Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy Oznacz fora jako przeczytane

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-07-2017, 10:22   #11
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Oleg ze zmarszczonymi brwiami i wydętymi ustami wpatrywał się w Barona, jakby tłumaczył w głowie jego słowa z obcego języka, na zrozumiały dla siebie. Trwało na tyle długo, że Baron zdążył odejść, zanim włóczęga rozdziawił jadaczkę chcąc coś powiedzieć, lecz zaciął się i znów zamyślił marszcząc czoło.
- Jak to? Mamy go ścigać? PO co? Przecież nic nam nie zabrał - Spojrzał pytająco na Detlefa i doznał olśnienia - A! no tak! Jebany ukradł konia. - Początkowa radość z objawienia z ostatnimi słowami zmieniła się w śmiertelną powagę. - Spokojnie Kapitanie. Odzyskamy wierzchowca. - Uderzeniem pięści w otwartą dłoń zasygnalizował gotowość do działania i determinację - Zbiorę swoje rzeczy i ruszam.- rzucił i odwrócił się na pięcie.
 
Morel jest offline  
Stary 19-07-2017, 19:10   #12
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Loftus czuł się oszukany i wykorzystany. Ryzykowali życiem i zamiast nagrody trafili do karceru. Świat nie jest sprawiedliwy, uczeń czarodzieja zdawał sobie z tego sprawę. Ale rana dokuczała i nie było okazji wstąpić do kolegium uzupełnić składników do czarów. Większość z nich będzie już nie do zdobycia gdy wyruszą w bój...

Dzień wymarszu mężczyzna przyjął z ulgą, która z każdą kolejną godziną zamieniało się w narzekanie pod nosem. Ritter nie przywykły do całodziennego marszu zastanawiał się ile dni będą musieli tak cierpieć. Stopy piekły, a ramiona bolały, humor poprawiała jedynie plotka o próbie przywoływania demona. Kolegium zapewne stanowczo zaprzeczy, jednak mieszczanie w obliczu burzy chaosu na północy i inwazji z południa będą wiedzieć swoje.

Ucieczka elfa zaskoczyła Loftusa, co prawda był on rozgoryczony. Ale przecież każdy widział co się stało z wcześniejszymi uciekinierami. Intuicja maga podpowiadała, że cała drużyna zostanie wciągnięta w tą sprawę. Baron zapewne poczuje się odpowiedzialny i postanowi zareagować. Oby tym razem historia nie zakończyła się tylko na sądzie polowym...

Propozycja niziołka była równie zaskakująca jak ucieczka elfa. Ale Bert dbał o plecy maga, a do tego była to doskonała okazja do ćwiczeń umysłu. Uczeń czarodzieja zastanawiał się czy nie wykorzystać swojej tajemnej księgi do nauki. Ciężko było jednak przewidzieć efekty, a była zbyt cenna aby ryzykować jej zniszczenia w razie jakiegoś nagłego zamieszania. Kuszące było też zrobienie dowcipu i nauczenie Berta jakiegoś wulgaryzmu wmawiając mu, że to jego imię. Obawiał się jednak, że zemsty ze strony towarzysza bądź reakcji przełożonych. Loftus uznał więc, że najlepiej będzie zacząć od nauki podpisu. Imię niziołka nie było długie, a szybki sukces na pewno zwiększy motywację do nauki.
Podczas wspólnych wart uczeń czarodzieja kijem rył na ziemi litery. najpierw każdą osobno, a następnie cztery razem.
- Bert, spróbuj to powtórzyć.










 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!

Ostatnio edytowane przez pi0t : 20-07-2017 o 18:43.
pi0t jest offline  
Stary 19-07-2017, 23:33   #13
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Gdy tylko usłyszał brzęk monet uderzających o bruk i dostrzegł tego, który je rozrzucił szczęki zacisnęły mu się w gniewnym grymasie, a z wąskich szparek oczu gromy biły jeden po drugim. Celem tej burzy niezbyt pozytywnych emocji był Estalijczyk, którego zachowania umysł khazada nie mógł pojąć i w żaden sposób usprawiedliwić. Zdobyte w czasie misji złoto było własnością ich wszystkich i należało je podzielić zgodnie z dyspozycją dowódcy, lub zwyczajnie po równo. A ze swoją dolą kazdy mógł robić co tylko chciał, choćby rozdawać je planował każdemu wokoło. Rozsypanie znacznej sumy na ulicy było w oczach krasnoluda kradzieżą wspólnego dobra, a przede wszystkim - należących mu się pieniędzy.

Bezmyślna lub wręcz bezczelna zniewaga wymagała pomsty, jednak nim zdołał dopaść zamorskiego cudaka jak spod ziemi wyrośli człeki zwabione brzękiem monet i dalejże kraść własną krwią okupioną zdobycz! Do tego eskortowana przez nich szuja zdołała zbiec w czasie wywołanego zamorską durnotą zamieszania i wszystko poszło się... gonić.
- Żeby cię cudaku parszywy stado grobich w zadek... - nie dokończył przygnieciony grubym babskiem, które rzuciło się na jedną z ostatnich złotych monet leżąca przy bucie brodacza. Zanim zdołał wygrzebać się spod zwałów tłuszczu było już właściwie po wszystkim.

No - niemal po wszystkim. Zamorski cudak swoim haniebnym i zdradzieckim czynem zasłużył sobie na niechęć krasnoluda i obietnicę pomszczenia krzywdy jak przystało na khazada. I jak przystało na khazada Detlef nie zapominał o żadnej krzywdzie, gdyż zmazanie urazy było sprawą honorową, a honor dla khazada jest cenniejszy od życia.

* * *

Karcer był pewną niespodzianką, jednak krasnoluda przyzwyczajonego do dusznych i mrocznych zhufbarskich tuneli nie obleciało to zbytnio. Wolałby co prawda ogarnąć kilka tematów organizacyjnych, w tym przejrzenie i spieniężenie zdobyczy i jej uczciwy podział wśród uczestników wyprawy, czy popracować nieco w kuźni nad pancerzem kolczym, ale i tak było lepiej gnić w lochu, niż dyndać na sznurku.

Równie niespodziewany wymarsz był okazją do rozprostowania kości. Krasnoludy nie należały do istot stawiających najdłuższe kroki, jednak nie można było odmówić im wytrzymałości - do tego po Detlefie nie było widać żadnego wysiłku spowodowanego dźwiganiem regulaminowego i prywatnego wyposażenia. Po prostu szedł swoim rytmem i zdawało się, że mógłby iść tak dzień i noc i dotrzeć aż na kraniec świata, a później wrócić i poprosić o nowe rozkazy. Bo khazady były cholernie uparte.

I ten upór dał o sobie znać już drugiego dnia. Krasnolud pełnił wartę w pobliżu jednej z bram obozu i tak się złożyło, że właśnie wtedy ten wkurzający wszystkich miłośnik drzew postanowił zawłaszczyć wojskowego wierzchowca i ulotnić się spod opiekuńczych skrzydeł armii.

Sierżant kazał mu się zatrzymać, a Detlef zagrodził drogę elfowi pochylając halabardę w jego stronę, nie bez satysfakcji trzeba przyznać. Utarcie nosa temu leśnemu szkodnikowi byłoby czystą przyjemnością dla każdego krasnoluda. Kto mógł przewidzieć, że elf zaryzykuje i postanowi staranować wartowników? Chwilę później wściekły jak samica trolla w rui i rzucający bluzgami brodacz oganiał się od próbujących pomóc mu powstać żołnierzy.
- Zabiję kurwiego syna! Na bogów przodków wypatroszę tę w rzyć chędożoną wiewiórkę i rzucę grobim na pożarcie! Upierdolę łeb przy samej wąskiej dupie! Mchożerca jeden! Padalec przez kozę zeżarty i wysrany!- czerwony na gębie kapral groził wybuchem, w którym mogły ucierpieć przypadkowe osoby.

Zdarzenie potwierdziło wcześniejsze przeczucia khazada, że obecność długouchego w armii nie przyniesie niczego dobrego. Do tego zweryfikował prawdziwość krasnoludzkiego powiedzenia, że dobry elf, to martwy elf i nikt, komu na gębie broda nie rośnie nie jest godzien zaufania.

Powoli dochodzącemu do siebie Detlefowi gorycz po niefortunnym pożegnaniu elfa osładzały jedynie ślady krwi na ostrzu halabardy. Miał nadzieję, że to krew tego drzewoluba, a nie ukradzionego wierzchowca, chociaż ranny koń mógł oznaczać, że uciekinier daleko na nim nie zajedzie.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 21-07-2017, 00:29   #14
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Karl spędził pewną porcję życia w lochach, wieżach, piwnicach i klatkach, dlatego pobyt w karcerze wissenlandzkiej armii zniósł bez problemu, tym bardziej, że w kwestii warunków pobytu plasował się w pierwszej trójce.
Póki ich jednak nie wypuścili, spał z przysłowiowym jednym okiem otwartym, nadal podejrzewając, że może ktoś zechce doprowadzić aferę do całkowitego końca, a w tym celu on i pozostali popełnią zbiorowe samobójstwo w celach.
Nic takiego jednak się nie wydarzyło i gdy przyszedł czas wymarszu, Karl opuścił karcer cały i zdrowy, pomijając uprzednio odniesione rany, rzecz jasna.

***

- Był rozkaz zlikwidować tych, co będą przeszkadzali. Oni przeszkadzali. Zresztą, im mniej świadków, tym lepiej. - odparł beznamiętnie, wzruszając ramionami, na indagacje Gustawa o szczegóły akcji.

***

Żołnierskie życie, bez względu na rodzaj, usankcjonowanie czy stopień dobrowolności służby sił zbrojnych, było w zasadzie i przez większość czasu, monotonne i wypełnione rutyną. Do tego również Karl był przyzwyczajony, więc i z tym nie miał problemów, podchodząc do wszystkiego z właściwą sobie flegmatycznością.

Nudę tę zdecydował się przerwać ów nadęty jak świński pęcherz elf, który o wbicie kosy pod żebra prosił się jeszcze zanim otworzył usta, już za sam pysk.
Karl nawet odczuł odrobinę radości na wieść, że nadarza się okazja, by uczynić właśnie to. Nie wspominając już o zabawnej ironii, że to on będzie ścigał za dezercję elfa. Jakie były szanse?
Dlatego nie chciało mu się nawet ukrywać szyderczego grymasu, gdy Gustaw kończył przedstawiać najnowsze zadanie, jakie spadło na ich barki.
- Zanim ruszymy, warto by ustalić, jak się za to zabierzemy, choćby na początek. I dowiedzieć się paru rzeczy. - odezwał się, gdy sierżant skończył mówić. - Zwiał na bombę, czy miał plan. Czy miał sztamę z tym kurierem. W którą stronę najpewniej się udał. Ile ma ze sobą zapasów. Mamy tu kogoś, kto się z nim bujał albo może słyszał cokolwiek, co mogłoby zdradzić jego cel, jeśli w ogóle taki ma? Czy są w okolicy jakieś bandy długouchów, które by mu pomogły? Ja bym zaczął od przesłuchania gońca i kumpli elfa.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline  
Stary 21-07-2017, 02:53   #15
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Ręka Diuka dobrze się leczyła, a i stopy przyzwyczajone były do marszu. Diuk może i miał swoje gabaryty ale był też wytrzymały. Gdy się zatrzymali, Diuk pilnie studiował rozkładanie namiotów, w końcu kiedyś taka umiejętność może się mu przydać.

Warta przy namiocie Grubera była równie nudna co męcząca. Diuk musiał się pilnować, gdy w namiocie był oficer, ale gdy też z niego wychodził, czasami na długie godziny, to Diuk spędzał je na regulaminowym mówieniu petentom że mają spierdalać.

Dodatkowa warta czekała Diuka przy północnej bramie. W sumie nic się nie działo. Diuk natknąłem się tam na Leo, który szedł do obozu ciur.
~Kurwa, dobrze by było skoczyć na jakieś cipki. Pomyślał sobie.- Młody słuchaj. - Zwrócił się do Estalijczyka. - Idźcie do ciur, to powiedzcie no szwaczce, że mi rękaw się rozerwał i że nie mogę stać na warcie z rozchujanym rękawem. Idź ino do wdówki Ingrid. Ona najtańsza, a i dobrze robi. -

W końcu przyszedł wieczór a Diuk udał się do kantyny połowę. Kolacja szybka i ciepła, potem czas wolny. Diuk rozegrał trzy partie kości na pieniądze i dwa razy siłował się na rękę.
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 23-07-2017 o 18:08.
Baird jest offline  
Stary 21-07-2017, 23:49   #16
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację




Dzień Świąteczny (Festag), 20 Vorgeheim 2522,
Obóz warowny uzupełnień Trzeciego Regimentu Armii Wissenlandu
Okolice Maselhof (dzień drogi na południe od Nuln)


Gustaw starał się zachowywać jak prawdziwy sierżant, Detlef obmyślał plany zemsty na Estalijczyku, Oleg i Abelard rozmawiali o zielarstwie i wymieniali się wiedzą, Walter cieszył się wolnością i czyścił mundur, Loftus uczył Berta pisania i czytania, Leo wydał resztki pieniędzy na kiepskiej jakości dłuto i teraz dłubał w drewnie i modlił się do Myrmidii, Karl Altmeier wykorzystywał okazję do odpoczynku jak każdy najemnik, podczas gdy drugi Karl wykorzystał ją na sprawdzanie swojej siły i intelektu. Czy też, mówiąc prościej, do siłowania się na rękę i gry w kości. Jeden pojedynek na siłę rąk wygrał, drugi przegrał. A kości nie szły mu w ogóle. Przegrywał z kretesem. Być może był na tyle mądry by przegrywać... A jego zręczne palce wyłuskały monety z sakiewek zwycięzców i per saldo Diuk wyszedł na swoje. Wydał większość tego na wesołe wdówki (które nie tylko zaszywały rękawy) i alkohol. W każdym razie został zaakceptowany przez wszystkich i był mile przyjmowany w namiotach zarówno żołnierzy, jak i kobiet pracujących. I jakimś cudem po wszystkim miał dwie korony więcej niż gdy zaczynał.

Wspominanie minionych chwil i załatwianie prywatnych spraw podczas służby wartowniczej przerwała ucieczka elfa.

Oleg dotarł na miejsce zderzenia i chciał pomóc podnieść się Detlefowi, ten jednak nie pozwolił na to, wkładając co najmniej tyle samo wysiłku w odrzucanie pomocy co we wstawanie. Obrażenia nie były groźne - duma khazada ucierpiała bardziej niż jego ciało.

Gustaw zajął się raportowaniem i, ku zdziwieniu niektórych, nie tylko nie wyleciał na kopach, ale nawet zdobył jakiś papier. Zanim jednak zebrał wszystkich, poszedł załatwić żarcie i pieniądze.

@ Komtur (i Hakon) ((i inni))


Nowy Kwatermistrz, Otto Austerlitz, nie był tak skorumpowany jak poprzedni. Jak z plotek i strzępów informacji wywnioskował Bert, było tak głównie z dwóch powodów:
a) nowy kwatermistrz nie znał kontaktów starego, a nowych nie zdążył wyrobić za wielu,
b) nie miał zbyt dużo zaopatrzenia - większość się spaliła.

Niziołczy łowca nagród nie tylko trafnie odgadł naturę Otta, ale i potrafił zdobyć jego zaufanie. Zaproponował on Bertowi, że zarówno jego jak i jego drużynę wkręci w ochronę konwojów z zaopatrzeniem. Niedługo ruszać miał transport zapasów z Nuln. Przekonywał, że zawsze to bezpieczniej na tyłach. A i zawsze coś z wozu może spaść, albo z innych źródeł skapnąć... Podzielił się też swoimi zmartwieniami - nie znał lokalnych układów, a bandyci i złodzieje, korzystając z problemów armii, mogli połasić się na zaopatrzenie. Pewnie nie ruszą dużych konwojów, ale te kilka wozów jadących do uzupełnień może być łakomym kąskiem.
Zdziwiło to Berta, zdziwiło też słyszącego końcówkę rozmowy Gustawa, który akurat wszedł do namiotu kwatermistrza - czemu bandyci mieliby rabować zaopatrzenie wojska zamiast kupców? Łupy gorsze, a obrona silniejsza. Kwatermistrz też nie znał odpowiedzi na te pytania, ale zarzekał się, że tak się dzieje. Najwyraźniej było to opłacalne nie tylko ze względu na łupy.
Bert
pewien był, że Austerlitz mrugnął do niego, gdy baron kwitował pobranie jedzenie i pieniędzy.


Gustaw bez problemów dostał żądany prowiant i czternaście koron żołdu wypłaconego awansem. Nie otrzymał jednak kolczugi.
- Nie dam, bo nie mam. Może przyjedzie z transportem. Przy takich rozkazach... gdybyście mogli łapać elfa w kierunku Nuln i przypilnować transportu... jestem pewien, że by się jakaś znalazła.

O ile Baron mógł pomyśleć o cokolwiek dziwnym patriotyzmie kwatermistrza, to Bert z miejsca domyślił się, że sprawa jest prostsza - jeśli wszystko rozkradną po drodze, nie będzie czego kraść na miejscu. Do tego problemy Austerlitza nic nie będą obchodziły Grubera, który to właśnie jego obarczy odpowiedzialnością za wszelkie przerwy w zaopatrzeniu. A kto lubi być opierdalany za nieswoje winy?


Dzień Świąteczny (Festag), 20 Vorgeheim 2522, po ucieczce Allandora
Godzina drogi na północ od Obozu
Okolice Maselhof


@ wszyscy

Ściganie konnego na piechotę wydaje się głupotą. Zwykle nią jest. Ale z rozkazami się nie dyskutuje. Szansę mieli, jeśli krasnolud trafił wierzchowca - na rannym zwierzęciu elf daleko nie ujedzie.
Z tropieniem problemów nie było - ślady krwi były wyraźnie widoczne na drodze.
A Oleg i Bert
byli na tyle doświadczeni by sprawdzić też ślady kopyt - lewa przednia noga była wyraźnie oszczędzana, koń najwyraźniej został zraniony.


Elf jechał na północ. Tyle, że nie ujechał daleko. Choć służył w jeździe i miał duże doświadczenie, nie był cudotwórcą. Koń ze zranioną nogą nie biega. W każdym razie - niezbyt szybko, niezbyt długo i niezbyt daleko.
Po kilkudziesięciu minutach marszobiegu przekonaliście się o tym na własne oczy. Ostrze halabardy nie zraniło konia zbyt mocno, ale skutecznie uniemożliwiło mu szybkie poruszanie się na jakiś czas. Spojrzeliście na Detlefa z szacunkiem - nie okaleczył konia, a pozbawił Allandora przewagi wynikającej z posiadania wierzchowca. Zadanie tak precyzyjnego ciosu przy tak krótkim czasie na reakcję... Chapeau bas.
Khazad
pomyślał tylko "Ja pierdolę, ale fuks"




Elf jednak pewną przewagę miał - wyruszył wcześniej. I był elfem. Był prawdopodobnie szybszy od większości z Was i do tego nie był obciążony ekwipunkiem. Był gdzieś przed Wami, poza zasięgiem waszego wzroku. Zostały tylko ślady pospiesznego przetrząsania juków i ślady jego stóp znikające w lesie kawałek dalej.
Oleg, Karl Altmeier, Loftus i Abelard
domyślili się jednak, że uciekając nie miał czasu na zabranie ze sobą prowiantu na długą podróż i ma tyle ile znalazł w jukach. Spowolni go zatem konieczność poszukiwania pożywienia. I raczej musi unikać dróg i osad - raz, że mogą go złapać strażnicy dróg, dwa, że pojedynczego żołnierza chłopi rozniosą na widłach - dobrze pamiętają co żołnierze robią z chłopami nie przepuszczą okazji by się odwdzięczyć. Duży Karl widział wystarczająco wiele bitew i kampanii by widzieć co chłopi robili ze znalezionymi rannymi na pobojowiskach czy pojedynczymi żołnierzami.


Okolica jest pełna lasów i pól, elf jest świetnym strzelcem, może z łatwością się ukryć i zaplanować pułapkę.
Trzeba dokonać wyboru - czy po prostu podążać za śladami elfa mając nadzieję, że się ich nie zgubi i nie wlezie w zasadzkę czy może spróbować przewidzieć jego trasę i zasadzić się na niego.
Do zmroku pozostały dwie godziny.
 

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 21-07-2017 o 23:55.
hen_cerbin jest offline  
Stary 23-07-2017, 19:13   #17
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Bert był bardzo zadowolony z tego, że udało mu się nawiązać dobre stosunki z kwatermistrzem. Nie było to łatwe, musiał pocisnąć bajeczkę o ciężkim żywocie "maluchów" w imperialnej armii, o niedocenianiu roli całego zaplecza przez dowódców i w ogóle jakie to jest ciężkie życie żołdaka. I choć pan Austerlitz nie był w ciemię buty, to nić porozumienia została nawiązana. Bertowi bardzo spodobała się jego propozycja odnośnie ochrony wozów z zaopatrzeniem, to mogło się niziołkowi i jego kumplom bardzo opłacać, trzeba było tylko przekonać Barona i Grubera do tego pomysłu.

Okazję do podniesienia swoich akcji w oczach oficera, oddział miał właśnie w związku z ucieczką elfa. Gdyby przy okazji udało się odeskortować jakiś transport zaopatrzenia byłoby super.

W lesie kumple stanęli przed dylematem i Bert szybko wyjaśnił swoją opinię - Według mnie powinniśmy iść po śladach, ale zróbmy to jak fachowcy. Jeden z nas pójdzie na szpicy, mogę to być ja, a reszta w pewnej odległości jak klucz dzikich gęsi. Przeczeszemy w ten sposób większy obszar, a elf nie da rady wybić zbyt wielu zanim go złapiemy. Oczywiście czasu nie wiele zostało i trzeba się spieszyć, choć zapewne i tak będziemy nocować w lesie.
 
Komtur jest offline  
Stary 24-07-2017, 08:04   #18
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Propozycja nowego kwatermistrza była kusząca. Zawsze też jako pierwszy będzie mógł zabiegać o kolczugę a i przysługa oddana Ottonowi może w przyszłości wiele zmienić. Sierżant wiedział jak ciężko na wojnie i wyprawach o ekwipunek. Szczególnie dla szeregowego. Oficerowie z racji stopnia byli pierwszymi, ale Gustaw chciał być od razu po nich.
- Dobrze Panie Austerlitz. Jeśli dotrzemy do Nuln wspomożemy ludzi z zaopatrzeniem.- Popatrzył na niziołka, który chyba się ucieszył na takie słowa.
- Prosiłbym tylko o jakiś papier by tamci krzywo na nas nie patrzyli a i miło by było w Nuln otrzymać przydziałową kolczugę.- Uśmiechnął się i mrugnął do kwatermistrza.


Gdy zebrał oddział Gustaw przedstawił sytuację. Rozdzielił prowiant między ludzi i poprowadził żołnierzy tą samą bramą co nawiał elf. Na szczęście wśród jego ludzi byli tropiciele, więc nie martwił się o zgubienie tropu. Detlef zadbał by mieli trop więc po opuszczeniu obozu Baron zaczął podśpiewywać z cicha jedną z piosenek o żołnierzu i dziewczynie.


Po około godzinie dotarli do miejsca gdzie dezerter zrobił postój w celu zapoznania się z jukami.
- Jeśli Ciebie ustrzeli a my będziemy za tobą to nie zobaczymy skąd strzela.- Zwrócił się do przyglądającego się śladom niziołka.
- Oleg. Pójdziesz z Bertem a my za wami. Miejcie uszy i oczy szeroko otwarte.- Sierżant wiedział, że oddział może narobić sporo hałasu co może ułatwić elfowi zrobienie zasadzki. Dwaj tropiciele ubezpieczali się nawzajem a co najważniejsze z umiejętnym poruszaniu się po lesie mogli usłyszeć elfa lub jego konia. Przy nieudolnych trepach, hałasujących ciężko byłoby się skupić i uniknąć pułapki.
- Altmeier i Hoffman. Pilnujecie tyłów.- Polecił jego zdaniem najodpowiedniejszym pilnowanie pleców.
- Kapralu. Ty pójdziesz jako pierwszy z nas bo jak nas zaskoczy to chyba chciałbyś jako pierwszy mu podziękować za akcję w obozie.- Uśmiechnął się przyjaźnie.
- Strzelcy. Broń w pogotowiu.- Zwrócił się do oddziałowych łuczników i kuszników.
 
Hakon jest offline  
Stary 24-07-2017, 09:23   #19
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Leo trochę rozczarowany faktem, że zamiast fascynującej warty z okazją do rzeźbienia będzie musiał biegać po krzakach za jakimś niepoprawnym dezerterem, ruszył za Baronem z pewnym ociąganiem. Chwilę później jednak uznał, że brak zaangażowania w rozkazy może się skończyć równie tragicznie co ich niewykonywanie. Zniknął więc nie tylko chwilowy grymas z jego twarzy, ale nawet ospałość z ruchów i myśli.

Przyglądał się z zainteresowaniem pracy tropicieli i starał się sam wywnioskować trasę elfa, ze śladów otoczenia. Dotarłszy do miejsca gdzie dezerter porzucił konia przeglądnął dokładnie jego juki oraz przeszukał miejsce postoju.

Potem zgodnie z rozkazem Barona ustawił się gdzieś w środku szeregu i ruszył ostrożnie z innymi. Zapach lasu zdawał się go uspokajać i był kolejnym krokiem do przywrócenia sprawności jego umysłowi.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 24-07-2017, 10:28   #20
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Oleg wypakował plecak po brzegi, jakby nie maił już nigdy wrócić do obozu - ot taki nawyk. Na sam koniec wpakował obwąchany wcześniej prowiant i nabił faję, aż się wysypywało. Zmięte liście zaskwierczały w kominie, a z ust i nosa wypłynęła powoli gęsta chmura białego dymu. Oleg zamlął ustami i uśmiechnął się pod nosem - był gotowy do drogi.

Maszerował krok za Bertem dźwięcznym półgłosem wtórując sierżantowi przyśpiewkę. Jedną ręką trzymał główkę krótkiej wyblakłej fajki, drugą trzymał w kieszeni swojego zatęchłego płaszcza. Nie bardzo był skupiony na samym tropieniu dezertera, gdyż nie musiał. Ślady były nader oczywiste, dzięki Detlefowi, a że niziołek nie musiał się do nich schylać i wydawał się wiedzieć co robi, to też Oleg postanowił skorzystać z jego umiejętności, tylko od czasu do czasu przykucając nad zbadanym już wcześniej śladem by obmacać go wolną ręką.. lub dać odpocząć kolanom - kto wie.

Beztroska włóczęgi mogła dla niektórych być nawet rażąca, lecz Oleg wyszedł z obozu w przekonaniu, że idzie odszukać skradzionego rumaka i chociaż zdziwiło go to, że potrzeba było do tego całego oddziału, to w końcu Elf mógł być na tyle głupi by zaatakować pościg, a poza tym każdy mógł chcieć się po prostu wyrwać z obozu. Poza wszystkim pojęcie dezercji było dla Olega czymś obcym, a wręcz abstrakcyjnym.

Dopiero po dotarciu do miejsca, gdzie Allandor porzucił wierzchowca Olega dopadła konsternacja.
- Przecież odzyskaliśmy konia, po co nam ten elf? - zwrócił się go Gustawa unikając wzroku pozostałych członków oddziału, którzy z niedowierzaniem spoglądali na zdezorientowanego włóczęgę.
- koniem trzeba się zając, jest ranny - dodał podchodząc do zwierzęcia i czekając na jakieś rozsądne dla niego wyjaśnienie.
 
Morel jest offline  
 


Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172