|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
05-04-2018, 21:18 | #111 |
Reputacja: 1 | Elmer wolne chwile spędził na festynie, ciesząc się jedzeniem i przy okazji, słuchając plotek. Miał nadzieję usłyszeć jakieś wieści odnośnie nich samych. To znaczy czy plotka o rzekomych zabójcach z Pfeildorfu zdążyła ich wyprzedzić. |
06-04-2018, 08:55 | #112 |
Reputacja: 1 | Po powrocie z mało owocnego obchodu, Berwin z niejakim uczuciem zawodu zdał relację swoim kompanom: - Trzy cmentarze. Żaden nie wydał mi się znajomy. Ale … Hraban wyciągnął swoją ukochaną fajkę, by po chwili rozkoszować się tytoniem. - Gdybym był plugawym nekromantą, to cmentarz komunalny byłby najbardziej obiecujący. Nie ma co jednak gonić króliczka, jak ten jest pod nosem. Stwierdził spoglądając w kierunku tajemniczego wozu na uboczu. - Zamierzam zarwać nockę i to nie na pijaństwie i zabawie ze strigankami w „szukamy wursta”, ale na obserwowaniu tego jeb …, chciałem rzec, wielce zajmującego wozu. Ktoś chętny na pomoc przy wartowaniu? No dalej panowie. Jeśli się mylę i we łbie mi się miesza, to najwyżej się nie wyśpimy, ale jeśli mam rację i coś jest na rzeczy, to przynajmniej nie skończymy, jako nieumarlaki. Zachęcał jak mógł. |
06-04-2018, 15:27 | #113 |
Reputacja: 1 | Santiago wysłuchał informacji przekazanych przez Hrabana. Przez cały dzień robił to, co już kilka razy wcześniej - szykowanie namiotów, pomoc przy przygotowywaniu występów stirgańskich cyrkowców i jedzenia sprzedawanego odwiedzającym tabor lokalnym mieszkańcom. Szczególnie pochłaniało go skórowanie i porcjowanie świeżego mięsa - kur, zajęcy i prosiaków. Oddawał się temu z zastanawiającą zawziętością, ale trzeba mu było przyznać, że cięcia były precyzyjne, choć rzeźnicki tasak często grzązł w okrwawionym pniaku tak, że trzeba było się z nim siłować. - Ja pójdę. - odpowiedział Berwinowi.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
06-04-2018, 16:31 | #114 |
Administrator Reputacja: 1 | Wilhelm nie był zachwycony pomysłem, jaki przedstawił Berwin, ale nie sądził, by jego opinia miała jakikolwiek wpływ na działania Hrabana. - Niech ci będzie - powiedział, z pewną niechęcią. - Przyłączę się do tego nocnego czuwania. Ale mam nadzieję, że żadne z was nie wpadnie na głupi pomysł, by zaczepiać służącego albo wpakować się do zakazanego wozu. Lepiej żeby nie podpaść Stirganom, bo będziemy mieć kłopoty. |
07-04-2018, 22:38 | #115 |
Reputacja: 1 | Awanturnicy siedzieli przy stirgańskich ogniskach do późnej nocy i udali się na spoczynek jako jedni z ostatnich. Oczywiście nie zamierzali spać, tylko spędzić noc na obserwacji tajemniczego wozu, jednak dla stirgan ich zachowanie wyglądało na zupełnie naturalne. Chwilę potem zebrali się i zaczaili w pobliżu stojącego nieco na uboczu wozu... Czas dłużył się niesamowicie i musieli wyznaczyć sobie okresy czuwania, gdy jeden nie spał, a inni ucinali sobie drzemki. Jednak sen Berwina okazał się proroczy. Kilka godzin przed świtem, w drzwiach wozu pojawił się Boyko, który wypuścił starą Marię Luizę na zewnątrz, okrył peleryną i pod rękę poprowadził w stronę rzeki. Po jakiś dziesięciu krokach służący zatrzymał się na straży, a kobieta wolno, podpierając się laską szła dalej. Berwin od razu zorientował się, że jej celem jest niewielki cmentarzyk ofiar rzeki położony w zakolu, pomiędzy trzcinami. Śmiałkowie wciąż czekali, więc uspokojony Boyko podążył za swoją panią między nadrzeczne zarośla. Idąc w bezpiecznej odległości bohaterowie w słabym świetle gwiazd zobaczyli jak Maria Luisa wchodzi na cmentarz, a sługa zatrzymuje się w wejściu. Boyko stał twarzą zwrócony w stronę niewidocznego z tego miejsca obozowiska, obserwując otoczenie ale nie widząc co robi stara Stirganka na cmentarzyku, za jego plecami. |
09-04-2018, 19:50 | #116 |
Administrator Reputacja: 1 | Gdy się nie jest sową, to w nocy najchętniej się śpi. Co prawda Wilhelm już jako student przyzwyczaił się do niespania po nocach, zazwyczaj jednak nie spał w celach, można by rzec, pożytecznych. Oczekiwanie na to, że "coś się być może wydarzy" do takich nie należało, więc Wilhelm, nie da się ukryć, więcej przysypiał niż czuwał. Na szczęście jakaś dobra duszyczka obudziła go, gdy coś się zaczęło dziać. Jak na razie owo 'coś' to był mały spacer lokatorki dziewiątego wozu. Spacer jako taki prawdę mówiąc był rzeczą normalną - niektórzy nie mogą w nocy spać, a jeśli ktoś chowa się przed światem i całymi dniami siedzi w zamkniętym wozie, to z pewnością z radością odetchnie świeżym powietrzem. Dzieny nieco był cel owego spaceru. Mało kto odwiedzał nocami cmentarze. Mogło jednak tak być, iż wiekowa pani po prostu chciała zobaczyć miejsce podobne do tego, na jakim niedugo spocznie. A skoro unikała ciekawskich oczu, to mogła to zrobić tylko w nocy. Oczywiście mogło się okazać, iż staruszka miała jakieś niecne zamiary. Jeśli jednak miała je urzeczywistnić, to lepiej było się jej nie pokazywać na oczy. Ani jej, ani jej opiekunowi. Dlatego też Wilhelm schował się w krzakach i nawet nie drgnął. |
10-04-2018, 08:47 | #117 |
Reputacja: 1 | Zaatakowanie i ubicie Boyko przy wykorzystaniu przewagi liczebnej, a następnie obezwładnienie Marii Luizy i tryumfalne zawołanie „a nie mówiłem” byłoby najgłupszą rzeczą, jaką Berwin mógłby w tej chwili zrobić. Rybka co prawda chwyciła przynętę, ale jeszcze nie połknęła. - Musimy czekać. – szepnął do towarzyszy. – Niech ta baba zacznie czarować, albo zrobi coś co da nam jakiś dowód, że jest wstrętną wiedźmą. Inaczej Striganie nas zlinczują, jak zrobimy jej krzywdę. W razie czego Boyko ubijemy z łuków, a babę jak da radę to żywcem, a jak nie to do Morra z nią. Dowodem byłoby, jakby z ziemi zaczęło coś wyłazić i to bynajmniej nie przebiśniegi. |
10-04-2018, 22:41 | #118 |
Reputacja: 1 | Elmer w przeciwieństwie do kumpli nie chciał czekać, tylko postanowił coś zrobić. Najciszej jak tylko potrafił starał się obejść Boyko i z zupełnie z innej strony postanowił wleźć na teren cmentarza. Oby tylko ta starucha go nie usłyszała, bo sprawa się rypnie i w ogóle nie uda się dojść, czy we śnie Berwina jest deczko prawdy. |
10-04-2018, 23:21 | #119 |
Reputacja: 1 | Czyżby Hraban miał rację? Przedłużone biesiadowanie przy ognisku dało wreszcie rezultaty w postaci niecodziennego spaceru mieszkanki. Czy staruszka mogła być czarownikiem lub z takim współpracować? I w jakim celu? Na słowa Berwina, aby czekać na rozwój wypadków Elmer ruszył przyczajony gdzieś z jednej strony cmentarza. Widząc niedowierzanie na twarzy verenity Santiago wzruszył ramionami i pokazał kierunek, w którym i on zamierzał się udać. Po chwili zniknął w ciemościach stąpając ostrożnie i starając się zanadto nie zbliżyć do cmentarza i pilnujących go Stirgan. Na miejscu przygotuje kuszę i poczeka na to, co starucha mogła kombinować. De Ayolas był całkiem zaciekawiony wynikami ich nocnych podchodów.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
11-04-2018, 22:38 | #120 |
Reputacja: 1 | Berwin i Wilhelm pozostali w obranej kryjówce, ale Santiago i Elmer ku ich zgrozie postanowili jednak zadziałać. Jeden poszedł w lewo, drugi w prawo, starając się przebrnąć przez nadbrzeżne trzcinowisko i obserwować cmentarz z innego punktu widzenia. Stojący na straży niemowa, nie odwracał się w kierunku cmentarza, cały czas obserwując otoczenie. Elmer i Estalijczyk już zniknęli w krzakach, gdy Wilhelm i Berwin dostrzegli, że staruszka pochyla się nad cmentarną ziemią i podnosi jej garść. W świetle księżyca nie było widać zbyt wiele, ale można było ujrzeć, że przez chwilę coś szepta i upuszcza bryły ziemi. Potem przeszła kilka kroków w kierunku rzeki i ciężko, zważając na jej wiek uklęknęła. W tym momencie od strony, w którą poszedł Elmer rozległ się głośny plusk i szelest trzcin. To Lutefiks wpadł w jakiś wykrot wypełniony wodą, poślizgnął się, stracił równowagę i upadł w błoto. Boyko natychmiast wydał gardłowy bulgot i wyciągnął zza paska okutą pałkę, a Maria Luisa podniosła się z klęczek i pokuśtykała w kierunku swojego ochroniarza. |