ono dzień i noc, zapewne nieprzerwanie od chwili powstania tego świętego przybytku. Przy tylnej ścianie znajdował się posąg Ulryka, a przy nim stał kapłan. Herbert Dröge odwrócił się do Was i podszedł sztywnym, równym krokiem.
- Sługo Morra i wy szlachetny Panie. Co Was sprowadza do Świątyni Pana Zimy? Macie podejrzenia co do tego przedstawiciela kolegium? Podejrzewacie go o wywołanie zamieszek i wywołanie choroby, co by w ogólnym zamieszaniu miału mu umożliwić uwolnienie zatwardziałego kultysty?!
Kapłanowi wystarczyło by chyba tylko skinienie głowy, aby zakrzyknął po strażników, nakazał związanie i uwięzienie magistra magii. Jednak, gdy się okazało, że chcecie zobaczyć się z więźniem zasępił się lekko. Herbert może i ledwo przekroczył czterdziestkę, miał dość surowe i konserwatywne poglądy. Był dawnym wojownikiem, wiec nie cenił zbytnio wiedzy nauki. Czuł jednak potrzebę wzbudzania szacunku, szczególnie u innych sług bożych oraz u osób o lepiej urodzonych.
- Chodźcie za mną, ty magu wiedz jednak, że jeśli tylko wyczuje, że próbujecie manipulować energią chaosu, skaże Was na śmierć, a wyrok wykonam osobiście na miejscu.
Sługa Ulryka poprowadził Was ukrytym przejściem schowanym za posągiem boga wilków. Był tam korytarz, który prowadził do paru mniejszych pomieszczeń oraz do schodów biegnących w dół. Kapłan wyjął ze stojaka krótki miecz i chwycił wiszącą lampę. Schody zaprowadziły Was do Katakumb świątyni. Gdyby nie zapalona lampa weszlibyście w całkowite ciemności. Był to kolejny prosty korytarz z niedużymi przerobionymi na lochy wnękami. Z ostatniej z nich dochodziły ciche odgłosy pochrapywania, stary, zarośnięty mężczyzna, ubrany jedynie w łachmany przykuty był do ściany. Dziadyga miał opuchniętą twarz i popękane usta.
- To on, nie wygląda może groźnie, ale przewodził on cała bandą fanatyków. Nic wyjawić nie chce, ale to kwestia czasu. Posłałem już po odpowiedniego mistrza. Zwykłe tortury bywają skuteczne, ale ten by jeszcze zszedł przedwcześnie.
Wyglądało jak by kapłan się tłumaczył, dlaczego dziadyga jeszcze nie został poddany wymyślnym mękom.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 09-10-2017, 19:38   #126
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Mógł się w sumie tego spodziewać. Ludzie bez wyjścia w ogarniętym paniką mieście zaczynali zmieniać się w bezrozumne zwierzęta. I wcześniej można było trafić na opryszków różnej maści, a tym bardziej teraz, gdy władze zajęte są jej utrzymaniem, a nie bezpieczeństwem mieszkańców. Nastawanie na zbrojnego nie mając w dodatku przewagi liczebnej było jednak cokolwiek dziwne.

Powód wyjaśnił się, gdy tylko jeden z napastników zawołał imię Oskara. Nie do końca poprawnie, ale Erich w mig połączył opowieść von Hohenberga o ścigających go ludziach z tą dwójką. Byli tak nieudolni, że nieświadomie biesiadowali ze swoją zwierzyną, a do tego pomylili go z Erichem!

- Niebywałe. - Szepnął zdumiony niedorzecznością sytuacji, w jakiej się znalazł. - Już ściągam maskę. - Powiedział na głos i powoli sięgnął do twarzy. - Mówicie, że piliśmy razem. Ja zwykłem pamiętać tych, z którymi biesiaduję, a już na pewno pamiętałbym tak paskudne gęby, jak wasze. - Rzekł spokojnie, gdy już jego wąsate oblicze było widoczne.

- Za waszą pomyłkę każę was wybatożyć i w loszku zamknąć. - Wciąż spokojnie tłumaczył. - A jeśli usłyszę jeszcze jedno pomówienie z waszych załganych ust, to jakom Erich von Kurst kołem będziecie łamani ku uciesze gawiedzi! - Dodał głośniej.

- Zapamiętajcie dobrze te dwa wilki. - Wskazał na zdobienie napierśnika. - Wilki zabijają szybko. Ja sprawię, że będziecie błagać o skrócenie męki. - Obiecał.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 09-10-2017, 21:36   #127
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gdyby nie było to takie niepokojące, mogłoby to być nawet zabawne.
Zdarzały się przypadki, że łowcy mylili się i przynosili głowę nie tej osoby, co trzeba. Im było to mniej więcej obojętne (najwyżej nie dostali obiecanej nagrody), ale ofierze - nie...

Tu ewidentnie doszło do pomyłki, ale Lennart nie miał pojęcia, jak się ta cała sytuacja skończy. Miał cichą nadzieję, że po słowach Ericha łowcy zrezygnują z próby ujęcia szlachcica, ale pewne to nie było. Kto wie, czy nie będzie trzeba za kilka chwil spróbować odbić von Kursta, nie bawiąc się w żadne ceregiele.
Ale może łowcy okażą trochę rozsądku i odstąpią?

- Jako że pomyliliście się co do osoby, to bym nie liczył na udział w nagrodzie - powiedział. - Ale może wielmożny pan von Kurst wybaczy wam takie potraktowanie jego osoby, gdy pomożecie nam znaleźć tych pielgrzymów...

Bez wątpienia Erich nie powinien prowokować tamtych do desperackich zachowań, ale na szlachecką dumę i, nie da się ukryć, głupotę, nie było rady.
 
Kerm jest offline  
Stary 10-10-2017, 17:44   #128
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
Dwójka przyjaciół doszła do świątyni. Szlachcic stanął na przeciwko masywnego wejścia i spojrzał w górę. Nad drzwiami wykuta została niezwykle realistyczna płaskorzeźba wilczego łba.
-Robi wrażenie. - powiedział do Ottona-A na prostych szaraczkach już na pewno. To co, wchodzimy? - spytał się.
W tym momencie usłyszał znajomy, podniesiony głos. Odwrócił się i zobaczył szybko idącego,prawie biegnącego, Roela. Podniesionym głosem starał się ich zatrzymać.
-O, jesteś.- przywitał go-Skąd wiedziałeś, że tutaj idziemy?
Po wysłuchaniu odpowiedzi, powiedział:
-W takim razie dłużej nie przedłużajmy i wchodźmy.

Podeszli do drzwi świątyni. Pilnowało ich czterech strażników. Na chwilę zwolnił, nie wiedząc czy ma się przedstawić i poprosić o wejście czy też nie. Jednakże zaraz nabrał pewności siebie. Dumnym krokiem wkroczył na schody i pomachał strażnikom sygnetem przed oczami. Nie zareagowali, choć Oskarowi zdawało się, że jeden z nich minimalnym ruchem głowy wskazał mu, że mogą wejść. W każdym razie, szlachcic szybkim krokiem pokonał schody, otworzył wrota i wszedł.

Zaraz za nim wkroczyli również i jego towarzysze. Świątynia, do której weszli, była duża. Mimo, że w jej środku paliło się ognisko, to sufit i kąty ścian ginęły w mroku. Za paleniskiem zbudowany był wielki, kamienny posąg Ulryka. Stał przy nim, odwrócony do przybyszów plecami, kapłan.
Towarzysze postanowili podejść do niego. Kiedy podchodzili, po pomieszczeniu rozlegały się odgłosy ciężko stawianych kroków. Były one jednak zagłuszane przez dźwięk płonących drew.
Dlatego szlachcic zaskoczył się, kiedy w połowie ich drogi, kapłan odwrócił się. Stanęli w miejscu, lecz on podszedł do nich i przemówił.
-Nie czcigodny kapłanie, magister Otton to prawy człowiek. My przychodzimy w sprawie tego heretyka, którego podobno więzicie w lochu.
Podejrzewamy, że to on i jego sekta stoi za tą plagą, dlatego chcielibyśmy zobaczyć się z więźniem.


Ulrykanin widocznie nie był zadowolony, że mag nie znalazł się w kajdanach. Pobieżne spojrzenie na niego i wysłuchanie jego słów utwierdziło Oskara w przekonaniu, że to fanatyk. Nie lubił takich. Co prawda on sam był pobożny- w każde większe święto był w świątyni Sigmara a nawet dawał na tacę mieszki pełne złotych koron- nie godzi się przecież, by inni uznali go za skąpca i biedaka.

Droga była długa, ciasna i ciemna, ale w końcu dotarli na miejsce. Zobaczył Dziadka poobijanego, przykutego do łańcuchów.
-Wiadomo.- skomentował krótko słowa kapłana i zamilkł. Nie chciał zaczynać rozmowy z Dziadygą, dlatego poczekał aż rozpoczną ją Roel albo Otton.
 
Ismerus jest offline  
Stary 10-10-2017, 22:16   #129
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Techler podążał za Oskarem ku świątyni. W końcu pojawił się i Roel.
- Idziemy zobaczyć się z tym heretykiem co ma na stos iść.- Spytał lekko sapiącego Morrytę. - Mam nadzieję, że coś się wyjaśni z tą plagą po rozmowie.- Dodał i ruszyli dalej.

Weszli do środka świątyni dzięki sygnetowi Oskara i powadze Roela. Gdy zbliżyli się do Herr Droge wyszedł im na spotkanie a Wolfgang nie zamierzał się mądrzyć. Tu nie miał sprzymierzeńców poza kompanami.
Przystał bez żadnych ale na nakaz Kapłana. Nie zamierzał czarować a jedynie dowiedzieć się czegoś od Dziadygi.

- Szanowny ojcze. Nie zamierzam w domu Urlica magii używać. Szanuję religię i jestem wierzącą osobą Panie.- Miał nadzieję Otto, że co chciał usłyszeć Urlicanin to usłyszał.

Weszli do celi i Otto dał Roelowi znać by ten postarał się by zostali sami.
Bez świadków.
 
Hakon jest offline  
Stary 10-10-2017, 22:25   #130
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Svein bardzo nie miał czasu na szukanie guza, odtrącił tylko Rudiego gdy ten wbiegł prosto w niego. Następny krok okrasił soczystą kurwą. Następnie przyspieszył kroku i jeszcze intensywniej jął się rozglądać za Erichem i Lennartem. Spodziewał się, że tuż po nieludziach lincz może dopaść nietutejszych. A potem... Strach było myśleć!
 
Avitto jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172