Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 07-07-2017, 19:25   #1
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Ostatni. Nóż w plecach, cz. II.

Dzień Świąteczny (Festag), 20 Vorgeheim 2522, późne popołudnie
Obóz warowny uzupełnień Trzeciego Regimentu Armii Wissenlandu
Okolice Maselhof (dzień drogi na południe od Nuln)




Wymarsz okazał się nie być sprytnym manewrem Grubera mającym na celu zabranie uwolnienie Was od kary oraz zabranie z Nuln zanim ktoś się połapie i postanowi Was przesłuchać. Gustaw dowiedział się od swojego informatora w sztabie, młodego kadeta, że wieczorem przyszły rozkazy natychmiastowego wymarszu i Wasz niedawno mianowany Porucznik potraktował je dosłownie. Całą noc trwała gorączkowa krzątanina
Wymaszerowaliście o świcie 19 Vorgeheima.


Wasza grupa początkowo trzymała się razem w czasie marszu, nie miało to jednak potrwać długo. Rolanda przeniesiono, by dowodził własną drużyną rekrutów, o Maud upomniano się w sztabie, a o Niklausa, mało użytecznego w boju niziołka - kuchnia. A Allandor, elf, najwyraźniej boczył się na was winiąc za nie otrzymanie dowództwa nad drużyną.
Rany goiły się dobrze, wróg był jeszcze daleko stąd, kolumna wozów jechała za Wami, więc nie musieliście łykać zbyt dużo kurzu... Nie było co robić poza rozmawianiem i słuchaniem plotek. Wyglądało na to, że póki co nikt (przynajmniej w oddziale) nie powiązał Was z "Masakrą przy Dróżce Vogelhausa", co do której krążyły najróżniejsze plotki. Podobno przeżył tylko jeden gość, całą resztę gangu wybito do nogi. Inna plotka głosiła, że próbowali przyzwać demona, okoliczni mieszkańcy słyszeli jakieś straszne wycie.
Jeden z ochotników, zwerbowany dosłownie dzień przed wymarszem upierał się, że jakiś zagraniczny idiota rozrzucił złoto na ulicy, ot tak, po prostu, bez żadnego powodu, ale w takie bajki to mało kto wierzył.


Nieprzyzwyczajeni do wielokilometrowego marszu z obciążeniem nawet silni i zdrowi ochotnicy potykali się i padali z nóg pod gorącym słońcem lata.
Baron, Detlef i Karl Altmeier wiedzieli, że się to poprawi, w pierwszym dniu pokonano jednak zaledwie połowę zaplanowanej trasy.
Wieczorem rozbito obóz. Żołnierze narzekali, kilku dezerterów złapanych podczas prób ucieczki wybatożono przed frontem oddziałów, część zapasów żywności okazała się niezdatna do spożycia, połowa stanu miała poobcierane do krwi stopy, dając zajęcie medykowi i cyrulikom na całą noc... Ot, armia w marszu, nic niezwykłego się nie działo.
Przynajmniej Abelard zarobił na swoich maściach. Co bardziej przesądni pytali go także o amulety chroniące przez obtarciami, sraczką czy strzałami.


Następnego dnia porucznik Gruber zmiękł nieco i wydał rozkazy postoju, gdy słońce było jeszcze wysoko na niebie. Niedawno minęliście Maselhof, byliście więc, jak trafnie ocenił Oleg, mniej więcej w połowie drogi z Nuln do Wissenburga.



Po doświadczeniach z wczorajszego wieczora, gdy budowa obozu przeciągnęła się do nocy, dziś postanowił nauczyć swoich żołnierzy budować porządne umocnione obozowisko. Wy jednak na okazję do nauki inżynierii musieliście poczekać. Może i karcer się Wam upiekł, ale warty poza kolejnością nadal były do odbębnienia.


A tymczasem pewien myślący życzeniowo elf doszedł do wniosku, że ma dość wojska.
Wiedział, że pierwszego dnia uciec spróbują wszyscy głupcy, sam się za takiego nie uważał. Udało mu się zostać strażnikiem przed namiotem porucznika. Gdy nadjechał kurier, wziął podane mu lejce i gdy tylko kurier wszedł do namiotu, elf wskoczył na siodło i spróbował wyjechać z obozu jak gdyby nigdy nic. Uznał, że lepsza okazja mu się nie trafi. Liczył też na to, że przejedzie niezaczepiany obok pilnujących obozu wartowników.
Przeliczył się.
Gdy Gustaw go okrzyknął, Allandor spiął konia i nie zważając na okrzyki ruszył galopem, wprost na stojącego mu na drodze Detlefa. Krasnolud zawahał się jedynie przez ułamek sekundy...

Podbiegając do stratowanego krasnoluda spodziewaliście się znaleźć ciężko rannego, którego należałoby natychmiast zanieść do namiotu medyka. Znaleźliście tymczasem nieco tylko poobijanego, za to zdrowo wkurzonego khazada. Legendarna wytrzymałość krasnoludów po raz kolejny okazała się prawdziwa. Kolczuga pewnie też pomogła. A na halabardzie widoczna była krew. Detlef w coś trafił. Niestety, były także złe wieści.
Ktoś musiał zameldować Gruberowi o ucieczce elfa...
 

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 15-07-2017 o 15:19.
hen_cerbin jest offline  
Stary 16-07-2017, 13:49   #2
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Karcer. Małe, ciasne, ciemne pomieszczenie. Kiedy Oleg trafił do zatęchłej izby wiedział, że długo tu nie wytrzyma i albo w ataku paniki rozbije sobie głowę o kraty, albo utonie w odmętach szaleństwa. Nim jednak zdążył postradać zmysły wejście zostało otwarte, a Oleg niczym więzień, który ujrzał światło dzienne pierwszy raz od dekady, wypadł na zewnątrz wciągając powietrze głęboko kręcił opuszczoną głową z niedowierzaniem.

Informacja o rychłym wymarszu niezwykle uradowała włóczęgę, gdyż uśmiech nie znikał z jego twarzy, jakby nigdy nic się nie stało. Jedynie zerkając na Detlefa pochmurniał chwytając się za wciąż trzeszczącą żuchwę.

Podczas całonocnej krzątaniny udało mu się także wymataczyć starą drewnianą faję z porcją wsadu. Nie było to trudne, gdyż z radością przepłacił za nią dwukrotnie, byleby tylko móc wypełnić płuca dymem i poczuć delikatny zawrót łowy. Nie zważając na koszty również zaopatrzenie się w porcję alkoholu wziął za priorytet tej nocy.

Gdy opuścili garnizon z radością wysunął się na front swojej grupy i mimo nieprzyjemnego obciążenia raźnym krokiem maszerował przed siebie. Szczęściem pod okiem przełożonych utrzymany został w ryzach i nie opuścił maszerującej kolumny, gdyż czół się znów, jaku siebie i trudno było mu zwalczyć chęć zejścia z udeptanego szlaku.
Szczęściem w nieszczęściu nieregularne tempo w połączeniu z obciążeniem i żarem lejącym się z nieba w krótkim czasie Oleg stracił zapał do pieszych wycieczek. Mimo to zadowolenie wciąż było widoczne na jego spoconym obliczu, zwłaszcza gdy na poboczach dróg udało mu się dojrzeć znajome rośliny, które ochoczo zrywał. Gdy część z nich od razu rozgryzał można było usłyszeć krótkie chichotanie.

I tak maszerował dysząc ciężko i wpatrując się w zarośla. Nie dało się odeprzeć wrażenia, że nie zdaje sobie sprawy z tego dokąd i dlaczego maszeruje. Zdawał się świetnie bawić, kiedy zazdrośnie chował przed wzrokiem rozważywszy swe znaleziska, by ukradkiem , jak dziecko pochwalić się nimi przed Abelardem, którego najwyraźniej polubił.
Z innymi kompanami stronił od rozmów, a gdy któryś z maszerujących zagadywał go o ostatnie nie wydarzenia związane z miejskimi zamieszkami, albo mistrzowsko grał, albo naprawdę nie miał pojęcia o czym oni mówią.

Nieplanowana warta mimo początkowej niechęci upływała błogo i przyjemnie. Choć jego bystry wzrok skupił się na romantycznym, złocistym niebie, zamiast na linii horyzontu, to przynajmniej nie zasnął.

O przejażdżce konnej butnego Elfa zorientował się dopiero słysząc niepokojący hałas i znajome już khazadzkie przekleństwa odbijające się echem w rześkim ciężkim powietrzu. Gdy dotarł do bram zobaczył jedynie koński zad znikający w zaroślach i Krasnoluda zbierającego się z ziemi. Podbiegł do Detlefa i rzucając się na kolana pochylił się nad nim. Mimo okazywanej jawnie niechęci tym razem w oczach Olega pojawiła niespodziewana troska o stan kompana. Czy była spowodowana głęboko skrywaną sympatią, czy chęcią wyrównania rachunków osobiście, a nie za pośrednictwem nielubianego notabene Elfa, tego prawdopodobnie nie wiedział nawet on sam.

Tak, czy inaczej wyciągnął do niego ramię by pomóc mu wstać.
- Jebaniutki?! To tak można? - w jego głosie słychać było zazdrość, kiedy spoglądał w głuszę w której zatopił się Elfi dezerter - Cały jesteś? - Oleg wciąż starał się unieść krasnoluda, mimo, że ten stał już na równych nogach. Dopiero, kiedy oderwał wzrok od bramy i spojrzał na Derlefa puścił go i odstąpił na krok, znów mając to uczucie, jakby trzymał za kitę wściekłego psa.
 

Ostatnio edytowane przez Morel : 24-07-2017 o 11:49. Powód: poprawiona interpunkcja i powtórzenie.
Morel jest offline  
Stary 17-07-2017, 10:32   #3
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Karcer nie był miłym przeżyciem dla Gustawa. Niby w początkowych dniach służby w armii siedział już raz w karceru, ale to było dawno i nieprawda. Teraz siedział jak i jego ludzie niezasłużenie. Oczywiście rozumiał, że to dla tak zwanego ukrycia ich akcji na mieście, ale jednak nie było to przyjemne.

Wyszli wszyscy dość szybko bo szykował się wymarsz. Młodszy sierżant pozaczepiał swoich ludzi by sprawdzić stan psychiczny i nastroje wewnątrz kompani. Ogólnie wyglądały na dobre poza paroma wyjątkami.
Baron przed wymarszem jeszcze zaszedł do kwatermistrzostwa. Niestety nic nie ugrał bo poprzedni kwatermistrz był już parę stóp pod ziemią a z nowym nie dało się dogadać. No ale cóż począć.

Czas wymarszu spędził na doglądaniu chłopaków za których miał odpowiadać. Podczas jednej z chwil spokoju zagadnął Karla Altmeiera o jego dziwną akcję podrzynania gardeł. Baron daje do zrozumienia, że nie chcę tej sprawy wyciągnąć na światło dzienne, ale chciałby wiedzieć na czym stoi. W końcu tyłek musi osłaniać takiemu Karlowi.

Droga po wymarszu była spokojna, chociaż żołnierze nie przyzwyczajeni do noszenia takiej ilości sprzętu dodatkowego szybko mieli już dość. Na szczęście dowódca zlitował się nad podwładnymi i w końcu nakazano rozbić obóz.
Sierżant Gustaw nadzorował i przyglądał się pracą nad sporej wielkości obozem. Szukał słabych miejsc w obronie czy nieprawidłowości. Tu w bezpiecznych regionach można było machnąć ręką na takie rzeczy, ale czekając na wroga każda dziura w palisadzie czy złe ustawienie namiotów mogło skończyć się fatalnie dla obrońców.

Baron właśnie robił obchód po obozie gdy zobaczył Allandora siedzącego na wierzchowcu. Zdziwił się Sierżant, że elf po obozie wierzchem jeździ kiedy jest w piechocie. Do tego przecież chyba miał pełnić wartę przy namiocie Grubera.
- Allandor! Co tu robisz i to konno?- Lekko wściekły krzyknął. Niestety zamiast słownej odpowiedzi zobaczył jak elf zrywa konia do ucieczki w kierunku bramy obozu.
- Zatrzymać go!- Ryknął licząc, że usłyszą go przy bramie. Ku zaskoczeniu Gustawa za namiotów wyłonił się Detlef. Baron zmarszczył twarz kiedy elf wpadł w tumanie kurzu na khazada. Podoficer spodziewał się najgorszego, ale krasnolud był twardzielem. Jeździec niestety nawiał i warty przy bramie nie zdążyły go powstrzymać.
Gustaw klnąc jak szewc popatrzył na dźwigającego się Detlefa z pomocą Olega i ruszył do namiotu dowódcy złożyć raport.

Tak jak się spodziewał. Przy namiocie nie było wartownika. W końcu przed chwilą nawiał. Baron zatrzymał się tuż przed wejściem, ogarnął z lekka mundur i wszedł spokojnie i nasłuchując.
Gdy upewnił się, że Podporucznik jest u siebie zapukał w tyczkę podtrzymując sklepienie i gdy pozwolono mu wejść stuknął obcasami.
- Panie Podporuczniku. Mamy dezertera.- Popatrzył na posłańca i gdy dostał możliwość mówienia dalej określił z kim mają do czynienia.
Gustaw spodziewał się, że jako przełożony elfa będzie musiał beknąć za niego, ale liczył się z tym, że Gruber nakaże feralnemu sierżantowi złapać ptaszka.
 
Hakon jest offline  
Stary 17-07-2017, 17:57   #4
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację

Wchodząc do namiotu Gustaw zdążył usłyszeć kilka ostatnich zdań:
- Jak na zielone wojsko, które do tej pory ćwiczyło niewiele więcej niż stanie w szyku radzą sobie całkiem dobrze. Ale nie nadają się do samodzielnej walki. Rozrzucić po jednym, dwóch do każdej drużyny i nauczą się czegoś od kolegów...

Porucznik przerwał gdy zorientował się, że przybyłeś.

- Macie dezertera? No to co mi dupę zawracasz, znasz wytyczne: dwadzieścia batów, a jeśli recydywa to pętla. Gratulacje. Na mocy ostatnich rozkazów mam podzielić ochotników na drużyny, a wszystkie tymczasowe i próbne awanse zatwierdzono. Sierżancie, od dziś dowodzicie Piątą Dziesiątką Trzeciej Drużyny Czwartej Kompanii Drugiego Batalionu Trzeciego Regimentu.
 

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 18-07-2017 o 23:54.
hen_cerbin jest offline  
Stary 17-07-2017, 21:35   #5
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Dodatkowe warty były o wiele lepsze niż karcer, a karcer lepszy niż stryczek. Bert w sumie cieszył się, wreszcie mógł pokręcić się po obozie i rozpuścić wici na temat poszukiwanych przez niego ludzi. Na razie niczego konkretnego jeszcze znalazł ale był pełen dobrych myśli. Gdy szedł do nowego magazyniera dowiedział się co stało się z elfem i w sumie nie był zdziwiony, ten długouchy był nadęty jak owczy pęcherz.
Bert postanowił ostrożnie wybadać kwatermistrza, musiał wyczuć co można będzie załatwić na lewo i za ile?

Gdy załatwił sprawę z zaopatrzeniem, postanowił spotkać się z Loftusem. Wspólna walka ramię w ramię sprawiła że niziołek bardzo ufał czarodziejowi, mimo że uważał go za nieco postrzelonego. Chciał go poprosić o to by ten nauczył go czytać.
 
Komtur jest offline  
Stary 18-07-2017, 09:23   #6
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw stał lekko zakłopotany. Potwierdzono jego niedawny awans a teraz był problem z uciekinierem.
- Panie Podporuczniku. Dezerter uciekł z obozu na koniu.- Spojrzał na posłańca wymownie.
- Ciężko będzie go złapać pieszo. Z tego co mi wiadomo Allandor służył w jeździe wcześniej więc pewnikiem spać w siodle potrafi.- Dodał oficerowi nowych wiadomości.

- Ku chwale Imperium i Księżnej Elektorki dziękuję.- Wyprostował się i stanął na baczność. Teraz była decyzja Grubera co dalej. Kto i w jakiej liczbie ma ścigać dezertera.
 
Hakon jest offline  
Stary 18-07-2017, 22:45   #7
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
~Im dalej na południe tym lepiej.~- taka myśl przyświecała Walterowi, kiedy wymaszerowali z miasta. Wszak zmniejsza to szansę złapania przez burmistrzowskich pachołków, a tym samym uniknięcia zemsty rozzłoszczonego ojczulka.
Nie był przyzwyczajony do długich marszów z obciążeniem. Mimo tego wesoło nucił i śpiewał reiklandzkie oraz wissenlandzkie przyśpiewki:

-Poszła Helga do piekarni, a Hans do niej ach przygarnij kochana!
Bo deszcz pada i wiatr wieje, gdzież ja biedny się podzieję?
Do rana! Do rana!


Żołnierze rozłożyli obóz, a Walter zabrał się za oczyszczanie swojego munduru z kurzu i pyłu południowych traktów. Siedział przed namiotem, kiedy usłyszał wrzawę związaną z ucieczką elfa. Szybko skończył wykonywaną czynność i poszedł zobaczyć co się stało.
~A niech zarozumialec sobie spieprza. Może powieszą go za te jego spiczaste uszy~
 
Ismerus jest offline  
Stary 19-07-2017, 01:10   #8
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
W namiocie:
Porucznik zgłupiał. Najpierw sierżant melduje, że złapali dezertera, później, że uciekł, strach pomyśleć co powie za chwilę. A tu posłaniec ze sztabu słucha.
Zgodnie zatem z "najlepszą" tradycją wszystkich oficerów zrzucił ten problem niżej:
- Zajmijcie się tym jak należy, sierżancie.

Każdy żołnierz wiedział jak to wygląda: "Twórczo rozwinął regulamin..." w przypadku sukcesu i "Działając wbrew wyraźnym rozkazom..." w przypadku porażki. Niemniej, Gustaw nawet nie marzył, że dostanie tak szerokie pełnomocnictwa. Oczywiście jeśli zawiedzie, zostanie z pewnością oskarżony o przekroczenie uprawnień, ale mając w ręku papier nakazujący mu zajęcie się Allandorem, czuł że ma szansę się wykazać.

Choć bardzo kusiło go by do pościgu zorganizować wierzchowca, wiedział, że zarekwirowanie na swoje potrzeby konia dowódcy nie skończy się dobrze. Zwłaszcza, że pewnie Gruber odda go kurierowi, albo wręcz wyśle kogoś do niedalekiego miasteczka po wierzchowca.
 
hen_cerbin jest offline  
Stary 19-07-2017, 01:45   #9
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Z cz. I

Leo, niemal w hipnotycznym transie spojrzał na mówiącego do niego Barona. Monety rozsypywały się po ludziach i ziemi zwracając na siebie coraz większą uwagę. Złoto toczące się po ulicach, to jednak nie był zwyczajny widok. Estalijczyka interesowały jednak tylko trzy osoby. Detlef, Baron i oczywiście Alfons. Ten ostatni wydawał się zrobić dokładnie to co do niego należało. Zwrócił więc swój wzrok ponownie na Gustawa i uśmiechnął się bezradnie. Gdy Alfons zrywał się do ucieczki, czekał w gotowości, by utrudnić krasnoludowi i Baronowi wszelką pogoń. Ściganie bandyty nie było jednak możliwe, więc Leo korzystając z tego, że nikt nie chciał go powstrzymać gotował się do powrotu do piwnicy.
Pozostawiony z szefem Karl był jednak już tutaj. Dostrzegł brudny od krwi sztylet w jego ręce i zrozumiał co się musiało stać. W ciągu krótkiej chwili dzięki własnej pomysłowości i łasce Bogini udało mu się doprowadzić do wykonania rozkazów. Może to ją w jakiś sposób obłaskawi i pozwoli zdjąć z niego klątwę? Poczuł jak ogromny ciężar spada z jego serca. Uczucie było tak gwałtowne, że zachwiał się na nogach i żeby nie przewrócić się w sposób niekontrolowany upadł na kolana, a z jego oczu zaczęły płynąć łzy.

Podążał za grupą, wlepiając oczy w podłogę i nie odzywając się do nikogo. Podobnie dał się opatrzyć Abelardowi, a dzień później medykowi w koszarach. Przy jednej z nielicznych okazji wyszeptał do Grubera, że jeśli to możliwe, chciałby prosić o łaskę udania się choćby na krótką chwilę do świątyni Myrmidii. Pod strażą oczywiście. Prawie stracił życie w tej walce i chciał swojej Bogini podziękować za opiekę.


* * *

Wyrok karceru Estalijczyk, chyba jako jedyny przyjął z radością, a jeśli ktoś w międzyczasie zbliżył by się do celi usłyszał by klepane na okrągło modlitwy o przebłaganie za własną głupotę i samowolę. Dla zajęcia czasu dłubał też w znalezionym w kącie kawałku nadgniłego drewna. Wyobrażał sobie, że w formie zadośćuczynienia odtworzy postać bogini jak ją zapamiętał ze swoich wizji. Dłubiąc nieporadnie palcami i odłupując niewielkie kawałki drewna osiągnął, coś co od biedy przypominało kształt postaci. Wypuszczony z karceru odzyskał spokój psychiczny, ale niósł w oczach żarliwość neofity.

Przez czas pakowania się i wymarszu nie rozmawiał z nikim ograniczając wypowiedzi do krótkich zdań. Rozkazy wykonywał bez szemrania, a cały wolny czas lub kiedy po prostu miał niezajęte ręce poświęcał na rzeźbienie postaci bogini. Pierwsze z nich wyglądały raczej nieciekawie, ale szybko zauważył, że każdy kolejny ruch jest coraz bardziej precyzyjny. Naśladując styl estalijskich rzeźbiarzy, który poznał jeszcze w ojczyźnie, z każdą kolejną próbą zbliżał się do czegoś, co mogło przypominać rzeźbę. Droga do perfekcji była daleka, ale Leo miał czas. Dużo czasu. Tymczasem praca kozikiem uspokajała jego zniszczoną psychikę.


* * *

W pierwszym dniu postoju Leo wykorzystał chwilę wolnego czasu i zakręcił się wokół ciur obozowych, które ciągnęły w pewnej odległości za wojskiem. Wyszukał wśród ich asortymentu niewielkie dłuto, które zaplątało się w ręce jednej z markietanek wraz z innym żelastwem. Nabył je, nie targując się wiele i zadowolony szybko wrócił do obozu.

Pod koniec drugiego dnia marszu Leo umiejscowił się gdzieś w niewielkiej odległości od Gustawa, gdyby ten wpadł na pomysł lub był zmuszony do wykonania jakiejś pracy. Nie zdążył jednak pogrążyć się w rzeźbieniu, gdy po krótkim zamieszaniu z obozu wyjechał na koniu w wielkim pędzie jakiś elf. Spojrzał beznamiętnie na sierżanta i przez chwilę wahał się, czy nie podjąć jakiegoś działania. O ile jednak ręce i nogi miał sprawne, to każdy gwałtowny ruch głową, a z takimi kojarzył jazdę na koniu wywoływał u niego ból i zawroty głowy. Zamarł więc w ruchach oczekując na to co zdecyduje Gustaw. W końcu to on tu teraz dowodził.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 19-07-2017 o 12:07.
druidh jest offline  
Stary 19-07-2017, 08:47   #10
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Sierżant stuknął obcasami na znak, że przyjął rozkaz i prawdopodobnie go zrozumiał. Rozkaz niby dawał możliwość wykazania się. No i nie groziło, że po udanej misji pójdą do karceru, ale gdyby misja się nie powiodła na bank wielkie nieprzyjemności czekają nowego podoficera armii Wissenlandu.
- Tak jest! Czy dostanę dokument na mocy którego będę mógł zarekwirować wierzchowce potrzebne do pościgu? Pieszo za jeźdźcem trochę ciężko a i czasu dużo minie zanim go uchwycimy.- Stanowczo wypowiedział i chwilę poczekał na jakieś dokumenty od Grubera. Gustaw wiedział bardzo dobrze, że bez papierów nie ma co liczyć na wyjście bez ostrej konfrontacji z wartownikami i prędzej posądzą ich o dezercję niż uwierzą w słowa Barona.

Sierżant Gustaw z dokumentem od Grubera wyszedł przed namiot. Otworzył go i przeczytał. Westchnął tylko i podszedł do swoich ludzi, którzy kręcili się w okolicy.
- Mamy rozkaz schwytać Allandora.- Oznajmił beznamiętnie i przyjrzał się reakcją podwładnych.
- Mówiłem, że pobiegasz sobie po lesie i polach?- Zwrócił się do Olega.

Przed wyruszeniem w pościg udał się do kwatermistrza by zdać ciężką halabardę, która tylko by zawadzała w pościgu i położył list uwierzytelniający awans.
- Poproszę też opancerzenie należne sierżantowi i racji żywności dla dziesięciu.- Pokazał drugi papier z rozkazem pościgu za dezerterem.
- Nie zamierzam głodować z ludźmi. Mamy działać a nie starać się zdobywać pożywienie. No i proszę o przydział złota bo żołdu nie mamy a za coś trzeba zdobywać ewentualne informacje i niezbędną pomoc w pościgu.- Może Baron był zbyt bezczelny wyciągając armijne pieniądze, ale majątek stracił na ostatnią misję i nie zamierzał dokładać.

- Za dziesięć minut wymarsz. Mamy schwytać Elfiego dezertera. Allandora jeśli ktoś jeszcze nie wie. Wreszcie trochę wyprostujecie kości na szlaku bo elf zwiał konno a my pieszo musimy działać.- Gustaw patrząc na twarze podkomendnych widział różne miny. Jedni widać, że aż się rwali by opuścić obóz i po długim czasie poczuć otaczającą ich naturę. Inni niezbyt lubili elfa to i widzieli możliwość upustu swoich emocji na nim, ale też byli i tacy co wiedzieli jakie konsekwencje mogą nastąpić jeśli nawalą. Jedyne co martwiło Gustawa to, że zapewne są i tacy co widzą idealną okazję do nawiania z armii. Baron nie zamierzał puki co chwalić się papierami i możliwościami jakie dawały. Posiadając takie dokumenty można by być na granicy Imperium nie wzbudzając niczyjej obawy. Podwładni okazali się lojalni i mieli już okazję by zdezerterować i nie uczynili tego, ale po podziękowaniu przez armię karcerem mogło u niektórych się takie nastawienie zmienić.
 
Hakon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 07:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172