|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
16-03-2018, 22:31 | #41 |
Reputacja: 1 | Karczmarz co prawda stracił trochę krwi, ale nie wyglądało na to, aby miał mieć jakieś problemy z liczeniem, chociaż po tym naliczeniu za jedzenie, można było, że czasem te liczby zawyżał. Olaf, bo tak miał karczmarz na imię wskazał tuż niedaleko zamkniętych kilkoma kłódkami drzwi na szczotę o którą pytał Randulf. - Dziękuję - dodał widząc skorych do pomocy bohaterów - dziękuję - Łajdaki chcieli pieniędzy, powiedzieli, że mnie zabiją i to karczmę spalą jak nie dostaną tego com zarobił. A tak, jak weszli to pamiętam coś jeszcze, mówili między sobą o kimś innym. Wygrażali się, że zapłaci im za coś. Jednak nie wiem więc. - dodał starając się spokojnie oddychać - Być może i będę musiał mieć kogoś do ochrony. - dodał - Wyglądasz przeraźliwie podobnie do kogoś kogo znałem dawno temu, kogoś kogo znałem z czasów pracy na dworze. Są to mieszane wspomnienia, dlatego wolę już do nich nie wracać. - dodał lekko się jąkając, ale nagle jego słowa zostały przerwane przez otwierające się drzwi Nagle do karczmy wszedł syn z medykiem. Medyk wyglądał na lekko zaspanego, jednak taszcząc ze sobą podręczną teczkę czym prędzej podszedł do Olafa. - Widzę, że się już nim trochę zająłeś - zwrócił się do Oswalda - Pamiętaj, że w tak małym miasteczku mamy miejsce na jednego medyka. - dodał poważnie, jednak po chwili zaśmiał się i kontynuował - jak ci na imię? Bo mnie zwą Henry Medyk pochylił się nad Olafem i zaczął swoje. Wyglądało na to, że rany były dwie, były dwa dźgnięcia, na szczęście nie wyglądały aż tak groźnie. Nie mogło się obyć bez igły i nici. Randulf sprzątając, zmiatając pomiędzy stołami zdołał znaleźć 2 srebrne korony, jednak nie skończyło się to tylko na tym, bo jak się okazało jego dar czy też przekleństwo o nim nie zapomniało. Gdy tylko bohater podnosił przewrócony stół, bohater poczuł się na graniczy snu a jawy. Dryfował tak przez chwilę, a jego oczom ukazała się wizja: Bohater puścił blat stołu a wizja znikła. Wyglądało na to, że nikt nie spostrzegł niczego dziwnego w jego zachowaniu. |
17-03-2018, 18:19 | #42 |
Administrator Reputacja: 1 | Randulf zabrał się sprzątanie, równocześnie przysłuchując się słowom Olafa. Sprzątanie opłaciło się, nie tylko dzięki obietnicy darmowych posiłków. Dwie sztuki srebra to też bylo coś. Po chwili stało się jednak coś, co Randulfa niezbyt ucieszyło. Usiadł ciężko na stołku, zastanawiajac się nad tym, co zobaczył w swojej wizji. Powodów takiej a nie innej wymiany zdań przez dwóch łysoli mogło być kilka, a nie da się ukryć - karczmarz mógł udzielić paru informacji, chociaż - nie da się ukryć - nie musiał powiedzieć ani słowa. - Olafie - spytał, gdy już doszedł do siebie po nieprzyjemnych, jak zwykle, skutkach wizji - ma pan jakichś konkurentów? Kogoś, kto by wolał, żeby pana karczma poszła z dymem? Albo też jakiegoś wroga z przeszłości? Ktoś żądny zemsty mógłby wynająć tych ludzi, żeby ci się dobrać do skóry i odpłacić za wyrządzone przed laty krzywdy. |
17-03-2018, 19:19 | #43 |
Reputacja: 1 | - Oswald - Bosch skinął medykowi na powitanie i oparł się o ścianę niedaleko drzwi. - Za wikt, opierunek i garść monet moglibyśmy cię chronić, choć nie jest to idealne rozwiązanie. Nie będziemy tu w końcu wiecznie i jeśli ta szajka nie zostanie rozbita, to wrócą jak nas tu nie będzie. - Zamyślił się. - Może jakiś tutejszy władyka wystawił by za nich nagrode? Ktoś o nich wcześniej tu słyszał, czy nowy nabytek?
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
18-03-2018, 21:43 | #44 |
Reputacja: 1 | Medyk ustawił pacjenta w odpowiedniej pozycji, tak aby mieć jak naj swobodniejszy dostęp do rany, a tym samym, aby dosyć naturalnie zaszyć otwory, z których sączyła się krew. Gdy robił te początkowe czynności Olaf rozmawiał z bohaterami. - Masz rację, tacy jak wy nie bywają w jednym miejscu za długo to pewno niebawem ruszycie. - w jego głosie bohater wyczuł pewnego rodzaju także pozytywne nastawienie - ale może za czasu gdy tu jesteście uda się coś z nimi zrobić. Oczywiście spanie i jedzenie będziecie mieli, jeżeli będzie to więcej wymagało to pewnie i zapłacę, życie ino więcej warte niż kilka monet, które i tak te dranie mogę w każdym momencie ukraść. Wcześniej o nich nie słyszałem, raczej bywa tutaj spokojnie. Teraz środek nocy jutro będzie nowy dzień na plany. Gdy do dyskusji wtrącił się Randulf, Olaf także odpowiedział wydawało by się najsumienniej jak potrafił na jego pytania: - Dużo podróżowałem to prawda, tutaj jest od około dwóch lat, to dobry kawałek. Nikt nigdy mi nie złorzeczył, ale wiesz, jak jest, jak prowadzisz karczmę, czy też w takiej kucharzysz, czasem musisz kogoś wypraszać. Ludzie czasem potrafią się upić, ale kolejnego dnia zapominają. Auuuu…. - zawył z bólu, gdy to medyk przyłoży spirytus, aby oczyścić ranę. - Boli cholera - dodał do Henrego - A co myślałeś, że będzie łaskotało. Teraz to lepiej będziesz musiał coś ugryźć, masz tu kawałek - podał tym samym dla niego kawałek drewna. Karczmarz wziął kawałek do ręki i jedynie dodał do bohaterów: - Może lepiej jak jutro porozmawiamy, bo czuję, że po tym nie będę miał siły i chciałbym też się przespać, późno, a jutro trzeba wstać. Olaf włożył dobrze kawałek drewna i ugryzł, tym oparł się dobrze o krzesło i zacisnął rękoma o siedzisko. Medyk kontynuował swój zabieg. Nie było to nic przyjemnego, jednak to takie procedury ratują życie, patrząc jednak z boku wyglądało jak gdyby miały je zakończyć. |
18-03-2018, 22:02 | #45 |
Reputacja: 1 | - Nic tu po mnie. - Bosch ziewnął przecierając twarz dłonią. - W takim razie porozmawiamy jutro, a nuż uda się coś wymyślić. Powoli ruszył w stronę swojego pokoju. - Idziesz Randulfie? - Wskazał ruchem drogi kierunek. - Co myślisz, warto się tego tykać? Zapytał już znacznie ciszej, zerkając na opatrywanego karczmarza.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
20-03-2018, 21:32 | #46 |
Administrator Reputacja: 1 | Randulf popatrzył na Oswalda, potem skinął głową. - Trzeba korzystać z tych paru chwil i odpocząć troszkę - powiedział, po czym ruszył za kompanem. - Moim zdaniem - stwierdził cicho, gdy już się znaleźli poza zasięgiem słuchu karczmarza i pozostałych - to typowa robota na zlecenie. Nie wiem tylko, czy ktoś chce z Olafa wymusić pieniądze, bo lubi złoto, które kto inny zarobi, czy też to jakieś porachunki sprzed lat. - Oczywiście możemy tu zostać parę dni - dodał - ale potem nasz szanowny karczmarz będzie musiał sam zadbać o swe interesy. Może warto by pomyśleć nad jakąś pułapką? - zasugerował. |
20-03-2018, 21:50 | #47 |
Reputacja: 1 | - Zasadzić się na obkurwieńców? Przeszło mi to przez myśl. - Przytaknął Bosch. - Niczym tłusty pająk, czekający w ciemnym, ciepłym koncie na nieostrożnego robala. Może się udać. Oswald przeciągnął się raz jeszcze i złapał za klamkę od swoich drzwi. - Nic to. Zobaczymy czy nie trafi się jakaś okazja w najbliższym czasie, a jak nie to trudno. Na oślep nie ma co się za nimi po lesie uganiać. To jak proszenie się o strzałe między łopatkami. Pogadamy jutro, może Otwin wywęszył coś ciekawego w miasteczku. Ostatnie słowa wypowiadał zamykając za sobą drzwi. W pokoju, miecz oparł o ściane niedaleko łóżka, a przeszywanice niedbale rzucił na reszte pancerza. Nie chciało mu się już z niczym użerać, marnując czas na wygodny sen w czystym posłaniu.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
26-03-2018, 22:21 | #48 |
Reputacja: 1 | W karczmie Bohaterowie ruszyli do swoich pokoi. Tym razem kładąc się na dosyć miękkim łożu mieli więcej myśli, które kłębiły się im w głowach. Jednak nie trwało długo a i każdy z nich zasnął. Tym razem sen trwał do samego rana. Prawdę mówiąc ciężko było powiedzieć, czy obudzili się naturalnie, czy może za sprawą tego zapachu jaki kłębił się w całej karczmie. Wyglądało na to, że jedzenie było już gotowe. Z rana było co prawda mniej jadła, jednak nie oznaczało to, że miało być gorsze. Były i jaja, kasze, bułki, świeże masło, a co najlepsze bohaterowie nie musieli za to płacić. Gdy bohaterowie zeszli na dół, Olaf skinął im głową. I od razu do nich podszedł. - Dobrze was widzieć, mam nadzieję, że się wyspaliście- uśmiechnął się, trzymając rękę na swoim brzuchu - a i miałem powiedzieć, jak się okazało mieliście rację, nasz włodyka szybko się chyba chce się szybko zająć tym incydentem z nocy. Jak z rana przechadzał się żem przez nasz ryneczek do rolników co by jaj zakupić i przynieść, to żem zobaczył, że jeden z jego ludzi, wójta ino myślę, kartkę z ogłoszeniem na słupie zawieszał. Kartka ino była sporych rozmiarów, nie spodziewał żem się, że tak prędko będzie chciał się bandytami zająć, bo co innego mogło by to być. Na karte nie było za wiele, było tam, że zadanie może być troszku niebezpieczne i że kto zainteresowany to aby udać się do jego posiadłości. Miszka on na Gradhoj 14. Mówiliście, że pomoglibyście mi, ja zapłacić za dużo nie mógłbym, ale on wam pewno zapłaci. Dwie pieczenie na jednym ogniem. - uśmiechnął się - ale zjedźcie dobrze, ino zrobiłem więcej, co byście mili siły dostatek. Otwin Bohater wyspał się za wsze czasy. Z rana do stodoły wszedł chłopina prosząc go na jedzenie. Wyglądało na to, że nic się nadzwyczajnego nie wydarzyło. Gryf przeciągał się wesoło ocierając się o nogi bohatera, jak gdyby się drapiąc. Koń przeżuwał siano, które leżało tuż koło niego. Otwin sam poczuł delikatnie głód i prawdę powiedziawszy nie było co innego w stodole do robienia. Tym razem wyglądało na to, że jedzenie było smaczniejsze. Była to kasza na mleku. Smakowało dobrze, bo gospodyni dodała do tego owoców, co to w ogródku u nich rosły, może też jakich powideł. Gospodarze także pomyśleli o gryfie, jednak wyglądało na to, że było to lekkie strzelanie. Bo pokazali mu różne rzeczy, oczywiście stojąc w odpowiednim dystansie. Gryf ostatecznie zadowolił się rybą. - We wsi spokojnie, ale słyszałem wieści, że był napad na karczmę w nocy. Podobno nic wielkiego, prócz że raniono karczmarza. A no i wójt ochotników szuka, pewnie to związane z tym napadem na karczmę, ale napisał, że zadanie trochę niebezpieczne. Kto by był taki głu….- jednak w porę ugryzł się i zatrzymał, mając pod swoim dachem ino takiego śmiałka, co swoje życie poświęcał. - mam nadzieję, że tobie panu smakuje. A i że twój towarzysz jest zadowolony - chciał szybko zmienić temat wskazując dodatkowo na gryfa, który rozszarpywał rybę. |
26-03-2018, 23:05 | #49 |
Reputacja: 1 | - A jednak! Myślałem że dłużej mu to zajmie. - Oswald skomentował rewelacje karczmarza. - Szybko się do tego zabrał ten wasz dziedzic, widać spokój we włościach chce mieć. Nałożył sobie sowitą porcję jadła i zasiadł przy jednej z ław. - Przynajmniej na dupach nie będziem siedzieć cały dzień. Choć z drugiej strony, co złego w siedzeniu przy ciepłym palenisku? - Rzucił na koniec i zabrał się do jedzenia. - Troszku niebezpieczne... - Wznowił po chwili. - Troszku niebezpieczne, to może być chodzić srać w nocy po pijaku, bo się jeszcze człowiek na własnym gównie poślizgnie. Jak się zwał tutejszy władny? Wydaje mi sie, że gdzieś już słyszałem, ale ni czorta sobie nie przypomne teraz. Po nie za długiej chwili, kończył już pochłaniać sowite śniadanie. - To jak Randulfie, idziemy zgarnąć ten papier, może uda się po drodze wypatrzyć Otwina i do dworu? Przygotowanie koni zajmie chwilke, o ile już ktoś ich nie osiodłał za nas. Pokiwał sobie na koniec głową, wyraźnie licząc na mniejszą ilość roboty.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |
26-03-2018, 23:28 | #50 |
Administrator Reputacja: 1 | Spokojny sen, dobre jedzenie... żyć nie umierać. - Dzień dobry! - Randulf przywitał i karczmarza, i Oswalda. - Ogłoszenie, powiadasz Olafie? To dobrze, że władza zwierzchnia dba o mieszkańców. Zasiadł przy stole i zabrał się za jedzenie. - Szybko się wieści rozchodzą - dodał - chociaż... kto wie, czy w tej właśnie sprawie wójt ochotników szuka, skoro celu nie podał. Ale i tak twoja sprawa ma pierwszeństwo. Jak trafić na tą Gradhoj? - Jasnowidzem nikt nie jest - przeniósł wzrok na Oswalda - więc pewnie sami siodłać będziemy. Po skończonym posiłku miał zamiar postąpić zgodnie z radą kompana - odszukać Otwina, a potem do siedziby wójta ruszyć. |