Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-08-2017, 23:42   #1
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
[+18] Prosta Robota: Polowanie na Jelenie


“Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości...”
Albert Camus – Dżuma

Wioska Waldbach
23 Sigmarzeit 2511 K.I.
Południe


- Herr Feig! Herr Feig! HERR FEIG! - młody chłopak wkroczył do wnętrza domostwa, wzrokiem poszukując jego właściciela. Krzyknął po raz kolejny. Tym razem usłyszał w odpowiedzi donośne ziewnięcie. Lepsza taka odpowiedź niż żadna.

Młodzieniec przeszedł do niewielkiego salonu, by dostrzec, siedzącego na obitym w skórę fotelu, starca. Ten wyglądał jakby właśnie toczył zaciekły bój z Morrem, który ponownie chciał zabrać go w krainę snów, jednak ponowny krzyk chłopca przechylił szalę zwycięstwa na jego stronę.

- Co się stało? - Z ust starca dobyło się pytanie, które swym brzmieniem przypominało otwieranie skrzypiących, od lat nienaoliwionych drzwi. - Znowu bandyci? Jak tak to wynoś się stąd, ja nie żyję… Za stary jestem na...

- Nie, Herr Feig - przerwał mu młodzieniec. - Jacyś konni wędrowcy z północy. Herr Ehman mówi, że to może być ta obiecana pomoc od barona.

- No najwyższy czas - ożywił się nieco staruszek i zaczął bardzo powoli, z widocznym trudem, wstawać z fotela. - Ile można czekać na garnizon… Naliczyliście ilu ich jest?

- Ośmiu.

Starzec nagle zaprzestał walki z grawitacją i opadł ponownie na fotel. Wyraz jego twarzy zastygł w wyrazie załamania.

- A więc jednak dalej jesteśmy w dupie…


Głośne skrzypienie drewnianej bramy obwieściło mieszkańcom wioski przybycie gości. Wydawać by się mogło, że wszyscy wyszli na zewnątrz, by przyjrzeć się bohaterom, którzy już wkrótce mieli ich ocalić od niedoli w jakiej się znaleźli. Tłum stanął po dwóch stronach głównej “ulicy”, w bezpiecznej odległości, nie zastampiając im drogi. Jadąc bardzo powoli na grzbietach swoich wierzchowców, każdy najemnik z osobna mógł poczuć na sobie tuziny par oczu.

Kolumnie przewodził ponury mężczyzna w średnim wieku. Wyprostowany w siodle kierował spojrzenie przed siebie, ani na chwilę nie łamiąc swojej zdyscyplinowanej postawy. Przylegający do jego ciała stary i noszący na sobie wiele ran przeszłości uniform wojskowy zdawał się niszczyć wszystkie dziecięce wyobrażenia o wspaniałości imperialnej armii.

Zaraz za nim kroczył równie ponury cudzoziemiec. Jego strój, sposób uczesania (tej partii głowy na której jeszcze znajdowały się włosy), oraz skośne oczy natychmiast zdradzały, że jest to przybysz z odległego Kislevu.

Kolejną osobą w szeregu była kasztanowowłosa kobieta, z parą wielkich… oczu. Męska część tłumu właśnie na niej skupiała największą uwagę, zastanawiając się, cóż taka urokliwa i sympatycznie wyglądająca kobieta robi w takim podłym towarzystwie.

Jeżeli ona skupiała na sobie spojrzenia mężczyzn, to podążający tuż obok niej brodacz zajmował uwagę kobiecej części tłumu. Przylegające do ciała obranie wyraźnie ujawniało jego mięśnie… Których z resztą z pewnością potrzebował, do obsługi wielkiego topora, który zwisał u boku jego wierzchowca.

W porównaniu do brodacza, jadący za nim chłopak wyglądał niezwykle zniewieściale. Potargane kasztanowe włosy powiewały wraz z rękawami jego schludnych ubrań, które ewidentnie nie kryły pod sobą mięśni. Jednak w wyrazie jego młodzieńczej twarzy kryła się jakby bystrość.

Towarzyszył mu równie chuderlawy mężczyzna o ciemnych włosach i piegach wokół nosa. Wodził po tłumie zaciekawionym spojrzeniem, a wyraz jego twarzy sprawiał wrażenie, jakby kłębił się w nim cały potok myśli.

Jeżeli poprzednia dwójka nie wywoływała groźnego wrażenia, to jadący za nimi mężczyzna wręcz przeciwnie. Ludzie w tłumie wyraźnie próbowali unikać jego spojrzenia, który wodził po nich nie jak po ludziach, a po potencjalnych zwierzynach. Nikt z pewnością nie chciałby wejść mu ani jego kuszy w paradę.

Zaś na samym końcu jechał mężczyzna o długich blond włosach. Jego miejscami potargany i pobrudzony strój nijak się miał do wyprostowanej, dumnej postawy jaką przybrał. Jadąc w ten sposób przywodził na myśl jakiegoś żebraczego króla.

Wszyscy oni zatrzymali się na malutkim placu, na którym czekał już na nich jakiś starzec w towarzystwie grupki uzbrojonych w pałki i widły mężczyzn. Być może stado owiec przestraszyłby ten widok, jednak na najemnikach robiło to znikome wrażenie. W tym momencie jednak nastała dziwna patowa sytuacja, kiedy każda ze stron oczekiwała, że to ta druga zacznie. Cisza zdawała się nie do zniesienia...

- Wyglądają niezbyt… - zaczął coś szeptać skryty z tyłu chłopak, jednak zaraz starzec zagłuszył jego słowa.

- No dobra, skoro już tu jesteście to chodźcie do gospody - skrzypiącym głosem odezwał się starzec. Młodzieniec podał mu drewnianą laskę i oboje ruszyli w kierunku wyróżniającego się wielkością budynku. Tempo na jakie stać było starca, pozwoliło najemnikom spokojnie zsiąść z koni i przywiązać je przed gospodą.


Gospoda była kompletnie pusta. Nawet jeżeli najemnicy mieli ochotę na jakieś piwo lub ciepłe danie, to nie mieli nawet do kogo się o nie zwrócić. Za barem świeciły pustki.

- Musicie wybaczyć mi tą sytuację, ale karczma od kilku dni jest niestety nieczynna - odezwał się starzec. Następnie przez dłuższą chwilę siedział cicho, przyglądając się zebranym. Chwila zaczęła się na tyle przeciągać, że najemnicy zaczęli zastanawiać się, czy starzec aby nie umarł, jednak w tej właśnie chwili znowu przerwał milczenie.

- Nazywam się Hasso Feig i zostałem ostatnio po raz kolejny mianowany na sołtysa tej wsi. Poprzedni sołtys, mój syn, został dwa dni temu porwany wraz kilkunastoma innymi mieszkańcami tej wioski, przez bandytów, których, Sigmarze dopomóż, macie się pozbyć - starzec westchnął, po raz kolejny przyglądając się każdemu z was z osobna. - Ale do rzeczy…

- Wszystko zaczęło się początkiem miesiąca, kiedy zaczęli pojedynczo znikać niektórzy ludzie, którzy zapuszczali się samotnie w las lub na wzgórza. Najpierw zaginęła jedna osoba, później druga, która szukała tej pierwszej, później dwie kolejne, które z kolei szukały tych poprzednich, i tak dalej, aż do momentu kiedy wszyscy zbyt bardzo się bali szukać kogokolwiek. Z początku myśleliśmy, że to jakaś bestia zalęgła się w lasach, jednak po pewnym czasie zaczęli ginąć bez śladu także ludzie, którzy pracowali samotnie na polach nieopodal wioski. Nikt nie wiedział kto za tym stoi, aż do czasu ataku na naszą kopalnie miedzi, która znajduje się niecałe dwie mile imperialne stąd.

- Niewielu górnikom udało się uciec, jednak ci którym się udało, mówili o wielu zamaskowanych mężczyznach, którzy na twarzach nosili zwierzęce czaszki z porożami. Porwali oni wtedy ponad tuzin osób. Od tego czasu już nikt nie miał odwagi wychodzić poza naszą palisadę. Niejeden raz jednak widzieliśmy grupy wędrowców, napadane przez tych zbirów, którzy zaciągali ich do lasu lub na wzgórza… Przez cały czas myśleliśmy, że za palisadą jesteśmy bezpieczni…

- Zaatakowali po raz pierwszy tydzień temu. Jeżeli można by to nazwać w ogóle atakiem. Gdy wszystkich w środku nocy obudziły krzyki, oni byli już wewnątrz. Podstępnie musieli zakraść się do środka i od wewnątrz otworzyć bramy. Nim ludzie zdążyli się otrząsnąć i dobyć broni, oni już umknęli, wraz z kolejnymi mieszkańcami. Dwa dni temu wszystko się powtórzyło, tylko tym razem byli o wiele bardziej zuchwali. W jednej chwili wyważyli równocześnie wschodnią jak i zachodnią bramę, po czym wtargnęli do środka, tym razem porywając nawet kilka koni. Porwali mi syna. Porwali właścicielke gospody. Porywają nawet dzieci. A po co, to nikt nie wie…

- Jest nas coraz mniej, a bandyci z dnia na dzień stają się bardziej zuchwali. Jeżeli nikt z tym nic nie zrobi, to już wkrótce ta wioska zmieni się w wioskę duchów. Mieliśmy nadzieję, że baron załatwi jakichś żołnierzy, którzy wyrżną w pień całą tą zgraję, ale przysłał was… Mówię to z ciężkim sercem, ale jesteście naszą ostatnią deską ratunku.


Wraz z tymi słowami, najemnicy już wiedzieli, że ta robota wcale nie będzie taka prosta...
 
Hazard jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:40.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172