Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-02-2018, 11:43   #21
Konto usunięte
 
Carnal Grief's Avatar
 
Reputacja: 1 Carnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputację
Pani Jeziora musiała nad nim czuwać, gdyż wycelowana w niego broń nie wystrzeliła. I choć z walką poszło szybko, to Pierre był lekko zawiedziony - szczuroczłek w habicie i kilku jego towarzyszy zdołali uciec przez rozwaloną jakąś magiczną energią ścianę. Przez chwilę wpatrywał się w ciemność na zewnątrz, jednak nie zdecydował się ruszyć za skavenami. W tych warunkach byłoby to pozbawione sensu. Spojrzał na zwłoki skavena z rozwalonym łbem i skinął Bardakowi głową, zdejmując hełm.

- Świetny cios, gratuluję precyzji - powiedział z uznaniem i powiódł wzrokiem po pozostałych. - Wszyscy cali? Jeśli mamy tu zostać, trzeba będzie rozstawić warty, bo te pokraki mogą próbować wziąć na nas odwet, jak pośniemy.

Po chwili ruszył schodami na piętro. Okazało się, że na górze nie było nic, prócz czterech niewielkich pokoi z pojedynczymi łóżkami. Wrócił więc na dół i zdał relację o znalezisku reszcie kompanów.

- Dwa pokoje powinny zająć nasze damy, pozostałymi się podzielcie. Jeśli szopa obok tej chaty nadaje się dla koni, to będę nocować z moim rumakiem. Obudźcie mnie, gdy przyjdzie moja kolej na wartę, ewentualnie mogę czatować jako pierwszy.

Pierre nie był z tych szlachciców, którzy bali się jakiejkolwiek roboty, czy poświęcenia. Tułacze życie błędnego rycerza nauczyło go pokory i szacunku dla prostych ludzi i prostych czynności. Nauczyło go też, jak radzić sobie z dala od domu, gdy w brzuchu burczało.

Wychodząc z chaty, minął się w drzwiach z Felixem i Dieterem i ruszył do stojącego wciąż na deszczu Valdona. Koń zarżał wesoło i dał się poprowadzić rycerzowi do stodoły, gdzie znajdowały się już pozostałe zwierzęta. Pierre nie wiedział, czy Felix też chciał wprowadził rumaka szlachcica, ale tak, czy siak, nie było to możliwe, gdyż Valdon słuchał się tylko Bretończyka. Mężczyzna zrzucił juki i wyposażenie na podłogę, nakarmił wiernego kompana, a potem przycupnął na rozłożonym kocu częstując się kanapką z szynką ze swojego prowiantu.

Po kolacji dokładnie wyczyścił miecz ze szczurzej krwi, a potem rozłożył się na śpiworze, odpoczywając po ciężkim dniu. Bębnienie deszczu o dach skutecznie go usypiało, jednak miał zamiar poczekać, aż ktoś przyjdzie do niego z decyzję na temat rozkładu wart. Wtedy będzie mógł zadecydować, czy oddać się w objęcia snu. Bo z końmi też ktoś musiał przecież zostać.
 
Carnal Grief jest offline  
Stary 03-02-2018, 11:44   #22
 
Ronin2210's Avatar
 
Reputacja: 1 Ronin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputacjęRonin2210 ma wspaniałą reputację
Bełt wystrzelony przez Dietera wbił się w szczura z taką siłą że pokraka odleciała dobre kilka metrów nim zatrzymała się pod ścianą, drugi szczur przebiegł między nogami mężczyzn z żałosnym piskiem znikając w ulewie.

-Dzięki. - Odpowiedział na komentarz ze strony Felixa, który tylko pogonił drugiego szczura.

-Piękny miecz, szkoda marnować go na szczury. - Z podziwem skomentował kunsztowny oręż towarzysza.

-Jasne że pomogę, tylko wywalę to ścierwo w krzaki. - Podszedł do zabitego szczura i wyszarpnął bełt tkwiący w jego trzewiach, dodatkowo miał chwilę by przyjrzeć się mu z bliska. Jeszcze nigdy nie widział czegoś tak wielkiego, słyszał opowieści o skavenach, ale jeśli to były rzeczywiście skaveny to nie mieli się czego obawiać z ich strony. Zanim wywalił szczura w krzaki odciął mu jeszcze ucho na pamiątkę.

Oporządzając konie usłyszał głośny trzask dobiegający od strony chaty, chwycił za kuszę i wybiegł ze stodoły uważnie się rozglądając.
 
Ronin2210 jest offline  
Stary 03-02-2018, 12:36   #23
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
"Mogło pójść lepiej" - pomyślał Douko podnosząc się z podłogi. Spojrzał na siebie, nie był ranny, towarzysze też przeżyli "Mogło pójść lepiej, ale żyjemy". Douko wyszedł przez wyrwę w ścianie, najpierw gotów był gonić szczuroczłeków, ale te maszkarony i tak były zbyt szybkie a w pojedynkę mimo swych umiejętności bojowych nie poradziłby sobie z całą ich bandą.

Rozejrzał się dookoła chaty, czy nie czyha na nich następne niebezpieczeństwo. Przeszukał okoliczne krzaki i zajrzał do stodoły, do której dwóch towarzyszy wprowadziło wierzchowce. Upewniwszy się, że wszystko jest względnie w porządku wrócił do chaty - Szczury uciekły - rzekł do ogółu. W chacie śmierdziało piżmem, nie miał zamiaru tu spać. - Będę pilnował koni w stajni - powiedział do towarzyszy, widząc, wcześniej że prawie wszystkie wierzchowce znajdują się w stajni.

- Wartę mogę pełnić od północy do godziny duchów. Obudźcie mnie tylko. - rzekł po czym wyszedł grzebiąc w swej sakwie szukając czegoś co mógłby wrzucić na ząb. Jak wiadomo kislevita głodny to zły kislevita.

Zjadł część racji podróżnej po czym rozłożył się na sianie. W stajni też śmierdziało, ale już nie piżmem tylko końmi - mokrymi końmi. - Z deszczu pod rynnę - mruczał do siebie. Rozłożył się jednak na sianie podkładając sobie koc pod głowę. Oręż miał przy sobie w pogotowiu gdyby skaveny wróciły. Nakrył się niedźwiedzim płaszczem i usnął ...
 
Feniu jest offline  
Stary 03-02-2018, 17:14   #24
 
Layla's Avatar
 
Reputacja: 1 Layla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputacjęLayla ma wspaniałą reputację
Była z siebie zadowolona, że udało jej się usmażyć nieco pysk szczuroludzia z pistoletem, jednak szkoda, że w ostateczności tamci zdołali uciec, dzięki magicznym zdolnościom ich przywódcy w habicie. Bianca do tej pory czuła dziwne napięcie energetyczne w powietrzu spowodowane mocą skavena i nie było to nic dobrego. A wręcz przeciwnie. Miała tylko nadzieję, że nie wrócą tu w nocy, żeby się odegrać.

Na słowa Pierre'a, który wrócił z rekonesansu po piętrze, pokiwała głową.
- Jestem cała, pozostali chyba też. I bardzo miło z twojej strony, Pierre, że w pierwszej kolejności pomyślałeś o mnie i Viktorii, byśmy miały wygodnie w nocy - uśmiechnęła się do niego uroczo. Był naprawdę przystojnym rycerzem, to musiała przyznać.

Widząc, że Kislevita zbiera się do stajni, zagadnęła go.
- Mógłbyś Douko obroczyć moją klacz i doglądać, żeby niczego jej nie brakowało? Nie chciałabym już wychodzić na tę ulewę, deszcz nie robi mi dobrze na nastrój - spytała, uśmiechając się szeroko.
- Ja to nie wyznaje się nad opieką dla koni, ale jeść dać mu chyba umiem. - Douko odparł Biance. - jak skończysz swoją wartę to przyjdź obaczyć na swoją klaczkę. - dodał posyłając uśmiech kobiecie.
- Oczywiście. Dziękuję - odparła Piromantka, uśmiechając się do "Kudłatego", jak go pieszczotliwie nazywała w myślach.

Potem przeniosła wzrok na pozostałych.
- Udaję się na spoczynek do jednego z pokoi na piętrze. Gdybyście mnie do czegoś potrzebowali albo coś się działo, obudźcie mnie. Mogę wziąć wartę jako trzecia, po Douko. Dobrej nocy wszystkim, oby bez nieprzyjemnych niespodzianek - rzuciła energicznym tonem i ruszyła po schodach na górę.

Pokój okazał się być mały i skromny, ale najważniejsze, że w ogóle było gdzie przenocować. Czarodziejka nie wyobrażała sobie, jakby wyglądała ta noc na szlaku, gdy deszcz lał się z nieba i w ogóle było zimno. Na samą myśl o tym czuła się zniesmaczona. Tutaj miała łóżko i w miarę ciepły kąt, więc to wszystko, czego obecnie potrzebowała. Zdjęła płaszcz, kładąc go na oparciu łóżka i zrzuciła buty, po czym wskoczyła pod grubą derkę i ułożyła głowę na poduszce. Nie było sensu rozdziewać się bardziej, skoro i tak mieli ją budzić za jakiś czas.

Zasypiając, zastanawiała się, co by powiedziała jej mistrzyni Theodora, gdyby Bianca opowiedziała jej o tym, że spotkała skaveny. Kto wie, może będzie się mogła o tym przekonać osobiście, gdy przejazdem będzie w Altdorfie. Na razie jednak postanowiła się skupić na czymś znacznie ważniejszym, czyli regeneracji przed jutrzejszą podróżą.
 
__________________
Every next level of your life will demand a different version of you.
Layla jest offline  
Stary 04-02-2018, 00:21   #25
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Zbryzgany krwią skavena krasnolud wpatrywał się w dziurę w ścianie chaty, w której zniknęli znienawidzeni wrogowie, jakby z nadzieją, że któryś jednak wynurzy stamtąd swój szczurzy łeb.

- Jeden tylko. Oszukiwali. - Poskarżył się Bretończykowi w odpowiedzi na jego słowa. Khazad, jak zdecydowana większość przedstawicieli jego rasy stronił od magii uważając ją za wymysł elfów, źródło wszelkiego zła i w ogóle kompletnie zbędną rzecz. Gdy sprawa dotyczyła wrogów posługujących się magią Bardak traktował ich tak, jakby oszukiwali zamiast stanąć jak wojownik twarzą w twarz i podjąć walkę. Thagorraki posługujący się podstępem, truciznami, pułapkami i plugawą magią byli na szczycie podłych kreatur, których Gurazsson nie cierpiał.

Zabójca chwycił ogon martwego skavena i zaczął ciągnąć go za sobą w kierunku otworu w ścianie. Po drodze spojrzał na Viktorię sprawdzając, czy wszystko z nią w porządku, po czym wyszedł na zewnątrz. Wkrótce zniknął wraz z zabitym wrogiem w mroku, a jego kroki zagłuszył deszcz.

Krasnoluda nie było dłuższą chwilę. Gdy wrócił ślady krwi szczuroludzia zniknęły z jego twarzy i brody - khazad musiał je zmyć przed powrotem.
W pobliżu kominka zrzucił swój plecak na ziemię i nic nie mówiąc skierował się na górę. Po chwili wrócił dźwigając drzwi do jednego z pokoi na piętrze, odstawił je przy wyrwie w ścianie i poszedł po kolejne. Oczyścił blat stołu zrzucając leżące na nim talerze pod jedną ze ścian i przesunął bliżej kominka.

Przyszedł czas na zatkanie dziury - krasnolud położył jedne drzwi na boku tak, aby przylegając do ściany zamknęły dolną część wyrwy. Następnie poprosił przyglądającego się jego pracy niziołka o pomoc - po ułożeniu drugiego skrzydła w ten sam sposób, tylko kładąc je nad skrzydle opierającym się o podłogę zatkał również górną część dziury. Niziołek przytrzymał je przed upadkiem podczas gdy Gurazsson przysunął ciężki stół i położył na węższym boku tak, aby blat stykał się z obydwoma skrzydłami i przytrzymywał je na miejscu.

Tutaj przyszedł czas na kilka dobrze wymierzonych uderzeń toporkiem - w drewnianej podłodze pojawiły się nacięcia umożliwiające zaklinowanie w nich nóg trzech krzeseł wspartych z drugiej strony o leżący na boku stół, których zadaniem było przytrzymanie całej konstrukcji przed ewentualnymi próbami przesunięcia od zewnątrz.

Zadowolony z efektu Zabójca porąbał kolejne krzesło i dorzucił do ognia. Wyglądało na to, że zamierza spać tutaj na parterze po uprzednim zaryglowaniu okien i drzwi tam, gdzie to było możliwe. Wyrwa w ścianie zdawała się być dobrze zabezpieczona.

Po ustaleniu kolejności wart i upewnieniu się, że wierzchowce mają się dobrze i dostały coś do picia i żarcia Bardak zajął się swoim posiłkiem - miał całkiem spory zapas łatwych w przenoszeniu i trwałych racji podróżnych składających się z sucharów, suszonych pasków mięsa, suszonych owoców i orzechów. Nie był to wykwintny posiłek, ale Zabójca nie potrzebował niczego więcej. No, prawie niczego... Jeszcze przed jedzeniem wyciągnął z plecaka flaszkę pełną mętnego płynu - zakupiona w Ubersreik berbelucha paliła przełyk okrutnie, ale pozwalała widzieć świat w przyjemniejszych barwach.

Od jakiegoś czasu Zabójca nie upijał się - miał zadanie do wykonania, a solidne pijańtwo mogło skończyć się fatalnie. Tym bardziej tutaj, gdzie grasowały Thagorraki, zbójcy, a może i inne stwory.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 04-02-2018, 02:24   #26
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Viktoria ruszyła prawą stroną domostwa omijając stół. Sprawnie dotarła do przerośniętego szczurzego pomiota i wykorzystując pęd cięła zaskoczonego przeciwnika. Miecz trafił w wymierzone miejsce lecz ześlizgnął się z czarnego napierśnika ze zgrzytem i wywołując kilka iskier.
Pani Sierżant z zaskoczenia, że żadnej szkody nie uczyniła popełniła błąd.
Nie odskoczyła w tył przed ciosem czarnego szczura, który także ominął szybko kleconą i nieudolną zastawę trafił w bok wojowniczki. Na szczęście nic się nie stało i tylko chrzęst kolczugi i sapnięcie wypuszczanego powietrza z płuc dziewczyny oznaczało trafienie.
Wilenborg odskoczyła zaskoczona ciepłem i wybuchem na pysku przeciwnika a chwilę później już leżała na deskach izby.
- Na Sigmara! Co się dzieje?!- Wrzasnęła i odczołgała się pod ścianę gdy przeciwnik umykał przez dziurę w ścianie.

Viktoria poderwała się szybko na nogi chwytając wypuszczony miecz.
- Douko, Bardak, Pierr za nimi! Ludo i Bianca ubezpieczać schody!- Zaczęła wydawać rozkazy jakby była wśród podwładnych, ale gdy zobaczyła spojrzenia skrzywiła się i zarumieniła.
- Przepraszam.- Sapnęła i ruszyła za Douko.

Deszcz lał zalewając oczy dziewczynie. Nie widziała prawie nic a do tego prawie się wywaliła na błocie. Odprowadziła wraz z Kislevitą skavenów i wróciła przez dziurę do chaty.
- Za szybkie są szkarady.- Dodała do wypowiedzi człowieka z dalekiego Kisleva. Popatrzyła po zebranych i czując, że się ośmieszyła tym rozkazywaniem poszła za Douko do stajni.
- Nic mi nie jest.- odpowiedziała na pytający wzrok Bardaka wychodząc.

- Felix, Dieter. Walczyliśmy ze chodzącymi szczurami. Zwiały w ciemność,
ale już jest bezpiecznie.-
Powiedziała podążającym do chaty kompanom i ruszyła za znikającym w stajni kompanem.
Zajęła się końmi zdejmując im siodła i uprząż oraz nasypała obroku. Pozamykała w boksach i ruszyła z powrotem do chaty.

***

Dziura była już zasłonięta przez wspólną pracę Bardaka i Ludo więc odetchnęła.
- Wartę pierwszą wezmę. I tak nie zasnę...- Zaczęła i po chwili zawahania dodała.
- bo spała na koniu. Z resztą trochę mi zabierze ściągnięcie zbroi z siebie i doprowadzenie jej do czystości.- i zabrała się za ściąganie wierzchnich rzeczy i zbroi. Zerkała ukradkiem czy aby któryś z mężczyzn nie przygląda się jej i uśmiechnęła się Felixa.
Południowiec intrygował dziewczynę. Nie miała w życiu kontaktu z ludźmi z Estalii. Tileańczyków kilku spotkała, ale byli zbyt chamscy i widzieli tylko tyłek i cycki Viktori.

***

Viktoria siedziała przy kominku i cichutko szmatką wycierała ogniwa kolczugi.
Wiele złota taka zbroja kosztowała i wiedziała, że na drugą raczej prędko by nie zarobiła a w górach gdzie jechali nawet gdyby opat płacił solidnie nie znalazła by odpowiedniej jeśli w ogóle jakąś.
Tuż przed zmianą warty wyczyściła miecz, sztylet i tarczę. Łuk ze strzałami oraz plecak przyniosła do chaty. Wolała mieć wszystko przy sobie. Ojciec zawsze mówił, że broń i zbroja są najważniejsze, ale nie można zapominać o reszcie ekwipunku.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 04-02-2018 o 22:23.
Hakon jest offline  
Stary 04-02-2018, 13:29   #27
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
- Cholibka! Ja Cię, co to było. – Kołodziej zbierał się z podłogi.
- Wciórności! Jeszcze kominek chcieli popsuć, a wiatry wieją. Po nogach ciągnie!– W głosie niziołka było słychać prawdziwe oburzenie.
- Może by to jakąś komodą zastawić? – rzucił jeszcze do pozostałych i uzupełnił bełty w magazynku. Bardak miał jednak lepszy pomysł. Sam jeden szarpnął się z drzwiami. Przystawił do wyrwy i w tym momencie zorientował się, że Ludu mu się przygląda. I choć niziołek był lichej postury, krzepy zapewne więcej miała Bianca czy Viktoria to został poproszony, a pomoc. Kołodziej nie mógł odmówić, nieludzie muszą trzymać się razem. Skinął więc głową, odłożył kuszę i ruszył przytrzymać drzwi. Wcześniej jednak wypuścił kociaka spod płaszcza, pozwalając mu się plątać pod nogami.
- No wyskakuj mały, już no.
Łowca zaparł się nogami, docisnął całym sobą oba skrzydła drzwi i czekał na khazada.


- Wrócą, albo i nie wrócą. Dobrze by sprawdzić cały budynek nim pośniemy, a warty podwójne rozstawić. Ja idę szukać spiżarni, kuchni, a może i jakaś lodownia tu jest czy inna piwnica. W kominku, czy palenisku też rozpalę. Wartę wezmę przed samym świtem to i może coś na śniadanie ciepłego zrobię. Jeśli w spiżarce coś zjadliwego się ostało. – Mały bohater zajął się robotą o której wspominał. Kołodziej liczył, że znajdzie trochę naszykowanego drewna, jeśli jednak go nie było był skłonny poświęcić jakieś krzesło, czy regał. Podobnie jak to uczynił Gurazsson. Ten zabójca chyba potrafił czytać w myślach. Wykorzystał również szczątki ściany, które leżały rozrzucone po izbie.

Przeszukując kuchnię natrafił na ukrytą w podłodze spiżarkę. Było tam ciut chłodniej, ale taka była rola tej małej ziemianki. I choć znalezione zapasy były bardzo skromne, to znalazły się tam podstawowe warzywa. Ludo zamknął klapę z postanowieniem, że zajrzy tam jeszcze przed świtem. Zrobi się trochę jaśniej, przytulniej, odeśpi noc i będzie mógł coś na ciepło z rana przyszykować. Ludo posilił się jeszcze, wykorzystując własne zapasy, nakarmił kota i wraz nim na kolanach drzemał przykryty kocem koło paleniska. Już po chwili w pomieszczeniu rozległ się przyjemny, uspokajający dźwięk.
Mrrr...

 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 04-02-2018, 13:53   #28
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Zajęliście się zwierzętami, zjedliście kolację i rozstawiliście warty. Noc minęła jednak spokojnie, najwyraźniej szczuroludzie - jeśli wciąż gdzieś tam się czaili - nie byli aż tak zdeterminowani, by zrewanżować się wam za poniesione straty. A może mieli inne, ważniejsze sprawy na głowie. Któż to mógł wiedzieć. Świt przyniósł chłód i grafitowe chmury wiszące nad szczytami, jednak przynajmniej przestało padać, co zwłaszcza dla Bianci mogło okazać się najlepszą wiadomością o poranku.

Ludo, kręcący się przy kominku od bladego rana, przygotował dla wszystkich pożywne śniadanie, które miało zapewnić zastrzyk sił w podróży. Dopiero teraz również dzienne światło pozwoliło się zorientować, że dom, w którym przebywaliście, leżał tuż obok rozległej hali na której zapewne wiosną i latem wypasano owce. Zjedliście posiłek we wspólnym gronie, oporządziliście zwierzęta i ruszyliście w drogę.

13 Brauzeit, 2510 K.I.
szlak na trasie Ubersreik - La Maisontaal,
Góry Szare, Imperium


Podziwialiście dzikie piękno gór i przylegających do nich lasów, jednocześnie wciąż pozostając czujnymi na ewentualne zagrożenie. Orki i gobliny nawiedzały główne szlaki handlowe prowadzące z Imperium do Bretonii, zatem zewsząd należało wypatrywać zasadzki. Co jakiś czas napotykaliście żyjące w górach zwierzęta, jak choćby przerośnięte szczury, które Felix i Dieter mieli okazję spotkać w stodole, a wczesnym popołudniem, gdy niebo się przejaśniło, zdawało wam się, że około milę przed wami, na niebie unosi się niewyraźny zarys ludzkiej sylwetki, który niczym dryfujący obłok, towarzyszył wam, póki szarówka nie rozmyła jego konturów.

Niedługo później, po niemal całym dniu podróży, dostrzegliście krzywo osadzony w ziemi drogowskaz wskazujący drogę do Parravon w Bretonii i klasztoru La Maisontaal. Wybraliście prawą odnogę ścieżki, a w związku z tym, że zbliżała się noc, rozbiliście obóz na niewielkiej polance osłoniętej turniami. Ludo jak zwykle był w swoim żywiole, czyniąc przy kociołku wiszącym nad rozpalonym ogniskiem prawdziwe czary. Z każdą chwilą robiło się coraz chłodniej, zatem gorący posiłek był wybawieniem w tej chwili. Zjedliście kolację ze smakiem, porozmawialiście i gdy mieliście układać się do snu, nagle waszych uszu doszło ponure powarkiwanie dochodzące od strony skał i drzew. Konie znów stały się niespokojne, rżąc i przebierając kopytami w miejscu.

Szybko poderwaliście się na nogi, po chwili dostrzegając, co wyłoniło się zza skał, w świetle wysoko stojącego Mannslieba. Siedem dużych, zbliżających się w waszą stronę wilków.


Żaden z nich jednak nie wyglądał na zdrowego przedstawiciela swojej rasy. Nastroszone futro było blado błękitne, a ich oczy lśniły jasną, nienaturalną energią. Waz z wiatrem dotarł do was drażniący nosy i żołądki odór zgnilizny i rozkładu. Tymi zwierzętami kierowała jakaś plugawa moc, a Bianca doskonale to wyczuwała. Powarkując groźnie i obnażając ostre kły, ruszyły w waszą stronę, gotowe do ataku.
 
Mroku jest offline  
Stary 04-02-2018, 16:26   #29
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Skaweny...
Gdyby nie trup, którego usunięciem zajął się Bardak, Felix miałby pewne kłopoty z uwierzeniem w istnienie tych stworzeń, które do tej pory zaliczał do legend. Ale namacalny dowód... cóż. Nie dało się ukryć, że ich wyprawa zaczęła się ciekawie.
- Pomóc ci? - spytał, gdy Viktoria wspomniała o czyszczeniu zbroi.
Też nie sądził, by od razu mógł zasnąć.

* * *

Po dobrze przespanej nocy i świetnym śniadaniu (Ludo, marnujesz się na tej wyprawie!) nastąpił kolejny dobry objaw - przestało padać. Można się więc było, zgodnie ze znaną zasadą, że nim nadejdzie wieczór sprawy nie będą wyglądać tak różowo.
Jednak Felix wolał nie zapeszać i nie dzielił się z nikim odkrywczą myślą.

Do wieczora nic się nie działo i Felix powoli miał nadzieję, że złe przeczucia będzie można wyrzucić i zapomnieć o nich, ale niestety.
Nieproszeni goście nie sprawiali wrażenia przyjaźnie nastawionych czy takich, których wystarczy rzucić jakiś ochłap, by sobie poszli.
Felix błyskawicznie wstał, sięgnął po łuk, po czym strzelił w wilka znajdującego się najbliżej obozowiczów'.
Gdyby starczyło mu czasu, miał zamiar raz jeszcze strzelić, a potem sięgnąć po rapier i lewak.
Żałował nieco, że nie ma tarczy. Z tego też powodu pozwolił, by ciężej zbrojni wysunęli się na czoło.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 04-02-2018 o 17:28.
Kerm jest offline  
Stary 04-02-2018, 17:04   #30
Konto usunięte
 
Carnal Grief's Avatar
 
Reputacja: 1 Carnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputacjęCarnal Grief ma wspaniałą reputację
Noc w stajni w towarzystwie koni i Douko minęła mu sympatycznie i bez niespodzianek. Z samego rana nakarmił i napoił Valdona, po czym udał się do domku, w którym walczyli ze skavenami. Już od drzwi fantastyczny zapach śniadania przygotowywanego przez Ludo sprawił, że kiszki marsza mu zagrały. Zjadł podwójną porcję strawy (oczywiście nie szczędząc pochwał nad kunsztem niziołka), a po śniadaniu przygotował konia i wkrótce wyruszyli.

W drodze przez góry Pierre rozmyślał o wielu rzeczach, głównie związanych ze swoją przyszłością. Od pewnego czasu zastanawiał się, czy bycie panem na włościach to rzeczywiście to, co chce robić w życiu. Zbyt przyzwyczaił się już do tułaczego życia a i podobało mu się to, że codziennie życie zaskakiwało go czymś nowym. Tak, jak wczoraj wieczorem. Osiadając we własnym zamku z nadania, niejako musiałby zrezygnować z awanturniczej drogi, a chyba jakoś mu się nie spieszyło. Bliżej mu chyba do wyruszenia na poszukiwania Pani Bretonii, niż do nudnego żywota w Artois.

Przez całą drogę jechał na szpicy, rozglądając się po okolicy i ciesząc oczy górską fauną i florą. Na widok przerośniętych szczurów skrzywił się nieznacznie - nigdy nie podejrzewał, że na tych terenach żyją takie wielkie gryzonie. Od razu przypomniało mu się też wczorajsze spotkanie ze szczuroludźmi. Zastanawiał się, czego te pomioty szukały akurat w górach. Przecież powinny siedzieć pod ziemią, czyż nie?

Dzionek szybko zleciał, i nim się obejrzał, zapadła decyzja o rozbiciu obozu. Pierre rozstawił swój jednoosobowy namiot, wciskając do niego śpiwór, obroczył Valdona i zasiadł z towarzyszami do kolacji, odkładając miecz i tarczę obok siebie. Wieczerza minęła w sympatycznej atmosferze i wtedy... pojawiły się wilki. Ale nie takie zwykłe wilki, jakie Pierre widywał w młodości na polowaniach. Te wydawały się być wiedzione jakąś mocą, której umysł rycerza nie pojmował. Momentalnie chwycił za miecz i tarczę, wstając od ogniska. Jednocześnie spojrzał na rudowłosą kobietę siedzącą obok niego.

- Bianco, trzymaj się z tyłu, najlepiej blisko mnie i Viktorii! - Z uniesionym głosem wskoczył przed czarodziejkę, zasłaniając ją swoim wielkim, odzianym w pancerz ciałem.

Gouffran nie wiedział, jak tam z jej umiejętnościami bojowymi, ale czarodzieje z reguły nie radzili sobie w walce w zwarciu, poza tym jako że Bianca była delikatną kobietą, miał obowiązek i chęć chronić ją przed zagrożeniami. Z uniesionym mieczem, zasłonięty tarczą, ruszył na spotkanie śmierdzącemu rozkładem wilkowi. Miał zamiar wyczekać odpowiedni moment i gdyby tamten na niego skoczył, zamachnąć się w kark zwierza. Czuł, jak adrenalina buzuje mu w skroniach.
 
Carnal Grief jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172