|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
24-07-2017, 11:23 | #21 |
Reputacja: 1 |
|
24-07-2017, 12:47 | #22 |
Reputacja: 1 | Loftus miał nadzieję na względnie spokojną służbę w obozie. Możliwość spania w suchym namiocie, stanie na wartach i nie wdanie się w co większe awantury. Ewentualnie służba tyłowa nie była zła. Z tego powodu informacje uzyskane od Berta nie były takie złe. Ochrona zaopatrzenia powinna być w miarę spokojna. Informację o kłopotach trzeba wziąć na spokojnie. Prędzej koło się złamie niż jakieś bandy napadną na oddział imperium. Kupcy są łatwiejszym celem, a i zarobek powinien być większy. W międzyczasie Ritter stwierdził, że zapyta niziołka o jego kontakty z magazynierem.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! Ostatnio edytowane przez pi0t : 24-07-2017 o 17:19. |
24-07-2017, 14:29 | #23 |
Reputacja: 1 | Oleg zmarszczył się i wydął usta. Wyglądało, jakby skrzętnie ustawiał sobie w głowie słowa dowódcy. Po chwili zagryzł ustnik fajki. Podparł się pod boki i odwrócił w stronę, w którą prowadziły pierwsze ślady. - Dobra. On jest sam i może sobie widzieć w ciemności i strzelać z łuku jedną ręką, ale pięciu nie położy. Jeśli przewidzimy jego trasę możemy przeciąć mu drogę, ale nie musimy rezygnować z bezpośredniego pościgu - Oleg mówił jednocześnie rysując na ziemi poglądową mapę okolicy. - Podzielmy się, a może uda się go zakleszczyć odcinając każdą drogę ucieczki. Biorąc pod uwagę to, że nie musi unikać głównych szlaków i raczej nie uciekałby w góry możemy wstępnie określić kierunek ucieczki. Chyba, że sforsuje rzekę wpław. Nie wiem, jak pływają elfy, ale nurt tu w górnym biegu musi być silny, zwłaszcza skoro zaraz za Wissenburgiem zbiera dopływy. - Frietz podniósł się i mrużąc oczy wycelował palcem dłoni przystawionej do twarzy w Loftusa - Ale ja nie chcę iść z tym czarodziejem, bo oni są nieobliczalni, a mi ludzka postać miła. - mówił strzelając do maga wzrokiem. - a o łaskę prosiłbym Taala, a nie Ranalda, bo to polowanie, czyż nie? Ostatnio edytowane przez Morel : 24-07-2017 o 14:34. |
24-07-2017, 17:37 | #24 |
Reputacja: 1 | Loftus wskazany cofnął się o krok. Wiedział, że większość mieszkańców Imperium zarówno małorolni chłopi, mieszczanie, kupcy, a nawet uczeni lub szlachcice żywią głęboka nieufność wobec wszystkiego co ma związek z magią.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
24-07-2017, 20:37 | #25 |
Reputacja: 1 |
|
25-07-2017, 09:32 | #26 |
Reputacja: 1 | - Ja też nie! - Oleg wzdrygnął się na żachnięcie czarodzieja i odparł piskliwym głosem. Minę miał taką, jakby przyłapano go na wyjadaniu miodu ze spichlerza. Kiedy Truskawa wstawił się za Loftusem Oleg wyglądał jakby był bliski płaczu. Widocznie dwóch na jednego to już zbyt wiele dla niego. Z szeroko otwartymi, przestraszonymi oczyma cofnął się kilka kroków, odwrócił plecami do rozmówców i przykucnął. - Ja nic nie zrobiłem.. - mówił do siebie sięgając oburącz do wewnętrznej kieszeni płaszcza, z której wyciągną niewielki mieszek, po czym nerwowo zaczął wypychać fajkę jego zawartością zawartością, której jeszcze dobrze nie ubił, a już skwierczała. Przez moment nie oddychał niczym innym prócz gęstego dymu, który trafiał bezpośrednio do płuc. Ostatnie pociągnięcie było nieludzko długie i spowodowało zachwianie równowagi, aż Frietz musiał się podeprzeć, lecz zaraz po tym wyprostował kolana wziąć schylając się do ziemi by w końcu unieść powoli tułów. Ze smug dymu opuszczającego lekko rozwarte usta wyłoniła się nieco spokojniejsza twarz włóczęgi. - Nie wiem o czym mówisz, ale po prostu się go boję. - zwrócił się do Berta. - Nie twierdze, że jest zły, ale nie można ufać komuś kto nie do końca panuje nad swoją wolą - Choć słowa kierował do niziołka, to przepraszające, bezsilne spojrzenie kierował wprost do maga. |
25-07-2017, 10:14 | #27 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Hakon : 25-07-2017 o 21:35. |
25-07-2017, 16:41 | #28 |
Reputacja: 1 | Walter starannie zapakował swoje rzeczy, zarzucił plecak na plecy i ruszył razem z towarzyszami. Zgodnie z poleceniem Barona osłaniał tyły oddziału. Miał w pogotowiu łuk a w kołczanie strzały. Dodatkowo u pasa miał przypięte noże do rzucania. W każdej chwili mógł z łatwością wyjąć je i rzucić nimi w przeciwnika. Kiedy jego towarzysze naradzali się, on na tyłach rysował nożem rysunki na ziemi . Nie przedstawiały one nic konkretnego. Jedne to były gryzmoły, kolejne nieudane, karykaturalne wyobrażenia elfa z trójkątnymi uszami (mające być zapewne spiczastymi). W każdym razie nie zamierzał zabierać głosu w dyskusji. Jak dla niego to trzeba tego elfa złapać jak najszybciej i zaprowadzić na drzewo. A od myślenia jak to zrobić jest Baron i on to powinien obmyślić. |
25-07-2017, 18:42 | #29 |
Reputacja: 1 | Krasnolud nie znał się na tropieniu ni w cholerę. Za to na obijaniu mordy jak najbardziej. I to właśnie zamierzał zrobić z przeklętym elfem, jak tylko dorwie go w swoje łapska. Gdy już z nim skończy to szubienica, czy co tam regulamin na takie radosne chwile przewiduje dla dezerterów. Wciąż jednak pozostawała otwarta dość istotna mimo wszystko kwestia dorwania uciekiniera. Bez tego nie będzie zabawy i pomszczenia krzywdy. Niewielkiej, co prawda, lecz wcale nie dlatego, że ten podlec nie chciał - bo że chciał i to bardzo tego krasnolud był pewien. Nie przewidział jednak jak twardzi potrafią być synowie Grungniego. Na wspomnienie krzywdy wyrządzonej przez szpiczastouchego khazad spojrzał nieprzychylnie w kierunku Estalijczyka. Tyle dobra zmarnował, kanalia... Oddział debatował, aż pojawiły się jawnie wygłoszone uprzedzenia wobec czarownika. O ile podejrzliwość wobec kogoś zajmującego się czymś takim Detlef rozumiał, o tyle nie siedzieli po robocie w szynku, żeby sobie racje kułakiem tłumaczyć. W oddziale nie mogło być mowy o prywatnych interesach i niesnaskach. Mogły być tolerowane tylko, jeśli nie miały wpływu na siłę bojową oddziału, morale i takie tam. To, co działo się na jego oczach wyglądało bardziej jak przepychanki wyrostków, niż coś, co mogło skończyć się groźnie dla któregoś z nich, dlatego kapral nie interweniował. Zrobił to sierżant. Zdecydował się podzielić oddział na dwie grupy, z czego khazad miał poprowadzić cztery osoby i rannego wierzchowca. Tyle dobrego, że nie musieli ganiać po lesie za tym korożercą, a ten przy odrobinie szczęścia sam wpadnie im w łapy. Może być i tak. - Dobra, panienki. - Zbieramy dupska i idziemy do najbliższej przeprawy. [/i]- Zarządził. - Wypatrywać drzewoluba i rabusiów, o ktorych mówił sierżant. Kwatermistrz będzie wdzięczny za każdy łeb, którego właściciel skusił się na własność armii Wissenlandu. A przy okazji może uda się nie stracić własnego. - Aha, nie zdejmujcie armijnych tunik, bo mogą nas wziąć nie za tych, co trzeba... - poradził jeszcze. - Kto ma co do naparzania na odległość, to niech trzyma w pogotowiu. Tylko strzelać na rozkaz! - Upomniał. - No, zbieramy się. Ruchy! - Wydał komendę i z halabardą na ramieniu ruszył na czele pododdziału.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
25-07-2017, 23:33 | #30 |
Reputacja: 1 |
__________________ by dru' Ostatnio edytowane przez druidh : 25-07-2017 o 23:46. |
| |