Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-12-2018, 20:37   #541
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Obawy Lennarta potwierdziły się.
Zebrani w koszarach ludzie nie nadawali się do niczego - nawet do tego, by godnie zginąć.. Ale trudno było im się dziwić, skoro nawet kapitan Hebel nie widział szans na zwycięstwo, a co gorsza, rozgłaszał to wszem i wobec.
Problem na tym polegał, że Lennartowi nie spieszyło się do Ogrodów Morra i wolałby się tam znaleźć jak najpóźniej.

- Albo znajdziemy głównego pielgrzyma i go utłuczemy - powiedział do kompanów - albo pozostaje nam wziąć nogi za pas i uciekać, nie oglądając się na nic i na nikogo - dodał.

Aby dokonać tego pierwszego musieliby mieć kogoś, kto ich doprowadzi w pobliże wspomnianego Pielgrzyma.
 
Kerm jest offline  
Stary 09-01-2019, 00:06   #542
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Fortenhaf – dzień szósty, noc.


Krzyki dochodzące od bramy zapowiadały rychły szturm. Jednak była jeszcze chwila czasu na ustaleniu jakiegoś planu. Hannes Hebel wysłuchał pomysłu Otto Widdensteina, zgodził się że w razie możliwości należy zabić przywódcę pielgrzymów. Był jednak sceptycznie do niego nastawiony, do garnizonu prowadził jedna brama, próba uderzenia wymagała jej otwarcia i nie pozostanie niezauważona. Spodziewany atak się jednak opóźniał, miedzy domami w okolicznych uliczkach kotłowali się ludzie, ale najwyraźniej brakowało kogoś kto by ich poprowadził. Nie było widać, żadnego z demonów, ani mężczyzn ubranych w czarne szaty. Gdzieś tylko z oddali dochodziło echo jakiejś posępnej pieśni. Obrońcy nie byli jednak spokojni, mało kto był w stanie usnąć, a parę osób zmarło na skutek choroby. Roel Frietz mógł więc pełnić swoją posługę i ułatwić zmarłym wędrówkę do bram ogrodu Morra. Lennart Schatz starał się szukać pomysłu na przetrwanie, jednak pozostali towarzysze byli zbyt zmęczeni, apatyczni, aby wdawać się w dyskusję. Jedynie Gretta z przygnębieniem w głosie wspomniała, że
- Przed świtem Kadat przyzwie coś straszniejszego od wcześniejszych pomiotów. – Po czym zdawała się jakby nieobecna, przestraszona. Z jednego z jej oczu popłynęła łza. - Człowiek rządzi tam gdzie niegdyś władali starzy bogowie. Wkrótce Siewca Zarazy będzie rządził gdzie rządzi teraz człowiek. Po lecie jest zima, po zimie lato. Siewca Zarazy czeka cierpliwie, potężny bo kiedyś tu zapanuje. – Mówiła cicho ale wyraźnie, proroctwa Kadata miały okazać się prawdziwe.

W tym posępnym oczekiwaniu obrońcy dotrwali nie niepokojeni prawie do północy. Dopiero wtedy tłum ruszył w stronę bramy i palisady. Noc była ciemna, a źródeł światła niewiele. Hierofanta nie potrafił w tłumie zidentyfikować Kadata, wyczulony na otaczający go eter prawie zwracał, gdy próbował się na nim skupić. Nie dostrzegał wiatrów magii, miał wrażenie że znajduje się w jakiejś zgniłej sadzawce z trującymi oparami. Atak zdawał się nieskoordynowany, do palisady przystawiono ledwo parę drabin. Pojedyncze osoby, które się po nich wpinały i zeskakiwały na dziedziniec szybko były eliminowane. Kapitan straży raz po raz wskazywał mieczem, którędy wróg próbuje się przedostać do środka. Tłum napierał i uderzał też na bramę, ta się jednak nie pooddawała, szczególnie że kapłan odzyskał trochę z dawnej werwy.
- Umocnijcie wrota! – Wskazywał na najbardziej zagrożone miejsce - Nie miejcie wobec nich litości... Bo nie otrzymacie również żadnej! - Krzyczał na całe gardło i choć z początku jego wysiłki przynosiły rezultat, to pojawiło się nowe zagrożenie. Wyznawcy siewcy przyciągnęli czterokołowy wóz wypełniony słomą i stworzyli z niego prowizoryczny taran. Brama wytrzymała pierwsze uderzenie, przy kolejnym deski zatrzeszczały, chwilę później wóz wbił się we wrota, częściowo je uchylając. Ktoś z obrońców, lub napastników wrzucił na niego lampę. Wóz stanął w ogniu rozświetlając mocniej okolicę. Atakujący nie mieli zamiaru ustąpić, a ich wysiłki zdawały się wzmagać.




W tym samym czasie Felixa Hetke w towarzystwie Sveina Dahra torturowali jednego z pielgrzymów.
Stary mężczyzna został obdarty z szat, na jego ciele było widać ślady po straszliwych chorobach, liczne odbarwienia skóry, czy deformacjach kości. Nie przestraszyło to jednak ofiary, z pewnością w głosie rzekł:
- Siewca Zarazy był, jest i będzie zawsze. Nie w znanych nam przestrzeniach, ale pomiędzy nami. Istnieje tam jak za pierwotnych czasów, bezwymiarowy dla nas niewidoczny. Siewca Zarazy zna bramę, Siewca Zarazy jest bramą. A my jesteśmy jej strażnikami i kluczem, który ją otworzy.-
Łowca nagród nie miał skrupułów, chwycił za obcęgi i rwał paznokcie. Jeden z drugim, zarówno ze stóp jak i u rąk. Członek kultu pozostawał niewzruszony, zdawał się być szaleńcem owładniętym fanatyzmem religijnym. Zamiast sposobu na uzdrowienie, zdradzał swoją prawdę.
- Błogosławieni ci, którzy słuchają głosu proroctwa i zachowują jego słowa w pamięci; czas bowiem jest bliski. – Wypowiedział, prawie nie zdradzając bólu w głosie. Nie powstrzymało to jednak dalszych tortur. Felix sięgnął po nóż i odciął członkowi bractwa ucho, ale i to nie zdało rezultatu.
- I widziałem. Ciemność wielka na świat spadła. Słońce nie ukazało swej twarzy i wszyscy z trwogą dnia następnego czekali. – Zdawać by się mogło, że uwięziony groził swoim oprawcą.
Łowca z zawziętą miną przeszedł do wyłamywania palców. Te trzaskały, jeden z drugim pozostając w nienaturalnych pozycjach. I wtedy pielgrzym zaproponował układ. Propozycję, którą bohaterowie już kiedyś słyszeli.
- Czy przyjmiecie moją wiarę? Uzdrowię Was i Wam wybaczę jeżeli się zgodzicie. Mój Bóg Was uzdrowi, innego lekarstwa nie ma! On wie skąd starzy bogowie przedostali się w przeszłości. Wie też gdzie przedostaną się w przyszłości. Zna również miejsca na ziemi, w których pozostało po nich wspomnienie. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość skupiają się w Siewcy Zarazy, a Kadat jest bramą, a my jego strażnikami. – Szczurołap już wiedział, mogą męczyć starca do rana, czy nawet jego śmierci. Pielgrzym nie zdradzi im lekarstwa, jest gotów zginać dla sprawy…
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 09-01-2019 o 11:12.
pi0t jest offline  
Stary 10-01-2019, 15:37   #543
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Roel padł na kolana.
- Oto jestem, dlatego, że chciałeś mnie tutaj mieć! - Wykrzyczał do swego boskiego opiekuna - Żyję tylko po to. - Dodał ciszej podnosząc się ociężale wsparty o broń. Gdy wstał wyprostował się i wziął głęboki wdech. Podszedł do kapłana Herberta i położył dłoń na jego ramieniu.
- Proszę pomódl się o łaskę i siłę do walki. Niech twój patron mnie, nas wesprze. Poprowadź mnie i tych wszystkich, którzy nie dali się złamać! Pomóż mi spełnić ostatnią posługę. - Po tych słowach Ruszył w kierunku płonącego wozu.
- Nie dajcie im przejść! Strzały, kamienie! Mówił wskazując bronią upadającą bramę - Walczcie o życie, albo godną śmierć! Lub przyjmijcie plugawego boga. Morr jednak nie wpuści nieczystych do swego ogrodu! To już nie jest walka o wolność czy imperium, ale o dusze wasze i waszych bliskich! - Krzyczał ile sił wciąż kierując się w stronę płonącego wozu.
- Lennat! Wypatruj przywódcy! Musi polec za wszelką cenę. - stanął w końcu w miejscu. Ugiął nogi i przygotował się do walki być może kolejnej ostatniej w życiu.
Płonąca brama dawała wąskie przejście, przez które wrogowie mogli przechodzić jedynie w pojedynczo lub w mniejszych grupach. Jeśli otrzyma jakiekolwiek wsparcie powinien przynajmniej jakiś czas utrzymać obronę. Jeśli wrogowie nie zdecydują się przebijać zamierzał podtrzymać ogień wpychając cokolwiek, co utrudni przejście.
 
Morel jest offline  
Stary 17-01-2019, 21:23   #544
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Lennart był przekonany, że ich szanse na przetrwanie nie są zbyt wielkie. Podobnie jak i szanse na ucieczkę z tego przeklętego miasteczka.
Oczywiście nie zamierzał dzielić się z innymi tymi mało optymistycznymi przemyśleniami. Uznał, że lepiej podjąć jakieś działania, a odrobina optymizmu w realizacji takich działań była co najmniej przydatna.

- Uważam, że powinniśmy zrobić wszystko, by dopaść tego całego Kadata - powiedział. - Teraz, gdy większość jest zajęta atakiem na koszary, Kadat powinien być nieco gorzej chroniony. Może uda nam się wymknąć niepostrzeżenie, podkraść do niego, przynajmniej na odległość strzału... Zanim zdoła przywołać to coś strasznego.
 
Kerm jest offline  
Stary 18-01-2019, 13:25   #545
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Svein popatrywał na jeńca krwawiącego z coraz większej liczby miejsc na ciele. Niespokojnego psa głaskał, by ten nie wyrwał się ze swej kryjówki. W końcu jego nieczułe spojrzenie padło na małe okienko.
- Nie chcemy tego ani innego boga, dziadu. Mogie i bogowie to nie jest zło ale ludzie bogów to samo zło. Nie chcesz nam pomóc to spierdalaj - to mówiąc szczurołap wstał, chwycił starca za odzienie i wyrzucił za drzwi gospody. Następnie wrócił do okienka. Felix wszystko zrozumiał.
- Zbiorę sprzęt i możemy iść.
- Ty przodkiem -
odparł Svein nie tracąc okaleczonego mężczyzny z oczu. - Mnie by zaraz zoczył.
- Mam lepszy pomysł, cwaniaku. Zagramy w kamień, papier, nożyce kto idzie przodem. Łapa, dawaj! Trzy, czte-ry!

Hetke przegrał. Szybko się przebrał w lekkie szaty, zabrał kuszę, linę i zestaw noży i wyszedł z tawerny. Szczurołap opuścił „Salamandrę” kilka oddechów po nim. Skradając się był czujny jak zwiadowca z oddziału Czajek mimo iż duszności go nie opuszczały.
 
Avitto jest offline  
Stary 23-01-2019, 22:55   #546
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Fortenhaf – dzień siódmy, świt.

Choroba pożerała ciała i umysły bohaterów. Głód, zmęczenie i strach spowodowały, że część z nich nie była w stanie w żaden sposób zareagować. Niemo przyglądali się kolejnym wydarzeniom. Nie pomagali w obronie, nie zareagowali gdy uwięzieni chłopi wydostali się ze stajni i w ciemności gęsiego podążali w stronę palisady, która odgradzała garnizon od rzeki, aby tam się na nią wspiąć i zapewne zeskoczyć do wody. Pozostali obrońcy garnizonu pozostali tego nieświadomi, albo zignorowali to wydarzenia skupiając się na walce z wyznawcami Siewcy Żaden z towarzyszy nie zareagował również na apel Lennarta. Jedynie Roel rzucił się w stronę uszkodzonej bramy i płonącego wozu i kto wie, to może właśnie jego obecność przechyliła szalę na stronę obrońców. Schorowani i niedożywieni mieszkańcy Fortenhaf ponownie zobaczyli, że walka i opór ma jeszcze sens. Akolita Morra, Kapitan Straży i Kapłan Ulryka wraz z resztą wiernych mieszkańców Fortenhaf bronili bramy. Oblężenie trwało już kilkanaście godzin. Obrońcy byli coraz bardziej zmęczeni, ale nie poddawali się. Atakujący prowadzeni jedynie przez pojedynczego pielgrzyma, nie potrafili wedrzeć się do środka. W pewnym momencie fanatycy Siewcy zatrzymali się, odstąpili. W brzasku kolejnego dnia i dogasających pochodni obrońcy dostrzegali, że nie była to jednak zapowiedź odwrotu. Za ich pleców wyłaniała się jakaś dziwna istota. Wyglądająca jak kościotrup omotany całunem. Na głowie miała duży kapelusz ocieniający twarz. Uzbrojona w kosę osadzoną odwrotnie, niż robi się to zazwyczaj. Powoziła skrzypiącym ciężkim wozem zaprzężonym w starą, chudą szkapinę. Stojący na jej drodze fanatycy rozstępowali się. Towarzyszący im członek Gnijącego Bractwa klęknął, by oddać mu hołd. Stwór jednak nie zwracał na to uwagi. Powoli podjeżdżał w stronę koszar.
- Braciszku! – Gretta wrzasnęła Erichowi do ucha, potrząsając nim jednocześnie.
- Musimy uciekać! Kadat go wezwał, to Ankou. Zaraz rozpocznie się tu rzeź, ludzie będą umierali w jego cieniu! – W głosie byłej pielgrzymki było słychać lęk.


W tym samym czasie, ku początkowemu zdziwieniu łowcy, szczurołap chwycił starca i wyrzucił go za drzwi tawerny. Dopiero po chwili zrozumiał plan Sveina i na niego przystał. Członek Gnijącego Bractwa padł twarzą w błoto, dłuższą chwilę zbierał siły. Stare ciało, poddane torturom nie było w stanie wstać i utrzymać się w pionie. Kultysta więc pełzał, czołgał się, a momentami próbował iść na czworakach. Łowca nagród wraz z Szczurołapem i psem podążali w pewnej odległości za nim. Zmierzali w stronę rynku, z którego dochodziły ponure odgłosy modlitwy do Siewcy. Nim tam jednak dotarli, to te ustały. Zaczynało powoli świtać, gdy spostrzegli tłum ludzi nawróconych na nową wiarę podążających główną ulicą w stronę garnizonu. Prowadził ich stwór/demon/zjawa przypominająca Kościeja. Kościeja, który jechał na wozie i był uzbrojony w olbrzymią kosę. Na ich szczęście zmierzał w przeciwną stronę. Widok był przerażający, wzbudzał ukryty lęk. Dwójka mężczyzn otrząsnęła się dopiero gdy, pełzając starzec wydał z siebie piskliwy dźwięk. Felix i Svein dostrzegli, jak pielgrzym porozumiewa się z wielkim szczurem, szczurem który wielkością nie wiele ustępował Krokowi. Łowca nagród zareagował pierwszy, pośpiesznie wycelował i nacisnął spust kuszy. Bełt przyszpilił starca do podłoża, pozbawiając go życia.
-Pierdole to! - Komunikat wyrażony przez Felixa mógł oznaczać zarówno chęć dalszej walki jak i ucieczki.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 25-01-2019, 14:45   #547
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Hierofanta był przerażony tym co się działo. Chciał ruszyć i powstrzymać Kadata przed wezwaniem jakiegoś demona, ale siły którymi dysponował nie dawały zbytnio szans na walkę. Musiał odpocząć i zjeść.

Dziadyga wraz z uwolnionymi chłopami uciekali w popłochu. Nikt nie zamierzał ich zatrzymać.
- Dziadyga ucieka wraz ze swoimi. Rzeka! Tędy i my uciekniemy jeśli będziemy potrzebowali. Teraz trzeba pomóc w obronie.- Oznajmił zebranym wokół siebie przyjaciołom.

Nadeszła chwila zwątpienia a powinno być inaczej z nadejściem dnia. Demon nadchodził. Był przywołany w plugawym rytuale. Krew zastygła w żyłach białego czarodzieja i nawet kaszel mu nie przeszkadzał. Wokół kłębiła się zła moc i aż kipiało od niej.
- Przyjaciele. Nadszedł czas próby dla mnie. Muszę przeciwstawić się temu demonowi i mam nadzieję, że bogowie życzliwie spojrzą na mnie i wesprą mnie.- Po tych słowach Widdenstein przełknął ślinę i podszedł do najwyższej budowli by mieć pełen widok na wszystko. Przed samymi drzwiami odwrócił się do reszty.
- Uciekajcie głupcy. Jedynie ja to mogę powstrzymać.- Rzucił i wyprostował się. Wziął głęboki oddech i ruszył na spotkanie przeznaczenia.

Stał w oknie i patrzył na to co się dzieje. Wielki demon na swym piekielnym rydwanie zbliżał się do koszar. Otto zamknął oczy i zaczął skupiać wokół siebie wiatry magii. Był skupiony jak nigdy a wcześnie oczyścił swój umysł. W końcu zaczął wypowiadać słowa zaklęcia, które mogło być jego lub demona zgubą. Otworzył oczy i wpatrywał się w monstrum, które zwróciło na niego uwagę by połączyć się w mentalnej walce z czarodziejem. Obydwaj stali nieruchomo a mentalna walka trwała. Otto liczył, że przeznaczenie jest po jego stronie jak i szczęście pomoże mu w walce z potworem. Po jego pokonaniu maszkary, Kapłan Urlica wraz z Kapitanem i resztą kompanii powinni łatwiej zapanować nad chaosem w mieście. Kadat pewnie nic nie zrobi przerażony porażką i jedyne na co będzie go stać to ucieczka.
Tak przynajmniej myślał Otto, ale więcej szans mieli jego wrogowie niż on sam. Jednak nie zamierzał się poddawać.
 
Hakon jest offline  
Stary 29-01-2019, 13:43   #548
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Erich nie wiedział co robić. Miotał się pomiędzy chęcią stawienia oporu napastnikom, a potrzebą zapewnienia ochrony siostrze. Niestety Gretta wpadła w jakieś dziwne otępienie i nie reagowała na jego pytania i ponaglenia.

Wtedy brama garnizonu została rozłupana przez uderzający w nią wóz. Von Kurst przyglądał się samotnemu akolicie stającemu naprzeciw wdzierającym się zwolennikom roznosicieli zarazy, widział, jak poczucie beznadziei i być może strach odebrały pozostałym siłę do jakiegokolwiek działania. Dostrzegł wreszcie to, co zbliżało się do garnizonu...

Rycerz odetchnął głęboko, wbił sztych miecza w ziemię i pochylił głowę bezgłośnie poruszając ustami, jakby rozmawiając ze sobą. Krzyk Gretty sprawił, że zwrócił na nią uwagę.
- Masz rację, siostro. Trzeba uciekać... - zgodził się z nią. - Jeśli ta zmora tutaj dotrze, albo zrządzeniem losu obrońcy wytrwają, to będą szukać pomsty na winnych temu, co się tu dzieje. Nie możesz tutaj zostać... Uciekaj. Uciekaj, jak najdalej. - Patrzył na nią widząc twarz swojej siostry taką, jak ją zapamiętał sprzed lat. Jakby deformacje i sączące się rany nigdy nie skalały jej oblicza. - Znajdę cię, jak to wszystko się skończy. - Dodał, jednak bez przekonania.

- Uciekaj! - krzyknął i łagodnie, a przy tym zdecydowanie pchając ją w kierunku uciekających ku rzece chłopów.

Erich ponownie obrócił się ku płonącemu wozowi zaklinowanemu w zniszczonych wrotach. Mocniej chwycił tarczę i wyszarpnął miecz z ziemi. W jego oczach rozgorzała ponura determinacja - doskonale zdawał sobie sprawę, że z nadnaturalną istotą, od której biła taka groza nie byliby w stanie wygrać nawet nie będąc osłabieni chorobą. Tym razem von Kurst nie liczył na przeżycie. Nie mógł jednak pozostawić mieszkańców na pastwę zbliżającego się koszmaru. Ciążyła na nim również próba zabójstwa własnej siostry, niezależnie z jakich pobudek. Za podłe czyny należy zapłacić, a ta chwila miała być dla Ericha ostatnią możliwością ich odkupienia.

Wzmocniony wewnętrzną determinacją stanął u boku Roela wciąż broniącego przejścia obok płonącego wozu.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 29-01-2019, 17:15   #549
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Byli w sytuacji, z której raczej nie było wyjścia. Przynajmniej takiego optymistycznego i Lennart czuł, że, najnormalniej w świecie, zawalił sprawę. Nie powinien był nic nikomu proponować, nie powinien był na nikogo czekać - powinien był ruszyć nam na łowy. A nuż by mu się udało.
Teraz myśli o zwycięstwie można było wyrzucić w ognisko. Pozostawało walczyć i zginąć, lub powalczyć i uciec - tak jak to zrobili niektórzy.

- Podpalmy co się da i uciekajmy - zaproponował. - Ogień ich powstrzyma na jakiś czas - dodał, po czym strzelił w kierunku pielgrzyma i idącego w stronę bramy kościotrupa. Ankou, jak go nazwała Gretta.

Miał zamiar strzelić jeszcze raz czy dwa razy, a potem iść w ślady Dziadygi. Wraz z tymi, którym dopiszą siły i rozsądek.
 
Kerm jest offline  
Stary 30-01-2019, 14:02   #550
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Felix i Svein byli jak dwaj rewolwerowcy przed ostatecznym pojedynkiem. Szczurołap strzelił w ślad za łowcą nagród za cel obierając szczura. Następnie założył kolejny bełt.
- Tak kurwa być nie może, same czarty w Fortenhaf. Same czarty - mruczał Svein nie wierząc w to, co widział. Nie wiadomo który raz zapytywał sam siebie dlaczego właśnie jego to spotyka. I choć jeszcze niedawno miał poczucie misji, chciał zmienić świat dostrzegł, że w tej mieścinie nie było co ratować. Prawie.

W przerażeniu cofnął się kilka kroków nie oglądając się na Felixa. Towarzyszyło mu widmo kolejnej ogromnej straty. Biegiem popędził do miejsca, w którym mogła się schronić wobec całego tego chaosu akolitka Erna. Ją jedną musiał uratować.
 
Avitto jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172